Jak wyzbyłam się kompleksu niższości

13 lutego 2025

Autorstwa Yezi, Chiny

W 2022 roku podlewałam nowych wierzących w kościele i wiedziałem, że jest to Boże wywyższenie, więc podjęłam postanowienie, aby docenić tę okazję do szkolenia się i wnieść swój wkład w głoszenie ewangelii królestwa. Później współpracowałam z siostrą Zhang Xin. Zauważyłam, że dość jasno omawia prawdę, podlewa nowych wiernych tak, jak każdy z nich potrzebuje, i rozwiązuje ich konkretne problemy. Czasami nie byłam w stanie przeniknąć pewnych spraw, ale ona potrafiła z łatwością je omówić i rozwiązać. Czułam więc, że jest ona osobą, która rozumie prawdę i ma rzeczywistość, a ja wypadam blado w porównaniu z nią. Jednocześnie podziwiałam ją i zazdrościłam jej. Pomyślałam: „Zhang Xin rozumie tak wiele! W porównaniu z nią to, co ja wiem, jest bardzo mało znaczące. Gdybyśmy podczas zgromadzenia prowadziły razem omówienie, czy pomyśli, że mój poziom jest tak niski, i zobaczy, kim naprawdę jestem?”. Kiedy więc wspólnie dyskutowałyśmy o różnych kwestiach, po prostu słuchałam jej omówień jak radia i mówiłam bardzo niewiele, aby nie śmiała się ze mnie z powodu moich płytkich omówień. Później zauważyłam, że często popisuje się podczas zgromadzeń, mówiąc o rzeczach takich jak kiepski stan nowych wierzących podlewanych przez pewną siostrę, o tym, jak pomogła im wrócić na właściwe tory po swoim przybyciu, o tym, jak omawiała prawdę, widząc, że niektórzy bracia i siostry popadli w zniechęcenie, aby ich wyrwać z tego stanu i z błędnego pojmowania, i o tym, jak niosła pomoc, gdy przywódcy byli przytłoczeni jego pracą kościoła. Chciałam zwrócić na to uwagę Zhang Xin, ale później pomyślałam: „Ona naprawdę ma realne doświadczenia, a jej omówienie skutecznie rozwiązuje problemy. Co sobie o mnie pomyśli, jeśli wytknę jej problemy w sposób mało trafny?”. Dlatego też milczałam na ten temat.

Później, gdy przełożony powiedział coś, nie bacząc na jej uczucia, Zhang Xin nabrała wobec niego uprzedzeń i odtąd doszukiwała się zbyt wiele w odniesieniu do ludzi i spraw. Chciałam z nią to omówić i wskazać jej problemy, ale później pomyślałam: „Zhang Xin rozumie prawdę lepiej niż ja, czy nadal potrzebuje moich wskazówek? Czy nie byłoby to popisywanie się przed ekspertem? Sama nie potrafię wszystkiego wyraźnie zobaczyć, a moje zrozumienie prawdy jest zbyt powierzchowne. Jeśli moje omówienie będzie niejasne, to czy ona mnie nie przejrzy?”. W kółko rozmyślałam o tej sprawie, ale w końcu nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Około południa przypadkiem przeczytałam fragment słów Bożych, który miał istotny związek z jej stanem. Właśnie miałam z nią to omówić, gdy przyszła mi do głowy pewna myśl: „Zhang Xin pojmuje słowa Boże znacznie lepiej niż ja, czy potrzebuje mojego omówienia, skoro już wszystko wie? Lepiej pozwolić jej samej czytać słowa Boże, gdyż to by jej pomogło, nie obnażając przy tym moich braków”. Mając to na uwadze, powiedziałem jej: „Ten fragment słów Bożych jest naprawdę dobry, przeczytaj, proszę”. Czekałam w nadziei, że gdy go przeczyta, rozpozna swój niewłaściwy stan, ale ku mojemu zaskoczeniu po jego przeczytaniu zupełnie nic nie powiedziała. Byłam nieco rozczarowana i chciałam z nią to omówić, ale potem pomyślałam: „Moje zrozumienie słów Bożych jest dość powierzchowne i nie byłabym w stanie omówić z nią niczego praktycznego. Powinnam po prostu mieć trochę samoświadomości”. Mając to na uwadze, natychmiast porzuciłam pomysł rozmowy z Zhang Xin i pomyślałam, że choć ma zepsute usposobienie, stopniowo sama rozpozna i rozwiąże swoje problemy, ponieważ tak wiele rozumie. Ale sprawy nie potoczyły się tak, jak sobie wyobrażałam. Zhang Xin często wspominała o tej sprawie, ale sama nie potrafiła tego rozpoznać u siebie, a zamiast tego jej omówienie sprawiło, że ludzie myśleli, że problem leży po stronie przełożonego i że przejawy jej zepsucia mają jakąś przyczynę. Czasami podczas zgromadzeń wspominała o tej sprawie, powodując zamieszanie. Naprawdę chciałam z nią te problemy omówić, ale ilekroć próbowałam, czułam, jakby coś utknęło mi w gardle, i zawsze miałam wrażenie, że Zhang Xin rozumie o wiele więcej niż ja i że gdybym chciała coś z nią omówić, to byłoby jak uczenie księdza pacierza. Ostatecznie zdecydowałam się z nią tego nie omawiać i tak właśnie sprawa się zakończyła. Później, kiedy przywódca zjawił się na naszym zgromadzeniu, w swoim omówieniu zdemaskował problemy Zhang Xin, a ona to przyjęła. Dopiero wtedy zaczęłam zastanawiać się nad sobą.

Kilka dni później przeczytałam słowa Boże i lepiej zrozumiałam swój stan. Bóg Wszechmogący mówi: „W każdej sytuacji powodującej jakieś trudności ludzie tchórzliwi wycofują się. Dlaczego tak robią? Jedną z przyczyn jest ich poczucie niższości. Ponieważ czują się gorsi, boją się ludzi; nie potrafią nawet wziąć na siebie obowiązków i odpowiedzialności, jakich powinni się podjąć; nie są w stanie podjąć się czegoś, co tak naprawdę byliby w stanie osiągnąć w oparciu o swoje zdolności i charakter, w oparciu o zakres doświadczeń własnego człowieczeństwa. Poczucie niższości wpływa na każdy aspekt ich człowieczeństwa, wpływa na ich osobowość, a także, rzecz jasna, na ich charakter. Gdy znajdują się w towarzystwie innych ludzi, rzadko wyrażają swoje poglądy i prawie nigdy nie precyzują swojej opinii czy swojego stanowiska w jakiejś sprawie. Gdy napotykają problem, nie śmią się odezwać i zawsze zamykają się w sobie i wycofują. Gdy ludzi jest niewielu, są na tyle odważni, by pośród nich zasiąść, ale gdy ludzi jest dużo, szukają jakiegoś ciemnego kąta i nie mają odwagi wejść pomiędzy nich. Ilekroć czują, że pozytywnie i aktywnie chcieliby coś powiedzieć, wyrazić swoje opinie i poglądy, aby pokazać, że mają słuszność, to nie znajdują w sobie odwagi, by to uczynić. Ilekroć mają takie pomysły, ich poczucie niższości ujawnia się w całej pełni, kontroluje ich, tłamsi i mówi: »Nie odzywaj się, jesteś do niczego. Nie wyrażaj swoich opinii, zachowaj je dla siebie. Jeśli masz w sercu coś, co naprawdę chcesz powiedzieć, zapisz to w notatniku na komputerze i przemyśl to w samotności. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś inny się o tym dowiedział. Co będzie, jeżeli powiesz coś niewłaściwego? To będzie strasznie żenujące!«. Ten głos ciągle powtarza ci, żebyś nie robił tego czy tamtego, żebyś nie mówi tego czy tamtego, sprawiając, że gryziesz się w język, ilekroć chcesz coś powiedzieć. Gdy chcesz powiedzieć coś, co rozważałeś w swoim sercu przez długi czas, wycofujesz się i nie masz odwagi tego powiedzieć albo czujesz się zbyt skrępowany, żeby to powiedzieć, uważając, że nie powinieneś tego robić, a jeśli już się zdecydujesz, to czujesz się tak, jakbyś postąpił wbrew zasadom albo złamał prawo. Gdy któregoś dnia aktywnie wyrazisz swoją opinię, w głębi serca czujesz się straszliwie nieswojo, odczuwasz trudny do opisania niepokój. Choć to uczucie silnego niepokoju w końcu ustępuje, twoje poczucie niższości stopniowo tłumi twoje pomysły, intencje i plany dotyczące tego, co chciałbyś powiedzieć, dotyczące opinii, które chciałbyś wyrazić, dotyczące twojej chęci bycia normalną osobą, bycia takim jak wszyscy inni. Ci, którzy cię nie rozumieją, uważają, że jesteś osobą małomówną, cichą i nieśmiałą, kimś, kto nie lubi się wyróżniać. Gdy mówisz coś w obecności wielu ludzi, odczuwasz skrępowanie i rumienisz się; jesteś poniekąd introwertykiem i tylko ty tak naprawdę wiesz, że czujesz się gorszy od innych. (…) Niektórzy mówią: »Nie uważam się za kogoś gorszego i nic mnie nie ogranicza. Nikt mnie nigdy nie prowokował ani mi nie umniejszał, nikt nie zamykał mi ust. Żyję w sposób nieskrępowany, więc czy nie oznacza to, że nie mam tego poczucia niższości?«. Czy to jest słuszne? (Nie, czasem i tak mamy to poczucie niższości). Można je i tak mieć, w większym lub mniejszym stopniu. Być może nie dominuje ono w głębi twojego serca, ale w niektórych sytuacjach może się momentalnie ujawnić. Na przykład, wpadasz na kogoś, kogo ubóstwiasz, kto jest o wiele bardziej utalentowany niż ty, kto ma więcej od ciebie szczególnych umiejętności i zalet, jest bardziej dominujący niż ty, bardziej apodyktyczny, bardziej zły niż ty, jest od ciebie wyższy i atrakcyjniejszy, kogoś, kto ma status społeczny, kto jest bogaty, lepiej wykształcony i posiada wyższy status niż ty, kto jest starszy i wierzy w Boga dłużej, posiada większe doświadczenie i ma większy udział w rzeczywistości w ramach swojej wiary w Boga – wtedy nic nie poradzisz na to, że rodzi się w tobie poczucie niższości. Gdy tak się dzieje, twoje »nieskrępowane życie« odchodzi w niebyt, robisz się bojaźliwy i tracisz rezon, zastanawiasz się, jakich słów użyć, twoja mimika staje się nienaturalna, czujesz skrępowanie w swoich słowach i ruchach, usilnie starasz się zrobić dobre wrażenie. Te oraz inne przejawy wynikają właśnie z twojego poczucia niższości(Jak dążyć do prawdy (1), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Dzięki objawieniu słów Bożych zrozumiałam, że ludzie mający kompleks niższości zawsze czują, że nie są tak dobrzy jak inni, dlatego nie ośmielają się wyrażać swoich opinii. Zwłaszcza gdy spotykają na swojej drodze ludzi, którzy są bardziej zdolni i utalentowani niż oni sami, stają się jeszcze bardziej nieśmiali i tracą nerwy, a nawet jeśli zauważą problemy u innej osoby, nie mają odwagi o tym głośno powiedzieć. Są zbyt ostrożni i bojaźliwi, przez co nie są w stanie chronić interesów kościoła. Zastanawiałam się nad moją współpracą z Zhang Xin; kiedy widziałam, że więcej rozumie i jej omówienia są dobre, a w szczególności, że potrafi rozwiązać wszystkie problemy poruszane przez nowych wierzących i ma jasną ścieżkę w swoich omówieniach, wydawało mi się, że posiada prawdorzeczywistość, a w porównaniu z nią ja byłam daleko w tyle. To, co wiedziałam, wydawało się zupełnie nieistotne w porównaniu z tym, co ona rozumiała, i wstydziłam się nawet poruszać jakieś kwestie podczas omówienia. Czułam się przy niej jak uczennica podstawówki i uważałam, że powinnam jej uważnie słuchać, przez co zakorzeniło się we mnie poczucie niższości. Z tego powodu zachowywałam się tak, jakbym była tylko odbiornikiem radiowym, kiedy omawiałyśmy problemy, głównie słuchając jej i nie wyrażając własnych opinii. Często widziałam, jak Zhang Xin się popisuje, ale powstrzymywałam się od zwracania jej uwagi lub pomagania jej, myśląc, że posiada prawdorzeczywistość i osiąga rezultaty, wykonując obowiązki, i że to normalne, że przejawia trochę zepsutego usposobienia. Zhang Xin zbyt wiele się doszukiwała w odniesieniu do ludzi i spraw, a także uprzedziła się do przełożonego. Wiedziałam, że powinnam z nią to omówić, aby pomóc jej się zastanowić i wyciągnąć z tego naukę, ale czułam, że ona jest dużo bardziej przenikliwa niż ja że moja wiedza i pojmowanie są po prostu przeciętne i że nie jestem na tym samym poziomie co ona. Dlatego czułam się nieuprawniona do omawiania tego z nią. Z powodu mojego poczucia niższości nie śmiałam się odezwać, nawet gdy dostrzegałam jej problemy. Stałam się nieśmiała i zaczęłam się przy niej denerwować, a nawet porzuciłam myśl, by podzielić się kilkoma własnymi opiniami. W rzeczywistości, jako osoby o zwykłej racjonalności, bez względu na to, jak dobre są nasze omówienia, jeśli natrafiamy na jakiś problem, powinniśmy spełnić naszą powinność i omówić tę kwestię tak dobrze, jak tylko potrafimy. Jest to również praktykowanie jednego z aspektów prawdy. Jednakże, z powodu mojego poczucia niższości, nie miałam odwagi choćby słowem wspomnieć o problemach Zhang Xin i nie zrobiłam tego, co mogłam. Uświadomiwszy to sobie, poczułam żal i modliłam się w sercu do Boga. Postanowiłam omawiać problemy, jakie dostrzegałam u innych, i pomagać im bez względu na to, kim byli, oraz przezwyciężyć swoje poczucie niższości.

Później modliłam się i szukałam w swoim sercu odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie lepsi ode mnie budzili we mnie to poczucie niższości. Podczas zgromadzenia omówiłam swój stan. Jedna z sióstr wskazała moje problemy, mówiąc, że przywiązuję zbyt dużą wagę do swojej próżności i statusu, że obawiam się zlekceważenia oraz utraty reputacji i statusu, gdy zabiorę głos. Po wysłuchaniu wskazówek siostry świadomie skupiłam się na jedzeniu i piciu słów Bożych na ten temat. Pewnego dnia przeczytałam fragment słów Bożych: „Zamiast poszukiwać prawdy, większość ludzi dąży do swoich błahych celów. Ich własne interesy, wizerunek, miejsce czy pozycja w umysłach innych są dla nich niezmiernie ważne. To jedyne rzeczy drogie ich sercom. Trzymają się ich kurczowo i traktują je jak własne życie. To, jak ich postrzega czy traktuje Bóg, ma dla nich drugorzędne znaczenie; na razie nie zwracają na to uwagi; na razie zważają tylko na to, czy są przywódcami grupy, czy inni ludzie patrzą na nich z podziwem i czy ich słowa mają wagę. Zajęcie takiego miejsca jest dla nich najistotniejszą sprawą. Gdy znajdą się w grupie, niemal wszyscy ludzie szukają takiej pozycji, tego rodzaju możliwości. Jeśli są bardzo utalentowani, naturalnie chcą zająć miejsce na szczycie; jeżeli posiadają umiarkowane zdolności, i tak pragną wyższej pozycji w grupie; a jeśli zajmują niską pozycję w grupie, mają przeciętny charakter i zdolności, nadal będą chcieli, żeby inni patrzyli na nich z podziwem, a nie z góry. Wizerunek i godność osobista stanowią dla nich nieprzekraczalną granicę: muszą się trzymać tych rzeczy. Nawet jeśli nie ma w nich prawości i nie cieszą się ani Bożą aprobatą, ani uznaniem, w żadnym wypadku nie mogą stracić szacunku, statusu czy renomy wśród ludzi, o które walczyli – co jest szatańskim usposobieniem. Jednak większość ludzi nie jest tego świadoma. Wierzą, że muszą do samego końca walczyć o zachowanie twarzy. Nie zdają sobie sprawy, że dopiero gdy zupełnie porzucą i odsuną na bok te próżne dążenia, staną się prawdziwą osobą. Jeśli ktoś strzeże tych rzeczy, które powinny zostać odrzucone, i uważa je za życie, jego życie jest stracone. Tacy ludzie nie wiedzą, jaka jest stawka, toteż w swoich działaniach zawsze coś zatajają, ciągle starają się chronić swój wizerunek i status, stawiają je na pierwszym planie, wypowiadają się wyłącznie dla własnych celów, by fałszywie się bronić. Cokolwiek robią, robią to dla siebie(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Bożych dowiedziałam się, że zepsuta ludzkość bardzo lubi własną próżność i status i chce być pozytywnie postrzegana, a ci, którzy mają umiejętności i duże zdolności do pracy, chcą mieć wysoki status wśród innych i być wysoko cenionymi przez ludzi. Nawet ci, którzy mają przeciętne zdolności do wykonywania pracy, nie chcą być podwładnymi innych ani znosić lekceważących spojrzeń. Nawet jeśli oznacza to poświęcenie interesów kościoła, nade wszystko cenią sobią swoją próżność i swój status. Właśnie w takim stanie się znajdowałam. Chociaż wiedziałam, że mam bardzo ograniczone zdolności do pracy, kiedy stawałam w obliczu różnych sytuacji, myślałam przede wszystkim o swojej próżności i swoim statusie, a nawet jeśli nie mogłam zdobyć podziwu innych, to przynajmniej nie chciałam, by patrzono na mnie z góry. Uważałam, że jest to życie godne i uczciwe. Żyłam według szatańskich praw przetrwania, takich jak: „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność” oraz „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci”, wysoko ceniąc swoją próżność i swój status, pragnąc zawsze się nimi cieszyć. Nawet jeśli nie byłam tak dobra jak inni, to i tak chciałam pozostawiać po sobie dobre wrażenie. Zawsze bardzo przejmowałam się opiniami innych na mój temat. Kiedy spotykałam ludzi, którzy nie byli tak dobrzy jak ja, nie miałam żadnych obaw, mogąc swobodnie wyrażać swoje opinie. Ale kiedy spotykałam ludzi, którzy byli lepsi ode mnie pod różnymi względami, stosowałam strategię uników, starając się nie odzywać, ukrywając swoje wady i słabości, nie pozwalając innym zobaczyć moich negatywnych stron, aby przynajmniej otrzymać dobrą ocenę, gdy się o mnie wspomni. W przeciwnym razie naprawdę straciłabym twarz! Przypomniałam sobie sytuację, kiedy siostra udzielająca gościny pogrążona była w zniechęceniu, a ja potrafiłam omówić z nią słowa Boże. Przekazałam jej tyle, ile wiedziałam, bez żadnych obaw, a stan siostry poprawił się po moim omówieniu. Ale w przypadku Zhang Xin widziałam, że jest lepsza ode mnie pod każdym względem, i dlatego bałam się, że będzie patrzeć na mnie z góry. Nawet gdy dostrzegałam pewne problemy, nie miałam odwagi ich wskazać. To było tak, jakby moje usta były zaklejone taśmą. Nie tylko nie wpłynęło to dobrze na wejście w życie przez Zhang Xin, ale także na pracę kościoła. Przywiązywałam zbyt dużą wagę do własnej próżności i statusu! Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, miałam wyrzuty sumienia. Stanęłam przed Bogiem, aby się pomodlić: „Boże, nie chcę tak dalej postępować, jestem gotowa okazać skruchę i proszę Cię, byś mnie prowadził przy rozwiązywaniu moich problemów”.

Później przeczytałam fragment słów Bożych: „Wszyscy są równi wobec prawdy i nie ma różnic w kwestii wieku ani podrzędności i szlachetności w przypadku tych, którzy wykonują swoje obowiązki w domu Bożym. Wszyscy oni są w ramach swoich obowiązków równi, po prostu wykonują różne zadania. Nie ma pomiędzy nimi różnic polegających na tym, kto ma starszeństwo. Wobec prawdy wszyscy powinni zachować pokorne, podporządkowane i akceptujące serce. Ludzie powinni posiadać taki rozum i taką postawę(Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Słowa Boże mówią nam, że wobec prawdy wszyscy są równi, że nie ma czegoś takiego jak wysoki lub niski status ani nie ma żadnej różnicy w kwalifikacjach. Kiedy bracia i siostry współpracują, wykonując obowiązki, każdy powinien się angażować i aktywnie wyrażać swoje opinie w obliczu różnych sytuacji. Nawet jeśli ich omówienia są płytkie, nadal powinni wnosić to, co mogą. Gdy odkrywają problemy, powinni je w porę zgłaszać, by chronić pracę kościoła, a nie pozostawać biernymi obserwatorami. Taką postawę powinien reprezentować każdy wierzący w Boga. Tak jak w przypadku mojej współpracy z Zhang Xin, chociaż ona omawiała prawdę klarowniej niż ja, też miała braki i przejawiała zepsucie. Kiedy widziałam, jak przejawia zepsucie lub mówi i działa w sposób, który szkodzi pracy kościoła, nie powinnam była stać bezczynnie. Powinnam była raczej omawiać to, co widziałam i rozumiałam, i wypełniać swoją powinność. Ale postrzegałem ludzi i rzeczy z perspektywy doczesnej, wierząc w rozróżnienie między wysokim i niskim statusem, kwalifikacjami oraz mocnymi i słabymi stronami ludzi, gdzie słabi są zawsze uważani za nieuprawnionych do tego, by zgłaszać zastrzeżenia wobec silnych, a kiedy to robią, jest to postrzegane jako nieznajomość swojego miejsca i może nawet prowadzić do wykluczenia. Mój punkt widzenia był naprawdę absurdalny! W rzeczywistości, nawet jeśli ktoś jest oświecony w swoim omówieniu i ma pewne zrozumienie prawdy, nie oznacza to, że jest doskonały. Ponieważ każdy ma skażone skłonności i często przejawia zepsucie, arogancję, zarozumialstwo i samowolę, musimy sobie nawzajem pomagać i się napominać. Jest to akt sprawiedliwości, który chroni interesy domu Bożego i przynosi korzyści życiu ludzi.

Odtąd, wykonując swoje obowiązki, często modliłam się do Boga i nie przejmowałam się już zyskami lub stratami związanymi z moją próżnością czy moim statusem. W kontaktach z braćmi i siostrami, niezależnie od tego, czy druga osoba była lepsza ode mnie, traktowałam ją właściwie. Ilekroć zauważyłam, że ktoś robi coś, co nie jest zgodne z prawdozasadami, zwracałam na to uwagę oraz poszukiwałam i rozmawiałam z wszystkimi. Kiedy praktykowałam w ten sposób, czułam szczególną ulgę i wyzwolenie. Później spotkałam siostrę Liu Hui, która podlewała mnie kilka lat temu. Wykonywała swoje obowiązki od dłuższego czasu i jej omówienia były dobre. Wtedy jej tego zazdrościłam. Tym razem, gdy ponownie zetknęłam się z Liu Hui, jej omówienie było klarowne i uporządkowane. Wciąż czułam, że nie dorastam jej do pięt. Była kiedyś pewna siostra, która zawsze się wykłócała, gdy ją przycinano, a gdy Liu Hui omówiła konsekwencje takiego postępowania, ta siostra się przestraszyła. Czułam jednak, że sposób, w jaki Liu Hui rozwiązała ten problem, nie wskazywał żadnej ścieżki i że nie skupiła się na stosowaniu słów Bożych ani dawaniu o nich świadectwa, więc nie osiągnęła rezultatu w postaci świadectwa o Bogu. Chciałam jej zwrócić na to uwagę, ale potem pomyślałam: „Chociaż wykonuję obowiązki przywódczyni, wciąż jest między nami spora przepaść, a Liu Hui prawdopodobnie już wpadła na to, co chciałam powiedzieć. Lepiej nic nie mówić”. W tamtym momencie uświadomiłam sobie, że znów ogranicza mnie poczucie niższości. Przed oczami przelatywały mi sceny, w których nie wypełniałam swoich obowiązków z powodu poczucia niższości, i pomyślałam: „Nie mogę dłużej żyć w poczuciu niższości i muszę porzucić próżność i status. Nieważne, jak postrzega mnie Liu Hui, muszę omawiać to, co rozumiem, wejść w życie razem z siostrami i postępować tak, żebym nie musiała niczego żałować”. Wskazałam więc na problemy, które zauważyłam. Po wysłuchaniu mnie Liu Hui powiedziała, że mam rację i że wzajemne umacnianie się i harmonijna współpraca są bardzo dobre, a także sprzyjają jej wejściu w życie. Udało mi się wyzbyć poczucia niższości i uwolnić się od próżności i statusu. Ta zmiana była wynikiem Bożego działania. Dziękuję Bogu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Uwolnienie z kajdan

Autorstwa Zhou Yuan, Chiny Bóg Wszechmogący mówi: „Teraz jest czas, kiedy decyduję o tym, jaki będzie koniec każdej osoby, nie zaś etap, w...

Połącz się z nami w Messengerze