W podeszłym wieku tym bardziej dąż do prawdy
Autorstwa Jinru, ChinyUrodziłam się w chrześcijańskim domu i przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych w wieku...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
W 2008 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Dzięki czytaniu słów Boga, uczestnictwie w zgromadzeniach i rozmowach nauczyłam się, że aby zostać zbawioną i osiągnąć wspaniałe przeznaczenie, musimy nie tylko szukać prawdy, ale także wypełniać swoje obowiązki jako istoty stworzone. Złożyłam więc w duchu przysięgę, że będę szukać prawdy i wypełniać swój obowiązek. Zauważyłam, że niektórzy bracia i siostry, którzy służyli jako przywódcy kościoła lub liderzy grup, często omawiali słowo Boże, aby rozwiązywać problemy na zgromadzeniach, i zawsze byli zajęci pracą w kościele. Pomyślałam, że na pewno otrzymali pochwałę od Boga i byli poszukiwaczami prawdy, skoro powierzono im tak ważne obowiązki, więc głęboko ich podziwiałam. Jeśli zaś chodzi o ludzi, którzy wykonywali zwykłe obowiązki, niewymagające omawiania prawdy w celu rozwiązywania problemów – na przykład przyjmowanie innych braci i sióstr lub zajmowanie się innymi ogólnymi sprawami – ludzie ci nie zyskiwali podziwu innych, a także mieli bardzo małe szanse na zbawienie w przyszłości. Później, gdy przyjmowałam przywódczynię kościoła, zauważyłam, że często omawiała słowo Boże, aby rozwiązać problemy braci i sióstr, więc pomyślałam, że z pewnością rozumie znaczną część prawdy. Zauważyłam też, że przywódcy wyższego szczebla często spotykają się z nią, aby rozmawiać o słowie Bożym, więc pomyślałam wtedy, że kościół na pewno ją szkoli i że ma ona bardzo duże szanse na zbawienie. Zzieleniałam z zazdrości, a moje pragnienie zostania liderką jeszcze bardziej przybrało na sile; obiecałam sobie, że w przyszłości podejmę się jakiegoś ważnego zadania.
Później zostałam liderką grupy podlewania, odpowiedzialną za nadzorowanie pracy kilku grup. Byłam z tego naprawdę zadowolona i pomyślałam: „Biorąc pod uwagę, że przywódczyni wyznaczyła mnie do wykonywania tak ważnego obowiązku, musi to oznaczać, że posiadam nieco prawdorzeczywistości i jestem poszukiwaczem prawdy. Wygląda na to, że mimo wszystko mam szansę na zbawienie”. Gdy to sobie uświadomiłam, nieustannie dziękowałam Bogu. Od tamtego momentu codziennie krzątałam się w kościele, pilnując, by nowicjusze jak najszybciej zbudowali solidną podstawę w prawdziwej drodze. Ale ponieważ nie omawiałam prawdy jasno, ciągle nie osiągaliśmy rezultatów w naszej pracy podlewania, a wielu nowych członków nadal nie uczęszczało regularnie na zgromadzenia. Zaczęłam odczuwać jeszcze większy niepokój, gdy zobaczyłam, że większość nowoprzybyłych, za których odpowiedzialny był inny lider grupy, regularnie uczęszcza na spotkania i aktywnie wykonuje swoje obowiązki. Pomyślałam: „Kiedy nasza przywódczyni zobaczy, że nie osiągnęłam dobrych rezultatów w swoich obowiązkach, czy pomyśli, że brak mi prawdorzeczywistości i nie jestem w stanie wykonywać rzeczywistej pracy? Jeśli zostanę zwolniona, to czy kiedykolwiek zostanie mi przydzielony kolejny tak ważny obowiązek? Czy to nie będzie dla mnie koniec, jeśli przywódczyni zleci mi zajmowanie się jakimiś nieistotnymi sprawami ogólnymi? Nie obchodzi mnie, że moi bracia i siostry nie będą mnie podziwiać, ale jeśli stracę szansę na wspaniałe przeznaczenie i wynik, to będzie poważny problem! Tak nie może być – muszę zebrać cały zespół zajmujący się podlewaniem i jak najszybciej znaleźć sposób na rozwiązanie tego problemu!”. Następnie zaczęłam rozmawiać z każdą grupą zajmującą się podlewaniem, polecając uczestnikom, by udzielali wsparcia wszystkim nowicjuszom, którzy nie przychodzą na zgromadzenia, i zachęcali ich do regularnej obecności w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Niestety nie omówiłam prawidłowo kwestii związanych z rozwiązywaniem faktycznych problemów i trudności, których doświadczaliśmy w pracy podlewania. Później usłyszałam, że jedna z sióstr rozpłakała się, mówiąc, iż moje omówienia nie dają jej ścieżki praktyki i czuje się przeze mnie bardzo ograniczana. Kiedy to powiedziała, nie tylko nie poświęciłam czasu na autorefleksję, ale na dodatek wciąż myślałam, że mam rację. Po trzech miesiącach nadzorowane przeze mnie grupy nadal nie osiągały dobrych wyników i martwiłam się, że przywódczyni mnie zwolni. Pomyślałam, że gdy tylko mnie zwolnią, to będzie dla mnie koniec. Boże dzieło wyraźnie dobiegało końca – gdybym została zwolniona i wyeliminowana, jak miałabym uzyskać pomyślne przeznaczenie i wynik? Czy nadal będę mogła być zbawiona? Czy wszystkie moje lata wiary pójdą na marne? Im więcej rozmyślałam, tym bardziej wpadałam w panikę; nie wiedziałam, co zrobić. Ostatecznie okazało się, że po prostu nie jestem stworzona do tej pracy i zostałam zwolniona. Przywódczyni przydzieliła mnie do przyjmowania braci i sióstr w oparciu o bieżące potrzeby kościoła.
Gdy przywódczyni poinformowała mnie o zmianie przydziału, kompletnie mnie zamurowało. „Przyjmowanie braci i sióstr? Czy naprawdę jestem aż tak beznadziejna? Może faktycznie nie radziłam sobie najlepiej w podlewaniu, ale nie mogło być aż tak źle, żeby przydzielać mnie do przyjmowania gości. Co pomyślą o mnie bracia i siostry?”. Kiedy przypomniałam sobie, jak jedna siostra została przydzielona do przyjmowania gości siedem lat temu i nigdy nie otrzymała kolejnego awansu, poczułam jeszcze większy opór, myśląc, że podczas tak zwyczajnych obowiązków nie będę miała szansy się wyróżnić i że nigdy nie będę zbawiona. Zważywszy na to, jak wielkie koszty poniosłam, jak wiele wycierpiałam i poświęciłam w ciągu wszystkich lat mojej wiary, nigdy nie sądziłam, że skończę jako przyjmująca gości. Czego mogłabym wyczekiwać w przyszłości? Mimo wszystko odrzucenie mojego zadania byłoby całkowicie nierozsądne, więc po prostu musiałam się podporządkować. Stałam się jednak całkowicie bierna – kiedy przyszło do znalezienia odpowiedniego mieszkania do wynajęcia, moje nogi stały się tak ciężkie, że ledwo szłam. Doświadczając tego cierpienia kilka razy modliłam się do Boga: „Drogi Boże! Wiem, że to za Twoją zgodą kościół przydzielił mnie do przyjmowania braci i sióstr, ale ja po prostu nie potrafię się podporządkować. Nadal nie mam ochoty wypełniać tego obowiązku i czuję się słaba i zniechęcona. Boże! Wiem, że mój stan jest niebezpieczny, proszę, uratuj mnie! Nie chcę tak dalej żyć”. Po zakończeniu modlitwy przeczytałam te słowa Boga: „W dzisiejszych czasach większość ludzi ma następujące nastawienie: »Aby uzyskać błogosławieństwa, muszę ponosić koszty na rzecz Boga i płacić dla Niego cenę. Aby uzyskać błogosławieństwa, muszę porzucić wszystko dla Boga; muszę ukończyć wszystkie zadania, które mi powierzył, i muszę dobrze wykonywać swój obowiązek«. Tym stanem rządzi intencja bycia pobłogosławionym; jest to przykład ponoszenia kosztów dla Boga wyłącznie po to, by uzyskać od Niego nagrody, by zdobyć koronę. Tacy ludzie nie mają prawdy w swoich sercach i jest pewne, że ich rozumienie obejmuje zaledwie kilka słów i doktryn, którymi się wszędzie popisują. Kroczą oni ścieżką Pawła. Wiara w Boga takich ludzi jest ciągłą pracą, a w swoich sercach czują oni, że im więcej zrobią, tym mocniej udowodnią swoją lojalność wobec Boga; że im więcej zrobią, tym z pewnością Bóg będzie bardziej zadowolony; i że im więcej zrobią, tym bardziej zasługują na to, że Bóg ich ukoronuje, i tym większe będą błogosławieństwa, które otrzymają. Czują oni, że jeśli będą w stanie przetrwać cierpienie, nauczać i umrzeć dla Chrystusa, jeśli będą potrafić nie zważać na własne życie i jeśli będą w stanie skutecznie wypełnić wszystkie obowiązki, które powierzył im Bóg, wówczas będą tymi, którzy uzyskali największe błogosławieństwa – i z pewnością otrzymają koronę” (Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „W oczach antychrysta bycie pobłogosławionym jest czymś większym niż niebo, większym niż życie, ważniejszym niż dążenie do prawdy, zmiana usposobienia czy osobiste zbawienie, ważniejszym niż dobre wypełnianie obowiązków i bycie istotą stworzoną spełniającą standardy. Uważają, że bycie istotą stworzoną spełniającą standardy, należyte wykonywanie obowiązku i zbawienie to wszystko nieistotne sprawy, niemal niewarte wzmianki ani odniesienia się, gdy tymczasem zyskanie błogosławieństw jest jedyną rzeczą w całym ich życiu, o której nigdy nie potrafią zapomnieć. Cokolwiek im się przytrafia, czy jest to sprawa duża, czy mała, odnoszą to do bycia błogosławionym, traktują niewiarygodnie uważnie i ostrożnie oraz zawsze zostawiają sobie jakąś furtkę. Toteż kiedy zmieni się coś w ich obowiązkach, jeśli oznacza to awans, antychryst uzna, że może mieć nadzieję na błogosławieństwo. Jeśli jest to degradacja z przywódcy zespołu na asystenta przywódcy zespołu albo z asystenta przywódcy na zwykłego członka zespołu, postrzegają to jako wielki problem i sądzą, że ich nadzieje na uzyskanie błogosławieństw są nikłe. Jakie to jest podejście? Czy jest właściwe? Absolutnie nie. To absurdalne podejście!” (Punkt dwunasty: Kiedy nie mogą zyskać pozycji ani nie mają nadziei na błogosławieństwa, chcą się wycofać, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Przez kontakt ze słowem Boga zdałam sobie sprawę, że żyję i poszukuję tylko po to, aby uzyskać błogosławieństwa. Tylko w celu uzyskania błogosławieństw ponosiłam koszty dla Boga i nie szczędziłam wysiłków w wykonywaniu swego obowiązku. Moje przekonania nie różniły się od tych antychrysta – myślałam, że jako liderka mam duże szanse na otrzymanie błogosławieństw, ale jeśli zostałabym przeniesiona z ważnego stanowiska do jakiegoś nieistotnego obowiązku, moje szanse na uzyskanie błogosławieństw bardzo by zmalały. Wracając myślami do momentu, kiedy zaczęłam wierzyć w Boga, naprawdę zazdrościłam przywódcom, myśląc, że wszyscy wykonują ważne obowiązki, mają dobry charakter i dążą do prawdy. Wierzyłam, że zostaną zbawieni i udoskonaleni przez Boga i z pewnością otrzymają w przyszłości wspaniałe błogosławieństwa. Jeśli chodzi o tych, którzy wykonywali nieistotne obowiązki, myślałam, że brakuje im prawdorzeczywistości i mają marne szanse na zbawienie i uzyskanie błogosławieństw. Ponieważ moje myśli były zdominowane przez to przekonanie, nieustannie dążyłam do tego, by zostać przywódczynią. Gdy jako liderka grupy nie osiągałam wyników w przydzielonych mi obowiązkach, nie zastanawiałam się nad sobą, tylko martwiłam się, że zostanę zwolniona. Aby utrzymać swoją pozycję i osiągnąć szybki sukces, wykorzystałam nawet swój autorytet, aby ograniczać moich braci i siostry. Kiedy kościół przydzielił mnie do przyjmowania braci i sióstr po moim przeniesieniu, całkowicie sprzeciwiałam się tej decyzji. Stałam się zniechęcona i zaniedbywałam swój obowiązek, myśląc, że moje przyszłe perspektywy malują się nieciekawie po przyjęciu takiej roli. Każda z tych sytuacji wyraźnie ujawniała moją obsesję na punkcie zyskiwania błogosławieństw. Uświadomiłam sobie, że wierzę w Boga, poświęcam się i ponoszę koszty tylko po to, aby zyskać błogosławieństwa. W najmniejszym stopniu nie podporządkowałam się Bogu i nie wykonywałam swojego obowiązku istoty stworzonej. Jeśli chodzi o wykonywanie mojego obowiązku, moja relacja z Bogiem miała charakter czysto transakcyjny, kroczyłam ścieżką antychrysta.
Później natknęłam się na następujący fragment słów Boga: „W domu Bożym wciąż wspomina się o przyjęciu Bożego zadania i o właściwym wykonywaniu swojego obowiązku. Skąd bierze się ludzki obowiązek? Szeroko rzecz ujmując, powstaje on w wyniku Bożego dzieła zarządzania, zmierzającego do przyniesienia zbawienia ludzkości. Mówiąc zaś nieco bardziej konkretnie, w miarę jak Boże dzieło zarządzania rozwija się pośród rodzaju ludzkiego, pojawiają się rozmaite zadania, których ukończenie wymaga współpracy ludzi. Stąd wzięły się sprawy, za które odpowiadają ludzie i misje do spełnienia dla nich, i właśnie te sprawy i misje są obowiązkami, jakie Bóg wyznacza rodzajowi ludzkiemu. W domu Bożym różne zadania, które wymagają współdziałania ludzi, są obowiązkami, które powinni oni wykonać. Czy można zatem zróżnicować obowiązki na lepsze i gorsze, wzniosłe i przyziemne, wielkie i małe? Takie różnice nie istnieją. O ile coś ma związek z Bożym dziełem zarządzania, jest konieczne dla dzieła Jego domu i niezbędne dla szerzenia Bożej ewangelii, wtedy jest to obowiązek człowieka. To jest źródło i definicja obowiązku” (Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Bowiem dla istoty stworzonej możliwość wypełniania obowiązku istoty stworzonej, zdolność zadowolenia Stwórcy, jest najpiękniejszą rzeczą, jaka istnieje pośród rodzaju ludzkiego, czymś, co powinno rozchodzić się niczym opowieści i być wysławiane przez wszystkich ludzi. Wszystko, co Stwórca powierza istotom stworzonym, powinno być przez nie bezwarunkowo przyjęte; dla ludzkości jest to kwestia zarazem szczęścia, jak i przywileju, a dla wszystkich tych, którzy wypełniają obowiązek istoty stworzonej, nic nie może być piękniejsze ani bardziej godne upamiętnienia – jest to czymś pozytywnym. A jeśli chodzi o to, jak Stwórca traktuje tych, którzy potrafią wypełnić obowiązek istoty stworzonej, i co im obiecuje, jest to sprawa Stwórcy; nie jest to sprawa stworzonej ludzkości. Mówiąc nieco jaśniej i prościej, to zależy od Boga i ludzie nie mają prawa się wtrącać. Dostaniesz to, co Bóg ci da, a jeśli nic ci nie da, to nie masz nic do gadania. Kiedy istota stworzona przyjmuje Boże zadanie i współpracuje ze Stwórcą, by wykonywać swój obowiązek i robić to, co może zrobić, nie jest to transakcja ani handel. Ludzie nie powinni próbować handlować wyrazami postaw, działaniami czy zachowaniami celem uzyskania jakichkolwiek obietnic lub błogosławieństw od Boga. Kiedy Stwórca powierza wam to dzieło, jest słusznym i właściwym, abyście jako istoty stworzone przyjęli ten obowiązek i to zadanie. Czy jest w tym coś z transakcji? (Nie). Z jednej strony mamy Stwórcę gotowego powierzyć każdemu z was obowiązki, które ludzie powinni wykonywać, a z drugiej, stworzoną ludzkość, która powinna przyjąć ten obowiązek z radością, traktując go jako życiową powinność, jako wartość, którą należy w tym życiu urzeczywistnić. Nie ma tu żadnej transakcji, nie jest to równorzędna wymiana, a tym bardziej nie wchodzi w grę jakakolwiek nagroda czy cokolwiek innego, co ludzie sobie wyobrażają. W żadnym wypadku nie jest to handel; nie jest to wymiana ceny, którą ludzie płacą, czy ich ciężkiej pracy przy wykonywaniu obowiązku na coś innego. Bóg nigdy tak nie powiedział i ludzie nie powinni tego rozumieć w taki sposób” (Punkt dziewiąty (Część siódma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Dzięki słowu Bożemu zrozumiałam, że obowiązki to zadania powierzone ludziom przez Boga. Kościół przydziela ludziom obowiązki na podstawie swoich aktualnych potrzeb, a także stosownie do charakteru i talentów każdej osoby. Każdy obowiązek jest ważny, ponieważ każdy odgrywa rolę w szerzeniu dzieła Bożego i zaświadczaniu o nim w dniach ostatecznych. Żaden obowiązek nie jest ważniejszy od innego – każdy jest niezbędny w pracy kościoła. W związku z tym powinnam przyjąć swój obowiązek bezwarunkowo i wykonywać go najlepiej, jak potrafię. To jest sumienie i rozum, które powinna posiadać istota stworzona. Bóg obdarzył mnie łaską w postaci możliwości wypełnienia mojego obowiązku, abym podczas jego wykonywania dążyła do prawdy, doświadczała słowa i dzieła Bożego, rozpoznawała i korygowała moje zepsute usposobienie, a ostatecznie zaczęła bać się Boga i poddawać się Mu, uwolniona z okowów i dramatu mojego szatańskiego usposobienia. Nie rozumiałam jednak Bożej intencji, oceniając obowiązki jako lepsze lub gorsze i postrzegając własny obowiązek jako sposób na uzyskanie błogosławieństw. Próbowałam oszukiwać i wykorzystywać Boga, fantazjując o uzyskaniu błogosławieństw jako zapłaty za wypełnianie moich obowiązków. Jakże byłam samolubna i nikczemna! Wyraźnie zrozumiałam, że jeśli nie skoryguję swojego błędnego spojrzenia na cel dążeń i nie naprawię mojego zepsutego usposobienia, to bez względu na to, jak ważny będę mieć obowiązek, ani jak bardzo się poświęcę i jakie koszty poniosę, nigdy nie zasłużę na Bożą pochwałę i ostatecznie zostanę wyeliminowana i ukarana. Gdy to wszystko zrozumiałam, zdałam sobie sprawę, w jak niebezpiecznym stanie się znajduję i poczułam gotowość, by skorygować swoje intencje i dobrze wypełniać swój obowiązek.
Później przeczytałam poniższy fragment słów Boga: „Nie ma żadnej korelacji między obowiązkiem człowieka a tym, czy otrzyma on błogosławieństwa, czy też doświadczy nieszczęścia. Obowiązek to coś, co człowiek powinien wypełnić; jest to jego powołanie zesłane mu z nieba, a jego wykonywanie nie powinno zależeć od rekompensaty czy rozmaitych warunków bądź przyczyn. Tylko wtedy bowiem jest to wykonywanie swojego obowiązku. Otrzymanie błogosławieństw oznacza zostanie udoskonalonym i cieszenie się Bożymi błogosławieństwami, doświadczywszy sądu. Doświadczenie nieszczęścia oznacza, że usposobienie danej osoby nie ulega zmianie po tym, jak doświadczyła ona karcenia i sądu, nie doświadcza ona również doskonalenia, lecz otrzymuje karę. Jednakże bez względu na to, czy otrzymają błogosławieństwa, czy doświadczą nieszczęścia, istoty stworzone winny wypełniać swój obowiązek, robiąc to, co do nich należy i to, co są w stanie zrobić. Każda osoba, – osoba, która podąża za Bogiem – winna zrobić przynajmniej tyle. Nie powinieneś spełniać swojego obowiązku tylko dla otrzymania błogosławieństw i nie powinieneś odmawiać działania z obawy przed tym, że doświadczysz nieszczęścia. Pozwólcie, że coś wam powiem: wypełnianie swego obowiązku przez człowieka oznacza, że robi on to, co należy. Jeśli zaś nie jest w stanie swego obowiązku wypełnić, wówczas jest to jego buntowniczość” (Różnica pomiędzy służbą Boga wcielonego a obowiązkiem człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Decyduję o przeznaczeniu każdej osoby nie na podstawie jej wieku, rangi, głębi cierpienia, a najmniej na podstawie stopnia, w jakim prosi się ona o litość, ale wedle tego, czy posiada prawdę. Nie ma innego wyjścia niż to. Musicie zrozumieć, że wszyscy ci, którzy nie podążają za wolą Boga, także zostaną ukarani. Jest to coś, czego żaden człowiek nie może zmienić” (Przygotuj dostatecznie wiele dobrych uczynków, by zasłużyć na swoje przeznaczenie, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowo Boże nauczyło mnie, że wykonywany obowiązek nie ma wpływu na to, czy dostąpisz błogosławieństw, czy też spotka cię nieszczęście. Obowiązek jest zadaniem od Boga, jest odpowiedzialnością człowieka – jest w pełni naturalne i uzasadnione, że należy wypełniać swój obowiązek. Kluczem do zbawienia jest poszukiwanie prawdy, uzyskanie jej i osiągnięcie przemiany usposobienia. Nie ma to nic wspólnego z tym, jaki obowiązek się wykonuje. Wykonywanie ważnego obowiązku i posiadanie wysokiego statusu nie oznacza, że masz prawdorzeczywistość. Jeśli nie szukasz prawdy, nie zmieniasz swojego usposobienia, a nawet handlujesz z Bogiem, aby uzyskać błogosławieństwa, oszukujesz Go i wykorzystujesz oraz zakłócasz pracę kościoła, to ty również zostaniesz zdemaskowany i wyeliminowany, i nigdy nie zostaniesz zbawiony przez Boga. Nawet jeśli przydzielono ci pozornie nieistotny obowiązek, dopóki będziesz się bardzo starać, szukać prawdy i osiągniesz przemianę usposobienia, zostaniesz zbawiony. Pomyślałam o różnych fałszywych przywódcach, którzy zostali zdemaskowani i wyeliminowani – wykonywali ważne obowiązki, gromadzili się i rozmawiali, poświęcali się, znosili cierpienia i byli podziwiani przez wszystkich braci i siostry. Ale nie dążyli do prawdy, tylko dostarczali ludziom wiedzy doktrynalnej. W najmniejszym stopniu nie praktykowali ani nie doświadczali słowa Bożego; poświęcali się i ponosili koszty tylko po to, by zyskać błogosławieństwa i chronić swój własny status i renomę. Pomimo wieloletniej wiary w Boga wciąż nie poznali siebie, nie zmienili swojego usposobienia, a ponieważ szli niewłaściwą drogą, zostali zwolnieni. Zrozumiałam, że absurdem i zaprzeczeniem prawdy Bożego słowa jest wiara w to, że ci, którzy znoszą cierpienia, ponoszą koszty, mają wysoką pozycję i wykonują ważne obowiązki, zostaną zbawieni i nagrodzeni wspaniałym przeznaczeniem i wynikiem, podczas gdy ci, którzy wykonują przeciętne, nieistotne obowiązki mają niewielkie szanse na zbawienie lub uzyskanie błogosławieństw. Pomyślałam o Pawle, który miał wysoką pozycję w kościele, głosił ewangelię w wielu miejscach, a także znosił wielkie cierpienia i zyskał podziw i szacunek wszystkich, w tym współczesnego świata religijnego, który postrzega go jako wzór do naśladowania. Jednak Paweł nigdy nie szukał prawdy, a tym bardziej nie starał się zmienić swojego usposobienia, a jedynie ponosił koszty, by zdobyć błogosławieństwa i koronę. Szedł ścieżką oporu wobec Boga i ostatecznie został przez Niego ukarany. Dla porównania, dzieło Piotra nie było z pozoru tak imponujące jak dzieło Pawła, ale w swoich obowiązkach dążył on do prawdy i miłości Boga, przywiązywał wagę do poznania siebie samego i poznania Boga w Bożym sądzie i karceniu go. Ostatecznie został przybity do krzyża głową w dół dla Boga, osiągając podporządkowanie Bogu aż do śmierci i kochając Go bezgranicznie, dzięki czemu został przez Niego udoskonalony. Bóg jest święty i sprawiedliwy – nie wprowadzi do królestwa tych, którzy z Nim handlują, oszukują Go i stawiają Mu opór, a tym bardziej nie pozwoli pozostać w nim ludziom pokroju szatana, którzy są porażeni zepsutymi skłonnościami. Tylko ci, którzy dążą do prawdy i przemiany usposobienia, którzy ostatecznie osiągają prawdę, podporządkowują się Bogu i podążają za Jego wolą, mogą wejść do królestwa Bożego. Kiedy to sobie uświadomiłam, poczułam się znacznie bardziej wyzwolona i byłam gotowa poddać się Bogu i zrobić wszystko, co w mojej mocy – przyjmować braci i siostry. Kiedy jednak przygotowywałam się do pracy, otrzymałam wiadomość od mojej przywódczyni, że ze względu na potrzeby pracy przeniosła mnie do innego kościoła i przydzieliła do podlewania nowych członków. Kiedy otrzymałam tę wiadomość, z radością dziękowałam Bogu. Modliłam się do Boga, mówiąc Mu, że jestem gotowa wziąć się do pracy i szukać prawdy, skupić się na przemianie mojego usposobienia i sumiennie wypełniać mój obowiązek.
Dzisiaj mam już pewne rozpoznanie mojego pragnienia błogosławieństw i mojej transakcyjnej relacji z Bogiem. Widzę, jak samolubna i nikczemna byłam, i jestem gotowa podporządkować się i gorliwie wypełniać moje obowiązki istoty stworzonej. To wszystko dzięki Bożemu zbawieniu i jestem za to Bogu ogromnie wdzięczna.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Jinru, ChinyUrodziłam się w chrześcijańskim domu i przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych w wieku...
Autorstwa Liliana, NiemcyGdy byłam liderką grupy podlewającej, nadzór nad moją pracą sprawowała Marilyn, przywódczyni kościoła. Mając z nią...
Autorstwa Kelvina, PeruWszyscy w mojej rodzinie byli katolikami, podobnie jak większość pozostałych mieszkańców naszej wsi, ale ponieważ w...
Autorstwa Xiao Han, Chiny Zawsze pragnęłam zdobyć reputację i status, a nawet, z zazdrości, robiłam rzeczy, które raniły moich braci i...