Przebudzenie fałszywej przywódczyni

02 lutego 2022

Autorstwa Yang Fan, Chiny

W dwa tysiące dziewiętnastym zostałam przywódczynią. To było wyniesienie przez Boga i przysięgłam dobrze spełniać obowiązki. Potem, każdy dzień wypełniały mi spotkania, pokonywanie trudności braci i sióstr w ich pracy i nadzorowanie postępów prac. Czułam się spełniona. Z czasem, z powodu zadań administracyjnych, ilość pracy wzrosła. Co dzień harowałam do późna i byłam przepracowana. Pomyślałam, „Nadzorowanie wszystkich prac jest bardzo męczące. Mój umysł pracuje intensywnie każdego dnia. To trudniejsze, niż indywidualne zadania”. Później wzięłam udział w spotkaniu grupy siostry Zhao. Pomyślałam, „Kiedyś byłam partnerką siostry Zhao. Jest odpowiedzialna i czynnie poszukuje prawdy, by pokonać napotkane trudności. Nadzoruje prace w tej grupie, więc nie muszę się martwić”. Potem rzadko spotykałam się z jej grupą. Pewnego wieczoru jacyś bracia przysłali wiadomość, że grupa siostry Zhao ma problemy i poprosili mnie o szybką pomoc. Miałam poszukać słów Bożych, by znaleźć rozwiązanie, ale przy tylu sprawach, którymi musiałam się zająć, nie zdążyłam. Pomyślałam, „Jest późno, a ja jestem zmęczona. Nie dam rady. Poza tym już napisałam do siostry Zhao o jej problemach, a że jest odpowiedzialna, sama je omówi i rozwiąże, więc nie będę musiała tego robić. Jeśli będę robiła wszystko sama, to kiedy skończę? Po prostu omówię to z nią na spotkaniu”. Później przyjrzałam się sprawie. Siostra Zhao już omówiła ją z grupą i każdy wskazał ścieżkę praktyki skierowaną na problem. Poczułam, że nie muszę się martwić, dopóki siostra Zhao przewodzi grupie. Później nie pytałam już o pracę tej grupy.

Po pewnym czasie spotkałam się z grupą siostry Zhao i dowiedziałam się, że jej omówienia były wymijające, mówiła długo ale nic konkretnego. Pomyślałam, „Czy jest w złym stanie? Czemu mówi nieskładnie?”. Lecz potem pomyślałam, „Może się denerwuje, bo ja tu jestem. Albo potrzebuje czasu, by się przystosować. Na razie zajmę się czym innym”. Wyjechałam, nie omawiając z nią tej sprawy. Potem usłyszałam, że praca grupy jest niewydajna. Pomyślałam, „Czy grupa ma jakiś problem?”. A po zastanowieniu się, „Dopiero omawiali problemy i błędy, wszyscy chcieli się poprawić, to normalne, że z początku praca jest mniej owocna”. Mając to na względzie, nie myślałam więcej o sprawie. Później siostra Wang wspomniała, że siostra Zhao ma obsesję na punkcie statusu i nie współpracuje z innymi, więc nie nadaje się na przywódczynię. Pomyślałam, „Siostra Zhao jest zbyt skupiona na statusie, ale jest solidna. Jeśli nie umie współpracować, może to dlatego, że jest w złym stanie i kieruje nią jej zepsute usposobienie. Potrzebuje czasu, by się przystosować”. Tak pomyślawszy, powiedziałam siostrze Wang, „Siostra Zhao jest sumienna w pracy i wciąż jest dobrą przywódczynią. Jeśli wykazuje zepsucie, spróbujmy jej pomóc poprzez obnażenie jej problemów. Dziś jestem zajęta, ale omówię to z nią później”. Gdy siostra Wang to usłyszała, nie odpowiedziała. Później, zajęta innymi sprawami, zapomniałam o spotkaniu z siostrą Zhao. Pewnej nocy przypomniałam sobie: „Nie wiem, jaki jest stan siostry Zhao. Może powinnam ją odwiedzić?”. Lecz potem pomyślałam, „Ma dobry charakter, a gdy dawniej bywała w złym stanie, szybko szukała prawdy i sama rozwiązywała problem. Tym razem też powinna sobie poradzić. Mieszka daleko, więc jeśli do niej pojadę taki kawał drogi i nie zastanę jej w domu, to czy nie odbędę podróży na próżno? Nie ma mowy, zrobię to za miesiąc”. Osłupiałam, kiedy skontrolowałam jej pracę po miesiącu. W pracy siostry Zhao było mnóstwo problemów i błędów, a sama praca była coraz bardziej niewydajna. Bracia i siostry, których nadzorowała, byli w złym stanie, co znacząco wpływało na ich pracę. Wtedy zrozumiałam, że sprawa jest poważna. Szybko udałam się do siostry Zhao, żeby omówić problemy, lecz ona nie chciała się zgodzić, znajdowała wymówki, kłóciła się i wykazała brak znajomości siebie. Omówiłam sprawę z moimi partnerami. Uznaliśmy, że nie może być przywódczynią i ją zwolniliśmy. Potem bracia i siostry zgłosili, że siostra Zhao była zazdrosna, zaniedbywała obowiązki, i spierała się, przez co jedna z sióstr czuła się ograniczana, wpadła w depresję i chce porzucić obowiązki. Siostra Wang zgłosiła jej sytuację, ale została stłamszona i odrzucana. Inne siostry też czuły się ograniczane, co wpływało na ich pracę, opóźniając ją o wiele miesięcy. Po zwolnieniu siostra Zhao nie okazała skruchy, to jeszcze się mściła. Po obnażeniu, nic nie zrozumiała ani nie żałowała swoich złych czynów. Potem, ponieważ nie wykonałam praktycznej pracy, zaniedbałam obowiązki, nie zwolniłam jej na czas i zaszkodziłam pracy kościoła, też zostałam zwolniona. W tamtej chwili czułam się strasznie. Zaczęłam się zastanawiać, jak siostra Zhao mogła tak długo angażować się w spory, szkodząc pracy kościoła, a ja byłam ślepa i tego nie widziałam? Miałam świadomość, że nie wykonałam praktycznej pracy i nie umiem rozpoznać innych, ale nie próbowałam zrozumieć i przeanalizować własnego zepsutego usposobienia.

Na spotkaniu usłyszałam słowa Boże o tym, że fałszywi przywódcy nie wykonują prawdziwej pracy, wtedy zrozumiałam. Słowa Boże mówią, „Fałszywi przywódcy nigdy nie zasięgają informacji o rzeczywistej sytuacji przełożonych grup ani jej nie śledzą, nie starają się zrozumieć ani nie zasięgają informacji o sytuacji związanej z wejściem w życie, stosunkiem do pracy i obowiązku ani różnych postaw wobec Boga i wiary w Boga u przełożonych grup i personelu odpowiedzialnego za ważne zadania. Fałszywi przywódcy nie zasięgają informacji o ich przemianach, postępach ani o różnych problemach, które pojawiają się podczas ich pracy, a zwłaszcza o wpływie, jaki błędy i wypaczenia pojawiające się na różnych etapach pracy wywierają na dzieło kościoła i na wybrańców Bożych. Jeśli nie są w stanie trafnie ocenić takich sytuacji, to nie mogą ich szybko rozwiązać – a jeśli nie mogą ich szybko rozwiązać, to nie będą w stanie szybko naprawić negatywnego wpływu i szkód, jakie przełożeni poszczególnych grup wyrządzili w pracy. Tak więc w tym względzie fałszywi przywódcy nie wypełnili swojej powinności. Niewypełnianie swoich powinności jest zaniedbaniem obowiązku; nie wykonują oni swojej roli nadzorowania innych, dowiadywania się o nich, pełnego zrozumienia ich sytuacji i monitorowania ich”. „Fałszywi przywódcy: czy takie osoby są głupie? Są głupie i niemądre. Co sprawia, że są głupie? Niefrasobliwie pokładają zaufanie w innych; wierzą, że skoro jakaś osoba została przez nich wybrana, złożyła przysięgę i podjęła zobowiązanie, a podczas modlitwy z oczu płynęły jej łzy, to nie może mieć żadnych poważnych wad i w przyszłości nigdy nie będzie z nią żadnych problemów. Fałszywi przywódcy nie rozumieją ludzkiej natury; nie rozumieją, czym jest skażone usposobienie. Mówią: »Jak ktoś mógłby się zmienić po tym, jak został wybrany na przełożonego grupy? Jak ktoś, kto wydaje się tak poważny i odpowiedzialny, mógłby się uchylać od pracy? Nie zrobiłby tego, prawda? Jest na to zbyt prawy«. Ponieważ fałszywy przywódca ma takie wyobrażenia i zanadto ufa własnej intuicji, w końcu nie jest w stanie zapanować nad licznymi problemami, które powoduje ów przełożony, nie potrafi szybko go zastąpić kimś innym i przydzielić do innych zadań. To jest problem z fałszywymi przywódcami, prawda? (Tak). A o co właściwie chodzi? Czy ich podejście do pracy ma cokolwiek wspólnego z lenistwem? Po pierwsze, uważają oni, że nie jest to dla nich odpowiednie otoczenie, że nie jest im tam po drodze, więc beztrosko wysyłają w zastępstwie przełożonego grupy i mówią sobie: »Problem został rozwiązany, nie muszę już poświęcać mu uwagi. Prześladowania wielkiego, czerwonego smoka stają się coraz gorsze – to zbyt niebezpieczne, bym tam dalej jeździł. W dodatku tak trudno tam dotrzeć. Lepiej oszczędzić sobie kłopotu, jeśli to możliwe«. Czy to jest lenistwo? (Tak). To jest lenistwo: pożądanie fizycznych wygód. Mają też zasadniczą wadę: w oparciu o własne wyobrażenia pochopnie obdarzają innych zaufaniem. Czy nie jest to spowodowane niezrozumieniem prawdy? Czy taki sposób oceny drugiego człowieka wypływa ze słów Boga? Dlaczego miałbyś ufać ludziom, skoro Bóg im nie ufa? Zamiast sądzić po pozorach, Bóg nieustannie obserwuje ich serca – dlaczego więc ludzie mieliby być tak beztroscy, gdy oceniają innych i obdarzają ich zaufaniem? Czy fałszywi przywódcy nie są zbyt zadufani w sobie? Myślą tak: »Nie pomyliłem się, kiedy zwróciłem uwagę na tę osobę. Nic tu nie może pójść nie tak; z pewnością nie jest to ktoś, kto robi zamieszanie, lubi się zabawić i nie znosi ciężkiej pracy. To absolutnie godna zaufania osoba, na której można polegać. Nie zmieni się; gdyby się zmieniła, to by oznaczało, że pomyliłem się co do niej, czyż nie?«. Cóż to za logika? Czy jesteś jakimś ekspertem? Czy to twoja specjalność? Masz rentgen w oczach? Mógłbyś mieszkać z tą osobą przez rok czy dwa, ale czy byłbyś w stanie dostrzec, kim naprawdę jest, bez odpowiedniego otoczenia, które ujawniłoby jej naturę i istotę? Gdyby Bóg jej nie obnażył, mógłbyś żyć obok niej przez trzy czy nawet pięć lat i nadal nie potrafiłbyś dostrzec jej prawdziwej natury i istoty. Tym bardziej odnosi się to do sytuacji, gdy rzadko kogoś widujesz, rzadko przebywasz w jego towarzystwie. Oceniasz taką osobę na podstawie przelotnego wrażenia czy kilku wypowiedzianych przez nią słów; jesteś tak beztroski w obdarzaniu swoim zaufaniem. Czy twoje zachowanie nie jest w najwyższym stopniu ślepe i impulsywne? I czy fałszywi przywódcy, działając w taki sposób, nie są skrajnie nieodpowiedzialni?(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców (3)” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Bóg wyjawił, że fałszywi przywódcy pragną komfortu, nie są odpowiedzialni. Gdy znajdą ludzi odpowiedzialnych za coś, ufają im na podstawie wyobrażeń. Nie nadzorują ich pracy i nie chcą ponosić kosztów sprawdzania wyników. Jak mogą, unikają kłopotów. W efekcie kościół ponosi poważne szkody. Słysząc, jak Bóg wyjawiał różne oznaki fałszywego przywódcy czułam, jakby obnażał mnie twarzą w twarz. To było nieprzyjemne i czułam się winna. Jako przywódczyni byłam nieodpowiedzialna. Chcąc oszczędzić sobie troski i fizycznego cierpienia, stosowałam sztuczki i nie nadzorowałam pracy. Na podstawie chwilowego wrażenia o siostrze, uznałam, że jest odpowiedzialna i może być przywódczynią, więc nie ingerowałam i nie nadzorowałam jej. Gdy zobaczyłam, że ma problemy, ale musiałabym ponieść koszty, by je rozwiązać, nie wykonałam praktycznej pracy, tłumacząc się, że każdy czasem szuka na oślep. Gdy zgłoszono, że ma problemy i nie nadaje się na przywódczynię, wciąż twierdziłam, że to chwilowe zepsucie, wytwór moich wyobrażeń, i że nie wpłynie na jej pracę. Odkładałam rozwiązanie problemów siostry Zhao aż w końcu sparaliżowało to pracę grupy, a wejście w życie braci i sióstr zostało zagrożone. Byłam głupia i nieodpowiedzialna. Byłam fałszywą przywódczynią, pragnącą wygody i unikającą praktycznej pracy. Faktem jest, że przywódcy i pracownicy wybrani przez kościół, włącznie ze mną, nie byli udoskonaleni. Mamy zepsute usposobienia i możemy powodować zakłócenia i szkody w naszej pracy. Nasze dobre zachowanie nie oznacza, że mamy kwalifikacje. Nie rozumiemy prawdy, więc widzimy tylko zewnętrzny wygląd ludzi, a nie ich istotę. By być odpowiedzialnym, trzeba często ich sprawdzać i nadzorować ich pracę. Nie rozumiałam prawdy, lecz byłam ślepo pewna siebie. W efekcie wyrządziłam pracy kościoła wielką szkodę i popełniłam wykroczenie w obecności Boga. Gdy to zrozumiałam, poczułam głęboki żal. Gdybym nie była tak pewna siebie, leniwa i nie szła na łatwiznę, kiedy siostra Wang mnie upomniała, tylko zbadała i rozwiązała problem, a potem zwolniła siostrę Zhao, nie opóźniłabym tak znacznie pracy kościoła. Nie dość, że swoją pracą nie przyniosłam kościołowi korzyści, to jeszcze, jak wspólniczka szatana, chroniłam fałszywą przywódczynię i pracowników. Im więcej o tym myślałam, tym podlej się czułam. Kiedy Bóg wcielony czynił swoje dzieło, chodził do każdego kościoła. Uczciwie cierpiał i ponosił koszty. W odpowiedzi na nasze zepsucie i braki, niestrudzenie omawiał prawdę, wspierał nas i pomagał. Całą tę ciężką pracę wykonywał po to, by nas zbawić od mocy szatana. Lecz ja, istota stworzona, nie rozumiałam prawdy, nie widziałam wszystkiego wyraźnie, i nie chciałam ponosić kosztów w swojej pracy, nie rozwiązywałam problemów, gdy je napotkałam, i wyrządziłam kościołowi wielką szkodę. Takie wypełnianie obowiązków napełniało Boga odrazą i nienawiścią. Gdy to zrozumiałam, pomodliłam się do Niego, „Boże, myliłam się. Chcę zastanowić się nad sobą i okazać Ci skruchę. Miej dla mnie litość”.

Przeczytałam słowa, w których Bóg ujawnia fałszywych przywódców. „Często praca napotyka opóźnienia tylko dlatego, że fałszywi przywódcy nie dopilnowali czegoś, nie mieli wszystkiego na oku, nie rozwiązali żadnych problemów; po prostu dlatego, że poważnie zaniedbali swoje obowiązki. Oczywiście przyczyną jest również to, że ci fałszywi przywódcy nie traktują swoich obowiązków poważnie. Upajają się zewnętrznymi oznakami statusu i czerpią satysfakcję z powtarzania utartych zwrotów, ale nie mają ochoty zaangażować się w prawdziwą pracę, co często prowadzi do licznych problemów przy wykonywaniu poszczególnych zadań i przez co trzeba dużo czasu, by te problemy rozwiązać; często się zdarza, że choć minęło już wiele czasu od chwili pojawienia się wypaczeń w pracy, ktoś wciąż jeszcze nie zdecydował się o nie zapytać ani im zaradzić; często również w pracy pojawiają się poważne niedopatrzenia, tak poważne, że nawet głupiec mógłby je zauważyć, ale fałszywy przywódca jest na nie ślepy i ich nie dostrzega; naturalnie, skorygowanie tych problemów nie wchodzi w grę. Kiedy problemy w pracy nie są rozwiązywane, odchylenia nie są korygowane, a przeoczeniami nikt się w porę nie zajmuje, skuteczność pracy doznaje znacznego uszczerbku. Praca jest po prostu prowadzona – ale jakie ma skutki dla świadczenia o Bogu? Czy przynosi korzyści ludziom, którzy ją widzą, czy wywiera na nich wrażenie? Nie. Nie przynosi żadnych skutków, a to tylko przez fałszywego przywódcę, który zaniedbał swoje obowiązki i popełnił zbyt wiele błędów. A zatem podczas wykonywania różnych elementów pracy istnieje w rzeczywistości wiele problemów, odchyleń i niedopatrzeń, które fałszywi przywódcy muszą rozwiązać, skorygować i którym muszą zaradzić, ale ponieważ nie mają poczucia odpowiedzialności i odgrywają jedynie rolę urzędnika państwowego, nie wykonując prawdziwej pracy, w rezultacie powodują tak katastrofalny bałagan, że niektóre grupy tracą nawet jedność, a ich członkowie zwracają się przeciwko sobie, stają się względem siebie podejrzliwi i czujni, a nawet nieufni wobec domu Bożego. W obliczu takiej sytuacji fałszywi przywódcy nie wykonują żadnej konkretnej pracy(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców (4)” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). „Na pozór ci fałszywi przywódcy nie czynią zła celowo jak antychryści, którzy rozmyślnie ustanawiają własne lenno i idą własną drogą. Jednak w ramach swoich obowiązków fałszywi przywódcy nie są w stanie szybko zająć się różnymi problemami powodowanymi przez nadzorujących pracę, nie są w stanie szybko przenieść do innych obowiązków i zastąpić tych spośród nich, którzy nie spełniają standardu, co poważnie szkodzi dziełu kościoła i spowodowane jest w całości przez zaniedbania fałszywych przywódców(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców (3)” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Bóg ujawnia niedbalstwo fałszywych przywódców, którzy nie sprawdzają postępów prac, nie nadzorują ludzi odpowiedzialnych za zadania, w skutek czego wiele problemów nie zostaje rozwiązanych, a praca domu Boga ponosi znaczne szkody. Myślałam o swoich działaniach. Pragnęłam wygody, zaniedbywałam obowiązki, byłam niesolidna. Ufałam siostrze Zhao na podstawie własnych wyobrażeń i nie nadzorowałam jej pracy. Gdy inni zgłaszali problemy, lekceważyłam je i nie rozwiązywałam ich ani nie zwolniłam jej na czas, przez co prowadziła długotrwałe spory, przeszkadzała grupie i wyrządziła wiele szkód. Przez nią praca grupy przez wiele miesięcy była nieefektywna, co znacznie opóźniło postępy. Gdy bracia i siostry dawali jej rady, długo ich tłamsiła, nękała i wykluczała, przez co grupa czuła się hamowana i nie miała motywacji do pracy. A ja myślałam, że wszystko jest dobrze. Dom Boga powierzył mi rolę przywódczyni, a ja, nie dość, że byłam nieodpowiedzialna, to jeszcze, kiedy z pracą kościoła było tyle problemów, nie widziałam ich i nie rozwiązałam na czas. Wyrządziłam wiele szkód pracy kościoła i wejściu w życie braci i sióstr. Byłam prawdziwym szkodnikiem. Choć nie wyrządziłam zła celowo, jak antychryst, by zakłócić pracę domu Boga, moje zaniedbanie obowiązku przyniosło wiele szkód pracy kościoła. Nienawidziłam się za swoją ignorancję, ślepotę i nieodpowiedzialność, które wykazałam w Bożej obecności. Poczułam głęboki smutek i to, że jestem coś winna Bogu oraz braciom i siostrom.

Zastanowiłam się nad sobą. Czemu zawsze brałam pod uwagę własne potrzeby i oszukiwałam przy pracy? Później znalazłam fragment słów Bożych, który bardzo mi pomógł. Słowa Boga mówią, „Czym jest trucizna szatana – jak można to wyrazić? Na przykład jeśli zapytasz »Jak ludzie powinni żyć? Dla czego powinni żyć?«, odpowiedzą ci »Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego«. To jedno powiedzenie wyraża samo sedno problemu. Filozofia szatana stała się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią to dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy dba sam o siebie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życie i filozofia człowieka, a zarazem przedstawienie ludzkiej natury. Owe słowa stały się już naturą skażonej ludzkości, prawdziwym portretem jej szatańskiej natury, a ta szatańska natura stała się już podstawą egzystencji skażonej ludzkości; od kilku tysięcy lat aż po dzień dzisiejszy skażona ludzkość kieruje się w życiu ową trucizną szatana. Szatan, robi ze względu na własne żądze, ambicje i cele; chciałby przewyższyć Boga, wyzwolić się od Niego i przejąć kontrolę nad wszystkimi rzeczami stworzonymi przez Boga. Dzisiaj ludzie są skażeni przez szatana do tego stopnia, że wszyscy mają szatańską naturę, wszyscy próbują zaprzeczać Bogu i stawiać Mu opór, pragną sprawować kontrolę nad własnym losem, sprzeciwiając się Bożym ustaleniom i aranżacjom – mają zupełnie takie same ambicje i żądze jak szatan. Dlatego też natura człowieka jest naturą szatana(„Jak obrać ścieżkę Piotra” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Przemyślałam te słowa i zrozumiałam, że jestem leniwa, niesolidna w pracy i brak mi sumienia, bo szatańska zasada „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego” tak się we mnie zakorzeniła, że stała się moją naturą. Zawsze żyłam zgodnie z tą zasadą i troszczyłam się tylko o własny interes, stawałam się coraz bardziej podła. Jeśli coś wymagało troski lub poniesienia kosztów, stosowałam sztuczki i oszukiwałam, by tego uniknąć, robiłam wszystko, by cierpieć jak najmniej. Gdy praca przywódczyni wymagała więcej troski i cierpienia, wolałam łatwiejsze zadanie. Gdy zwiększyła się ilość pracy, chciałam mniej się martwić i płacić mniejszą cenę. Nie ingerowałam w pracę siostry Zhan, zlekceważyłam ją. Później, gdy była w złym stanie, nie chciałam się nią zająć. Nawet gdy Bóg przypomniał mi poprzez siostrę Wang, że nie nadawała się do tej pracy, wymówiłam się nadmiarem pracy i odkładałam tę sprawę, aż problem siostry Zhang stał się poważny i musiała zostać zwolniona. Bóg wyniósł mnie na pozycję przywódczyni, by dać mi szansę praktyki w nadziei, że przyjmę jego zlecenie i wezmę na siebie odpowiedzialność, będę nadzorować braci i siostry, tak, by wypełniali swoje obowiązki i zadowalali Boga. A co ja zrobiłam? Zamiast dobrze wypełniać obowiązki, pragnęłam tylko wygody i robiłam wszystko, by jak najmniej się narobić i ucierpieć. Wierzyłam w Boga od lat i lubiłam podlewanie tak wieloma słowami Boga, ale gdy coś się działo, troszczyłam się tylko o własną wygodę, a nie o to, jak dobrze pracować. Byłam samolubna i podła, i brzydziłam Boga. Znienawidziłam swój brak człowieczeństwa i rozumu, i to, że zdradziłam dobre intencje Boga. Pomodliłam się, „Boże, troszczyłam się o własną wygodę, lekceważąc praktyczną pracę, wyrządziłam wielką szkodę pracy kościoła, lecz Ty nie potraktowałeś mnie według moich wykroczeń. Dałeś mi szansę na okazanie skruchy i autorefleksję. Pragnę okazać Ci skruchę. W przyszłości, niezależnie od moich obowiązków, nie chcę zaspokajać ciała i pragnąć wygody. Chcę być odpowiedzialna i praktycznie wypełniać obowiązki”.

Później przeczytałam więcej słów Bożych. Bóg Wszechmogący mówi: „Ludzie, którzy mają serce, potrafią zważać na wolę Boga; ci, którzy są pozbawieni serca, to puste łupiny, błazny, zbyt nierozsądni, by zważać na wolę Boga: »Nic mnie nie obchodzi, jak nagląca jest ta sprawa dla Boga, będę robił, co zechcę – w każdym razie nie jestem leniwy ani bezczynny«. Tacy ludzie nie zważają na wolę Boga ani nie rozumieją, jak należy to czynić. A w takim razie czy mają oni prawdziwą wiarę? Noe zważał na wolę Boga i miał prawdziwą wiarę. Toteż nie wystarczy starać się najlepiej, jak możecie; musicie mieć w sercach prawdziwą uważność – czyli sumienie, jakie można znaleźć w człowieczeństwie, coś, co ludzie powinni mieć i co miał Noe. Co sądzicie o zrobieniu czegoś takiego w tamtym czasie, ile lat zabrałoby zbudowanie arki, gdyby Noe się ociągał, gdyby nie czuł, że jest to pilne, gdyby nie czuł lęku i nie działał skutecznie? Czy udałoby się skończyć arkę w sto lat? (Nie). Kilka pokoleń musiałoby ją budować bez ustanku. Z jednej strony zbudowanie takiego solidnego obiektu jak arka zabrałoby lata; co więcej, równie długo trwałoby zgromadzenie wszystkich żywych stworzeń i opieka nad nimi. Czy łatwo było zgromadzić te stworzenia? Nie, nie było. Toteż gdy Noe usłyszał polecenia Boga i zrozumiał Jego naglącą wolę, poczuł, że nie będzie to ani łatwe, ani proste. Uświadomił sobie, że musi tego dokonać i wypełnić zadanie zgodnie z zamiarami Boga, tak by zadowolić i uspokoić Boga, tak by kolejny krok Bożego dzieła mógł przebiegać gładko. Takie serce miał Noe. A jakie to było serce? Serce zważające na wolę Boga(„Aneks trzeci: Jak Noe i Abraham słuchali słów Boga i okazywali Mu posłuszeństwo (Część druga)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”). „Niezależnie od tego, jakie ważne zadania wykonuje przywódca lub pracownik i jaki jest charakter jego pracy, jego najważniejszym priorytetem jest bycie na bieżąco z postępami pracy. Musi osobiście wszystkiego doglądać, zadawać pytania i uzyskiwać informacje z pierwszej ręki. Nie może opierać się tylko na pogłoskach ani na cudzych sprawozdaniach, lecz musi widzieć na własne oczy, jak sobie radzi personel, jak postępuje praca, jakie pojawiają się trudności, czy jakieś obszary nie są zgodne z wymaganiami Zwierzchnika, czy specjalistyczne zadania nie naruszają zasad, czy występują jakieś zakłócenia lub konflikty, czy nie brakuje niezbędnego sprzętu lub materiałów instruktażowych do jakiegoś zadania – musi nad tym wszystkim panować. Bez względu na to, ile sprawozdań przywódca usłyszy albo jak wiele informacji dotrze do jego uszu, nie może się to równać z osobistym nadzorem. To, co się widzi na własne oczy, jest trafniejsze i bardziej wiarygodne; gdy przywódca zaznajomi się z sytuacją, będzie miał wyraźny obraz tego, co się dzieje. Jeszcze ważniejsze jest jasne i trafne rozeznanie, kto ma odpowiedni charakter i kogo warto wspierać – jest to kluczowe, o ile przywódcy i pracownicy mają dobrze wykonywać swoją pracę. Znacznie łatwiej jest wykonywać pracę, gdy przywódcy i pracownicy mają też wytyczoną ścieżkę pielęgnowania i szkolenia ludzi o dobrym charakterze, potrafią rozwiązywać rozmaite problemy oraz trudności pojawiające się w trakcie pracy, mają własne pomysły i sugestie co do tego, jak praca ma postępować i jak ma wyglądać w przyszłości, oraz jeśli potrafią nawet w środku nocy jasno mówić o tych sprawach, bez żadnych wątpliwości ani nieporozumień. W ten sposób przywódca stanie na wysokości zadania i wypełni swoją odpowiedzialność, czyż nie? Przywódcy i pracownicy muszą brać to wszystko pod uwagę, muszą o tym wszystkim pamiętać, muszą nieustająco o tym myśleć. Kiedy napotkają trudności, muszą je omawiać z wszystkimi, poszukując prawdy, by zaradzić problemom. Jeśli ich praca będzie w ten sposób ugruntowana w rzeczywistości, wszelkie trudności da się rozwiązać(„Rozpoznawanie fałszywych przywódców (4)” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowa Boże wskazały mi ścieżkę wypełniania obowiązków, co znaczy, że trzeba zważać na wolę Bożą, na Boże pragnienia, dobrze wypełniać obowiązki i nie szkodzić interesom domu Boga. Tak jak Noe, który szczerze liczył się z wolą Boga. Gdy Bóg kazał mu zbudować arkę, nie zważał na własne zyski i straty, lecz myślał o tym, jak zbudować arkę szybko i według Bożych wymagań. Choć nie mogę porównywać się z Noem, chciałam go naśladować, nauczyć się zważać na wolę Boga i czynić, co w mojej mocy, by sprostać Jego wymaganiom. Zrozumiałam też, że chcąc wykonywać praktyczną pracę, musimy być na bieżąco, a gdy napotykamy przeszkody czy trudności w pracy, musimy omówić je i zająć się nimi na czas, by praca mogła iść naprzód.

Później przywódczyni zleciła mi głoszenie ewangelii i podlewanie w wielu kościołach. Pomyślałam, „Nie pozwolę, by było tak, jak ostatnio. Nie mogę myśleć o wygodach, nie biorąc odpowiedzialności za pracę. Muszę być praktyczna i przyłożyć się do obowiązków”. Potem skupiłam się na wyposażeniu się w prawdę o wyobrażeniach. Osobom potrzebującym ewangelizacji dawałam czynne świadectwo Bożego dzieła dni ostatecznych. Wieczorami szukałam słów Bożych według religijnych wyobrażeń tych osób. Pewnego dnia, mając sprawdzić pracę jednego kościoła, pomyślałam, „Przywódcy i diakon w tym kościele wierzą w Boga już od dawna. Mają dobry charakter, są kompetentni i odpowiedzialni. Dobrze sobie radzą w pracy, więc nie muszę jechać, oszczędzę czas i wysiłek”. Gdy tak pomyślałam, zrozumiałam, że znów używam sztuczek i oszukuję, by mieć powód, aby nie przeprowadzić kontroli. Teraz byłam odpowiedzialna za ten kościół, więc nadzór nad jego pracą był moim obowiązkiem. Nie mogłam już szukać wymówek i odkładać obowiązków z uwagi na własną wygodę. Z tą myślą, starannie skontrolowałam pracę tego kościoła. Znalazłam problem ze spotkaniami nowych wiernych i to, że zespół podlewania nie wykonywał dobrze swojej pracy. Nazajutrz omówiłam z nimi prawdę i rozwiązałam ich problemy. Wkrótce spotkania nowych wiernych odbywały się normalnie, a ja poczułam się bezpieczna. Zrozumiałam, że przywódcy i pracownicy domu Boga muszą ponosić koszty, i muszą omawiać i nadzorować pracę. Tylko tak można znaleźć i na czas rozwiązać problemy oraz dobrze wypełnić obowiązki. To dzięki Bożemu zbawieniu zrozumiałam i zmieniłam się. Dzięki Bogu Wszechmogącemu.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze