Jak zaradziłam temu, że kłamię
W przeszłości bez zastanowienia kłamałam i przypochlebiałam się ludziom, bo obawiałam się, że mówiąc im prawdę, rozczaruje ich albo urażę. W listopadzie dwa tysiące osiemnastego roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych i z Jego słów dowiedziałam się, że nienawidzi On ludzi nieuczciwych i zakłamanych, a lubi niewinnych i uczciwych. Postanowiłam wprowadzić słowa Boże w życie i być uczciwa. Po krótkiej praktyce potrafiłam już mówić prawdę przez większość czasu. Na przykład, kiedy miałam zapłacić ponad 50 Euro za leki, a farmaceuta pomylił się na swoją niekorzyść i policzył tylko połowę, bez zastanowienia powiedziałam mu o pomyłce. Ciężej mi było jednak być uczciwą, kiedy coś miało wpływ na moją reputację czy interesy.
Pewnego popołudnia, kiedy miałam uciąć sobie krótką drzemkę, moja partnerka, siostra Susan, wysłała do mnie wiadomość, że chce porozmawiać o naszej pracy. Przeczytawszy jej wiadomość, nie byłam szczególnie szczęśliwa, bo byłam zapracowana, niewyspana, zmęczona i nie chciało mi się o niczym rozmawiać. O niczym innym nie myślałam, tylko o odpoczynku, ale nie odważyłam się powiedzieć tego Susan, bo bałam się, że uzna mnie za leniwą i nazbyt skupioną na wygodach cielesnych, przez co wyrobi sobie złą opinię na mój temat. Więc dla ratowania własnego wizerunku odpowiedziałam jej: „Wybacz, mam ważną wizytę. Muszę iść do lekarza”. Kłamstwo wyszło mi z ust bez zastanowienia. Okłamawszy Susan, czułam się tak winna, że w ogóle nie mogłam zasnąć i cały czas czułam się parszywie. Bóg lubi ludzi uczciwych. Czemu z taką łatwością skłamałam? Jak będzie można mi zaufać? Wiedziałam, że kłamstwo dla cielesnej wygody jest złe, że Bóg go nie pochwala i że praca dla kościoła powinna stać na pierwszym miejscu. Natychmiast zadzwoniłam do Susan. Spytała, czy już wróciłam z wizyty u lekarza. Nie chciałam źle wypaść i sprawić, że pomyśli, iż jestem nieuczciwa, więc nie powiedziałam jej prawdy i dalej kłamałam: „Moja lekarka odwołała wizytę, bo musiała jechać do punktu szczepień”. Potem rozmowa przeszła na sprawy pracy, ale ja miałam poczucie winy. Okłamałam ją, a potem nie przyznałam się i kłamałam dalej. Ujrzałam, jak bardzo skażone jest moje szatańskie usposobienie i było mi wstyd. Nie mogłam spojrzeć jej w oczy. Stanęłam więc przed obliczem Boga, by zastanowić się nad sobą, i dzięki temu zdałam sobie sprawę, że w życiu często bywam przebiegła. Pewnego razu przywódczyni spytała mnie, czy powiadomiłam siostrę Joey o wieczornym spotkaniu. Uświadomiłam sobie, że nie, ale nie powiedziałam przywódczyni prawdy, chcąc chronić swój wizerunek w jej oczach. Skłamałam, mówiąc, że właśnie przed chwilą jej powiedziałam. Potem szybko wysłałam Joey wiadomość o spotkaniu. Poza tym w piątki rano zwykle chodziłam do sklepu spożywczego, więc nie mogłabym uczestniczyć w spotkaniach zwoływanych w ostatniej chwili. Ale nie powiedziałam prawdy, tylko poinformowałam przywódczynię, że mam inne spotkanie czy zobowiązanie, i dlatego nie przyjdę. Kręciłam i kłamałam, byłam podstępna i nieuczciwa, byle tylko chronić swój wizerunek w jej oczach i żeby przywódczyni myślała, że cały czas rzetelnie wypełniam obowiązki. Zrozumiałam, że nie spełniam wymogów Boga w kwestii uczciwości. Pomodliłam się więc: „Boże Wszechmogący, żałuję, że kłamię i oszukuję. Ale nie mogę przestać kłamać, by chronić swój wizerunek w oczach innych. W ogóle nie jestem uczciwą osobą. Boże, proszę, poprowadź mnie i pomóż zrozumieć prawdę i uwolnić się od tego zepsucia”.
Pewnego dnia przeczytałam fragment słów Bożych: „W swym codziennym życiu ludzie często wygadują bzdury, kłamią i mówią rzeczy, które świadczą o ignorancji, naiwności i obronnej postawie. Większość z tych rzeczy mówią zaś ze względu na swą próżność i dumę, aby zaspokoić własne ego. Mówienie takich kłamstw ujawnia ich skażone usposobienie. Gdybyś miał pozbyć się tych przejawów skażenia, twoje serce uległoby oczyszczeniu, a ty stopniowo stałbyś się bardziej czysty i uczciwy. Tak naprawdę jednak wszyscy ludzie dobrze wiedzą, dlaczego kłamią. Ze względu na osobiste korzyści i dumę lub na próżność i status, próbują rywalizować z innymi i podawać się za kogoś, kim nie są. W końcu jednak ich kłamstwa są ujawniane i demaskowane przez innych, oni zaś tracą twarz, a także swoją godność i reputację. A wszystko to przez nadmiar kłamstw. Twoje kłamstwa stały się nazbyt liczne. Każde wypowiadane przez ciebie słowo jest naznaczone fałszem i nieszczere, i żadnego z nich nie można uznać za szczere lub prawdziwe. I nawet jeśli nie masz poczucia, że straciłeś twarz, gdy wypowiadasz te kłamstwa, to w głębi duszy czujesz się zhańbiony. Twoje własne sumienie cię obwinia i masz o sobie niskie mniemanie, myśląc w ten oto sposób: »Dlaczego wiodę tak żałosny żywot? Czy tak trudno jest mówić prawdę? Czy muszę uciekać się do kłamstw przez wzgląd na moją dumę? Dlaczego moje życie jest tak wyczerpujące?«. Wcale nie musisz wieść tak wyczerpującego życia. Jeśli potrafisz praktykować bycie uczciwym człowiekiem, będziesz w stanie prowadzić życie pełne swobody, wolności i poczucia wyzwolenia. Ty jednak zdecydowałeś się dbać o swoją dumę i próżność, mówiąc kłamstwa. W rezultacie wiedziesz uciążliwy i żałosny żywot, na który sam się skazałeś. Kłamiąc, można zyskać poczucie dumy, lecz czymże ono jest? To tylko puste słowo, kompletnie pozbawione jakiejkolwiek wartości. Mówienie kłamstw oznacza wyzbywanie się własnego charakteru i godności. Pozbawia ono człowieka godności i charakteru, to nie podoba się Bogu i budzi w Nim odrazę. Czy jest zatem warte zachodu? Nie jest. Czy to właściwa ścieżka? Nie. Ludzie, którzy często kłamią, żyją zgodnie ze swymi szatańskimi skłonnościami; żyją we władzy szatana. Nie wiodą życia w świetle ani też w obecności Boga. Nieustannie myślisz o tym, jak by tu skłamać, a potem, kiedy już skłamiesz, musisz myśleć o tym, jak to kłamstwo ukryć. Kiedy zaś nie uda ci się go wystarczająco dobrze zatuszować i zostanie zdemaskowane, musisz wysilać swój mózg, aby spróbować pogodzić z sobą wynikłe z tego sprzeczności i uczynić swe kłamstwo wiarygodnym. Czyż takie życie nie jest męczące? Jest wręcz wyczerpujące. Czy zatem warto tak żyć? Nie, nie warto. Wysilać swój umysł, aby wygadywać kłamstwa, a następnie je tuszować, a wszystko to w imię dumy, próżności i statusu – jakiż to wszystko ma sens? W końcu zaczynasz się zastanawiać i myślisz sobie tak: »Po co to wszystko? Mówienie kłamstw i tuszowanie ich jest aż nazbyt wyczerpujące. Jeśli będę tak się prowadził, nic dobrego z tego nie wyjdzie. Byłoby łatwiej, gdybym po prostu stał się uczciwym człowiekiem«. Pragniesz stać się uczciwą osobą, lecz nie potrafisz porzucić swej dumy, próżności i osobistych interesów. Dlatego właśnie jesteś jedynie w stanie uciekać się do kłamstw, aby dbać o wszystkie te rzeczy. (…) Jeśli sądzisz, że kłamstwa są w stanie podtrzymać reputację, status, próżność i dumę, jakich pragniesz, to całkowicie się mylisz. W rzeczywistości bowiem mówiąc kłamstwa, nie tylko nie jesteś w stanie podtrzymać swej próżności i dumy, ani też godności i charakteru, lecz także – co gorsza – tracisz okazję do tego, by wprowadzać prawdę w życie i być uczciwym człowiekiem. Nawet jeśli w danym momencie uda ci się ochronić swą reputację, status, próżność i dumę, to w imię wszystkich tych rzeczy poświęciłeś właśnie prawdę i zdradziłeś Boga. Oznacza to, że całkowicie zaprzepaściłeś szansę na to, by On cię zbawił i udoskonalił, co jest największą stratą i powodem do żalu do końca życia” (Jedynie uczciwy może prawdziwie żyć na podobieństwo człowieka, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga doskonale opisywały mój stan. Zrozumiałam, że jestem przebiegła i nieuczciwa. Kiedy chciałam odpocząć, nie umiałam powiedzieć prawdy o tak prostej rzeczy. Nie powiedziałam Susan, że chcę się zdrzemnąć i że porozmawiam z nią chwilę później, tylko skłamałam. Chciałam chronić swoją twarz i status, uratować dobrą opinię o sobie. Ale Bóg nie znosi takiego zachowania i czułam się winna. Jak mówią słowa Boże: „I nawet jeśli nie masz poczucia, że straciłeś twarz, gdy wypowiadasz te kłamstwa, to w głębi duszy czujesz się zhańbiony. Twoje własne sumienie cię obwinia i masz o sobie niskie mniemanie, myśląc w ten oto sposób: »Dlaczego wiodę tak żałosny żywot? Czy tak trudno jest mówić prawdę? Czy muszę uciekać się do kłamstw przez wzgląd na moją dumę? Dlaczego moje życie jest tak wyczerpujące?«”. Bardzo utożsamiałam się z tymi słowami Boga. Kłamanie dla ochrony reputacji jest uciążliwe. Chcąc ukryć wcześniejsze kłamstwa, muszę kłamać dalej. Po tym, jak skłamałam, ruszyło mnie sumienie, żałowałam, płakałam i wstydziłam się swoich kłamstw. Ale później mimowolnie kłamałam dalej. Byłam zepsuta i było mi wstyd. Kłamanie stało się już moją naturą. Przypomniałam sobie coś, co powiedział Pan Jezus: „Wasza mowa niech będzie: Tak – tak, nie – nie. A co jest ponadto, pochodzi od złego” (Mt 5:37). „Wy jesteście z waszego ojca – diabła i chcecie spełniać pożądliwości waszego ojca. On był mordercą od początku i nie został w prawdzie, bo nie ma w nim prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8:44). To była prawda. Moje ciągłe kłamstwa dowodziły, że należę do diabła i że kłamię tylko po to, by chronić swój wizerunek i reputację. To odbierało mi charakter i godność. Jaka byłam głupia! Bóg miał nadzieję, że będę praktykowała prawdę i będę uczciwa, by nieść o Nim świadectwo i upokorzyć szatana, ale ja dałam się nabrać na szatańskie sztuczki, kłamiąc przez wzgląd na własną próżność i reputację, oszukując braci i siostry i stając się pośmiewiskiem szatana. Moje zachowanie bardzo zawiodło Boga i zraniło Jego serce. Nie byłam uczciwa, tylko z natury kłamliwa.
Później przeczytałam następujący fragment słów Boga: „Musicie wiedzieć, iż Bogu podobają się ci, którzy są uczciwi. Bóg w swej istocie jest kwintesencją wierności, stąd też Jego słowom zawsze można zaufać. Co więcej, Jego czyny są nieskalane i niepodważalne. To dlatego Bogu mili są ci, którzy są wobec Niego całkowicie uczciwi. Być uczciwym zaś oznacza oddać swoje serce Bogu, być wobec Niego szczerym i otwartym we wszystkich sprawach, nigdy nie ukrywać prawdy, nie próbować zwieść tych, którzy są pod tobą i ponad tobą; a także nie robić niczego tylko po to, aby przypochlebić się Bogu. Podsumowując, być uczciwym znaczy być szczerym w swych słowach i czynach i nie mamić ani Boga, ani człowieka” (Trzy przestrogi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Zrozumiałam, że uczciwość to brak fałszu w sercu, brak kłamstwa w ustach i nieoszukiwanie ani Boga ani ludzi. Często byłam przebiegła i nieuczciwa, by chronić swój własny wizerunek i interesy. Byłam zmęczona i chciałam się zdrzemnąć, więc w tamtej chwili nie miałam ochoty rozmawiać z Susan o sprawach kościoła, ale żeby ochronić swój wizerunek w jej oczach, skłamałam, by wymigać się od spotkania. Nawet gdy zdałam sobie sprawę z własnego błędu, nie przyznałam się od razu, tylko dalej kłamałam. Ewidentnie były rzeczy związane z pracą, których nie zrobiłam, ale kiedy przywódczyni mnie o nie zapytała, skłamałam, mówiąc, że właśnie to zrobiłam. Wypowiedziałam masę kłamstw, by chronić swoją próżność i reputację, i zrozumiałam, że mam bardzo podstępną, kłamliwą naturę. Nie umiałam powiedzieć prawdy nawet w najbłahszych sprawach. Byłam tak głęboko zepsuta przez szatana, że nie byłam ani trochę uczciwą osobą.
Później przeczytałam kolejny fragment słów Boga: „Tylko jeśli ludzie starają się być uczciwi, mogą się dowiedzieć, jak głęboko sięga ich zepsucie i czy rzeczywiście są w jakimś stopniu podobni do człowieka, mogą właściwie siebie ocenić i zauważyć własne braki. Tylko jeśli praktykują uczciwość, mogą sobie zdać sprawę, ile kłamstw wypowiadają i jak głęboko ukryte są ich oszustwa i fałsz. Tylko doświadczając praktykowania bycia uczciwym ludzie mogą stopniowo poznawać prawdę o własnym zepsuciu i poznać własną naturoistotę, i tylko wtedy ich zepsute usposobienie będzie nieustannie oczyszczane. Tylko przez ciągłe oczyszczanie zepsutego usposobienia ludzie będą mogli zdobyć prawdę. Nie spiesz się, doświadczając tych słów. Bóg nie doskonali tych, którzy są podstępni. Jeśli twoje serce nie jest uczciwe – jeśli nie jesteś uczciwą osobą – to nie zostaniesz pozyskany przez Boga. Podobnie nie pozyskasz prawdy, a także nie będziesz w stanie zyskać Boga. A co to oznacza, jeśli nie zyskujesz Boga? Jeśli nie zyskujesz Boga i nie zrozumiałeś prawdy, to nie poznasz Boga, zatem w żaden sposób nie możesz stać się z Nim zgodny, a w takim razie jesteś wrogiem Boga. Jeśli jesteś niezgodny z Bogiem, to On nie jest twoim Bogiem, a jeśli Bóg nie jest twoim Bogiem, to nie możesz być zbawiony. Jeśli nie starasz się osiągnąć zbawienia, to dlaczego wierzysz w Boga? Jeśli nie możesz dostąpić zbawienia, to na zawsze pozostaniesz zaciekłym wrogiem Boga i twój wynik będzie przesądzony. Tak więc, jeśli ludzie chcą być zbawieni, muszą zacząć od uczciwości. Ostatecznie tych, którzy zostali pozyskani przez Boga, wyróżnia pewien znak. Czy wiesz, co to za znak? Jest napisane w Biblii, w Księdze Objawienia: »A w ich ustach nie znaleziono podstępu. Są bowiem bez skazy« (Obj 14:5). Kim są »oni«? Są to ci, którzy zostali zbawieni, udoskonaleni i pozyskani przez Boga. Jak Bóg opisuje tych ludzi? Jakie są cechy i przejawy ich postępowania? Są bez skazy. Nie mówią kłamstw. Zapewne wszyscy jesteście w stanie zrozumieć i pojąć, co to znaczy nie mówić kłamstw: oznacza to być uczciwym. Do czego odnoszą się słowa »bez skazy«? Oznaczają nieczynienie zła. A na jakim fundamencie opiera się nieczynienie zła? Bez żadnych wątpliwości opiera się na fundamencie bojaźni Bożej. Zatem być bez skazy oznacza bać się Boga i unikać zła. Jak Bóg definiuje człowieka bez skazy? W oczach Boga tylko ci, którzy boją się Boga i unikają zła, są doskonali; toteż ludzie bez skazy to ci, którzy boją się Boga i unikają zła, i tylko ci, którzy są doskonali, są również bez skazy. To jest bezwzględnie prawdziwe” (Sześć wskaźników rozwoju życiowego, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdy to sobie przemyślałam, przeraziłam się, ponieważ Bóg mówi: „Jeśli nie jesteś uczciwą osobą – to nie zostaniesz pozyskany przez Boga. Podobnie nie pozyskasz prawdy, a także nie będziesz w stanie zyskać Boga” oraz „Jeśli nie możesz dostąpić zbawienia, to na zawsze pozostaniesz zaciekłym wrogiem Boga i twój wynik będzie przesądzony”. To prawda, że Bóg nie zbawi ludzi nieuczciwych. Wiedziałam, że jeśli nie okażę skruchy, Bóg mnie odrzuci. Dzięki temu, co ujawniły słowa Boga, wreszcie naprawdę poznałam siebie i pojęłam, że kłamstwa pochodzą od diabła. W świecie kontrolowanym przez szatana wychowanie i wpływ społeczeństwa czynią ludzi coraz bardziej nieuczciwymi i złymi. Od kiedy byłam małym dzieckiem, moja mama zawsze mówiła, że choćby nie wiem jak brzydkie ktoś miał włosy czy ubranie, mam mówić mu miłe rzeczy, żeby nie było mu przykro. Inaczej nikt mi nie pomoże, jeśli będę czegoś potrzebowała. Pod wpływem takiego wychowania nie miałam odwagi być uczciwa. Wypowiadałam tylko fałszywe słowa, które brzmiały miło, by ludzie myśleli, że jestem dobra i życzliwa, a tak naprawdę byłam fałszywą i kłamliwą osobą. Przypomniało mi to o biblijnej Księdze Hioba, rozdział pierwszy, werset siódmy: „I Jahwe rzekł do szatana: Skąd przybywasz? Wtedy szatan odpowiedział Jahwe i rzekł: z krążenia po ziemi i z przechadzania się po niej”. Słowa szatana są mętne i niejasne. Czy cały czas kłamiąc, nie byłam tak przebiegła jak szatan? Zrozumiałam, że mam taką samą naturę jak on, że żyję pod jego władzą i nie jestem wolna od więzów mojego szatańskiego usposobienia. Jak w ten sposób miałabym być zgodna z Chrystusem i zyskać Bożą aprobatę? Pokajałam się więc przed Bogiem, prosząc, by mi wybaczył. Nienawidziłam siebie i czułam się taka winna. Bóg ma sprawiedliwe usposobienie i wiedziałam, że nie mogę dalej kłamać i Go obrażać.
Dalej zastanawiałam się nad sobą i przeczytałam fragment słów Boga: „Ostatecznie tych, którzy zostali pozyskani przez Boga, wyróżnia pewien znak. Czy wiesz, co to za znak? Jest napisane w Biblii, w Księdze Objawienia: »A w ich ustach nie znaleziono podstępu. Są bowiem bez skazy« (Obj 14:5). Kim są »oni«? Są to ci, którzy zostali zbawieni, udoskonaleni i pozyskani przez Boga” (Sześć wskaźników rozwoju życiowego, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Pomyślałam o słowach Boga i uświadomiłam sobie, że Bóg ceni ludzi uczciwych, a nieuczciwi nie będą mieli szansy wejść do Jego królestwa. Naprawdę chciałam stać się osoba szczerą, przestać kłamać i oszukiwać, ale sama nie umiałam tego zrobić. Potrzebowałam pomocy Boga, by uratował mnie przed ponownym wpadnięciem w pułapkę szatana. Mimo że czasami powiedzenie prawdy bywa kłopotliwe, chciałam przestać kłamać. Wtedy przeczytałam „122. Zasady bycia osobą uczciwą” z „170 zasad praktykowania prawdy”: „(1) Ucząc się bycia osobą uczciwą, należy koniecznie polegać na Bogu. Ofiarujcie Mu swoje serca i poddajcie się Jego badaniu. Tylko w ten sposób można z biegiem czasu odrzucić kłamstwa I fałsz; (2) Należy koniecznie przyjmować prawdę i zastanawiać się nad każdym swym słowem i czynem. Analizujcie drobiazgowo źródło i istotę skażenia, jakie się w was objawia, i rzeczywiście poznawajcie samych siebie; (3) Należy koniecznie dociec, w jakich sprawach kłamiecie i skrywacie w sobie fałsz. Miejcie odwagę analizować samych siebie i się odsłaniać, przepraszać innych i naprawiać krzywdy”. Postanowiłam, że szczerze opowiem Susan o swoim zepsuciu i o moich motywacjach. Nie mogłam ukrywać faktów i dalej jej oszukiwać. Choćby mnie wiem co, muszę wyznać prawdę i być osobą uczciwą. Wiedziałam, że Bóg mnie obserwuje i czeka, aż okażę skruchę. Pomodliłam się jeszcze kilka razy i zebrałam się na odwagę, by otworzyć się przed Susan. Opowiedziałam jej szczegółowo, jak ją oszukałam, i powiedziałam, że szczerze pokajałam się przed Bogiem. Poczułam, jakby zdjęto ze mnie wielki ciężar, rozluźniłam się.
Wiedziałam, że moje kłamanie nie jest problemem, który da się rozwiązać od razu, więc później zaczęłam przez cały czas zwracać się do Boga w modlitwie, by przyglądał się mojemu sercu. Gdy ujawniałam jakiekolwiek przebiegłe intencje lub gdy chciałam kłamać i oszukiwać, modliłam się do Boga, mówiąc: „Boże, mam problem i czuję, że nie poradzę sobie bez kłamstwa. Proszę, oświeć mnie, bym zrozumiała prawdę, i daj mi siłę, bym odrzuciła cielesność. Boże, chcę praktykować prawdę i być uczciwa. Proszę, pomóż mi”.
Któregoś razu po spotkaniu przywódca spytał, co o myślę o jego wystąpieniu. Widziałam, że w swoim omówieniu zachowywał się bardzo władczo, a do tego zauważyłam jeszcze kilka innych problemów. Jednak bałam się, że mówiąc prawdę, zranię jego dumę, a on będzie mnie postrzegał w złym świetle. Aby chronić swój wizerunek w jego oczach, skłamałam i powiedziałam: „Było super”. Gdy tylko to powiedziałam, poczułam się okropnie. Uświadomiłam sobie, że skłamałam, więc pomodliłam się do Boga i poprosiłam Go, by mnie poprowadził do tego, bym stała się osobą uczciwą i prawdomówną. Potem poszłam do przywódcy i powiedziałam mu o problemach z jego omówieniem. Poczułam wielki spokój. Wyniki osiągane na naszych kolejnych zgromadzeniach były o wiele lepsze niż wcześniej. Zauważyłam też, że po pewnym czasie zaczęłam stopniowo się zmieniać. Wcześniej kłamałam, by chronić twarz i status, lecz gdy oddałam serce Bogu, prosząc Go, aby miał je w opiece, wyraźniej zobaczyłam swój stan. Potrafiłam świadomie zaufać Bogu, by odrzucić ciało, praktykować prawdę i być uczciwa. Czasami sytuacja może być niezręczna i mogę kogoś urazić, ale dla mnie najważniejsze jest być uczciwą wobec Boga.
Obecnie koncentruję się na mówieniu prawdy i byciu osobą uczciwą w moim codziennym życiu. Jestem naprawdę wdzięczna Bogu. Jego słowa pomogły mi ujrzeć własne zepsucie i brzydotę, a także poczynić pewne zmiany. Wiem, że rozwiązanie mojego problemu z kłamaniem wymaga tego, by Bóg zaaranżował dla mnie więcej sytuacji. Muszę być czujna i częściej zastanawiać się nad sobą przed obliczem Boga, bym nie kłamała, bo to brzydzi Boga. Najważniejsze jest przyjęcie osądzania i karcenia słowami Boga, a także modlenie się do Niego i zaufanie Mu, by uwolnił mnie od skłonności do kłamstwa. Niech Bóg poprowadzi mnie, bym stała się uczciwą osobą.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.