Wyzwolona dzięki praktykowaniu prawdy
Miesiąc po tym jak przyjęłam dzieło Boga w dniach ostatecznych, nasz przywódca kościoła Zhang Lin z uwagi na mój entuzjazm przydzielił mi rolę liderki grupy. Schlebiało mi, że zostałam wyznaczona na liderkę już po miesiącu od wstąpienia do kościoła. Zaczęłam wypełniać obowiązki jeszcze sumienniej.
Naszemu kościołowi przybywało członków, więc został on podzielony na dwie części. Wybrano mnie na przywódczynię jednej z nich, a Zhang Lin odpowaiadał za obie. Pewnego razu Zhang Lin pojawił się u nas na spotkaniu, a brat Luo zapytał: „Które słowa Boga dziś przeczytamy?”. Zhang Lin odparł z uśmiechem: „Dziś nie będziemy czytać słów Boga. Porozmawiajmy o naszych doświadczeniach”. Brat Luo odpowiedział: „To jest wbrew zasadom życia w kościele, by nie czytać słów Boga na spotkaniach…”. Zanim Luo skończył mówić, Zhang Lin odparł urażony: „Masz kiepską postawę i nie rozumiesz prawdy, więc jestem tu, żeby wam pomóc. Wasze wejście w życie też na tym skorzysta. Słowa Boga można zawsze czytać w domu, a na spotkaniach lepiej omawiać nasze przeżycia i uczyć się z doświadczeń innych. To przyspieszy nasze wejście w życie. A ty nie słuchasz i próbujesz mnie pouczać, tylko przeszkadzasz! Jeszcze raz tak postąpisz, a nie zaprosimy cię na żadne spotkanie”. Brat Luo spuścił głowę i zamilkł. Wtedy pomyślałam sobie: „Na spotkaniach powinniśmy czytać słowa Boga i omawiać prawdę. Rozmawiając o swoich doświadczeniach, powinniśmy opierać się na słowach Boga. To jedna z zasad życia w naszym kościele. Czyż więc Zhang Lin nie działa wbrew naszym zasadom, nie czytając słów Boga podczas spotkania? Nawet górnolotnie twierdzi, że to dla naszego wejścia w życie – to wierutne kłamstwo!”. Trochę się zdenerwowałam na tę myśl, więc chciałam to z nim omówić, ale na widok grymasu na jego twarzy, zrezygnowałam z rozmowy. Pomyślałam sobie: „Zawsze wysoko mnie cenił… jeśli wytknę mu problem i go obrażę, może powie, że jestem niewdzięczna i nie wiem, co jest dla mnie dobre?”. Pomyślałam: „Najlepiej nic nie mówić, gdy jest nadal zły. Jeszcze skończę jak brat Luo i dostanę burę. Jak uzna, że przeszkadzam, nie tylko odbierze mi stanowisko przywódczyni, ale i zabroni przychodzić na spotkania”.
Dwa miesiące później natknęłam się na siostrę Zheng z drugiego kościoła. Zrozpaczona powiedziała, że Zhang Lin bez powodu zwolnił dwoje diakonów. Przydzielił krewną do podlewania braci i sióstr, ale nie szukała ona prawdy i nie omawiała swoich doświadczeń ani zrozumienia słów Boga. Nikt nic nie zyskiwał na spotkaniach z jej udziałem. Siostra Zheng dodała też, że na jednym zgromadzeniu próbowała coś zasugerować krewnej Zhanga Lina, ale ta nie słuchała i przekręciła fakty tak, by wyglądało na to, że siostra Zheng ją tłamsi. Gdy Zhang Lin się dowiedział, powiedział, że bracia i siostry w grupie siostry Zheng zakłócają życie kościoła i powinni przemyśleć swoje postępowanie. Bez namysłu odizolował ich od kościoła, nie pozwolił im się spotykać i nie dał im nawet najnowszych kazań Boga. Bracia i siostry nie mogli otrzymać potrzebnego im wsparcia. Czy to nie naruszało zasad kościoła? Ze łzami w oczach siostra Zheng spytała, czy mogłam im jakość pomóc rozwiązać ten problem. Byłam zaskoczona i smutna, widząc siostrę Zheng w takim stanie. Jak szybko wszystko się pogorszyło po podzieleniu kościoła dwa miesiące temu! Też nie wiedziałam, co zrobić. A jeśli chodzi o interwencję… Nie zarządzałam pracą tamtego kościoła i nie znałam szczegółów sprawy. Jeśli nie poprawię sytuacji, zostanę skrytykowana. Kto wie, co Zhang Lin zrobi, jak się o tym dowie. Pomyślałam sobie: „Lepiej poczekam, aż wyższej rangi przywódczyni zjawi się, by z nią pomówić”. Wybrałam wyjście najłatwiejsze dla wszystkich. Powiedziałam siostrze Zheng: „Gdy zjawi się przywódczyni wyższa rangą, pomówię z nią. Ona rozumie prawdę i pojmie naturę problemu. Omówi wszystko i będzie w stanie lepiej poradzić sobie z tą sytuacją”. Ale siostra Zheng szybko odparła: „To nie może czekać! Mogłabyś napisać wiadomość do wyższego kierownictwa, żeby ich poinformować?”. Jej prośba sprawiła, że zaczęłam się wahać. Z jednej strony, jeśli nie przekażę sprawy wyżej, ucierpią na tym życia moich braci i sióstr. Ale jeśli poinformuję ich, że Zhang Lin nie słucha sugestii i ucisza każdego, kto próbuje cokolwiek powiedzieć, to, gdy tylko się dowie, że to ja się nie niego poskarżyłam, zacznie mnie traktować jeszcze gorzej niż brata Luo. Może ogłosić, że popełniłam dużo poważniejsze wykroczenie. Gdy siostra Zheng zobaczyła, jak bardzo się waham, pokręciła tylko głową i odeszła. Zawiedziony, urażony i bezradny wyraz na twarzy siostry Zheng sprawił, że poczułam ogromny ciężar na piersi. Nie potrafię tego ubrać w słowa. Przybita wróciłam do domu i nie miałam ochoty nawet na obiad. Nocą przewracałam się z boku na bok i nie mogłam zasnąć. Ciągle miałam przed oczami zbolały, zawiedziony wraz twarzy siostry Zheng, więc zwróciłam się w modlitwie do Boga. „Boże, błagam, poprowadź mnie. Co zrobić, by postąpić zgodnie z Twoją wolą?”.
Później przeczytałem ten fragment słów Bożych: „W skład człowieczeństwa powinno wchodzić zarówno sumienie, jak i rozum. Są to najbardziej fundamentalne i najważniejsze składniki. Jakiego rodzaju osobą jest ktoś, kto nie ma sumienia i komu brakuje rozumu, jaki charakteryzuje zwykłe człowieczeństwo? Mówiąc ogólnie, jest to ktoś, komu brakuje człowieczeństwa, czyje człowieczeństwo jest bardzo kiepskiej jakości. Przeanalizujmy to dokładnie. Jakie przejawy utraconego człowieczeństwa taka osoba ukazuje, tak że inni twierdzą, iż nie ma człowieczeństwa? Jakie cechy posiadają tacy ludzie? Jakie konkretne przejawy ujawniają? Tacy ludzie są zdawkowi w swoich działaniach i zdystansowani od rzeczy, które nie dotyczą ich osobiście. Nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego ani nie uwzględniają woli Boga. Nie biorą na siebie ciężaru dawania świadectwa o Bogu ani wykonywania swoich obowiązków i nie mają poczucia odpowiedzialności. (…) Są nawet ludzie, którzy widzą problem z wykonywaniem obowiązku i milczą. Widzą, że inni powodują zakłócenia i stwarzają przeszkody, lecz nie robią nic, aby ich powstrzymać. W najmniejszym stopniu nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego i w ogóle nie myślą o własnych obowiązkach czy powinnościach. Mówią, działają, wyróżniają się, podejmują wysiłki i poświęcają energię tylko z uwagi na własną próżność, prestiż, pozycję, zainteresowania i honor” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Nagle dzięki słowom Boga zrozumiałam, że ci, którzy nie postępują odpowiedzialnie i myślą tylko o własnej reputacji i pozycji, wcale nie zważając na interesy domu Bożego czy wejście w życie innych braci i sióstr, którzy do wszystkiego podchodzą z dystansem i bez zainteresowania, nie mają sumienia ani rozumu, są naprawdę samolubni i bez znaczenia. Czyż ja nie byłam taką osobą? Gdy Zhang Lin nie pozwolił nam czytać słów Boga na spotkaniu, a brat Luo próbował coś powiedzieć, Lin skarcił i potępił go. Było dla mnie oczywiste, że łamał zasady kościoła i nie akceptował prawdy. Powinnam była zająć stanowisko i go obnażyć, ale nie chciałam go urazić, więc nie zdołałam nawet zwrócić mu uwagi. Słysząc, że Zhang Lin samowolnie odprawił kilka osób, a w ich miejsce na ważnym stanowisku umieścił swoją krewną, że tłamsił każdego, kto próbował zasugerować coś tej krewnej, i nie wysyłał im słów Boga, powinnam była przyjrzeć się bliżej temu, co się działo, i zgłosić to przełożonym. Ale nie chciałam, by Zhang Lin tłamsił i mnie, więc wymówiłam się od swojego obowiązku. Nie wzięłam na siebie żadnej odpowiedzialności, uważając, że wyższa rangą przywódczyni się tym zajmie. Na własne oczy widziałam, że bracia i siostry są tłamszeni, że odebrano im życie kościelne i nie mają dostępu do najnowszych słów Boga i cierpią, ale dbałam wyłącznie o własne interesy i widoki na przyszłość, nie obchodziło mnie ich wejście w życie czy dobro domu Bożego. Kiedy pojęłam swoją samolubność i podłość oraz to, że brakowało mi sumienia i rozumu, wstyd mi było spojrzeć braciom i siostrom w oczy.
Później znalazłam szósty dekret w „Dziesięć dekretów administracyjnych, które muszą być przestrzegane przez wybranych ludzi Boga w Wieku Królestwa”: „Rób to, co powinien zrobić człowiek, wypełniaj swoje zobowiązania i wykonuj swoje obowiązki, i trzymaj się swojej powinności. Ponieważ wierzysz w Boga, powinieneś wnieść swój wkład w dzieło Boga; jeśli nie, to jesteś niezdolny do jedzenia i picia słów Bożych oraz nie nadajesz się do życia w domu Boga” („Słowo ukazuje się w ciele”). Te słowa wzbudziły we mnie poczucie winy. Jestem stworzeniem Bożym i korzystam z dobrodziejstw płynących ze słów Boga. Powinnam stać po Jego stronie na straży dzieła domu Bożego i chronić swoich braci i siostry. Ale bałam się nękania przez Zhanga Lina, jeśli go obrażę. Obawiałam się też, że utracę pozycję przywódczyni, więc uchyliłam się od obowiązku. Martwiłam się jedynie, że urażę ludzi, a nie Boga. Nie miałam Boga w sercu. Nie byłam godna miana wierzącej. Gdy to zrozumiałam, wiedziałam, że nie mogę już być tak samolubna i podła i myśleć tylko o sobie. Siostra Zheng i inni nie mieli dostępu do najnowszych słów Boga, więc nie mogli posilać się w życiu duchowym. Musiałam być odpowiedzialna i pomóc im rozwiązać ten problem. Następnego dnia poszłam na spotkanie grupy siostry Zheng, by lepiej zorientować się w sytuacji i przekonać się, że to, co siostra mówiła o Zhangu, jest prawdą. Następnie napisałam list do wyższych rangą przełożonych i zgłosiłam sprawę. Wysłałam też najnowsze słowa Boga do siostry Zheng i innych. Urządziliśmy również spotkanie.
Gdy Zhang Lin dowiedział się o moim spotkaniu z siostrą Zheng i jej braćmi i siostrami, był wściekły. Pewnego dnia około osiemnastej przysłał do mojego domu siostrę, by przekazała mi, że skoro po kryjomu bratałam się z członkami innego kościoła i byłam tak arogancka i zarozumiała, uznał, że popełniłam osiem wykroczeń. Zakazał mi wykonywania obowiązków i zamierzał na mnie donieść oraz wezwać diakonów i przywódców obu kościołów do obnażenia mnie. Wiadomość, którą przekazała mi ta siostra, była prawdziwym szokiem. Czy Zhang Lin dowiedział się, że na niego doniosłam? Chce nawet namówić diakonów i przywódców, by mnie obnażyli. Czy zostanę przez to wydalona z kościoła? Jeśli tak się stanie, czy będę mieć jakąkolwiek szansę na zbawienie? Na tę myśl ogarnęła mnie rozpacz. Czułam się słaba i nie wiedziałam co robić. Następnego dnia znów miało się odbyć spotkanie z siostrą Zheng, a w mojej głowie huczało. Zhang Lin już oficjalnie odsunął mnie od obowiązków, więc jeśli pójdę na to zgromadzenie braci i sióstr, kto wie, o jakie jeszcze wykroczenie mnie posądzi, jeśli się dowie. Uznałam, że na razie lepiej siedzieć cicho. Zostałam w domu i omijało mnie życie kościoła. Czułam pustkę w sercu, mało jadłam i źle sypiałam. Byłam udręczona i umęczona; nie mogłam znaleźć sobie miesca. Po jakichś dziesięciu dniach kościół wydał najnowsze omówienie Boże. Pomyślałam, że Zhang Lin przecież tłamsi braci i siostry z grupy siostry Zheng, więc nie zobaczą najnowszych słów Boga ani nie spotkają się z innymi. Powinnam jak najszybciej przekazać im słowa Boże. Ale pomyślałam też, że jeśli Zhang Lin się o tym dowie i posądzi mnie o kolejne wykroczenie, to może zostanę nawet wyrzucona z kościoła i stracę wszelki kontakt z domem Boga. Nie mogłam się zdecydować i wciąż się wahałam, ale w końcu postanowiłam, że jednak nie pójdę zanieść siostrze Zheng słów Boga. Przez kolejne kilka dni byłam jak zombie i nie miałam zupełnie na nic ochoty. Na myśl o tym, że siostra Zheng i inni nie mogą przychodzić na zgromadzenia ani czytać słów Boga i że na pewno cierpią tak bardzo jak ja, czułam straszne wyrzuty sumienia.
Później przeczytałam fragment słów Bożych: „Większość ludzi pragnie podążać za prawdą i ją praktykować, ale najczęściej mają jedynie postanowienie i chęć, by to zrobić – prawda nie stała się ich życiem. W efekcie, gdy takie osoby stykają się z siłami zła bądź niegodziwymi i złymi ludźmi, którzy czynią zło, albo z fałszywymi przywódcami i antychrystami, którzy w swoich działaniach naruszają zasady – wyrządzając w ten sposób szkody w dziele domu Bożego i krzywdząc tych wybranych przez Boga – tracą odwagę, by się przeciwstawić i zabrać głos. Co to znaczy, że nie masz odwagi? Czy to znaczy, że nie masz śmiałości bądź nie umiesz się wysłowić? A może twoje zrozumienie jest niepełne i dlatego nie masz odwagi, by zabrać głos? To żadne z powyższych – po prostu jesteś pod kontrolą różnych skażonych skłonności. Jedną z nich jest przebiegłość. Myślisz przede wszystkim o sobie, zastanawiając się: »Jeśli zabiorę głos, jak na tym skorzystam? Jeśli się odezwę i kogoś rozdrażnię, to jak się potem dogadamy?«. Czyż nie jest to właśnie sposób myślenia przesiąknięty przebiegłością? Czyż nie jest on efektem skłonności do przebiegłości? Inną cechą jest samolubne i podłe usposobienie. Myślisz: »Co szkoda dla interesów domu Bożego ma wspólnego ze mną? Dlaczego miałoby mnie to obchodzić? To nie ma ze mną nic wspólnego. Nawet jeśli to widzę i słyszę, że tak się dzieje, nie muszę nic robić. To nie moja odpowiedzialność – nie jestem przywódcą«. Takie rzeczy są w tobie, jakby wyrosły z twojego nieświadomego umysłu i jakby na stałe zajęły miejsce w twoim sercu – są to cechy zepsutego, szatańskiego usposobienia człowieka. (…) Nigdy nie mówisz, co naprawdę myślisz. Wszystko musi być najpierw ocenzurowane przez twój mózg, przez twój umysł. Wszystko, co mówisz, jest kłamstwem, jest niezgodne z faktami, mówisz to tylko po to, by fałszywie siebie bronić, dla własnej korzyści. Niektórzy ludzie dają się nabrać i to ci wystarcza; twoje słowa i uczynki osiągnęły zamierzony cel. To właśnie masz w sercu, takie są twoje skłonności. Twoje szatańskie skłonności w pełni cię kontrolują. Nie masz żadnej władzy nad tym, co mówisz i robisz. Nawet gdybyś chciał, nie potrafiłbyś powiedzieć prawdy ani tego, co rzeczywiście myślisz; nawet gdybyś chciał, nie mógłbyś praktykować prawdy; nawet gdybyś chciał, nie byłbyś w stanie wypełnić swoich powinności. Wszystko, co mówisz, robisz i praktykujesz, jest kłamstwem, a ty jesteś po prostu niedbały i powierzchowny. Najwyraźniej jesteś w pełni spętany i kontrolowany przez swoje szatańskie skłonności. Być może pragniesz przyjąć prawdę, być może dążysz do niej, ale to nie zależy od ciebie: jesteś niczym więcej niż marionetką ze skażonego ciała; stałeś się narzędziem szatana i mówisz oraz robisz to, co każe ci mówić i robić twoje szatańskie usposobienie. (…) W ogóle nie szukasz prawdy, a tym bardziej jej nie praktykujesz. Po prostu nie przestajesz się modlić, wzmacniać swojej determinacji, podejmować postanowień i przysięgać. A co z tego wszystkiego wynika? Nadal jesteś potakiwaczem; nikogo nie prowokujesz ani nie obrażasz. Jeśli coś cię nie dotyczy, nie mieszasz się do tego i myślisz: »Nie będę się wypowiadać o czymś, co mnie nie dotyczy, bez żadnych wyjątków. Jeśli coś może zaszkodzić moim interesom, mojej dumie czy mojemu poczuciu własnej wartości, nie zwrócę na to żadnej uwagi i podejdę do tego ostrożnie – nie wolno mi działać pochopnie. Ten, kto się wychyla, jako pierwszy poniesie konsekwencje, a ja nie jestem taki głupi!«. Jesteś całkowicie pod kontrolą swoich skażonych skłonności do niegodziwości, przebiegłości, zatwardziałości i nienawidzenia prawdy. One cię męczą i stają się dla ciebie trudniejsze do zniesienia niż złota opaska, którą nosił Małpi Król. Życie pod kontrolą skażonego usposobienia jest bardzo wyczerpujące i bolesne!” („Tylko ci, którzy praktykują prawdę, są bogobojni” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowa Boże obnażyły moje skażone usposobienie. Gdy Zhang Lin zarzucił mi wykroczenia i odsunął od pełnienia obowiązków, bałam się, że będzie mnie tłamsił albo nawet wyrzuci z kościoła. A ponieważ chciałam chronić swoją przyszłość, bałam się też spotkać z siostrą Zheng i innymi i zanieść im najnowsze słowa Boga, a tym bardziej obnażyć nikczemne postępowanie Zhanga Lina. Nie dbałam o to, że życia moich braci i sióstr na tym ucierpią. Zepchnęłam posłannictwo od Boga na boczny tor. Przekonałam się, że nie byłam lojalna wobec Boga, że zdradzałam Go. W tym kluczowym momencie powinnam była koniecznie praktykować prawdę, ale całkowicie zawładnęło mną moje zepsute usposobienie, niegodziwe i przebiegłe. I nie byłam w stanie praktykować prawdy. W efekcie bracia i siostry nie otrzymali życia, ogarnęły ich zniechęcenie i słabość. Czyż nie szkodziłam swoim braciom i siostrom? Gdy pojęłam, jak jestem tchórzliwa, samolubna i podła, czułam żal i wyrzuty sumienia.
Później przeczytałem inny fragment słów Bożych: „Wszyscy mówicie, że zważacie na Boże brzemię i będziecie bronić świadectwa kościoła, lecz któż spośród was naprawdę miał wzgląd na Boże brzemię? Zapytaj samego siebie: czy jesteś kimś, kto miał wzgląd na Boże brzemię? Czy potrafisz praktykować sprawiedliwość dla Boga? Czy umiesz stanąć w Mej obronie i opowiedzieć się za Mną? Czy jesteś w stanie niezłomnie wcielać prawdę w życie? Czy masz dość odwagi, aby walczyć ze wszystkimi uczynkami szatana? Czy umiałbyś odłożyć na bok swe uczucia i zdemaskować szatana ze względu na Moją prawdę? Czy jesteś w stanie pozwolić, by wypełniły się w tobie Moje zamiary? Czy ofiarowałeś Mi swoje serce w najważniejszym momencie? Czy jesteś kimś, kto wypełnia Moją wolę? Zadaj sobie te pytania i często o nich myśl” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 13, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Znalazłam też ten fragment z tekstu „Zrozumienie usposobienia Boga jest bardzo ważne”: „Powodem Jego smutku jest ludzkość, w której pokłada nadzieję, a która stoczyła się w ciemność, ponieważ Jego dzieło dokonywane w człowieku nie spełnia Jego oczekiwań i ponieważ ludzkość, którą On miłuje, nie może cała żyć w świetle. Smuci Go niewinna ludzkość, człowiek szczery, ale nieświadomy oraz człowiek dobry, lecz z niewłaściwymi poglądami. Jego smutek jest symbolem Jego dobroci i miłosierdzia, symbolem piękna i życzliwości” („Słowo ukazuje się w ciele”). Rozważając słowa Boga, żałowałam coraz bardziej. Siostra Zheng przyszła do mnie z problemem, bo mi ufała, powinnam była odpowiedzialnie stanąć w obronie interesów domu Bożego, ale postąpiłam wbrew sumieniu i nie praktykowałam prawdy. Stałam po stronie szatana i go broniłam. A teraz moi bracia i siostry żyją w mroku i cierpią, nie mogąc liczyć na to, że otrzymają potrzebne im życie. Bardzo zasmuciłam tym Boga, który liczy na to, że uwzględnię Jego intencje, określę się i stanę w obronie Jego wybrańców. Zhang Lin może i odsunął mnie od obowiązków przywódczyni kościoła, ale jestem członkinią domu Boga, więc mam obowiązek stać na straży dzieła domu Bożego i ludu wybranego. Nie mogę się wykręcać i chronić tylko siebie. Pomodliłam się do Boga: „Boże! Wyróżniłeś mnie obowiązkami przywódczymi, a ja byłam samolubna, podła i myślałam tylko o sobie, więc nie zasługuję na to posłannictwo. Boże, nie będę już myśleć o swoich widokach na przyszłość i chcę naprawdę okazać skruchę, naprostować się i spełnić swój obowiązek. Błagam Cię o przewodnictwo”. Po modlitwie uspokoiłam się i wysłałam najnowsze kazania Boga braciom i siostrom z grupy siostry Zheng oraz poszłam na spotkanie z nimi. Potem wyższe kierownictwo odebrało mój raport i, potwierdziwszy złe uczynki Zhanga Lina, odprawiło jego samego i jego zwolenników.
Moi przywódcy tymczasowo powierzyli mi odpowiedzialność za pracę obu kościołów. Zhangowi Linowi odebrano stanowisko, ale nie okazał skruchy i nadal nastawiał innych przeciwko mnie. Oszukał naszych braci i siostry z kościoła, mówiąc, że wierzę od niedawna, niczego nie rozumiem i po prostu mam tylko trochę więcej wiedzy książkowej od nich, ale na spotkaniach nie potrafię rozwiązywać problemów. Powiedział też, że Partia prowadzi aresztowania wiernych, a ponieważ absolutnie wszędzie na wsi wiszą kamery monitorujące, moja obecność na spotkaniach może być dla nich groźna. W tamtym czasie udało mu się nawet przekonać niektórych i razem wymyślili jakieś zarzuty przeciwko mnie. Wcześniej Zhang Lin ogłosił, że popełniłam osiem wykroczeń, a teraz ta liczba wzrosła do trzynastu. Przesłali nawet raport z tymi zarzutami do wyższego kierownictwa, a nasi przywódcy wyznaczyli kilka sióstr, by przyjrzały się sprawie. To wszystko było bardzo przygnębiające. Czułam jakby na piersi leżał mi stukilogramowy ciężar i ledwo byłam w stanie oddychać. Lin połączył siły z kilkoma osobami, by fałszywie mnie oskarżyć. Gdyby przywódcy dali wiarę ich wersji wydarzeń i mnie wyrzucili, czy byłby to koniec mojego życia w wierze? Na samą myśl łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Pomyślałam też, że przed przyjęciem nowego dzieła Boga wielu braci i sióstr należało do tego samego kościoła co Zhang Lin i to on wprowadził ich w dzieło Boże dni ostatecznych. Część braci i sióstr w ogóle nie poznała się na nim; nawet wpatrywali się w niego jak w obrazek. Czy ci ludzie naprawdę mogli mówić prawdę? Gdy siostry przyjrzą się sprawie, czy zdołają dostrzec, co w rzeczywistości się dzieje? Miałam mętlik w głowie, więc pomodliłam się. Potem przeczytałem ten fragment słów Bożych: „Jestem sprawiedliwy, godny zaufania i jestem Bogiem, który bada najskrytsze zakamarki serca człowieka! Od razu ujawnię, kto jest prawdziwy, a kto fałszywy. Nie bójcie się, wszystko wydarza się zgodnie z Moim czasem. Powiem wam, jednemu po drugim, kto pragnie Mnie szczerze, a kto nie. Dbajcie tylko o to, żeby jeść, pić i przybliżać się do Mnie, kiedy znajdziecie się w Mojej obecności, a Ja swoje dzieło wykonam sam. Nie oczekujcie szybkich rezultatów; Moje dzieło nie jest czymś, co można zrealizować od razu w całości. Są w nim Moje kroki i Moja mądrość, i dlatego Moja mądrość może zostać objawiona. Pozwolę wam zobaczyć, co czynią Moje ręce – karanie zła i nagradzanie dobra. Z całą pewnością nikogo nie faworyzuję. Ciebie, który Mnie szczerze miłujesz, będę i Ja szczerze miłował, a co do tych, którzy Mnie szczerze nie miłują, gniew Mój będzie zawsze z nimi, aby przez wieczność pamiętali, że Ja jestem prawdziwym Bogiem, Bogiem, który bada najskrytsze zakamarki serca człowieka” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 44, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Moc i autorytet słów Boga szybko wyciszyły moje serce. Bóg jest sprawiedliwy i godny zaufania. W domu Bożym rządzi Chrystus, prawda i sprawiedliwość. Ponieważ nie znałam sprawiedliwości Bożej i nie wierzyłam, że Bóg wszystko widzi, zaczęłam się martwić, że siostry uwierzą w tę drugą wersję wydarzeń, kiedy będą przyglądać się mojej sprawie, i zostanę wydalona. Czyż nie przyrównywałam domu Boga do kraju wielkiego, czerwonego smoka? Rządy KPCh są despotyczne i samowolne. Partia nagina prawdę i wypacza fakty, by tłamsić tych, którzy nie chcą się podporządkować. Stawia im zarzuty i niszczy im całe życie. Przeciętna osoba musi po prostu znosić to nękanie – nie ma sprawiedliwości. Ale w domu Bożym rządzi prawda. Jeśli antychryści albo źli ludzie dojdą do władzy, zostaną zdemaskowani i wyrzuceni – to kwestia czasu. To sprawiedliwe usposobienie Boże. Z domu Bożego wydala się ludzi w oparciu o zasady prawdy – sądzi się ich na podstawie faktów i złych uczynków. Nikogo nie wyrzuca się na podstawie samych oskarżeń o kilka wykroczeń. Nie popełniłam żadnego z występków, które mi zarzucono – nagięli prawdę i przekręcili wszystkie fakty. Prawda w końcu wyjdzie na jaw, a fakty przemówią. Wiem, że Bóg się wszystkiemu przygląda. Na myśl o tym nie było mi już tak smutno i na nowo rozgorzała we mnie wiara w Boga. Pomodliłam się do Boga: „Boże! Czy mnie wyrzucą, czy nie, jestem gotowa się poddać Twemu dziełu”. Kilka dni później nasi przywódcy pojęli, co tak naprawdę się stało, i ustalili, że fakty przeczyły oskarżeniom Zhanga Lina, które wszystkie były zmyślone. Ustalili, że Zhang Lin zawsze działał samowolnie; izolował i odsuwał ludzi od obowiązków wedle uznania, faworyzując swoich krewnych i pomagając im. Tłamsił i wykluczał z grupy braci i siostry, którzy próbowali mu coś zasugerować, i nawet po odprawieniu nie okazał skruchy. Oszukiwał i ciemiężył, chcąc przejąć kontrolę nad wybrańcami Boga i zapoczątkować własne królestwo, ale na próżno. Tak naprawdę był złym, przebiegłym antychrystem. Przywódcy przygotowywali dokumenty niezbędne, by go wydalić z kościoła. Wzruszyłam się na tę wieść. Bóg naprawdę był sprawiedliwy, a nawet najbardziej przebiegli i szatańscy antychryści mogli coś zdziałać tylko na krótką metę, bo w domu Bożym nie było dla nich miejsca. W końcu są obnażani i odrzucani, a wybrany lud Boży wyklucza ich na zawsze. Byłam też zawstydzona i skruszona, bo nie znałam Boga i obwiniałam Go o tę sytuację, patrząc na kościół przez pryzmat świata świeckiego. Bluźniłam. Ale Bóg nie zważał na moje wykroczenia i nadal prowadził mnie, bym zdobyła te doświadczenia. Byłam bardzo wdzięczna Bogu. Później wszyscy bracia i siostry przejrzeli Zhanga Lina na wylot i ustalili, że należy wydalić go z kościoła. Pozbycie się antychrysta to zawsze powód do radości. Bracia i siostry nie byli już oszukiwani i kontrolowani przez antychrysta i mogli swobodnie pełnić obowiązki i omawiać prawdę, wiodąc normalne życie kościelne.
Doświadczywszy tłamszenia przez antychrysta i jego oszczerstw, zobaczyłam, jacy oni są w rzeczywistości, jak oszukują i niszczą ludzi, że ich natura i istota brzydzą się prawdą. Przekonałam się też o sprawiedliwości, wszechmocy i mądrości Bożej. Bóg wykorzystuje przebiegłe sztuczki szatana, by pomóc nam pojąć prawdę i zyskać rozeznanie, byśmy wyrwali się spod mrocznego wpływu szatana, porzucili wszelkich antychrystów i złych ludzi, naprawdę do Niego powrócili i Mu się oddali. Dzięki temu objawieniu dowiedziałam się też nieco o swoim zepsutym usposobieniu, że jestem zbyt samolubna i podła. Doznałam spokoju i wolności, jakie płyną z wyrzeczenia się ciała i praktyki zgodnej ze słowem Bożym. Dzięki tym doświadczeniom wiem też, że zawsze mamy przyzwolenie Boga, gdy jest dobrze i gdy jest źle. Tak Bóg nas doskonali i zbawia.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.