Czy pieniądze naprawdę dają szczęście?

13 lutego 2025

Autorstwa Michael, Nowa Zelandia

Gdy miałem osiem lat, w mojej rodzinie wydarzył się niespodziewany wypadek. Od tamtej pory byliśmy z moją matką zależni od siebie, a ona zabrała mnie z powrotem do naszego domu na wsi. W tamtym czasie nie mieliśmy w ogóle środków do życia. Inni ludzie mieszkali w piętrowych domach, a my w chatce pokrytej dachówką; było nam bardzo ciężko. Zazdrościłem im i miałem nadzieję, że kiedy dorosnę, będę mógł dużo zarabiać, żeby zapewnić sobie i mamie bezpieczeństwo finansowe. Aby zarabiać pieniądze, po ukończeniu szkoły średniej nie kontynuowałem nauki. W tamtym czasie bracia i siostry chcieli, abym dołączył do kościoła i żył we wspólnocie kościelnej. Obawiałem się jednak, że zgromadzenia będą mi przeszkadzać w zarabianiu pieniędzy. Byłem jeszcze młody, a w przyszłości miałem się ożenić i zarabiać na życie. Potrzebowałem pieniędzy na wszystko, co robiłem. Odrzuciłem więc życzliwe słowa i rady braci i sióstr i zdecydowałem się na pogoń za pieniędzmi, sławą i zyskiem.

Wykonywałem prace budowlane i pracowałem jako portier. Później studiowałem marketing i prowadziłem interesy z kilkoma krewnymi. W końcu biznes zaczął się rozkręcać i sklepik, od którego zaczęliśmy, w ciągu zaledwie kilku lat rozrósł się do małej firmy zatrudniającej kilkunastu pracowników. W młodym wieku zostałem szefem i zarabiałem pieniądze. Sytuacja finansowa mojej rodziny poprawiła się, kupiłem dom i byłem w stanie pokryć wszystkie podstawowe wydatki na życie. Chociaż zarabiałem coraz więcej, a moje potrzeby cielesne były zaspokojone, czułem się coraz bardziej nieszczęśliwy. Aby zarabiać pieniądze, w rozmowach z klientami musiałem tryskać humorem, schlebiać im i nadskakiwać, a okłamywanie i oszukiwanie ludzi stało się moją codziennością. Dla własnych interesów byłem zdolny do wszystkiego i w ogóle nie żyłem jak człowiek. W przeszłości słyszałem, że słowa Boga nakazują nam być uczciwymi ludźmi. Zawsze gdy o tym myślałem, miałem ogromne wyrzuty sumienia. Co więcej, każdego dnia poświęcałem biznesowi cały swój czas i energię, zawsze okazując dobry humor i właściwe podejście do klientów. Gdy dzwonili do mnie w interesach, od razu brałem się do pracy, jakbym odpowiadał na cesarski dekret. Jednak gdy moja mama chciała, żebym pomógł jej w pracach domowych lub z nią porozmawiał, zawsze odpowiadałem, że jestem zajęty, i prosiłem, by mi nie przeszkadzała. Nie uczestniczyłem w zgromadzeniach i prawie w ogóle się nie modliłem. Mój stan był dokładnie taki, jak osoby niewierzącej. Stopniowo stawałem się zdeprawowany wbrew samemu sobie. Jako że kontakty były bardzo ważne w biznesie, każdego dnia zastanawiałem się, jak utrzymać relacje z klientami. Nieważne, z kim miałem do czynienia, dopóki mogli przynieść mi korzyści, komplementowałem ich i wypowiadałem nieszczere słowa, aby ich zadowolić. Stawałem się coraz bardziej obłudny i fałszywy, aż doszedłem do tego, że zachowywałem się dwulicowo. Obrzydzało mnie moje własne zachowanie. Nienawidziłem coraz bardziej siebie, a także mojego sposobu na przetrwanie.

Kilka lat później, kiedy po całym kraju rozprzestrzeniał się COVID, zaraziłem się i całe moje ciało było obolałe. Kilka godzin przed wystąpieniem objawów byłem pełen energii i zajmowałem się interesami, gdy nagle zabrakło mi sił, by nawet wstać. Leżałem w łóżku, bolały mnie wszystkie mięśnie i miałem wrażenie, że zaraz pęknie mi głowa. Z powodu wysokiej gorączki, która nie chciała spaść, moje usta zrobiły się spierzchnięte. Wymiotowałem i miałem biegunkę; czułem się okropnie, jakby zbliżała się śmierć. Uświadomiłem sobie, jak kruchy i mały jest człowiek. Zacząłem się wtedy zastanawiać: „Po co, u licha, tak żyję?”. Wydarzenia z przeszłości przewijały mi się przez głowę niczym scenki z filmu, a ja myślałem: „Każdego dnia łamałem sobie głowę nad tym, jak więcej zarobić. Czy naprawdę żyję tylko po to, by desperacko zarabiać pieniądze i pracować w taki sposób? Czy wszystko to ma na celu tylko zaspokoić moją próżność i podnieść samoocenę, by ludzie mieli o mnie wysokie mniemanie? Czy chodzi tylko o to, by oddawać się jedzeniu, piciu i przyjemnościom? Czy to jest mój cel w życiu? Czy tylko z tego się ono składa? Czy naprawdę umrę taki, jaki jestem?”. Gdy o tym myślałem, ogarnęły mnie głębokie wyrzuty sumienia. Żałowałem, że od samego początku nie wierzyłem w Boga, jak należy, i nie żyłem na łonie kościoła. Czułem wielki żal i nie chciałem tak umierać. Pomyślałem o słowach Boga, które kiedyś czytałem: „Wszelkiego rodzaju katastrofy spadną jedna po drugiej; wszystkie narody i miejsca doświadczą nieszczęść: zaraza, głód, powódź, susza i trzęsienia ziemi są wszędzie. Te katastrofy nie zdarzają się tylko w jednym lub dwóch miejscach, ani też nie ustaną w ciągu jednego lub dwóch dni; przeciwnie, będą obejmować coraz większe obszary i będą coraz bardziej dotkliwe. W tym czasie jedna po drugiej występować będą wszelkiego rodzaju plagi insektów i rozpowszechni się zjawisko kanibalizmu. Oto Mój sąd nad wszystkimi narodami i ludami(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 65, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Ludzie spędzają całe życie na pogoni za pieniędzmi i sławą; kurczowo trzymają się ich jak tonący brzytwy, myśląc, że są one jedynym oparciem, tak jakby ich posiadanie mogło im zapewnić dalsze życie i wyzwolić od śmierci. Jednak dopiero wtedy, kiedy są bliscy śmierci, zdają sobie sprawę, jak te rzeczy są od nich odległe, jak słabi są w obliczu śmierci, jak łatwo ulegają załamaniu, jak są samotni, bezsilni i nie mają dokąd pójść. Uświadamiają sobie, że życia nie można kupić za pieniądze lub sławę, że nieważne, jak bogata może być dana osoba, nieważne, jak wysoka jest jej pozycja, wszyscy ludzie są w obliczu śmierci równie ubodzy i nieznaczący. Zdają sobie sprawę, że za pieniądze nie można kupić życia, że sława nie zlikwiduje śmierci, że ani pieniądze, ani sława nie przedłużą życia nawet o minutę czy nawet sekundę. Im silniejsze jest to odczucie, tym ludzie bardziej pragną żyć; im silniejsze jest to odczucie, tym ludzie bardziej boją się nadchodzącej śmierci. Dopiero na tym etapie prawdziwie zdają sobie sprawę z tego, że ich życie nie należy do nich, że go nie kontrolują i że nie mają nic do powiedzenia w kwestii życia i śmierci – że wszystko to znajduje się poza ich kontrolą(Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Właściwie wcześniej czytałem te słowa wielokrotnie. Choć obawiałem się nieszczęść, to dopóki mnie nie dotknęły, zawsze czułem, że są one dość odległe, i nadal dążyłem do bogactwa i upragnionego życia, tak jak wcześniej. Dopiero gdy leżałem w łóżku z obolałym ciałem, odchodząc od zmysłów, zrozumiałem, że chociaż bogactwo może przynieść ludziom pewne materialne przyjemności, to jest ono naprawdę bezużyteczne w obliczu COVID. W końcu zdałem sobie sprawę, że jestem ignorantem i ślepcem. Byłem taki nieprzejednany! Po głębszej refleksji dotarło do mnie, że choć wierzę w Boga, to całkowicie zignorowałem Jego słowa i nigdy nie zaprzestałem pogoni za bogactwem, sławą i zyskiem; taka była moja prawdziwa postawa wobec Boga i Jego słów. Dopiero gdy zostałem zarażony COVID-em, zacząłem zastanawiać się nad sobą. Pomyślałem o tym, co powiedział Pan Jezus: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?(Mt 16:26). W końcu przekonałem się na własnej skórze, co oznaczają te słowa. Naprawdę nie można kupić życia za pieniądze! Udało mi się obrócić na łóżku i uklęknąłem, by się modlić: „Boże Wszechmogący, jestem taki nieświadomy i ślepy. Tylko siebie mogę winić za to, że znalazłem się w takim punkcie w moim życiu. Zbawiałeś mnie przez cały ten czas, posługując się braćmi i siostrami, by wielokrotnie zapraszać mnie do udziału w życiu kościoła, ale ja nie chciałem tego przyjąć i odrzuciłem Twoje zbawienie. Boże, tak bardzo żałuję. Teraz rozumiem, że za pieniądze nie można kupić zdrowia ani życia. Zawsze goniłem za pieniędzmi, chcąc wykorzystać je do poprawy swego życia, ale aby je zarobić, przeciążałem się fizycznie i emocjonalnie, co prawie mnie wykończyło. Nie chcę dalej żyć w takim cierpieniu. Nie chcę dalej żyć jak hipokryta w tym środowisku, gdzie każdy każdego kantuje, gdzie roi się od oszustw i kłamstw. Boże, proszę, wybacz mi i daj mi jeszcze jedną szansę. Proszę, zbaw mnie!”. Tak się modliłem i wyrażałem skruchę. Choć ból fizyczny ani trochę się nie zmniejszył, w tamtej chwili moje serce przepełniło ciepło, jak u dziecka skulonego w objęciach rodzica.

Następnego dnia moja mama dowiedziała się o mojej chorobie i przyjechała się mną zaopiekować. Przeczytała mi wiele słów Boga Wszechmogącego, a niektóre z nich wywarły na mnie ogromne wrażenie. Bóg Wszechmogący mówi: „Szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, aż ludzie są w stanie myśleć tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan skuwa ludzi niewidzialnymi kajdanami, a ci nie mają siły ani odwagi, aby je zrzucić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i zysk ludzkość unika Boga i zdradza Go, stając się coraz bardziej niegodziwa. W ten zatem sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk(Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). „»Pieniądz rządzi światem« to filozofia szatana. Dominuje ona wśród całej ludzkości, w każdym ludzkim społeczeństwie; można by powiedzieć, że jest to trend. Jest tak dlatego, że została ona mocno wpojona w serca wszystkich bez wyjątku ludzi, którzy na samym początku nie akceptowali tego powiedzenia, ale później dali na nie swoje ciche przyzwolenie, gdy zetknęli się z realiami życia i zaczęli czuć, że słowa te są rzeczywiście prawdziwe. Czyż nie jest to proces deprawowania człowieka przez szatana? Być może nie wszyscy ludzie tak samo rozumieją to powiedzenie, ale każdy interpretuje je na swój sposób i uznaje je w oparciu o rzeczy, które się wokół niego wydarzyły, i o własne osobiste doświadczenia. Czyż tak nie jest? Niezależnie od tego, jak wiele ktoś ma doświadczenia z tym powiedzeniem, jaki negatywny wpływ może ono mieć na czyjeś serce? W usposobieniu ludzi na tym świecie, w tym w każdym z was z osobna, ujawnia się pewna rzecz. Co to takiego? To uwielbienie dla pieniędzy. Czy trudno je usunąć z czyjegoś serca? Bardzo trudno! Wygląda na to, że skażenie człowieka przez szatana sięga naprawdę bardzo głęboko! Szatan wykorzystuje pieniądze, by kusić ludzi i deprawować ich, wpajając im cześć dla pieniędzy i uwielbienie przedmiotów materialnych. A jak owo czczenie pieniędzy objawia się w ludziach? Czy uważasz, że bez pieniędzy nie mógłbyś przeżyć w tym świecie, że przeżycie bez nich choćby dnia byłoby niemożliwe? Status ludzi zależy od tego, ile mają pieniędzy, tak samo, jak szacunek, który budzą. Plecy biednych ludzi uginają się ze wstydu, podczas gdy bogaci cieszą się wysokim statusem. Stoją dumni i wyprostowani, mówiąc głośno i żyjąc arogancko. Co owo powiedzenie i ów trend przynoszą ludziom? Czyż nie jest prawdą, że wiele osób poświęciłoby wszystko dla pieniędzy? Czyż wiele osób nie rezygnuje ze swojej godności i uczciwości w pogoni za większymi pieniędzmi? Czyż wiele osób w imię pieniędzy nie traci możliwości wykonywania swoich obowiązków i podążania za Bogiem? Czyż utrata szansy zyskania prawdy i bycia zbawionym nie jest dla ludzi największą stratą? Czyż szatan nie jest niegodziwcem, że używa tej metody i tego powiedzenia, aby do tego stopnia deprawować człowieka? Czyż nie jest to nikczemny podstęp?(Sam Bóg, Jedyny V, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Czytając słowa Boga Wszechmogącego, czułem, że każde zdanie jest prawdą. Jego słowa były tak trafne, że zapadły mi głęboko w serce. Byłem taki, jak zdemaskował to Bóg: zawsze czciłem pieniądze, działając zgodnie z ideą „pieniądze są na pierwszym miejscu”. Wierzyłem, że mając pieniądze, będę miał wszystko i będę mógł wieść życie wyższych sfer, zgodnie z moim upodobaniem, a inni będą mnie cenić, natomiast bez pieniędzy nie byłbym w stanie nic zrobić. Za sprawą tego, co obnażyły słowa Boga, ujrzałem złośliwość szatana i jego nikczemne motywy. Szatan użył pieniędzy, sławy i zysku, by kontrolować mój umysł, przez co się zagubiłem, pogoń za pieniędzmi uczynił celem i kierunkiem, w którym podążałem, przez co unikałem Boga i zdradzałem Go, stawałem się coraz bardziej podstępny, niegodziwy i chciwy, narażając się na ostateczną klęskę wraz z szatanem. W przeszłości zawsze żyłem zgodnie z ideami, które wpoił mi szatan, a mój umysł koncentrował się wyłącznie na pieniądzach, sławie i zysku. Uważałem, że ludzie bez pieniędzy nie są w stanie nic zrobić, a ci, którzy je mają, mogą cieszyć się lepszym życiem i powszechnym uznaniem. To z pozoru proste przekonanie spętało mnie niewidzialnymi łańcuchami, trzymając mocno w sidłach szatana, bez cienia odwagi, by się wyzwolić. W ten sposób zostałem oszukany i skażony przez szatana. Dla pieniędzy, sławy i zysku stałem się nieobecny i bezduszny, nie przebierałem w środkach, kłamiąc i oszukując. W ogóle nie żyłem jak człowiek. Gdy zarobiłem trochę pieniędzy, podróżowałem po całym świecie, chcąc stłumić swój ból. W rzeczywistości było to tylko przejściowe znieczulenie. Mimo że poświęcałem pracy całą energię i czas, chcąc wzbogacić swoje życie, nie mogłem pozbyć się pustki, którą odczuwałem w środku. Dopiero Boże słowa rozbudziły moje serce. Zacząłem uważnie przyglądać się swoim dążeniom, i nie chciałem dalej gonić za pieniędzmi, sławą i zyskiem. Nie miały one tak wielkiej mocy, jak sobie wyobrażałem. Gdy leżałem chory w łóżku, nie mogąc wstać, materialne przyjemności i pieniądze zdawały się nieistotne. Pieniądze nie są w stanie uratować ludzkiego życia i nie są istotą ludzkiej egzystencji. Nie uwalniają ludzi od bólu.

Wtedy zacząłem się zastanawiać, jakie powinny być moje dążenia, aby moje życie było wartościowe i pełne sensu. Wtedy przeczytałem te słowa Boga: „Gdy zwykły człowiek dąży do miłości do Boga, wejście do królestwa, aby stać się członkiem ludu Bożego, jest jego prawdziwą przyszłością, a także życie, które ma ogromną wartość i znaczenie; nikt nie jest bardziej błogosławiony od was. Dlaczego to mówię? Ponieważ ci, którzy nie wierzą w Boga, żyją dla ciała i dla szatana. Lecz wy dzisiaj żyjecie dla Boga i po to, by podążać za Jego wolą. Dlatego właśnie mówię, że wasze życie ma ogromne znaczenie. Tylko grupa tych, którzy zostali wybrani przez Boga, jest w stanie urzeczywistnić życie o najwyższym znaczeniu: nikt inny na świecie nie jest w stanie urzeczywistnić życia o takiej wartości i znaczeniu(Poznaj najnowsze dzieło Boga i podążaj Jego śladami, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Bez względu na to, jaki obowiązek ktoś pełni, jest to najbardziej właściwa rzecz, jaką mógłby robić, najpiękniejsza i najbardziej sprawiedliwa rzecz pośród rodzaju ludzkiego. Jako istoty stworzone ludzie powinni wykonywać swój obowiązek, bowiem dopiero wtedy uzyskują aprobatę Stwórcy. Istoty stworzone żyją pod panowaniem Stwórcy i przyjmują wszystko, w co zaopatruje je Bóg oraz wszystko, co od Niego pochodzi, toteż powinny wypełniać swoje zobowiązania i powinności. Jest to całkowicie naturalne i uzasadnione i zostało zarządzone przez Boga. Widać z tego, że wykonywanie przez ludzkość obowiązku istoty stworzonej jest rzeczą bardziej sprawiedliwą, piękną i szlachetną niż cokolwiek innego, co robi się podczas życia na ziemi; dla rodzaju ludzkiego nic nie jest bardziej znaczące ani wartościowe ani nic nie wnosi większego sensu i wartości do życia osoby stworzonej niż wypełnianie obowiązku istoty stworzonej. Na ziemi jedynie grupa ludzi, którzy prawdziwie i szczerze spełniają obowiązek istoty stworzonej, jest podporządkowana Bogu. Ta grupa nie podąża za doczesnymi trendami; jest podporządkowana Bożemu przywództwu i przewodnictwu, słucha tylko słów Boga, przyjmuje prawdy wyrażone przez Boga i kieruje się w życiu Jego słowami. Jest to najprawdziwsze i najdonośniejsze świadectwo, najlepsze świadectwo wiary w Boga. Bowiem dla istoty stworzonej możliwość wypełniania obowiązku istoty stworzonej, zdolność zadowolenia Stwórcy, jest najpiękniejszą rzeczą, jaka istnieje pośród rodzaju ludzkiego, czymś, co powinno rozchodzić się niczym opowieści i być wysławiane przez wszystkich ludzi. Wszystko, co Stwórca powierza istotom stworzonym, powinno być przez nie bezwarunkowo przyjęte; dla ludzkości jest to kwestia zarazem szczęścia i przywileju, a dla wszystkich tych, którzy wypełniają obowiązek istoty stworzonej, nic nie może być piękniejsze ani bardziej godne upamiętnienia – jest to czymś pozytywnym(Punkt dziewiąty (Część siódma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Czytając słowa Boga, odnalazłem kierunek w życiu. Zrozumiałem, że jako istota stworzona powinienem żyć po to, by dążyć do prawdy, by spełniać intencje Boga i zyskać aprobatę Stwórcy. Jako istoty stworzone powinniśmy wykonywać swoje obowiązki i wywiązywać się z odpowiedzialności; nie ma nic bardziej wartościowego i znaczącego. Podążając za szatanem i goniąc za pieniędzmi, sławą i zyskiem, nie tylko nie osiągniemy prawdziwego szczęścia, ale staniemy się też coraz bardziej samolubni i chciwi. Ostatecznie zostaniemy całkowicie uwięzieni przez szatana i spotka nas niekończące się cierpienie. Boże dzieło dni ostatecznych prawie dobiegło końca; gdybym nadal nie potrafił wykorzystać szansy, by wierzyć w Boga, jak należy, to byłbym naprawdę zbyt głupi. Nie chciałem dalej cierpieć przez idee, które zaszczepił we mnie szatan, i postanowiłem wyrwać się z tego życia pełnego bólu. Już trzeci dzień leżałem w łóżku, nadal miałem gorączkę, ale nie cierpiałem już tak bardzo. Powiedziałem mamie: „Chcę uczestniczyć w zgromadzeniach”. Wkrótce zacząłem żyć życiem kościoła i w głębi serca dziękowałem Bogu. Bóg dał mi kolejną szansę na powrót do Jego domu, a ja musiałem ją właściwie wykorzystać; nie mogłem zawieść Jego intencji. Wciąż jednak stałem przed dylematem. Miałem w firmie kilku wieloletnich klientów i chociaż nie starałem się już desperacko rozwijać biznesu, nadal poświęcałem mu dużo energii. W czasie zgromadzeń nie czułem się swobodnie, nie potrafiłem uspokoić serca przed Bogiem. Kiedy zgromadzenie dobiegało końca, wyjmowałem telefon i widziałem tylko nieodebrane połączenia i wiadomości od klientów. Na każdym zgromadzeniu wciąż coś mnie rozpraszało. Pamiętam, że pewnego razu byłem w drodze na zgromadzenie, gdy musiałem odebrać nagły telefon od klienta, który pilnie potrzebował pewnych towarów. Byłem już prawie na miejscu, ale uległem presji klienta, udałem się na miejsce zgromadzenia i poinformowałem braci i siostry, że coś się wydarzyło, a następnie wyszedłem w pośpiechu. Czułem, że prowadzenie firmy za bardzo przeszkadza mi w zgromadzeniach i chciałem dać sobie spokój z biznesem, ale odczuwałem wewnętrzny konflikt. W przeszłości spotykałem się z klientami przez cały dzień, chcąc utrzymać z nimi relacje za wszelką cenę. Gdybym teraz to rzucił i zaprzepaścił wszystkie dotychczasowe wysiłki, byłaby to wielka szkoda. Chciałem uczestniczyć w zgromadzeniach, ale nie potrafiłem zrezygnować z pieniędzy, więc modliłem się do Boga i prosiłem Go, by wskazał mi jakieś wyjście.

Pewnego dnia przeczytałem fragment słów Boga: „Gdybym miał teraz położyć przed wami trochę pieniędzy i dał wam wolność wyboru – i gdybym nie potępił was za wasz wybór – wtedy większość z was wybrałaby pieniądze i porzuciła prawdę. Ci lepsi z was odrzuciliby pieniądze i niechętnie wybrali prawdę, podczas gdy ci pośrodku wzięliby pieniądze do jednej ręki, a prawdę do drugiej. Czy w ten sposób wasza prawdziwa natura nie stałaby się widoczna jak na dłoni? Wybierając pomiędzy prawdą i czymkolwiek innym, wobec czego jesteście lojalni, wszyscy dokonalibyście tego wyboru, a wasza postawa pozostałaby niezmieniona. Czyż tak nie jest? Czyż pośród was nie ma wielu, którzy wahali się pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe? W starciach pomiędzy pozytywnym i negatywnym, czarnym i białym, na pewno jesteście świadomi, jakich wyborów dokonaliście pomiędzy rodziną i Bogiem, dziećmi i Bogiem, pokojem i chaosem, bogactwem i ubóstwem, wysoką pozycją i przeciętnością, poczuciem przynależności i wykluczeniem itd. Wybierając pomiędzy szczęśliwą rodziną i rozbitą rodziną, z pewnością bez wahania wybraliście tę pierwszą; wybierając pomiędzy bogactwem i obowiązkiem, ponownie bez mrugnięcia okiem wybraliście to pierwsze, i brak wam nawet chęci, by powrócić do brzegua; wybierając pomiędzy luksusem i niedostatkiem, wybraliście luksus; wybierając pomiędzy waszymi synami, córkami, żonami, mężami a Mną, wybraliście tych pierwszych; a wybierając pomiędzy pojęciem i prawdą, ponownie wybraliście to pierwsze. W obliczu wszelakich waszych nagannych uczynków, zwyczajnie utraciłem wiarę, którą w was pokładałem. Po prostu zdumiewa Mnie, że wasze serca są tak oporne na to, by je zmiękczyć. Wygląda na to, że lata oddania i usilnych starań przyniosły Mi tylko wasze porzucenie i waszą rozpacz, lecz Moja nadzieja co do was rośnie z każdym mijającym dniem, ponieważ Mój dzień już dawno został w całości objawiony każdemu. Jednak wy upieracie się przy szukaniu rzeczy mrocznych i złych i nie chcecie wypuścić ich z ręki. A skoro tak, to jaki będzie wasz wynik? Czy kiedykolwiek starannie się nad tym zastanowiliście? Gdyby poproszono was, żebyście wybrali jeszcze raz, jakie byłoby wasze stanowisko? Czy ponownie wybralibyście »to pierwsze«? Czy wciąż przynosilibyście Mi rozczarowanie i godny pożałowania smutek? Czy wasze serca wciąż posiadałyby tylko odrobinę ciepła? Czy wciąż nie wiedzielibyście, co zrobić, by pocieszyć Moje serce? Co byście wybrali w tej chwili? Czy podporządkujecie się Mym słowom, czy raczej poczujecie do nich niechęć?(Wobec kogo jesteś lojalny? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu słów Boga zrozumiałem, że tak, jak powiedział Bóg, byłem kimś, kto jedną ręką chwytał pieniądze, a drugą – prawdę. Choć doskonale zdawałem sobie sprawę, że pieniądze nie są w stanie uratować ludzkiego życia, nie są istotą ludzkiej egzystencji i nie mogą uwolnić ludzi od bólu, wciąż nie mogłem oprzeć się ich pokusie. Gdy miałem do załatwienia sprawy, które kolidowały ze spotkaniem wspólnoty, stawiałem pieniądze na pierwszym miejscu i nie byłem w stanie dokonać właściwego wyboru. Czyż nie byłem uparty i nierozsądny? Byłem właśnie taki, jak obnażały to słowa Boże: „Jednak wy upieracie się przy szukaniu rzeczy mrocznych i złych i nie chcecie wypuścić ich z ręki”. Moje serce było tak nieprzejednane i uparte, że zupełnie nie pojmowałem Bożej troski i nie rozumiałem w pełni, jak niezłomnie Bóg czeka na człowieka. Chciałem właściwie wierzyć w Boga; nie mogłem dłużej nie spełniać Jego intencji. Zdawałem sobie jednak sprawę z mojej marnej postawy i tego, że sam nie zdołam jej zmienić. Żarliwie modliłem się do Boga: „Boże! Chcę uwolnić się od tego życia. Cały dzień jestem zajęty pracą i zarabianiem pieniędzy, i nie mogę w spokoju czytać Twych słów i uczestniczyć we wspólnocie. Takie życie odcisnęło głębokie piętno na moim życiu w Kościele. Boże, proszę, pokaż mi drogę wyjścia. Naprawdę chcę się zmienić; proszę, daj mi wiarę i siłę, by uwolnić się od tego życia pełnego bólu”.

Później, podczas spotkania, przeczytałem dwa fragmenty Bożych słów, które głęboko mnie poruszyły. Bóg mówi: „Młodzi ludzie nie powinni mieć oczu pełnych fałszu i uprzedzeń wobec ludzi ani nie powinni popełniać destrukcyjnych, odrażających czynów. Nie powinno im brakować aspiracji, zapału czy entuzjastycznego pragnienia, by stawać się lepszymi. Nie powinni być przybici w związku ze swoimi perspektywami na życie ani tracić nadziei w życiu czy wiary w przyszłość. Powinni wytrwale podążać drogą prawdy, którą teraz wybrali – aby zrealizować swoje pragnienie poświęcenia dla Mnie swojego całego życia. Nie powinno im brakować prawdy ani nie powinni być nieprawymi hipokrytami, lecz raczej powinni niewzruszenie przyjmować właściwą postawę. Nie powinni tak po prostu dryfować z prądem, lecz raczej posiadać ducha śmiałości, by poświęcać się i walczyć o sprawiedliwość i prawdę. Młodzi ludzie powinni mieć odwagę nie poddawać się opresji sił ciemności i przekształcać znaczenie swojego istnienia. Młodzi ludzie nie powinni poddawać się przeciwnościom losu, lecz raczej powinni być otwarci i szczerzy i posiadać ducha wybaczenia wobec swoich braci i sióstr. (…) młodym ludziom nie powinno brakować determinacji do wykorzystywania w różnych sytuacjach umiejętności rozróżniania oraz determinacji do poszukiwania sprawiedliwości i prawdy. Powinniście poszukiwać wszystkiego, co piękne i dobre, i powinniście otrzymać rzeczywistość wszelkich pozytywnych rzeczy, a także być odpowiedzialnymi w stosunku do życia – nie wolno wam tego lekceważyć(Słowa do młodych i starych, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Przebudźcie się, bracia! Przebudźcie się, siostry! Mój dzień nie będzie spóźniony; czas jest życiem, a uchwycenie czasu oznacza ocalenie życia! Ten czas nie jest odległy! Jeśli nie zdacie egzaminów wstępnych na studia, możecie się uczyć i podchodzić do nich jeszcze wiele razy. Jednak Mój dzień nie toleruje żadnej dalszej zwłoki. Pamiętajcie! Pamiętajcie! Ponaglam was tymi dobrymi słowami. Koniec świata odsłania się przed waszymi oczami, a wielkie klęski szybko nadciągają. Co jest ważniejsze: wasze życie czy wasz sen, jedzenie, picie i ubranie? Nadszedł czas, abyście zważyli te rzeczy(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 30, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Te słowa Boga poruszyły moje serce i pomyślałem: „Straciłem już kilka szans i nie odzyskam tego czasu. Obecnie sytuacja we wszystkich krajach jest niespokojna, dochodzi do trzęsień ziemi, wojen, pandemii oraz innych katastrof naturalnych i wywołanych przez człowieka. Nie będziemy mieć już dużo czasu na to, żeby dążyć do prawdy. Jeśli dalej będę je marnował, mogę przegapić je na zawsze; mogę nigdy nie mieć kolejnej szansy. Czy naprawdę zamierzam czekać, aż stanę w obliczu śmierci, by uwierzyć w Boga? Czy nie będzie za późno? Co jest ważniejsze, zarabianie pieniędzy czy moje życie? Nadszedł czas, abym to wszystko rozważył”. Zrozumiałem intencje Boga i Jego wymagania wobec młodych ludzi dzięki tym Jego słowom: „Młodzi ludzie powinni mieć odwagę nie poddawać się opresji sił ciemności i przekształcać znaczenie swojego istnienia(Słowa do młodych i starych, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga dały mi wiarę i siłę. Nie mogłem dłużej być tak uparty i nierozsądny. Nie powinienem żyć dla pieniędzy, sławy i zysku; powinienem kroczyć ścieżką wiary w Boga i dążyć do prawdy. Musiałem zerwać ze swoim dotychczasowym życiem, więc postanowiłem wycofać się z firmy.

Potem wspomniałem o tym pomyśle moim krewnym. Robili wszystko, co w ich mocy, by mnie od tego odwieść, mówiąc, że podniosą zarówno moje wynagrodzenie na koniec roku, jak i pensję podstawową. W ten sposób zarabiałbym ponad 10 000 juanów miesięcznie, a dodając do tego wynagrodzenie na koniec roku, zarobiłbym prawie 200 000 juanów w ciągu roku. To już całkiem sporo jak na kogoś z małego miasta. Bardzo mnie to kusiło i choć była to atrakcyjna oferta, podjąłem już ostateczną decyzję. Nie chciałem dłużej żyć w ten sposób, jedną ręką chwytając pieniądze, a drugą prawdę. Później przeczytałem kolejny fragment słów Bożych: „Jeśli zajmujesz wysokie stanowisko, cieszysz się wysoką reputacją, masz rozległą wiedzę, mnóstwo dóbr i wsparcie wielu osób, a mimo to te rzeczy nie odbierają ci możliwości przyjścia przed oblicze Boga, aby przyjąć Jego powołanie i posłannictwo oraz czynić to, o co Bóg cię prosi, to wówczas wszystko, co czynisz, będzie najbardziej znaczącym przedsięwzięciem na ziemi i najsprawiedliwszym przedsięwzięciem ludzkości. Jeśli odrzucisz Boże wezwanie na rzecz własnego statusu i osobistych celów, wszystko, czego dokonasz, będzie przeklęte, a nawet wzgardzone przez Boga(Dodatek 2: Bóg kieruje losem całej ludzkości, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W przeszłości żyłem dla swojego ciała i dla szatana, skupiając się jedynie na pieniądzach, sławie i zysku. W rezultacie stawałem się coraz bardziej niegodziwy i zepsuty, oddalając się od Boga i spędzając każdy dzień jak żywy trup. Teraz chciałem zmienić swoje życie i całym sercem podążać za Bogiem. Później moi krewni znów namawiali mnie, abym został w firmie, ale wiedząc, że to szatan wykorzystuje ich, by powstrzymać mnie przed pójściem do Boga, modliłem się i prosiłem Boga, by wskazał mi rozwiązanie: „Boże, nie chcę dalej gonić za pieniędzmi, sławą i zyskiem oraz kroczyć złą ścieżką. Chcę wieść życie pełne sensu i wartości. Proszę, prowadź mnie i daj mi wiarę, by pokonać tę pokusę szatana!”. Zrozumiałem, że w ten sposób szatan chce mnie zwieść i przeciągnąć na swoją stronę, więc ze śmiechem powiedziałem moim krewnym: „Wiem, że macie dobre intencje, ale chcę wyruszyć w świat, póki jestem młody, zamiast ciągle polegać na krewnych i przyjaciołach. Podjąłem już decyzję; odtąd będę żyć niezależnie”. Moi krewni widzieli, że już się zdecydowałem, i uszanowali mój wybór. Zrozumiałem, że to Bóg wskazał mi drogę, i skorzystałem z tej okazji, by porzucić pracę. Później mogłem już wierzyć w Boga i ze spokojem ducha uczestniczyć w zgromadzeniach oraz wykonywać swój obowiązek. W relacjach z braćmi i siostrami nie musiałem już zakładać maski i zachowywać się obłudnie, jak podczas prowadzenia interesów. W kościele mogłem odrzucić całe to brzemię i pozory. Jeśli miałem jakieś problemy, mogłem modlić się do Boga, otworzyć serce przed braćmi i siostrami i porozmawiać z nimi, a oni pomagali mi szczerze i z całego serca. Czułem, jak szczerzy i życzliwi są bracia i siostry, odczuwałem ciepło. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Byłem bardzo szczęśliwy, żyjąc w ten sposób, a takiego spokoju i radości nie można kupić za żadne pieniądze!

Teraz znalazłem prostą, zwyczajną pracę, dzięki której mam pieniądze na jedzenie i ubrania, a to mi w zupełności wystarcza. Poświęcam swój czas i energię na to, co jest najbardziej znaczące i wartościowe: dążenie do prawdy i dobre wykonywanie obowiązku. Dziękuję Bogu za to, że pozwolił mi zachorować na COVID i obudził moje odrętwiałe serce, i za to, że pomógł mi jasno zobaczyć ścieżkę i kierunek mojego życia oraz dokonać najwłaściwszego wyboru.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Nie żyję już dla pieniędzy

Autorstwa Weixiao, Chiny Gdy byłam młoda, moja rodzina cierpiała biedę. Nasi krewni i sąsiedzi patrzyli na nas z góry, a dzieci sąsiadów...

Skruszony lekarz

Autorstwa Yang Fan, ChinyKiedy zacząłem praktykować medycynę, zawsze starałem się być uprzejmy i profesjonalny. Ponadto dobrze leczyłem...

Połącz się z nami w Messengerze