Jak znalazłem ścieżkę do tego, by pozbyć się aroganckiego usposobienia

07 sierpnia 2025

Autorstwa Cyrus, Filipiny

W szkole średniej uczyłem się tańczyć i mam pewne doświadczenie w tej dziedzinie. Ponadto naprawdę lubię tańczyć. Kiedy więc kościół wyznaczył mnie do wykonywania obowiazku związanego z tańcem, byłem bardzo zadowolony: czułem, że mając takie podstawy, na pewno z łatwością wszystko ogarnę. Przyjąłem więc ten obowiązek bez wahania. Podczas prób byłem w stanie bez trudu wykonać wszystkie kroki, więc uznałem, że jestem lepszym tancerzem niż moi bracia i siostry. Czasami moi bracia i siostry czynili jakieś sugestie, mówiąc, że ruszam się inaczej niż oni i że powinniśmy zsynchronizować nasz ruch w tańcu. Ja zaś zgadzałem się z tym tylko z pozoru. W głębi serca miałem poczucie, że moje kroki są bardziej odpowiednie i wcale nie chciałem słuchać braci i sióstr. Później, kiedy przełożeni obejrzeli nagraną przez nas próbkę wideo, także wspomnieli o tym, że nie ruszamy sie tak samo i nasze ruchy trzeba zsynchronizować. Powiedzieli też jednak, że moje kroki podczas refrenu są bardzo dobre i że pozostali bracia i siostry mogą się ode mnie uczyć. Przełożeni poprosili mnie też, abym uczył braci i siostry tańca. Kiedy to usłyszałem, byłem zachwycony i miałem jeszcze silniejsze poczucie, że to ja jestem najlepszym tancerzem spośród wszystkich tych osób. Miałem mnóstwo doświadczenia i mogłem udzielić im opdowiednich wskazówek i tak nimi pokierować, aby nauczyli się tańczyć. Kiedy uczyłem ich kroków tanecznych, musieli w kółko ćwiczyć i ćwiczyć, nim byli w stanie osiągnąć mój poziom, ponieważ moje ruchy były dosyć zamaszyste i miały w sobie węcej wyrazu. Dla moich braci i sióstr było to bardzo trudne. W tamtym czasie nie zastanawiałem się nad sobą i nie wprowadzałem poprawek, mających sprawić, aby program wyglądał bardziej stosownie. Zamiast tego myślałem jedynie, że jestem świetny i że moje kroki taneczne są doprawdy wyjątkowe. Nastęnego dnia, kiedy kontynuowaliśmy próby, mieliśmy odmiene opinie na temat ruchu naszych stóp. Ja nie chciałem tańczyć tak, jak to sugerowali bracia i siostry, ponieważ sądziłem, że ich ruchy nie wyglądają najlepiej. Nadal więc uczyłem ich zgodnie z moimi własnymi pomysłami.

Później siostra Diana powiedziała, że zdecydowanie przesadzam z ruchami rąk i że nieszczególnie wyrażają one pobożność. Poprosiła mnie, żebym poruszał rękami w mniej zamaszysty sposób. Inni bracia i siostry też byli tego samego zdania, ale ja nie mogłem się z tym pogodzić. Uważałem, że moje ruchy są w porządku. Martwiłem się jednak, że jeśli nie przyjmę ich sugestii, mogą powiedzieć, że jestem bardzo arogancki. Dopiero wtedy spróbowałem zmniejszyć zakres ruchów moich rąk. Kiedy przejrzeliśmy znów próbkę wideo z naszym tańcem, odkryłem, że nasze ruchy nie są identyczne. Moje gesty miały wciąż znacznie większy zakres niż ruchy moich braci i sióstr. Ja byłem zdania, że tańczyłem lepiej od nich i że to moje ruchy były bardziej odpowiednie. Wcześniej przełożeni pochwalili mnie za to, jak się ruszam, więc jeśli nasze ruchy nie wyglądały tak samo, problem zdecydowanie leżał po stronie moich braci i sióstr. Czasami, nawet jeśli robiłem coś zgodnie z ich sugestiami, i tak nie sądziłem, że ich ruchy są szczególnie piękne. Tak naprawdę zaś za każdym razem w duchu nie zgadzałem się z ich sugestiami i nie potrafiłem pracować z nimi jak należy, a w sercu odczuwałem wielki ból. Byłem bardzo zmęczony i nie czułem obecności Boga przy mnie. Straciłem też cały zapał do pełnienia swojego obowiązku. Zacząłem się więc zastanawiać: „Dlaczego za każdym razem, gdy z nimi tańczę, odczuwam w sercu ten ból? Czy takie wykonywanie obowiązku jest zgodne z Bożą intencją?”. Nie chciałem ciągnąć tego dalej w ten sposób, zacząłem więc modlić się do Boga, błagając, aby mnie oświecił, tak abym mógł zastanowić się nad swoimi problemami.

Któregoś dnia, podczas ćwiczeń duchowych, przeczytałem pewien fragment słów Bożych, który naprawdę mnie poruszył. Bóg Wszechmogący mówi: „Nie próbuj ciągle się popisywać, przemawiać wzniośle ani robić wszystkiego sam. Powinieneś się nauczyć współpracować z innymi, bardziej się skupiać na słuchaniu sugestii innych i odkrywaniu ich mocnych stron. W ten sposób harmonijna współpraca staje się łatwa. Jeśli wciąż starasz się popisywać i mieć ostatnie słowo, nie współpracujesz w harmonii. A co robisz? Wywołujesz niepokoje i podkopujesz innych. Wywoływanie niepokojów i podkopywanie innych to odgrywanie roli szatana; nie jest to wykonywanie obowiązku. Jeśli ciągle robisz rzeczy, które wywołują niepokoje i podkopują innych, to bez względu na to, jak wielkie będą twoje wysiłki i starania, Bóg nie będzie o nich pamiętał. Być może nie masz wcale dużo siły, ale jeśli potrafisz pracować z innymi i przyjmować właściwe sugestie, jeśli kierują tobą prawidłowe pobudki i potrafisz chronić pracę domu Bożego, to jesteś właściwą osobą. (…) Jeśli nie rozumiesz prawdy, wówczas musisz się nauczyć posłuszeństwa. Jeśli jest ktoś, kto rozumie prawdę lub wypowiada się w zgodzie z prawdą, musisz to zaakceptować i być posłusznym. W żadnym wypadku nie powinieneś robić niczego, co by przeszkadzało lub to podważało ani działać w sposób arbitralny i jednostronny. Wtedy nie będziesz czynił zła. Musisz pamiętać: wykonywanie obowiązku nie jest angażowaniem się w twój własny projekt i nie podlega twojemu własnemu zarządzaniu. To nie jest twoja osobista praca, to praca kościoła, a ty tylko wnosisz do niej swoje mocne strony. To, co robisz w Bożym dziele zarządzania, jest tylko niewielką składową ludzkiej współpracy. Tobie przypadła zaledwie drobna, mało znacząca rola. Taką odpowiedzialność ponosisz. Powinieneś mieć takie zrozumienie w swoim sercu. Dlatego bez względu na to, ile osób wykonuje wspólnie swoje obowiązki, ani jakie trudności napotykają, pierwszą rzeczą, jaką każdy powinien zrobić, jest modlitwa do Boga i wspólne omówienie, poszukiwanie prawdy, a następnie ustalenie zasad praktykowania. Kiedy wypełniają swoje obowiązki w taki sposób, będą mieli ścieżkę do praktyki(Właściwe wypełnianie obowiązków wymaga harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po lekturze tych słów Bożych zrozumiałem, że jeśli chcemy dobrze wykonywać swoje obowiązki, musimy się nauczyć, jak współpracować z naszymi braćmi i siostrami, uczyć się od siebie nawzajem tego, w czym jesteśmy dobrzy, aby rekompensować własne niedociągnięcia i słabości. Jedynie postępując w taki sposób, pozostawalibyśmy w zgodzie z intencją Boga. Gdybyśmy wciąż chcieli kurczowo trzymać się własnych pomysłów, miałoby to negatywny wpływ na pracę i wywoływałoby odrazę Boga. Po namyśle stwierdziłem też, że nie współpracowałem zgodnie z moimi braćmi i siostrami dlatego, że miałem poczucie, iż to ja mam więcej doświadczenia i tańczę lepiej od nich, więc to oni powinni naśladować moje ruchy. Gdy moi bracia i siostry zwracali mi uwagę, że moje ruchy są znacznie przesadzone, odczuwałem opór i nie chciałem słuchać ich sugestii. Mimo iż sam widziałem, że moje ruchy rzeczywiście są nazbyt zamaszyste, i tak nie chciałem niczego zmieniać. Czasami zgadzałem się z ich sugestiami, ale w głębi serca wcale nie czułem się z tym dobrze. Wciąż uważałem, że to moje ruchy są lepsze, i kurczowo trzymałem się własnych pomysłów. To zaś oznaczało, że moje ruchy oraz ruchy braci i sióstr nie były identyczne ani ze soba zsynchronizowane. Zrozumiałem, że byłem bardzo arogancki i ciągle trwałem w przekonaniu, że to mój sposób poruszania się jest właściwy. W rzeczywistości moje ruchy naprawdę były przesadzone i wcale dobrze nie wyglądały. Ponadto, ponieważ były niezgodne z ruchami innych tancerzy, miało to negatywny wpływ na całokształt choreografii i wrażenie, jakie wywoływał cały taniec. Nie dawało mi to spokoju. Bóg powiedział: „Powinieneś się nauczyć współpracować z innymi, bardziej się skupiać na słuchaniu sugestii innych i odkrywaniu ich mocnych stron. W ten sposób harmonijna współpraca staje się łatwa”. Tak naprawdę wszyscy moi bracia i siostry mieli swoje atuty. Niektórzy w sposób bardzo płynny i naturalny poruszali głowami, podczas gdy ja ruszałem głową sztywno jak jakiś robot. Ponadto ich ruchy, choć nie były zbyt zamaszyste, naprawdę wyglądały bardzo elegancko. Zdałem sobie sprawę, że jeśli znów coś mi zasugerują, powinienem się na to zgodzić i zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby wykonywać ruchy zgodnie z ich sugestiami. A gdybym był innego zdania, mogłem to wyrazić i przedyskutować sprawę z moimi braćmi i siostrami, i mogliśmy razem pracować nad tym, by nasze ruchy były zsynchronizowane i odpowiednie, i tańczyć jak należy, aby chwalić Boga i nieść o Nim świadectwo.

Pewnego razu bracia i siostry stawierdzili, że za dużo poruszam głową oraz barkami i że należy to zmienić, a do tego trzeba też skorygować ruchy mojej talii. Na początku zupełnie nie byłem w stanie się z tym zgodzić: uważałem, że poruszam się prawidłowo. Gdy jednak zobaczyłem, że oni ruszają głowami zupełnie inaczej niż ja, pomyślałem, że może to jednak oni mają rację, i usiłowałem się z tym pogodzić. Czasami udawało mi się dobrze naśladować ich ruchy, ale czasem niepostrzeżenie popadałem w swoje stare nawyki. Kiedy mi się przyglądali, myślałem: „Dlaczego jest tak, że choć mam lepsze od nich podstawy, jeśli chodzi o taniec, to właśnie ja muszę ciężko pracować, aby skorygować swoje ruchy?”. Czułem się bardzo słaby i zawstydzony. Wtedy przypomniały mi się następujące słowa Boże: „Powinieneś się nauczyć współpracować z innymi, bardziej się skupiać na słuchaniu sugestii innych i odkrywaniu ich mocnych stron. W ten sposób harmonijna współpraca staje się łatwa. Jeśli wciąż starasz się popisywać i mieć ostatnie słowo, nie współpracujesz w harmonii(Właściwe wypełnianie obowiązków wymaga harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże sprawiły, iż zrozumiałem, że powinienem bardziej skupić się na tym, by uczyć się od innych tego, w czym są dobrzy, i na przyjmowaniu ich sugestii. Skoro wszyscy mówili, że kiepsko się poruszam, powinienem zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby to zmienić. Chociaż nie jest łatwo dobrze wykonywać te ruchy, muszę postarać się ze wszystkich sił, abyśmy poruszali się w ten sam sposób. Ponadto przyjmowanie sugestii innych osób może mi pomóc nie tylko tańczyć lepiej na chwałę Bożą, lecz także wyzbyć się skażonego usposobienia i wystrzegać się arogancji i zadufania w sobie. Tamtego wieczora, kiedy nasza wspólna próba dobiegła końca, ja nadal ćwiczyłem sam. Gdy następnego dnia znów ćwiczyliśmy nasz taniec, bracia i siostry stwierdzili, że poruszam się już nieco lepiej. Choć moje ruchy wciąż jeszcze nie były idealne, widać było pewien postęp. Nie mogę tańczyć tak, jak mi się podoba – muszę brać pod uwagę to, czy nasze ruchy są ze sobą zgodne, czy nie. A to dlatego, że nawet jeśli jeden z nas tańczy bardzo dobrze, to jeśli będzie tańczył inaczej niż inni, to nasza choreografia nie będzie wyglądała pięknie ani zgrabnie i nie będzie robić dobrego wrażenia. Później przełożeni obejrzeli nagrany przez nas film z naszym tańcem i stwierdzili, że poruszamy się lepiej. Ja zaś wiedziałem, że to wszystko było możliwe dzięki przewodnictwu Boga i że jest to również rezultat, jaki udało się osiągnać dzięki naszej zgodnej współpracy.

Pewnego dnia przeczytałem na zgromadzeniu trochę słów Bożych, dzięki którym zyskałem nowe zrozumienie swojego własnego skażonego usposobienia. Bóg Wszechmogący mówi: „Ludzie są tak dogłębnie zepsuci przez szatana, że każdy z nich ma szatańską naturę i aroganckie usposobienie. Nawet głupcy i idioci są aroganccy i uważają się za lepszych od innych, więc odmawiają im posłuszeństwa. Widać jak na dłoni, że ludzie są do głębi zdeprawowani i bardzo im ciężko podporządkować się Bogu. Przez swoją arogancję i przemądrzałość człowiek stał się całkowicie wyzuty z rozumu. Nie słucha nikogo i nawet jeśli to, co mówią inni, jest słuszne i zgodne z prawdą, on nie będzie im posłuszny. To arogancja sprawia, że ludzie mają czelność osądzać Boga, potępiać Go i Mu się sprzeciwiać. Jak zatem można wyzbyć się aroganckiego usposobienia? Czy da się to zrobić dzięki ludzkiej powściągliwości? Czy wystarczy je dostrzec i uświadomić sobie jego istnienie? Zdecydowanie nie. Istnieje tylko jeden sposób, by pozbyć się aroganckiego usposobienia, a mianowicie należy poddać się sądowi i karceniu Bożemu. Jedynie osoby zdolne przyjąć prawdę mogą stopniowo odrzucić swoje aroganckie skłonności. Natomiast jeśli ktoś nie akceptuje prawdy, nigdy nie będzie w stanie się z nimi uporać. Widuję wielu ludzi, którym woda sodowa uderza do głowy, gdy tylko okaże się, że mają jakikolwiek talent do pełnienia swoich obowiązków. Kiedy wykażą się jakimiś umiejętnościami, uznają, że to robi piorunujące wrażenie, osiadają na laurach i nie stawiają sobie dalszych wyzwań. Nie słuchają niczego, co mówią inni, i sądzą, że ta odrobina, którą posiadają, jest prawdą, a oni są najznakomitsi. Jakie to usposobienie? Jest to aroganckie usposobienie. Tym ludziom brak jakiegokolwiek rozumu. Czy można wykonywać obowiązki dobrze, jeśli ma się aroganckie usposobienie? Czy można podporządkować się Bogu i podążać za Nim aż po kres? To jeszcze trudniejsze. Aby uporać się z aroganckim usposobieniem, ludzie muszą nauczyć się doświadczać dzieła Boga, a przy tym muszą poddać się Jego sądowi i karceniu podczas wypełniania własnych obowiązków. Tylko tak mogą prawdziwie poznać siebie. Dopiero gdy wyraźnie zobaczysz, jaką masz istotę, i dostrzeżesz swoją arogancję, a także ją rozpoznasz i przeanalizujesz, uda ci się naprawdę poznać własną naturoistotę. Musisz dokopać się do wszystkiego, co w tobie zepsute, skonfrontować to z prawdą i poznać to, opierając się na prawdzie, a wówczas dowiesz się, kim jesteś. Przekonasz się, że nie tylko przepełnia cię zepsute usposobienie, jesteś bezrozumny i nie podporządkowujesz się, ale też zdradzasz braki pod wieloma innymi względami, nie masz prawdorzeczywistości i jesteś godny politowania. Wtedy staniesz się niezdolny do przyjmowania aroganckiej postawy. Jeżeli nie weźmiesz siebie pod lupę i nie poznasz w ten sposób, to wypełniając obowiązek, nie będziesz znał swojego miejsca we wszechświecie. Będziesz sądzić, że jesteś świetny w każdym calu, wszystko w innych jest kiepskie i tylko ty jesteś najlepszy. Będziesz się ciągle przed wszystkimi popisywać tak, by inni podziwiali cię i wielbili. To całkowity brak samoświadomości. Niektórzy bez przerwy się popisują. Inni patrzą na to z dezaprobatą i zarzucają im arogancję. Jednak oni nie przyjmują tego do wiadomości i nadal uważają siebie za utalentowanych i zdolnych. Jakie to jest usposobienie? Takie osoby są zbyt aroganckie i przemądrzałe. Czy mając takie usposobienie, można się zdobyć na głód prawdy? Czy można dążyć do niej? Jeśli takie osoby kompletnie nie są zdolne do poznawania siebie i nie odrzucą zepsutego usposobienia, to czy będą w stanie dobrze pełnić swoje obowiązki? Z całą pewnością nie(Poznanie własnego usposobienia stanowi podstawę do tego, by je zmienić, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po lekturze tych słów Bożych zrozumiałem, że ponieważ człowiek ma aroganckie usposobienie, zawsze uważa, że to on ma rację i że jest lepszy od innych. Myśląc w ten sposób, bardzo trudno jest się podporządkować Bogu i przyjmować cudze sugestie. Kiedy ktoś ma jakieś talenty albo umiejętności w pewnych dziedzinach, będzie uważał, że jest lepszy i wie więcej od innych, i realizował własne pomysły, a przy tym będzie mu trudno współpracować z innymi ludźmi. Nawet jeśli wysuwane przez nich sugestie będą zgodne z zasadami, ktoś taki nie będzie chciał ich przyjąć. Ja sam zachowywałem się w taki właśnie sposób. Sądziłem, że mam doświadczenie taneczne, więc inni powinni się ode mnie uczyć, jak się poruszać. Zwłaszcza po tym, jak przełożeni stwierdzili, że dobrze tańczę, miałem o sobie jeszcze lepsze mniemanie. Kiedy moi bracia i siostry wysuwali różne sugestie, wcale nie słuchałem ich uważnie i nie chciałem ich wypróbować, aby wprowadzić korekty w naszym tańcu. Mimo iż to, co mówili, było słuszne, i sam wyraźnie widziałem, że nie poruszam się w ten sam sposób co wszyscy inni, a moje ruchy nie są skoordynowane z ich ruchami, i tak nie chciałem się z tym pogodzić i nie chciałem się zmienić. Myślałem sobie tak: „Czemu miałbym was słuchać? Jestem lepszym od was tancerzem. To ja powinienem udzielać wam wskazówek”. Kiedy moi bracia i siostry chcieli, abym raz za razem ćwiczył jakiś krok taneczny, nie chciałem się na to zgodzić i czułem się tak, jakby mnie pouczali. Czyż to moje zachowanie nie było aż nazbyt aroganckie? To, że tańczymy razem, jest wynikiem suwerennej władzy Boga i Jego ustaleń służących temu, abyśmy mogli dobrze ze sobą współpracować i należycie wykonywać nasz obowiązek. Ja jednak byłem arogancki i zadufany w sobie: ciągle tańczyłem po swojemu i nie przyjmowałem sugestii innych osób, co sprawiało, że współpraca pomiędzy braćmi i siostrami układała się źle i opóźniało postępy w naszym tanecznym projekcie. Tak naprawdę ruchy taneczne, których nauczyłem się w zewnętrznym świecie, nie były żadnymi zasadami ani standardami. Niektóre z nich były znacznie przesadzone i niezbyt nabożne: nie mogły osiągnąć skutku w postaci świadczenia o Bogu. Jestem osobą wierzącą i powieninem poruszać się w sposób stosowny i godny. Tańczę wszak po to, by chwalić Boga, i po to, by widzowie odczuwali w swoich sercach przyjemność i mogli chwalić Boga wraz ze mną. Nie mogłem nadal być arogancki i kurczowo trzymać się własnych pomysłów. Musiałem podporządkować się wymaganiom domu Bożego i zrezygnować ze swojego „ja”, zgodnie współpracując z moimi braćmi i siostrami.

Później przeczytałem następujący fragment słów Bożych: „Myślicie, że ktokolwiek jest doskonały? Żaden człowiek nie jest doskonały bez względu na swoją siłę, zdolności czy talent. Ludzie muszą to dostrzec – jest to fakt i jest to właściwa postawa, jaką ludzie powinni przyjąć wobec swoich własnych zasług i mocnych stron lub wad; takie racjonalne podejście powinni prezentować ludzie. Z takim podejściem możesz odpowiednio postępować ze swoimi mocnymi i słabymi stronami oraz z mocnymi i słabymi stronami innych, a to pozwoli ci harmonijnie z nimi współpracować. Jeśli zrozumiałeś ten aspekt prawdy i możesz wkroczyć w ten aspekt prawdorzeczywistości, wtedy możesz harmonijnie żyć w zgodzie ze swoimi braćmi i siostrami, czerpiąc z ich mocnych stron, by równoważyć wszelkie słabości, jakie masz. W ten sposób, bez względu na pełnione obowiązki czy podejmowane działania, zawsze będziesz wykonywać je coraz lepiej i mieć Boże błogosławieństwo(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki słowom Bożym zrozumiałem, że niezależnie od tego, jakie mamy umiejętności czy doświadczenie w danej dziedzinie, nie oznacza to jeszcze, że nie będziemy robić błędów ani że jesteśmy doskonali. Każdy popełnia błędy i ma swoje braki. Zanim będziemy w stanie dobrze wykonywać nasz obowiązek, musimy zatem uczyć się od siebie nawzajem tego, w czym jesteśmy dobrzy, aby rekompensować w ten sposób nasze słabości. Dawniej nie współpracowałem dobrze z moimi braćmi i siostrami podczas naszych prób. Moje usposobienie było bardzo aroganckie i ciągle uważałem, że jestem od nich lepszy. Nie traktowałem poważnie ich sugestii, przez co w tańcu nasze ruchy nie były ze sobą skoordynowane. Gdyby nie zdemaskowały mnie słowa Boże i gdyby nie porady i wskazówki moich braci i sióstr, nie byłbym w stanie zrozumieć samego siebie i stałbym się jeszcze bardziej arogancki. Muszę uczyć się od moich braci i sióstr. Powinienem uczyć się od nich tego, w czym są dobrzy, aby rekompensować własne słabości i abyśmy mogli wzajemnie sobie pomagać. Jedynie postępując w ten sposób, będziemy mogli dobrze wykonywać nasz obowiązek. Później, kiedy tańczyliśmy, moi bracia i siostry zwrócili mi uwagę na pewne problemy, z którymi się borykałem. Na przykład na to, że poruszałem się zbyt szybko i w nieco innym tempie niż oni. Zasugerowali, abym nieco zwolnił, tak abyśmy tańczyli w tym samym tempie. Gdy usłyszałem te sugestie, to choć mi się nie podobały, nie chciałem kurczowo trzymać się własnych pomysłów, tak jak to wcześniej robiłem. Musiałem zgodnie współpracować z moimi braćmi i siostrami oraz przyjmować ich sugestie. Kiedy praktykowałem w ten sposób, moje ruchy były lepsze niż przedtem, byłem w stanie utrzymać tempo zgodne z innymi i tańczyłem lepiej.

Dzięki temu doświadczeniu nauczyłem się, jak we właściwy sposób pracować z moimi braćmi i siostrami, i zyskałem niejakie zrozumienie swojego własnego aroganckiego usposobienia. To, że byłem w stanie zyskać tę odrobinę zrozumienia i dokonać tej niewielkiej zmiany, jest wynikiem działania słów Bożych. Jestem za to niezmiernie wdzięczny Bogu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Przemyślenia po aresztowaniu

Autorstwa Yu Lu, ChinyW 2018 roku zostałam wybrana przywódczynią w kościele. W tamtym czasie Li Hua nieustannie prześladowała i dręczyła...

Połącz się z nami w Messengerze