Pozbywając się ostrożności

29 września 2023

Autorstwa Zhuanyi, Korea Południowa

Jakiś czas temu projektowaliśmy grafiki do produkcji filmowej. Mój współpracownik, brat Simon, przesłał swój projekt do oceny. Przywódca powiedział, że projekt jest toporny i ma błędy kompozycyjne, a powodem było to, że Simon wykonuje pracę po łebkach i niedbale. Zapytałam o to Simona. Powiedział, że miał za mało czasu, żeby dopracować detale. Upomniałam go, zalecając, żeby w przyszłości bardziej się przykładał, bo produkcja filmowa jest ważna, więc nie możemy przez niedbałość tracić czasu na poprawki. Wkrótce po tym błędy dotyczące zasad pojawiły się w kolejnym projekcie Simona. Przywódca się z nim rozprawił za te szkolne błędy i zaniedbywanie obowiązków i w konsekwencji zwolnił Simona. To mnie przeraziło. W ogóle tego nie pojmowałam. Przywódca zwolnił Simona za to, że popełnił dwa błędy, czy to nie zbyt surowo? Dałam się opanować nieporozumieniu i przesadnej ostrożności. Czułam, że nie mogę popełnić poważnych błędów, że rozprawią się ze mną za drobne błędy i zwolnią za poważne, że stracę nadzieję na zbawienie, jeśli nie będę mogła pełnić obowiązków. Musiałam być ostrożniejsza.

Jakiś czas później opanował mnie niepokój, bo miałam wysłać przywódcy moje projekty. Myślałam o Simonie, którego zwolniono z powodu dwóch błędów. Jeśli błędy dotyczące zasad będą w moich projektach, przywódca może uznać, że skoro źle sobie radzę, nie powinnam być liderką grupy. Czy zwolnią mnie tak samo jak Simona? Im więcej o tym myślałam, tym bardziej się martwiłam. Czułam się nieswojo, pełniąc obowiązki, nabrałam do nich niechęci. Zrozumiałam, że to niewłaściwy stan, i pomodliłam się, prosząc Boga, by mi pomógł rozwiązać mój problem. Obejrzałam film z odczytaniem słów Boga. Bóg Wszechmogący mówi: „Czasami Bóg używa jakiejś sprawy, aby obnażyć cię lub zdyscyplinować. Czy to oznacza, że zostałeś odrzucony? Czy oznacza to, że nadszedł twój koniec? Nie. To jest tak, jak z dzieckiem, które było nieposłuszne i popełniło błąd; rodzice mogą je karcić i ganić, ale jeżeli nie potrafi ono pojąć ich intencji lub zrozumieć, dlaczego to robią, błędnie zrozumie ich zamiary. Na przykład rodzice mogą powiedzieć dziecku: »Nie wychodź sam z domu i nie oddalaj się«, ale to wpada jednym uchem, a drugim wypada, a dziecko i tak wymyka się samo. Gdy rodzice się o tym dowiadują, besztają dziecko i za karę każą mu stać w kącie i przemyśleć swoje zachowanie. Dziecko nie rozumie intencji rodziców i zaczyna mieć wątpliwości: »Czy moi rodzice już mnie nie chcą? Czy ja naprawdę jestem ich? Czy jestem adoptowany?«. Nad takimi rzeczami się zastanawia. Jakie są rzeczywiste intencje rodziców? Rodzice powiedzieli, że to zbyt niebezpieczne i prosili dziecko, żeby tego nie robiło. Ale dziecko nie słuchało; słowa wpadały jednym uchem i wypadały drugim. Dlatego rodzice musieli zastosować jakąś formę kary, aby odpowiednio uświadomić dziecko i sprawić, by wyciągnęło z tego wnioski. Co rodzice chcą przez to osiągnąć? Czy chodzi tylko o to, by dziecko się czegoś nauczyło? Wyciągnięcie nauki nie jest ich ostatecznym celem. Celem rodziców jest sprawić, by dziecko robiło to, co mu się każe, zachowywało się zgodnie z ich radami i nie postępowało nieposłusznie ani nie przysparzało im zmartwień. To jest efekt, który chcą osiągnąć. Jeśli dziecko posłucha rodziców, to świadczy o tym, że rozumie sytuację, i już nie muszą się martwić. Czy wtedy nie będą z niego zadowoleni? Czy nadal będą musieli je tak karać? Nie będą musieli. Właśnie tak jest z wiarą w Boga. Ludzie muszą się nauczyć podążać za słowami Boga i rozumieć Jego serce. Nie wolno błędnie rozumieć Boga. W rzeczywistości w wielu przypadkach obawy ludzi wynikają z ich własnych interesów. Mówiąc ogólnie, jest to obawa, że nie będą mieli żadnego wyniku. Zawsze myślą sobie: »Co będzie, jeśli Bóg mnie obnaży, odepchnie i odrzuci?«. To jest twoje błędne rozumienie Boga; to są tylko twoje myśli. Musisz przeniknąć zamiar Boga. Obnażanie przez Niego ludzi nie ma na celu wypędzenia ich. Ludzie są obnażani po to, aby ujawnić ich braki, błędy i istotę ich natury, aby mogli poznać siebie i byli zdolni do prawdziwej skruchy; obnażanie ludzi ma zatem ułatwić im wzrastanie w życiu. Bez czystego zrozumienia ludzie mają skłonności do błędnego rozumienia Boga, popadania w zniechęcenie i słabość. Mogą nawet poddać się rozpaczy. W rzeczywistości obnażenie przez Boga nie musi oznaczać, że ludzie zostaną odrzuceni. Ma to pomóc ci poznać własne zepsucie i sprawić, że okażesz skruchę. Ponieważ ludzie są zbuntowani i gdy wylewa się z nich zepsucie, nie szukają prawdy, aby znaleźć rozwiązanie, Bóg często musi stosować dyscyplinę. Dlatego czasami obnaża ludzi, odsłaniając ich brzydotę i żałosność, pozwalając im poznać samych siebie, co pomaga im wzrastać w życiu. Obnażanie ludzi ma dwa rodzaje implikacji: dla ludzi złych bycie obnażonym oznacza odrzucenie. Dla tych, którzy są w stanie przyjąć prawdę, jest to przypomnienie i ostrzeżenie; zmusza się ich do refleksji nad sobą, do ujrzenia swojego prawdziwego stanu, aby nie byli już więcej krnąbrni i lekkomyślni, bo takie postępowanie byłoby niebezpieczne. Obnażanie ludzi w ten sposób ma na celu przypomnienie im, aby wykonując swoje obowiązki nie byli bezmyślni i niedbali, nie byli zblazowani, nie zadowalali się tylko odrobiną skuteczności, myśląc, że wykonali swoje obowiązki na akceptowalnym poziomie – podczas gdy w rzeczywistości, mierząc według tego, o co Bóg prosi, wypadli znacznie gorzej, a mimo to nadal są zadowoleni z siebie, przekonani, że nieźle im idzie. W takich okolicznościach Bóg dyscyplinuje, przestrzega i napomina ludzi. Czasami Bóg obnaża ich brzydotę – co oczywiście ma służyć jako przypomnienie. W takich chwilach powinieneś zastanowić się nad sobą: wykonywanie obowiązków w ten sposób jest nieodpowiednie, wiąże się z buntem, zawiera zbyt wiele negatywnych elementów, jest całkowicie powierzchowne, a jeśli nie okażesz skruchy, zostaniesz ukarany. Kiedy Bóg cię dyscyplinuje i obnaża, nie musi to oznaczać, że zostaniesz odrzucony. Trzeba mieć do tej sprawy prawidłowe podejście. Nawet jeśli zostaniesz odrzucony, powinieneś to przyjąć, podporządkować się, niezwłocznie zastanowić się nad sobą i okazać skruchę(Jedynie praktykując prawdę i okazując posłuszeństwo Bogu można osiągnąć zmianę usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Zrozumiałam, że zdemaskowanie nie oznacza wydalenia z kościoła. Gdy dziecko zrobi coś złego, rodzice napominają je, chcąc, by ich posłuchało, wyniosło naukę i było posłuszne. Jeśli jest posłuszne, rodzice uspokajają się i jest to naturalne, że nie ukarają dziecka. Nie pojmujemy prawdy i działamy bez zasad, mamy też zepsute usposobienie, więc to nieuniknione, że popełniamy błędy. Czasem nie widzimy sprawy jasno, bo brak nam charakteru i zrozumienia prawdy, czasem jesteśmy samowolni i abritralni, naruszamy zasady kierowani aroganckim usposobieniem, zakłócamy pracę kościoła; czasem jesteśmy niedbali i niedokładni, przez co praca nie zostaje dobrze wykonana, i tak dalej. Tylko wtedy, gdy jesteśmy demaskowani, widzimy nasze zepsucie i braki, szukamy prawdy, odrabiamy straty i działy według zasad. Kryją się za tym dobre intencje Boga. Nie rozumiałam woli Boga. Gdy zwolniono Simona, przestraszyłam się. Bałam się, że mnie też zwolnią za pojedynczy błąd, a jeśli będzie to błąd poważny, to mnie wyrzucą i nie zostanę zbawiona. Miałam się na baczności przed Bogiem, źle Go rozumiałam. Czułam się winna. Zastanawiałam się, czemu zwolniono Simona. Przywódca dwa razy wytknął mu błędy. Za pierwszym razem projekty były przestarzałe i zbyt toporne, kilka technicznych aspektów wymagało poprawek, a wynikało to z niedbałości Simona. Przywódca miał nadzieję, że Simon będzie bardziej skrupulatny i osiągnie dobre rezultaty w kolejnych projektach. Ale Simon nie potraktował tego poważnie, wymawiał się tym, że miał za mało czasu, nie zastanowił się nad całą sprawą. Za drugim razem Simon znów potraktował swoje obowiązki niedbale i nieodpowiedzialnie. Nie sprawdził swoich projektów, jak należy, i nie pozwolił nam tego zrobić, po prostu wysłał je prosto do przywódcy. W efekcie oczywiste naruszenia zasad nie zostały skorygowane, a to wymagało przeróbek, opóźniając postępy tej ważnej pracy. Te porażki miały miejsce, bo Simon nie traktował swych obowiązków poważnie i był niedbały. Przywódca rozprawił się z nim surowo i zwolnił go, by Simon zastanowił się nad swoim nastawieniem do obowiązków, poprawił się, zaczął skrupulatnie pełnić obowiązki i działać zgodnie z zasadami prawdy. Gdyby się zreflektował i wyciągnął naukę po tym, jak go zwolniono, byłoby to z korzyścią dla jego obowiązków i wejścia w życie! Gdy to zrozumiałam, uspokoiłam się.

Nosiłam wtedy w sercu jeszcze jedno zmartwienie. Czułam, że przywódca postąpił surowo, zwalniając Simona za tylko dwa błędy w jego projektach. Czy mnie też by zwolniono, gdybym popełniła takie same błędy? Wiedziałam, że wciąż ulegam nieporozumieniu i mam się na baczności. Dlatego wyszukałam odpowiednie słowa Boga. Słowa Boga mówią: „Na pozór niektórzy ludzie przez cały czas wykonywania swojego obowiązku nie mają żadnych poważnych problemów. Nie robią nic wyraźnie złego; nie powodują zakłóceń ani niepokojów ani nie kroczą ścieżką antychrystów. Wypełniając swój obowiązek, nie popełniają żadnych poważnych błędów ani nie mają problemów z zasadami, a jednak, choć sami nie zdają sobie z tego sprawy, w ciągu kilku krótkich lat na jaw wychodzi to, że zupełnie nie przyjmują prawdy i należą do niewierzących. Dlaczegóż to? Inni nic nie dostrzegają, ale Bóg bada najgłębsze zakamarki serc tych ludzi i widzi problem. Zawsze byli powierzchowni i nie wyrażali z tego powodu skruchy przy wykonywaniu swego obowiązku. Z upływem czasu naturalnie wychodzi to na jaw. Co to znaczy, że nie okazują skruchy? Znaczy to, że choć wypełnili swój obowiązek od początku do końca, przez cały czas mieli wobec tego niewłaściwą postawę – ich postawa jest lekceważąca, niedbała i nieuważna, nigdy nie okazują sumienności ani tym bardziej oddania. Mogą włożyć nieco wysiłku, ale przeważnie tylko markują pracę. Nie dają z siebie wszystkiego, a ich występki nie mają końca. Z punktu widzenia Boga nigdy nie okazali skruchy; przez cały czas pozostawali powierzchowni i nie zaszła w nich żadna zmiana – a to znaczy, że nie wyrzekają się zła w swoich rękach i nie okazują przed Nim skruchy. Bóg nie widzi w nich postawy skruchy ani nie widzi zwrotu w ich postawie. Uporczywie podchodzą do swojego obowiązku i do tego, co powierzył im Bóg, z niezmienioną postawą i niezmienionymi metodami. Przez cały czas nie pojawia się żadna zmiana w ich upartym, nieustępliwym usposobieniu, a co więcej, nigdy nie poczuli, że są coś winni Bogu, nigdy nie poczuli, że ich niedbałość i powierzchowność jest wykroczeniem, czynieniem zła. W ich sercach nie ma poczucia zobowiązania ani winy, nie czynią sobie wyrzutów ani tym bardziej o nic się nie oskarżają. Po długim czasie Bóg widzi, że tej osoby już nie da się naprawić(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga pokazały mi, że jeśli ktoś wciąż lekceważy obowiązki, nigdy nie szuka zasad prawdy w tym, co robi, nie jest uważny ani staranny, lecz tylko machinalnie wypełnia obowiązki, to znaczy, że poważnie je zaniedbuje. Choć nie wydaje się, by taki ktoś powodował oczywiste zakłócenia albo szedł ścieżką antychrysta, to jeśli nie okaże skruchy za niedbałość i jeśli wciąż są uchybienia w jego pracy, zostanie zdemaskowany i odrzucony przez Boga. Myśląc o słowach Boga, przypomniałam sobie zachowanie Simona. Pracował w grupie już od dawna i znał się na technicznych aspektach, ale często popełniał podstawowe błędy. Czasem nawet jego proste projekty musiały być przerabiane wiele razy. Popełniał błędy nawet przy tworzeniu kopii zapasowych czy nazw plików. Wiele razy zwracałam mu uwagę i inni też go przestrzegali, ale on to zbywał i nie zreflektował się, jeśli idzie o nastawienie do obowiązków. Gdy przywódca pierwszy raz się z nim rozprawił, Simon nie zastanowił się nad swoimi problemami, tylko zwalił wszystko na brak czasu. Nie zmienił się i dalej popełniał błędy. Dostrzegłam, jak bardzo był uparty. Choć miałam jakieś rozeznanie co do zachowania Simona, nie przejmowałam się, bo nigdy nie zaszkodziło pracy w sposób poważny. Tym razem jednak jego niedbałość opóźniła ważną pracę; przywódca go zwolnił i było to w zupełności zgodne z zasadami. Słowa Boga pokazały mi, że niedbalstwo to wcale nie jest błahy problem. Jeśli ktoś ciągle zaniedbuje obowiązki, prędzej czy później zakłóci pracę kościoła i zostanie zdemaskowany. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że Simon popełni tylko dwa błędy, ale tak naprawdę został zwolniony za niedbałe wypełnianie obowiązków. To były ważne obowiązki, a on swym niedbalstwem opóźnił pracę. Jego zwolnienie ujawniło sprawiedliwe usposobienie Boga!

Potem myślałam o tym, dlaczego nie szukam prawdy, źle rozumiem Boga i mam się na baczności, gdy inni są zwalniani. Podczas ćwiczeń duchowych przeczytałam słowa Boga. „Powiedz Mi: jeśli ktoś, kto popełnił błąd, jest zdolny do prawdziwego zrozumienia i pragnie okazać skruchę, czy dom Boży miałby nie dać mu na to szansy? Boży plan zarządzania obejmujący sześć tysięcy lat dobiega końca i jest wiele obowiązków, które trzeba wykonać. Lecz jeśli ludzie nie mają sumienia ani rozumu i opuszczają się w pracy, jeśli zyskali możliwość wypełniania obowiązku, lecz nie potrafią go cenić i w najmniejszym nawet stopniu nie dążą do prawdy, pozwalając, by najlepszy czas przeszedł obok nich, to zostaną obnażeni. Jeśli wciąż pełnisz obowiązek niestarannie i pobieżnie, i w ogóle się nie podporządkowujesz, gdy inni cię przycinają i rozprawiają się z tobą, czy dom Boży nadal będzie ci powierzał obowiązki do wykonania? W domu Bożym króluje prawda, nie szatan. Bóg ma we wszystkim ostatnie słowo. To On dokonuje dzieła zbawienia człowieka, On rządzi wszystkim. Nie potrzeba tu twojej analizy tego, co jest dobre, a co złe; ty masz tylko słuchać i być posłusznym. Gdy ktoś cię przycina i się z tobą rozprawia, musisz przyjąć prawdę i umieć naprawić swoje błędy. Jeśli tak uczynisz, dom Boży nie pozbawi cię możliwości wykonywania obowiązków. Jeżeli jednak wciąż się boisz, że zostaniesz wyrzucony, ciągle szukasz wymówek, nieustannie się usprawiedliwiasz, jest to problem. Jeśli inni dostrzegą, że w najmniejszym nawet stopniu nie przyjmujesz prawdy i że nie słuchasz głosu rozsądku, to jesteś w kłopocie. Kościół będzie zobowiązany się tobą zająć. Jeżeli w ogóle nie przyjmujesz prawdy przy wykonywaniu obowiązku i wciąż się boisz, że zostaniesz obnażony i wyrzucony, to twój lęk skażony jest ludzkimi intencjami, a także zepsutym szatańskim usposobieniem oraz podejrzliwością, ostrożnością i niezrozumieniem. Żadnej z tych postaw człowiek nie powinien prezentować. Musisz zacząć od pozbycia się lęku, jak również rozwiązania problemu błędnego rozumienia Boga. W jaki sposób rodzi się błędne rozumienie Boga? Kiedy komuś idzie dobrze, na pewno nie rozumie Go błędnie. Wierzy, że Bóg jest dobry, że Bóg jest czcigodny, że Bóg jest sprawiedliwy, że Bóg jest miłosierny i kochający, że Bóg ma rację we wszystkim, co robi. Kiedy jednak ktoś staje w obliczu czegoś, co nie jest zgodne z jego wyobrażeniami, myśli tak: »Wygląda na to, że Bóg nie jest zbyt sprawiedliwy, przynajmniej nie w tej sprawie«. Czy to jest błędne rozumienie? Jak to możliwe, że Bóg nie jest już sprawiedliwy? Co było przyczyną tego twojego błędnego rozumienia? Co ukształtowało twoją opinię i zrozumienie, że Bóg nie jest sprawiedliwy? Czy możesz powiedzieć z całą pewnością, co to było? Które to było zdanie? Która sprawa? Która sytuacja? Powiedz to, aby każdy mógł to rozpracować i przekonać się, czy masz podstawy, by tak sądzić. A kiedy ktoś błędnie rozumie Boga lub spotyka się z czymś, co nie jest zgodne z jego wyobrażeniami, jakie powinien mieć nastawienie? (Charakteryzujące się szukaniem prawdy i posłuszeństwem). Musi najpierw być posłuszny i rozważyć: »Nie rozumiem, ale będę posłuszny, ponieważ to jest coś, co uczynił Bóg, a nie coś, co człowiek powinien analizować. Co więcej, nie mogę wątpić w słowa Boga ani w Jego dzieło, ponieważ słowo Boże jest prawdą«. Czy nie taką postawę powinien mieć człowiek? Czy przy takim nastawieniu Twoje błędne rozumienie nadal stanowiłoby problem? (Nie stanowiłoby). Nie zakłóciłoby ani nie utrudniło wypełniania przez ciebie obowiązków. Czy uważacie, że osoba, która podczas wypełniania swoich obowiązków posiada błędne zrozumienie, może być lojalna? A może to ktoś wolny od błędnego rozumienia potrafi być lojalny? (Osoba, która podczas wypełniania swoich obowiązków nie posiada błędnego zrozumienia, może być lojalna). Oznacza to, że, po pierwsze, musisz mieć postawę posłuszeństwa. Co więcej, musisz przynajmniej wierzyć, że Bóg jest prawdą, że Bóg jest sprawiedliwy i że wszystko, co Bóg robi, jest słuszne. Jest to warunek wstępny, który określa, czy możesz być lojalny w wypełnianiu swoich obowiązków(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga pokazały mi jasno, że mam się na baczności przed Bogiem i źle Go rozumiem, bo brak mi prawdziwej wiary i zrozumienia Jego sprawiedliwości. Widząc, że Simona zwolniono z powodu błędów, zrobiłam się nieufna i ostrożna wobec Boga. Myślałam, że jeśli popełnię błąd, to mnie zastąpią albo nawet wyrzucą. Myślałam, że dom Boży jest taki jak świat zewnętrzny, że ci, którzy popełniają błędy, są zwalniani i wyrzucani, jakby Bóg ich demaskował po to, by ich wyrzucić. Są zasady, wedle których kościół zwalnia i wyrzuca ludzi. Ludzie podlegają ocenie w oparciu o nastawienie do obowiązków, człowieczeństwo, charakter, akceptację prawdy. Nie są zwalniani ani wyrzucani za sporadyczne wykroczenia albo chwilowe przejawy zepsucia. Niektórzy przywódcy i pracownicy, których znałam, zostali zwolnieni, bo mieli słaby charakter i nie wykonywali praktycznej pracy, innym brakowało fachowej wiedzy i nie nadawali się do swoich obowiązków, inni mieli bardzo zepsute usposobienie i nie szukali prawdy, by temu zaradzić. O ile jednak nie byli złoczyńcami i nie powodowali zakłóceń, dom Boży nie wyrzucał ich ani nie wydalał. Powierzano im obowiązki dostosowane do ich charakteru i zalet, dostawali szansę na refleksję i skruchę. Jeśli po zwolnieniu przyjmowali prawdę, okazywali skruchę i zmieniali się, kościół miał dla nich nowe zadania. Tylko antychryści i złoczyńcy, którzy nie akceptują prawdy, nie reflektują się, gdy zostają zwolnieni lub zdemaskowani, i wciąż czynią zło i powodują zakłócenia, zostaną całkowicie wydaleni z kościoła. Dom Boży traktuje wszystkich sprawiedliwie i prawda króluje w domu Bożym. Na przykład, Simon został zwolniony, bo rażąco zaniedbywał obowiązki i przez to opóźniał pracę. Spadła na niego Boża sprawiedliwość. Gdyby miał właściwe podejście i szukał prawdy, byłaby to dla niego szansa na poznanie siebie, skruchę i zmianę. Zwolnienie Simona dało mi do myślenia. Miałam takie problemy jak on. Często pełniłam obowiązki niedbale i po łebkach. Czasem wiedziałam, że są błędy w moich projektach, ale myśląc o czasie i wysiłku, jakich wymagałyby poprawki, po prostu wysyłałam projekty do przywódcy i liczyłam, że mi się upiecze, że jeśli przywódcy znajdzie problemy, to wtedy je naprawię. Dlatego to, co trzeba było zrobić od razu, odkładało się na później i postępy pracy spowalniały. Czasem wiedziałam, że mam przestarzałe pomysły, ale innowacje wymagają dużo zasobów, myślenia i poszukiwań. Uważałam, że to za duży kłopot, że wystarczy, jeśli wykonam pracę akceptowalną, więc przez lata nie robiłam żadnych postępów. Porażka Simona była dla mnie nauczką. Nie szukałam prawdy ani nie wyciągałam odpowiedniem nauki, nie pojmowałam woli Boga, byłam wobec Niego nieufna i źle Go rozumiałam. Byłam zakłamana. Ta myśl przepełniła mnie żalem i poczuciem winy. Musiałam szukać prawdy, znaleźć ścieżkę praktyki, skończyć z tą nieufnością wobec Boga.

Potem przeczytałam słowa Boga. „Jeśli ktoś jest szczery, to jest uczciwą osobą. Oznacza to, że w pełni otworzył swoje serce i duszę przed Bogiem – nie ma nic do ukrycia ani przed niczym się nie ukrywa. Całkowicie powierzył i pokazał swe serce Bogu, czyli w pełni się Mu oddał. Czy taka osoba nadal jest obca Bogu? Nie. Taki sposób postępowania ułatwia jej poddanie się Bogu. Jeśli Bóg uzna, że jest fałszywa, to taka osoba przyzna Mu rację. Jeśli Bóg uzna, że jest arogancka i zadufana w sobie – wówczas również to przyzna. Jednakże taka osoba nie tylko zaakceptuje te stwierdzenia, nic z tym dalej nie robiąc, lecz będzie w stanie okazać skruchę, dążyć do zasad prawdy oraz do rozpoznania swoich błędów i ich naprawienia. Zanim się spostrzeże, porzuci wiele niewłaściwych ścieżek postępowania i stanie się coraz mniej fałszywa, podstępna, nierozważna i lekceważąca. Im dłużej ktoś taki żyje w ten sposób, tym większą otwartością i honorem się odznacza i tym bardziej zbliża się do celu, jakim jest bycie osobą uczciwą. Na tym właśnie polega życie w świetle. Cała związana z tym chwała należy się Bogu. Kiedy ludzie żyją w świetle, jest to efekt dzieła Bożego – tak więc ludzie nie mają się czym przechwalać. Żyjąc w świetle, rozumieją różne prawdy, noszą w sercu bojaźń Bożą, wiedzą, że prawdy należy poszukiwać i ją praktykować w kontekście każdego napotykanego problemu, oraz żyją, kierując się sumieniem i rozumem. Choć nie można ich nazwać sprawiedliwymi, to w oczach Boga wykazują pewne podobieństwo do człowieka i przynajmniej nie walczą z Nim swoimi słowami i czynami, poszukują prawdy, gdy coś się im przydarzy, i potrafią się Mu podporządkować. W tym kontekście, są względnie bezpieczni i niezagrożeni, i nie są w stanie zdradzić Boga. Choć brakuje im dogłębnego zrozumienia prawdy, potrafią być posłuszni i się podporządkować, mieć w sercu bojaźń Boga i zdystansować się od zła. Gdy powierza się im zadanie lub obowiązek, wkładają całe swoje serce i umysł w wypełnienie go najlepiej jak potrafią. Takie osoby są godne zaufania i Bóg to zaufanie w nich pokłada – takie osoby żyją w świetle. Czy ludzie żyjący w świetle są w stanie zaakceptować Boży nadzór? Czy mogą wciąż ukrywać przed Bogiem swe serca? Czy mają tajemnice, których nie mogą Mu powierzyć? Czy wciąż mają w zanadrzu jakieś podejrzane sztuczki? Nie. W pełni otworzyli serca przed Bogiem i absolutnie niczego przed nim nie ukrywają. Pokładają w Bogu zaufanie, rozmawiają z Nim o wszystkim i o wszystkim Go informują. Nie ma rzeczy, których by Mu nie powiedzieli lub nie pokazali. Kiedy ludzie są w stanie osiągnąć taki poziom otwartości, ich życie staje się łatwe, wolne i wyzwolone(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Moje serce się rozjaśniło po ich przeczytaniu. Bóg ma nadzieję, że będziemy wobec Niego szczerzy, z otwartym sercem. Nieważne, czy Bóg nas demaskuje, czy jesteśmy przycinani i zwalniani, musimy się temu poddać, nie opierać się Bogu w sercach, wierzyć, że wszystko, co On czyni, jest dobre, a potem zreflektować się i szukać zasad prawdy. Gdy mamy serca otwarte dla Boga, gdy miłujemy prawdę i chcemy poddać się Bogu, łatwo jest zyskać oświecenie od Ducha Świętego, osiągnąć zrozumienie prawdy, poznać nasze problemy, naprawić błędy, okazać skruchę, zmienić się i pełnić obowiązki zgodnie ze słowem i wymogami Boga. Musimy też wierzyć w Bożą sprawiedliwość. Bóg nie osądza ludzi według pozorów, ale patrzy na to, czy dążą do tego, by Go zadowolić i szukać zasad prawdy. Jeśli umiemy się poprawić i robimy, co w naszej mocy, to nawet gdy coś nam się nie uda, potrafimy do tego właściwe podejść, uczyć się na błędach i dostrzec odchylenia. Gdy skorygowałam swoją postawę, moje obawy naturalnie zniknęły.

Gdy potem wysyłałam projekty do przywódcy, nie byłam już taka przestraszona i oporna. Chciałam skorygować swe pobudki, szukać zasad i poświęcić się obowiązkom. Następnie zapoznawałam się z technikami i materiałami referencyjnymi w odpowiedzi na problemy wskazane przez przywódcę w moich projektach. Pracowałam też zgodnie z zasadami wymaganymi przez dom Boży i wciąż eksperymentowałam. Po pewnym czasie rozwinęłam umiejętności techniczne i jakość moje pracy znacznie wzrosła. Czułam wielki spokój. Kilka dni później, gdy wysłałam przywódcy projekt do oceny, usłyszałam od niego: „Ten projekt jest bardzo dobry, możemy go użyć!”. Te słowa mnie uradowały i poruszyły w sposób nieopisany. Później Simon zrozumiał swoje zepsute usposobienie i chciał się zmienić, więc kościół nadal powierzał mu obowiązki. Zwolnienie Simona sprawiło, że zmieniłam swoje niedbałe nastawienie do obowiązków. Teraz jestem sumienna i unikam niedbalstwa. To doświadczenie pokazało mi, że Bóg nie pozwala, by ludzie byli przycinami i zwalniania po to, by ich wyrzucić. Jeśli poddamy się i szukamy prawdy, to poprzez to doświadczenie możemy poznać swoje zepsute usposobienie, wykryć problemy i odchylenia w tym, jak pełnimy obowiązki, a następnie szybko je naprawić i rozwiązać, czyniąc postępy w wejściu w życie i obowiązkach. To wspaniała rzecz! Wyzbywając się nieporozumień i nieufności wobec Boga, sumiennie wykonując obowiązki i biorąc na siebie odpowiedzialność, odnalazłam spokój.

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze