Czego się nauczyłam, doświadczywszy prześladowania i udręki

07 sierpnia 2025

Autorstwa Chen Wen, Chiny

W roku 2022 podlewałam nowych wyznawców w kościele. Na początku sierpnia dowiedziałam się, że wszyscy przywódcy naszego okręgu zostali aresztowani przez KPCh. Gdy usłyszałam tę wieść, byłam wstrząśnięta. „Jak to się stało, że wszyscy zostali aresztowani? Co teraz będzie z pracą kościoła?”. Potem przypomniałam sobie, że rankiem tego dnia, kiedy ich aresztowano, dwaj spośród przywódców okręgu przyszli do mojego domu i razem poszliśmy podlewać nowych wyznawców. Przedtem też często kontaktowałam się z tymi przywódcami. Czy zatem i ja znajdę się pod obserwacją KPCh? Niedługo potem usłyszałam, że aresztowano jeszcze więcej braci i sióstr. Prawie wszystkie zatrzymane osoby bywały u mnie w domu. Gdyby nie zdołały wytrwać w świadectwie i mnie wydały, znalazłabym się w bardzo niebezpiecznym położeniu. W dodatku kiedy ledwie zaczęłam wierzyć w Boga, ktoś na mnie doniósł, więc przez kilka ostatnich lat byłam nieustannie poszukiwana przez policję. Gdybym została aresztowana, policjanci na pewno tak łatwo by mnie nie wypuścili. Wcześniej miałam raka i przeszłam operację, przez co stan mojego zdrowia był kiepski. Jakże mogłabym znieść tortury? Wkrótce potem dostałam list. Było w nim napisane, że pewien aresztowany przywódca, którego niedawno zwolniono, powiedział, iż policja monitoruje okolicę, w której mieszkam, a ponadto w liście tym proszono mnie, bym jak najszybciej opuściła swój dom i gdzieś się ukryła. To nieustanne bombardowanie złymi wiadomościami sprawiło, że żyłam w strachu. Szybko pozbierałam swoje rzeczy i zmieniłam miejsce zamieszkania. Pomyślałam sobie przy tym: „Lepiej, żebym siedziała w domu. Nie mogę już wyściubiać nosa na zewnątrz”. Potem jednak zdałam sobie sprawę, że jestem liderką zespołu zajmującego się podlewaniem. Teraz zaś, gdy aresztowano i prześladowano naszych ludzi, nowi wyznawcy tym bardziej potrzebowali podlewania i wsparcia. Najpilniejszym zadaniem było w tej chwili zapewnienie im odpowiedniego wsparcia. Czy jednak nie będę śledzona przez policję, kiedy pójdę ich podlewać? Agenci KPCh są na każdym rogu. Gdybym została aresztowana i nie zdołała wytrwać przy świadectwie, zamiast tego stając się judaszem, to czyż wszystkie te lata mojej wiary w Boga nie poszłyby na marne? Jak mogłabym wówczas zyskać dobre przeznaczenie? Aby uniknąć aresztowania, poprosiłam siostrę Xiaole, która dopiero zaczęła się szkolić w wykonywaniu obowiązku podlewania, by organizowała zgromadzenia z nowymi wyznawcami.

Xiaole przyszła kiedyś do mnie po jednym ze zgromadzeń i powiedziała, że jeden z nich nie miał odwagi dłużej wierzyć w Boga ze strachu przed aresztowaniem. Kolejna z nowych wyznawczyń martwiła się również, że ewentualne aresztowanie miałoby wpływ na perspektywy jej dziecka, więc też nie miała odwagi dalej wierzyć. Kiedy to usłyszałam, zaniepokoiłam się nie na żarty. Wiedziałam, że Xiaole wierzy w Boga od niedawna i nigdy przedtem nie podlewała nowych wyznawców. Nie była w stanie definitywnie rozwiązać niektórych ich problemów ani pomóc im przezwyciężyć pewnych stanów. Tymczasem ich problemy musiały zostać szybko rozwiązane poprzez omówienie prawdy. Inaczej bowiem istniało ryzyko, że odejdą z kościoła. Jednakże gdybym wyszła z domu, by podlewać nowych wyznawców, w każdej chwili mogłabym zostać aresztowana. Dopiero co przeszłam poważną chorobę. Jakże zdołałabym znieść policyjne tortury? Przyszły mi na myśl sceny tortur z udziałem moich braci i sióstr: policjanci wieszali ich za ręce i bili, polewali wrzątkiem, razili prądem i tak dalej. Nie było tak nikczemnej metody, do jakiej by się nie zniżyli. Wielu braci i sióstr torturowano po tym, jak zostali aresztowani. Część z nich została potem kalekami, a inni zostali nawet pobici na śmierć. Gdybym została aresztowana i zatłuczona na śmierć przez policję, straciłabym swoją szansę na zbawienie. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam przerażona. Pomyślałam sobie: „Może jednak lepiej wysłać Xiaole, by wspierała nowych wyznawców. Mało kto wie, że ona jest osobą wierzącą w Boga”. Jednakże, gdy zaczęłam myśleć w ten sposób, poczułam się trochę zakłopotana. „Xiaole dopiero co zaczęła się szkolić w podlewaniu nowych wyznawców. Nie potrafi dostatecznie jasno omawiać ich problemów. A jeśli oni nie zrozumieją prawdy, mogą odejść z kościoła, a ich życie dozna przez to szkody. Ponadto to ja zawsze byłam za nich odpowiedzialna. Inni ludzie nie rozumieją, w jakiej oni są sytuacji. To właśnie ja powinnam pójść i ich wesprzeć. Jeśli zrezygnuję z wykonywania tego zadania i nie będę się nimi przejmować z uwagi na moje osobiste bezpieczeństwo, czyż nie będzie to nieodpowiedzialne traktowanie obowiązku?”. Bałam się jednak, że zostanę aresztowana, jeśli wyjdę z domu. Nie mogąc rozstrzygnąć tego dylematu, zaczęłam modlić się do Boga, prosząc Go, aby tak mną pokierował, bym potrafiła stać na straży dzieła kościoła w tej niebezpiecznej sytuacji. Pomodliwszy się, przypomniałam sobie pewien fragment słów Bożych: „Bez względu na to, jak »potężny« jest szatan, niezależnie od tego, jaki jest on śmiały i ambitny, niezależnie od tego, jak wielka jest jego zdolność do czynienia szkód, niezależnie od tego, jak szeroki jest zakres technik, którymi deprawuje i kusi człowieka, niezależnie od tego, jak sprytne są sztuczki i schematy, którymi zastrasza człowieka, bez względu na to, jak zmienna jest forma, w jakiej istnieje, nigdy nie był w stanie stworzyć choć jednej żywej istoty, nigdy nie był w stanie ustanowić praw ani reguł dla istnienia wszystkich rzeczy i nigdy nie był w stanie rządzić ani kontrolować żadnej rzeczy, czy to ożywionej czy nieożywionej. W całym kosmosie i w obrębie firmamentu nie istnieje ani jedna osoba czy przedmiot, który się z niego zrodził lub istnieje z jego powodu; nie istnieje ani jedna osoba ani przedmiot, który jest przez niego zarządzany lub kontrolowany. Wręcz przeciwnie, nie tylko musi żyć pod zwierzchnictwem Boga, ale, co więcej, musi się podporządkować wszystkim Bożym nakazom i rozkazom. Bez Bożego pozwolenia trudno jest szatanowi dotknąć nawet kropli wody lub ziarenka piasku na ziemi; bez pozwolenia Boga szatan nie może nawet poruszyć mrówek na ziemi – nie mówiąc już o ludzkości, która została stworzona przez Boga. W oczach Boga szatan znaczy mniej od lilii w górach, od ptaków latających w powietrzu, od ryb w morzu i od larw na ziemi. Jego rolą pośród wszystkich rzeczy jest służenie wszystkim, służenie ludzkości oraz służenie dziełu Boga i Jego planowi zarządzania. Bez względu na to, jak złośliwa jest jego natura i jak zła jest jego istota, jedyna rzecz, którą może zrobić, to posłuszne przestrzeganie swojej funkcji: służenia Bogu i bycia kontrapunktem dla Boga. Taka jest istota i pozycja szatana. Jego natura nie ma związku z życiem, z władzą, z autorytetem; jest jedynie zabawką w rękach Boga, po prostu maszyną w służbie Bogu!(Sam Bóg, Jedyny I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). Dzięki lekturze słów Bożych zrozumiałam, że nieważne, jak bardzo szatan się sroży, Bóg i tak zawsze ma go w swoich rękach. Musi słuchać wskazówek i nakazów Boga. Bez Bożego przyzwolenia, szatan nie ośmiela się tknąć nawet kropli wody albo ziarenka piasku na ziemi. Słowa Boże dały mi wiarę w to, że Bóg włada wszystkimi rzeczami i kontroluje wszystkie zdarzenia. To od Niego zależało, czy zostanę aresztowana, czy też nie. A te problemy nowych wyznawców naprawdę trzeba było szybko rozwiązać. Nie mogłam myśleć jedynie o własnym bezpieczeństwie. Rozwiązanie ich problemów było kluczową kwestią. Musiałam więc pójść na najbliższe zgromadzenie dla nowych wyznawców. Gdybym rzeczywiście została aresztowana, byłby to dopust Boży. Bez Bożego przyzwolenia byłabym bezpieczna, choćby szatan nie wiem jak się srożył. W dniu zgromadzenia wyszłam wcześnie i pokrążyłam trochę wokół domu, nim udałam się na miejsce spotkania. Dzięki czytaniu słów Bożych i omawianiu zrozumienia pochodzącego z doświadczenia na tym zgromadzeniu, nowi wyznawcy pojęli Bożą intencję i nie byli już tak bojaźliwi i przerażeni. Na ich twarzach pojawił się uśmiech, a ich stan się poprawił. Ja zaś w głębi serca czułam się szczęśliwa i spokojna.

W roku 2023 zaczęłam pełnić obowiązek przywódczyni w kościele. Po południu dnia 6 lipca pracująca ze mną siostra Gao Li odbywała zgromadzenie z trojgiem nowych wyznawców, którzy byli liderami i diakonami, kiedy została aresztowana. Gdy o tym usłyszałam, serce podeszło mi do gardła. „Prawie codziennie bywam w domu Gao Li i często spotykam tych troje nowych wyznawców. Oni od niedawna wierzą w Boga i rozumieją prawdę jedynie powierzchownie. Czy będą w stanie znieść policyjne prześladowanie i wytrwać przy świadectwie? A co, jeśli nie wytrzymają tortur, staną się judaszami i mnie wydadzą? A ja już jestem chora, i gdybym została aresztowana, jakże mogłabym znieść policyjne tortury?!”. W tamtych dniach często dostawałam listy, z których dowiadywałam się, że taki a taki brat lub siostra, z którymi byłam w kontakcie, zostali aresztowani. Czułam się tak, jakbym lada chwila miała zostać aresztowana i nie byłam w stanie uspokoić swojego serca. Każdego dnia zżerało mnie napięcie. Chciałam po prostu znaleźć jakieś miejsce, gdzie mogłabym się ukryć i więcej nie pokazywać się ludziom na oczy. Potem jednak pomyślałam, że jestem jedną z przywódczyń kościoła i radzenie sobie z następstwami aresztowań to mój obowiązek. Mówiąc zaś konkretnie, Gao Li bardzo dobrze wiedziała, w których domach przechowywane są książki ze słowami Bożymi. Książki te trzeba było więc jak najszybciej przenieść w inne miejsce. Jednakże okoliczności były wówczas bardzo niesprzyjające, a agenci śledczy byli wszędzie. Aż strach pomyśleć, jakie byłyby konsekwencje, gdybym została nakryta przez policję podczas przenoszenia tych książek! Nie wspominając już nawet o tym, że byłam jedną z przywódczyń w kościele. Gdyby policjanci odkryli, że jestem przywódczynią, na pewno by mnie zakatowali na śmierć. Kiedy tylko wyobraziłam sobie sceny policyjnych tortur z udziałem moich braci i sióstr, zaczęłam trząść się ze strachu. Gdyby policjanci pobili mnie na śmierć, na zawsze straciłabym swoją szansę na zbawienie i okazałoby się, że daremnie wierzyłam w Boga przez wszystkie te lata. Jednakże, gdyby Gao Li nie wytrzymała tortur i stała się judaszem, a książki ze słowami Bożymi nie zostałyby w porę przeniesione, mogły łatwo wpaść w ręce policji. A wówczas ja byłabym winna zaniedbania obowiązków. To zaś byłoby poważne wykroczenie! Nie można więc było ani chwili zwlekać z przeniesieniem książek ze słowami Bożymi. Tamtej nocy wielokrotnie modliłam się do Boga, zbadałam samą siebie i zrozumiałam, że żyję w strachu, obawiając się wyściubić nos z domu, co nie jest zgodne z Bożymi intencjami i że bojaźliwość i strach to są podstępy szatana. Przyszedł mi na myśl pewien fragment słów Bożych, który przedtem często czytałam: „Tym, czego pragnę, jest wasza lojalność i podporządkowanie w tej chwili, wasza miłość i świadectwo dawane teraz. Nawet jeśli w tym momencie nie wiecie, czym jest świadectwo lub czym jest miłość, powinniście przynieść Mi wszystko, co macie, i oddać Mi jedyne posiadane przez was skarby: waszą lojalność i podporządkowanie. Powinniście wiedzieć, że świadectwo o tym, iż pokonałem szatana tkwi w lojalności i podporządkowaniu człowieka, podobnie jak świadectwo o tym, że całkowicie podbiłem człowieka. Obowiązkiem waszej wiary we Mnie jest niesienie świadectwa o Mnie, bycie lojalnym względem Mnie i nikogo innego oraz podporządkowanie aż do końca. Zanim zacznę następny etap Mojego dzieła, jak będziecie nieść o Mnie świadectwo? Jak będziecie względem Mnie lojalni i podporządkowani? Czy poświęcicie całą swoją lojalność swej funkcji, czy po prostu się poddacie? Czy wolelibyście podporządkować się każdemu Mojemu planowi (nawet gdyby była to śmierć bądź zguba), czy uciec w połowie drogi, aby uniknąć Mego karcenia?(Co wiesz o wierze? w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Przeczytawszy te słowa Boga, zrozumiałam Bożą intencję. Bóg poddawał mnie wówczas badaniu, aby się przekonać, czy będę w stanie nieść świadectwo w obliczu szatana, i czy jestem lojalna i skłonna podporządkować się Bogu. Sytuacja była wciąż niebezpieczna, a trzeba było niezwłocznie przenieść książki ze słowem Bożym w inne miejsce. Jako jedna z przywódczyń kościoła powinnam bez wahania wykonać to zadanie. Pomyślałam o tym, jak niegodziwa, godna pogardy i skłonna do intryg jest KPCh. Nie wiedziałam, czy aresztowani bracia i siostry będą w stanie wytrwać pośród gróźb i pokus ze strony policji. Musiałam jak najszybciej uporać się z potencjalnymi skutkami aresztowań. Nie można było już ani chwili zwlekać z przeniesieniem książek. Nie mogłam już dłużej tego odkładać. Pilnie przedyskutowałam więc sposób ich przeniesienia z kaznodzieją, i pomodliłam się do Boga, powierzając Mu tę sprawę. Dzięki Jego opiece bez problemu wynieśliśmy wszystkie książki ze słowami Bożymi z zagrożonych lokali. Dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą.

Potem otrzymałam kolejny list, z informacją, że siostra Li Jie również została zatrzymana, inna siostra została zatłuczona na śmierć trzy dni po tym, jak ją aresztowano, a bracia i siostry z kościoła byli nieustannie śledzeni i zatrzymywani przez policję. Kiedy usłyszałam te wieści, znów zaczęłam się martwić. A co by było, gdybym to ja została aresztowana, poddana torturom i pobita na śmierć? Do mojego serca mimowolnie wkradła się odrobina bojaźliwości i lęku. Pomyślałam, że nie mogę więcej wychodzić i powinnam zaszyć się w domu. Zdawałam sobie sprawę, że przejawianie takich myśli było niewłaściwe i zaczęłam zastanawiać się nad sobą. Dlaczego żyłam w bojaźni oraz strachu i chciałam uciec, kiedy tylko sytuacja wokół mnie robiła się niebezpieczna? Pomodliłam się do Boga w związku z moim stanem. Po modlitwie przeczytałam te oto słowa Boże: „O czym, poza troską o własne bezpieczeństwo, myślą niektórzy antychryści? (…) Gdy tylko usłyszą o jakimś przywódcy, na którego doniesiono policji, gdyż mieszkał w niebezpiecznej okolicy, albo o innym przywódcy namierzonym przez szpiegów wielkiego czerwonego smoka przez to, że zbyt często opuszczał dom, by spełnić swój obowiązek, i kontaktował się ze zbyt wieloma ludźmi, i gdy dowiedzą się, że ci ludzie zostali aresztowani i skazani, natychmiast zaczynają się bać. Myślą: »Tylko nie to! Czy teraz i mnie aresztują? Niech to będzie dla mnie nauczka. Nie powinienem być zbyt aktywny. Jeśli mogę uniknąć wykonywania jakiejś pracy w kościele, to jej nie wykonam. Jeśli mogę uniknąć odsłaniania twarzy, to jej nie odsłonię. Ograniczę moją pracę do minimum, będę unikał wychodzenia z domu i kontaktów z innymi ludźmi oraz zadbam o to, by nikt nie dowiedział się, że jestem przywódcą. Któż w dzisiejszych czasach może sobie pozwolić na to, by przejmować się innymi? Już samo utrzymanie się przy życiu jest wyzwaniem!«. Taki człowiek od momentu objęcia funkcji przywódcy nie wykonuje żadnej pracy, a jedynie przenosi bagaże i się ukrywa. Żyje jak na szpilkach, w ciągłym strachu, że zostanie złapany i skazany. Powiedzmy na przykład, że usłyszy, jak ktoś mówi: »Jeżeli cię schwytają, zabiją cię! Gdybyś nie był przywódcą, a jedynie zwykłym wierzącym, być może wyszedłbyś na wolność po zapłaceniu niewielkiej grzywny, lecz los przywódców jest niepewny. To bardzo niebezpieczne! Byli tacy przywódcy i pracownicy, którzy, gdy ich schwytano, odmówili udzielenia jakichkolwiek informacji i zostali śmiertelnie pobici przez policję«. Wiadomość o tym, że ktoś został pobity na śmierć, potęguje jego strach i człowiek ten jeszcze bardziej boi się pracować. Codziennie myśli tylko o tym, jak nie dać się złapać, jak ukryć swoją twarz, jak nie zostać wyśledzonym i uniknąć kontaktu z braćmi i siostrami. Łamie sobie głowę, rozmyślając o tych sprawach, i zupełnie zapomina o swoich obowiązkach. Czy taki człowiek jest lojalny? Czy ludzie tego pokroju są w stanie podołać jakiejkolwiek pracy? (Nie). Oni są po prostu bojaźliwi i nie możemy z całą stanowczością scharakteryzować ich jako antychrystów wyłącznie na podstawie takiego zewnętrznego przejawu. Lecz jaka jest natura owego przejawu? Jego istotą jest bycie niedowiarkiem. Takie osoby nie wierzą, że Bóg może ochronić człowieka, a już z całą pewnością nie sądzą, by poświęcenie się Bogu i ponoszenie kosztów na Jego rzecz było poświęceniem się prawdzie i czymś, co Bóg aprobuje. W głębi serca nie boją się Boga; boją się jedynie szatana i niegodziwych partii politycznych. Nie wierzą w istnienie Boga, w to, że wszystko jest w Jego rękach, i z całą pewnością nie dowierzają, iż Bóg zaaprobuje to, że ktoś ponosi wszelkie koszty na Jego rzecz, na rzecz podążania Jego drogą i wypełniania Jego posłannictwa. Nie potrafią tego dostrzec. W co więc wierzą? Sądzą, że jeżeli wpadną w sidła wielkiego, czerwonego smoka, czeka ich marny koniec: mogą zostać skazani, a nawet stracić życie. W głębi serca obchodzi ich jedynie własne bezpieczeństwo, a nie dzieło kościoła. Czyż nie są niedowiarkami? (Zgadza się). Co mówi Biblia? »Kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je« (Mt 10:39). Czy oni wierzą w te słowa? (Nie wierzą w nie). Jeżeli zostaną poproszeni o spełnienie obowiązku wiążącego się z ryzykiem, będą chcieli się ukryć i nie dopuszczą do tego, by ktokolwiek ich zobaczył – zapragną być niewidzialni. Tak wielki jest ich strach. Nie wierzą, że Bóg jest podporą człowieka, że wszystko jest w Jego rękach, że jeśli coś naprawdę pójdzie nie tak lub jeśli zostaną schwytani, to znaczy, że Bóg na to pozwolił, a ludzkie serca winny być posłuszne. Oni nie mają takich serc, takiego zrozumienia i przygotowania. Czy naprawdę wierzą w Boga? (Nie, nie wierzą). Czyż istotą takiego zewnętrznego przejawu nie jest to, że są niedowiarkami? (Zgadza się)” (Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg demaskował ten właśnie stan, w którym się znajdowałam. Odkąd tylko usłyszałam, że siostra, z którą pracowałam, została aresztowana, żyłam w napięciu i strachu. Wiedziałam, że jestem jedną z przywódczyń w kościele, i że kiedy sytuacja wokół nas stała się niebezpieczna, najwyższym priorytetem musiało być dla mnie chronienie złożonych Bogu ofiar oraz książek ze słowami Bożymi. Jednakże ja myślałam wtedy o tym, jak bardzo jest niebezpiecznie, gdy wokół pełno agentów śledczych. Gdybym usiłowała przenieść tak wiele książek w tego rodzaju sytuacji, to gdybym tylko została aresztowana przez policjantów, ci nie wypuściliby mnie tak łatwo. Gdybym została tak ciężko pobita, że zostałabym kaleką, albo nawet straciłabym życie, to wówczas nieodwołalnie utraciłabym swoją szansę na zbawienie. Kiedy pomyślałam o tych przerażających konsekwencjach, nie miałam odwagi przenosić książek. Chciałam zrzucić to zadanie na barki kaznodziei. W tym kluczowym momencie miałam na uwadze jedynie własne bezpieczeństwo. Myślałam tylko o własnym interesie i po prostu w ogóle nie brałam pod uwagę interesów kościoła. Byłam straszliwie samolubna i podła, a przy tym brakowało mi człowieczeństwa! Zanim wokół nas zrobiło się niebezpiecznie, często rozmawiałam z braćmi i siostrami o tym, że wielki czerwony smok to jedynie narzędzie, mające świadczyć usługi na rzecz dzieła Bożego i że Bóg wykorzystuje jego prześladowania do tego, by demaskować i udoskonalać ludzi. Kiedy jednak mnie samej zaczęło grozić niebezpieczeństwo, ja także zostałam zdemaskowana. Całymi dniami żyłam w bojaźni i strachu. Bałam się, że policja zakatuje mnie na śmierć. Nie miałam w sobie szczerej wiary w Boga. Zrozumiałam, że wszystko, co zazwyczaj omawiałam, były to jedynie słowa i doktryny. Nie miałam w sobie za grosz wiary w Boga. Byłam niedowiarkiem, którego Bóg zdemaskował!

Później zaczęłam się nad sobą zastanawiać. Dlaczego zawsze chciałam zrzucić swój własny obowiązek na barki innych, kiedy tylko sytuacja wokół mnie robiła się niebezpieczna? Jaka naturoistota była tego powodem? Poszukując odpowiedzi, przeczytałam następujące słowa Boże: „Antychryści są skrajnie egoistyczni i niegodziwi. Nie mają prawdziwej wiary w Boga, a tym bardziej nie ma w nich lojalności wobec Niego; kiedy natrafiają na problem, chronią i zabezpieczają tylko siebie. Nic nie jest dla nich ważniejsze od własnego bezpieczeństwa. Dopóki żyją i unikają aresztowania, dopóty nie obchodzi ich, jak wielkie szkody ponosi dzieło kościoła. (…) Antychryści porzucają dzieło kościoła oraz Boże ofiary i nie ustalają tego, co ludzie mają następnie uczynić. To zupełnie tak, jakby pozwalali wielkiemu, czerwonemu smokowi zagarnąć Boże ofiary i Jego wybrańców. Czyż nie jest to potajemna zdrada zarówno owych ofiar, jak i wybrańców? Kiedy ludzie wierni Bogu wiedzą jednoznacznie, że dane środowisko jest niebezpieczne, to zanim sami się wycofają, mimo wszystko podejmują ryzyko związane z radzeniem sobie z następstwami sytuacji i ograniczają straty w domu Bożym do minimum. Nie stawiają na pierwszym miejscu własnego bezpieczeństwa. Powiedz mi, kto w tym niegodziwym kraju wielkiego, czerwonego smoka może zapewnić, że wiara w Boga i wykonywanie obowiązku nie będzie wiązało się z żadnym niebezpieczeństwem? Jakikolwiek obowiązek się podejmuje, wiąże się on z pewnym ryzykiem – ale wykonywanie obowiązku zleca Bóg i podążając za Bogiem, trzeba podjąć ryzyko jego wykonania. Trzeba wykazać się mądrością i podjąć działania zapewniające bezpieczeństwo, ale nie należy stawiać swojego osobistego bezpieczeństwa na pierwszym miejscu. Należy rozważyć intencje Boga, stawiając na pierwszym miejscu pracę Jego domu i szerzenie ewangelii. Wypełnienie Bożego posłannictwa jest tym, co liczy się najbardziej i jest na pierwszym miejscu. Antychryści przyznają najwyższy priorytet swojemu własnemu bezpieczeństwu; są przekonani, że nic poza tym ich nie dotyczy. Nie obchodzi ich to, że coś przydarza się komuś innemu, bez względu na to, o kogo chodzi. Dopóki nic złego nie przytrafia się samym antychrystom, czują się swobodnie. Są zupełnie pozbawieni lojalności, co wynika z ich naturoistoty(Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg ujawniał, że kiedy antychryści znajdą się w niebezpieczeństwie, mają na względzie jedynie własne bezpieczeństwo. Nie zważają na to, czy interesy domu Bożego doznają szkody i nie dbają o bezpieczeństwo braci sióstr. Jakże są samolubni i godni pogardy! Gdy porównałam usposobienie, które ujawniałam, z usposobieniem antychrysta, dostrzegłam, że były identyczne. Żyłam zgodnie z szatańskimi truciznami, takimi jak: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”. W niebezpiecznych sytuacjach miałam na względzie przede wszystkim własne bezpieczeństwo. Przed rokiem nasz kościół znalazł się w takiej właśnie sytuacji. Martwiłam się, że zostanę aresztowana i poddana torturom, więc nie miałam odwagi wyjść z domu, by podlewać nowych wyznawców. To zaś oznaczało, że nie można było w porę rozwiązać ich problemów. Kiedy siostra, z którą współpracowałam, oraz kilku liderów i diakonów zostało aresztowanych, musiałam co prędzej poradzić sobie ze skutkami tych zatrzymań. Ja jednak wciąż bałam się, że zostanę aresztowana i poddana torturom i obawiałam się, że policjanci pobiją mnie na śmierć, więc chciałam zrzucić swój obowiązek na barki innych. Jako jedna z przywódczyń w kościele, odpowiadałam za to, by dbać o interesy kościoła i bezpieczeństwo moich braci i sióstr. Jednakże, gdy sytuacja wokół mnie zrobiła się niebezpieczna, ja wciąż chciałam porzucić swój posterunek, myśląc jedynie o tym, by ratować własną skórę i zrzucić swój obowiązek na cudze barki. Tchórzliwie bojąc się śmierci, kurczowo trzymałam się życia za wszelką cenę. Troszczyłam się jedynie o własne ciało. Byłam zdecydowanie nazbyt samolubna i podła. Nie miałam w sobie ani krzty lojalności wobec Boga. Pomyślałam o tym, że Bóg ryzykuje życiem, osobiście wchodząc do jaskini lwa, by w pełni wybawić ludzkość od władzy szatana. Bóg stał się celem bezlitosnego pościgu ze strony partii rządzącej w Chinach, ale nigdy nie zrezygnował ze zbawienia nas, zamiast tego wciąż przemawiając i wypowiadając słowa, by nami kierować. Jakże wielka jest Jego miłość do ludzi! Ludzie, którzy są lojalni wobec Boga, będą stawiać na pierwszym miejscu interesy domu Bożego. Nawet jeżeli muszą podjąć ryzyko, będą dobrze radzić sobie z następstwami niebezpiecznych sytuacji. Ja zaś korzystałam z zaopatrzenia i prowadzenia słów Bożych, ale nie umiałam okazać względu na Boże intencje i nie myślałam o tym, by odpłacić Bogu za Jego miłość. Naprawdę nie miałam sumienia i rozumu! W niczym nie różniłam się od antychrysta: byłam samolubna i podła, nie mając przy tym ani krzty człowieczeństwa. Gdybym nie okazała skruchy, ściągnęłabym na siebie nienawiść Boga i zostałabym wyeliminowana. Gdy zdałam sobie z tego sprawę, co prędzej uklękłam, aby się pomodlić. „Dobry Boże, za każdym razem, kiedy wokół robi się niebezpiecznie, myślę jedynie o własnym bezpieczeństwie. Nie biorę pod uwagę interesów kościoła czy też bezpieczeństwa moich braci i sióstr. Jestem po prostu aż nazbyt samolubna i podła! Moje zachowanie musi przyprawiać Cię o obrzydzenie! Dobry Boże, nie chcę żyć zgodnie ze swoim skażonym usposobieniem. Jestem gotowa polegać na Tobie, aby móc dobrze wykonywać swój obowiązek”.

Potem wyszukiwałam fragmenty słów Bożych, odnoszące się do mojego stanu ciągłego strachu przed aresztowaniem i pobiciem na śmierć. Przeczytałam te oto słowa Boże: „W jakim stopniu ci, którzy zostali umęczeni za szerzenie ewangelii Pana Jezusa, wypełnili swój obowiązek? Czy w najwyższym stopniu? Jak się przejawił ten najwyższy stopień? (Ofiarowali swoje życie). Zgadza się, zapłacili cenę swojego życia. Rodzina, bogactwo i rzeczy materialne należące do tego życia są rzeczami zewnętrznymi; jedyną rzeczą związaną z wnętrzem człowieka jest samo życie. Dla każdego żyjącego człowieka życie jest rzeczą najcenniejszą, najbardziej wartościową i tak się złożyło, że ci ludzie mogli ofiarować to, co mieli najcenniejszego – własne życie – jako potwierdzenie i świadectwo miłości Boga do człowieka. Aż do śmierci nie wyparli się imienia Boga, nie wyparli się dzieła Bożego i wykorzystali ostatnie chwile swojego życia, aby nieść świadectwo o istnieniu tego faktu – czy to nie jest najwyższa forma świadectwa? To najlepszy sposób wypełnienia swojego obowiązku; na tym polega wypełnienie odpowiedzialności. Nie porzucili swojego obowiązku, kiedy szatan im groził i ich terroryzował, a nawet gdy na koniec zmusił ich, by zapłacili cenę życia. Tym właśnie jest wypełnienie swojego obowiązku w najwyższym stopniu. Co chcę przez to powiedzieć? Czy chcę powiedzieć, że macie użyć tego samego sposobu, aby świadczyć o Bogu i głosić Jego ewangelię? Niekoniecznie musicie tak zrobić, ale powinniście zrozumieć, że jest to wasza odpowiedzialność, że jeśli Bóg będzie tego od was potrzebował, macie to uznać za coś, co nakazuje wam honor. W dzisiejszych czasach ludzie noszą w sobie lęk i niepokój, ale czemu służą te uczucia? Po co masz się martwić, skoro Bóg tego od ciebie nie wymaga? Jeśli Bóg będzie tego od ciebie potrzebował, nie powinieneś uchylać się od tej powinności ani jej odrzucać. Powinieneś aktywnie współpracować i przyjąć to bez obaw. Bez względu na to, jak ktoś umiera, nie powinien umierać przed obliczem szatana ani w jego rękach. Jeśli ktoś ma umrzeć, powinien umrzeć w rękach Boga. Ludzie przyszli od Boga i do Boga wracają – takie przekonanie i taką postawę powinna mieć istota stworzona(Głoszenie ewangelii jest powinnością, którą wszyscy wierzący są zobowiązani wypełniać, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki lekturze słów Bożych, zrozumiałam Boże intencje i wymagania. Jeśli ktoś zapłaci życiem za niesienie świadectwa o Bogu, jest to najwyższa forma świadectwa i Bóg to pochwala. Kiedy ktoś oddaje swoje życie w słusznej sprawie, to choć jego ciało umiera, duch i dusza powracają do Boga. Jest dokładnie tak, jak mówi Biblia: „Kto znajdzie swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je(Mt 10:39). Piotr został przybity do krzyża głową w dół dla Boga i stracił swoje doczesne życie, ale dał świadectwo o Bogu i zyskał życie wieczne. Także i ci bracia i siostry, którzy woleli umrzeć niż stać się judaszami, gdy byli poddawani torturom przez wielkiego czerwonego smoka, umarli, aby zaświadczyć o Bogu. Bóg nie zapomina tego rodzaju śmierci. Ja zaś ciągle się martwiłam, że podczas pełnienia swego obowiązku zostanę aresztowana przez policję i pobita na śmierć. Był to z mojej strony przejaw braku zrozumienia znaczenia życia i śmierci. Moje życie jest w rękach Boga i On jest jego suwerennym władcą; to Bóg obdarzył mnie tchnieniem, które wypełnia teraz moje płuca. Powinnam zawierzyć swoje życie i śmierć Bogu i podporządkować się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom. Nawet gdybym została aresztowana i zakatowana przez policję, taka śmierć miałaby swoją wartość i znaczenie, gdybym zdołała wytrwać przy świadectwie o Bogu. Pan Jezus powiedział: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz nie mogą zabić duszy. Bójcie się raczej tego, który może i duszę, i ciało zatracić w piekielnym ogniu(Mt 10:28). Szatan jest w stanie zrobić krzywdę jedynie ciału człowieka. Nawet jeżeli jesteśmy torturowani przez KPCh za to, że wierzymy w Boga i znosimy cielesne cierpienia, lub nawet zostajemy zamęczeni na śmierć, trwamy w ten sposób przy świadectwie przed Bogiem, a On to pochwala. W tym życiu miałam szczęście przyjąć Bożą ewangelię dni ostatecznych i otrzymałam tak wiele zaopatrzenia oraz wskazówek płynących ze słów Bożych. Zrozumiałam tajemnice i znaczenie życia i zdołałam uniknąć krzywdy ze strony szatana i jego podstępów. Mogłam też żyć pod opieką i ochroną Stwórcy. Wszystkie te rzeczy to najwspanialsze błogosławieństwa. Gdybym nawet teraz umarła, byłoby to coś warte: moje życie nie byłoby daremne. Kiedy to zrozumiałam, myśl o śmierci nie ograniczała mnie już tak bardzo jak dotąd. Byłam gotowa modlić się do Boga, zdać się na Niego, i posłużyć się swoją mądrością do tego, by radzić sobie z następstwami aresztowań.

Nieco później pewna siostra powiedziała mi, że policja odkryła, jak się naprawdę nazywam. Kiedy to usłyszałam, pomyślałam, że na przyszłość muszę być jeszcze ostrożniejsza. Jednakże niedługo potem przyszedł list od zwierzchników, w którym była mowa o tym, że trzeba pilnie wykonać pewną pracę i że ja jestem jedyną osobą, zdolną znaleźć kogoś, kto się zna na takich sprawach. Pomyślałam o tym, że policja odkryła moje prawdziwe nazwisko i że na każdym rogu roi się od agentów. Co by się stało, gdybym wyszła z domu i została aresztowana i pobita na śmierć? W tej chwili zdałam sobie sprawę, że mój stan znów jest niewłaściwy. Przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „Bez Bożego pozwolenia trudno jest szatanowi dotknąć nawet kropli wody lub ziarenka piasku na ziemi; bez pozwolenia Boga szatan nie może nawet poruszyć mrówek na ziemi – nie mówiąc już o ludzkości, która została stworzona przez Boga(Sam Bóg, Jedyny I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga). To od Boga zależało, czy zostanę aresztowana, czy nie. Nawet gdybym miała zostać aresztowana, znaczyłoby to, że teraz moja kolej na to, by wytrwać przy świadectwie. Nawet gdyby policjanci mieli mnie pobić na śmierć, byłabym skłonna to przyjąć i się temu podporządkować. Nigdy nie stałabym się judaszem i nie zdradziłabym Boga. Gdy miałam za wskazówki słowa Boże, które mogły mnie poprowadzić, moje pełne obaw serce się uspokoiło i nie byłam już taka bojaźliwa i przerażona. Dlatego też wyszłam z domu w przebraniu i całkiem gładko wszystko załatwiłam. W tamtej chwili w głębi serca poczułam się swobodna i spokojna. Potem, choć sytuacja była wciąż bardzo niebezpieczna, nie czułam już bojaźni ani strachu, skoro prowadziły mnie słowa Boże. Zamiast tego zdałam się na Boga, i posługiwałam się swoją mądrością, aby wykonywać swoje zadania, a życie kościoła stopniowo wracało do normalności.

Doświadczywszy całego szeregu tych sytuacji, pojęłam Bożą mądrość oraz wszechmoc i osobiście doświadczyłam suwerennej władzy Boga. Zaczęłam też w pewnym stopniu rozumieć swoją własną, samolubną i godną pogardy szatańską naturę. Nauczyłam się modlić do Boga oraz na Nim polegać i poczułam, że moja relacja z Bogiem stała się bliższa. Wielki czerwony smok w swym szale nadal aresztuje braci i siostry ale ja nie żyję już w ciągłym strachu, że zostanę aresztowana. Jestem gotowa podporządkować się wszystkim Bożym rozporządzeniom i ustaleniom oraz dobrze wypełniać swój obowiązek pośród udręki i cierpienia. Bogu niech będą dzięki!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Moja córka na progu śmierci: modliłam się do Boga i byłam świadkiem cudu

Że niezależnie od tego, co nas może spotkać, powinniśmy zawsze szczerze polegać na Bogu i zwracać się do Niego, zajmować miejsce przypisane nam jako bytom stworzonym, podporządkowywać się zwierzchnictwu i planom Stwórcy, zrezygnować z naszych zamiarów i pragnień, a także nie stawiać Bogu nierozsądnych wymagań.

Nauka płynąca z krytyki

Autorstwa Song Yu, Holandia W maju tego roku siostra doniosła mi, że siostra Lu powiedziała jej, że co najmniej trzech przywódców to...

Ta moja próba

Autorstwa Zhongxin, Chiny Bóg Wszechmogący mówi: „Moje czyny są liczniejsze niż ziarna piasku na plażach, a Moja mądrość większa niż...

Połącz się z nami w Messengerze