Co tak naprawdę kryje się za niedbałą pracą

29 września 2023

Jakiś czas temu siostra, która sprawdzała filmy, powiedziała, że jakość moich ostatnich produkcji jest niska i że znalazła w nich mnóstwo błędów. Zauważyła, że gdybym była bardziej uważna, sama bym te problemy dostrzegła i poprawki na dalszym etapie nie byłyby potrzebne. Kazała mi z większą uwagą wykonywać obowiązki. Przytaknęłam, ale pomyślałam: „Nie byłam pewna, czy to poważne problemy. Po co miałabym poświęcać czas i energię na naprawienie kilku drobnych błędów? To byłoby nieproduktywne. Mam braki w umiejętnościach, a na te problemy musiałabym szukać sposobów i nie było gwarancji, że by mi się udało, więc po co próbować? Poza tym mam dużo filmów w fazie produkcji, więc jak znajdę czas, by te wszystkie problemy rozwiązać? Wy macie umiejętności i łatwiej zauważacie problemy, więc czy nie mogę ich naprawić, gdy wy je wskażecie? To nie taki duży kłopot”. Tak po prostu zlekceważyłam ostrzeżenia siostry. Ilekroć potem trafiałam na problem, co do którego nie miałam pewności, nie chciało mi się poświęcać czasu i energii na przemyślenia i szukanie zasad. Zawsze zostawiałam to korektorowi. Czasem czułam się nieswojo: „Czy jestem niedbała, pełniąc obowiązki w ten sposób?”. Ale szybko wypierałam te wyrzuty sumienia, znajdując wymówki: „Robię to, żeby praca szybciej się posuwała. Jeśli mi brakuje umiejętności, niech inni się tym zajmą. Nie chcę próżniacko tracić czasu na próby rozwiązania tych problemów”. Potem korektor często mi powtarzał, że moje filmy są niedopracowane i zawierają liczne błędy. Słysząc to, przytakiwałam, ale w głębi serca wcale tego nie akceptowałam.

To było wtedy, gdy liderka grupy powiedziała mi wprost: „W twoich filmach jest za dużo błędów. Nie naprawiasz tych, które jesteś w stanie naprawić, tylko spychasz to na siostrę, która robi korektę. Wykonujesz swoje obowiązki niedbale i nieodpowiedzialnie. Zazwyczaj korekta jednego filmu nie trwa długo, ale ponieważ twoje produkcje są niedopracowane i nie usuwasz oczywistych błędów, potrzeba dwa razy więcej czasu na ich poprawienie. Czy nie sądzisz, że zakłócasz pracę?”. Liderka grupy pouczyła mnie również: „Aby dobrze pracować, musisz być uważna, skrupulatna i starać się pełnić obowiązki jak najlepiej. Jeśli ktoś jest nieodpowiedzialny i spycha problemy na innych, to wywiera na nich presję i opóźnia całościowe postępy pracy”. Po usłyszeniu słów liderki w pierwszej chwili wciąż próbowałam szukać wymówek, ale w głębi serca wiedziałam, że Bóg pozwolił na to, by mnie skarciła. Siostra, która robiła korekty, kilka razy mnie ostrzegała, ale nie brałam sobie tego do serca. Ta moja niedbała postawa była problematyczna.

Potem przeczytałam świadectwo i zawarte w nim fragmenty słów Boga poruszyły mnie do głębi. Bóg Wszechmogący mówi: „Co to znaczy być znużonym prawdą? Ma to miejsce, gdy w obliczu wszystkiego, co ma związek z pozytywnymi rzeczami i prawdą, z tym, o co prosi Bóg i z wolą Bożą, ludzie nie są zainteresowani; czasem odczuwają do tych rzeczy niechęć, czasem mają do nich dystans, czasem przyjmują postawę lekceważenia i obojętności, traktują je jako nieważne, są wobec nich nieszczerzy i niedbali lub nie biorą za nie odpowiedzialności(Jedynie poznanie sześciu rodzajów zepsutego usposobienia jest prawdziwym samopoznaniem, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Bóg nie nienawidzi słabego charakteru ludzi, nie nienawidzi ich głupoty ani nie nienawidzi tego, że mają zepsute usposobienie. Czego Bóg najbardziej nienawidzi w ludziach? Tego, gdy są znużeni prawdą. Jeśli jesteś znużony prawdą, to tylko z tego powodu Bóg nigdy nie znajdzie w tobie upodobania. Jest to pewne ponad wszelką wątpliwość. Jeśli jesteś znużony prawdą, jeśli jej nie miłujesz, jeśli twój stosunek do niej jest obojętny, pogardliwy i wyniosły, a nawet odpycha cię ona, czujesz wobec niej opór i odrzucasz ją – jeśli zachowujesz się w ten sposób, to Bóg całkowicie tobą gardzi i nie masz żadnych szans, jesteś nie do uratowania. Jeśli w głębi serca rzeczywiście miłujesz prawdę, a jednak jesteś nieco słabego charakteru, pozbawiony wnikliwości i niezbyt mądry; jeśli czasem popełniasz błędy, ale nie zamierzasz czynić zła, a po prostu zrobiłeś kilka głupstw; jeśli w głębi serca pragniesz usłyszeć Boże omówienie prawdy i tęsknisz za prawdą; jeśli do prawdy i słów Bożych podchodzisz z tęsknotą i szczerością, potrafisz cenić i pielęgnować słowa Boże – to wystarczy. Bóg lubi takich ludzi. Nawet jeśli czasami bywasz trochę niemądry, Bóg i tak cię lubi. Bóg kocha twoje serce, które tęskni za prawdą, i kocha twoje szczere podejście do prawdy. Dlatego Bóg ma dla ciebie miłosierdzie i zawsze okazuje ci łaskę. Nie bierze pod uwagę twojego słabego charakteru ani twojej głupoty, ani twoich przewinień. Ponieważ twoja postawa wobec prawdy jest szczera i gorliwa, a twoje serce jest wierne, będzie On dla ciebie zawsze miłosierny, bo twoje serce i postawa są tym, co Bóg ceni, a Duch Święty będzie działał w tobie i będziesz miał nadzieję zbawienia. Z drugiej strony, jeśli masz zatwardziałe serce i pobłażasz sobie, jeśli jesteś znużony prawdą, nigdy nie zważasz na słowa Boże i na cokolwiek, co wiąże się z prawdą, a także jesteś z głębi serca wrogo nastawiony i pełen pogardy, to jaki jest stosunek Boga do ciebie? Wstręt, odraza i nieustający gniew(Aby dobrze wypełniać obowiązek, kluczowe jest zrozumienie prawdy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Czytając słowa Boga, zrozumiałam, czemu w zasadzie wiedziałam, że jestem nieuważna i niedbała, pełniąc obowiązki, ale nie brałam tego na poważnie. Okazuje się, że obrzydła mi prawda i miałam nieprzejednane usposobienie. Siostra zwracała mi uwagę kilka razy, że moje filmy są niedopracowane i że muszę być bardziej uważna. To było coś dobrego; ona mi pomagała. Twierdziłam, że zgadzam się z tym, co mówi, ale nie brałam sobie jej słów do serca. Zawsze w myślach znajdywałam dla siebie wymówki. Ta wzgardliwa postawa wskazywała, że brzydziła mnie prawda, a to było wstrętne Bogu. Traktowałam ludzi i rzeczy wokół mnie w taki wzgardliwy i lekceważący sposób, więc nieważne, ile razy ktoś mnie ostrzegał lub chciał mi pomóc, nie potrafiłam nic na tym zyskać. Słowa Boga są jasne. Ignorancja, słaby charakter i zepsute usposobienie to nie są śmiertelne choroby, ale jeśli ktoś ma zatwardziałe serce, brzydzi się prawdą, zawsze traktuje sytuacje zaaranżowane przez Boga z oporem i bezczelnością, a także nie szuka prawdy i nie wyciąga nauki, to nie jest w stanie zyskać prawdy ani dostąpić zbawienia. Gdybym nie okazała skruchy, to nie tylko partaczyłabym swoje obowiązki, ale w końcu Bóg by mnie odrzucił. Dopiero gdy to sobie uświadomiłam, poczułam strach. Nie mogłam dłużej pełnić obowiązków tak niedbale. Musiałam się szybko zreflektować i okazać skruchę. Przez te kilka dni modliłam się, prosząc Boga, by mnie oświecił i pomógł samą siebie poznać. Świadomie jadłam i piłam słowa Boga na ten temat.

Raz natrafiłam na te słowa Boga: „Prawdę mówiąc, dobre wykonywanie swoich obowiązków nie jest niczym trudnym. Wystarczy tylko mieć sumienie i rozsądek, być prawym i pracowitym. Wielu niewierzących rzetelnie pracuje i dzięki temu odnoszą sukcesy. Nic nie wiedzą o zasadach prawdy, więc jak to się dzieje, że tak dobrze sobie radzą? To dlatego, że są rozważni i pracowici, mogą zatem pracować rzetelnie, skrupulatnie i robić wszystko z łatwością. Żaden obowiązek w domu Bożym nie jest bardzo trudny. O ile tylko wkładasz weń całe serce i dajesz z siebie wszystko, możesz dobrze wykonać zadanie. Jeśli jednak nie jesteś prawy i sumienny we wszystkim, co robisz, jeśli zawsze próbujesz oszczędzić sobie kłopotu, wszystko robisz pobieżnie, byle tylko przebrnąć, jeśli nie wypełniasz obowiązku dobrze, robisz tylko bałagan i w rezultacie wyrządzasz szkodę domowi Bożemu, to znaczy, że czynisz zło i takie wykroczenie wzbudzi w Bogu wstręt. Jeśli w kluczowych momentach szerzenia ewangelii nie osiągniesz dobrych wyników w pełnieniu obowiązku i nie odegrasz pozytywnej roli lub jeśli będziesz powodował zakłócenia i przeszkody, naturalnie wzbudzisz w Bogu wstręt, zostaniesz odrzucony i stracisz szansę na zbawienie. Będziesz tego żałował przez całą wieczność! Twoją jedyną szansą na zbawienie jest to, że Bóg cię wywyższy za pełnienie obowiązku. Jeśli jednak jesteś nieodpowiedzialny, lekceważysz swój obowiązek i próbujesz po prostu przez niego przebrnąć, taka sama jest twoja postawa wobec prawdy i Boga. Jak mógłbyś uzyskać Boże zbawienie, skoro nie masz w sobie nawet odrobiny szczerości ani posłuszeństwa? Czas jest teraz niezmiernie cenny; każdy dzień, każda sekunda mają kluczowe znaczenie. Jeśli nie dążysz do prawdy, jeśli nie skupiasz się na wejściu w życie, jeśli wykonujesz swój obowiązek byle jak, zwodząc Boga, jest to prawdziwie nierozumne i niebezpieczne! Gdy Bóg poczuje do ciebie wstręt i cię odrzuci, Duch Święty nie będzie już w tobie działał; nie ma od tego odwrotu(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jakiego rodzaju ludzi zbawia Bóg? Można powiedzieć, że wszyscy oni mają sumienie i rozum oraz potrafią przyjmować prawdę, bo tylko ci, którzy mają sumienie i rozum, są w stanie przyjąć i kochać prawdę, a jeżeli ją rozumieją, mogą ją praktykować. Tym, którzy nie mają sumienia i rozsądku, brakuje człowieczeństwa; w języku potocznym mówimy, że brakuje im przyzwoitości. Jaka jest natura człowieka, któremu brakuje przyzwoitości? Jest to natura pozbawiona człowieczeństwa, ktoś taki nie jest godzien nazywać się człowiekiem. Jak mówi powiedzenie, może ci zabraknąć wszystkiego oprócz przyzwoitości; bez niej jesteś skończony, nie jesteś już człowiekiem. Spójrz tylko na te demony i królów diabłów, którzy robią wszystko, co w ich mocy, by buntować się przeciwko Bogu i krzywdzić Jego wybrańców. Czy nie brak im przyzwoitości? Ależ tak, naprawdę im tego brakuje(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Choć kiedyś już czytałam te fragmenty, nigdy nie stały się dla mnie podstawą do autorefleksji. Czytając je ponownie, byłam bardzo poruszona. Tak, Bóg nie wymaga ode mnie więcej, niż potrafię zrobić, Bóg nie oczekuje, że moje filmy będą bezbłędne, chce tylko, bym była sumienna i robiła, co w mojej mocy. Choć mam ograniczone umiejętności i niektórych problemów nie umiem dostrzec, to starając się najlepiej, jak umiem, wypełnię swą powinność. A ja co robiłam? Były problemy, które łatwo mogłam wychwycić. Wystarczyło się skupić i poświęcić czas na ich naprawę, ale mi się po prostu nie chciało. Aby oszczędzić sobie kłopotu, spychałam pracę na innych. Dzięki temu nie musiałam się męczyć ani kłopotać, a praca i tak była zrobiona. Wykonywałam zadania po łebkach i obijałam się. Wydawało się, że wydajnie produkowałam tyle filmów, ile trzeba, ale tak naprawdę to inni wkładali wysiłek w naprawianie problemów. Ja się tylko leniłam. Byłam osobą, o której Bóg mówi, że brakuje jej cnoty i człowieczeństwa. Z nazwy to ja byłam autorką tych filmów, ale nie wiedziałam, ile czasu musieli przeze mnie poświęcić im inni. Weryfikacja filmu powinna trwać godzinę, a moje filmy wymagały dwa razy więcej czasu. Inni mieli przecież własne obowiązki, a ja dodawałam im pracy i spowalniałam ogólne postępy. Krzywdziłam innych, żeby przysporzyć sobie korzyści. Siostra napominała mnie kilka razy, bym poważniej traktowała obowiązki i była uważniejsza, ale ja to lekceważyłam, a nawet usprawiedliwiałam się przed sobą. Mówiłam sobie, że postępuję tak przez wzgląd na produktywność i wydajność. Byłam taka nieodpowiedzialna! Nie miałam wystarczających umiejętności, by rozwiązać niektóre problemy, ale przecież mogłam je omówić z braćmi i siostrami i choć w części je naprawić. Wtedy nie zrzucałabym wszystkiego na innych. Ale ja nawet takiej ceny nie chciałam zapłacić, brak mi było człowieczeństwa! Potem przeczytałam więcej słów Boga: „Bez względu na to, jaką pracę niektórzy ludzie wykonują czy jakie obowiązki pełnią, nie są w stanie robić tego dobrze, przerasta ich to; nie są w stanie wypełnić żadnej powinności ani zobowiązania, jakie człowiek powinien wypełniać. Czy to nie są śmieci? Czy można ich jeszcze nazwać ludźmi? Czy oprócz półgłówków, osób umysłowo upośledzonych i z dysfunkcjami fizycznymi istnieje ktoś jeszcze, kto nie jest zobowiązany wypełniać obowiązku i przyjmować odpowiedzialności? Ale taka osoba wiecznie knuje, gra nieczysto i nie chce wypełniać swoich obowiązków; oznacza to, że nie chce postępować jak prawdziwy człowiek. Bóg dał takim ludziom charakter i talenty, dał im możliwość bycia istotami ludzkimi, oni jednak nie potrafią z tego skorzystać przy pełnieniu obowiązku. Nie robią nic, ale chcą cieszyć się wszystkim. Czy taką osobę można nazwać istotą ludzką? Bez względu na to, jakie zadanie się im powierzy – ważne czy zwyczajne, trudne czy proste – zawsze wykonają je niestarannie i powierzchownie, zawsze będą leniwi i niewiarygodni. Kiedy pojawiają się problemy, próbują zrzucić odpowiedzialność za nie na innych; nie przyjmują na siebie odpowiedzialności, pragnąc dalej wieść życie pasożyta. Czy nie są bezużytecznymi śmieciami? Kto w społeczeństwie nie musi polegać na sobie, aby przetrwać? Kiedy człowiek dorośnie, powinien sam się utrzymywać. Rodzice wypełnili już swój obowiązek i nawet gdyby nadal chcieli takiego kogoś wspierać, ten nie czułby się z tym dobrze i powinien zdać sobie z tego sprawę: »Moi rodzice wykonali już swoje zadanie wychowania dzieci. Jestem dorosły i sprawny fizycznie – powinienem prowadzić niezależne życie«. Czy nie jest to minimum rozsądku, jakie powinien przejawiać dorosły człowiek? Jeśli ktoś rzeczywiście ma rozsądek, nie może wciąż żerować na rodzicach, bo obawiałby się, że inni go wyśmieją i zawstydzą. Czy zatem bezczynny próżniak ma rozsądek? (Nie). Tacy zawsze chcą coś dostać za darmo, nigdy nie przyjmują na siebie odpowiedzialności, szukają darmowego obiadu, chcą, żeby ktoś ich doskonale karmił trzy razy dziennie i do tego jeszcze obsługiwał – i żeby nic nie musieli robić w zamian. Czy to nie jest sposób myślenia pasożyta? A czy ludzie, którzy są pasożytami, mają sumienie i rozsądek? Czy mają godność i uczciwość? Absolutnie nie; wszyscy są darmozjadami i nieudacznikami, zwierzętami pozbawionymi sumienia i rozumu. Nikt z nich nie nadaje się do pozostania w domu Bożym(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Gdy czytałam słowa Boga, twarz oblał mi gorący rumieniec. W życiu jest tak, każdy odpowiada za obowiązki, które musi wypełniać. Jeśli nawet tyle nie potrafimy zrobić, to jesteśmy naprawdę bezużyteczni. Czyż ja taka właśnie nie byłam? Odpowiadałam za te filmy i powinnam była zrobić wszystko, żeby wyszły dobrze. To była moja odpowiedzialność. Nie mogłam pracować niedbale, wiedząc, że ktoś i tak będzie je sprawdzał. Robiłam swoje po łebkach, obijałam się i uchylałam od odpowiedzialności. Szukałam wymówek, by zrzucić ją na innych. Pytałam samą siebie: „Zepchnęłam te obowiązki na innych, więc co tak właściwie robię? Zawsze miałam przeciętny charakter i ograniczone umiejętności. Jeśli nie przykładam się i nie chcę płacić ceny, to jak mam prawidłowo pełnić obowiązki?”. Przez te wszystkie lata wiary w Boga cieszyłam się Jego wielką łaską, a nie pełniłam nawet swoich obowiązków, jak należy, nie miałam sumienia, rozsądku ani człowieczeństwa! Ludzie, którzy mają człowieczeństwo i charakter, wiedzą, że muszą mieć wzgląd na wolę Boga, dobrze pełnić obowiązki i odpłacić Mu za miłość. Nawet jeśli niewiele rozumieją z prawdy i nie potrafią dokonać wielkich rzeczy, to mogą przynajmniej wykonywać swoje obowiązki i gorliwie wypełniać właściwą sobie rolę stworzenia Bożego. Ale by oszczędzić sobie kłopotu, niedbale spełniałam swój obowiązek. Moja praca nie była znów taka trudna, ale ja się obijałam, kiedy tylko się dało. Byłam śliską osobą, bez godności ani uczciwości. Gdy o tym myślałam, przepełniał mnie żal i nie chciałam już dłużej być taka niedbała. Chciałam z uwagą pełnić obowiązki i udźwignąć swoją odpowiedzialność.

Potem przeczytałam słowa Boga. „Niektórzy ludzie w ogóle nie chcą cierpieć przy wypełnianiu obowiązków, zawsze się skarżą, gdy natrafią na problem, i odmawiają zapłacenia ceny. Jaka to jest postawa? Jest to postawa powierzchowności. Co się dzieje, gdy wypełniasz swój obowiązek powierzchownie i traktujesz go lekceważąco? Kończy się na tym, że wypełniasz swój obowiązek kiepsko, choć jesteś w stanie wykonać go jak należy. W ten sposób nie spełnisz wymaganych standardów i Bóg nie będzie zadowolony z twojego podejścia do wypełniania powinności. Gdybyś mógł pomodlić się do Boga i szukać prawdy, wkładając w to całe swoje serce i umysł, gdybyś był zdolny do takiej współpracy, to Bóg już wcześniej wszystko by dla ciebie przygotował i w chwili, gdy do Niego przychodzisz, wszystko znalazłoby się na swoim miejscu, z dobrym skutkiem. Naprawdę nie musisz wkładać w to zbyt wiele siły: kiedy nie szczędzisz wysiłków, aby z Nim współpracować, Bóg już dawno wszystko by dla ciebie zaaranżował. Jeśli jednak jesteś podstępny i zdradziecki, obojętny wobec własnego obowiązku i wciąż schodzisz z właściwej drogi, to Bóg nie będzie działał; utracisz swoją szansę, a Bóg powie: »Nie jesteś dość dobry. Jesteś wręcz bezużyteczny. Odejdź i stań sobie gdzieś z boku. Lubisz być podstępny i zdradziecki, tak? Lubisz sobie poleniuchować i nie przejmujesz się zanadto, prawda? No cóż, w takim razie już nigdy nie będziesz musiał się przejmować!«. Bóg obdarzy tą łaską i szansą kogoś innego. Cóż na to powiecie: czy to triumf, czy porażka? (Porażka). Jest to sromotna porażka!(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdybym w obliczu problemów, co do których nie byłam pewna w trakcie produkcji filmów, wykazała się sumiennością, zapłaciła cenę i modliła się, Bóg by mnie oświecił i poprowadził do zrozumienia sedna problemu. Coraz lepiej radziłabym sobie z obowiązkami i nadrobiłabym swoje braki. Zyskałabym wiele i poczyniłabym postępy w rozwoju umiejętności i w wejściu w życie. Myślałam o tym, jak napotykając problemy, usiłowałam zrzucić je na innych. Oni ostatecznie coś na tym zyskali dzięki poszukiwaniom i przemyśleniom, lepiej wypełniali obowiązki i czynili postępy w życiu, a ja tylko odhaczałam zadania, nic nie zyskując. Czyż nie byłam głupia? To ja tu przegrywałam. Ponadto Bogu wstrętna jest postawa, którą ja przyjęłam względem obowiązków, więc nie oświecał mnie. Dlatego byłam ślepa i nie dostrzegałam problemów. Gdybym nie okazała skruchy, moje życiowe usposobienie nie zmieniłoby się i nie czyniłabym postępów w obowiązkach. Gdyby nikt nie sprawdzał mojej pracy, a ja dalej bym ją partaczyła, czy nie byłabym bezwartościowym obibokiem? Dotarło do mnie, że obijając się i wykonując zadania po łebkach, oszukiwałam Boga i opóźniałam pracę kościoła, a w dodatku okłamywałam i niszczyłam samą siebie. Ta myśl strasznie mie unieszczęśliwiła, chciałam już tylko uważnie pełnić obowiązki i brać odpowiedzialność za swoją pracę, zamiast szukać wymówek dla swego lenistwa i niedbalstwa. Przeczytałam słowa Boga. „Ludzie, którzy mają skażone usposobienie, często wykonują swój obowiązek powierzchownie i niestarannie. Jest to jeden z najpoważniejszych problemów. Jeśli ludzie mają wykonywać swój obowiązek właściwie, muszą najpierw rozwiązać problem bycia powierzchownym i niestarannym. O ile mają powierzchowne i niestaranne podejście, nie będą w stanie wykonywać swojego obowiązku właściwie, a to oznacza, że rozwiązanie tego problemu jest niezwykle ważne. Jak zatem powinni praktykować? Po pierwsze, muszą rozwiązać problem swojego stanu umysłu; muszą właściwie podchodzić do swojego obowiązku, robić wszystko poważnie i z poczuciem odpowiedzialności, bez oszukiwania i pozorowanych działań. Obowiązek wykonuje się dla Boga, nie dla żadnego człowieka; jeśli ludzie potrafią przyjąć Boży nadzór, to osiągną odpowiedni stan umysłu. Co więcej, po zrobieniu czegoś muszą się temu przyjrzeć i nad tym zastanowić, a jeśli mają w sercu jakieś wątpliwości i po gruntownej inspekcji odkryją jakiś problem, muszą poczynić zmiany; po wprowadzeniu zmian w ich sercach nie pozostaną już żadne wątpliwości. Jeżeli mają wątpliwości, dowodzi to istnienia jakiegoś problemu, a wówczas muszą uważnie przyjrzeć się temu, co zrobili, szczególnie na kluczowych etapach. Tak wygląda odpowiedzialna postawa wobec wypełniania swojego obowiązku. Kiedy człowiek potrafi być poważny, brać na siebie odpowiedzialność, wkładać w pełnienie obowiązku całe swoje serce i wszystkie siły, to wówczas i jego praca będzie wykonana jak należy. Czasami jesteś w nieodpowiednim stanie umysłu i nie potrafisz odszukać ani odkryć błędu, który jest zupełnie oczywisty. Gdybyś był we właściwym stanie umysłu, to oświecenie i przewodnictwo Ducha Świętego pozwoliłyby ci rozpoznać problem. Gdyby Duch Święty prowadził cię i dał ci świadomość, pozwolił ci poczuć jasność w sercu i poznać, gdzie leży błąd, to byłbyś w stanie skorygować odchylenie i dążyć do zasad prawdy. Ale gdybyś był w niewłaściwym stanie umysłu, roztargniony i nieuważny, to czy potrafiłbyś zauważyć błąd? Nie zauważyłbyś go. O czym to świadczy? Pokazuje to, że aby dobrze pełnić swoje obowiązki, jest bardzo ważne, by ludzie współpracowali; bardzo ważny jest ich stan umysłu i bardzo ważne jest to, w jakim kierunku biegną ich myśli i intencje. Bóg bacznie się przygląda i widzi, w jakim stanie umysłu znajdują się ludzie przy wykonywaniu obowiązku i jak wiele wysiłku w to wkładają. Kluczowe jest to, by ludzie wkładali całe swoje serce i wszystkie swe siły w to, co robią. Współpraca jest kluczowym elementem. Tylko jeśli ludzie starają się wykonywać obowiązki tak, by po ukończeniu zadania nie żałować tego, co zrobili, i nic nie być winnym Bogu – tylko wówczas będą działać z całego serca i ze wszystkich sił(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Załóżmy, że kościół powierzy ci jakieś zadanie, a ty powiesz: »Nieważne, czy będę mieć szansę wykazać się, wykonując je, czy nie; skoro mi je zlecono, to zrobię je dobrze. Przyjmę tę odpowiedzialność. Jeśli przyjdzie mi zajmować się obsługą, dam z siebie wszystko, by pracować dobrze. Będę dbać o braci i siostry, jak należy, i zrobię, co w mojej mocy, żeby każdy był bezpieczny. Jeżeli przydzielą mnie do szerzenia ewangelii, zaopatrzę się w prawdę i z miłością będę głosić ewangelię i dobrze wykonywać swoje obowiązki. Jeśli mam się uczyć języka obcego, będę to robić sumiennie i niestrudzenie. Nauczę się go tak szybko, jak tylko się da, w ciągu roku lub dwóch, żeby móc nieść świadectwo o Bogu osobom z innych krajów. Jeżeli poproszą mnie o pisanie artykułów ze świadectwami, będę się w tym skrupulatnie szkolić i postrzegać wszystko zgodnie z zasadami prawdy; będę poznawać arkana języka i nawet jeśli nie zdołam ubierać myśli w piękne słowa, przynajmniej będę w stanie jasno przekazywać swoje doświadczenia i świadectwo. Będę zrozumiale omawiać prawdę i przekazywać prawdziwe świadectwo o Bogu, by ludzie, czytając moje artykuły, czuli, że są budujące i przynoszą im korzyści. Bez względu na to, do jakiej pracy przydzieli mnie kościół, będę w nią wkładać całe swoje serce i strać się ze wszystkich sił. Jeśli zaś czegoś nie zrozumiem albo pojawi się problem, będę modlić się do Boga, szukać prawdy oraz dołożę starań, by pojąć zasady prawdy i robić swoje tak, jak należy. Bez względu na to, jakie będę pełnić obowiązki, dam z siebie absolutnie wszystko, by realizować je dobrze i zadowalać Boga. Bez względu na to, co mogę osiągnąć, zrobię, co w mojej mocy, by dźwignąć każdą spoczywającą na mnie odpowiedzialność. Z całą pewnością nie mogę czynić niczego wbrew sumieniu i rozumowi, pracować niedbale i niestarannie, uciekać się do podstępności ani wykręcać od zadań czy też zbierać owoców pracy innych. Nie zrobię niczego, co nie spełnia standardów, jakie dyktuje sumienie«. Są to minimalne wymagania wobec ludzkiej postawy, a osobę, która wykonuje swoje obowiązki w opisany powyżej sposób, można uznać za sumienną i rozsądną. Gdy wypełniasz obowiązek, musisz zadbać co najmniej o czystość sumienia, musisz czuć, że zasługujesz na swoje trzy posiłki dziennie, a nie żebrać o nie. To jest poczucie odpowiedzialności. Nie jest istotne, czy masz dobry, czy kiepski charakter, czy rozumiesz prawdę, czy nie, ważne jest to, by mieć właściwe nastawienie: »Skoro powierzono mi to zadanie, muszę poważnie do niego podejść i uznać, że to moja sprawa. Muszę włożyć w nie całe serce i ze wszystkich sił starać się wykonać je dobrze. Nie mogę zagwarantować, że podołam mu perfekcyjnie, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, by zadbać o jego prawidłową realizację, i z pewnością nie będę działać niedbale ani po łebkach. Jeżeli napotkam problem, wezmę za niego odpowiedzialność i dołożę starań, by wynieść naukę z tej sytuacji, oraz spełnić swój obowiązek, jak należy«. Takie podejście jest właściwe. Czy masz takie nastawienie?(Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). W słowach Boga odnalazłam ścieżkę praktykowania. Musiałam mieć szczere i odpowiedzialne serce przy pełnieniu obowiiązków, z uwagą pracować nad każdym filmem. Jeśli miałam wątpliwości, powinnam uważnie przyjrzeć się problemowi. Jeżeli czegoś nie umiałam naprawić samodzielnie, mogłam zwrócić się o pomoc do lepiej obeznanych braci i sióstr, a potem zrobić, co się da, by rozwiązać problem. Tylko pełniąc obowiązki w ten sposób, mogłam liczyć na oświecenie od Boga. Następnie z pełną świadomością wcieliłam w życie tę ścieżkę praktykowania. Gdy trafiłam na trudny problem i kusiło mnie, żeby zepchnąć go na innych, modliłam się i nie chciałam już być niedbała w obowiązkach. Wiedziałam, że muszę wziąć na siebie tę odpowiedzialność, nie mogłam znów obudzić w Bogu wstrętu. Problemy, które mnie przerastały, konsultowałam z innymi, a dzięki tym rozmowom byłam w stanie rozwiązać niektóre z nich i dużo się nauczyłam. Kiedy wcześniej trafiałam na problem, bez zastanowienia zrzucałam go na kogoś innego. Ilekroć inni omawiali ze mną jakiś problem, dawałam się im prowadzić i nie miałam własnych pomysłów, a gdy już kończyłam jakiś film, nic na tym nie zyskiwałam. Ale gdy inni wskazywali problem, a ja się nad nim uważnie zastanawiałam, to czułam, że dużo zyskuję. Dzięki takiemu praktykowaniu rozwinęłam trochę swoje umiejętności i nie było już tyle problemów z moimi filmami. Wzrosła też wydajność mojej pracy. Dopiero teraz czuję, że jeżeli tylko uważnie pełnię obowiązki i biorę odpowiedzialność za swoją pracę, czuję spokój, mogę dużo zyskać i czynić postępy. Wejście w życie zaczyna się, gdy sumiennie pełnimy obowiązki. Dzięki Bogu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Bez zazdrości lżej się oddycha

Autorstwa Anjing, ChinyW styczniu 2017 roku zostałam przydzielona do obowiązku podlewania w ramach kościoła. Byłam bardzo wdzięczna Bogu za...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze