Żyć przed Bogiem
Autorstwa Yongsui, Korea Południowa Bóg Wszechmogący mówi: „Aby wejść w rzeczywistość, należy najpierw zwrócić się całym sobą ku...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
W grudniu 2011 roku bracia i siostry z kilku kościołów zostali kolejno aresztowani. Nasz kościół postanowił, że siostra Chen Xi, siostra Liang Xin i ja mamy uporać się ze skutkami aresztowań. Dnia 25 grudnia, tuż po obiedzie, odebrałam telefon. Moja rozmówczyni mówiła z wielkim przejęciem: „Li Xin, mam złe wieści!”. Kiedy usłyszałam głos siostry Chen Xi, serce podeszło mi do gardła. Powiedziała mi umówionym szyfrem, że rano Liang Xin została aresztowana przez policję, która skonfiskowała także pieniądze kościoła. Chen Xi dodała jeszcze, że ona sama prawdopodobnie jest śledzona i kazała mi znaleźć sposób, aby poradzić sobie z konsekwencjami aresztowań i szybko wyjechać.
Osunęłam się na sofę i pomyślałam: „Policja musiała nas śledzić i monitorować od jakiegoś czasu. Przyjechali przygotowani. Wiem, że jest miejsce, w którym przechowywane są księgi i mienie kościoła. Zarówno Chen Xi, jak i Liang Xin tam były. Muszę szybko przenieść te rzeczy w bezpieczne miejsce, bo inaczej w każdej chwili może je przejąć policja”. Potem jednak pomyślałam: „To miejsce też mogło już zostać odkryte przez policjantów, więc jeśli teraz tam pójdę, czy sama nie oddam się w ich ręce? Jeśli mnie pochwycą, policja na pewno będzie mnie torturować. A jeżeli nie wytrzymam tortur i zdradzę Boga, to nie uzyskam dobrego końca i przeznaczenia”. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam przerażona. Pomyślałam, że może będzie lepiej, jeśli zostanę tu, gdzie jestem, i poczekam, aż wszystko się uspokoi. Czułam się jednak nieswojo, ponieważ teraz, gdy interesy kościoła doznały uszczerbku, miałam obowiązek je chronić. Jak mogłabym pozwolić sobie na tchórzostwo w takiej chwili? Byłam rozdarta między strachem o własne bezpieczeństwo a troską o dobro kościoła i nie wiedziałam, co robić. Ale wtedy przypomniałam sobie taki oto fragment słów Bożych: „Kiedy wykonujesz swoje obowiązki, myślisz o własnych korzyściach, swoim własnym bezpieczeństwie i o członkach swojej rodziny. Czy kiedykolwiek zrobiłeś coś dla Mnie? Kiedy ostatnio myślałeś o Mnie? Kiedy ostatnio poświęciłeś się, jakimkolwiek kosztem, dla Mnie i Mojego dzieła? Gdzie są dowody na twoją zgodność ze Mną? Gdzie jest twoja rzeczywista lojalność wobec Mnie?” (Powinieneś dążyć do zgodności z Chrystusem, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowo Boże dokładnie ujawniało mój stan. Wobec groźby aresztowania i prześladowań ze strony wielkiego czerwonego smoka nie myślałam o tym, aby mieć wzgląd na Boże intencje czy chronić dzieło kościoła. Myślałam tylko o własnych interesach. Bałam się aresztowania i tortur, a jeszcze bardziej bałam się, że tortury mnie złamią, że stanę się Judaszem, a tym samym nigdy nie osiągnę dobrego końca i przeznaczenia. Wszystkie moje lęki miały na celu ochronę mych własnych interesów. W tym krytycznym momencie, by chronić samą siebie, zlekceważyłam interes kościoła i chciałam uchylić się od obowiązku. Jakże byłam samolubna i godna pogardy! Bez względu na to, jak okrutni byliby policjanci, i tak znajdowali się w rękach Boga, a bez Jego pozwolenia nawet jeden włos nie mógł spaść mi z głowy. Mając to w pamięci, poczułam się spokojniejsza i już się tak bardzo nie bałam. Pomyślałam o tym, jak Pan Jezus został ukrzyżowany, aby dokończyć dzieło odkupienia całej ludzkości. Dlaczego Pan Jezus był w stanie bez wahania oddać swe życie, aby wypełnić Boże posłannictwo? Odszukałam odpowiednie fragmenty Słowa Bożego, aby je sobie przeczytać. Brzmiały one tak: „Jezus był zdolny wypełnić Boże zadanie – dzieło odkupienia całej ludzkości – ponieważ okazywał on troskę o Boże intencje, nie czyniąc dla siebie żadnych planów ani ustaleń. Zatem również był bliskim Bogu – samym Bogiem – co wszyscy bardzo dobrze rozumiecie. (Rzeczywiście, sam był Bogiem, o którym świadczył Bóg. Wspominam o tym, przywołując przykład Jezusa, aby zilustrować tę kwestię). Potrafił umieścić Boży plan zarządzania w samym centrum i zawsze modlił się do Ojca Niebieskiego, poszukując Jego woli. Modlił się i mówił: »Boże Ojcze! Niech będzie wola Twoja, nie działaj zgodnie z Moimi pragnieniami, ale zgodnie ze swoim planem. Człowiek może być słaby, ale dlaczego się o niego troszczysz? Jak człowiek może być godzien Twoich zmartwień, człowiek, który jest jak mrówka w Twojej dłoni? W Moim sercu chcę tylko wypełnić Twoją wolę i chciałbym, abyś mógł zdziałać we Mnie wszystko to, co chciałbyś we Mnie czynić zgodnie ze swoimi pragnieniami«. W drodze do Jerozolimy Jezus przeżywał cierpienie, jak gdyby obracano Mu nóż w sercu, mimo to nie miał nawet najmniejszego zamiaru nie dotrzymać swego słowa; zawsze towarzyszyła Mu potężna siła, kierująca Go w miejsce, w którym miał być ukrzyżowany. Ostatecznie został przybity do krzyża i stał się podobieństwem grzesznego ciała, dopełniając dzieła odkupienia ludzkości. Wyrwał się z pęt śmierci oraz Hadesu. Przed Jego obliczem śmierć, piekło i Hades utraciły swoją moc i zostały przez Niego pokonane” (Jak służyć zgodnie z wolą Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu tego fragmentu Bożych słów byłam bardzo poruszona. Aby odkupić ludzkość, która żyła we władzy szatana, Pan Jezus dał się ukrzyżować i stał się ofiarą przebłagalną za grzechy ludzkości, znosząc tak wiele bólu i upokorzeń. Na pierwszym miejscu postawił wypełnienie Bożego posłannictwa, bez żadnych warunków ani wymówek, i nie mając względu na własne zyski czy straty. Tymczasem gdy na mnie spadł obowiązek, nie starałam się troszczyć o Boże intencje ani wypełnić swojej odpowiedzialności. Myślałam tylko o własnym bezpieczeństwie i końcowym przeznaczeniu. W tym momencie zrobiło mi się za siebie wstyd, poczułam się wielce skruszona i dłużna Bogu. Natychmiast padłam na kolana i zaczęłam modlić się do Niego, aby okazać skruchę.
W tamtej chwili przypomniałam sobie hymn ze słów Bożych, który często lubiłam śpiewać. Pieśń ta była modlitwą Piotra, gdy ten przeżywał straszliwe męki podczas swego procesu.
Chciałbym poświęcić całe życie Bogu
1. (…) Wiesz, co potrafię zrobić i wiesz również, jaką rolę mogę odegrać. Pragnę zdać się na łaskę Twoich zrządzeń i poświęcę Tobie wszystko, co mam.
2. Tylko Ty wiesz, co mogę dla Ciebie zrobić. Chociaż szatan tak bardzo mnie zwiódł, że buntowałem się przeciwko Tobie, wierzę, że nie pamiętasz mi tych grzechów i że nie postąpisz ze mną na ich podstawie. Pragnę Tobie poświęcić całe moje życie. Nie proszę o nic, nie mam też innych nadziei ani planów; chcę działać tylko zgodnie z Twoimi intencjami i podążać za Twoją wolą. Będę pić z Twojego pucharu goryczy i jestem na Twoje rozkazy.
(Jak Piotr poznał Jezusa, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)
Modlitwa Piotra poruszyła mnie i zainspirowała. Bóg wiedział, jaka jest moja postawa i jakie obowiązki jestem w stanie wykonywać, a skoro ten obowiązek przypadł w udziale właśnie mnie, wiedziałam już, że powinnam bez wahania go wypełnić. Wtedy właśnie odnalazłam w sobie determinację, aby odłożyć na bok moje osobiste interesy i mieć wzgląd na Boże intencje. Następnego dnia co prędzej poszłam przenieść gdzieś indziej księgi i dobytek kościoła. Byłam przy tym bardzo niespokojna. Bałam się, że po drodze coś może pójść nie tak, więc nieustannie modliłam się do Boga. Myślałam o następujących słowach Bożych: „Nie lękaj się – Bóg Wszechmogący Zastępów z pewnością będzie z tobą; On jest waszym obrońcą i waszą tarczą” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 26, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Te słowa Boga od razu dodały mi wiary. Byłam całkowicie w Jego rękach i to od Niego zależało, czy po drodze pojawi się jakieś niebezpieczeństwo. Moim zadaniem było wypełnić swą misję najlepiej jak potrafię i zrobić wszystko, co tylko będę w stanie zdziałać. Mając w Bogu oparcie, nie miałam się czego obawiać. Nieco później, gdy książki i dobytek zostały przeniesione w bezpieczne miejsce, moje serce nareszcie się uspokoiło.
Rok później, w grudniu 2012 roku, trwał właśnie okres, w którym ewangelia szerzyła się bardzo intensywnie i wielu ludzi w całym kraju przyjmowało dzieło Boga Wszechmogącego. Partia komunistyczna była wściekła. Wykorzystywała swoje media do atakowania i szkalowania Kościoła Boga Wszechmogącego, a także gorączkowo uciskała i aresztowała braci i siostry. W mieście, w którym mieszkałam, aresztowano kilkanaście osób. Pewnego dnia, gdy byłam na zgromadzeniu poza miastem, nagle zadzwoniła do mnie siostra Tian Hui. Powiedziała ze zdenerwowaniem: „Mam złe wieści, stało się coś złego…”. Zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie nie może mi powiedzieć jasno i wyraźnie przez telefon, o co chodzi, więc rozłączyłam się i szybko wróciłam do miasta. Na spotkaniu z Tian Hui dowiedziałam się, że policja szuka dwóch sióstr, które szerzyły ewangelię. Na tablicach ogłoszeniowych, słupach telefonicznych, bramach fabryk oraz na wszystkich ulicach wisiały rozesłane za nimi listy gończe. Policjanci z ich zdjęciami sprawdzali również przejeżdżające pojazdy i pieszych na skrzyżowaniach w całym powiecie. Tian Hui powiedziała mi, że bracia i siostry pomogli tym dwóm siostrom znaleźć tymczasową kryjówkę. Jednak wielu członków rodzin naszych braci i sióstr usłyszało, że rząd nasila aresztowania wiernych i bardzo się obawiało, że ich krewni również zostaną aresztowani, dlatego zatrzymywali braci i siostry w domach i nie pozwalali im przychodzić na spotkania. Przedyskutowałam więc z Tian Hui, co należy zrobić i uznałyśmy, że należy podlewać i wspierać tych braci i siostry, każdego z osobna, tak aby wszyscy mogli zrozumieć prawdę, nie dali się powstrzymać mrocznym siłom wielkiego czerwonego smoka i byli w stanie wytrwać w nieprzyjaznym otoczeniu.
Pewnego dnia poszłam udzielić wsparcia jednej z sióstr, a kiedy zakończyłyśmy omówienie, było już po północy. Szłam więc sama pustą, cichą drogą, myśląc sobie: „Musiałam wspierać tę siostrę o tak późnej porze, a jest jeszcze tylu braci i sióstr, których trzeba podlać i wesprzeć. Sytuacja jest teraz niebezpieczna, więc jeśli będę tak biegać od domu do domu i zostanę złapana, nie wiem, jakiego rodzaju tortury zastosuje wobec mnie policja. Czy partia komunistyczna zakatuje mnie na śmierć, ponieważ nienawidzi ludzi wierzących w Boga? Jeśli zostanę pobita na śmierć, nie będę mogła ujrzeć piękna królestwa, które nadejdzie, nieprawdaż? Pełnienie tego obowiązku jest zbyt niebezpieczne! Nikt mi przecież wyraźnie nie polecił, abym akurat teraz wspierała braci i siostry, więc dlaczego podejmuję to ryzyko?”. Im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam przerażona. Kiedy wróciłam do domu, otrzymałam list od jednej z sióstr. Wraz z kilkunastoma innymi braćmi i siostrami została aresztowana za głoszenie ewangelii i właśnie ją zwolniono. W swym liście pisała, że bracia i siostry przebywający w więzieniu mówili, abyśmy się o nich nie martwili. Chociaż zostali aresztowani i uwięzieni oraz cierpieli pewne trudności, mieli poczucie, że to zaszczyt znosić prześladowania za głoszenie ewangelii. Siostra pisała również, że kiedy już będzie pewna, iż policja przestała ją śledzić i monitorować, znów zacznie głosić ewangelię. Po przeczytaniu jej listu ogarnęło mnie wielkie poczucie winy. Oto ci bracia i siostry cierpieli w więzieniu, lecz zamiast narzekać, uważali prześladowania u powodu głoszenia ewangelii za powód do chwały. Pomyślałam wówczas o sobie. Ja wspierałam jedynie moich braci i siostry i wykonywałam pewną pracę, aby uporządkować sprawy po fali aresztowań, ale przez cały czas martwiłam się, że zostanę aresztowana i pobita na śmierć. Myślałam wciąż tylko o własnych interesach, końcu i przeznaczeniu. Im więcej się nad tym zastanawiałam, tym większy czułam żal i tym bardziej obwiniałam siebie. Uznałam, że jestem samolubna i podła, niegodna, by Bóg mnie podlewał i zaopatrywał. Właśnie wtedy przypomniałam sobie następujący fragment słów Bożych: „Podziwiam przebiśniegi, kwitnące na wzgórzach; kwiaty i trawy rozrastają się na zboczach, lecz przebiśniegi przed nadejściem wiosny dodają blasku Mojej chwale na ziemi – czy człowiek może osiągnąć takie rzeczy? Czy mógłby świadczyć o Mnie na ziemi przed Moim powrotem? Czy mógłby poświęcić się dla Mojego imienia w kraju wielkiego czerwonego smoka?” (Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 34, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Przeczytałam też jeszcze jeden fragment: „Ponieważ wykonywane jest w kraju, który sprzeciwia się Bogu, całe Jego dzieło napotyka na nieprawdopodobne przeszkody, a wypełnienie się wielu Jego słów wymaga czasu; dlatego też słowa Boga oczyszczają ludzi, co jest zarazem częścią cierpienia. Wykonywanie dzieła w kraju wielkiego, czerwonego smoka jest dla Boga niezwykle trudne, ale to właśnie poprzez tę trudność Bóg realizuje jeden etap swojego dzieła, ujawniając swoją mądrość i cudowne uczynki oraz wykorzystując tę okazję, aby uczynić tę grupę ludzi pełnymi” (Czy dzieło Boga jest tak proste, jak to wydaje się człowiekowi? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Rozważywszy te słowa Boże, zrozumiałam co nieco na temat intencji Boga. Bóg pozwala wielkiemu czerwonemu smokowi nas prześladować, aby udoskonalić naszą wiarę i podporządkowanie. W dniach ostatecznych Bóg doskonali grupę ludzi, by uczynić z nich zwycięzców, którzy bez względu na to, jak niebezpieczna lub okropna jest ich sytuacja, potrafią nadal wypełniać swe obowiązki, praktykować prawdę i wytrwać w świadectwie. To właśnie był czas, kiedy musiałam trwać przy świadectwie o Bogu, ale ja, ze względu na własne bezpieczeństwo, chciałam porzucić swój obowiązek i uciec od tej sytuacji. Naprawdę byłam samolubna i godna pogardy! Pomyślałam o kwiatach i roślinach na skraju drogi. Nieważne, jak bardzo jest zimno czy gorąco, nieważne, jak niesprzyjające jest ich środowisko, o ile tylko jest to ta właśnie pora roku, w której Bóg nakazał im wzrastać, one rosną i kwitną, niosąc świadectwo o czynach Stwórcy. Dlaczego zatem ja stawałam się niespokojna i słaba w chwili, kiedy sytuacja stawała się choć trochę trudna? Dlaczego nie byłam w stanie wypełnić choć części obowiązku istoty stworzonej? Naprawdę byłam gorsza od przydrożnych kwiatów i roślin. Jak mogłabym być godna życia w obecności Boga? Czułam ogromne wyrzuty sumienia, więc zaczęłam zastanawiać się nad sobą: dlaczego za każdym razem, kiedy stykam się z aresztowaniem i prześladowaniem ze strony wielkiego czerwonego smoka i muszę wypełnić swój obowiązek, myślę tylko o własnym interesie i nie potrafię stanąć na straży dzieła kościoła?
Potem przeczytałam następujący fragment słów Bożych: „Bóg jest zawsze najwyższy i godny czci, podczas gdy człowiek zawsze pozostaje podły i bezwartościowy. Wynika to z tego, że Bóg zawsze poświęca się dla ludzkości i ponosi koszty na jej rzecz, podczas gdy człowiek zawsze zabiega o coś i trudzi się tylko dla samego siebie. Bóg zawsze zadaje sobie trud, by ludzkość mogła przetrwać, a tymczasem człowiek nie wnosi nic na rzecz sprawiedliwości albo światła. Nawet jeśli podejmuje jakiś chwilowy wysiłek, nie potrafi znieść ani jednego ciosu, ponieważ wysiłek ów podjęty jest zawsze dla niego samego, a nie dla innych. Człowiek jest zawsze samolubny, podczas gdy Bóg jest zawsze bezinteresowny. Bóg jest źródłem wszystkiego, co sprawiedliwe, dobre i piękne, a człowiek jest tym, który dziedziczy i wyraża wszelką szpetotę i zło. Bóg nigdy nie zmieni swojej istoty sprawiedliwości i istoty piękna, gdy tymczasem człowiek w każdej chwili i sytuacji może zdradzić sprawiedliwość i odsunąć się od Boga” (Zrozumienie usposobienia Boga jest bardzo ważne, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu tego fragmentu słów Bożych byłam głęboko poruszona. Aby ocalić ludzkość przed władzą szatana, Bóg dwukrotnie stał się ciałem i bez względu na to, jak wiele upokorzeń i cierpień znosił, zawsze wyrażał prawdę i pracował dla zbawienia ludzi, nigdy nie rezygnując ze swego celu, jakim jest ich zbawienie. Istota Boga jest bezinteresowna i dobra. Tymczasem ja żyłam zgodnie z dewizami szatana, takimi jak „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego” i „Za darmo nie kiwnij nawet palcem”. We wszystkim zawsze na pierwszym miejscu stawiałam swoje własne interesy, a w ogóle nie brałam pod uwagę dzieła kościoła. Gdy coś nie wymagało wielkich cierpień ani nie wiązało się z moją przyszłością czy przeznaczeniem, potrafiłam ponosić niewielkie koszty lub czegoś się wyrzec. Jednak gdy tylko pojawiała się groźba, że mogę zostać aresztowana i prześladowana, przez cały czas bałam się, że zostanę schwytana, pobita na śmierć i nigdy nie osiągnę dobrego końca ani przeznaczenia. Raz za razem chciałam porzucić wypełnianie swego obowiązku. Nie myślałam wtedy o zniechęceniu i słabości moich braci i sióstr ani o troskach Boga, tylko o własnym interesie. Jakże zatem można było stwierdzić, że w ogóle mam sumienie? Kiedy o tym pomyślałam, poczułam się ogromnie zawstydzona, więc uklękłam i modliłam się do Boga: „Boże! Jestem samolubna, podła i zupełnie brak mi człowieczeństwa. Chcę okazać przed Tobą skruchę i podlewać oraz wspierać moich braci i siostry”. Kiedy się pomodliłam, przyszedł mi do głowy inny hymn ze słów Bożych:
Powinieneś opuścić wszystko dla prawdy
1. Musisz cierpieć trudy dla prawdy, musisz poświęcić się prawdzie, musisz znosić upokorzenie dla prawdy, a żeby posiąść więcej prawdy, musisz doświadczyć więcej cierpienia. To właśnie powinieneś czynić. Nie wolno ci rezygnować z prawdy na rzecz uciech harmonijnego życia rodzinnego i nie wolno ci utracić godności i rzetelności pielęgnowanych przez okres całego życia dla chwilowej przyjemności.
2. Powinieneś dążyć do wszystkiego, co jest piękne i dobre, i powinieneś iść w życiu ścieżką, która ma większe znaczenie. Jeśli prowadzisz tak prostackie życie i nie dążysz do żadnych celów, czyż nie marnujesz życia? Cóż możesz zyskać z takiego życia? Powinieneś zaniechać wszelkich cielesnych przyjemności dla jednej prawdy i nie powinieneś rezygnować ze wszystkich prawd dla chwilowej przyjemności. Tacy ludzie nie posiadają prawości ani godności; ich egzystencja nie ma żadnego znaczenia!
(Doświadczenia Piotra: jego znajomość karcenia i sądu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)
Rozważając słowa Boga, poczułam się głęboko poruszona. Nawet gdybym pewnego dnia rzeczywiście została aresztowana i uwięziona albo zakatowana na śmierć, taki męczeński koniec byłby wykonaniem obowiązku istoty stworzonej, co jest rzeczą zaszczytną. Zdolność do wyrwania się z ograniczeń śmierci i wypełnienia powinności istoty stworzonej to potężne i doniosłe świadectwo, po stokroć lepsze niż życie w okowach mojego skażonego usposobienia, przedłużanie niegodnej egzystencji. Gdy sobie to wszystko uświadomiłam, ogarnęło mnie głębokie poczucie wyzwolenia.
Następnego dnia zaprosiliśmy kilkoro braci i sióstr na spotkanie. Dzięki omówieniu słów Bożych wszyscy zrozumieli, że mądrość Boża urzeczywistnia się w oparciu o przebiegłe sztuczki szatana; że Bóg pozwala, by dotykał nas ucisk i udręka, aby doskonalić naszą wiarę oraz że wielki czerwony smok jest tylko narzędziem w Bożym dziele. Po tym omówieniu każdy był gotów wypełnić swój obowiązek, aby wspierać innych braci i siostry. Ja zaś byłam szczególnie poruszona, widząc, jak bracia i siostry pokonują swe zniechęcenie oraz słabość i stają się silniejsi. Zrozumiałam, że żadna wroga siła nie jest w stanie stłumić mocy i autorytetu słów Bożych. Po doświadczeniu tej fali prześladowań i aresztowań wszyscy mieli więcej wiary w Boga, a ja wiedziałam, że wszystko to było Bożą łaską. Przypomniałam sobie słowo Boże: „Dowodem na postępujący upadek wielkiego, czerwonego smoka jest ciągłe dojrzewanie ludu Bożego. Jest to zjawisko oczywiste i każdy może je zauważyć. Dojrzewanie ludu Bożego jest znakiem zbliżającego się upadku wroga” (Interpretacje tajemnic „Słowa Bożego dla całego wszechświata”, rozdz. 10, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Bóg wykorzystał gorączkowe aresztowania, przeprowadzane przez wielkiego czerwonego smoka w Jego służbie, aby udoskonalić swych wybrańców. Dzięki prześladowaniom Bóg udoskonalił wiarę i podporządkowanie moich braci i sióstr, a wszyscy oni poczynili postępy w życiu. To właśnie jest efekt, jaki ma osiągnąć dzieło Boże. Gdy widziałam, jak wypełniają się słowa Boga, wzrastała moja wiara i miałam większą niż kiedykolwiek motywację do wypełniania swych obowiązków.
Wkrótce po tym wydarzeniu otrzymałam wiadomość, że policjanci, dzięki podsłuchom w telefonach, ustalili, w której miejscowości ukrywają się dwie poszukiwane siostry i chodzili od domu do domu, usiłując je znaleźć. Policja ustawiła również punkty kontrolne na drodze. Jacyś bracia i siostry podjęli ryzyko i wywieźli poszukiwane siostry do jaskini za miastem. Te dwa dni były bardzo zimne, a obie siostry były wyczerpane ukrywaniem się i życiem w nieustannej ucieczce. Nie udało im się również zdobyć niczego do jedzenia, nie mogły więc zbyt długo pozostać w jaskini. Musieliśmy je ratować. Pomyślałam więc: „Na całej ulicy rozwieszone są listy gończe za poszukiwanymi siostrami, a policjanci sprawdzają przejeżdżające samochody. Jeśli spróbujemy wyjechać na drogę z tymi siostrami i zostaniemy złapane przez policję, na pewno oskarżą nas o ukrywanie uciekinierów. Kiedy już policja nas aresztuje, zostaniemy pobite niemal na śmierć, a jeśli mnie zakatują, to jak będę mogła dążyć do prawdy i zostać zbawiona?”. Kiedy ta myśl przeszła mi przez głowę, zdałam sobie sprawę, że znów jestem samolubna oraz godna pogardy i myślę tylko o sobie, więc natychmiast odmówiłam w duchu modlitwę do Boga i poprosiłam Go, by chronił me serce, tak abym mogła stanąć po Jego stronie, nie zważając na osobiste interesy. W tym momencie pomyślałam o następującym fragmencie słów Bożych: „Nie ma żadnej korelacji między obowiązkiem człowieka a tym, czy otrzyma on błogosławieństwa, czy też doświadczy nieszczęścia. Obowiązek to coś, co człowiek powinien wypełnić; jest to jego powołanie zesłane mu z nieba, a jego wykonywanie nie powinno zależeć od rekompensaty czy rozmaitych warunków bądź przyczyn. Tylko wtedy bowiem jest to wykonywanie swojego obowiązku. Otrzymanie błogosławieństw oznacza zostanie udoskonalonym i cieszenie się Bożymi błogosławieństwami, doświadczywszy sądu. Doświadczenie nieszczęścia oznacza, że usposobienie danej osoby nie ulega zmianie po tym, jak doświadczyła ona karcenia i sądu, nie doświadcza ona również doskonalenia, lecz otrzymuje karę. Jednakże bez względu na to, czy otrzymają błogosławieństwa, czy doświadczą nieszczęścia, istoty stworzone winny wypełniać swój obowiązek, robiąc to, co do nich należy i to, co są w stanie zrobić. Każda osoba, – osoba, która podąża za Bogiem – winna zrobić przynajmniej tyle. Nie powinieneś spełniać swojego obowiązku tylko dla otrzymania błogosławieństw i nie powinieneś odmawiać działania z obawy przed tym, że doświadczysz nieszczęścia. Pozwólcie, że coś wam powiem: wypełnianie swego obowiązku przez człowieka oznacza, że robi on to, co należy. Jeśli zaś nie jest w stanie swego obowiązku wypełnić, wówczas jest to jego buntowniczość” (Różnica pomiędzy służbą Boga wcielonego a obowiązkiem człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Wykonywanie swego obowiązku jest powołaniem istoty stworzonej i czyniąc to, nie powinniśmy stawiać żadnych warunków. Bez względu na to, jak niebezpieczne jest otoczenie albo na to, czy mamy dobry koniec i przeznaczenie, powinniśmy wypełnić nasz obowiązek. To jest rozsądek, który powinna posiadać istota stworzona. Moim obowiązkiem było chronić moje siostry. Nawet gdybym została schwytana, przewożąc owe poszukiwane siostry, i gdyby pobito mnie na śmierć, zginęłabym, aby wykonać swój obowiązek istoty stworzonej, co jest rzeczą chwalebną! Zrozumiałam intencję Boga i wraz z innymi wyruszyłam na ratunek tym dwóm siostrom. Ukryliśmy je w bagażniku samochodu, a z obawy przed policją unikaliśmy głównych arterii i jechaliśmy wąską drogą przez las. Przez całą podróż modliłam się do Boga i prosiłam Go, aby nas chronił. Po mniej więcej godzinie udało nam się dowieźć siostry do celu, a ja poczułam się tak, jakby spadł ze mnie wielki ciężar. Kiedy wracaliśmy do swojego powiatu, nasz samochód został zatrzymany przez policję, ale nie było w nim żadnej z poszukiwanych osób, więc funkcjonariusze pozwolili nam jechać dalej. Bardzo niewiele brakowało!
Dzięki mojemu doświadczeniu zrozumiałam, że partia komunistyczna, chcąc zniweczyć dzieło Boże, zastraszyć i aresztować wierzących w Boga, wpadła w istną furię, ale bez względu na to, jak by nie szalała, i tak podlega zwierzchniej władzy i zarządzeniom Boga i jest tylko narzędziem w Jego rękach. W końcu zrozumiałam też, co Bóg miał na myśli, mówiąc: „We wszystkich Moich planach wielki czerwony smok jest Moją przeciwwagą, Moim wrogiem, a także Moim sługą; w tym sensie nigdy nie poluzowałem Moich »wymagań« względem niego. Dlatego ostatni etap dzieła Mojego wcielenia dopełnia się w jego domostwie – to bardziej sprzyja temu, by wielki czerwony smok służył Mi jak należy, dzięki czemu podbiję go i wypełnię Mój plan” (Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 29, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). W dniach ostatecznych wielkie znaczenie ma to, że Bóg wykonuje swe dzieło w Chinach, w legowisku wielkiego czerwonego smoka. Bóg wykorzystuje służbę wielkiego czerwonego smoka, aby doskonalić naszą wiarę i udoskonalić grupę ludzi, czyniąc ich zwycięzcami. Bóg zaprawdę jest mądry! Bogu Wszechmogącemu niechaj będą dzięki!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Yongsui, Korea Południowa Bóg Wszechmogący mówi: „Aby wejść w rzeczywistość, należy najpierw zwrócić się całym sobą ku...
Autorstwa Su Dong, Włochy W lipcu dwa tysiące dwudziestego pierwszego zajmowałam się produkcją filmów w kościele. Wiedziałam, że to ważny...
Autorstwa Wuxin, Prowincja Shanxi Podczas poprzednich zgromadzeń często omawialiśmy ścieżki, którymi podążali Piotr i Paweł. Powiedziano,...
Autorstwa Hao Li, ChinyW sierpniu 2019 roku objęłam funkcję przywódczyni w kościele. Podczas jednego ze spotkań, gdy tylko skończyłam swoje...