Konsekwencje unikania odpowiedzialności
Autorstwa Xiaomo, Hiszpania Pewnego dnia w lutym dwa tysiące dwudziestego pierwszego kazano mi pokierować kościołami nowych wiernych w...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
W lipcu 2006 roku przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Mąż wspierał moją wiarę w Boga i ciepło przyjmował braci i siostry, którzy przychodzili do naszego domu. Później usłyszał, że wierzący w Boga Wszechmogącego mogą być represjonowani i aresztowani przez rząd, więc poszedł zapytać o to mojego kuzyna, który pracował w biurze prokuratora. Po powrocie do domu powiedział: „Twój kuzyn mówi, że rząd rozprawia się z wiarą religijną, zwłaszcza z wyznawcami Boga Wszechmogącego. Do tego jeden wierzący pogrąża całą swoją rodzinę. Nie wierz już w Boga Wszechmogącego. Jeśli musisz w coś wierzyć, przystąp do Kościoła Potrójnej Autonomii”. Widać było, że mój mąż nie rozumie spraw wiary. „Kościół Potrójnej Autonomii został założony przez Partię Komunistyczną”, wyjaśniłam mu. „Oni stawiają na pierwszym miejscu patriotyzm i miłość do Partii, potem miłość do Boga. Uważają Partię za ważniejszą od Boga. To nie jest wiara. Nie będę chodzić do Kościoła Potrójnej Autonomii”. „Wiem, że dobrze jest wierzyć w Boga Wszechmogącego”, odrzekł z rezygnacją, „ale musisz jasno widzieć sytuację. Żyjemy teraz w świecie Partii Komunistycznej i jeśli zachowasz swoją wiarę, możemy stracić pracę. Czy jesteś gotowa zrezygnować z pracy w szpitalu? Mamy do spłacenia kredyt hipoteczny i potrzebujemy pieniędzy na wychowanie naszej córki. Jak mamy żyć bez pieniędzy? Jeśli pójdziesz do więzienia, będą mnie wytykać palcami, a nasza córka stanie się pośmiewiskiem dla całej klasy. Musisz myśleć także o nas! Powinnaś przestać wierzyć”. Wiedziałam, że mój mąż, jako niewierzący, bez wątpienia będzie miał takie obawy, więc powiedziałam: „Partia Komunistyczna jest ateistyczna i zawsze prześladowała tych, którzy wierzą w Boga. Nie wyrzeknę się swojej wiary z powodu prześladowań ze strony Partii. Bojaźliwi nie mogą dostać się do królestwa niebieskiego – nie wiesz o tym? Katastrofy coraz bardziej się nasilają. Zbawiciel Bóg Wszechmogący wyraził prawdę i dokonał dzieła sądu w dniach ostatecznych, które polega na całkowitym obmyciu i zbawieniu ludzkości, abyśmy mogli przetrwać klęski i zostać przyjęci do królestwa Bożego. Jest to okazja, która nigdy więcej się nie powtórzy! Wiara w Boga oznacza narażanie się na cierpienie i niebezpieczeństwo przez jakiś czas, ale dzięki temu możemy osiągnąć prawdę i zostać zbawieni przez Boga. Właśnie to się liczy”. Mój mąż odparł: „Wejście do królestwa Bożego jest bardzo odległe. Najbardziej realną rzeczą w tej chwili jest to, by wieść dobre życie. Nie martwię się o to, co może wydarzyć się w przyszłości i nie zamierzam się nad tym zastanawiać”. Kłócił się później ze mną, widząc, że nadal chodzę na zgromadzenia i wykonuję obowiązek. Powiedział: „Nie da się tak żyć, ciągle na krawędzi. Jeśli będziesz dalej wierzyć, nasza rodzina się rozpadnie”. Pomyślałam sobie: „Może rodzina rzeczywiście się rozpadnie, jeśli będę upierać się przy swojej wierze. Moja córka ma dopiero dziewięć lat, a dorastanie w rozbitej rodzinie byłoby dla niej wielką krzywdą!”. W tamtym czasie nie chciałam stracić rodziny, ale mój mąż stał na drodze mojej wiary, a jeśli sprawy toczyłyby się tak dalej, to jak miałam wykonywać swój obowiązek? Moja córka, moja rodzina i Bóg – nie byłam gotowa zrezygnować z żadnego z nich. W czasie, gdy zmagałam się z tym dylematem, przypomniały mi się słowa Pana Jezusa: „Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. I kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny. Kto nie bierze swego krzyża i nie idzie za mną, nie jest mnie godny” (Mt 10:37-38). Pomyślałam o tych wszystkich świętych na przestrzeni wieków, którzy porzucili wszystko, aby wypełnić Boże polecenie poprzez szerzenie ewangelii i niesienie świadectwa o Bogu, i pomyślałam o tym, jak ja, karmiona tak wielką obfitością prawdy od Boga, muszę mieć na uwadze intencje Boga i nie mogę porzucić wiary i obowiązku tylko po to, aby chronić rodzinę. Myślałam o Bogu, który przybył wcielony, aby nas w pełni zbawić od mocy szatana, skromnie wyrażając prawdy, aby nas podlewać i krzepić podczas znoszenia ucisku, aresztowań, szkalowania i potępiania przez wielkiego czerwonego smoka, a także odrzucenia i znoszenia oszczerstw ze strony wspólnoty religijnej. Miłość, jaką Bóg ma dla ludzkości, jest ogromna! Otrzymałam od Boga tak wiele, a ceniłam rodzinę i córkę, nie myśląc o tym, jak odwdzięczyć się za Bożą miłość. Gdzie było moje sumienie? Na tę myśl poczułam się głęboko wdzięczna Bogu i postanowiłam, że bez względu na to, jak mój mąż będzie stawał mi na drodze i jak będzie mnie naciskał, będę podążać za Bogiem, głosić ewangelię i nieść świadectwo o Bogu.
Z czasem represje Partii Komunistycznej wobec kościoła stały się bardziej dotkliwe, a sprzeciw mojego męża nasilił się. W drugiej połowie 2007 roku, pod pozorem utrzymania stabilnej sytuacji na czas Igrzysk Olimpijskich, Partia uderzyła w wiarę religijną i represjonowała kościoły, a wielu braci i sióstr zostało aresztowanych. Pewnego wrześniowego poranka, gdy szykowałam się do wyjścia, aby głosić ewangelię, mój mąż mnie zatrzymał i nie pozwolił mi wyjść. Zawołał mojego starszego brata i oznajmił: „Kilka dni temu twój kuzyn powiedział, że Komitet Spraw Politycznych i Prawnych koordynuje wspólną operację agencji bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości. Angażują mnóstwo ludzi, aby przeprowadzić masowe aresztowania osób wierzących w Boga Wszechmogącego. Po aresztowaniu są oni skazywani. Przestań więc wierzyć w Boga, dobrze?”. Mój brat również mnie nakłaniał: „Wiem, że wiara jest czymś dobrym, ale Partia nie pozwala ludziom wierzyć w Boga. Nie mamy siły, by z nimi walczyć, więc jeśli musisz praktykować swoją wiarę, rób to w domu. Przestań wychodzić na zewnątrz, aby głosić ewangelię. Co byś zrobiła, gdyby cię aresztowano?”. Odpowiedziałam: „Wiem, że chcecie dla mnie jak najlepiej, ale najbardziej sprawiedliwą rzeczą jest wierzyć w Boga i dzielić się ewangelią, aby więcej ludzi mogło zostać zbawionych przez Boga i ocaleć. To jest największy możliwy dobry uczynek. Czy nie byłoby to niewiarygodnie samolubne z mojej strony, gdybym przestała dzielić się ewangelią tylko po to, by chronić siebie?”. Na to mój mąż padł na kolana i powiedział: „Błagam cię. Zrób to dla naszego domu, dla naszego dziecka, przestań wierzyć w Boga. Przez tę wiarę nasza córka nie dostanie się na uniwersytet ani nie znajdzie dobrej pracy. Nie będzie miała żadnych perspektyw! Mamy tylko jedno dziecko – musisz o niej myśleć! Jeśli cię aresztują, ludzie będą mnie obgadywać za plecami. Powiedz mi, jak mam w ten sposób zachować godność?”. Widząc mojego męża w takim stanie, naprawdę nie wiedziałam, co robić. Zawsze był taki dumny, a teraz błagał mnie na kolanach, na oczach mojego brata. Gdybym obstawała przy swojej wierze, zraniłoby go to jeszcze bardziej. A co stałoby się z moją córką, gdyby Partia uniemożliwiła jej pójście na uniwersytet z powodu mojej wiary, gdyby została bez pracy, bez szans na karierę? Nawet mój brat był przeciwny mojej wierze. Rodzina prawdopodobnie stanęłaby na drodze mojej wiary, gdyby wiedziała, że powoduje ona rozdźwięk między mną a moim mężem. To jeszcze bardziej utrudniłoby mi kroczenie drogą wiary. Ale gdybym uległa mężowi i obiecała porzucić wiarę, czy nie zdradziłabym w ten sposób Boga? Im więcej o tym myślałam, tym większy odczuwałam niepokój, więc odmówiłam cichą modlitwę, prosząc Boga o ochronę mojego serca. W tym momencie przyszedł mi do głowy fragment Bożych słów, które wcześniej czytałam: „Na każdym etapie dzieła, jakiego Bóg dokonuje na ludziach, patrząc z zewnątrz wydaje się, że polega ono na interakcjach między ludźmi, jakby powstało dzięki człowieczym ustaleniom lub było wynikiem spowodowanych przez człowieka przeszkód. Jednakże za kulisami każdy etap dzieła i wszystko, co się dzieje, jest zakładem szatana z Bogiem i wymaga, aby ludzie trwali mocno przy świadectwie o Bogu” (Tylko umiłowanie Boga jest prawdziwą wiarą w Niego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). To prawda! Na zewnątrz wyglądało to tak, jakby to moja rodzina stała mi na drodze, ale tak naprawdę to szatan mnie kusił. Wierząc w Boga i wypełniając swój obowiązek, podążałam właściwą ścieżką. Szatan używał mojej rodziny, by stanąć mi na drodze i skłonić mnie do zdrady Boga. Nie mogłam dać się nabrać na jego sztuczki, ale musiałam wytrwać, nieść świadectwo i upokorzyć szatana. Myśląc o tym, z powagą powiedziałam do nich: „Bóg decyduje o wszystkim. Nasza praca i nasza przyszłość są zaplanowane przez Boga, niezależnie od tego, co mówi Partia Komunistyczna. Powstanie i upadek krajów i partii politycznych, nie wspominając o losie mało znaczącej jednostki, wszystko jest w rękach Boga. Obaj wiecie, jak bardzo byłam chora, zanim stałam się osobą wierzącą, i gdyby nie Bóg już dawno bym nie żyła. Bóg dał mi to życie i tak wiele od Niego otrzymałam. Gdybym nie miała wiary lub nie wykonywała obowiązku, byłoby to nie do przyjęcia. Czy w ogóle byłabym człowiekiem? Czy moje życie miałoby jakikolwiek sens?”. Mój brat zmarszczył brwi i powiedział: „To prawda, że zostałaś uzdrowiona po odnalezieniu wiary. Ale teraz żyjemy pod rządami Partii Komunistycznej, a oni chcą aresztować wierzących. Czy wychodzenie, by głosić ewangelię nie jest po prostu wystawianiem się na strzał?”. Mój mąż stał obok i mu potakiwał. Ja jednak obstawałam przy swojej wierze, bez względu na to, co mówili. Widząc, że jestem niewzruszona, przeszli do ostrzejszej taktyki. Jakiś miesiąc później, gdy pewnego dnia wróciłam do domu ze zgromadzenia, mąż uderzył mnie w twarz i powiedział ze złością: „Partia zapamiętale aresztuje wierzących, ale ty nadal chodzisz na zgromadzenia. Mówiłem ci, żebyś porzuciła tę wiarę, ale ty się przy niej upierasz! Szanowałem cię przez te wszystkie lata, nigdy nie podniosłem na ciebie ręki. Twój brat i bratowa mówią, że cię rozpuściłem i powinienem trzymać cię w ryzach, a nie pozwalać ci dalej wierzyć w Boga”. Wpatrywałam się w niego, zdumiona jego zachowaniem. Bojąc się spojrzeć mi w oczy, spuścił głowę i powiedział: „Naprawdę nie chcę cię bić. Nie chcę, żeby cię aresztowano i wtrącono do więzienia za wiarę w Boga. To dla twojego dobra”. Niezwykle przykro było słyszeć od niego takie słowa. Mój mąż zawsze był dla mnie bardzo dobry, ale ze strachu przed prześladowaniami stał się narzędziem Partii Komunistycznej. Próbował nakłonić mnie do zdrady Boga. Niby jak to miało być dla mojego dobra? Później, widząc, że jestem zdecydowana zachować wiarę, po prostu przestał chodzić do pracy. Śledził mnie uważnie, nie pozwalał mi czytać słów Bożych, chodzić na zgromadzenia ani wykonywać obowiązku. W tamtym czasie w kościele było dużo do zrobienia, ale on trzymał mnie w areszcie domowym i nie mogłam wykonywać swojego obowiązku. Namawiałam go, by nie blokował mojej wiary. Powiedziałam: „Bóg ochronił cię, kiedy prawie miałeś wypadek samochodowy, wtedy, kiedy wspierałeś moją wiarę. Bóg okazał nam tak wiele łaski. Jak możesz się opierać i Go odrzucać?”. Odpowiedział: „W przeszłości twoja wiara w Boga przynosiła korzyści, ale teraz jest inaczej. Tak długo jak wierzysz w Boga, Partia nie zostawi cię w spokoju i nasza rodzina będzie cierpieć. Czy możemy wyżyć z wiary?”. Później, nie chcąc być w to zamieszanym, powiedział, że powinniśmy się rozwieść. To był dla mnie dotkliwy cios, ale moja nienawiść do wielkiego czerwonego smoka była większa. Mąż mnie prześladował i bił, a teraz chciał rozwodu. Wszystko to było następstwem represji Partii Komunistycznej. Przypomniał mi się ten fragment słów Boga: „Nadszedł już czas: człowiek już dawno temu zebrał całą swą siłę, poświęcił wszystkie wysiłki i zapłacił każdą cenę, by zerwać odrażającą twarz tego diabła i pozwolić ludziom, którzy są zaślepieni i znoszą wszelkiego rodzaju cierpienia i trudności, wznieść się nad swój ból i zbuntować przeciwko temu nikczemnemu, staremu diabłu. Czemu stawiać przed Bożym dziełem taką nieprzebytą przeszkodę? Po cóż stosować różne sztuczki, aby zwodzić lud Boży? Gdzie jest prawdziwa wolność oraz uzasadnione prawa i interesy? Gdzie uczciwość? Gdzie pociecha? Gdzie serdeczność? Czemu używać zwodniczych intryg, by oszukać lud Boży?” (Dzieło i wejście (8), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Partia jest anty-Bogiem, demonem nienawidzącym Boga. Aresztuje i prześladuje wierzących, aby utrudnić i zniweczyć dzieło Boże. Fabrykuje wszelkiego rodzaju plotki, aby oczernić dzieło Boże i ogłupić ludzi tak, by oni również sprzeciwili się Bogu i zostali ostatecznie zniszczeni. Uciska i prześladuje nawet krewnych chrześcijan, tak że całe rodziny cierpią z powodu wiary jednej osoby. Moja rodzina początkowo wspierała moją wiarę, ale prześladowania Partii i plotki sprowadziły ich na manowce, zamieniając ich we wspólników Partii sprzeciwiających się Bogu. Partia jest tak niegodziwa! Pomyślałam o innym fragmencie Bożych słów: „Gdy zwykły człowiek dąży do miłości do Boga, wejście do królestwa, aby stać się członkiem ludu Bożego, jest jego prawdziwą przyszłością, a także życie, które ma ogromną wartość i znaczenie; nikt nie jest bardziej błogosławiony od was. Dlaczego to mówię? Ponieważ ci, którzy nie wierzą w Boga, żyją dla ciała i dla szatana. Lecz wy dzisiaj żyjecie dla Boga i po to, by podążać za Jego wolą. Dlatego właśnie mówię, że wasze życie ma ogromne znaczenie. Tylko grupa tych, którzy zostali wybrani przez Boga, jest w stanie urzeczywistnić życie o najwyższym znaczeniu: nikt inny na świecie nie jest w stanie urzeczywistnić życia o takiej wartości i znaczeniu” (Poznaj najnowsze dzieło Boga i podążaj Jego śladami, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Rozważanie Bożych słów było dla mnie pouczające. Przyjęłam dzieło Boże w dniach ostatecznych. Mogłam czerpać wiele podlewania i pożywienia z Jego słów, wykonywać swój obowiązek jako istota stworzona, dzielić się ewangelią i nieść świadectwo o Bogu, pomagać większej liczbie ludzi, aby stanęli przed Bogiem i zostali zbawieni. To była najbardziej sprawiedliwa, najbardziej wartościowa rzecz, jaką można zrobić, a ja nie mogłam zrezygnować z wiary i obowiązku, aby chronić swoją rodzinę. Musiałam podążać za Bogiem do końca, nawet jeśli oznaczało to rozwód. Powiedziałam więc mojemu mężowi: „Jestem zdecydowana iść tą drogą. Skoro nalegasz na rozwód, to ja się zgadzam”.
Jeszcze tego samego dnia udaliśmy się do Biura Spraw Obywatelskich, aby załatwić tę sprawę. W momencie, gdy miałam już wypełnić dokumenty, do sali wtargnął mój brat z żoną, bez słowa wyprowadzili mnie, wciągnęli do samochodu i zabrali do swojego sklepu. Mój tata już tam był i gdy tylko mnie zobaczył, podniósł rękę, aby mnie uderzyć, ale personel rzucił się, aby go powstrzymać. Mąż krzyknął: „Myślałem, że rząd popiera twoją wiarę. Nie wiedziałem, że możesz zostać aresztowana i że twoja rodzina będzie w to zamieszana. Nie możesz dalej wierzyć w Boga. Wyrzeknę się ciebie, jeśli nie przestaniesz!”. Powiedziałam: „Tato, zostaliśmy stworzeni przez Boga, On rządzi wszystkim. Ludzie powinni mieć wiarę i Go czcić”. Zanim zdążyłam skończyć, mój brat warknął: „Nadal chcesz wierzyć, nawet jeśli oznacza to utratę rodziny?”. Powiedziałam stanowczo: „Nie ma nic złego w tym, że wierzę. On chce tego rozwodu – to nie ja opuszczam rodzinę”. Mój brat krzyknął: „Mój przyjaciel, który pracuje dla rządu, powiedział, że wydano dokument uznający wierzących w Boga Wszechmogącego za kluczowe cele represji. Powiedział nam, żebyśmy cię śledzili i nie pozwalali ci wierzyć, żebyś nie pociągnęła nas za sobą”. Podniósł przy tym kawałek bambusa i uderzył mnie nim po oczach, mówiąc jednocześnie: „To cię nauczy widzieć rzeczy takimi, jakie są!”. Bardzo bolało mnie takie traktowanie ze strony własnej rodziny. Użyłam wszystkich sił, aby się od nich uwolnić i wybiegłam na zewnątrz. Szlochałam przez całą drogę do domu. Czułam się zupełnie bezradna i bardzo samotna, naprawdę nie wiedziałam, jak pozostać na tej ścieżce. Zalana łzami modliłam się do Boga: „O Boże, teraz cała moja rodzina jest przeciwko mnie, stoi mi na drodze, mówi mi, że nie mogę wierzyć. To jest dla mnie naprawdę trudne. Boże, proszę, prowadź mnie, abym zrozumiała Twoją intencję i wiedziała, jak przetrwać w tej sytuacji”. Po modlitwie pomyślałam o fragmencie Bożych słów: „Ponieważ wykonywane jest w kraju, który sprzeciwia się Bogu, całe Jego dzieło napotyka na nieprawdopodobne przeszkody, a wypełnienie się wielu Jego słów wymaga czasu; dlatego też słowa Boga oczyszczają ludzi, co jest zarazem częścią cierpienia. Wykonywanie dzieła w kraju wielkiego, czerwonego smoka jest dla Boga niezwykle trudne, ale to właśnie poprzez tę trudność Bóg realizuje jeden etap swojego dzieła, ujawniając swoją mądrość i cudowne uczynki oraz wykorzystując tę okazję, aby uczynić tę grupę ludzi pełnymi” (Czy dzieło Boga jest tak proste, jak to wydaje się człowiekowi? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Dzięki słowom Bożym zrozumiałam, że Bóg w dniach ostatecznych działa w kraju wielkiego czerwonego smoka, gdzie napotyka najbardziej zaciekły opór, a my, którzy za Nim podążamy, z pewnością będziemy cierpieć ucisk i wykluczenie. Bóg działa w ten sposób, abyśmy mogli przejrzeć wielkiego czerwonego smoka i jego złą, przeciwną Bogu istotę, i nie dali mu się zwieść. Celem jest również doskonalenie naszej wiary, abyśmy nauczyli się mieć w Bogu oparcie, doświadczając trudności, podążać za Bogiem, nie dając się ograniczać siłom szatana, i prawdziwie wierzyć w Boga. Jednak po krótkim czasie doświadczania cierpienia czułam, że posiadanie wiary jest zbyt trudne. Żyłam w zniechęceniu i chciałam się wyrwać z tej sytuacji. Naprawdę brakowało mi wiary. Stawiając czoła tym trudnościom, wiedziałam, że muszę je przyjąć od Boga. Musiałam się modlić, poszukiwać prawdy i mocno trwać przy świadectwie o Bogu. Jako istota stworzona, to właśnie powinnam robić. Gdy zrozumiałam intencję Boga, nie czułam się już tak nieszczęśliwa. Później dowiedziałam się, że mój mąż tak naprawdę nie chciał rozwodu, ale moja rodzina, z którą rozmawiał, uznała, że w ten sposób zmusi mnie do porzucenia wiary.
Niedługo potem, kiedy mój mąż wiózł nas na zakupy, nagle skręcił na autostradę i pojechał prosto do szpitala psychiatrycznego. Zaciągnął mnie do gabinetu i powiedział do lekarza: „Ona wierzy w Boga Wszechmogącego i głosi ewangelię. Trzeba ją zamknąć i trzymać z dala od innych wyznawców. Jak na odwyku. Może wyjść, kiedy uwolni się od wiary i nie będzie już ewangelizować”. To złamało mi serce. Chciał mnie umieścić razem z chorymi umysłowo, aby powstrzymać mnie od wierzenia w Boga. Zamknięcie w takim miejscu może doprowadzić człowieka do szaleństwa! Od razu powiedziałam do lekarza: „Ja też jestem lekarzem. Zanim mnie pan przyjmie, proszę ustalić, czy mam jakieś problemy psychiczne”. Potem zdałam mu rzetelny raport z tego, jak zarządzałam naszymi sprawami domowymi przez poprzednie kilka lat. Po wysłuchaniu mnie lekarz powiedział mężowi: „Ona nie jest chora psychicznie. Nie możemy jej przyjąć. Nie możemy zagwarantować jej bezpieczeństwa, jeśli będzie pan nalegał na pozostawienie jej tutaj”. Mój mąż wciąż domagał się, aby lekarz mnie przyjął. Powiedziałam: „Jeśli mnie zamkniecie, odbiorę sobie tutaj życie”. Ze strachu przed odpowiedzialnością lekarz odmówił przyjęcia mnie. Mąż nie miał innego wyjścia, jak zabrać mnie do domu.
Na podstawie tego, co się stało, widziałam wyraźnie, że chociaż mój mąż zawsze twierdził, że robi to, co jest dla mnie najlepsze, to było to tylko na pokaz. Raz po raz chronił własne interesy, krzywdząc mnie i poniżając. Chciał mnie nawet zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. Był w stanie zrobić wszystko, byle tylko odsunąć mnie od wiary. To, że ramię w ramię z Partią sprzeciwiał się Bogu, świadczyło o tym, że on też kocha zło, czci władzę i nienawidzi prawdy. Słowa Boga mówią: „Wierzący i niewierzący nie są ze sobą zgodni, lecz raczej przeciwstawiają się sobie nawzajem” (Bóg i człowiek wejdą razem do odpoczynku, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Szliśmy różnymi drogami. Straciłam już co do niego nadzieję i tylko dla dobra naszego dziecka nie wzięłam rozwodu. Po tamtych wydarzeniach ciągle się kłócił, krzyczał i żądał, żebym wyrzekła się wiary. Szczególnie w okresie poprzedzającym olimpiadę, kiedy mój kuzyn powiedział, że rząd koncentruje się na aresztowaniu osób wierzących w Boga Wszechmogącego, którzy są surowo karani i nikt nie może doprowadzić do ich uwolnienia poprzez wpłacenie kaucji, mój mąż bacznie mnie obserwował i śledził każdy mój ruch. Trzymał mnie w areszcie domowym przez 11 dni. Nie miałam jak praktykować wiary w domu. Aby to robić i wypełniać obowiązek, musiałabym opuścić rodzinę. Ale naprawdę nie byłabym w stanie znieść rozstania z córką. Byłoby jej bardzo ciężko, gdybym odeszła. Gdyby mnie przy niej nie było i nie miałaby nikogo, kto by się nią odpowiednio opiekował, co by się stało, gdyby zbłądziła? Płakałam za każdym razem, gdy o tym myślałam. Gdy byłam pogrążona w rozpaczy, przyszedł mi na myśl fragment Bożych słów: „Musisz cierpieć trudy dla prawdy, musisz poświęcić się prawdzie, musisz znosić upokorzenie dla prawdy, a żeby posiąść więcej prawdy, musisz doświadczyć więcej cierpienia. To właśnie powinieneś czynić. Nie wolno ci rezygnować z prawdy na rzecz uciech harmonijnego życia rodzinnego i nie wolno ci utracić godności i rzetelności pielęgnowanych przez okres całego życia dla chwilowej przyjemności. Powinieneś dążyć do wszystkiego, co jest piękne i dobre, i powinieneś iść w życiu ścieżką, która ma większe znaczenie. Jeśli prowadzisz tak prostackie życie i nie dążysz do żadnych celów, czyż nie marnujesz życia? Cóż możesz zyskać z takiego życia? Powinieneś zaniechać wszelkich cielesnych przyjemności dla jednej prawdy i nie powinieneś rezygnować ze wszystkich prawd dla chwilowej przyjemności. Tacy ludzie nie posiadają prawości ani godności; ich egzystencja nie ma żadnego znaczenia!” (Doświadczenia Piotra: jego znajomość karcenia i sądu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu słów Boga, wspomniałam te wszystkie lata, kiedy wierzyłam. Szatan zawsze posługiwał się moimi krewnymi, aby mnie nękać i niepokoić, aby oddalić mnie od Boga i skłonić mnie, bym Go zdradziła. Byłam z rodziną, ale nie byłam szczęśliwa, a mój mąż nie pozwalał mi czytać Bożych słów, dzielić się ewangelią i wykonywać mojego obowiązku. Bolało mnie takie życie. Bóg zrządził, że urodziłam się w dniach ostatecznych i przyjęłam Jego ewangelię, dzięki czemu mogłam dążyć do prawdy, dostąpić zbawienia i spełniać swój obowiązek jako istota stworzona. Do tego powinnam dążyć. Pomyślałam o słowach Boga: „Los człowieka jest w rękach Boga. Nie jesteś w stanie pokierować sobą: mimo wszelkich swych usilnych starań i zajęć, człowiek pozostaje niezdolny do kontrolowania siebie w swym własnym imieniu. Gdybyś mógł poznać własne perspektywy, kontrolować swój los, czy nadal byłbyś istotą stworzoną?” (Przywrócenie normalnego życia człowieka i doprowadzenie go do cudownego miejsca przeznaczenia, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). To prawda. W odniesieniu do każdego człowieka, który przychodzi na ten świat, Bóg dawno temu określił, jaką drogę obierzemy i jak bardzo będziemy cierpieć. Nikt nie może pomóc drugiemu człowiekowi. Urodziłam córkę, ale jej los był w rękach Boga. Bóg już dawno zdecydował, jak bardzo będzie cierpiała i iloma błogosławieństwami będzie mogła się cieszyć w życiu. Nawet gdybym była przy niej, nie mogłabym wziąć na swoje barki żadnego cierpienia, które było jej przeznaczone. Nie mogłam nawet kontrolować własnego losu, a co dopiero jej. Musiałam po prostu powierzyć swoją córkę Bogu i poddać się Jego panowaniu. Pewnego dnia, gdy mój mąż spał, udało mi się wymknąć z domu.
Ku mojemu zaskoczeniu, już po kilku tygodniach przywódca powiedział mi, że mój mąż codziennie nachodzi braci i siostry, grożąc, że jeśli nie wrócę, to zgłosi ich na policję. Musiałam wrócić do domu, żeby nie mieli kłopotów. Tym razem mąż kontrolował mnie pilniej. Zamknął mnie w domu, schował klucz i nie odstępował mnie na krok. Obserwował mnie nawet wtedy, kiedy gotowałam albo szłam do łazienki. Od rana do nocy mieliśmy włączony telewizor, a mąż zmuszał mnie, żebym codziennie oglądała z nim wiadomości i filmy patriotyczne, mówiąc, że chce mi zrobić pranie mózgu. Powiedział, że mój kuzyn kazał mu nie dawać mi żadnej szansy na modlitwę czy czytanie słów Bożych, i że aby skłonić mnie do porzucenia wiary, musi ciągle wmuszać we mnie programy telewizyjne, żeby na myśli o religii nie było już miejsca. Powiedział mi też, że nie może dać mi chwili spokoju, bo gdy tylko się pomodlę, Bóg wskaże mi wyjście, a wtedy będę chodzić na zgromadzenia i znów będę ewangelizować. Ze złością powiedziałam mu: „Jestem wolnym człowiekiem, co daje mi prawo do posiadanie wiary. Dlaczego stajesz po stronie Partii Komunistycznej, nękasz mnie i pozbawiasz wolności? Dzięki mojej wierze korzystałeś z wielu łask Bożych i widziałeś, co Bóg może uczynić. Teraz blokujesz moją wiarę i mnie tłamsisz. To nie tylko nękanie mnie – to jest działanie przeciwko Bogu!”. Ku mojemu zaskoczeniu odkrzyknął: „Występuję przeciwko Bogu, to niech On przyjdzie mnie ukarać!”. Byłam w szoku. Jak mógł powiedzieć coś takiego? Całkiem stracił rozum. Trzymał mnie w zamknięciu przez jakiś tydzień i nie mogłam nawet wyjść na zewnątrz. Nie mogłam czytać słów Bożych, chodzić na zgromadzenia ani wykonywać obowiązku. To była udręka. Nie miałam apetytu i nie mogłam spać. Myślałam o tym, jak wszyscy inni wykonują obowiązek, podczas gdy ja jestem zamknięta w domu przez mojego męża, pozbawiona nawet prawa do modlitwy. Czy jeśli tak będzie dalej, nie oddalę się coraz bardziej od Boga? Co więcej, cała moja rodzina trzymała stronę mojego męża, uciskając mnie. Nie mogłam tego dłużej znieść! Im więcej o tym myślałam, tym gorzej się czułam. Byłam osamotniona i czułam się kompletnie bezradna.
Pewnego wieczoru, gdy mój mąż spał, odmówiłam cichą modlitwę do Boga. Brzmiała ona: „Boże, nie mogę czytać Twoich słów. Czuję się w środku bardzo słaba. O Boże, moja postawa jest tak marna. Proszę, dodaj mi wiary i siły”. Po modlitwie przypomniał mi się fragment Jego słów: „Bóg nazywa »zwycięzcami« tych, którzy w dalszym ciągu są w stanie trwać przy swoim świadectwie oraz zachować wiarę w Boga i trwać w oddaniu Bogu, gdy znajdują się pod wpływem szatana i są przez niego oblegani – innymi słowy, gdy znajdują się we władaniu sił ciemności. Jeśli bez względu na wszystko nadal potraficie zachować czystość serca i autentyczną miłość Boga, wówczas trwacie przy swoim świadectwie przed obliczem Boga, i to właśnie kogoś takiego Bóg nazywa »zwycięzcą«” (Powinieneś wytrwać w oddaniu Bogu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga uświadomiły mi, że w dniach ostatecznych chce On uformować grupę ludzi, czyniąc z nich zwycięzców, którzy mimo ataków i prześladowań szatana nie poddadzą się siłom ciemności. Zamiast tego będą trzymać się mocno swojej wiary i oddania oraz nieść wspaniałe świadectwo o Bogu. Czułam się zainspirowana i gotowa poddać się i odebrać naukę. Bez względu na to, jak mój mąż będzie mnie blokował i nękał, niezachwianie wytrwam przy świadectwie i zadowolę Boga. Później, gdy mąż spał, rozważałam słowa Boga, cicho się modląc lub śpiewając sobie hymn, co przynosiło mi nieco radości. Dziewiętnastego dnia aresztu domowego mąż zaczął odczuwać bóle głowy, szyi i pleców, gdy tylko wszczynał ze mną kłótnię. Im bardziej był rozgniewany, tym bardziej go bolało, aż do tego stopnia, że zaczynał płakać z bólu i nie miał odwagi dłużej się kłócić. W końcu powiedział: „Nie mogę już tego znieść! Im dłużej trzymam cię w zamknięciu, tym bardziej stajesz się żarliwa. Sam się przez to rozchoruję”. Następnego dnia poszedł do pracy, zamykając mnie w domu. Któregoś dnia znalazłam klucz i wymknęłam się z domu, gdy go nie było. Byłam niezwykle wdzięczna Bogu za to, że zapewnił mi drogę ucieczki i że mogłam wreszcie uczestniczyć w zgromadzeniach i znów wykonywać swój obowiązek.
Po tych wydarzeniach mąż nie kontrolował mnie już tak pilnie. Od czasu do czasu, gdy bardzo się starał mi przeciwstawić i mnie powstrzymać, podupadał na zdrowiu i odczuwał straszny ból karku. Pewnego dnia, w marcu 2012 roku, powiedział mi: „Przez te wszystkie lata chciałem, żebyś wybrała między naszą rodziną a swoją wiarą, ale ty nigdy nie zrezygnowałaś z wiary. Skończmy z tym dzisiaj. Masz przed sobą dwie drogi. Jeśli zostaniesz w tym domu, nie będziesz mogła podążać za Bogiem, a jeśli pójdziesz za Bogiem, nigdy nie będziesz mogła wrócić do tego domu”. Odpowiedziałam mu z przekonaniem: „Wybrałam drogę wiary w Boga i nigdy z niej nie zawrócę”. Następnie spakowałam się i opuściłam dom, dołączając do grona tych wszystkich, którzy wypełniają swój obowiązek. Dzięki niech będą Bogu Wszechmogącemu!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Xiaomo, Hiszpania Pewnego dnia w lutym dwa tysiące dwudziestego pierwszego kazano mi pokierować kościołami nowych wiernych w...
Autorstwa Ding Xiang, Prowincja Szantung Na spotkaniu współpracowników kościelnych nowo wybrana przywódczyni powiedziała: „Nie mam...
Autorstwa Youxin, Korea Południowa Kilka lat temu pracowałam przy produkcji filmów. Był czas, kiedy źle wypełniałam obowiązki, i dwa z...
Autorstwa Wuzhi, Prowincja Szantung Wiosną 2006 roku zostałem pozbawiony stanowiska przywódcy i odesłany do domu, ponieważ uznano mnie za...