Jak poradziłam sobie ze smutkiem po śmierci mamy
Autorstwa Zihan, ChinyW czerwcu 2019 roku udałam się do innego regionu, aby wykonywać tam swoje obowiązki. Byłam poza domem ponad rok, więc...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
W tamto zimowe popołudnie słońce świeciło łagodnie i przyjemnie, jego promienie wpadały przez okno, oświetlając parapet, na którym stały rośliny doniczkowe, chciwie chłonące odżywcze światło. Lan Yu wyglądała przez okno, czując powiew wolności. Spędziła w więzieniu trzy lata i cztery miesiące za swoją wiarę w Boga i właśnie została zwolniona. Jej starszą siostrę też aresztowano, i to dwa razy, a jej ojca po zatrzymaniu skazano na trzy i pół roku w zakładzie karnym. Po wypuszczeniu na wolność nadal byli pod ścisłą obserwacją organów rządowych Komunistycznej Partii Chin (KPCh). Przez ponad dziesięć lat nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. Później, dzięki pomocy braci i sióstr, Lan Yu zdołała nawiązać kontakt z ojcem. Tęsknota, którą nosiła w sercu od ponad dekady, wezbrała w niej teraz ze zdwojoną siłą. W końcu miała zobaczyć się z ojcem, za którym tak długo tęskniła. Lan Yu jak na skrzydłach udała się na wyznaczone miejsce spotkania. Gdy docierała do celu, przez szybę samochodu dostrzegła starszego mężczyznę stojącego obok taksówki. Połowę jego twarzy zakrywała maska. Lan Yu uważnie przyjrzała się staruszkowi i nagle zmarszczyła brwi, a oczy niemal wyszły jej z orbit. Czy to nie był jej ojciec, którego nie widziała od czternastu lat? Spod jego kapelusza wystawały siwe włosy i ten kiedyś silny mężczyzna, bo tak go pamiętała, nie był w stanie ustać prosto. Chudy człowieczek stał przy drodze, rozglądając się dokoła. Lan Yu zatrzymała samochód za rogiem, szybko wysiadła i ruszyła w kierunku ojca. Walczyła ze łzami, które napływały jej do oczu, i niezbyt głośno zawołała: „Tato!”. On odpowiedział: „Hej!”. Oczy miał błyszczące od łez, witając się z nią, i powiedział: „Szybko, wsiadajmy i jedźmy do domu”.
Słońce zachodziło i całe miasteczko tliło się na czerwono w wieczornej aurze. Zimowy chłód zaczynał dawać się we znaki i choć wiatr smagał policzki Lan Yu, nie było jej zimno. Po wejściu do domu jej ojciec szybko poprawił narzutę na łóżku i zapytał, co chciałaby zjeść. Zrobiło jej się ciepło na sercu i poczuła przypływ szczęścia. Odwróciła głowę i nagle zobaczyła tomogram wiszący na ścianie, a gdy uchyliła drzwi do drugiego pokoju, zauważyła opakowania z lekami na stoliku. Pomyślała, że ojciec pewnie jest chory, i bardzo ją to zmartwiło. Po kolacji rozmawiali o tym, czego doświadczyli przez te wszystkie lata rozłąki. Ojciec powiedział jej, że w więzieniu dwa razy zaraził się gruźlicą, jego płuca były w ciężkim stanie, a ilekroć łapał przeziębienie, miał świszczący oddech i męczący kaszel. W ciągu ostatnich dwóch lat wykryto u niego także kamienie żółciowe. Brał na to leki, ale gdyby dolegliwości się nasiliły, to konieczna byłaby operacja. Z powodu ciągłego nękania ze strony policji KPCh przez ponad dziewięć lat nie miał odwagi nawiązać kontaktu z braćmi i siostrami i był odcięty od życia kościelnego. Potajemnie otrzymywał tylko wiadomości z najnowszymi słowami Bożymi, filmowymi świadectwami z doświadczenia i tym podobne. Słuchając ojca, Lan Yu czuła się bardzo nieswojo. On przecież tyle wycierpiał z powodu prześladowań ze strony KPCh, a ona w tym czasie nic dla niego nie zrobiła. Poczuła się jak wyrodna córka. Później, gdy jej krewni dowiedzieli się, że wyszła z więzienia, skontaktowali się z nią i naciskiem przekonywali ją: „Twój ojciec się starzeje i podupadł na zdrowiu; potrzebuje kogoś, kto by się nim zaopiekował. Teraz, skoro wróciłaś, powinnaś znaleźć pracę, żeby mieć pieniądze, i zatroszczyć się o niego”. Słowa krewnych nie dawały jej spokoju i myślała: „Mój ojciec mnie wychował, a także przyprowadził mnie do Boga, nauczył mnie, że w życiu należy wybrać właściwą ścieżkę. Teraz jest stary i schorowany. Powinnam wypełnić swoją powinność jako córka, być u jego boku, rozmawiać z nim i otoczyć go opieką, żeby czuł się szczęśliwy”. Później Lan Yu przez Internet skonsultowała się z lekarzami w sprawie stanu zdrowia jej ojca. Ciężko pracowała, zarabiając pieniądze, żeby jej ojciec nie musiał się martwić, że nie starcza mu na lekarstwa i leczenie. Naprawdę chciała spędzać z nim więcej czasu i ilekroć widziała uśmiech na jego twarzy, czuła się szczęśliwa.
Któregoś dnia, gdy wróciła po pracy do domu, ojciec powiedział jej, że przyszedł list od przywódców. Informowali w nim, że skoro Lan Yu jest stale narażona na nękania ze strony policji, przebywając w domu, i nie może tam wykonywać swoich obowiązków, a także biorąc pod uwagę, że kościół pilnie potrzebuje ludzi do pracy z tekstami, mają nadzieję, że opuści dom, by swoje obowiązki podjąć w innym miejscu. Po przeczytaniu listu Lan Yu poczuła się zarazem uradowana i zmartwiona. Od kilku lat nie wykonywała żadnych obowiązków i gryzło ją sumienie, bo przecież była istotą stworzoną, która czerpała obficie z tego, co dawał jej Bóg. Nie mogła jednak przestać się zamartwiać o ojca. Ostatnio jego choroba się nasiliła i co dzień odczuwał ból w pęcherzyku żółciowym. Gdyby opuściła dom, kto by się nim zaopiekował, jeśli by się okazało, że konieczna jest operacja? Gdyby zdecydowała się podjąć obowiązki w innym miejscu, nie byłoby przy nim nikogo, kto podałby mu wodę i leki. Lan Yu pamiętała słowa, które kiedyś padły z ust jej ojca: „Ponieważ twoja siostra jest ścigana przez policję, a ciebie aresztowano i skazano, nasi krewni krytykowali mnie i się na mnie skarżyli, a ludzie z naszej wsi trzymali się na dystans”. Jej ojciec nie miał z kim dzielić swojego bólu; opanowały go tak wielkie zniechęcenie i tak wielka słabość, że myślał o tym, by ze sobą skończyć. Później jednak, gdy zaczął przywoływać w pamięci słowa Boże, otrząsnął się z tego zniechęcenia. Lan Yu strasznie się zamartwiała: „Co będzie, jeśli wyjadę, by wykonywać swoje obowiązki, a mój ojciec, udręczony cierpieniem, zrobić coś głupiego? Starzeje się i potrzebuje kogoś, kto się nim zaopiekuje; co pomyślą sobie o mnie krewni i znajomi, jeśli opuszczę dom? Czy nie powiedzą, że jestem wyrodną córką pozbawioną człowieczeństwa? Jednak jeśli zostanę, nie będę mogła wykonywać obowiązków. Od mojego wyjścia z więzienia policja była tu już kilka razy, każąc mi zgłosić się na posterunek i podpisać oświadczenie o chęci poprawy”. Myśląc o czekających ją nękaniach ze strony policji, które nigdy się nie skończą, i o tym, że nie będzie mogła uczestniczyć w zgromadzeniach ani wykonywać swoich obowiązków, Lan Yu ostatecznie postanowiła wyjechać. Gdy jednak wyszła z sypialni i ujrzała wątłą sylwetkę ojca, stojącego w salonie, doznała wrażenia, że widzi go osamotnionego, po jej wyjeździe, gdy nikogo już nie będzie u jego boku. Wróciła do sypialni i ze łzami w oczach pomodliła się do Boga: „Boże, chcę wykonywać swoje obowiązki, ale martwię się, że mój ojciec zostanie bez opieki. Jest coraz starszy, a mnie nie będzie przy nim, żebym jako jego córka mogła okazać mu swoje oddanie. Dręczy mnie poczucie, że to byłby z mojej strony całkowity brak człowieczeństwa. Boże, to jest bardzo trudna decyzja. Błagam, oświeć mnie i poprowadź, abym potrafiła zrozumieć Twoje intencje”.
Po modlitwie zagłębiła się w lekturze słów Bożych: „Jeżeli w twoim środowisku życiowym i kontekście, w jakim się znajdujesz, okazywanie szacunku rodzicom nie kłóci się z wypełnianiem przez ciebie Bożego posłannictwa i wykonywaniem swojego obowiązku – lub też, innymi słowy, jeśli okazywanie im szacunku nie wpływa na lojalne wypełnianie przez ciebie twego obowiązku – możesz spełniać oba te wymogi jednocześnie. Nie musisz zewnętrznie odcinać się od swoich rodziców i nie musisz ostentacyjnie ich odrzucać ani się ich wyrzekać. W jakiej sytuacji ma to zastosowanie? (Gdy szanowanie swych rodziców nie koliduje z wykonywaniem swego obowiązku). Racja. Innymi słowy, jeśli twoi rodzice nie próbują przeszkadzać ci w wierze w Boga i sami również są wierzący oraz rzeczywiście wspierają cię i zachęcają do lojalnego wykonywania twego obowiązku, a także wypełniania Bożego posłannictwa, to wówczas twoja relacja z rodzicami nie jest relacją o cielesnej naturze pomiędzy krewnymi w powszechnie przyjętym tego słowa znaczeniu, ale relacją pomiędzy braćmi i siostrami w kościele. W takim przypadku oprócz zadawania się z nimi jako ze współbraćmi i siostrami w wierze, musisz również wypełniać część spośród swych synowskich obowiązków wobec nich. Musisz okazywać im trochę dodatkowej troski. O ile tylko nie wpływa to na wykonywanie twoich obowiązków – to znaczy, dopóki twoje serce nie czuje się przez nich zniewolone – możesz dzwonić do rodziców, aby ich pytać, jak się miewają, i okazywać im nieco troski, możesz pomóc im pokonać pewne trudności i rozwiązać niektóre z ich życiowych problemów, wesprzeć ich w przełamywaniu niektórych spośród trudności, jakich doświadczają w związku ze swoim wkraczaniem w życie – wszystko to możesz zrobić. Innymi słowy, jeśli twoi rodzice nie utrudniają ci wiary w Boga, powinieneś podtrzymywać relacje z nimi i wypełniać swoje obowiązki wobec nich. Dlaczego zaś powinieneś okazywać im troskę, opiekować się nimi i pytać ich, jak się miewają? Ponieważ jesteś ich dzieckiem. Jako że łączy cię z nimi taka właśnie relacja, spoczywa na tobie jeszcze innego rodzaju odpowiedzialność i musisz staranniej się dopytywać, co u nich słychać, oraz zapewniać im większą pomoc. Dopóki nie wpływa to na wykonywanie przez ciebie swojego obowiązku i dopóki rodzice cię nie wstrzymują ani nie utrudniają ci wiary w Boga i wykonywania twojego obowiązku czy też nie próbują cię przed tym powstrzymywać, jest rzeczą zupełnie naturalną i stosowną, byś wypełniał swoje obowiązki wobec nich i musisz wypełniać je w takim stopniu, by twe własne sumienie nie czyniło ci wyrzutów – przynajmniej takie standardy musisz pod tym względem spełnić. Jeśli jednak, będąc w domu, nie jesteś w stanie okazywać szacunku rodzicom, z uwagi na ich niekorzystny wpływ i przeszkody wynikające z okoliczności panujących w waszym domu, nie musisz trzymać się tej reguły. Powinieneś wówczas zdać się na łaskę Boga i podporządkować się Jego zarządzeniom. Nie musisz upierać się przy tym, że masz szanować swoich rodziców” (Co to znaczy dążyć do prawdy (4), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). „Bóg wymaga różnych rzeczy od różnych ludzi; ma wobec nich odrębne wymagania. Ci, którzy pełnią służbę jako przywódcy i pracownicy, zostali powołani przez Boga, więc muszą wyrzec się różnych rzeczy i nie mogą pozostać ze swoimi rodzicami, okazując im w ten sposób szacunek. Powinni przyjąć Boże posłannictwo i wyrzec się wszystkiego, aby podążać za Bogiem. Jest to jednego rodzaju sytuacja. Zwykli wyznawcy nie zostali powołani przez Boga, więc mogą pozostać ze swymi rodzicami i okazywać im szacunek. Nie ma za to żadnych nagród i nie zyskają w ten sposób żadnych błogosławieństw, lecz jeśli nie okażą synowskiego oddania, będzie to oznaczać, że brak im człowieczeństwa. W rzeczywistości szanowanie swych rodziców jest tylko swego rodzaju zobowiązaniem i nie sięga poziomu wprowadzania prawdy w życie. To podporządkowanie się Bogu jest wprowadzaniem prawdy w życie; to przyjęcie Bożego posłannictwa jest przejawem podporządkowania Bogu, a uczniami Boga są ci, którzy wyrzekają się wszystkiego, aby wypełniać swe obowiązki. Podsumowując, najważniejszym zadaniem, jakie przed tobą stoi, jest należyte wykonywanie swego obowiązku. To właśnie jest wprowadzanie prawdy w życie i przejaw podporządkowania Bogu” (Co to znaczy dążyć do prawdy (4), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Rozważając słowa Boże, Lan Yu zrozumiała, że powinnością dzieci jest okazywać rodzicom szacunek i oddanie i że w sytuacji, gdy nie wpływa to na wykonywanie obowiązków i okoliczności na to pozwalają, należy wypełniać swoje powinności wobec rodziców. Jeśli jednak okoliczności na to nie pozwalają, należy podjąć decyzję, biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację i wykonywane obowiązki. Weźmy na przykład braci i siostry, którzy nie byli nigdy aresztowani przez KPCh i nie zajmują sie w kościele żadną ważną pracą; oni mogą opiekować się swoimi rodzicami, jednocześnie wykonując swoje obowiązki. Niektórzy jednak są ścigani i prześladowani przez KPCh i nie mogą wykonywać obowiązków w swoim miejscu zamieszkania, więc w takiej sytuacji nie mogą zaprzątać sobie głowy tym, żeby otoczyć rodziców opieką – muszą na pierwszym miejscu postawić swoje obowiązki. Lan Yu myślała o tym, że choć jest w stanie opiekować się ojcem w domu, to przecież nękania i groźby ze strony policji KPCh nie ustaną, więc nie mogłaby wykonywać swoich obowiązków, pozostając w domu. Brakowało ludzi do pracy z tekstami i musiała mieć wzgląd na potrzeby kościoła. Oprócz wywiązywania się z odpowiedzialności wobec swoich rodziców ludzie mają oddawać cześć Stwórcy i wypełniać swoje obowiązki jako istoty stworzone. Lan Yu przypomniała sobie te słowa Pana Jezusa: „Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godny” (Mt 10:37). Bóg wymaga od ludzi porzucenia wszystkiego, aby Go zadowolić, jak to uczynili Piotr i Jan. Byli oni w stanie podjąć decyzję o opuszczeniu rodziców i wyzbyć się uczuć rodzinnych, by pójść za Panem i głosić ewangelię, i w oczach Boga wykazali się człowieczeństwem. Wcześniej Lan Yu sądziła, że najgorsze człowieczeństwo przejawiają ci, którzy nie okazują swoim rodzicom oddania i szacunku, ale teraz zrozumiała, że Bóg ocenia człowieczeństwo ludzi, nie patrząc na to, czy są oddani swoim rodzicom, ale na to, czy potrafią dobrze wykonywać swoje obowiązki jako istoty stworzone, tak by Go zadowolić. Lan Yu myślała o tym, jak się wahała i dzieliła włos na czworo, jeśli chodzi o swoje obowiązki, stale zamartwiała się o ojca i nie była w stanie wykonywać swoich obowiązków. Ale nawet gdyby stała się dla ojca wyjątkowo oddaną córką, chwaloną przez ludzi wokół niej, nie byłaby lojalna wobec Boga i nie zyskałaby Jego aprobaty. Zdała sobie sprawę, że w tym momencie najważniejsze jest wykonywanie obowiązków istoty stworzonej i że jedynie to stanowi wartość w jej życiu. Ta myśl sprawiła, że Lan Yu poczuła się wyzwolona i zdecydowana, by opuścić dom i wykonywać swoje obowiązki.
Po długiej rozłące spędziła z ojcem trzy miesiące i wyjechała, aby w innym miejscu wykonywać swoje obowiązki. W głębi serca wciąż jednak zamartwiała się o ojca i czuła się winna, stale myśląc o tym, kiedy będzie mogła go odwiedzić. Któregoś razu współpracująca z nią siostra pojechała do domu, żeby załatwić jakieś sprawy, i kiedy Lan Yu wyobrażała sobie, jak tamta powraca na łono rodziny, nie mogła już dłużej bronić się przed niepokojem, jaki zakradł się do jej serca. Wbijała wzrok w komputer i oczami wyobraźni widziała swojego ojca, siedzącego na krześle i czekającego na nią. Czy policja go nękała? Jak się czuł? Czy jego choroba się zaostrzyła? Co mówili o niej krewni i znajomi, gdy opuściła dom, mimo że jej ojciec niedomagał? Dręczona przez takie myśli, Lan Yu nie potrafiła skupić się na bieżącej pracy. Zdała sobie sprawę, że jej stan jest niewłaściwy, więc pomodliła się do Boga. Podczas ćwiczeń duchowych przeczytała te słowa Boże: „Większość ludzi decyduje się opuścić dom, by wykonywać obowiązki, po części z powodu nadrzędnych obiektywnych okoliczności, które wymagają, żeby opuścili rodziców; nie są w stanie zostać u boku rodziców, by się nimi opiekować. Nie jest tak, że z ochotą postanawiają opuścić rodziców; istnieje ku temu obiektywny powód. Po drugie, patrząc subiektywnie, podejmujesz się wykonywania obowiązków nie dlatego, że chcesz uciec od odpowiedzialności wobec swoich rodziców, ale dlatego, że Bóg cię wezwał. Aby współpracować z dziełem Boga, przyjąć Jego wezwanie i wypełniać obowiązki istoty stworzonej, nie miałeś wyboru i musiałeś opuścić rodziców; nie mogłeś zostać przy nich, towarzyszyć im i się nimi opiekować. Nie opuściłeś ich, żeby uchylić się od odpowiedzialności, zgadza się? Porzucenie ich, by uchylić się od odpowiedzialności, a przymusowe opuszczenie ich, by odpowiedzieć na wezwanie Boga i wypełniać obowiązki – czyż nie ma tu różnicy pod względem natury? (Jest). Jesteś emocjonalnie przywiązany do rodziców i myślisz o nich; twoje uczucia nie są puste. Jeśli obiektywne okoliczności by na to pozwalały i byłbyś w stanie być przy nich, a jednocześnie wypełniać swoje obowiązki, to byłbyś skłonny dotrzymywać im towarzystwa, otaczać ich opieką i wziąć na siebie tę odpowiedzialność. Ale z powodu obiektywnych okoliczności musisz ich opuścić; nie jesteś w stanie pozostać z nimi. To nie tak, że nie chcesz brać na siebie tej odpowiedzialności – po prostu nie jesteś w stanie. (…) Tak naprawdę nie jesteś wyrodnym dzieckiem. Nie jest tak, że brakuje ci człowieczeństwa w takim stopniu, że wcale nie obchodzą cię twoi rodzice i nie chcesz wypełniać swoich powinności względem nich. Z różnych obiektywnych przyczyn nie możesz spełnić swojej powinności, więc nie jesteś wyrodnym dzieckiem” (Jak dążyć do prawdy (16), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boże były bardzo jasne. Gdy ludzie opuszczają rodziców, by wykonywać swoje obowiązki przez wzgląd na wiarę w Boga, nie ma w tym nic wyrodnego wobec ich rodziców, bo intencją nie jest uchylenie się od powinności, tylko pragnienie wykonywania obowiązków istoty stworzonej. Weźmy na przykład chrześcijan w Wieku Łaski, którzy porzucali swoich rodziców i swoje dzieci, by głosić ewangelię Bożą na całym świecie, a było to najsłuszniejsze, co jako ludzie mogli czynić. Lan Yu chciała być dla swojego ojca dobrą córką i miała nadzieję, że będzie u jego boku i na stare lata zapewni mu spokojne życie. Chciała też, by cała jej rodzina się gromadziła, czytając słowa Boże i dzieląc się zrozumieniem pochodzącym z doświadczenia. Żyła jednak w ateistycznym kraju, gdzie wolność religii nie obowiązywała. KPCh zabraniała ludziom wiary w Boga i podążania właściwą ścieżką więc gdyby została z ojcem, nie mogłaby wykonywać swoich obowiązków. Co więcej, dzieło Boże dobiega końca, zaczęły się wielkie kataklizmy i wciąż wielu ludzi nie przyjęło dzieła Bożego w dniach ostatecznych. Jej obowiązkiem było krzewienie ewangelii Boga i przyprowadzanie do Niego większej liczby ludzi; nie była wcale taka jak ci, którzy uchylają się od swoich powinności i nie chcą okazywać oddania swoim rodzicom. Gdy to zrozumiała, niepokój, który nosiła w sercu, ulotnił się i nie czuła się już ograniczana. Później, gdy miała wolną chwilę, pisała listy do ojca, opisując w nich swój stan. Po jakimś czasie dostała list od ojca, który pisał, że jej kuzyn przyniósł mu leki na kamienie żółciowe. W trakcie drugiego cyklu ich przyjmowania kamienie się zmniejszyły i zelżał też ból, który powodowały. Ojcu znacznie się poprawiło. Czytając ten list, Lan Yu miała łzy w oczach. Czuła, że to jest Boże miłosierdzie i błogosławieństwo.
Któregoś razu Lan Yu gawędziła z siostrą udzielającą gościny, która powiedziała, że jej dzieci od czasu do czasu posyłają jej pieniądze, a gdy ją odwiedzają, przywożą jej prezenty. Lan Yu pomyślała o tym, że od prawie roku nie ma jej w domu i że przez ten czas nie zebrała się na odwagę, żeby zadzwonić do ojca albo kupić mu jakieś ubrania czy suplementy, bo obawiała się zagrożenia ze strony KPCh. Nigdy niczego nie zrobiła dla swojego ojca, choć była już dorosła. Stale czuła, że jest mu coś winna, i w głębi serca dręczył ją niepokój. Później szukała odpowiedzi na pytanie, dlaczego stale gnębi ją to poczucie, że ma dług wobec ojca. Przeczytała te słowa Boże: „Z powodu uwarunkowań tradycyjnej kultury chińskiej, zgodnie ze swoimi tradycyjnymi pojęciami Chińczycy wierzą, że każdy jest zobowiązany do synowskiej nabożności względem swoich rodziców. Osoba, która tego obowiązku nie przestrzega, jest wyrodnym dzieckiem. Takie idee wpaja się ludziom od dziecka, naucza się ich w praktycznie każdym domu, szkole i całym społeczeństwie. Kiedy ludzie mają głowy pełne takich twierdzeń, wówczas myślą: »Synowska nabożność jest najważniejsza. Jeśli jej nie przestrzegam, to nie będę dobrym człowiekiem – będę wyrodnym dzieckiem i zostanę potępiony przez społeczeństwo. Będę osobą pozbawioną sumienia«. Czy taki pogląd jest właściwy? Ludzie widzieli tak wiele prawd wyrażonych przez Boga – czy Bóg wymagał, aby okazywali synowską nabożność swoim rodzicom? Czy jest to jedna z prawd, które wierzący w Boga muszą zrozumieć? Nie. Bóg jedynie omawiał niektóre zasady. Według jakiej zasady słowa Boże nakazują ludziom traktować innych? Kochajcie to, co Bóg kocha, i nienawidźcie, czego Bóg nienawidzi – oto zasada, której należy przestrzegać. Bóg kocha tych, którzy dążą do prawdy i są w stanie iść za Jego wolą. Są to ludzie, których my również powinniśmy kochać. Ci, którzy nie są w stanie podążać za wolą Bożą, którzy nienawidzą Boga i buntują się przeciwko Niemu, to ludzie, których Bóg nienawidzi, i my także powinniśmy ich nienawidzić. Tego Bóg wymaga od człowieka. (…) Szatan używa tego rodzaju tradycyjnej kultury i pojęć moralnych, aby więzić twoje myśli, twój umysł i twoje serce, przez co nie jesteś w stanie przyjąć Bożych słów; jesteś opętany przez te szatańskie rzeczy i niezdolny do przyjęcia Bożych słów. Kiedy chcesz praktykować słowa Boga, te rzeczy powodują w tobie niepokój wewnętrzny, skłaniając cię do sprzeciwiania się prawdzie i wymaganiom Boga, i nie masz siły uwolnić się od jarzma tradycyjnej kultury. Przez jakiś czas walczysz, a potem idziesz na kompromis: wolisz wierzyć, że tradycyjne pojęcia moralne są słuszne i zgodne z prawdą, więc odrzucasz słowa Boga, wyrzekasz się ich. Nie przyjmujesz Bożych słów za prawdę i lekceważysz zbawienie, uważając, że wciąż przecież żyjesz na tym świecie i możesz przetrwać tylko polegając na tych rzeczach. Nie mogąc znieść potępienia przez społeczeństwo, wolisz zrezygnować z prawdy i z Bożych słów, oddajesz się tradycyjnym pojęciom moralności i wpływowi szatana, wolisz obrażać Boga i nie praktykować prawdy. Powiedz Mi, czyż człowiek nie jest żałosny? Czyż nie potrzebuje Bożego zbawienia?” (Naprawdę zmienić się można tylko wtedy, gdy rozpozna się swoje błędne poglądy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki słowom Bożym zdała sobie sprawę, że od dzieciństwa znajdowała się pod wpływem tradycyjnych maksym, mówiący że „Synowskie oddanie jest najważniejszą z cnót” oraz „Rodzice mnie wychowywali w czasie mojej młodości, więc gdy się zestarzeją, muszę się nimi opiekować”. Sądziła, że skoro jej rodzice przez tyle lat wkładali wysiłek w jej wychowanie, to powinna być dla nich oddaną córką i na ich stare lata powinna się nimi opiekować, a na koniec godnie ich pożegnać, bo to właśnie by pokazało, że ma sumienie. Dlatego wzbraniała się przed opuszczeniem domu i wykonywaniem obowiązków, bojąc się, że ludzie nazwą ją wyrodną córką i niewdzięcznicą. Gdy jej współpracownica pojechała do domu, by odwiedzić rodziców, Lan Yu jej zazdrościła. Dała się całkowicie opanować temu poczuciu, że jest coś winna swojemu ojcu, i nie potrafiła skupić się na obowiązkach. Zdała sobie sprawę, że szatan umiejętnie wykorzystuje te pozornie wiarygodne myśli i mniemania, aby zwodzić ludzi i ich kontrolować, przez co myślą oni jedynie o tym, by odwdzięczyć się rodzicom, a nie o tym, byy wypełniać obowiązki istoty stworzonej. Gdyby dalej uparcie trzymała się tych tradycyjnych przekonań, to na koniec szatan by ją omamił i skrzywdził, oddaliłaby się od Boga i zdradziła Go, a On ostatecznie by ją porzucił. Szatan jest zaiste podstępny i podły!
Lan Yu przeczytała więcej słów Bożych i odnalazła ścieżki praktyki. Bóg Wszechmogący mówi: „W każdym razie, wychowując cię, twoi rodzice wypełniają swój obowiązek i wywiązują się z odpowiedzialności. Wychowywanie cię aż do wkroczenia w dorosłość to ich obowiązek i odpowiedzialność, nie można tego nazwać życzliwością. A skoro nie można tego nazwać życzliwością, to czy można powiedzieć, że jest to coś, z czego powinieneś korzystać? (Można). Jest to twoje prawo, z którego powinieneś korzystać. Powinieneś być wychowywany przez rodziców, bo przed wejściem w dorosłość twoją rolą jest być dzieckiem, które jest wychowywane. Toteż twoi rodzice wywiązują się wobec ciebie z pewnej odpowiedzialności, a ty to po prostu przyjmujesz, ale nie otrzymujesz od nich tym samym żadnej łaski ani życzliwości. W przypadku każdej istoty żywej wydawanie na świat potomstwa i opiekowanie się nim, rozmnażanie się i wychowywanie kolejnego pokolenia to swego rodzaju odpowiedzialność. Na przykład, ptaki, krowy, owce, a nawet tygrysy muszą opiekować się swoim potomstwem po wydaniu go na świat. Nie ma istot żywych, które nie opiekują się swoim potomstwem. Możliwe, że istnieją jakieś wyjątki, ale my o nich nie wiemy. Jest to naturalne zjawisko w egzystencji istot żywych, jest to ich instynkt i tego zachowania nie można przypisywać życzliwości. Chodzi tu o stosowanie się do prawa, które Stwórca ustanowił dla zwierząt i dla ludzkości. Dlatego fakt, że rodzice cię wychowali, nie jest z ich strony żadną życzliwością. Na tej podstawie można powiedzieć, że rodzice nie są twoimi wierzycielami. Wypełniają swoje obowiązki wobec ciebie. Bez względu na to, ile krwi serdecznej dla ciebie wylewają i ile wydają na ciebie pieniędzy, nie powinni oczekiwać od ciebie za to żadnej rekompensaty, bo to jest ich odpowiedzialność rodzicielska. Skoro jest to odpowiedzialność i obowiązek, powinni wychowywać cię za darmo, nie oczekując rekompensaty. Wychowując cię, twoi rodzice wypełniają swój obowiązek i biorą na siebie odpowiedzialność i powinni to robić bezpłatnie – nie powinna to być transakcja. Toteż nie musisz traktować swoich rodziców i swojej relacji z nimi opierając się na idei rekompensaty. Jeśli odwdzięczasz się rodzicom, podchodzisz do swojej relacji z nimi i traktujesz ich na podstawie tej idei, jest to nieludzkie. Jednocześnie sprawi to zapewne, że popadniesz w niewolę cielesnych uczuć i będzie ci tak trudno wyrwać się z tych uwikłań, że możesz nawet zgubić drogę” (Jak dążyć do prawdy (17), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Po przeczytaniu słów Bożych Lan Yu zrozumiała, że wychowywanie dzieci należy do powinności rodziców i że jest to prawo i zasada ustanowione dla ludzi przez Boga. Jej ojciec wychował ją i przyprowadził do Boga i tę odpowiedzialność złożył na jego barkach Bóg. Tego, że rodzice ją wychowali i zadbali o jej wykształcenie, nie powinna traktować jako przejawu życzliwości z ich strony ani ciągle myśleć o tym, jak się im za to odwdzięczyć, a zamiast tego powinna właściwie do tego podejść. Lan Yu zrozumiała ponadto, że to za sprawą Boga miała tych właśnie rodziców i tę rodzinę oraz że to Bóg czuwa nad nią i ją chroni. Wróciła myślami do czasu, gdy miała osiemnaście lat. Wracała do domu po pracy, straciła panowanie nad motorowerem i wjechała w hałdę ziemi na poboczu. Przeleciała przez kierownicę i wylądowała na plecach, na środku drogi, którą nadjeżdżała wielka ciężarówka. Kierowca nacisnął hamulec i zdołał się zatrzymać dosłownie kilka kroków od miejsca, gdzie leżała. W tamtej chwili, gdy otarła się o śmierć, jej rodzice nie byliby w stanie jej ochronić, nawet gdyby byli u jej boku. To Bóg, działający z ukrycia, sprawił, że udało się jej przeżyć. Myślała też o latach spędzonych w więzieniu. Ojciec mógł się jedynie o nią zamartwiać, ale był bezsilny, nic nie mógł dla niej zrobić. Gdy czuła się zniechęcona i słaba, przypominała sobie hymny ze słowami Bożymi i to dzięki ich przewodnictwu zrozumiała intencje Boga i zyskała wiarę. Doświadczyła tego, że tylko na Bogu może polegać i że to wobec Niego ma największy dług. Powinna się Mu podporządkować i wypełniać swoje obowiązki, by odwdzięczyć się za Jego miłość. Gdyby zaprzątało ją jedynie to, by być oddaną córką dla swoich rodziców, i gdyby w kąt rzuciła swoje obowiązki, byłoby to zachowania kogoś, komu brakuje człowieczeństwa. Gdy już to wszystko zrozumiała, odnalazła w sercu wyraźną ścieżkę praktyki i poczuła, że chce dobrze wykonywać swoje obowiązki, by sercu Bożemu nieść pokrzepienie.
Nim się obejrzała, minęły prawie dwa lata, odkąd ostatni raz widziała się z ojcem. Sporadycznie dostawała od niego listy, w których pisał, że policja wciąż go nęka, że choruje i zażywa lekarstwa i że czasem czuje się zniechęcony, zagubiony i samotny. Gdy czytała te listy od ojca, trochę się o niego martwiła i dawny niepokój wracał, ale wtedy przywoływała w pamięci słowa Boże: „Twoi rodzice są w rękach Boga, więc o cóż miałbyś się jeszcze martwić? Wszelkie zmartwienia są tutaj całkiem zbędne. Każdy człowiek będzie bezproblemowo wiódł swoje życie pod władzą Boga i zgodnie z Jego zarządzeniami aż do końca, docierając do kresu swojej drogi bez żadnych odchyleń. Dlatego ludzie nie muszą się tą sprawą dłużej zamartwiać. To, czy jesteś dobrym i oddanym dzieckiem, czy wypełniłeś swoje powinności wobec rodziców albo czy powinieneś odwdzięczyć się im za ich życzliwość – tym wszystkim ludzie nie powinni się w ogóle przejmować; należy się takich myśli wyzbyć” (Jak dążyć do prawdy (16), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Dotarło do niej, że jej ojciec też jest w rękach Boga, że wszystko to, czego miał doświadczyć, zostało z góry ustalone przez Boga i że Bóg zawsze wie, co jest dla ludzi odpowiednie. Lan Yu pomyślała o tym, że gdy była w domu, jej ojciec bardzo cierpiał z powodu kamieni żółciowych, i choć bardzo się przejmowała, nie mogła zrobić nic, żeby mu pomóc. Przypominała mu tylko o braniu leków i to było wszystko. Myślała też o tym czasie, kiedy jej ojciec był tak zniechęcony i słaby, że chciał nawet popełnić samobójstwo; nie było jej wtedy przy nim, ale Bóg oświecił go i poprowadził, aż wreszcie ojciec zrozumiał intencje Boże. To właśnie słowa Boże go prowadziły, dając mu wiarę potrzebną do doświadczenia tych sytuacji. Lan Yu zrozumiała, że Bóg stale z ukrycia czuwa nad ludźmi i chroni ich, że ona sama nie musi się niczym martwić i że powinna zawierzyć ojca Bogu i po prostu skupić się na dobrym wykonywaniu obowiązków. Gdy podążyła tym tokiem myślenia, była w stanie uwolnić się od trosk i obaw związanych z ojcem. Ilekroć miała czas, pisała do niego listy, opowiadając w nich o swoim stanie i dzieląc się tym, co ostatnio zrozumiała i zyskała, a gdy jej ojciec był w niewłaściwym stanie, omawiała z nim słowa Boże. Lan Yu w końcu zrzuciła z siebie ten ciężar, jakim było poczucie, że jest coś winna swojemu ojcu, uspokoiła swoje serce i mogła skupić się na obowiązkach. Z całego serca dziękowała Bogu za Jego przewodnictwo!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Zihan, ChinyW czerwcu 2019 roku udałam się do innego regionu, aby wykonywać tam swoje obowiązki. Byłam poza domem ponad rok, więc...
Autorstwa Xu Zhen, ChinyMoi rodzice zawsze bardzo mnie kochali. Odkąd byłam mała, ciężko pracowali fizycznie, abyśmy z bratem mogli chodzić...
Autorstwa Chen Li, ChinyUrodziłem się w dość niewielkim, stosunkowo słabo rozwiniętym gospodarczo okręgu. Moi rodzice i dziadkowie byli...
Autorstwa Maude, Stany ZjednoczoneUrodziłam się w zwyczajnej wiejskiej rodzinie. Mój tata przez cały rok pracował i rzadko wracał do domu,...