Dlaczego nie chciałam płacić ceny przy pełnieniu obowiązków

29 stycznia 2023

Autorstwa Chang Jing, Korea Południowa

Projektowałam grafiki i liderka grupy poleciła mi utworzyć nowy typ obrazu. Nie miałam doświadczenia, więc nie znałam zasad ani podstaw zadania. Włożyłam mnóstwo wysiłku, ale efekt końcowy nie był zadowalający. Dokonałam kilku zmian, ale nie było widać poprawy. Projektowanie w tym nowym stylu było trudne. Gdy liderka grupy kazała mi przygotować kolejny podobny projekt, poczułam opór. Myślałam o tym, jak komuś innemu to przekazać, a nawet umyślnie powiedziałam liderce, że nie jestem dobra w tego typu projektach. Widziała, co myślę, i przestała mi przydzielać te zadania. Potem przywódczyni dała mi do edycji obraz na ostatnią chwilę i kazała liderce grupy dać mi szczegółowe instrukcje. To było pilne i musiałem wyedytować formę w oparciu o oryginalną kompozycję jak najszybciej, a także dopracować detale. Wydawało się to proste. Bazowy kształt już był, więc kilka drobnych zmian powinno wystarczyć. Ale liderka grupy nie była zadowolona i dała mi kilka sugestii poprawek. To było zawracanie głowy i nie chciałam tego robić. Zasadniczo obraz wyglądał dobrze i jeśli można go było użyć, to wystarczało. Czy naprawdę trzeba było go tak szczegółowo dopracować? To byłaby strata czasu i energii. Podzieliłam się tą opinią. Zaskoczyła mnie wiadomość od liderki grupy: „Nie wkładasz serca w obowiązki, nie masz ambicji. Zawsze próbujesz oszczędzić sobie kłopotu i robisz wszystko po łebkach. Jak z taką postawą miałabyś dobrze pełnić obowiązki?”. Te krytyczne uwagi mocno mnie rozstroiły i czułam się skrzywdzona. Czy byłam aż tak zła? Kilka dni później przywódczyni rozprawiła się ze mną za pragnienie wygód ciała i uchylanie się od trudów. Powiedziała, że unikam trudnych projektów i nie wkładam w nie wysiłku, że obowiązki wykonuję byle jak i nie można na mnie polegać. To, co powiedziała, trafiło w sedno. Nawet siostra, która dobrze mnie znała, powiedziała: „Jeśli jako projektantka nie przykładasz się, żeby mieć dobre efekty, czy można to nazwać pełnieniem obowiązków?”. Czułam się tak, jakby wylano mi na głowę kubeł zimnej wody. Myślałam, że odsuną mnie od obowiązków, wszyscy mnie przejrzeli na wylot, nikt już by mi nie zaufał.

Tego wieczora wróciłam myślami do tego, co się ostatnio wydarzyło i jak inni mnie oceniali. Nienawidziłam siebie za to, że zawiodłam wszystkich. Czemu tak pełniłam obowiązki? Płakałam i płakałam. Pogrążona w smutku trafiłam na te słowa Boga: „Przy wykonywaniu obowiązku ludzie zawsze wybierają lekką pracę, taką, przy której się nie namęczą i nie będą narażeni na kaprysy pogody. Nazywa się to wybieraniem łatwych zadań, a unikaniem trudnych i jest przejawem pragnienia wygód cielesnych. Co jeszcze? (Wieczne narzekanie, gdy obowiązek jest trochę trudny i męczący oraz wymaga zapłacenia ceny). (Ciągłe skupienie na jedzeniu i ubraniu oraz zachciankach ciała). To wszystko są przejawy pragnienia cielesnych wygód. Kiedy taka osoba widzi, że jakieś zadanie jest pracochłonne lub ryzykowne, zrzuca je na kogoś innego; sama wykonuje tylko lekkie prace i znajduje wymówki, by nie wykonać tej cięższej – powie, że ma za słaby charakter, brakuje jej odpowiednich umiejętności, że to dla niej za ciężkie – podczas gdy w istocie chodzi o to, że pragnie cielesnych wygód. (…) Również kiedy ludzie ciągle narzekają przy pełnieniu obowiązku, kiedy nie chcą wkładać weń żadnego wysiłku, kiedy przy każdej okazji odpoczywają, wdają się w pogawędki i plotkują. A gdy pracy jest coraz więcej i przez to zmienia się rytm i zaburzona zostaje zwykła rutyna ich życia, czują się nieszczęśliwi. Skarżą się i narzekają, są niezadowoleni, stają się niestaranni i powierzchowni w wykonywaniu obowiązku. Czy nie jest to pragnienie cielesnych wygód? (…) Czy ludzie, którzy pragną cielesnych wygód, nadają się do wykonywania obowiązków? Gdy poruszy się przy nich temat pełnienia obowiązku, wspomni o płaceniu ceny i znoszeniu trudności, potrząsają głową: sprawiłoby im to zbyt wiele problemów, wciąż narzekają, do wszystkiego odnoszą się negatywnie. Z takich ludzi nie ma żadnego pożytku. Nie mają prawa wykonywać swojego obowiązku i należy ich wyrzucić(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Słowa Boże pokazały mi, że wybieranie tylko łatwych zadań i spychanie rzeczy trudnych na inne osoby nie ma nic wspólnego z intelektem czy charakterem. To łaknienie wygody i niechęć do płacenia ceny. Przypomniałam sobie, że gdy liderka grupy poleciła mi zająć się nowym typem projektu, czułam, że to trudne, bo dopiero się uczyłam. Musiałabym cierpieć, płacić cenę, uważnie to przemyśleć i robić wiele poprawek, by dobrze wykonać to zadanie. By uniknąć harówki, znalazłam sposób na przekazanie tego komuś innemu. Chciałam tylko pracy łatwej i niewymagającej. Gdy przywódczyni dała mi obraz do edycji, liderka grupy przekazała mi szczegółowe instrukcje, licząc, że się poprawię. Zgodziłam się, ale uznałam to za uciążliwe, więc się nie przyłożyłam, tylko poszłam na łatwiznę. Efekt końcowy był marny i trzeba było dokonać kilku przeróbek. O cokolwiek by nie chodziło, nie chciałam robić nic, co wymagało wysiłku. Chciałam robić rzeczy w możliwie najprostszy sposób, ulegałam zachciankom ciała. Przeczytałam te słowa Boga: „Z takich ludzi nie ma żadnego pożytku. Nie mają prawa wykonywać swojego obowiązku i należy ich wyrzucić”. Trochę się przestraszyłam. Zawsze miałam na względzie ciało i pragnęłam wygody w pełnieniu obowiązków, nie chciałam cierpieć ani płacić ceny. Myślałam tylko o tym, żeby zaoszczędzić sobie wysiłku fizycznego i mentalnego. Nie było w tym szczerości ani oddania Bogu, myślałam, że mogę robić zadania po łebkach, byle je zrobić, i że to wystarczy. Nie odgrywałam pozytywnej roli i zakłóciłam postępy pracy. Gdybym się nie zmieniła, Bóg by mnie odrzucił prędzej czy później.

Czytałam więcej słów Boga. „Na pozór niektórzy ludzie przez cały czas wykonywania swojego obowiązku nie mają żadnych poważnych problemów. Nie robią nic wyraźnie złego; nie powodują zakłóceń ani niepokojów ani nie kroczą ścieżką antychrystów. Wypełniając swój obowiązek, nie popełniają żadnych poważnych błędów ani nie mają problemów z zasadami, a jednak, choć sami nie zdają sobie z tego sprawy, w ciągu kilku krótkich lat na jaw wychodzi to, że zupełnie nie przyjmują prawdy i należą do niewierzących. Dlaczegóż to? Inni nic nie dostrzegają, ale Bóg bada najgłębsze zakamarki serc tych ludzi i widzi problem. Zawsze byli powierzchowni i nie wyrażali z tego powodu skruchy przy wykonywaniu swego obowiązku. Z upływem czasu naturalnie wychodzi to na jaw. Co to znaczy, że nie okazują skruchy? Znaczy to, że choć wypełnili swój obowiązek od początku do końca, przez cały czas mieli wobec tego niewłaściwą postawę – ich postawa jest lekceważąca, niedbała i nieuważna, nigdy nie okazują sumienności ani tym bardziej oddania. Mogą włożyć nieco wysiłku, ale przeważnie tylko markują pracę. Nie dają z siebie wszystkiego, a ich występki nie mają końca. Z punktu widzenia Boga nigdy nie okazali skruchy; przez cały czas pozostawali powierzchowni i nie zaszła w nich żadna zmiana – a to znaczy, że nie wyrzekają się zła w swoich rękach i nie okazują przed Nim skruchy. Bóg nie widzi w nich postawy skruchy ani nie widzi zwrotu w ich postawie. Uporczywie podchodzą do swojego obowiązku i do tego, co powierzył im Bóg, z niezmienioną postawą i niezmienionymi metodami. Przez cały czas nie pojawia się żadna zmiana w ich upartym, nieustępliwym usposobieniu, a co więcej, nigdy nie poczuli, że są coś winni Bogu, nigdy nie poczuli, że ich niedbałość i powierzchowność jest wykroczeniem, czynieniem zła. W ich sercach nie ma poczucia zobowiązania ani winy, nie czynią sobie wyrzutów ani tym bardziej o nic się nie oskarżają. Po długim czasie Bóg widzi, że tej osoby już nie da się naprawić. Bez względu na to, co mówi Bóg i bez względu na to, ile kazań usłyszą lub ile prawdy zrozumieją, nie porusza to ich serca, a ich postawa nie zmienia się ani nie odwraca. Bóg widzi to i mówi: »Nie ma nadziei dla tej osoby. Nic, co mówię, nie porusza jej serca i nic, co mówię, nie powoduje w niej zwrotu. Nie ma sposobu, by ją zmienić. Ta osoba nie nadaje się do wypełniania swoich obowiązków i nie nadaje się do pełnienia służby w Moim domu«. Dlaczego Bóg tak mówi? Dlatego, że kiedy tacy ludzie wypełniają swój obowiązek i wykonują pracę, przez cały czas są niestaranni i zdawkowi. Bez względu na to, jak się ich przycina i się z nimi rozprawia, bez względu na to, jak wiele okazuje się im wyrozumiałości i cierpliwości, nie odnosi to żadnego skutku, nie prowadzi do tego, by okazali szczerą skruchę i by się zmienili. Nie może to sprawić, by dobrze wykonywali swój obowiązek i by weszli na drogę dążenia do prawdy. Toteż takiej osobie nie da się już pomóc. Kiedy Bóg uzna, że danej osobie nie da się już pomóc, czy nadal będzie ją mocno trzymał? Nie. Bóg pozwoli jej odejść(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jaki jest ten standard, według którego czyny człowieka są osądzane jako dobre bądź złe? Zależy to od tego, czy w swoich myślach, wyrażaniu się i działaniach, ludzie posiadają świadectwo wcielania prawdy w życie i urzeczywistniania rzeczywistości prawdy. Jeśli nie masz tej rzeczywistości lub tego nie urzeczywistniasz, to bez wątpienia jesteś złoczyńcą. Jak Bóg postrzega złoczyńców? Twoje myśli i uczynki nie niosą świadectwa o Bogu ani nie zawstydzają szatana i nie pokonują go, a zamiast tego przynoszą wstyd Bogu i noszą mnóstwo oznak twych intencji, które sprawiają, że to Bóg wstydzi się za ciebie. Ty zaś wcale nie składasz świadectwa o Bogu, nie ponosisz kosztów dla Niego, ani nie wypełniasz swojego obowiązku i zobowiązań wobec Boga. Zamiast tego działasz dla własnego dobra. Co oznacza »dla własnego dobra«? Mówiąc dokładnie, oznacza to działanie na rzecz szatana. Dlatego też na koniec Bóg powie: »Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość«. W oczach Boga nie spełniłeś dobrych uczynków, a raczej twoje postępowanie obróciło się w zło. Twoje postępowanie nie tylko nie zyska aprobaty Boga, lecz będzie potępione. Co chce zyskać osoba z taką wiarą w Boga? Czy taka wiara w końcu nie poszłaby na marne?(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Kiedyś myślałam, że choć oddaję innym trudniejsze projekty, to nigdy się nie obijam i czasem siedziałam nawet do późna w nocy nad projektem. Czułam, że takie pełnienie obowiązków wystarczy. Ale słowa Boga pokazały mi, że On nie patrzy na to, ile pracy wykonujemy i jaki wysiłek w to wkładamy, ale na nasze podejście do obowiązków, na to, czy mamy na względzie wolę Boga, czy mamy świadectwo praktykowania prawdy. Tak On decyduje, czy dana osoba zyska Jego aprobatę. Choć wydawało się, że cały czas wypełniam obowiązki, to miałam do nich niedbałe nastawienie, ulegałam ciału i folgowałam sobie. Robiłam to, co mi łatwo przychodziło, a uchylałam się od trudów, bez szczypty oddania i uległości. Taka posługa jest nieadekwatna, to próba oszukania Boga. Myślałam o tym, jak liderka grupy przydzieliła mi ważne zadania już na początku, ale ja wypełniałam obowiązki po łebkach, szukałam łątwych zadań, i nie dbałam o pracę kościoła, tylko o siebie, więc liderka przestała mi powierzać ważne projekty. Stałam się kimś, na kim nie mogli polegać ani ludzie, ani Bóg, czyniłam posługę, ale tylko gdy zadania były łatwe. Traktując tak obowiązki, nie tylko nie spełniałam dobrych uczynków, ale kumulowałam wykroczenia. Gdybym tego zła nie odrzuciła i nie okazałą skruchy, w Bogu rósłby wstręt do mnie z każdym wykroczeniem, a na koniec On by mnie zdemaskował i wyrzucił. Dotarło do mnie, jak moje nastawienie do obowiązków było niebezpieczne. To sprawiło, że zbudził się we mnie lęk. Bóg ostrzegał mnie, gdy mnie przycięto i się ze mną rozprawiono. Był zbyt otępiała, nie pojęłam tego od razu. Gdyby inni mi tego wciąż nie powtarzali, nie dostrzegłabym, że moja postawa wobec obowiązków budzi w Bogu wstręt. Wiedziałam, że muszę się zmienić od razu i okazać skruchę Bogu, skończyć z tym nieprzejednanym buntem.

Czytałam więcej słów Boga o folgowaniu ciału i ułatwianiu sobie życia, w tym ten fragment: „Bez względu na to, jaką pracę niektórzy ludzie wykonują czy jakie obowiązki pełnią, nie są w stanie robić tego dobrze, przerasta ich to; nie są w stanie wypełnić żadnej powinności ani zobowiązania, jakie człowiek powinien wypełniać. Czy to nie są śmieci? Czy można ich jeszcze nazwać ludźmi? Czy oprócz półgłówków, osób umysłowo upośledzonych i z dysfunkcjami fizycznymi istnieje ktoś jeszcze, kto nie jest zobowiązany wypełniać obowiązku i przyjmować odpowiedzialności? Ale taka osoba wiecznie knuje, gra nieczysto i nie chce wypełniać swoich obowiązków; oznacza to, że nie chce postępować jak prawdziwy człowiek. Bóg dał takim ludziom charakter i talenty, dał im możliwość bycia istotami ludzkimi, oni jednak nie potrafią z tego skorzystać przy pełnieniu obowiązku. Nie robią nic, ale chcą cieszyć się wszystkim. Czy taką osobę można nazwać istotą ludzką? Bez względu na to, jakie zadanie się im powierzy – ważne czy zwyczajne, trudne czy proste – zawsze wykonają je niestarannie i powierzchownie, zawsze będą leniwi i niewiarygodni. Kiedy pojawiają się problemy, próbują zrzucić odpowiedzialność za nie na innych; nie przyjmują na siebie odpowiedzialności, pragnąc dalej wieść życie pasożyta. Czy nie są bezużytecznymi śmieciami?(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „Jacy ludzie są bezużyteczni? Ludzie, który otępiale płyną z prądem życia, są bezużyteczni. Takie osoby nie biorą odpowiedzialności za nic, co robią, nie są sumienne i wszystko psują. Bez względu na to, jak omawiasz z nimi prawdę, kompletnie nie zważają na twoje słowa. Myślą sobie: »Jeśli chcę, mogę płynąć z prądem. Jakie to ma znaczenie? Wypełniam swój obowiązek i mam co jeść – to mi wystarczy. Przynajmniej nie muszę żebrać. Jeśli któregoś dnia zabraknie mi chleba, wtedy o tym pomyślę. W niebie zawsze są uchylone drzwi. Co z tego, że zarzucasz mi brak sumienia i otępienie umysłu? Nie łamię prawa, nikt nie zginął z mojej ręki ani przeze mnie nie wybuchł żaden pożar. Co najwyżej nie mogę się pochwalić najlepszym charakterem, ale wcale mnie to nie rusza. Skoro mam co jeść, to jest w porządku«. Co myślisz o takim spojrzeniu na świat? Uważam, że wszystkich takich otępiałych ludzi, co płyną z prądem, czeka porzucenie. Nie ma mowy, by taka osoba dostąpiła zbawienia. Ci, co od lat wierzą w Boga, lecz zaakceptowali jedynie minimum prawdy, zostaną wyrzuceni. Nie przetrwa żaden. Miernota i obiboki to zwykłe pasożyty, którym pisane jest odrzucenie. Jeżeli przywódcom i pracownikom zależy tylko na napełnieniu brzuchów, należy czym prędzej ich zwolnić i wyrzucić. Tacy otępiali ludzie chcą być przywódcami oraz pracownikami, lecz nie są tego godni. Tak naprawdę nie wykonują żadnej konkretnej pracy, a mimo to chcą dowodzić. Zupełnie brak im wstydu(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Srogie objawienie Boże uświadomiło mi, że kto niedbale pełni obowiązki i nie bierze odpowiedzialności, ten jest śmieciem. Jeśli w nic nie wkładasz serca, ciągle się obijasz, partaczysz obowiązki i nie zdobywasz nowych umiejętności, to jesteś śmieciem. Dotarło do mnie, że ja tak właśnie pełniłam obowiązki. Co by mi nie powierzono, nie chciało się nad dobrze namyśleć, cierpieć, dążyć do osiągnieć. Wystarczało mi, że wyglądam na zajętą. Czy nie obijałam się, pełniąc obowiązki w ten sposób? Uświadomiłam sobie, że od dziecka zazdrościłam ludziom z bogatych rodzin, którzy o nic nie musieli się troszczyć, podróżowali i mieli łatwe, wygodne życie. Wszystko bym dała, żeby tak żyć. Myślałam, że skoro przypada nam tylko kilka dekad, to żyjemy na próżno, jeśli się dobrze nie bawimy. Potem widziałam, że wszyscy ciężko harują na pieniądze, więc zaczęłam swój biznes. Ale i tak nie chciałam się zbyt wysilać, dałam się wciągnąć telewizji i powieściom. Nie zawracałam sobie głowy swoją firmą, nie dbałam o to, czy zarabiam. Pod koniec roku nie miałam żadnych zysków, tylko same straty. Ale nie obeszło mnie to i pocieszałam się myślą, że te straty to nic takiego, o ile tylko mam co jeść. Traktowałam życie na zasadzie: „Dzisiejsze wino pij dziś, a o jutro martw się jutro” i „Żyj każdym dniem dla przyjemności, bo życie jest krótkie”. Odkąd uległam tym szatańskim ideom, zaniedbywałam swoje obowiązki, nie dążyłam do postępów i nie miałam celu w życiu. Jako osoba wierząca wciąż żyłam według tych idei. Czułam, że gdy idę na łatwiznę w obowiązkach, nie przemęczam się i nie stresuję, to jest wspaniały tryb życia. Ale nie byłam w stanie sprostać żadnej pracy. Byłam bezużyteczna, byłam śmieciem. Wraz z tą refleksją rosło moje zdumienie. Czy nie byłam pasożytem, którego demaskuje Bóg? By zbawić ludzkość, Bóg nie tylko wyraził słowa i dał na prawdę i życie, ale również obdarzył nas w obfitości tym, czego nam trzeba, by przetrwać. On czuwa nad nami i nas chroni, byśmy nie wpadli w sidła szatana. Ale ja byłam bez serca. Stałam się leniwym pasożytem zamiast odpłacić Bogu za jego miłość, pełniąc obowiązki. Szatańskie myślenie mnie zatruło. Znałam tylko przyjemności i folgowanie ciału. Nigdy nie myślałam poważnie o obowiązkach i o tym, jak zadowolić Boga. W tamtym momencie czułam mdłości i wstręt do siebie, a także pogardę. Czułam, że nazbyt głęboko skaził mnie szatan. Straciłam sumienie i rozum, stałam się otępiała. Widziałam, jak szatan używa tych myśli, by paraliżować i deprawować ludzi. Na koniec stajemy się śmieciami, chodzącymi trupami bez duszy. Żałowałam, że nie pełniłam dobrze swych obowiązków, że nie zrobiłam nic, by pocieszyć Boga. Czułam, że mam u niego dług, i modliłam się: „Boże, tak głęboko skaził mnie szatan. Bez Twojego objawienia nie dostrzegłabym powagi mojego problemu. Byłam nieodpowiedzialna i brak mi człowieczeństwa, cieszyłam się Twą łaską, ale nigdy nie odwdzięczyłam Ci się za Twą miłość. Byłam pasożytem. Ciało najbardziej przeszkadza mi praktykować prawdę. Chcę porzucić cielesność i okazać skruchę, bym mogła świadomie szukać prawdy i pełnić obowiązki wedle Twych wymogów”.

Czytałam więcej słów Boga. Bóg Wszechmogący mówi: „Ponieważ jesteś osobą, powinieneś zastanowić się, jakie są obowiązki osoby. Nie trzeba tu wspominać o obowiązkach, które niewierzący darzą najwyższym szacunkiem, takich jak bycie dobrym synem bądź córką, troszczenie się o rodziców i dbanie o dobre imię swojej rodziny. Wszystkie te rzeczy są puste i pozbawione jakiegokolwiek prawdziwego znaczenia. Jakie jest minimum odpowiedzialności, którym osoba powinna się wykazać przy wykonywaniu obowiązków? Najbardziej praktyczną kwestią jest to, jak dobrze wykonujesz swoje obowiązki dzisiaj. Bycie zawsze usatysfakcjonowanym z pracy po łebkach nie jest wypełnianiem twoich powinności, jak również bycie zdolnym do papugowania słów doktryn nie jest wypełnianiem twoich powinności. Tylko praktykowanie prawdy i postępowanie zgodnie z zasadą jest wypełnianiem powinności, a prawdziwie wypełnisz swoją powinność tylko wtedy, gdy praktykowanie prawdy będzie skuteczne i przyniesie pożytek ludziom. Bez względu na to, jaki obowiązek wykonujesz, naprawdę wypełniasz swoją odpowiedzialność tylko wtedy, gdy wytrwale działasz zgodnie z zasadami prawdy. Postępowanie zgodne z ludzkim sposobem działania jest niedbałe i niechlujne; tylko trzymanie się zasad prawdy jest właściwym wykonywaniem obowiązków i wypełnianiem odpowiedzialności. A kiedy wypełniasz swój obowiązek, czyż nie jest to przejawem lojalności? To jest przejaw lojalności wobec twojego obowiązku. Tylko wtedy, gdy masz takie poczucie odpowiedzialności, taką wolę i pragnienie, gdy znajdujesz w sobie przejaw lojalności wobec swojego obowiązku, Bóg cię sobie upodoba i spojrzy na ciebie z uznaniem. Jeśli nie będziesz miał nawet tego poczucia odpowiedzialności, Bóg potraktuje cię jako próżniaka, głupca i wzgardzi tobą. (…) Czego Bóg oczekuje od osoby, której wyznaczył określone zadanie w kościele? Po pierwsze, Bóg ma nadzieję, że będzie odpowiedzialna i sumienna, że potraktuje zadanie z wielką powagą i wykona je dobrze. Po drugie, Bóg ma nadzieję, że jest ona osobą godną zaufania, że bez względu na to, jak długo jej to zajmie i jak zmieni się jej otoczenie, jej poczucie odpowiedzialności nie osłabnie, a charakter wytrzyma próbę. Jeśli jest ona osobą godną zaufania, Bóg może być spokojny. Nie będzie już monitorował ani śledził tej sprawy, ponieważ w głębi serca Bóg ufa tej osobie. Gdy Bóg powierzy jej to zadanie, na pewno wykona je ona bez żadnych potknięć. Kiedy Bóg powierza ludziom zadanie, czyż nie to właśnie jest Jego życzeniem? (Tak). Kiedy już zrozumiesz wolę Bożą, to co powinieneś zrobić, aby Bóg ci zaufał i znalazł w tobie upodobanie? Często zdarza się, że funkcjonowanie i zachowanie ludzi, a także postawa, z jaką podchodzą do swoich obowiązków, sprawiają nawet, że gardzą oni samymi sobą. Jak więc możesz żądać, aby Bóg znalazł w tobie upodobanie i okazał ci łaskę lub potraktował cię w szczególny sposób? Czy to nie jest nierozsądne? (Jest). Nawet ty patrzysz na siebie z góry, nawet ty gardzisz sobą, więc absurdalne jest, byś domagał się, aby Bóg znalazł w tobie upodobanie. W związku z tym, jeśli chcesz, aby Bóg znalazł w tobie upodobanie, inni ludzie powinni przynajmniej móc ci zaufać. Jeśli chcesz, aby inni ci ufali, byli ci przychylni i dobrze o tobie myśleli, to przynajmniej musisz być przyzwoity, odpowiedzialny, wierny danemu słowu i godny zaufania. A jak ma się to do tego, jak będziesz postrzegany przez Boga? Jeśli jesteś przy tym odpowiedzialny, sumienny i oddany wypełnianiu swoich obowiązków, to w większości spełniłeś Boże wymagania wobec ciebie. Jest więc nadzieja, że zyskasz Bożą aprobatę, prawda?(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Słowa Boga pokazały mi, że każda osoba ma swoje obowiązki i powinności, a życie pełne godności wymaga, byśmy umieli wziąć odpowiedzialność i traktować obowiązki poważnie i uważnie. Powinniśmy mieć poczucie odpowiedzialności, nie potrzebując napomnień. Cokolwiek by się nie działo, ważne jest, byśmy wkładali serce w to, co robimy. Tylko ktoś z taką postawą ma charakter i godność, można na nim polegać, a o jego działanich Bóg nie zapomni. Gdy pojęłam wolę Boga, oświeciło mnie i znalazłam ścieżkę praktykowania. Potem pełniąc obowiązki, napominałam siebie, by być bardziej uważną i szukać zasad prawdy, by starać się najlepiej, jak potrafię.

Raz, gdy z siostrą omawiałyśmy projekt graficzny, powiedziała, że musimy użyć zachodnich stylów, żeby efekt był imponujący. Słysząc słowo „imponujący”, poczułam, że będzie ciężko. Zachodnie style wyglądały atrakcyjnie, ale zastosowanie ornamentów to skomplikowana rzecz. Inne siostry robiły już takie projekty wcześniej, ale ja byłam w tym słaba. Trudno byłoby mi osiągnąć pożądany efekt, trzeba było dużo czasu i energii. Wahałam się i chciałam, by inna siostra się tym zajęła, ale wtedy przypomniał mi się ten fragment słów Boga: „Załóżmy, że kościół powierzy ci jakieś zadanie, a ty powiesz: »(…) Bez względu na to, do jakiej pracy przydzieli mnie kościół, będę w nią wkładać całe swoje serce i strać się ze wszystkich sił. Jeśli zaś czegoś nie zrozumiem albo pojawi się problem, będę modlić się do Boga, szukać prawdy oraz dołożę starań, by pojąć zasady prawdy i robić swoje tak, jak należy. Bez względu na to, jakie będę pełnić obowiązki, dam z siebie absolutnie wszystko, by realizować je dobrze i zadowalać Boga. Bez względu na to, co mogę osiągnąć, zrobię, co w mojej mocy, by dźwignąć każdą spoczywającą na mnie odpowiedzialność. Z całą pewnością nie mogę czynić niczego wbrew sumieniu i rozumowi, pracować niedbale i niestarannie, uciekać się do podstępności ani wykręcać od zadań czy też zbierać owoców pracy innych. Nie zrobię niczego, co nie spełnia standardów, jakie dyktuje sumienie«. Są to minimalne wymagania wobec ludzkiej postawy, a osobę, która wykonuje swoje obowiązki w opisany powyżej sposób, można uznać za sumienną i rozsądną. Gdy wypełniasz obowiązek, musisz zadbać co najmniej o czystość sumienia, musisz czuć, że zasługujesz na swoje trzy posiłki dziennie, a nie żebrać o nie. To jest poczucie odpowiedzialności. Nie jest istotne, czy masz dobry, czy kiepski charakter, czy rozumiesz prawdę, czy nie, ważne jest to, by mieć właściwe nastawienie: »Skoro powierzono mi to zadanie, muszę poważnie do niego podejść i uznać, że to moja sprawa. Muszę włożyć w nie całe serce i ze wszystkich sił starać się wykonać je dobrze. Nie mogę zagwarantować, że podołam mu perfekcyjnie, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zadbać o jego prawidłową realizację, i z pewnością nie będę działać niedbale ani po łebkach. Jeżeli napotkam problem, wezmę za niego odpowiedzialność i dołożę starań, by wynieść naukę z tej sytuacji, oraz spełnić swój obowiązek, jak należy«. Takie podejście jest właściwe(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Myślałam o tym, jaka byłam nieodpowiedzialna. Ciągle tylko zaniedbywałam obowiązki i robiłam rzeczy wstrętne Bogu. Nie mogłam znów ulegać ciału i szukać wygody, musiałam myśleć o woli Boga i wziąć odpowiedzialność. Postanowiłam w sercu, że nieważne, ile osiągnę, ale muszę się podporządkować i ciężko pracować. Najważniejsze było starać się najlepiej, jak potrafię. Te myśli sprawiły, że miałam poczucie kierunku. Przemyślałam zasady naszej pracy i zebrałam materiały referencyjne, przygotowałam kilka wersji i przesłałam je siostrom do konsultacji. Po kilku poprawkach projetk był gotowy. W sercu czułam spokój, gdy tak praktykowałam. Czułam, że jestem bardziej pragmatyczna niż przedtem.

Potem skupiałam się na autorefleksji i porzuceniu cielesności. Więcej uwagi poświęcałam drobnym rzeczom w codziennym życiu i zadaniom, jakie powierzał mi kościół, starając się coraz lepiej pełnić obowiązki. Wcale mnie to nie męczyło, czułam się spełniona. To wspaniałe, gdy jest się taką osobą. Choć czasem wciąż mam ochotę sobie pofolgować, to mam większą świadomość swojego zepsucia. Wiem, że muszę się od razu pomodlić i prosić Boga, by pomógł mi porzucić cielesność i by mnie dyscyplinował, jeśli znów będę niedbała, kłamliwa i nieodpowiedzialna. Z czasem nauczyłam się nieść brzemię obowiązków, z chęcią brałam odpowiedzialność i wypełniałam swoje obowiązki. Tylko tam można żyć uczciwie, godnie i spokojnie!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Pozbywając się ostrożności

Autorstwa Zhuanyi, Korea Południowa Jakiś czas temu projektowaliśmy grafiki do produkcji filmowej. Mój współpracownik, brat Simon, przesłał...

Połącz się z nami w Messengerze