Nie wybieram już obowiązków na podstawie preferencji

13 lutego 2025

W 2006 roku przyjęłam dzieło Boże dni ostatecznych. Od tego czasu służę w kościele jako przywódca i pracownik. Każdego dnia byłam zapracowana i zmęczona, ale nie narzekałam, bo wierzyłam, że przywództwo i nadzór to role dla tych, co dążą do prawdy, oraz że ci, którzy wykonują tego rodzaju obowiązki, są bardzo szanowani przez braci i siostry. W 2018 roku podjęłam się wykonywania obowiązków polegających na pracy z tekstami. Byłam bardzo szczęśliwa i czułam, że muszę sobie dobrze radzić, ponieważ w przeciwnym razie nie wyrano by mnie do tak ważnych obowiązków. Kilka dni później miałam spotkanie z przełożonym, który powiedział: „Kościół stoi w obliczu aresztowań ze strony KPCh; sytuacja jest wszędzie napięta, pilnie potrzebujemy ludzi do wzięcia na siebie obowiązków załatwiania spraw ogólnych. Rozmawialiśmy o tym i chcielibyśmy, abyście wraz z mężem podjęli się takich obowiązków”. Gdy usłyszałam słowa przywódcy, zaczęło mi dzwonić w głowie. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, myśląc: „Jak mogli mnie przydzielić do załatwiania spraw ogólnych? Czy przełożony popełnił błąd? Czy zajmowanie się sprawami ogólnymi nie jest po prostu ciężką pracą? Jak mało ważne są takie obowiązki! Co pomyślą o mnie bracia i siostry, jeśli się dowiedzą?” Im więcej o tym myślałam, tym większy czułam w sobie opór. Chciałam powiedzieć przywódcy, że nie chcę brać na siebie takich obowiązków. Jednak zważywszy, że ustalenia kościoła opierały się na potrzebach pracy, nie miałam wyboru i musiałam się niechętnie zgodzić. W drodze do domu byłam w rozsypce: „Odkąd uwierzyłam w Boga, zawsze służyłam jako przywódca i pracownik lub wykonywałam obowiązki związane z pracą z tekstami. Obie te kategorie obowiązków wyglądają bardziej prestiżowo niż obowiązki związane ze sprawami ogólnymi. Wykonywanie tej ciężkiej, żmudnej i męczącej pracy nie jest wcale tak prestiżowe jak obowiązki związane z pracą z tekstami, które obecnie wykonuję. Jeśli siostry w zespole się dowiedzą, to czyż nie spojrzą na mnie z góry, mówiąc, że na pewno nie dążę do prawdy, skoro ostatecznie powierza mi się tego rodzaju obowiązki?”. Wróciłam do domu i leżałam na łóżku, czując się słaba i bezsilna, ale w obecności sióstr zdobyłam się na wymuszony uśmiech, bojąc się otwarcie mówić o swoim stanie, w obawie, że mogą na mnie spojrzeć z góry, kiedy dowiedzą się, że zajmuję się sprawami ogólnymi.

Kilka dni później wraz z mężem oficjalnie przejęliśmy obowiązki polegające na załatwianiu spraw ogólnych. W ciągu pierwszych kilku dni pomagaliśmy braciom i siostrom, którzy znaleźli się w niebezpieczeństwie, przenosić się do nowych domów. Mąż i ja budziliśmy się około trzeciej nad ranem, aby pomagać w przeprowadzkach. Biegając wciąż po schodach w górę i w dół, każdego dnia byliśmy wyczerpani, z obolałymi plecami i bólem w pasie. Kiedy wracaliśmy w nocy do domu, nawet nie chciałam jeść, byłam zbyt słaba, żeby wstać z łóżka. Po tygodniu wykonywania tej pracy od świtu do zmierzchu zaczęłam narzekać. „To po prostu ciężka praca. Na świecie takie prace wykonują osoby bez wiedzy, bez wykształcenia ani bez specjalistycznych umiejętności. Nigdy nie myślałam, że spadnę tak nisko po tych wszystkich latach wiary w Boga, że będę mogła wykonywać tylko najbardziej niepozorne, pracochłonne zadania. Kiedyś pracowałam z tekstami, siedząc przed komputerem, nosząc czyste ubrania, osłonięta przed wiatrem i deszczem, a teraz każdego dnia jestem cała spocona i wyczerpana! To jak noc i dzień!”. Z rezygnacją każdego dnia wykonywałam powierzone mi obowiązki, mój stan się bardzo pogorszył. Czułam się oszołomiona jak żywy trup i w swoim wnętrzu cierpiałam katusze.

W bólu przyszłam przed oblicze Boga i pomodliłam się: „Boże, przywódcy powierzyli mi sprawy ogólne, ale nie potrafię się podporządkować. Czuję, że to podrzędne obowiązki, które sprawią, że ludzie zaczną spoglądać na mnie z góry. Nie rozumiem Twoich intencji. Proszę, oświeć mnie i poprowadź, abym potrafiła wyciągnąć z tej lekcji naukę”. Po modlitwie przeczytałam dwa fragmenty słów Bożych: „Są w domu Bożym osoby, które często uważają się za lepsze od innych. Pod jakimi względami? Co sprawia, że czują się lepsze? Niektórzy ludzie potrafią na przykład mówić w obcym języku i sądzą, że świadczy to o posiadaniu przez nich pewnego daru i umiejętności, i że gdyby zabrakło ich w domu Bożym, prawdopodobnie bardzo trudno byłoby szerzyć jego dzieło. W efekcie pragną oni, by inni ich podziwiali, gdziekolwiek się udadzą. Jaką metodę stosują ludzie tego pokroju, gdy spotykają się z innymi? W głębi serca klasyfikują oni osoby wykonujące różne obowiązki w domu Bożym. Na najwyższym szczeblu znajdują się przywódcy, na drugim ludzie obdarzeni wyjątkowymi talentami, na trzecim ci o przeciętnych zdolnościach, a na samym końcu osoby wykonujące różnego rodzaju obowiązki pomocnicze. Niektórzy biorą umiejętność wykonywania ważnych i szczególnych obowiązków za kapitał i traktują ją, jakby oznaczała posiadanie prawdorzeczywistości. W czym tkwi tutaj problem? Czyż nie jest to absurdalne? Wykonywanie pewnych szczególnych obowiązków czyni ludzi tego pokroju aroganckimi i wyniosłymi – na wszystkich patrzą oni z góry. Gdy poznają kogoś nowego, zawsze zaczynają od zapytania owej osoby, jakie obowiązki wykonuje. Jeżeli są one przeciętne, to traktują tego kogoś z góry i uważają, że nie jest on godny ich uwagi. Jeżeli ów człowiek chce coś z nimi omówić, to z pozoru godzą się na to, lecz w głębi duszy myślą: »Chcesz coś ze mną omawiać? Przecież jesteś nikim. Popatrz tylko na obowiązki, które wykonujesz – czy jesteś godny tego, by w ogóle ze mną rozmawiać?«. Natomiast jeżeli obowiązek wykonywany przez daną osobę jest ważniejszy niż ich własny, schlebiają jej i zazdroszczą. Widząc przywódców czy pracowników, zachowują się w stosunku do nich służalczo i schlebiają im. Czy sposób, w jaki traktują ludzi, jest oparty na jakichś zasadach? (Nie. Zależy on od tego, jakie obowiązki wykonują owi ludzie i do której z wielu rozmaitych kategorii zostaną przez nich zaklasyfikowani). Klasyfikują oni ludzi na podstawie ich doświadczenia i stażu, a także talentów, którymi ci zostali obdarzeni(Tylko praktykowanie prawdy prowadzi do wejścia w życie, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Bez względu na to, na czym polega twój obowiązek, nie rób rozróżnienia między wzniosłymi i przyziemnymi zadaniami. Przypuśćmy, że powiesz sobie: »Choć zadanie to zostało mi wyznaczone przez Boga i stanowi część dzieła domu Bożego, to jeśli będę je wykonywał, ludzie mogą zacząć mną gardzić. Inni dostają szansę wykonywać dzieło, które pozwala im się wyróżnić. Przydzielono mi zadanie, które nie pozwala mi się wyróżnić, lecz zmusza mnie do wysiłku, którego nikt nawet nie dostrzeże, to nie fair! Nie będę wykonywać tego obowiązku. Moim obowiązkiem musi być coś, co pozwoli mi zabłysnąć i wyrobić sobie nazwisko. A nawet jeśli nie zdołam dzięki niemu wyrobić sobie nazwiska ani się wyróżnić, to i tak muszę na nim skorzystać i czuć się swobodnie podczas jego wykonywania«. Czy takie podejście w ogóle jest do przyjęcia? Bycie wybrednym nie oznacza przyjmowania rzeczy od Boga. Oznacza natomiast dokonywanie wyborów zgodnie z własnymi preferencjami. To nie jest akceptowanie swego obowiązku, a raczej odmowa jego przyjęcia, przejaw twojego buntu wobec Boga. Tego rodzaju wybredność nacechowana jest bowiem twoimi osobistymi preferencjami i pragnieniami. Kiedy zwracasz uwagę na własne korzyści, reputację i tak dalej, twoje podejście do swego obowiązku nie jest bynajmniej uległe(Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że moje spojrzenie na obowiązki było błędne i że dzieliłam obowiązki w domu Bożym na różne poziomy. Myślałam, że bycie przywódcą i pracownikiem lub kierownikiem zespołu w domu Bożym oznacza, że jest się osobą o dużym potencjale i silnym dążeniu do prawdy, kimś, kogo bracia i siostry traktują z dużym szacunkiem, podczas gdy innych, których obowiązki obejmowały sprawy ogólne, miałby cechować mniejszy potencjał i brak należytego zrozumienia prawdy, jak również że samo wykonywanie takich obowiązków było postrzegane jako gorsze i nie pozwalało na wykazanie się. Z tego powodu tęskniłam za obowiązkami, które wykonywałam wcześniej, kiedy bracia i siostry patrzyli na mnie z podziwem i zawsze miałam poczucie wyższości nad innymi, co bardzo motywowało mnie do realizacji obowiązków, sprawiając, że byłam gotowa porzucić rodzinę i karierę oraz znosić wszelkie trudności i ponosić koszty. Teraz, kiedy przydzielono mi obowiązki polegające na sprawach ogólnych, czułam się zdegradowana, a także gorsza w oczach braci i sióstr. Zwłaszcza, gdy obowiązki były bolesne i wyczerpujące, w głębi serca narzekałam czułam, że taki podział obowiązków wprowadzony przez przywódców jest niesprawiedliwy i narusza moje poczucie godności, w związku z czym chciałam po prostu uchylić się od tej odpowiedzialności. W tym momencie zrozumiałam, że preferowany przeze mnie dobór obowiązków miał mi pozwalać popisywać się przed innymi i czerpać korzyści dla samej siebie, nie uwzględniając w ogóle dzieła kościoła. Po wielu latach wiary w Boga nadal nie postrzegałam spraw w sposób zgodny ze słowami Bożymi, lecz raczej dzieliłam obowiązki na różne poziomy. Moja perspektywa nie różniła się niczym od perspektywy niedowiarka. Zrozumiawszy to, poczułam się zdenerwowana i winna.

Później poczytam więcej słów Bożych: „W domu Bożym wciąż wspomina się o przyjęciu Bożego zadania i o właściwym wykonywaniu swojego obowiązku. Skąd bierze się ludzki obowiązek? Szeroko rzecz ujmując, powstaje on w wyniku Bożego dzieła zarządzania, zmierzającego do przyniesienia zbawienia ludzkości. Mówiąc zaś nieco bardziej konkretnie, w miarę jak Boże dzieło zarządzania rozwija się pośród rodzaju ludzkiego, pojawiają się rozmaite zadania, których ukończenie wymaga współpracy ludzi. Stąd wzięły się sprawy, za które odpowiadają ludzie i misje do spełnienia dla nich, i właśnie te sprawy i misje są obowiązkami, jakie Bóg wyznacza rodzajowi ludzkiemu. W domu Bożym różne zadania, które wymagają współdziałania ludzi, są obowiązkami, które powinni oni wykonać. Czy można zatem zróżnicować obowiązki na lepsze i gorsze, wzniosłe i przyziemne, wielkie i małe? Takie różnice nie istnieją. O ile coś ma związek z Bożym dziełem zarządzania, jest konieczne dla dzieła Jego domu i niezbędne dla szerzenia Bożej ewangelii, wtedy jest to obowiązek człowieka. To jest źródło i definicja obowiązku(Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jakie powinieneś mieć podejście do swego obowiązku? Po pierwsze, nie wolno ci go analizować, ani próbować ustalić, kto ci go wyznaczył. Zamiast tego powinieneś przyjąć go od Boga jako obowiązek powierzony ci przez Niego, powinieneś być posłuszny Bożym ustaleniom i aranżacjom oraz przyjąć obowiązek od Boga. Po drugie, nie rób rozróżnienia między zadaniami wzniosłymi i przyziemnymi i nie roztrząsaj ich natury – czy obowiązek pozwoli ci się wyróżnić, czy też nie, czy wykonywany jest na oczach wszystkich czy za kulisami. W ogóle się nad tym nie zastanawiaj. Jest jeszcze inna postawa: podporządkowanie się i aktywna współpraca(Czym jest odpowiednie wykonywanie obowiązków? w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przeczytaniu słów Bożych nagle zyskałam trochę światła w sercu, zrozumiałam, że w domu Bożym nie ma rozróżnienia między obowiązkami ważnymi a nieważnymi, szlachetnymi a podrzędnymi. Niezależnie od wykonywanych obowiązków każdy ma swoją rolę i funkcję, a wszystko składa się na wykonywanie obowiązków istoty stworzonej. Kościół ustala, kto wykonuje jakie obowiązki, uwzględniając postawę i potencjał każdej osoby, jak również potrzeby dzieła kościoła. Nieważne, jaki to obowiązek, wszystko ma służyć szerzeniu ewangelii. Przywódcy przydzielili mi obowiązek zajmowania się sprawami ogólnymi i organizacją noclegów dla braci i sióstr, czyli organizacji ich życia w taki sposób, aby mogli wykonywać swoje obowiązki z właściwym spokojem ducha, tak niezbędnym w pracy. Wszystko musi działać jak dobrze naoliwiona maszyna, każdy element pełni swoją rolę, a jeśli brakuje jednego, cała maszyna nie może działać. Tak samo jest w domu Bożym, każdy z realizowanych obowiązków jest niezbędny dla jego funkcjonowania; nie ma tu miejsca na kategoryzowanie i szeregowanie obowiązków. Co więcej, posiadania prawdorzeczywistości nie mierzy się rodzajem wykonywanych obowiązków. Wcześniej, kiedy pełniłam obowiązki przywódczyni i pracownicy, często rozmawiałam z braćmi i siostrami podczas spotkań, ale kiedy zostałam przeniesiona do nowych obowiązków, nie potrafiłam się podporządkować, oceniając wszystko z perspektywy osoby niewierzącej, co ujawniało mój żałosny brak prawdy. Bóg mówi, że każdy obowiązek związany z Jego planem zarządzania jest obowiązkiem, że nie ma rozróżnienia między obowiązkami ważnymi i nieważnymi, szlachetnymi i podrzędnymi, jak również że od żadnych obowiązków nie można się uchylać. Ja jednak postrzegałam siebie jako eiltę, uważałam, że przydzielenie mnie do zajmowania się sprawami ogólnymi jest marnowaniem moich talentów. Byłam negatywna, zbuntowana, a nawet chciałam za wszelką cenę ich unikać. Jak wykonywałam swoje obowiązki? Istota Boga jest tak święta i szlachetna, jednak znosił On wszystkie cierpienia, aby stać się ciałem i wyrazić prawdę, w ciszy pracując na rzecz zbawienia ludzkości. Zastanawiając się nad sobą, widzę, że kiedy nieco cierpiałam z powodu trudności fizycznych, narzekałam bez końca i wszystko źle rozumiałam. W mojej ówczesnej postawie wobec powierzonych mi obowiązków po prostu brakowało człowieczeństwa, czym tak naprawdę krzywdziłam Boga! Poczułam głęboką wdzięczność wobec Boga i pożałowałam wcześniejszej buntowniczej postawy. Nie mogłam już wybierać obowiązków kierując się własnymi preferencjami i pragnieniami. Kiedy się podporządkowałam, zmieniło się moje nastawienie do obowiązków. W sercu czułam mniej bólu i zmęczenia. Zarządzone przez Boga sytuacje ujawniły moje błędne poglądy. Dla mnie to była Boża miłość i zbawienie.

Po półrocznym wykonywaniu obowiązków związanych z załatwianiem spraw ogólnych myślałam, że moje poglądy już się zmieniły i że nie szukam już statusu ani reputacji, jednak kolejna sytuacja ponownie mnie zdemaskowała. Pewnego dnia przywódca przyszedł porozmawiać o przydzieleniu mojego męża i mnie do realizacji obowiązku udzielania gościny. Zważywszy na wcześniejszy brak podporządkowania przy obowiązkach związanych z załatwianiem spraw ogólnych, czułam się zobowiązana. Wiedziałam, że tym razem nie mogę się zbuntować, więc się zgodziłam. Wkrótce wynajęliśmy dom. Jednak spędzając dni z braćmi i siostrami, widząc, jak wszyscy wykonują obowiązki związane z pracą z tekstami, poczułam się nieco zgorzkniała i nieszczęśliwa. Myślałam: „Wcześniej ja też pracowałam przy komputerze, a teraz codziennie sterczę w kuchni, przygotowując warzywa i gotując”. Czułam się gorsza. Kiedy o tym myślałam, w moich oczach pojawiały się łzy. Pewnego dnia przywódca przyszedł do nas do domu, żeby przedyskutować pracę z braćmi i siostrami. Wyszedł bez pytania o mój stan, co sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej przygnębiona. Wróciłam myślami do czasu, gdy pracowałam z tekstami. Byłam ceniona przez przywódców, a teraz cały dzień stoję przy garach. Wydawało mi się, że już nigdy nie będę miała szansy się wyróżnić. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej bolało. Czułam, że życie jest bezsensowne. Zdałam sobie sprawę, że mój stan jest niewłaściwy, więc szybko poszukałam słów Bożych. Przeczytałam ich fragment: „Pod wpływem siły napędowej, jaką jest skażone szatańskie usposobienie, jakie są ich ideały, nadzieje, ambicje, życiowe cele i kierunki ich dążeń? Czyż nie biegną one wprost przeciwnie do tego, co pozytywne? Na przykład, ludzie zawsze chcą zyskać rozgłos lub stać się celebrytami. Pragną zdobyć wielką sławę i prestiż oraz przynieść zaszczyt swym przodkom. Czy są to pozytywne rzeczy? Są to cele, którym daleko do bycia rzeczami pozytywnymi; co więcej, są one sprzeczne z prawem mówiącym o tym, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad losem ludzkości. Dlaczego to mówię? Jakiego rodzaju ludzi pragnie widzieć Bóg? Czy pragnie widzieć człowieka otoczonego nimbem wielkości, celebrytę, osobę utytułowaną albo taką, która odmienia oblicze świata? (Nie, nie taką). Jakiego rodzaju osobę pragnie zatem widzieć Bóg? (Kogoś, kto mocno stąpa po ziemi i wypełnia rolę istoty stworzonej). Tak, i co jeszcze? (Bóg pragnie osoby uczciwej, która boi się Go, podporządkowuje się Mu i unika zła). (Kogoś, kto we wszystkich sprawach opowiada się po stronie Boga, kto stara się kochać Boga). Te odpowiedzi są również poprawne. Jest to każdy, kto pozostaje zjednoczony z Bogiem w sercu i umyśle. Czy gdziekolwiek w słowach Boga jest powiedziane, że ludzie muszą się trzymać właściwego dla siebie miejsca? (Tak). Co jest tam powiedziane?Jako jeden z członków stworzonej ludzkości człowiek musi trzymać się swojego miejsca i postępować sumiennie. Posłusznie strzeż tego, co zostało ci powierzone przez Stwórcę. Nie przekraczaj wyznaczonych granic i nie łam reguł ani nie rób niczego, co wykracza poza zakres twych umiejętności lub jest wstrętne Bogu. Nie staraj się być wielkim i wyjątkowym, nie wynoś się ponad innych ani nie próbuj zostać Bogiem. Ludzie nie powinni bowiem tego pragnąć. Dążenie do wielkości lub wyjątkowości jest absurdem. Dążenie do stania się Bogiem jest jeszcze bardziej haniebne; jest to obrzydliwe i podłe. Tym, co jest godne pochwały, oraz tym, czego istoty stworzone powinny się trzymać bardziej niż czegokolwiek innego, jest stanie się prawdziwą istotą stworzoną; jest to jedyny cel, do którego powinni dążyć wszyscy ludzie« (Sam Bóg, Jedyny I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)). Skoro wiecie, jakie wymagania względem ludzi zawierają Boże słowa, czy jesteście w stanie trzymać się Bożych wymagań w swoim dążeniu do postępowania po ludzku? Czy zawsze chcecie rozwijać skrzydła i wzlatywać, zawsze chcecie latać samotnie, być raczej orłem niż małym ptaszkiem? Jakie to usposobienie? Czy taka jest zasada ludzkiego postępowania? Dążąc do tego, by postępować jak ludzie, powinniście opierać się na słowach Boga; tylko słowa Boga są prawdą. (…) Co sprawia, że ludzie zawsze pragną uwolnić się od Bożej suwerenności, zawsze chcą chwycić w ręce własny los i zaplanować swoją przyszłość oraz pragną kontrolować swoje perspektywy, kierunek i cele życiowe? Skąd się bierze ten punkt wyjścia? (Z zepsutego szatańskiego usposobienia). Co wynika z szatańskiego usposobienia ludzi? (Sprzeciw wobec Boga). A co sprzeciwianie się Bogu przynosi ludziom? (Ból). Tylko ból? Przynosi zniszczenie! To coś znacznie więcej niż ból. To, co widzicie na własne oczy, to ból, negatywne nastawienie i słabość, a także opór i narzekania – co może z tego wszystkiego wyniknąć? Unicestwienie! To poważna sprawa, nie przelewki(Można się pozbyć zepsutego usposobienia jedynie przez przyjęcie prawdy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Myśląc o słowach Bożych, zdałam sobie sprawę, że zawsze chciałam wykonywać obowiązki przywódcy i pracownika oraz cieszyć się podziwem i szacunkiem ze strony innych, ponieważ byłam kontrolowana przez własne pragnienie reputacji i statusu. Żyjąc według zasad „Jak drzewom potrzebna jest kora, tak ludziom potrzebna jest godność”, „Człowiek zostawia po sobie ślad, gdziekolwiek jest, tak jak gęś wydaje krzyk, dokądkolwiek leci”, „Człowiek zawsze dąży ku górze, woda płynie w dół”, „Trzeba znosić największe trudy, aby stać się największym z ludzi” oraz innych podobnych szatańskich trucizn, mylnie brałam sławę, popularność i dążenie do wyższości za rzeczy pozytywne. Wierzyłam, że życie w ten sposób jest wartościowe, myślałam, że jeżeli ludzie patrzą na ciebie z góry, to znaczy, że w życiu nie osiągasz sukcesu i jesteś gorsza. Zastanawiałam się nad okresem po ślubie. Chociaż zarówno mąż, jak i ja mieliśmy stabilną pracę, a życie było zupełnie znośne, byłam ambitna i takie zwykłe życie mnie nie zadowalało. Wciąż chciałam, żeby było jeszcze lepiej. Chciałam zyskać podziw ze strony krewnych i znajomych z pracy. Aby to osiągnąć, mąż i ja pracowaliśmy dodatkowo poza zwykłą pracą, hodując kurczaki i uprawiając warzywa. Codziennie pracowaliśmy od świtu do zmierzchu. Z biegiem czasu nasze życie się poprawiło, a krewni i znajomi w pracy chwalili moje zdolności, co niezmiernie mnie uszczęśliwiało. Czułam, że nie zmarnowałam życia. Po przyjściu do kościoła nadal dążyłam do zdobycia reputacji i wysokiej pozycji, wierząc, że bycie przywódcą i pracownikiem lub kierownikiem zespołu sprawi, że bracia i siostry będą mnie podziwiać. Kiedy moje pragnienie reputacji, korzyści i statusu było zaspokojone, mogłam znosić wszelkie trudności. Jeśli natomiast chodzi o wykonywanie obowiązków takich jak załatwianie spraw ogólnych lub udzielanie gościny, czułam, że to poniżej mojej godności. Moje serce było przepełnione oporem i narzekaniami. Nie potrafiłam się podporządkować. Nie zastanawiałam się, jak stać na straży dzieła kościoła, i ujawniałam szatańskie usposobienie polegające na przeciwstawiania się Bogu. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, poczułam przerażenie i przyszłam przed oblicze Boga w modlitwie: „Boże, moje poglądy na to, do czego powinno się dążyć, były błędne, przez wszystkie lata wiary w Ciebie nie zmierzałam ścieżką dążenia do prawdy, lecz raczej wykorzystywałam obowiązki do zaspokajania pragnienia reputacji i statusu, nie wypełniając rzetelnie obowiązków jako istota stworzona. Boże, jestem gotowa okazać skruchę i proszę Cię, abyś poprowadził mnie do zrozumienia prawdy i skorygował moje błędne poglądy na to, do czego należy dążyć”. Później zastanawiałam się nad sobą i zdałam sobie sprawę, że wykonywanie tych obowiązków było korzystne dla mojego wejścia w życie. Chociaż przez wiele lat byłam przywódczynią i pracownicą, nie dążyłam do prawdy. Wiele moich niedorzecznych poglądów się nie zmieniło. Przeniesienie do innych obowiązków zmusiło mnie do zastanowienia się nad sobą poznania siebie, co przyniosło mi Bożą miłość i zbawienie. Zrozumiawszy to, byłam pełna żalu i poczucia winy. Chciałam tylko, żeby Bóg rozporządzał mną tak, jak sobie życzy. Chciałam rzetelnie współpracować gotowa do wykonywania wszelkich obowiązków i do podporządkowania.

Później poczytałam więcej słów Bożych: „Wszyscy są równi wobec prawdy i nie ma różnic w kwestii wieku ani podrzędności i szlachetności w przypadku tych, którzy wykonują swoje obowiązki w domu Bożym. Wszyscy oni są w ramach swoich obowiązków równi, po prostu wykonują różne zadania. Nie ma pomiędzy nimi różnic polegających na tym, kto ma starszeństwo. Wobec prawdy wszyscy powinni zachować pokorne, podporządkowane i akceptujące serce. Ludzie powinni posiadać taki rozum i taką postawę(Punkt dziewiąty (Część ósma), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). „W ostatecznym rozrachunku to, czy ludzie są w stanie osiągnąć zbawienie, nie zależy od tego, jaki wykonują obowiązek, lecz od tego, czy rozumieją i zyskują prawdę, i od tego, czy potrafią koniec końców podporządkować się Bogu, zdać się na łaskę Jego rozporządzeń, nie zważać na swoją przyszłość i przeznaczenie i kwalifikować się, by być istotą stworzoną. Bóg jest sprawiedliwy i święty, i to są standardy, których używa do mierzenia całego rodzaju ludzkiego. Standardy te są niezmienne i musisz o tym pamiętać(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). W słowach Bożych znalazłam sprawiedliwe usposobienie Boże. W oczach Boga wszyscy jesteśmy istotami stworzonymi i wszyscy jesteśmy równi. Bóg nie faworyzuje kogoś tylko dlatego, że ten ktoś jest przywódcą. Bóg nie patrzy na kogoś z góry, bo ten ktoś zajmuje się sprawami ogólnymi. Bóg wyraża prawdę, przynosząc ją każdemu człowiekowi. Dopóki ludzie pragną i dążą do prawdy, każdy ma taką samą szansę na zbawienie. Bóg nie określa wyniku dla danej osoby na podstawie rodzaju wykonywanych przez nią obowiązków, lecz zgodnie z jej istotą i ścieżką, którą kroczą. Jeśli człowiek nie dąży do prawdy, nie wciela w życie słów Bożych, a jego usposobienie nie ulega zmianie, nawet jeśli jest przywódcą i pracownikiem, ostatecznie zostanie wyeliminowany. Wtedy pojęłam również, że bez względu na to, jak wysoki jest mój status czy jak wielu ludzi mnie podziwia, żadna z tych rzeczy nie może mnie zbawić. Tylko dążenie do prawdy i dążenie do zmiany usposobienia zgodnie z Bożymi intencjami dają mi szansę na zbawienie. Zrozumiawszy to wszystko, w sercu poczułam wyzwolenie. Od tego czasu chciałam tylko dobrze wykonywać powierzone mi obowiązki i spłacać swój dług wobec Boga. Potem już nigdy nie skupiałam się na tym, jak jestem widziana przez braci i siostry, lecz zastanawiałam się, jak zapewnić bezpieczeństwo domu i jak ich właściwie ugościć, żeby mogli w spokoju wykonywać swoje obowiązki. Ponadto podczas wykonywania obowiązków udzielania gościny koncentrowałam się na zastanawianiu się nad moimi własnymi przekonaniami i zepsuciem przejawianym w codziennych interakcjach z ludźmi, wydarzeniami i sprawami. Poszukiwałam słów Bożych jako drogi do naprawy, rzetelnie sporządzając notatki do ćwiczeń duchowych i ćwicząc pisanie świadectw pochodzących z doświadczenia. W ten sposób każdy dzień przynosił spełnienie. To karcenie i osąd słowami Bożymi skorygowały moje niedorzeczne poglądy, zaś zmiana, którą dziś w sobie widzę, jest wynikiem dzieła Bożego. Dziękuję Bogu!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Kto zniszczył naszą rodzinę?

Autorstwa Cai Na, Chiny Ja i mąż dorastaliśmy w tej samej wiosce i od małego, wraz z rodzicami, wierzyliśmy w Pana Jezusa. Po ślubie ja...

Przemiana poprzez obowiązek

Autorstwa Jiang Ling, Hiszpania W zeszłym roku podjęłam obowiązki projektowania grafiki i odpowiadałam za pracę kilku osób. Na początku nie...

Partnerka nie jest rywalką

Autorstwa Claire, MjanmaNiedługo po tym, jak przyjęłam dzieło Boże dni ostatecznych, zaczęłam uczyć się podlewania nowych wiernych. Byłam...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze