Ukryte przyczyny lęku przed odpowiedzialnością

23 lipca 2023

Autorstwa Kaoyan, Japonia

Byłam odpowiedzialna za podlewanie w kościele. Ludzie przyjmowali dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych, i nasz kościół podzielił się na trzy. Zostałam przywódczynią jednego z nich. Po podziale do mojego kościoła trafiło wielu nowych wiernych, którzy nie spotykali się regularnie. Pomyślałam: skoro brak nam ludzi do podlewania, wspieranie tych, którzy nie przychodzą regularnie wymagałoby wiele czasu i energii. Gdyby odpadli, bo nie byli dobrze podlewani, inni mogliby powiedzieć, że się nie nadaję i mam słaby charakter. To byłoby bardzo żenujące. Wtedy przycięto by mnie, lub obarczono odpowiedzialnością za ich odejście. Gdybym była podlewającą, a nie przywódczynią, nie musiałabym brać na siebie tej odpowiedzialności. Czułam ogromną presję, jakbym była obarczona wielkim ciężarem, i bardzo ciążyło mi to na sercu. Lider chciał, żebyśmy pielęgnowali więcej osób, aby rozwiązać problem braku podlewających. Ale widząc, jak wielu nowych wiernych nie zbiera się regularnie, byłam przytłoczona trudnościami. Uznałam, że nie uda mi się szybko wyszkolić ludzi i to mnie zniechęciło. Przybrałam bierną postawę w swojej pracy. Nie szkoliłam i nie podlewałam tych, których powinnam szkolić i podlewać, co zaszkodziło naszej pracy. Zasmucona modliłam się do Boga w poczuciu winy, „Brak mi właściwej postawy. Widząc, jak wiele trudności i problemów jest w tym nowym kościele, chciałam odejść. To nie jest Twoja wola. Prowadź mnie w autorefleksji i w zmianie mojego niewłaściwego stanu, abym podjęła się tego dzieła”.

Przeczytałam fragment słów Boga podczas rozważań. Bóg Wszechmogący mówi: „Niektórzy ludzie boją się wziąć na siebie odpowiedzialność podczas wykonywania swojego obowiązku. Jeśli kościół daje im zadanie do wykonania, najpierw zastanawiają się, czy to zadanie nakłada na nich brzemię odpowiedzialności, a jeśli tak, nie przyjmują go. Warunkiem pełnienia służby jest dla nich to, że po pierwsze, musi to być praca na luzie, po drugie, nie może być ciężka ani męcząca, i po trzecie, bez względu na to, co robią, nie mogą brać na siebie żadnej odpowiedzialności. Wyłącznie taki obowiązek przyjmują. Jakiego rodzaju człowiek tak postępuje? Czy nie jest to osoba podstępna, zwodnicza? Nie chce wziąć na swoje barki nawet najmniejszej odpowiedzialności. Kiedy liście spadają z drzew, boi się, że niebo się wali. Jaki obowiązek może wykonywać taka osoba? Jaki może być z niej pożytek w domu Bożym? Praca domu Bożego wiąże się z walką z szatanem, a także z rozpowszechnianiem ewangelii królestwa. Jaki obowiązek nie wymaga przyjęcia odpowiedzialności? Czy powiedzielibyście, że bycie liderem niesie ze sobą odpowiedzialność? Czy jego odpowiedzialność nie jest większa i czy nie stanowi większego ciężaru na jego barkach? Ty szerzysz ewangelię, dajesz świadectwo, nagrywasz filmy i tak dalej. W rzeczywistości praca, którą wykonujesz, niezależnie od tego, czym jest, niesie ze sobą odpowiedzialność, o ile dotyczy zasad prawdy. Jeśli pełnisz swoje obowiązki bez zasad, będzie to miało wpływ na dzieło domu Bożego, a jeśli boisz się wziąć na swoje barki odpowiedzialność, nie możesz pełnić żadnego obowiązku. Czy ktoś, kto przy pełnieniu obowiązku boi się wziąć na siebie odpowiedzialność, jest tchórzliwy, czy też problem tkwi w jego usposobieniu? Musicie umieć to rozróżnić. Faktem jest, że nie jest to kwestia tchórzostwa. Gdyby ta osoba dążyła do bogactwa lub robiła coś we własnym interesie, jakże mogłaby być tak odważna? Wówczas podjęłaby wszak każde ryzyko. Ale gdy robi coś dla kościoła, dla domu Bożego, nie podejmuje absolutnie żadnego ryzyka. Tacy ludzie są samolubni i podli, najbardziej zdradzieccy ze wszystkich. Każdy, kto przy pełnieniu obowiązku nie bierze na siebie odpowiedzialności, nie jest w najmniejszym nawet stopniu szczery wobec Boga, nie wspominając już o lojalności takiej osoby. Jakiego rodzaju człowiek odważy się wziąć na siebie odpowiedzialność? Jakiego rodzaju człowiek ma odwagę nieść ciężkie brzemię? Ktoś, kto przejmuje inicjatywę i odważnie rusza naprzód w decydującym momencie dla dzieła domu Bożego; kto nie boi się wziąć na swe barki ciężaru odpowiedzialności i znosić wielkich trudności, gdy widzi dzieło, które ma największą wagę i znaczenie. To właśnie jest ktoś lojalny wobec Boga, dobry żołnierz Chrystusa. Czy każdy, kto boi się wziąć na siebie odpowiedzialność przy pełnieniu swoich obowiązków, zachowuje się tak dlatego, że nie rozumie prawdy? Nie; problem tkwi w człowieczeństwie takich ludzi. Nie mają oni bowiem poczucia sprawiedliwości ani odpowiedzialności. Są samolubni i podli, i nie są ludźmi wierzącymi w Boga ze szczerego serca. W najmniejszym nawet stopniu nie przyjmują prawdy i właśnie dlatego nie mogą być zbawieni. Wierzący w Boga muszą zapłacić wielką cenę, aby zyskać prawdę, i napotkają wiele przeszkód w jej praktykowaniu. Muszą zrezygnować z różnych rzeczy, porzucić swe cielesne interesy i znosić pewne cierpienia. Tylko wtedy będą w stanie wcielić prawdę w życie. Czy zatem ten, kto boi się wziąć na siebie odpowiedzialność, może praktykować prawdę? Z pewnością nie może, nie wspominając nawet o zyskaniu prawdy. Ktoś taki obawia się praktykować prawdę i ponieść straty dla swych interesów; boi się upokorzenia, zdyskredytowania i osądu. Tacy ludzie nie mają odwagi praktykować prawdy, więc nie mogą jej zyskać i bez względu na to, ile lat wierzą w Boga, nie są w stanie osiągnąć Jego zbawienia(Punkt ósmy: Chcą, by ludzie okazywali posłuszeństwo tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Objawienie Bożych słów było dla mnie niewygodne. Bóg mówi, że ci, którzy boją się odpowiedzialności w swoim obowiązku, są samolubni, podli i podstępni. Nie mogą praktykować prawdy ani osiągnąć zbawienia. Tak właśnie postępowałam. Widząc, że nowi przychodzą nieregularnie, i że jest mało kandydatów do szkolenia, nie myślałam, jak postępować zgodnie z wolą Boga, pielęgnować zdolnych kandydatów i dobrze podlewać nowych wiernych, aby mogli szybciej zapuścić korzenie na prawdziwej drodze. Traktowałam ich jak ciężar. Myślałam o tym, ile czasu i energii potrzeba, aby ich wspierać, i że inni będą patrzeć na mnie z góry, jeśli nie zrobię tego dobrze. Będę przycięta i pociągnięta do odpowiedzialności, jeśli to będzie poważne. To ciężka praca, która może nie przynieść żadnych rezultatów. Odczuwałam opór. Mimo że zmuszałam się do tego, byłam bierna. Ponieważ byłam nieodpowiedzialna, ludzie nie byli szkoleni, a niektórzy przestali przychodzić regularnie. Boża ewangelia dni ostatecznych szybko się niesie i wielu ludzi zwraca się do Boga. Podlewanie i wspieranie nowych wiernych jest pilnym życzeniem Boga, a ja myślałam tylko o swoich interesach, nie o woli Bożej. Nie brałam też pod uwagę życia nowo przybyłych. Byłam samolubna i bardzo zawiodłam Boga! Zauważyłam, że w pozostałych nowych kościołach inni byli w stanie podstrzymać pracę kościoła, nie myśląc o swoich osobistych korzyściach lub stratach. Ze wszystkich sił podlewali nowych wierzących, nieważne, jak trudne to było. To byli prawdziwi wierzący, oddani swoim obowiązkom. Zawstydziło mnie to. Musiałam przestać wstrzymywać pracę kościoła, z powodu swoich interesów, wziąć na siebie odpowiedzialność i przyłożyć się, by nowi byli dobrze podlewani. Potem zaczęłam aktywnie współpracować i włożyłam wysiłek w podlewanie osób, które można było pielęgnować. Kiedy zrozumiały wolę Bożą, również zaczęły aktywnie pełnić obowiązek. Wspólnie pracowaliśmy, wykonując zadania i wspierając nowych. Po pewnym czasie sporo nowych osób zaczęło się regularnie spotykać. Byłam szczęśliwa i wdzięczna Bogu.

Ale wkrótce znów powtórzyła się ta sama sytuacja. Zwierzchnik powiedział mi: „Niedawno powstał kościół Shuiyuan. Wielu nowych wiernych nie spotyka się regularnie i brakuje im dobrych podlewających. Praca postępuje powoli. Przekażmy ten kościół w twoje ręce”. Kiedy zwierzchnik to powiedział, zrozumiałam, że w tym jest Boża wola. Ostatnio, kiedy kościół się podzielił, bałam się wziąć na siebie odpowiedzialność, co opóźniło pracę kościoła. Muszę się podporządkować i dobrze spełnić obowiązek. Jednak zawahałam się, patrząc na obecny stan Kościoła Shuiyuan. Mój kościół dopiero zaczynał sobie lepiej radzić, a było jeszcze wiele do zrobienia. Opieka nad kolejnym zabrałaby wiele czasu i energii. Gdybym nie mogła odpowiednio wspierać Shuiyuan i nie mogła zająć się pracą w moim obecnym kościele, co pomyśleliby o mnie inni? Zarządzanie jednym kościołem nie byłoby tak uciążliwe, i mogłabym skupić się na swojej pracy. Wszyscy spojrzeliby na mnie przychylnym okiem i może dostałbym awans. Myśląc o tym, uznałam, że kościół Shuiyuan to zbyt wiele dla mnie. To nie byłoby to dla mnie korzystne i nie chciałam się na to zgodzić. Jeśli jednak odmówiłabym i nikt by tego nie przyjął, miałoby to wpływ na pracę Kościoła. Byłam rozdarta. Zwierzchnik zobaczył, w jakim jestem stanie i przeczytał mi fragment Bożego słowa: „Jeśli jesteś dość dobry w jakimś zawodzie i wykonujesz go nieco dłużej niż inni, to tobie powinny zostać przydzielone trudniejsze zadania. Powinieneś przyjąć to od Boga i być mu posłuszny. Nie bądź wybredny i nie narzekaj, mówiąc: »Dlaczego ludzie zawsze mi wszystko utrudniają? Wszystkie łatwe zadania dają innym, a mnie dają te trudne. Czy nie próbują po prostu utrudnić mi życia?«. Cóż to znaczy, że »próbują utrudnić ci życie«? Organizacja pracy jest dostosowana do każdej osoby – ci, którzy są w stanie pracować więcej, powinni to robić. Dużo się nauczyłeś i Bóg dużo ci dał, więc słuszne jest, abyś otrzymał większe brzemię. Nie ma to na celu utrudniania ci życia. Ciężar, który spadł na twoje barki, jest w sam raz dla ciebie: to twój obowiązek, więc nie bądź wybredny, nie odmawiaj ani nie próbuj się wykręcić. Dlaczego uważasz, że jest on trudny? W gruncie rzeczy, gdybyśwłożył w to serce, byłbyś w pełni zdolny go wykonać. Twoje przekonanie, iż obowiązek jest trudny i że zostałeś potraktowany niesprawiedliwie, jakby ktoś celowo chciał ci utrudniać życie, to tylko wykwit zepsutego usposobienia. Odmowa wykonania obowiązku nie jest otrzymywaniem od Boga ani praktykowaniem prawdy. Kiedy przebierasz wśród obowiązków, decydując się na ten, który jest wygodny i łatwy, ten, który da ci szansę zabłysnąć, jest to zepsute usposobienie szatana. Jeśli nie jesteś zdolny zaakceptować obowiązku i podporządkować się, dowodzi to, że nadal buntujesz się przeciw Bogu, że walczysz, odrzucasz, unikasz – co jest zepsutym usposobieniem(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ten fragment był poruszający. Zwierzchnik nie chciał mi utrudniać życia, każąc mi zająć się innym kościołem. Przez jakiś czas zajmowałam się podlewaniem, więc powinnam sobie poradzić, jeśli tylko poświęcę się trochę bardziej. Byłam samolubna, myślałam tylko o własnym interesie i nie chciałam się poświęcać. Bałam się, że źle wypadnę, jeśli nie pójdzie mi dobrze, więc nie chciałam się tego podjąć. Odrzuciłam to – byłam nieposłuszna. Kościół powierzył mi coś tak ważnego, jak podlewanie nowych wierzących, to Boża łaska i wyniesienie. Powinnam się bezwarunkowo podporządkować i dać z siebie wszystko. Tak zrobiłby ktoś, kto ma sumienie i rozum. Polegając na Bogu i współpracując z Nim, wiedziałam, że mnie poprowadzi w tym zadaniu. Pomodliłam się w sercu do Boga, gotowa porzucić obawy i wziąć na siebie tę odpowiedzialność.

Później zastanawiałam się nad tą sprawą. Dlaczego zawsze unikałam obowiązków i brania na siebie ciężaru? Przeczytałam coś w słowach Boga. „Cokolwiek antychryści robią, najpierw rozważają własne interesy, a działają dopiero po przemyśleniu wszystkiego; nie są prawdziwie, szczerze, bezwzględnie i bezkompromisowo posłuszni prawdzie, ale tylko wybiórczo i pod pewnymi warunkami. Jaki to warunek? Jest nim to, że ich status i reputacja muszą być zabezpieczone i nie mogą ponieść żadnej straty. Dopiero po spełnieniu tego warunku decydują i wybierają, co robić. To znaczy, antychryści starannie rozważają, jak powinni traktować zasady prawdy, Boże posłannictwo i dzieło domu Bożego, albo jak mają się zająć sprawami, przed którymi stają. Nie zastanawiają się, jak wypełnić wolę Bożą, jak nie narażać na szwank dobra domu Bożego, jak zadowolić Boga ani jak przynieść korzyści dla braci i sióstr; tych rzeczy nigdy nie biorą pod uwagę. A co antychryści biorą pod uwagę? To, czy coś wpłynie na ich własny status i reputację i czy ich prestiż spadnie. Jeśli zrobienie czegoś zgodnie z zasadami prawdy przynosi korzyści pracy kościoła oraz braciom i siostrom, ale reputacja antychrystów miałaby przy tym ucierpieć, a wielu ludzi uświadomiłoby sobie, jaka jest ich rzeczywista postawa, i poznałoby ich prawdziwą naturę i istotę, wówczas z całą pewnością nie będą działać zgodnie z zasadami prawdy. Jeśli wykonanie praktycznej pracy sprawi, że więcej ludzi będzie ich poważać, podziwiać i cenić, lub przez to ich słowa będą miały większą moc i więcej ludzi się im podporządkuje, wówczas zdecydują się działać w taki sposób; w innym wypadku nigdy nie zapomną o własnych interesach przez wzgląd na dobro domu Bożego czy braci i sióstr. Taka jest natura i istota antychrystów. Czy nie jest ona samolubna i zła?(Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „Dopóki ludzie nie doświadczą Bożego dzieła i nie zrozumieją prawdy, kontroluje ich i dominuje nad nimi ich szatańska natura. Co konkretnie obejmuje ta natura? Na przykład, dlaczego jesteś samolubny? Dlaczego chronisz swoją pozycję? Dlaczego masz takie silne emocje? Dlaczego sprawiają ci przyjemność rzeczy, które są niesprawiedliwe? Dlaczego lubisz takie niegodziwości? Na czym opiera się twoje upodobanie do tych rzeczy? Skąd one pochodzą? Czemu tak radośnie je akceptujesz? Do tej pory zrozumieliście wszyscy, że dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że jest w człowieku trucizna szatana. Czym jest zatem trucizna szatana? Jak można to wyrazić? Na przykład jeśli zapytasz »Jak ludzie powinni żyć? Dla czego powinni żyć?«, odpowiedzą ci »Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Filozofia i logika szatana stała się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią to dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życiowa filozofia człowieka, a zarazem definicja ludzkiej natury. Owe słowa stały się już naturą skażonej ludzkości, prawdziwym portretem jej szatańskiej natury, a ta szatańska natura stała się już podstawą egzystencji skażonej ludzkości; od kilku tysięcy lat aż po dzień dzisiejszy skażona ludzkość kieruje się w życiu ową trucizną szatana(Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Znalazłam odpowiedź w słowach Boga. Nie chciałam brać na swoje barki ciężkiego brzemienia, ponieważ żyłam według usposobienia antychrysta, byłam egoistyczna i podstępna. Każdą rzecz, którą robiłam, wiązałam z własnym dobrem, zastrzegając, że nie może to naruszać moich osobistych interesów. Nie zważałam na wolę Bożą i nie dbałam o pracę Kościoła. Widząc, że w moim nowym kościele wielu nowych nie przychodzi regularnie, bałam się, że nie odniosę sukcesu, co zrujnuje moją reputację. Gdy przywódca poprosił, bym przejęła kościół Shuiyuan, wiedziałam, że jeśli nowi nie zostaną wkrótce podlani, religijni pastorzy mogą ich zniechęcić i mogą odpaść. Nie chciałam jednak przyjąć pracy podlewania. Rozważałam wszystkie za i przeciw, myśląc tylko o tym, jak wykonać pracę, za którą już byłam odpowiedzialna. Ograniczenie się do tego nie byłoby stresujące i nie musiałabym cierpieć. Gdybym w końcu coś osiągnęła, zyskałabym aprobatę innych i zrobiłabym dobre wrażenie. Żyłam według szatańskiej trucizny: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”. W każdej sytuacji najpierw zastanawiałam się, czy będzie to dobre dla mojej reputacji i czy nie zaszkodzi moim interesom. Nawet jeśli to było dobre dla pracy kościoła, nie chciałam tego robić. Opierałam się i odmawiałam, nie byłam szczera ani poddana Bogu. Ci, którzy dopiero co przyjęli Boże dzieło dni ostatecznych, nie znali jeszcze prawdy. Byli podatni na działania pastorów, którzy mogli ich zwieść i odciągnąć od wiary, dlatego kościół wyznaczył mnie do ich podlewania i wspierania. Wobec tak kluczowego zadania, odrzuciłam odpowiedzialność i pełnienia obowiązku, bałam się, że moja reputacja ucierpi, jeśli nie wykonam dobrze zadania. Takie właśnie usposobienie ma antychryst – samolubne, podłe i zapatrzone w siebie. Przepełniał mnie żal i poczucie winy. Czułam, że jestem dłużniczką Boga, chciałam okazać skruchę.

Potem przeczytałam słowa Boga. „Jaki jest ten standard, według którego czyny człowieka są osądzane jako dobre bądź złe? Zależy to od tego, czy w swoich myślach, wyrażaniu się i działaniach, ludzie posiadają świadectwo wcielania prawdy w życie i urzeczywistniania rzeczywistości prawdy. Jeśli nie masz tej rzeczywistości lub tego nie urzeczywistniasz, to bez wątpienia jesteś złoczyńcą. Jak Bóg postrzega złoczyńców? Twoje myśli i uczynki nie niosą świadectwa o Bogu ani nie zawstydzają szatana i nie pokonują go, a zamiast tego przynoszą wstyd Bogu i noszą mnóstwo oznak twych intencji, które sprawiają, że to Bóg wstydzi się za ciebie. Ty zaś wcale nie składasz świadectwa o Bogu, nie ponosisz kosztów dla Niego, ani nie wypełniasz swojego obowiązku i zobowiązań wobec Boga. Zamiast tego działasz dla własnego dobra. Co oznacza »dla własnego dobra«? Mówiąc dokładnie, oznacza to działanie na rzecz szatana. Dlatego też na koniec Bóg powie: »Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość«. W oczach Boga nie spełniłeś dobrych uczynków, a raczej twoje postępowanie obróciło się w zło. Twoje postępowanie nie tylko nie zyska aprobaty Boga, lecz będzie potępione. Co chce zyskać osoba z taką wiarą w Boga? Czy taka wiara w końcu nie poszłaby na marne?(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga są jasne. Bóg nie patrzy na to, jak bardzo cierpimy, ale na to, co mamy w sercach i co ujawniamy, pełniąc nasz obowiązek, i czy mamy świadectwo praktykowania prawdy. Jeśli motywacją człowieka nie jest zadowolenie Boga i nie praktykuje on prawdy, to nieważne jak dużo daje, Bóg uznaje to za zło i działanie przeciwko Niemu. Rozważałam, co ujawnił mój sposób myślenia w tamtym okresie czasu. Zabiegałam o swoje interesy, planowałam je, chcąc uchylić się od obowiązku. Przyjmowałam go niechętnie, ale nie byłam odpowiedzialna. Nie szkoliłam tych, których powinnam szkolić, nowi nie spotykali się regularnie, bo ich nie podlewałam we właściwym czasie. Moje motywy i zachowanie były dla Boga obrzydliwe. W Bożych oczach czyniłam zło i opierałam się Mu. Byłam wierząca od lat i Bóg bardzo mnie wspierał, obdarzając prawdą, ale nie myślałam o odpłacaniu za Bożą miłość. Kiedy kościół najbardziej mnie potrzebował, nie chciałam wziąć ciężkiego brzemienia. Nie spełniałam obowiązku, nie zadowalałam Boga. Naprawdę nie miałam sumienia ani człowieczeństwa. Po cichu pomodliłam się, „O Boże, w swoim obowiązku zabiegałam o reputację i status, nie chroniąc w ogóle pracy kościoła. Jestem egoistką. Nie pełniłam dobrze obowiązku i mam wobec Ciebie dług. Boże, dziękuję Ci, że dałeś mi jeszcze jedną szansę. Chcę okazać skruchę, wziąć na siebie ten ciężar, i zrobić wszystko, aby zadośćuczynić za przeszłe przewinienia”.

Później przeczytałam fragment Bożych słów, który dał mi ścieżkę praktyki. Bóg mówi: „Dla wszystkich, którzy wypełniają swój obowiązek, bez względu na to, jak głębokie czy płytkie jest ich zrozumienie prawdy, najprostszą drogą praktyki, dzięki której można wejść w rzeczywistość prawdy, jest myślenie we wszystkim o interesie domu Bożego i porzucenie samolubnych pragnień, indywidualnych intencji, motywacji, dumy i statusu. Przedkładaj korzyści domu Bożego ponad wszystko – przynajmniej tyle powinno się zrobić. Jeśli wypełniająca swój obowiązek osoba nie może zrobić nawet tyle, to jak można powiedzieć, że wykonuje ona swój obowiązek? Nie na tym polega wykonywanie obowiązku. Najpierw powinieneś brać pod uwagę korzyści domu Bożego, zważać na wolę Boga i brać pod uwagę dzieło kościoła i przedkładać te względy nade wszystko, a dopiero potem możesz myśleć o stabilności swojej pozycji, czy też o tym, jak inni cię postrzegają. Czy nie czujecie, że robi się trochę łatwiej, kiedy dzielisz wszytko na te kroki i ustanawiasz pewne kompromisy? Jeśli będziesz tak praktykował przez pewien czas, poczujesz, że zadowalanie Boga nie jest trudne. Ponadto, powinieneś być w stanie wypełniać swoje zobowiązania, wykonywać swoje powinności i obowiązki, odłożyć na bok swe egoistyczne pragnienia oraz własne cele i motywy, mieć wzgląd na wolę Bożą i umieścić na pierwszym miejscu korzyści domu Bożego, dzieło kościoła i obowiązek, który powinieneś wypełniać. Po pewnym okresie doświadczania tego poczujesz, że to jest sposób na dobre prowadzenie się. Jest to życie uczciwe i szczere, a kto tak żyje, nie jest nikczemnikiem ani nicponiem, i wiedzie żywot sprawiedliwy oraz godny, zamiast być podłym i nikczemnym. Sam poczujesz, że tak właśnie powinien żyć i postępować człowiek. Stopniowo też słabnąć będzie tkwiące w twym sercu pragnienie realizowania własnych interesów(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). W słowach Boga odnalazłam ścieżkę praktyki. Miałam zrezygnować z własnych interesów i zawsze stawiać interesy kościoła na pierwszym miejscu. Chciałam robić to, co mówi Słowo Boże, nie rozważać, czy moje własne interesy ucierpią, czy nie, i nie zastanawiać się, co inni o mnie pomyślą. Musiałam wypełnić swoje obowiązki i wziąć się do pracy. Zrozumiałam, że nie chciałam wykonywać trudnej pracy, by nie rozprawiono się ze mną, jeśli nie wykonam jej dobrze. Nie rozumiałam, że intencją Boga jest zbawienie człowieka. Powierzenie mi trudniejszej pracy było Bożą łaską. Bóg dał mi wyzwanie, bym nauczyła się opierać na Nim i szukała prawdy w rozwiązywaniu problemów. To dobrze, gdy dźwigamy brzemię i bywamy przycięci lub zdemaskowani wobec trudności w obowiązku. To pozwala mi one lepiej dostrzec moje wady i niedociągnięcia, mogę się bardziej skupić na poszukiwaniu prawdy i wyposażaniu się w nią, by wyrównać słabe punkty. To jest korzystne dla mojego zrozumienia prawdy i postępu w życiu. To jest Boża miłość.

Kiedy zrozumiałam Bożą wolę, zmieniło się moje podejście do obowiązku. Dostrzegłam, że kierując pracą dwóch zborów, nie mogę polegać tylko na własnych, ograniczonych możliwościach, i muszę się skupić na szkoleniu ludzi. Gdy więcej braci i sióstr pozna wolę Bożą, będą mogli podjąć obowiązki, a to ułatwi pracę. Wtedy będę mogła skupić się na najważniejszych zadaniach. Tak więc omówiłam z podlewającymi, kogo należy przeszkolić. Potem organizowałam spotkania i omawiałam słowa Boga, aby rozwiązywać ich bieżące trudności i problemy. Byłem zdumiona, gdy niektórzy bracia i siostry uzyskali zrozumienie Bożego dzieła, nabrali wiary, i chcieli pełnić obowiązek. Kiedy pracowaliśmy razem, pełniłam obowiązek dużo skuteczniej, i niektóre projekty zakończyły się w krótkim czasie. Oni również nabrali wprawy i energii do pełnienia obowiązku. Po pewnym czasie podlewania i wspierania, wielu nowych wiernych zyskało pewne zrozumienie Bożego dzieła, położyło fundamenty na prawdziwej drodze i aktywnie chodziło na spotkania. Widząc to wszystko, byłam naprawdę poruszona. Kiedy odłożyłam swoje interesy, przyjęłam brzemię i starałam się jak najlepiej pełnić obowiązek, zrobiłam postępy, i osiągnęłam dużo więcej w pracy. Teraz nie boję się już odpowiedzialności, pragnę praktykować prawdę i pełnić obowiązek, by zadowolić Boga.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Jak głosiłem ewangelię ojcu

Autorstwa Mikha, Indie Zacząłem wierzyć jako dziecko i obiecałem służyć Panu całe życie. Trzy lata spędziłem w seminarium duchownym, gdzie...

Połącz się z nami w Messengerze