Jak porzuciłem bogactwo: Moja osobista podróż
Autorstwa Zhang Tao, ChinyUrodziłem się na wsi. Moja rodzina była tak biedna, że ledwo starczało nam na jedzenie i wszyscy nami pogardzali....
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
Urodziłam się w zwykłej rodzinie. Nie byliśmy zamożni. Mój ojciec był próżniakiem, który nie miał porządnej pracy. Był też hazardzistą. Ludzie z naszej wioski patrzyli na nas z góry, a ja czułam się dużo gorsza. Już jako dziewczynka w skrytości ducha wyznaczyłam sobie cel: kiedy dorosnę, wyróżnię się z tłumu i sprawię, że wszyscy będą patrzeć na mnie z należytym szacunkiem. Tylko w ten sposób mogłabym nosić uniesioną głowę i nie być traktowana z góry.
W szkole zawsze miałam bardzo dobre oceny. Później, z powodu presji związanej z intensywnymi zajęciami w szkole, często cierpiałam na bóle głowy. Moje oceny wciąż się pogorszały, aż w końcu rzuciłam szkołę. Moja rodzina zawsze powtarzała: „Jeśli tylko nauczysz się jakiejś umiejętności, możesz otworzyć sklep, być sama sobie szefową i w ten sposób odnieść sukces”. Pomyślałam sobie: „Nie mogę zdobyć szacunku ludzi poprzez naukę, ale w Chinach jest takie powiedzenie: »Istnieje trzysta sześćdziesiąt zawodów, a każdy zawód ma swojego mistrza«. Jeśli będę się pilnie uczyć i zdobędę umiejętności, w przyszłości będę mogła otworzyć sklep i być sama sobie szefową. Wtedy moi krewni i przyjaciele z pewnością spojrzą na mnie z należytym szacunkiem”. Później uczyłam się technik makijażu. Kiedy zaczęłam pracować, mogłam być tylko młodszą asystentką, ponieważ nie miałam żadnego praktycznego doświadczenia. Codziennie biegałam na posyłki i wykonywałam różne drobne zadania, a nauczycielka makijażu krzyczała na mnie i wydawała mi polecenia. Nie mogłam się z tym pogodzić. Chciałam nauczyć się więcej technik i zebrać doświadczenie, aby jak najszybciej zostać wizażystką. Pracowałam od 6 rano do 22 prawie każdego dnia. Po okresie ciężkiej pracy w końcu zostałam wizażystką. Nigdy nie spodziewałam się, że po tym moje życie stanie się jeszcze bardziej bolesne. Każdego dnia po skończeniu pracy musiałam zostawać po godzinach, żeby rozwinąć swoje umiejętności. Byłam wyczerpana na ciele i umyśle. Ale wtedy pomyślałam: „»Trzeba znieść największe trudy, by stać się największym z ludzi«. O ile będę wytrwała i rozwinę swoje umiejętności, będę miała większe szanse na pochwały i podziw”. Nie czułam się już tak nieszczęśliwa. W tamtym czasie mama często rozmawiała ze mną o wierze. Wiedziałam, że wiara w Boga to coś dobrego, ale czułam też, że jestem zbyt zajęta pracą, że nie mam czasu i że jestem na etapie, na którym robię wszystko, co mogę, aby zbudować swoją karierę. W związku z tym nie traktowałam swojej wiary aż tak poważnie.
Później pracowałam jako wizażystka w innym studiu, gdzie zostałam na kilka lat. Dzięki wielkiemu wysiłkowi stałam się podporą mojego działu. Moje umiejętności były zawsze najlepsze i w zasadzie co miesiąc zajmowałam pierwsze miejsce pod względem wydajności. Szefowa często chwaliła moje umiejętności przed współpracownikami i prosiła ich, by uczyli się ode mnie. Niezwykle zadowalało to moją próżność. Wiele klientek, których nigdy wcześniej nie spotkałam, mówiło: „Słyszałyśmy o tobie! Wszystkie moje znajome mówią, że nie tylko masz wysokie kwalifikacje, ale jesteś też wspaniałą osobą. Przyszłyśmy tu z twojego powodu”. Kiedy słyszałam takie rzeczy, zaczynałam czuć się z siebie zadowolona, a moje pragnienie zdobycia sławy i zysku rosło jeszcze bardziej. Kiedy słyszałam, jak różni ludzie mówili, że choć taka a taka osoba była bardzo młoda, to już otworzyła swój własny salon, prowadziła własny biznes i była bardzo zdolna, czułam ogromną zazdrość. Myślałam, że ja też mam dobre umiejętności, tylko nie mam jeszcze odpowiednich warunków finansowych. Miałam dopiero dwadzieścia kilka lat i o ile będę ciężko pracowała i poważnie traktowała każdą klientkę, budując dobrą reputację, o tyle prędzej czy później będę miała szansę otworzyć salon i być sobie samej szefową. Ilekroć o tym myślałam, czułam niekończący się przypływ energii przepływającej przez moje ciało, jakbym miała naelektryzowaną krew. Ciągle zastanawiałam się, jak poprawić swoje umiejętności i wydajność, często oglądałam filmiki o makijażu na różnych platformach internetowych, aby nauczyć się z nich dobrych technik. Moje koleżanki chciały jak najszybciej skończyć pracę, ale ja, chcąc poprawić jakość usług dla moich klientek, poświęcałam dodatkowy czas na robienie im zdjęć i nagrywanie filmów. Prosiłam je, aby zamieszczały te materiały na swoich portalach społecznościowych, co pomogłoby mi w promocji, a kiedy widziałam, że otrzymują wiele polubień i przychylnych komentarzy, czułam się bardzo zadowolona. Często byłam ostatnią osobą, która kończyła pracę, a po powrocie do domu wciąż pisałam z klientkami, by pielęgnować moje relacje z nimi. Aby utrzymać klientki, codziennie nakładałam maskę i mówiłam sztuczne, przyjemnie brzmiące słowa. Jeśli klientka była wyraźnie otyła, komplementowałam ją, mówiąc: „Masz idealną figurę! Odpowiednią do tego, by doskonale wyglądać w swoich ubraniach”. Niektóre klientki nie były zbyt atrakcyjne, ale ja usilnie szukałam u nich jakichś zalet, które mogłabym pochwalić, i schlebiałam im, by je zadowolić. Jeśli chodzi o trudne do zadowolenia klientki, to nawet jeśli w głębi duszy miałam ich dość, zmuszałam się do uśmiechu tak długo, aż poczuły się usatysfakcjonowane. Nie chciałam mówić rzeczy, które były sprzeczne z tym, co czułam, ale musiałam to robić ze względu na sławę i zysk. Chociaż doczekałam się pochwał i podziwu ze strony otaczających mnie osób, gdy to krótkie szczęście mijało, w moim sercu pojawiło się przygnębienie i wyczerpanie. Często myślałam: „Aby zdobyć szacunek ludzi, każdego dnia pracuję jak maszyna. Poza pracą jest tylko jeszcze więcej pracy. Kiedy te dni się skończą? Czy całe moje życie przeminie w ten sposób?”. Czułam się zdezorientowana i bezradna. Potem przypomniałam sobie, że odkąd byłam dzieckiem, moja matka mówiła mi, abym wzywała Boga, gdy napotykam trudności. W tamtym czasie często przynosiłam swoje trudności przed oblicze Boga i modliłam się: „Boże, jestem zdezorientowana i mam mnóstwo stresu w pracy. Czuję nawet, że moje życie nie ma sensu. Proszę, pomóż mi!”.
W maju 2021 roku w mojej firmie, w której o tej porze roku zawsze był wielki ruch, tym razem było spokojnie. Często miałam okazję odpocząć w domu. Dzięki braciom i siostrom czytającym mi słowa Boże i omawiającymi je ze mną na zgromadzeniach, udręka i ucisk w moim sercu nieco zelżały. Formalnie przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych i zaczęłam prowadzić życie kościelne. Podczas zgromadzeń wszyscy po prostu się otwierali i rozmawiali o swoim zrozumieniu pochodzącym z doświadczenia. Wszyscy chętnie pomagali tym, którzy mieli trudności. Nikt nie patrzył na nikogo z góry. Kiedy spotykałam się z braćmi i siostrami, moje serce czuło się swobodnie i spokojnie. W końcu odkryłam, że ludzie mogą żyć w tak zrelaksowany i wyzwolony sposób. Ponieważ często brałam urlop, by uczestniczyć w zgromadzeniach, moja szefowa zaczęła się martwić, że przejdę do innej firmy, i poprosiła moje koleżanki z pracy, by dowiedziały się, co się ze mną dzieje. Pomyślałam o tym, jak sumiennie pracowałam przez ostatnie kilka lat, jak zdobyłam uznanie mojej szefowej i jak firma organizowała dla mnie wiele szkoleń. Gdyby szefowa zauważyła, że ciągle biorę urlop, czy z czasem nie stałaby się mi nieprzychylna i nie przestała tak dbać o mój zawodowy rozwój? Zaczęłam żałować, że często brałam urlop, aby uczestniczyć w zgromadzeniach, i postanowiłam, że odtąd będę uczestniczyć w nich tylko od czasu do czasu, pod warunkiem, że nie będą one kolidowały z pracą. Ale potem pomyślałam o braciach i siostrach gromadzących się, by wspólnie omawiać słowa Boże, i o tym, jak moje serce poczuło się wyzwolone i wolne od frustracji. W głębi serca nadal chciałam uczestniczyć w zgromadzeniach. Za każdym razem, gdy zgromadzenie kolidowało z pracą, czułam, jakby moje serce było rozdzierane w dwóch różnych kierunkach.
W październiku 2021 roku miałam coraz więcej zajęć w pracy. W tym pracowitym okresie nie byłam na żadnym zgromadzeniu przez cały miesiąc. Czułam wtedy wyrzuty sumienia, ale nie odważyłam się wziąć urlopu, widząc, że w firmie jest tak dużo pracy. Każda wizażystka miała klientki zarezerwowane przez firmę z wyprzedzeniem, więc znalezienie kogoś, kto zastąpiłby mnie w pracy, było po prostu niemożliwe. Niektóre klientki przyjeżdżały specjalnie z innych regionów, więc zdecydowanie nie mogłam im odmówić. Gdybym poprosiła o urlop w tym momencie, moja szefowa z pewnością byłaby niezadowolona, a wtedy mogłaby mnie zwolnić. Po przemyśleniu sprawy zdecydowałam, że praca jest ważniejsza. W tamtym czasie byłam tak zajęta, że przez cały miesiąc nie udało mi się porządnie odpocząć. Kiedy miałam trochę czasu po pracy, mama czytała mi słowa Boże. Nie mogłam uspokoić swojego serca i zanim usłyszałam kilka zdań, zaczynałam odpływać. Aby złagodzić presję związaną z pracą, czasami wychodziłam jeść, pić, bawić się z przyjaciółmi i oglądać filmy i seriale, żeby się znieczulić. Chociaż czułam wtedy krótkotrwałe szczęście, kiedy wracałam do rzeczywistości i musiałam stawić czoła wszystkim moim problemom, wciąż odczuwałam wielką frustrację w sercu czułam się wyczerpana zarówno na ciele, jak i na umyśle. Później chodziłam na zgromadzenia tylko wtedy, gdy w pracy byłam mniej zajęta.
Gdy jedna z sióstr dowiedziała się o moim stanie, wyszukała dla mnie fragment słów Bożych do przeczytania. Bóg Wszechmogący mówi: „Szatan używa sławy i zysku, aby kontrolować myśli człowieka, aż ludzie są w stanie myśleć tylko o tych dwóch rzeczach. Walczą o sławę i zysk, znoszą trudności dla sławy i zysku, cierpią upokorzenia ze względu na sławę i zysk, poświęcają wszystko, co mają, dla sławy i zysku, a także gotowi są wydać dowolny osąd i podjąć każdą decyzję przez wzgląd na sławę i zysk. W ten sposób szatan skuwa ludzi niewidzialnymi kajdanami, a ci, nosząc te kajdany, nie mają siły ani odwagi, aby je zrzucić. Dlatego wciąż nieświadomie je dźwigają, z wielkim trudem brnąc ciągle naprzód. Ze względu na tę właśnie sławę i zysk ludzkość unika Boga i zdradza Go, stając się coraz bardziej niegodziwa. W ten zatem sposób kolejne pokolenia giną pośród zabiegów o szatańską sławę i zysk. Czy patrząc teraz na działania szatana, nie dostrzegamy, że jego złowrogie pobudki są absolutnie obrzydliwe? Może dzisiaj jeszcze nie przejrzeliście złowrogich pobudek szatana, bo myślicie, że nie ma życia bez sławy i zysku. Sądzicie, że jeśli ludzie porzucą sławę i zysk, nie będą już widzieli drogi przed sobą, nie będą mogli widzieć swoich celów, ich przyszłość stanie się mroczna, ciemna i ponura. Jednak stopniowo, pewnego dnia wszyscy uznacie, że sława i zysk to ogromne kajdany, których szatan używa do niewolenia człowieka. Gdy nadejdzie ten dzień, będziesz z całych sił opierać się kontroli szatana i kajdanom, którymi szatan chce cię zniewolić. Kiedy nadejdzie czas, w którym zapragniesz odrzucić wszystkie rzeczy, które zaszczepił w tobie szatan, wtedy całkowicie zerwiesz z szatanem i prawdziwie znienawidzisz wszystko, co szatan tobie przyniósł. Tylko wtedy ludzkość będzie żywić prawdziwą miłość do Boga i tęsknić do Niego” (Sam Bóg, Jedyny VI, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Po przeczytaniu słów Bożych zdałam sobie sprawę, że szatan wykorzystuje sławę i zyski, by zniewolić ludzi i sprawić, żeby wystrzegali się Boga. Wróciłam myślami do czasów, gdy moja rodzina była uboga, a inni ludzie patrzyli na mnie z góry. Postawiłam sobie za cel osiągnięcie wielkich rzeczy i wyróżnienie się z tłumu, aby wszyscy patrzyli na mnie z należytym szacunkiem. Chociaż moja matka często mówiła mi o wierze w Boga, nigdy nie wzięłam sobie tego do serca. Uważałam, że jestem jeszcze młoda i że jest to czas, by ciężko pracować nad swoją karierą. Po tym, jak zostałam wizażystką, zastanawiałam się, jak poprawić swoje umiejętności i wydajność, i często schlebiałam klientkom, aby je uszczęśliwić, dzięki czemu mogłam poprawić swoje wyniki w pracy. Aby dobrze wykonywać swoją pracę i zdobyć uznanie większej liczby osób, zawsze wychodziłam z firmy jako ostatnia, a nawet po pracy, w mojej jedynej wolnej chwili, pomagałam klientkom edytować zdjęcia i filmiki, żeby się wypromować. Czasem nawet śniłam o rzeczach związanych z pracą. Moje serce przez długi czas było w mocnym uścisku sławy i zysku. Kiedy praca zaczęła kolidować ze zgromadzeniami, obawiałam się, że zbyt długi urlop sprawi, iż moja szefowa będzie niezadowolona, i wpłynie negatywnie na rozwój mojej kariery. Dlatego przez cały miesiąc nie chodziłam na zgromadzenia ani nie czytałam słów Bożych. Czułam się wyczerpana na ciele i umyśle i próbowałam rozładować stres oglądając seriale i filmy w Internecie. W rezultacie moje serce coraz bardziej oddalało się od Boga. Czułam w sercu coraz większą pustkę i jeszcze większą udrękę. Zobaczyłam, że szatan wykorzystuje sławę i zyski, by mnie kontrolować. Zmuszał mnie do poświęcenia całego serca pracy, uniemożliwiał mi chodzenie na zgromadzenia i wykonywanie moich obowiązków i stopniowo sprawiał, że wystrzegałam się Boga, zdradzałam Go i traciłam szansę na zbawienie. Musiałam przejrzeć spisek szatana i jak najczęściej uczestniczyć w zgromadzeniach. Modliłam się więc do Boga, by mi pomógł.
W spokojnym okresie byłam w stanie zgrać swoją pracę z chodzeniem na zgromadzenia, ale w szczycie sezonu, gdy pracy było bardzo dużo, musiałam często prosić o urlop, co sprawiało, że moja szefowa była niezadowolona. Czułam, że ciągłe szukanie wszelkiego rodzaju wymówek, by wziąć urlop, nie było rozwiązaniem, ale gdybym zmieniła pracę, straciłabym szansę na spełnienie swojego marzenia o wyróżnieniu się z tłumu. Gdy tylko pomyślałam o zwolnieniu się z pracy, nie mogłam się na to zdobyć. Ale gdybym tak dalej postępowała, to tylko coraz bardziej oddalałabym się od Boga i ostatecznie straciłabym szansę na zbawienie. Każdego dnia czułam, jakby moje serce było rozdarte na dwie części. Byłam przygnębiona i cierpiałam, nie wiedząc, co wybrać. Gdy moja matka dowiedziała się o moim stanie, przeczytała mi fragment słów Bożych: „Jeśli chcecie zyskać prawdę i życie, to musicie oprzeć fundamenty na słowach Boga. To pozwoli wam wejść na ścieżkę dążenia do prawdy, co samo już jest celem i kierunkiem w życiu. Naprawdę jesteś jednym z wybranych i wyznaczonych przez Boga tylko wtedy, gdy pozwalasz, by Jego słowa i prawda położyły fundament w twoim sercu. W tej chwili wasze fundamenty wciąż są niestabilne. Jeśli dopadnie cię nawet niewielka pokusa szatana, nie wspominając nawet o wielkiej katastrofie czy próbie, możesz się zachwiać i potknąć. To brak fundamentu, rzecz bardzo niebezpieczna! Wielu ludzi potyka się i zdradza Boga, gdy spotykają ich prześladowania lub przeciwności losu. Niektórzy po zdobyciu pewnego statusu zaczynają działać lekkomyślnie, a wtedy zostają ujawnieni i wyeliminowani. Wszyscy dostrzegacie takie rzeczy bardzo wyraźnie. Powinniście zatem najpierw określić kierunek i cel, jakie trzeba wam w życiu obrać, a także drogę, którą należy kroczyć, a potem wyciszyć umysł i ciężko pracować, ponosić koszty, dokładać wysiłków i zapłacić cenę za ów cel. Na razie odłóżcie na bok inne sprawy – jeśli wciąż będziecie się nad nimi zastanawiać, wpłynie to na wypełnianie waszych obowiązków, a także na kluczową kwestię, jaką jest dążenie do prawdy i zbawienie. Jeśli musisz myśleć o znalezieniu pracy, zarabianiu dużych pieniędzy, wzbogaceniu się, zdobyciu stabilnej pozycji i znalezieniu swojego miejsca w społeczeństwie, jeśli musisz myśleć o małżeństwie i znalezieniu partnera oraz o wzięciu na siebie odpowiedzialności za utrzymanie rodziny i zapewnienie jej dobrego życia, jeśli chcesz również zdobyć nowe umiejętności, wybić się i być lepszym od innych – czy myślenie o tym wszystkim nie byłoby wyczerpujące? Jak wiele rzeczy może pomieścić twój umysł? Ile energii ma człowiek na całe życie? Ile ma dobrych lat? W tym życiu ludzie mają najwięcej energii w wieku od dwudziestu do czterdziestu lat. W tym czasie musicie opanować prawdy, które wierzący w Boga powinni zrozumieć, a następnie wejść w prawdorzeczywistość, przyjąć Boży sąd i karcenie, a także Boże uszlachetnianie i próby, i dotrzeć do punktu, w którym bez względu na okoliczności nie będziecie zaprzeczać Bogu. To jest najbardziej podstawowa sprawa” (Płacenie ceny, by zyskać prawdę, ma wielkie znaczenie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Matka omówiła ze mną te słowa: „Bóg chce, aby nasze życie miało wartość i sens. Jesteś młoda i pełna energii, a ja nie oczekuję, że będziesz żywicielką rodziny. Mam tylko nadzieję, że należycie uwierzysz w Boga i wykorzystasz swoje najlepsze lata, by wierzyć w Niego i dążyć do prawdy. To są najważniejsze kwestie w twoim życiu! Wszystko inne niż wiara w Boga jest puste. Jeśli mi nie wierzysz, spróbuj i przekonaj się: nawet jeśli włożysz całą swoją energię w pracę, to kiedy nadejdzie dzień, w którym osiągniesz sukces i sławę, nie będziesz szczęśliwa. W dzisiejszych czasach jest wielu ludzi, którzy są bogaci i sławni, ale czy są naprawdę szczęśliwi? Ludzkie pragnienia nigdy nie zostaną zaspokojone. Tylko słowa Boże mogą wskazać ludziom drogę i sprawić, że ich życie będzie każdego dnia spokojne i szczęśliwe”. Pomyślałam sobie: „Ludzkie pragnienia są rzeczywiście nieskończone. To tak jak wtedy, gdy zaczynałam pracę. Brakowało mi doświadczenia, moje zarobki były niskie i nie byłam doceniana. Ale po nieustannych wysiłkach w końcu stałam się ostoją mojego działu. Zyskałam szacunek wszystkich, a moje wynagrodzenie również stawało się coraz lepsze, ale wciąż nie byłam usatysfakcjonowana. Ciągle planowałam, jak poprawić swoje umiejętności i zgromadzić kontakty, aby móc rozpocząć własną karierę i zdobyć uznanie jeszcze większej liczby osób. Nieustannie poświęcałam swój czas i wysiłek dla sławy i zysku. Ale nawet po osiągnięciu tych celów wciąż chciałam więcej, a moje pragnienia wciąż rosły. W rezultacie osiągnięcie tych celów nie tylko nie uczyniło mnie szczęśliwą, ale zamiast tego przyniosło mi jeszcze więcej bólu”. Pomyślałam trochę dłużej i zdałam sobie sprawę z uczucia ulgi i spokoju w moim sercu po tym, jak przeczytałam słowa Boże i zrozumiałam, że nawet odrobiny prawdy nie można kupić za żadną sumę pieniędzy, sławę czy zysk. Tylko wykonując swoje obowiązki, możemy zyskać więcej okazji do doświadczania słów Bożych, i tylko poprzez ciągłe przychodzenie przed oblicze Boga, jedzenie i picie słów Bożych oraz modlenie się do Boga w trakcie wykonywania swoich obowiązków będziemy szybciej wzrastać w życiu. Siostry, które uwierzyły w Boga w tym samym czasie co ja, wykonywały teraz swoje obowiązki i bardzo szybko wzrastały w życiu. Coraz wyraźniej rozumiały też prawdę. Ale kiedy spojrzałam na siebie, zobaczyłam, że każdego dnia byłam zajęta pracą. Nie chodziłam na zgromadzenia, nie czytałam słów Bożych ani nie wykonywałam swoich obowiązków. Nie było dużej różnicy między mną a niedowiarkami. Gdybym tak dalej postępowała, nigdy nie zyskałabym prawdy! Ile energii może mieć jedna osoba? Jeśli pragnie się jakiejś rzeczy, ale nie chce się porzucić drugiej, to tak, jakby próbować stać na dwóch łodziach naraz; w końcu wpadnie się do wody. Jeśli nie mogłabym dokonać właściwego wyboru, to naprawdę straciłabym szansę na zbawienie.
Po tym, jak przez jakiś czas zmagałam się ze sobą w duchu, złożyłam rezygnację w firmie. Składałam ją kilka razy, ale za każdym razem była odrzucana. Moja szefowa rozmawiała ze mną wiele razy: „Firma nie chce stracić tak świetnej pracowniczki jak ty. Jeśli masz jakieś żądania, przedstaw je, a my dołożymy wszelkich starań, aby cię zadowolić. Musiało być ci cięzko wytrzymać tu aż do teraz”. Powiedziała również, że zwiększy moje wynagrodzenie, awansuje mnie na dyrektorkę techniczną, a także da mi dodatek w wysokości 1000 juanów do zasadniczego wynagrodzenia. Odmówiłam, ale trudno było mi się z tym pogodzić. Gdybym została i pracowała dalej, nie tylko otrzymywałabym wyższą pensję, ale także awansowałabym na dyrektorkę techniczną. Czy nie byłabym wtedy bliżej mojego marzenia o wyróżnieniu się z tłumu? To sprawiło, że moja determinacja, która nigdy nie była szczególnie duża, zaczęła się chwiać. W tym okresie moje koleżanki z pracy również często mówiły: „Pracujesz tutaj już tak długo, dlaczego chcesz odejść? Na twoim miejscu nie odchodziłabym bez względu na wszystko. Firma naprawdę cię ceni i jest wiele klientek, które cię polubiły. Jak możesz tak po prostu to wszystko porzucić?”. Kiedy to usłyszałam, poczułam w sercu niezdecydowanie i wahanie. Chciałam zostać i kontynuować pracę, ale pomyślałam, że wybór takiego życia oznaczałby brak możliwości uczestniczenia w zgromadzeniach i wykonywania obowiązków. Pomyślałam o zgromadzeniach z braćmi i siostrami. Wszyscy otoerali na nich swoje serca i rozmawiali ze sobą bez względu na to, czy odczuwali ból, cierpienie czy radość. Takie wyzwolenie ducha można znaleźć tylko w domu Bożym!
Później jedna z sióstr przyszła ze mną porozmawiać i wspólnie przeczytałyśmy fragment słów Bożych: „Cena, jaką Bóg płaci za każdą osobę, obejmuje nie tylko dziesięciolecia od jej narodzin do chwili obecnej. Z punktu widzenia Boga przychodziłeś na ten świat niezliczoną ilość razy, w nieskończonej liczbie wcieleń. Kto tym zarządza? Bóg jest za to odpowiedzialny. Nie masz możliwości poznania tych rzeczy. Za każdym razem, gdy przychodzisz na ten świat, Bóg osobiście czyni dla ciebie przygotowania: ustala, ile lat będziesz żyć, w jakiej rodzinie się urodzisz, kiedy zbudujesz dom i karierę zawodową, jak również to, co będziesz robił na tym świecie i jak będziesz zarabiać na życie. Bóg przygotowuje dla ciebie sposób utrzymania się w życiu, abyś mógł bez przeszkód wypełnić swoją życiową misję. Jeśli zaś chodzi o to, co masz robić w swoim następnym wcieleniu, Bóg organizuje i zapewnia ci życie zgodnie z tym, co powinieneś mieć i co powinno być ci dane. Bóg czynił dla ciebie takie przygotowania już wielokrotnie i w końcu urodziłeś się w wieku dni ostatecznych, w swojej obecnej rodzinie. Bóg przygotował dla ciebie środowisko w taki sposób, żebyś mógł w Niego uwierzyć; On pozwolił ci usłyszeć swój głos i powrócić do Niego, tak byś mógł pójść za Nim i wykonywać obowiązek w Jego domu. Tylko dzięki takiemu przewodnictwu od Boga udało ci się przeżyć aż do dzisiaj. Nie wiesz, ile razy rodziłeś się już pośród ludzi ani ile razy zmieniał się twój wygląd, ile miałeś rodzin, ile wieków i dynastii przeżyłeś – ale Boża ręka wspierała cię przez cały czas i On zawsze nad tobą czuwał. Jakże Bóg trudzi się dla dobra człowieka! Ktoś powie: »Mam sześćdziesiąt lat. Od sześćdziesięciu lat Bóg czuwa nade mną, chroni mnie i prowadzi. Jeśli na starość nie będę mógł wykonywać swojego obowiązku i nie będę mógł nic robić, to czy Bóg nadal będzie się o mnie troszczył?«. Czy to nie brzmi głupio? Bóg nie panuje nad losem człowieka, nie opiekuje się nim i nie chroni go tylko podczas jednego życia. Gdyby chodziło tylko o jedną długość życia, jedno wcielenie, nie byłby to dowód, że Bóg jest wszechmocny i panuje nad wszystkim. Praca, jaką Bóg wykonuje, i cena, jaką płaci za człowieka, obejmuje nie tylko zaaranżowanie tego, co człowiek będzie robił w tym życiu, ale też przygotowanie dla niego niezliczonej liczby wcieleń. Bóg bierze pełną odpowiedzialność za każdą reinkarnowaną duszę. Pracuje z uwagą, płacąc cenę z własnego życia, aby prowadzić każdego człowieka i każdemu przygotować życie. Bóg trudzi się tak i płaci taką cenę dla dobra człowieka; obdarza człowieka wszystkimi tymi prawdami i tym życiem. Jeśli ludzie w dniach ostatecznych nie wypełnią obowiązku istot stworzonych i nie powrócą przed oblicze Stwórcy – jeśli w końcu, bez względu na to, jak wiele żywotów i pokoleń mają za sobą, nie wypełnią dobrze swojego obowiązku i nie sprostają wymaganiom Boga, to czy ich dług wobec Boga nie będzie zbyt wielki? Czy nie okażą się niegodni całej ceny, jaką Bóg zapłacił? Okazaliby się wówczas tak pozbawieni sumienia, że nie zasługiwaliby na nazwanie ich ludźmi, ponieważ ich dług wobec Boga byłby zbyt wielki. Dlatego w tym życiu – nie mówię o waszych poprzednich żywotach, ale o tym życiu – jeśli nie jesteście w stanie z uwagi na swoją misję zrezygnować z tego, co kochacie, lub z rzeczy zewnętrznych, takich jak przyjemności materialne, miłość i radość życia rodzinnego – jeśli nie zrezygnujecie z przyjemności cielesnych ze względu na cenę, jaką Bóg za was płaci, i by odwdzięczyć się Mu za miłość, to doprawdy jesteście niegodziwi! W gruncie rzeczy za Boga warto zapłacić każdą cenę. W porównaniu z ceną, jaką Bóg płaci w twoim imieniu, co znaczy ten niewielki koszt, który ponosisz lub dajesz z siebie? Czym jest ta odrobina cierpienia? Czy wiesz, ile wycierpiał Bóg? W porównaniu z tym, co wycierpiał Bóg, nie warto nawet wspominać o tej odrobinie cierpienia, które ty znosisz. Co więcej, wypełniając swój obowiązek teraz, zdobywasz prawdę i życie, a na koniec przetrwasz i wejdziesz do królestwa Bożego. Jakie to wielkie błogosławieństwo!” (Płacenie ceny, by zyskać prawdę, ma wielkie znaczenie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych uświadomiłam sobie, że Bóg zapłacił ogromną cenę za każdego z tych, których wybrał i z góry wyznaczył, zapewniając im bezpieczeństwo i chroniąc ich, aby nie zostali pochłonięci przez różne złe trendy. Jeśli nie możemy wykonywać swoich obowiązków za życia, to tak naprawdę jesteśmy dłużnikami Boga! Bóg zapłacił za mnie wysoką cenę. Od dziecka słuchałam, jak moja matka mówi o wierze w Boga. To Bóg umieścił mnie w tej rodzinie, zawsze czuwał nade mną i chronił mnie. Kiedy pogrążyłam się w wirze pieniędzy, sławy i zyskaów i nie mogłam się z niego uwolnić, cierpiąc i czując się bezradną, to ręka Boga mnie uratowała i posłużyła się braćmi i siostrami, by przyprowadzić mnie przed Jego oblicze. Poprzez zgromadzenia i czytanie słów Bożych nauczyłam się przyjmować rzeczy od Boga, gdy stawałam w obliczu różnych problemów, i przestałam być niezadowolona ze swojego przeznaczenia jak wcześniej. Żyłam w dużo bardziej zrelaksowany i wyzwolony sposób. Kiedy nie mogłam normalnie uczestniczyć w zgromadzeniach, to bez względu na to, jak było późno, siostra raz za razem czekała, aż skończę pracę, by omówić ze mną Boże intencje. Czasami nawet pisała listy, by omówić ze mną słowa Boże. Czyż to wszystko nie podlegało Jego władzy i postanowieniom? Bóg nie mógł patrzeć, jak zatracam się w pogoni za sławą i zyskiem i jak daję się pochłonąć szatanowi. Raz po raz wzbudzał ludzi, wydarzenia i sprawy, by mnie wspierać i mi pomagać, spokojnie czekając, aż zmienię kierunek. Gdybym nadal nie odwzajemniała Bożej miłości, świadczyłoby to o moim braku człowieczeństwa. Dzieło Boże wkrótce dobiegnie końca, a my widzimy coraz gorsze katastrofy. Gdybym nadal uparcie odmawiała opamiętania się, to jaki pożytek byłby z pieniędzy, niezależnie od tego, ile bym ich zarobiła? Czy mogłyby uratować mi życie? Nawet gdybym w oczach innych ludzi stała się potężną kobietą, to co z tego? Czy to mogłoby mnie zbawić? Pomyślałam o czymś, co powiedział Pan Jezus: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?” (Mt 16:26). Myślałam o tych latach, w których poświęciłam całą swoją energię pracy. Straciłam wiele okazji, by wykonywać swoje obowiązki i zyskać prawdę. Teraz, czytając słowa Boże, zrozumiałam dobre intencje Boga w zbawianiu ludzi. Tylko wykonując swoje obowiązki i całkowicie uwalniając się od niewoli i cierpienia, jakie zgotował mi szatan, mogłam mieć szansę na zbawienie i przetrwanie. Zaczęłam codziennie modlić się do Boga w sprawie rezygnacji z pracy, prosząc Go, by chronił moje serce i nie pozwolił mu się zachwiać.
Później ponownie złożyłam rezygnację, a moja szefowa powiedziała: „Czy naprawdę podjęłaś decyzję? Przygotowujemy się do otwarcia kolejnego salonu i chcemy, aby pracowali w nim nasi najlepsi pracownicy. Jesteś pierwszą osobą, o której pomyśleliśmy. Gdyby miał to być ktokolwiek inny, nie czulibyśmy się komfortowo. Pracujesz w firmie od wielu lat i kwalifikujesz się do objęcia udziałów w nowym salonie. Pomyśl tylko, jak dobrze byłoby mieć coś własnego w tak młodym wieku. Dlaczego tego nie rozważysz? Najważniejsze jest to, że byliśmy razem przez tyle lat, a teraz łączy nas emocjonalna więź”. Gdy to mówiła, zaszlochała i zaczęła płakać. Warunki, które zaproponowała, były dokładnie tym, czego szukałam przez cały ten czas, a posiadane przeze mnie pieniądze idealnie wystarczyłyby na inwestycję. Gdybym tylko wytrwała jeszcze trochę, osiągnęłabym sukces i sławę, a jeszcze więcej osób by mi zazdrościło. Jak dobrze wyglądałabym przed moimi krewnymi i przyjaciółmi! Właśnie wtedy, gdy fantazjowałam o mojej wspaniałej przyszłości, nagle zdałam sobie sprawę, że moje wyobrażenia nie były zgodne z Bożą intencją. Pospiesznie pomodliłam się po cichu do Boga: „Dobry Boże, wiem, że to kolejna pokusa, która na mnie przyszła. Szatan wykorzystuje to, co powiedziała szefowa, by wzburzyć moje serce i skłonić mnie do pogoni za sławą, zyskiem i statusem. Ale tym razem, bez względu na wszystko, zerwę z szatanem raz na zawsze i wytrwam przy moim świadectwie, by pocieszyć Twoje serce”. Modląc się, przypomniałam sobie fragment słów Bożych, który przeczytałam wcześniej: „Kiedy wielokrotnie zbadasz i starannie przeanalizujesz różne cele, do których ludzie dążą w życiu, oraz nieprzeliczone sposoby życia, przekonasz się, że żaden z nich nie jest zgodny z pierwotną intencją Stwórcy, z jaką tworzył On ludzkość. Wszystko to odciąga ludzi od suwerenności i opieki Stwórcy; wszystko to są pułapki, które deprawują ludzi i prowadzą ich do piekła. Kiedy już to uznasz, twoim zadaniem będzie odsunięcie na bok starych poglądów na życie, trzymanie się z dala od różnych pułapek, pozwolenie Bogu na przejęcie kontroli nad twoim życiem i ułożenie go dla ciebie; zadanie to polega tylko na poszukiwaniu poddania się Bożym ustaleniom i przewodnictwu, zrezygnowaniu z własnego wyboru i staniu się osobą, która wielbi Boga” (Sam Bóg, Jedyny III, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Szatan wykorzystuje wszelkiego rodzaju myśli i idee, aby sparaliżować ludzi, kusząc ich do pogoni za sławą, zyskiem i statusem, zamykając ich głęboko w sobie, aby zaparli się Boga, zdradzili Go i stracili szansę na zbawienie. Takie są złowrogie motywy szatana. Czy te warunki, które zaproponowała szefowa, by mnie zachęcić, nie były pułapką, wabiącą mnie do degeneracji? Jak mogłam dalej uparcie odmawiać opamiętania się? Bóg chce, abyśmy poddali się Jego suwerennej władzy i wykonywali obowiązki istoty stworzonej. Tylko w ten sposób możemy zrozumieć prawdę, żyć na podobieństwo człowieka i ostatecznie zostać zbawieni przez Boga. Zdecydowanie powiedziałam więc mojej szefowej: „Wszyscy ludzie mają swoje ambicje, a ja chcę nowego środowiska”. Szefowa zgodziła się. Po odejściu z firmy poczułam dużo większy spokój w sercu. Od tego momentu mogłam we właściwy sposób dążyć do prawdy, tak jak moi bracia i siostry.
Po tym doświadczeniu wyraźnie zobaczyłam złowrogie motywy szatana. Szatan sprawia, że ludzie dążą do sławy i zysku, a jego celem jest sprawienie, by ludzie odrzucili i zdradzili Boga, całkowicie podporządkowali się jego mocy i ostatecznie zstąpili wraz z nim do piekieł. Jeśli ludzie polegają tylko na sobie, po prostu nie są w stanie przezwyciężyć intryg szatana. Tylko czytając słowa Boże i rozumiejąc prawdę, ludzie mogą przejrzeć na oczy i pożegnać się z błędnymi sposobami, w jakie funkcjonowali w przeszłości. Tylko dążąc do prawdy możemy zyskać Boże zbawienie. Po tym, jak zwolniłam się z pracy, nie byłam szanowana przez więcej ludzi, a moje życie materialne pozostawiało nieco do życzenia, ale nei zamieniłabym tego poczucia swobody i spokoju ducha na żadną sumę pieniędzy, sławę czy zysk. W końcu zrzuciłam z siebie więzy sławy i zysku i wypełniałam swoje obowiązki w kościele. Dzięki Bogu za Jego zbawienie!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Zhang Tao, ChinyUrodziłem się na wsi. Moja rodzina była tak biedna, że ledwo starczało nam na jedzenie i wszyscy nami pogardzali....
Autorstwa Weixiao, ChinyGdy byłam młoda, moja rodzina cierpiała biedę. Nasi krewni i sąsiedzi patrzyli na nas z góry, a dzieci sąsiadów nie...
Autorstwa Shen Jie, Chiny Kiedy byłam młoda, moja rodzina była biedna, a ludzie często patrzyli na nas z góry. Myślałam więc: „Kiedy...
Autorstwa Lizhi, JaponiaPochodzę z biednej i zacofanej wiejskiej rodziny. Od początku ojciec kazał mi się uczyć, bym w przyszłości dostał...