Jak wytrwać w wykonywaniu obowiązków w obliczu zagrożenia

07 sierpnia 2025

Autorstwa Gao Jiaqi, Chiny

W lipcu 2023 roku zostałam przywódczynią w kościele. W dniu 13 sierpnia wróciłam po skończonej pracy do rodziny udzielającej mi gościny. Gdy tylko otworzyłam drzwi, widok, który ukazał się moim oczom, sprawił, że podskoczyłam ze zdumienia. W środku panował kompletny bałagan. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami, a w kuchni i w salonie świeciło się światło. Nagle zdałam sobie sprawę, że coś musiało się stać. Pomyślałam: „Pewnie siostra, z którą współpracuję, kaznodziejka Sun Fei, i siostra, która nas gości, zostały aresztowane”. Gdy wpadłam do sypialni, zobaczyłam, że tu też wszystko jest w nieładzie. Nie mogłam powstrzymać zdenerwowania: „Jeśli policjanci zainstalowali w domu kamerę i mnie tu zobaczą, dowiedzą się, że wykonuję ważne obowiązki. Wtedy na pewno po mnie przyjdą i mnie aresztują”. W panice szybko spakowałam kilka ubrań i udałam się do innego domu udzielającego gościny. Tej nocy przekręcałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Myślałam: „Siostry, które zostały aresztowane, znają dane osób pracujących w kilku kościołach i adres domu, w którym przechowywane są księgi. Ponadto w ich komputerach są informacje na temat tożsamości braci i sióstr. Jeśli nie zdążyły ich wyłączyć, informacje te mogły wpaść w ręce policji i aresztowanych może zostać więcej braci i sióstr. Trzeba jak najszybciej zająć się następstwami. Najpierw muszę powiadomić braci i siostry, którym grozi niebezpieczeństwo, żeby szybko się ukryli, a następnie przenieść księgi ze słowami Bożymi”. Potem jednak pomyślałam o tym, że muszę sama poradzić sobie z tymi wszystkimi następstwami i że nie mam nawet z kim o tym porozmawiać. Wykonywałam swoje obowiązki od niedawna i nie rozumiałam albo nie potrafiłam wykonywać jeszcze wielu zadań. Jak miałam sobie sama z tym wszystkim poradzić? Myśląc o tych realnych trudnościach, poczułam się strasznie przygnębiona, jakby moje serce przygniatał ogromny ciężar. Byłam też nieco przestraszona. Bałam się, że jeśli policja sprawdzi nagranie z monitoringu, znajdzie mnie i aresztuje. Gdyby do tego doszło i nie byłabym w stanie znieść policyjnych tortur, zdradziłabym Boga i stała się judaszem, to po śmierci trafiłabym do piekła, gdzie czekałaby mnie kara. Wierzyłam w Boga od dziesięciu lat i nie chciałam, żeby mój wynik tak wyglądał. Chciałam do końca podążać za Bogiem i doczekać dnia, w którym zostanie otoczony chwałą. W obliczu tych realnych trudności i nieznanej przyszłości przez całą noc towarzyszyło mi uczucie lęku i paniki.

Następnego dnia inna kaznodziejka, Li Xue, powiedziała mi, że kaznodziejka Sun Fei i siostra, z którą współpracowałam, faktycznie zostały aresztowane. Gdy się o tym dowiedziałam, zrozumiałam, że dzięki Bożej ochronie udało mi się uniknąć tego nieszczęścia. W przeciwnym razie ja też zostałabym aresztowana. Jednak gdy tylko pomyślałam o konieczności przeniesienia ksiąg, poczułam w sercu lekki strach: „Jeśli aresztowane osoby staną się judaszami i wyjawią, gdzie przechowywane są księgi, czy idąc tam, nie wkroczę prosto do jaskini lwa? W przeszłości niektórzy aresztowani stawali się judaszami. Podpisali »Trzy oświadczenia« i zdradzili Boga, przez co zostali naznaczeni piętnem bestii. Wszyscy wierzyli w Boga dłużej niż ja. Skoro oni nie potrafili wytrwać w obliczu aresztowania, co ja miałam powiedzieć? Jeśli mnie aresztują, a ja zostanę judaszem i zdradzę Boga, nie będę miała szansy na zbawienie. Czy nie okazałoby się wówczas, że przez wszystkie te lata wierzyłam na próżno?”. Gdy tak o tym myślałam, zaczęłam się bać i nie miałam odwagi nigdzie jechać. Potem jednak pomyślałam: „Teraz tylko ja wiem, w którym domu przechowywane są księgi ze słowami Bożymi. Jeśli ich nie przeniosę i policja je skonfiskuje, do końca życia będę miała wyrzuty sumienia, żal do siebie i poczucia winy”. Przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „To, jak traktujesz Boże zadania, jest niezwykle istotne, jest to bardzo poważna sprawa. Jeśli nie potrafisz wypełnić tego, co Bóg powierzył ludziom, to nie jesteś zdolny do życia w Jego obecności i powinieneś zostać ukarany. To, że ludzie powinni wykonywać wszystkie zadania, które Bóg im powierza, jest całkowicie naturalne i uzasadnione. Jest to największa odpowiedzialność człowieka i jest ważne jak samo jego życie. Jeśli nie traktujesz poważnie Bożych zadań, wtedy zdradzasz Boga w najcięższy sposób. Jesteś wtedy bardziej godny ubolewania niż Judasz i powinieneś zostać przeklęty. Ludzie muszą dokładnie zrozumieć, w jaki sposób traktować to, co Bóg im powierza, a przynajmniej muszą zrozumieć, że zadania, jakie im wyznacza, stanowią wywyższenie i szczególną łaskę od Boga, i że są czymś najwspanialszym. Wszystko inne można porzucić. Nawet jeśli jakaś osoba ma poświęcić własne życie, i tak musi wykonać zlecone przez Boga zadanie(Jak poznać naturę człowieka, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże pozwoliły mi zrozumieć, że zadanie wyznaczone przez Boga jest odpowiedzialnością i misją człowieka. Człowiek ma obowiązek wywiązać się z tej powinności i odważnie stawić czoła niebezpieczeństwu, okazać swoją lojalność i chronić księgi ze słowami Bożymi. Ja jednak nie traktowałam lojalnie swoich obowiązków. Byłam jedyną osobą, która wiedziała, w którym domu przechowywane są księgi. Musiałam jej jak najszybciej stamtąd zabrać, jednak aby chronić samą siebie, nie chciałam zajmować się następstwami pomimo ryzyka, że ​​księgi wpadną w ręce policji. Swoim zachowaniem zdradzałam Boga. Czy posiadałam choć odrobinę sumienia i rozumu? W obliczu zagrożenia osoba prawdziwie obdarzona sumieniem i rozumem potrafiłaby stanąć w obronie interesów domu Bożego i polegać na Bogu, aby dobrze wykonywać swoje obowiązki. Gdybym nie miała odwagi przenieść ksiąg ze strachu przed śmiercią i kurczowo trzymała się życia, a księgi wpadłyby w ręce wielkiego czerwonego smoka, byłabym potępioną na wieki grzesznicą zasługującą na przekleństwo, jeszcze bardziej godną pożałowania niż judasz. W tamtym momencie przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „Powinieneś wiedzieć, że całe otaczające cię środowisko jest dopuszczone i ustalone przeze mnie. Niech to będzie dla ciebie jasne i zadowalaj Moje serce w otoczeniu, które ci dałem. Nie lękaj się tego czy tamtego – Bóg Wszechmogący Zastępów z pewnością będzie z tobą; On jest wspierającą cię siłą i twoją tarczą(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 26, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Nie powinieneś obawiać się tego czy tamtego; bez względu na to, ilu trudom i niebezpieczeństwom miałbyś stawić czoła, powinieneś zachować spokój przed Moim obliczem, niczym nie niepokojony, tak aby Moja wola mogła się wypełnić w niezakłócony sposób. Jest to twój obowiązek. W przeciwnym razie sprowadzę na ciebie swój gniew, a Moja ręka… Będziesz wtedy cierpiał nieskończone męki psychiczne. Musisz wszystko znieść. Musisz wyrzec się dla Mnie wszystkiego, podążać za Mną z całej swojej siły i być gotowym zapłacić każdą cenę. Nadszedł czas, żebym poddał cię próbie – czy okażesz Mi swoją wierność? Czy będziesz wiernie podążał za Mną aż do końca drogi? Nie obawiaj się; z Moją pomocą, któż mógłby stanąć ci na tej drodze? Zapamiętaj to sobie! Pamiętaj! We wszystkim są Moje dobre intencje i wszystko jest pod Moją kontrolą. Czy potrafisz kierować się Moim słowem we wszystkim, co mówisz i robisz? Kiedy spadną na ciebie próby ognia, czy uklękniesz i Mnie zawołasz? Czy też skulisz się, niezdolny do tego, by ruszyć naprzód?(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 10, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boże pozwoliły mi zrozumieć, że kościół cierpi z powodu aresztowań i prześladowań ze strony KPCh za przyzwoleniem Boga, że musimy mieć wiarę, że Bóg jest z nami, i że tego typu okoliczności są dla nas próbą. Teraz, gdy kościół stanął w obliczu aresztowań, moim obowiązkiem było odpowiednio zająć się następstwami i ochronić księgi ze słowami Bożymi. Była to odpowiedzialność i powinność, z której powinnam się wywiązać. Nie mogłam żyć w bojaźni. Musiałam wierzyć, że wszystko jest w rękach Boga. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że właśnie tego dnia, gdy miałam coś do załatwienia poza domem, siostry zostały aresztowane. Tylko dzięki suwerennej władzy Boga i Jego ustaleniom udało mi się uniknąć aresztowania i mogłam być na miejscu, żeby zająć się następstwami. Gdy sobie to uświadomiłam, poczułam w sercu przypływ wiary i energii. Pomyślałam: „Od Boga zależy, czy zostaną aresztowana, gdy będę dziś przewoziła księgi. Wszystko jest w Jego rękach. To wyścig z czasem. Nie mogę tego odwlekać ani o sekundę. Im szybciej księgi zostaną przeniesione, tym szybciej będą bezpieczne. W przeciwnym razie mogą w każdej chwili zostać skonfiskowane przez policję”. Później omówiłam tę sprawę z siostrami, po czym się rozstałyśmy, aby podjąć odpowiednie działania. W drodze do domu, w którym przechowywane były księgi, nieustannie się modliłam. Nie śmiałam pozwolić memu sercu, by choć na sekundę opuściło Boga. Dzięki Bożej ochronie udało nam się bezpiecznie przenieść księgi. Po dwóch tygodniach dowiedziałam się, że policja później przeszukała ten dom, ale nic nie znalazła. Gdy to usłyszałam, byłam bardzo zadowolona. Gdyby policja skonfiskowała księgi, do końca życia miałabym do siebie żal. Byłby to wieczny występek!

Rankiem 3 września przyszła do mnie Li Xue i przekazała kolejne wieści. Powiedziała, że ​​dwa dni wcześniej aresztowano kolejną osobę, która stała się judaszem, wyjawiając adresy domów, w których kościół przechowywał księgi. Dom, do którego właśnie je przeniosłam, również został zdekonspirowany. Księgi trzeba było ponownie pilnie przenieść. Gdy się o tym dowiedziałam, byłam w szoku i nie wiedziałam, co robić. Nie mogłam powstrzymać uczucia lęku: „Katastrofa goni katastrofę. Teraz znowu muszę pilnie przenieść księgi, bo gdy judasz przyprowadzi policję do drzwi, będzie za późno”. Potem jednak pomyślałam: „Ten judasz już zdradził adresy domów, w których kościół przechowuje księgi, ale nie wiem, w których z nich policja już była, a w których jeszcze nie. Jeśli podczas przenoszenia ksiąg natknę się na policję, nie uda mi się uciec, nawet gdybym chciała. Jeśli zostanę aresztowana, a policja dowie się, że jestem przywódczynią, na pewno mi nie przepuści. Gdy do tego dojdzie, a ja nie będę w stanie znieść tortur i stanę się judaszem, nie będę mogła liczyć na dobry wynik ani dobre przeznaczenie”. Gdy o tym pomyślałam, nie miałam już odwagi, żeby zająć się przeniesieniem ksiąg. Czułam jednak w sercu wyrzuty sumienia, więc pomodliłam się do Boga: „Dobry Boże, w obliczu tej nagłej sytuacji czuję w sercu lęk. Boję się, że jeśli zostanę aresztowana, nie wytrzymam tortur i zdradzę Cię, a wtedy nie będę mieć dobrego wyniku ani dobrego przeznaczenia. Teraz, gdy księgi ze słowami Bożymi są zagrożone i muszą zostać przeniesione, zachowuję się samolubnie i nikczemnie, dbając o własne bezpieczeństwo. Naprawdę nie mam za grosz sumienia ani rozumu! Dobry Boże, daj mi wiarę i siłę, abym zadowoliła Cię w tej sprawie”. Potem przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „Wiara jest niczym kładka z jednego pnia: ci, którzy żałośnie czepiają się życia, będą mieć trudności z przejściem na drugą stronę, jednak ci, którzy gotowi są oddać życie, mogą przejść po niej pewnym krokiem i bez żadnych obaw. Jeśli człowiek żywi bojaźliwe i strachliwe myśli, to dlatego, że szatan go oszukuje, gdyż szatan boi się, że przejdziemy przez most wiary, by wkroczyć w Boga(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 6, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Miałam za małą wiarę w Boga. Ilekroć znalazłam się w niebezpiecznej sytuacji, myślałam tylko o swoich cielesnych interesach. Martwiłam się, że jeśli zostanę aresztowana, nie wytrzymam tortur i zdradzę Boga, stając się judaszem i tracąc szansę na zbawienie. Nie zastanawiałam się nad tym, jak chronić braci i siostry, a także księgi ze słowami Bożymi oraz interesy domu Bożego. Zrozumiałam, że moje myśli były zbyt nikczemne i podłe, i że nie rozumiałam wszechmocy ani suwerennej władzy Boga. Pomyślałam o tym, że gdy ostatnim razem przenosiłam księgi, też czułam w sercu lęk, i że słowa Boże dały mi wówczas wiarę i odwagę, dzięki czemu udało mi się bezpiecznie przenieść księgi. Niedługo potem policja udała się do domu, w którym wcześniej przechowywane były księgi. Zrozumiałam, że bez pozwolenia Boga szatan nie odważy się nawet na milimetr przekroczyć granic, a wszyscy ludzie, wszystkie wydarzenia i wszystkie sprawy są w rękach Boga. Gdy sobie to uświadomiłam, uwierzyłam, że poradzę sobie z następstwami.

Tego wieczora rozmyślałam o tym, co przez ten czas przejawiałam. Przeczytałam następujące słowa Boże: „Czy w warunkach panujących w Chinach kontynentalnych w ogóle można uniknąć ryzyka i mieć pewność, że podczas spełniania obowiązku nie zdarzy się nic złego? Nawet najostrożniejszy z ludzi nie jest w stanie tego zagwarantować. Jednakże trzeba zachować ostrożność. Dobre przygotowanie zawczasu może nieco poprawić sytuację i pomóc zminimalizować straty, gdy coś pójdzie nie tak. Całkowity brak przygotowania grozi natomiast znacznymi stratami. Jesteś w stanie jasno dostrzec różnicę między tymi dwiema sytuacjami? Właśnie dlatego nie ma znaczenia, czy chodzi o zebrania, czy o wykonywanie rozmaitego rodzaju obowiązków – najlepiej jest zachować ostrożność i zastosować pewne środki zapobiegawcze. Lojalny człowiek, gdy wykonuje swój obowiązek, jest w stanie myśleć nieco bardziej kompleksowo i dokładnie. Ktoś taki pragnie jak najlepiej poukładać swoje sprawy, by w razie niepowodzenia zminimalizować straty. Ma poczucie, że musi do tego doprowadzić. Ktoś, komu brak lojalności, nie bierze takich rzeczy pod uwagę. Ktoś taki sądzi, że nie mają one znaczenia i nie traktuje ich jako swojej powinności czy swego obowiązku. Zupełnie nie czuje się winny, gdy coś pójdzie nie tak. Oto przejaw braku lojalności. Antychryści nie są lojalni wobec Boga. Gdy zostanie im przydzielona praca, przyjmują ją z radością i składają piękne deklaracje, lecz w obliczu niebezpieczeństwa uciekają najszybciej ze wszystkich; jako pierwsi rzucają się do ucieczki. To pokazuje, że ich egoizm i niegodziwość są szczególnie dotkliwe. Ludzie tego pokroju nie mają poczucia odpowiedzialności i nie są lojalni. Gdy stają w obliczu problemu, potrafią jedynie czmychnąć i się ukryć; myślą tylko o tym, jak się uchronić i nigdy nie zważają na swoje powinności czy obowiązki. W trosce o własne bezpieczeństwo antychryści nieustannie ujawniają swoją egoistyczną i niegodziwą naturę. Ani dzieło domu Bożego, ani własne obowiązki nie są dla nich priorytetem, a jeszcze mniejszą wagę przywiązują do interesów domu Bożego. Na pierwszym miejscu stawiają natomiast własne bezpieczeństwo(Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg wyjawia, że gdy antychryści mają status, który sobie cenią i który ich cieszy, ich serca przepełnia radość. Jednak gdy mają podjąć ryzyko, przy pierwszej możliwej okazji ukrywają się lub uciekają, aby chronić własne bezpieczeństwo, nie okazując najmniejszego śladu lojalności względem swoich obowiązków i całkowicie zapominając o interesach domu Bożego. Są wyjątkowo samolubni i podli. Czyż nie przejawiałam dokładnie takiego stanu? Umożliwiając mi wykonywanie obowiązków przywódczyni, Bóg obdarzył mnie łaską i pozwolił mi się szkolić. Miał nadzieję, że w swojej pracy będę lojalna i podporządkowana. Jednak w sytuacji, gdy księgi ze słowami Bożymi mogły zostać skonfiskowane przez policję, a ja jako przywódczyni powinnam była chronić interesy domu Bożego i wykazać się lojalnością, w pierwszej chwili wcale nie myślałam o tym, jak przenieść księgi, aby zminimalizować straty. Bałam się, że jeśli zostanę aresztowana, nie wytrzymam tortur i zostanę judaszem, zdradzając Boga, to nie będę miała dobrego wyniku ani dobrego przeznaczenia. Dlatego się wycofałam. Czy wykazałam się choć odrobiną sumienia lub rozumu? Byłam taka sama jak antychryści zdemaskowani przez Boga – wyjątkowo samolubna, podła i pozbawiona człowieczeństwa. Przeczytałam więcej słów Bożych: „Jeśli nigdy nie praktykujesz prawdy i jeśli twoje wykroczenia stają się coraz częstsze, to twój wynik jest wyznaczony. Widać wyraźnie, że wszystkie twoje wykroczenia, błędna ścieżka, którą kroczysz, i twoja odmowa pokuty – wszystko to powiększa zakres mnóstwa złych uczynków; twój wynik będzie zatem taki, że pójdziesz do piekła – zostaniesz ukarany(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Gdy przeczytałam słowa Boże, poczułam w sercu strach. Chociaż wydawało się, że wierzę w Boga i wykonuję swoje obowiązki, w krytycznym momencie nie chroniłam pracy kościoła i nie wykazałam się lojalnością wobec Boga. Jak mogłabym zostać zbawiona? Nie chciałam już dłużej ulegać swojemu samolubnemu i podłemu zepsutemu usposobieniu. Nie chciałam chować głowy w piasek, dbając jedynie o własne bezpieczeństwo. Postanowiłam do ostatniego tchu chronić interesy kościoła.

Pomyślałam też, że jestem bojaźliwa i przestraszona, ponieważ boję się, że jeśli zostanę aresztowana, nie wytrzymam tortur i stanę się judaszem, a wtedy nie będę mieć dobrego wyniku ani na dobrego przeznaczenia. W swoich poszukiwaniach przeczytałam następujące słowa Boże: „Bóg ma swoje ustalenia dla każdego swojego wyznawcy. Dla każdego przygotował otoczenie, w którym ten może wykonywać swój obowiązek; każdy otrzymuje też łaskę i względy Boga, którymi mogą się cieszyć. Otrzymuje również szczególne okoliczności, które Bóg przygotowuje dla niego, i musi przejść wiele cierpień – w żadnym razie nie jest to łatwa droga, jaką ludzie sobie wyobrażają. Poza tym, jeśli przyznajesz, że jesteś istotą stworzoną, to musisz przygotować się na cierpienie i zapłacić cenę za wypełnianie swej odpowiedzialności związanej z krzewieniem ewangelii i właściwe wykonywanie swoich obowiązków. (…) jak umarli uczniowie Pana Jezusa? Wśród uczniów byli tacy, którzy zostali ukamienowani, włóczeni końmi, ukrzyżowani głową w dół, rozerwani przez pięć koni – doświadczyli każdego rodzaju śmierci. Dlaczego ich zgładzono? Czy zostali zgodnie z prawem straceni za swoje zbrodnie? Nie. Głosili ewangelię Pańską, ale ludzie ze świata jej nie przyjęli, a zamiast tego potępiali ich, bili, besztali a nawet zabijali – oto dlaczego zginęli śmiercią męczeńską. (…) Myśl o ich śmierci przyprawia teraz ludzi o ból w sercu, ale tak właśnie było. Ci, którzy wierzyli w Boga, umierali w taki sposób – jak to wyjaśnić? Kiedy poruszamy ten temat, stawiacie się w ich sytuacji; czy czujecie wtedy w sercach smutek i ukryty ból? Myślicie: »Ci ludzie wypełnili swój obowiązek szerzenia ewangelii Bożej i powinni być uważani za dobrych, więc jak to się stało, że spotkał ich taki koniec, taki wynik?«. W gruncie rzeczy tak umarły i odeszły ich ciała; w ten sposób opuścili świat ludzi, ale to nie znaczy, że ich wynik również taki był. Bez względu na to, w jaki sposób umarli i odeszli, czy jak do tego doszło – nie oznacza to, że Bóg właśnie tak określił ostateczny wynik tych żywotów, tych istot stworzonych. Musisz to jasno zrozumieć. Było zupełnie odwrotnie: użyli właśnie tych środków, by potępić ten świat i dać świadectwo o czynach Boga. Te istoty stworzone wykorzystały to, co najcenniejsze – swoje życie, wykorzystały ostatnie chwile swojego życia, aby świadczyć o czynach Boga, świadczyć o wielkiej mocy Boga oraz oznajmić szatanowi i światu, że czyny Boże są słuszne, że Pan Jezus jest Bogiem, że On jest Panem i ciałem wcielonego Boga. Aż do ostatniej chwili życia nigdy nie zaparli się imienia Pana Jezusa. Czy nie była to forma osądu tego świata? Wykorzystali swoje życie, aby ogłosić światu i potwierdzić przed istotami ludzkimi, że Pan Jezus jest Panem, że Pan Jezus jest Chrystusem, że jest ciałem wcielonego Boga, że dzieło odkupienia całej ludzkości, którego On dokonał, pozwala tej ludzkości żyć dalej – ten fakt jest niezmienny na zawsze. W jakim stopniu ci, którzy zostali umęczeni za szerzenie ewangelii Pana Jezusa, wypełnili swój obowiązek? Czy w najwyższym stopniu? Jak się przejawił ten najwyższy stopień? (Ofiarowali swoje życie). Zgadza się, zapłacili cenę swojego życia. Rodzina, bogactwo i rzeczy materialne należące do tego życia są rzeczami zewnętrznymi; jedyną rzeczą związaną z wnętrzem człowieka jest samo życie. Dla każdego żyjącego człowieka życie jest rzeczą najcenniejszą, najbardziej wartościową i tak się złożyło, że ci ludzie mogli ofiarować to, co mieli najcenniejszego – własne życie – jako potwierdzenie i świadectwo miłości Boga do człowieka. Aż do śmierci nie wyparli się imienia Boga, nie wyparli się dzieła Bożego i wykorzystali ostatnie chwile swojego życia, aby nieść świadectwo o istnieniu tego faktu – czy to nie jest najwyższa forma świadectwa? To najlepszy sposób wypełnienia swojego obowiązku; na tym polega wypełnienie odpowiedzialności. Nie porzucili swojego obowiązku, kiedy szatan im groził i ich terroryzował, a nawet gdy na koniec zmusił ich, by zapłacili cenę życia. Tym właśnie jest wypełnienie swojego obowiązku w najwyższym stopniu. Co chcę przez to powiedzieć? Czy chcę powiedzieć, że macie użyć tego samego sposobu, aby świadczyć o Bogu i głosić Jego ewangelię? Niekoniecznie musicie tak zrobić, ale powinniście zrozumieć, że jest to wasza odpowiedzialność, że jeśli Bóg będzie tego od was potrzebował, macie to uznać za coś, co nakazuje wam honor(Głoszenie ewangelii jest powinnością, którą wszyscy wierzący są zobowiązani wypełniać, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Bożych zrozumiałam, że główną przyczyną mojego strachu przed aresztowaniem oraz przed tym, że nie zniosę tortur i zostanę judaszem, jest to, że zbyt cenię swoje życie. Choć mówiłam, że życie człowieka jest w rękach Boga, moje serce tak naprawdę w to nie wierzyło, więc w obliczu zagrożenia chciałam uciec. Tak naprawdę to, czy zostanę aresztowana, jak bardzo będę torturowana i czy zostanę pobita na śmierć, zależy od suwerennej władzy Boga. Muszę się jej podporządkować i wszystko zaakceptować. Pomyślałam o uczniach Pana Jezusa. Niektórzy zostali rozerwani końmi, a inni ukrzyżowani głową w dół. Choć zostali poddani różnego rodzaju torturom, aż do śmierci pozostali lojalni i wytrwali przy swoim świadectwie o Bogu. Nie bali się śmierci i traktowali krzewienie ewangelii Pana jako swoją odpowiedzialność i misję. Potrafili całkowicie poświęcić się dla Boga, nie zważając na swoje własne życie i śmierć. Pomyślałam też o tym, jak pomimo aresztowania niektórzy bracia i siostry byli w stanie modlić się do Boga i Mu się podporządkować, a w zaistniałych okolicznościach polegali na Bogu, dostrzegając Jego przywództwo i przewodnictwo. Stając w obliczu tortur nie do zniesienia, niektórzy modlili się do Boga. Ich dusze opuszczały na chwilę ciało, które nie czuło bólu. Ci, którzy po aresztowaniu zostali zamęczeni na śmierć, zyskali aprobatę Boga. Natomiast ci aresztowani, którzy stali się judaszami, zaprzedali interesy domu Bożego i zdradzili Boga, ponieważ nade wszystko cenili własne życie i chcieli samych siebie ocalić. Chociaż ich ciała żyją, w oczach Boga są już martwi. To chodzące trupy, które same sprowadziły na siebie wieczną karę. Tak jak powiedział Pan Jezus: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z Mojego powodu, znajdzie je(Mt 16:25). Myślałam o tym, że ciągle chciałam ocalić własną skórę i nie chroniłam pracy kościoła, zdradzając Boga w krytycznym momencie. Czyż natura mojego zachowania nie była taka sama jak natura judasza? Rozważając słowa Boże, nieco lepiej zrozumiałam śmierć i przestałam bać się aresztowania. Uwierzyłam, że wszystko jest w rękach Boga, i byłam gotowa podporządkować się Jego rozporządzeniom i ustaleniom. Następnie włożyłam cały swój wysiłek w poradzenie sobie z następstwami.

Wieczorem dowiedziałam się, że aresztowano jeszcze kilkoro braci i sióstr. Widziałam, że sytuacja jest coraz gorsza i że muszę się pospieszyć i przenieść księgi ze słowami Bożymi. Nie było czasu, żeby skontaktować się z innymi kościołami, a moje serce płonęło z niepokoju. Nagle sobie przypomniałam, że ludzie, którzy zostali aresztowani i stali się judaszami, nie znali mojego adresu. Gdybym zabrała tam księgi, to na razie byłyby bezpieczne. Potem mogłam skontaktować się z innymi kościołami i przenieść księgi do bezpiecznego domu. Następnego dnia zabrałam księgi do siebie. Potem polegaliśmy na Bogu, jeśli chodzi o bezpieczne przeniesienie ksiąg, a moje serce, które przez ten ostatni czas było kłębkiem nerwów, nieco się uspokoiło.

Patrząc wstecz na moje doświadczenia w tamtym okresie, zrozumiałam wszechmoc i suwerenną władzę Boga. Zyskałam też pewne zrozumienie swoich samolubnych i nikczemnych zepsutych skłonności. Jednocześnie zrozumiałam znaczenie i wartość śmierci, a moje serce poczuło się wyzwolone. To, że mogłam zdobyć to doświadczenie i zrozumienie, było możliwe dzięki łasce Bożej.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Bolesna nauczka za popisy

Autorstwa Wu Shi, ChinyW sierpniu 2016 roku odpowiadałam za pracę ewangelizacyjną w kościele. Jako że brakowało mi doświadczenia i miałam...

Co dobrego dało zgłoszenie

Autorstwa Kristiny, Stany ZjednoczoneLatem 2019 roku dowiedziałam się, że siostra Jocelyn, przywódczyni kościoła, wyznaczyła brata Eliego...

Połącz się z nami w Messengerze