Do czego prowadzi pogoń za sławą i zyskiem?
Autorstwa Su Wen, Chiny Kiedy byłam mała, na moją rodzinę często patrzono z góry, ponieważ nie miałam licznego rodzeństwa. W tamtym okresie...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
Kiedy zacząłem praktykować medycynę, zawsze starałem się być uprzejmy i profesjonalny. Ponadto dobrze leczyłem ludzi i stawiałem trafne diagnozy. W krótkim czasie zdobyłem więc sobie zaufanie wszystkich w naszej okolicy. Wiele lat później odkryłem, że wszyscy moi koledzy kupili sobie samochody i mieszkają w dużych domach, lecz moja rodzina ciągle żyła w naszym starym parterowym domku, a ja nadal musiałem jeździć wszędzie na rowerze. Moi synowie bliźniacy szybko dorastali i było mnóstwo wydatków, ale ja wciąż nie miałem zbyt wiele pieniędzy. Kiedy myślałem o naszej sytuacji finansowej, nie mogłem jeść ani spać. Zastanawiałem się w kółko: „Dlaczego ja ledwie wiążę koniec z końcem, a wszyscy inni lekarze zarabiają tak dużo pieniędzy?”.
Pewnego razu rozmawiałem z paroma kolegami po fachu. Spytałem ich, jak udaje im się zarabiać tyle pieniędzy. Doktor Sun powiedział: „Władze centralne stwierdziły: »Nieważne, jakiego koloru jest kot. Ważne, by łapał myszy«. W dzisiejszym społeczeństwie pieniądze są wszystkim. Ich zarabianie jest sztuką samą w sobie. Ale jeśli pozwolisz, by przeszkadzało ci w tym sumienie, będziesz biedny przez całe życie!”. Drugi z moich znajomych, doktor Li, powiedział: „Jeśli chcesz zarabiać więcej, musisz zatrzymywać przy sobie pacjentów. Kiedy ich leczysz, podawaj im trochę hormonów. To ich szybko uzdrowi i będą zadowoleni. Zdobędziesz dobrą reputację, przyjdzie do ciebie jeszcze więcej pacjentów, a ty zarobiszwięcej pieniędzy”. Inny lekarz, doktor Jin, doradził mi: „Jest jeszcze jedna sztuczka: »leczenie małych chorób dużymi lekami«. Jeśli ktoś przychodzi do ciebie z kaszlem wywołanym zwykłym przeziębieniem, to normalna kuracja nie przyniesie ci zbyt wiele pieniędzy. Chodzi o to, żebyś leczył ten jego kaszel tak, jakby to było zapalenie płuc. Kuracja zadziała, ty zarobisz więcej pieniędzy, a pacjent też będzie zadowolony. W ten sposób każdy jest zwycięzcą”. Słysząc, że wszyscy moi koledzy po fachu mieli swoje własne sposoby na zarabianie pieniędzy, poczułem się mocno zaniepokojony. Czy zarabianie na pacjentach w ten sposób, wbrew sumieniu, było etyczne w kontekście medycyny? Czy tak powinni postępować lekarze? Czy nie było to naprawdę podłe i nikczemne zachowanie? Pomyślałem jednak również o wielkich domach, w których wszyscy oni mieszkali, o ładnych samochodach, którymi jeździli, i o tym, z jak wielką pewnością siebie się wypowiadali, podczas gdy ja wciąż jeździłem wszędzie na rowerze i byłem taki biedny. Jeśli nie zrobię tak, jak mi radzili, to jak mam zarobić więcej pieniędzy? Kiedy zdołam wreszcie zapewnić mojej rodzinie dostatnie życie? Poza tym wydawało się, że wszyscy tak postępują. Nawet gdybym sam nadal praktykował medycynę zgodnie z nakazami etyki, i tak nie byłbym w stanie zmienić społeczeństwa. Mając przed oczyma obietnicę większych pieniędzy, zacząłem ignorować swoje sumienie i postanowiłem wypróbować metody, których nauczyli mnie moi koledzy. Nadmiernie leczyłem swoich pacjentów i sprzedawałem im więcej lekarstw, niż rzeczywiście potrzebowali, aby zarobić więcej pieniędzy.
Pewnego dnia przyszedł do mnie pacjent z bólem zęba. Miał zapalenie dziąseł, które można było wyleczyć jakimś tanim lekarstwem. Ja jednak pomyślałem o tym, co powiedział doktor Jin: „Chodzi o to, żebyś leczył małe choroby dużymi lekami”. Przepisałem więc lekarstwa zgodne zarówno z praktyką zachodnią, jak i z tradycyjną medycyną chińską, a także kilka zastrzyków domięśniowych. Obawiałem się, że pacjent odmówi przyjęcia tak dużej ilości leków, więc udając współczucie, powiedziałem: „To dużo lekarstw, ale zlikwidują one przyczynę pańskich objawów”. Pacjent skinął tylko głową, trzymając się za policzek, po czym zapłacił, ile było trzeba, i wyszedł bez słowa. Gdy patrzyłem, jak wychodzi, niepokój, który odczuwałem, zaczął powoli ustępować. Choć czułem się trochę niezręcznie, zarobiłem o wiele więcej pieniędzy niż zwykle i uczucie niepokoju wkrótce minęło. Innym razem przyszła do mnie matka z pięcioletnim synem. Chłopiec przeziębił się i kaszlał, więc potrzebował tylko taniego lekarstwa na kilka dni. Wtedy jednak przypomniałem sobie, że tego rodzaju leczenie nie przyniesie mi dużych zysków. Powiedziałem więc jego matce: „Pani synek ma zapalenie tchawicy. Musi natychmiast dostać kroplówkę, żeby nie rozwinęło się z tego zapalenie płuc”. Była wstrząśnięta, ale bez wahania uwierzyła we wszystko, co jej powiedziałem, i przepisałem jej synowi kroplówki na cztery dni. Widziałem przy tym, że zarabiam kilkakrotnie więcej pieniędzy niż dotychczas. Czułem się z tym nieswojo, lecz wówczas znów myślałem o tym, co mówili mi inni lekarze: „Sumieniem nie zapłacisz rachunków ani nie kupisz za nie jedzenia. Jeśli będziesz słuchał tego, co ci mówi, zawsze będziesz biedny”. Gdy więc myślałem o tym, co mi powiedzieli, uczucie niepokoju znikało. W naszym społeczeństwie trzeba oszukiwać ludzi, aby się wzbogacić. Nie miałem innego wyboru. Później przyszła do mnie pacjentka z przewlekłym zapaleniem oskrzeli. Jej stan wymagał jedynie przyjmowania kilku prostych leków. Ale, rzecz jasna, lecząc ją w ten sposób, nie zarobiłbym zbyt wiele pieniędzy. Powiedziałem jej więc: „Trzeba podać pani kroplówkę, bo inaczej może się to przerodzić w rozedmę płuc, która w ciężkich przypadkach może powodować chorobę serca”. Dzięki mojej zachęcie, zgodziła się przyjmować kroplówki przez siedem dni. Pamiętam, że w ostatnim dniu leczenia wzięła mnie za rękę i powiedziała: „Dziękuję, panie doktorze. To dzięki panu udało się w porę mnie wyleczyć. Czuję się teraz dużo lepiej. Gdyby to się przerodziło w rozedmę płuc lub chorobę serca, dopiero bym się nacierpiała”. Słysząc te słowa, poczułem w swym wnętrzu ukłucie sumienia, a na mojej twarzy zapłonął jaskrawy rumieniec. Znów jednak pomyślałem sobie: „Kto w tym społeczeństwie nie kłamie i nie oszukuje? Zarabianie pieniędzy jest sztuką samą w sobie”. Gdy snułem takie myśli, niepokój, który odczuwałem, zaczął zanikać. W ten sposób pogrążałem się coraz bardziej w pogoni za pieniędzmi. Po kilku latach zarobiłem ich naprawdę dużo. Miałem większy dom, moje dzieci się ożeniły i żyło nam się dobrze. Ja jednak często odczuwałem w swym wnętrzu ból i poczucie winy. Byłem w stanie ciągłego niepokoju. Martwiłem się, że ktoś dowiedział się o tym, w jaki sposób się dorobiłem, a teraz rozpowiada o tym wszystkim za moimi plecami. Ta myśl była naprawdę trudna do zniesienia.
Pewnego dnia siostra z naszej wioski zaczęła głosić ewangelię królestwa Boga Wszechmogącego, a ja często czytywałem słowa Boże. Pewnego razu na zgromadzeniu czytaliśmy fragment słów Bożych mówiący o tym, że należy być uczciwym człowiekiem: „Musicie wiedzieć, iż Bogu podobają się ci, którzy są uczciwi. Bóg w swej istocie jest kwintesencją wierności, stąd też Jego słowom zawsze można zaufać. Co więcej, Jego czyny są nieskalane i niepodważalne. To dlatego Bogu mili są ci, którzy są wobec Niego całkowicie uczciwi. Być uczciwym zaś oznacza oddać swoje serce Bogu, być wobec Niego szczerym i otwartym we wszystkich sprawach, nigdy nie ukrywać prawdy, nie próbować zwieść tych, którzy są pod tobą i ponad tobą; a także nie robić niczego tylko po to, aby przypochlebić się Bogu. Podsumowując, być uczciwym znaczy być szczerym w swych słowach i czynach i nie mamić ani Boga, ani człowieka. To, co mówię, jest bardzo proste, ale dla was jest niezwykle trudne. Wielu wolałoby raczej trafić do piekła niż mówić i postępować uczciwie. Nic dziwnego, że dla tych, którzy są nieuczciwi, mam w zanadrzu zgoła inne traktowanie. (…) To, jakie będzie czyjeś przeznaczenie, zależy tak naprawdę od tego, czy ma on uczciwe i czyste serce oraz nieskalaną duszę. Jeśli jesteś wyjątkowo nieuczciwy, skrywasz w sercu złe zamiary i masz nieczystą duszę, wówczas z pewnością skończysz w miejscu, w którym człowiek podlega karze, tak jak zapisano w twoim losie. Jeśli twierdzisz, że jesteś bardzo uczciwy, a jednak nigdy nie udaje ci się postępować zgodnie z prawdą ani wypowiedzieć choćby słowa prawdy, czy nadal oczekujesz nagrody od Boga? Czy wciąż masz nadzieję, że Bóg będzie traktować cię jak swoje oczko w głowie? Czyż takie myślenie nie jest niedorzeczne? Zwodzisz Boga we wszystkich sprawach, jak zatem w domu Bożym mogłoby znaleźć się miejsce dla kogoś takiego, jak ty: kogoś, kto ma nieczyste ręce?” (Trzy przestrogi, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Czytając słowa Boże, zrozumiałem, że istotą Boga jest wierność, i że lubi On ludzi uczciwych. Bóg prosi nas, abyśmy przyjęli Jego nadzór nad tym, co mówimy i robimy, i nie okłamywali ani Jego ani innych. Musimy być uczciwi i godni zaufania, ponieważ tylko tacy ludzie mogą zostać zbawieni i wejść do królestwa Bożego. Rozważając te Boże wymagania, pomyślałem o tym, że jako lekarz nie zastanawiałem się, jak wyleczyć moich pacjentów lub ulżyć im w cierpieniu, lecz myślałem jedynie o tym, jak mogę zarobić więcej pieniędzy. Aby więcej zarobić, oszukiwałem nawet pacjentów w czasie leczenia. Wykorzystywałem ich lęki i obawy, przedstawiając im nawet błahe dolegliwości jako poważne choroby i wciskając im drogie leki i długotrwałe kuracje. Sprawiałem w ten sposób, że trwonili swoje pieniądze, i jeszcze mi za to dziękowali. Moje postępowanie było haniebne i podłe! Mimo iż zarabiałem w ten sposób na dostatnie życie, tkwiłem ciągle w stanie paranoicznego lęku, czułem się rozdrażniony i za nic nie mogłem się zrelaksować. Postępowałem tak, jakbym zupełnie nie miał sumienia. Słowa Boże pokazały mi, że Bóg nienawidzi ludzi, którzy kłamią i oszukują innych, i że takich ludzi nie czeka dobry koniec. Tylko uczciwi mogą otrzymać pochwałę od Boga i zyskać Jego zbawienie. Od tego momentu zapragnąłem więc być uczciwym człowiekiem. Postanowiłem, że już nigdy nikogo nie oszukam i przestanę wyłudzać pieniądze od pacjentów. Chciałem praktykować medycynę w sposób godny i uczciwy.
Po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że odkąd przestałem kantować i nadmiernie leczyć pacjentów, moje dochody były o wiele niższe. W tym czasie wyniki szpitala powiązane były z wynikami sprzedaży leków w naszych klinikach. Pewnego dnia szpital zarządził spotkanie oceniające wyniki. Prezes oskarżył mnie o to, że ciągnę cały szpital w dół i zdjął tabliczkę, która mówiła, że jesteśmy „specjalistyczną kliniką”. Szpital zaczął oferować swoim pracownikom zachęty finansowe. Na przykład, jeśli jakiemuś lekarzowi udało się przekroczyć miesięczną normę sprzedaży leków, w ramach prowizji otrzymywał pięćdziesiąt procent nadwyżki dochodów. Gdybym powrócił do zwyczaju nadmiernego leczenia pacjentów, to w rezultacie dostawałbym co miesiąc ponad cztery tysiące juanów ekstra, co oznaczało, że mógłbym zarobić dodatkowe pięćdziesiąt tysięcy rocznie. Gdybym jednak nie zaczął znów nadmiernie leczyć pacjentów, nigdy nie osiągnąłbym wyznaczonych nam celów sprzedażowych i straciłbym mnóstwo pieniędzy. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej miałem poczucie, że w moim zawodzie nie sposób być uczciwym człowiekiem, i że jeśli nie będę oszukiwał ludzi, nie zarobię żadnych pieniędzy. Po tym spotkaniu zacząłem znów postępować wbrew temu, czego wymagał ode mnie Bóg. Zignorowałem własne sumienie i wróciłem do starych praktyk.
Pewnego dnia małżeństwo przyprowadziło do mnie swojego syna. Chłopiec przeziębił się, co doprowadziło do infekcji dróg oddechowych, którą można było wyleczyć za pomocą odpowiednich leków. Udając zaniepokojenie, wyjąłem jednak stetoskop i osłuchałem klatkę piersiową i plecy dziecka. Po tym udawanym badaniu powiedziałem do rodziców, bardzo surowym tonem: „Państwa synek ma zapalenie płuc, które już się rozprzestrzeniło. Powinniście byli przyjść do mnie wcześniej! Jeszcze dzień zwłoki i chłopiec byłby w prawdziwych tarapatach! Na szczęście jest jeszcze czas, aby go wyleczyć. Przez kilka dni będziemy mu podawać kroplówki i wyjdzie z tego”. I w ten oto sposób wróciłem do wyciągania od pacjentów pieniędzy. Celowo wywołałem u tych rodziców wrażenie, że choroba ich dziecka jest poważna. Później robiłem sobie z tego powodu wyrzuty. Bałem się, że w końcu się wyda, jak postąpiłem, więc każdy dzień spędzałem w nieznośnym napięciu. Czasami mówiłem sobie, że to już ostatni raz, a potem przestanę oszukiwać. Nigdy jednak nie mogłem oprzeć się pokusie zarobienia dodatkowych pieniędzy i nie potrafiłem się powstrzymać przed popełnianiem tych grzechów. Moje życie stało się nieustanną wewnętrzną walką. Wiedziałem, że Bóg wymaga od nas, abyśmy byli uczciwymi ludźmi, ale nie potrafiłem się opanować i przestać oszukiwać moich pacjentów.
Potem przeczytałem następujące słowa Boga Wszechmogącego: „Od przyjścia na ten brudny świat, człowiek znajduje się pod zgubnym wpływem społeczeństwa oraz feudalnej etyki i kształcony jest w »instytucjach szkolnictwa wyższego«. Zacofany sposób myślenia, zepsucie moralne, kiepski pogląd na życie, godna pogardy filozofia życiowa, kompletnie bezwartościowa egzystencja oraz zdeprawowany styl życia i obyczaje – wszystko to poważnie zaszkodziło sercu człowieka oraz mocno podkopało i zaatakowało jego sumienie. W rezultacie człowiek coraz bardziej oddala się od Boga i coraz bardziej Mu się sprzeciwia. Usposobienie człowieka staje się z dnia na dzień coraz bardziej niegodziwe i nie ma ani jednej osoby, która dobrowolnie zrezygnowałaby z czegokolwiek dla Boga, ani jednej osoby, która dobrowolnie podporządkowałaby się Mu, co więcej – ani jednej osoby, która dobrowolnie poszukiwałaby ukazania się Boga. Zamiast tego, pod władzą szatana człowiek jedynie goni za przyjemnościami, oddając się zepsuciu ciała w krainie brudu i plugastwa. Nawet kiedy słyszą prawdę, ci, którzy żyją w ciemności, nie myślą wcale o wprowadzaniu jej w życie ani nie chcą szukać Boga, nawet jeśli ujrzeli Jego ukazanie się. Jakże tak zdeprawowana ludzkość mogłaby mieć jakiekolwiek szanse na zbawienie? Jakże ludzkość o tak niskim poziomie moralnym mogłaby żyć w świetle?” (Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Po kilku tysiącach lat zepsucia, człowiek jest odrętwiały i przytępiony; stał się demonem, który buntuje się przeciwko Bogu – do tego stopnia, że bunt człowieka wobec Boga został nawet udokumentowany w książkach historycznych, chociaż człowiek sam już nie jest w stanie w pełni zdać sobie sprawy ze swojego buntowniczego zachowania, ponieważ został do szpiku kości zepsuty i wyprowadzony na manowce przez szatana tak, że nie wie, w którą stronę się obrócić. Nawet dzisiaj człowiek zdradza Boga. Kiedy człowiek widzi Boga, to Go zdradza, a kiedy nie widzi Boga, to też Go zdradza. Są nawet tacy, którzy zobaczywszy przekleństwa i gniew Boży, nadal Go zdradzają. Twierdzę zatem, że rozsądek człowieka utracił swoją pierwotną funkcję, a także że sumienie człowieka utraciło swoją pierwotną funkcję” (Posiadanie nieprzemienionego usposobienia to pozostawanie w nieprzyjaźni z Bogiem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże objawiły mi, że społeczeństwo, w którym żyjemy, zostało skażone przez szatana. „Nie ma bogactwa bez przebiegłości”, „Pieniądze są na pierwszym miejscu” i „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego” – wszystkie te popularne w społeczeństwie filozofie dotyczące postępowania w doczesnym świecie pochodzą od szatana. Pod wpływem trucizny tkwiącej w takich poglądach, nasz światopogląd i hierarchia wartości życiowych ulegają wypaczeniu. Przedkładamy pieniądze ponad wszystko inne. Porzucamy sumienie i moralność na rzecz maksymalizacji własnych korzyści. Kłamiemy i oszukujemy, stając się coraz bardziej samolubni, zwodniczy, chciwi i podstępni, tracąc przy tym coraz więcej z naszego człowieczeństwa. Obowiązkiem lekarza jest leczenie pacjentów i przestrzeganie etyki lekarskiej, i w żadnym wypadku nie może on sprzeniewierzyć się temu, co dyktuje mu ludzkie sumienie. Jednak pod wpływem czaru, jaki roztacza pieniądz, większość lekarzy nadmiernie leczy pacjentów i przepisuje im zbyt wiele leków, a nawet podstępem skłania ich do zażywania hormonów. Choć początkowo pacjenci nie widzą w tym zagrożenia, to stosowanie zbyt dużej ilości leków i kuracji hormonalnych z czasem poważnie uszkadza ich organizmy. Zawarte w lekach toksyny odkładają się w ich ciele, nierzadko wywołując przewlekłe choroby. Jest to pewna forma powolnego zabójstwa. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej byłem przerażony. Kiedy zaczynałem studiować medycynę, chciałem pomagać zwykłym ludziom. Gdy jednak zawładnęły mną szatańskie maksymy takie jak: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”, „Pieniądze są na pierwszym miejscu” i „Nieważne, jakiego koloru jest kot. Ważne, by łapał myszy”, zacząłem desperacko uganiać się za pieniędzmi. Z trzydniowych dolegliwości robiłem pięciodniowe choroby, byle tylko więcej zarobić. Przepisywałem pacjentom leki droższe od tych, które rzeczywiście były im potrzebne. Szatan naprawdę zdeprawował mnie do tego stopnia, że zatraciłem resztki sumienia i rozumu. Przyjąwszy dzieło Boże w dniach ostatecznych, wiedziałem już, że Bóg wymaga od nas, abyśmy byli uczciwymi ludźmi. Jednak nadal nie mogłem oprzeć się pokusie zarobienia dodatkowych pieniędzy lub osiągnięcia osobistych korzyści i znowu oszukiwałem swoich pacjentów. Trucizny szatana stały się wręcz częścią mojej natury. Gdybym nie przeczytał słów Boga i nie zrozumiał, jak nienawistne i niebezpieczne są moje kłamstwa, nadal żyłbym jak oszust. Przez całe życie nie zaznałbym spokoju i miałbym wyrzuty sumienia, poszedłbym do piekła i został ukarany za swoje złe postępowanie. W końcu jednak zrozumiałem, jak ważne jest to, że Bóg prosi nas, abyśmy byli uczciwi. Bycie uczciwym i uczciwe postępowanie obdarza nas godnością i prawością. Bycie uczciwym to jedyny sposób na to, by otrzymać pochwałę od Boga i zaznać spokoju w głębi swego serca. Gdy zrozumiałem intencję Boga, pomodliłem się do Niego. Byłem gotów zacząć od nowa, zbuntować się przeciwko sobie, praktykować prawdę i być uczciwym człowiekiem.
Pewnego dnia zgłosił się do mnie pacjent z innej miejscowości. Zbadawszy go starannie, stwierdziłem, że ma żylne owrzodzenie nogi. Przypadłość ta zwana jest powszechnie „gniciem nóg”. Jest to uporczywe i trudne do wyleczenia schorzenie, lecz ja znałem sekretną kurację, która pozwoliłaby je wyleczyć za kilka juanów. Pacjent powiedział mi, że był u lekarzy okręgowych, jak również u kilku znachorów i wydał tysiące juanów, ale bez skutku. Słysząc to, zacząłem myśleć: „Ten człowiek wydał już tysiące juanów, i nikt nie zdołał go uleczyć, więc gdybym ja wziął od niego kilkaset juanów za wyleczenie, to nie byłoby to takie złe, nieprawdaż? Szkoda by było, żeby takie pieniądze przeszły mi koło nosa”. Gdy tak sobie myślałem, serce aż podskoczyło mi z radości. „Oszukam jeszcze tylko tę jedną osobę, a potem już będę uczciwy”. Gdy miałem już wręczyć mu receptę, pomyślałem jednak o postanowieniu, które podjąłem przed Bogiem. Zacząłem się więc modlić: „Dobry Boże, wciąż coś popycha mnie ku kłamstwu. Wiem, że nie mogę ciągle sprzeniewierzać się swej obietnicy i sprawiać Ci zawodu. O Boże, proszę, pomóż mi odłożyć na bok moje osobiste interesy i być uczciwym człowiekiem”. Wtedy przyszedł mi na myśl następujący fragment słów Bożych: „Ludzie, którzy szczerze wierzą w Boga, zawsze mają Go w sercu i ciągle noszą w sobie serce bojące się Boga i miłujące Go. Ci, którzy wierzą w Boga, powinni postępować z rozwagą i roztropnością, a wszystko, co robią, winno być zgodne z wymaganiami Boga i być w stanie zadowolić Jego serce. Nie powinni być uparci i robić, co im się podoba – nie przystoi to świętej przyzwoitości” (Ostrzeżenie dla tych, którzy nie praktykują prawdy, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ten fragment słów Bożych pokazał mi, że prawdziwie wierzący mają bogobojne serca, są uczciwi i godni zaufania. Robią różne rzeczy otwarcie, przyjmując Boży nadzór, i nie oszukują innych. Robią wszystko ze świętą przyzwoitością i postępują zgodnie z Bożymi wymaganiami. Nie robią niczego, co mogłoby okryć hańbą Boga. Byłem tak bardzo wdzięczny za Boże przewodnictwo i oświecenie, że w głębi ducha raz jeszcze wzniosłem modlitwę do Boga: „O, Boże! Dawniej kłamałem i oszukiwałem dla pieniędzy i żyłem na podobieństwo szatana. Od dzisiaj jednak pragnę być uczciwym człowiekiem i upokorzyć szatana”. Pomodliwszy się, powiedziałem szczerze i żarliwie do pacjenta: „Chociaż tę chorobę trudno jest wyleczyć, mam dla pana lekarstwo, które – gwarantuję – uleczy pana z choroby. A przy tym prawie nic nie kosztuje”. Gdyby ten pacjent pojawił się u mnie wcześniej, recepta ta kosztowałaby go wielokrotnie więcej pieniędzy. Teraz jednak słowa Boże dały mi dość pewności siebie, bym mógł praktykować prawdę i być uczciwym oraz prawym człowiekiem. Nie zamierzałem już podstępnie oskubywać ludzi z pieniędzy. Kiedy ten pacjent wyszedł ze swoim tanim lekarstwem, wręcz nie posiadałem się ze szczęścia, a we wnętrzu czułem niesamowity spokój. Dziesięć dni później ten pacjent wrócił do mnie i rzekł z wdzięcznością: „Byłem wszędzie, gdzie się dało, chcąc pozbyć się tej choroby, ale najwyraźniej źle trafiałem. Nawet nie skończyłem jeszcze tego lekarstwa, które mi pan przepisał, a moja rana już się zagoiła! To doprawdy cudowna kuracja! Dziękuję panu, doktorze, z całego serca! Będę pana polecał wszystkim znajomym. Nie dość, że jest pan świetnym lekarzem, to jeszcze proponuje pan leki w przystępnych cenach”. Gdy usłyszałem te słowa, poczułem ogromną wdzięczność wobec Boga i wiedziałem, że ta mała zmiana we mnie spowodowana była tym, że pokierowały mną słowa Boże.
Przypomniałem sobie, jak to niegdyś myślałem: „Pieniądze są na pierwszym miejscu”, „Nie ma bogactwa bez przebiegłości” i „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”. Zatraciłem sumienie, uczciwość i moralność. Stałem się nikczemnym człowiekiem. Słowa Boga i Jego zbawienie sprawiły, że odzyskałem sumienie i rozum. Pomogły mi też odnaleźć zasady postępowania. Od tej pory sumiennie leczyłem wszystkich pacjentów, którzy do mnie przychodzili. Dawałem im tylko to, czego naprawdę potrzebowali, i szczerze mówiłem, co im dolega. Trzymałem się wyznaczonych sobie standardów bycia uczciwym. Po pewnym czasie praktykowania w ten właśnie sposób, poczułem się bardzo stabilny, spokojny i wolny od lęku. Ponadto wielu zdrowych już pacjentów, których wyleczyłem, opowiadało innym o swoich doświadczeniach ze mną. Ludzie ze wszystkich okolicznych wiosek chcieli, abym to właśnie ja ich leczył. Przekonałem się, że tylko mówienie prawdy i bycie uczciwym sprawia, że stajemy się kimś na podobieństwo prawdziwego człowieka. Odrzucenie kłamstw i mówienie prawdy było zaledwie pierwszym krokiem do tego, by być uczciwą osobą. Wiem, że nadal muszę ciężko pracować w zgodzie z Bożymi wymaganiami i starać się być naprawdę uczciwym człowiekiem.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Su Wen, Chiny Kiedy byłam mała, na moją rodzinę często patrzono z góry, ponieważ nie miałam licznego rodzeństwa. W tamtym okresie...
Autorstwa Lizhi, Japonia Pochodzę z biednej i zacofanej wiejskiej rodziny. Od początku ojciec kazał mi się uczyć, bym w przyszłości dostał...
Autorstwa Xingwu, ChinyDorastałam w biednej rodzinie, a rodziców nie było stać na moje wykształcenie, więc wytwarzałam i sprzedawałam...
Autorstwa Shunyi, ChinyUrodziłem się w odległej górskiej wiosce. Moja rodzina od pokoleń parała się rolnictwem. Gdy chodziłem do szkoły,...