Nauczyłam się odpowiedzialnie wykonywać swój obowiązek

28 marca 2025

Autorstwa Jinyi, Chiny

W lipcu 2021 roku zostałam wybrana na przywódczynię kościoła. Pomyślałam: „Możliwość podjęcia się tak ważnego obowiązku w wieku ponad sześćdziesięciu lat jest prawdziwym wywyższeniem przez Boga”. Postanowiłam dać z siebie wszystko, wykonując ten obowiązek. Następnie rzuciłam się w wir pracy, uczestnicząc w zgromadzeniach i rozwiązując problemy braci i sióstr; każdego dnia miałam pełne ręce roboty. Po pewnym czasie różne elementy pracy kościoła zaczęły wykazywać pewną poprawę i byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa. W sierpniu następnego roku wybrano mnie na kaznodziejkę i powierzono mi odpowiedzialność za pracę dwóch kościołów. Pomyślałam: „Jestem już wystarczająco zapracowana, kierując jednym kościołem, a teraz mam być odpowiedzialna za kolejny. Czy nie będę przez to jeszcze bardziej wyczerpana? Czy moje ciało to wytrzyma? Poza tym praca w drugim kościele nie przynosi zbyt dobrych rezultatów, więc będę miała jeszcze więcej zmartwień!”. Po przemyśleniu sprawy zdecydowałam, że jednak nie chcę przyjąć tego obowiązku. Pomyślałam: „Jakiej wymówki mogę użyć, by tę propozycję odrzucić? Może powiem, że jestem za stara, że nie mam na tyle energii ani siły, by być odpowiedzialną za kolejny kościół i że praca się opóźni, a potem zasugeruję, by znaleźli kogoś młodszego”. Ale myślenie w ten sposób trochę mnie niepokoiło. Czy nie uchylam się od swoich obowiązków? Mając te słowa na końcu języka, postanowiłam jednak nic nie mówić. Tak więc przyjęłam obowiązki kaznodziejki.

Potem codziennie każda godzina była wypełniona różnymi zadaniami, a czasami musiałam się nawet spieszyć z posiłkami i chodzić na skróty. W tym całym zabieganiu nie mogłam przestać myśleć: „Jestem już stara, czy moje ciało to wytrzyma? Co jeśli padnę z wyczerpania? Oba kościoły mają przywódców i są oni dość aktywni w monitorowaniu pracy. Dzięki współpracy z nimi nie musiałabym pilnować wszystkiego tak dokładnie. Powinnam więcej odpoczywać. W moim wieku powinnam poświęcać czas na dbanie o siebie. Czy ciągłe zamartwianie się nie sprawi, że będę wyglądać starzej?”. Mając to na uwadze, poczułam ulgę, myśląc: „Gdybym zrobiła to wcześniej, nie byłabym tak zapracowana. Może po prostu nie wiem, jak to wszystko rozplanować! Dopóki będę dbać o odpowiednią organizację pracy, ten obowiązek nie będzie tak uciążliwy, jak sobie wyobrażałam”. Potem mniej zajmowałam się ewangelizacją i podlewaniem. Kiedy po zgromadzeniach wracałam do domu, nie myślałam zbyt wiele o pracy, wierząc, że przywódcy obu kościołów są na posterunku. Po prostu oglądałam filmy ze świadectwami opartymi na doświadczeniu i odpowiadałam na pytania braci i sióstr, czując znacznie mniejszą presję i myśląc o tym, jak przygotować smaczne, pożywne jedzenie, które poprawi moje zdrowie. Nie zauważyłam nawet, kiedy minął miesiąc. Udałam się do kościołów, aby przyjrzeć się pracy, ale okazało się, że żaden z nich nie pozyskał w tamtym miesiącu nowych wierzących. Byłam zszokowana, gdy to usłyszałam i pomyślałam: „Co się dzieje? Przywódcy kościołów byli zajęci współpracą, więc dlaczego ewangelizacja nie przynosiła żadnych rezultatów? Moja praca na stanowisku przywódczyni kościoła nie była wcześniej aż tak nieskuteczna!”. Szybko stanęłam przed Bogiem i zaczęłam się modlić: „Boże, w tym miesiącu nie było żadnych rezultatów w pracy ewangelizacyjnej żadnego z kościołów i nie wiem, gdzie leży problem. Proszę, prowadź mnie, bym znalazła przyczynę tego stanu”. Po modlitwie zdałam sobie sprawę z tego, że ostatnio żyłam dla własnego ciała, myśląc tylko o dobrym jedzeniu, piciu i odpoczynku, bez żadnego poczucia obciążenia moim obowiązkiem. Nie analizowałam ani nie rozwiązywałam problemów w pracy w odpowiednim czasie i to ja byłam bezpośrednio odpowiedzialna za brak rezultatów! Szybko więc udałam się do przywódców kościoła, by podsumować powody zaistniałej sytuacji. Okazało się, że chociaż przywódcy kościoła wdrożyli pracę, po prostu rozdzielili zadania i nie prowadzili żadnych dalszych działań ani nadzoru, co oznaczało, że praca nie została w pełni wdrożona. Było to szczególnie widoczne w przypadku pracy ewangelizacyjnej, gdzie bracia i siostry przeżywali trudności, a przywódcy kościoła widzieli, że są to rzeczywiste trudności, ale nie mieli pojęcia, jak się z nimi uporać. Kiedy zrozumiałam sytuację, uświadomiłam sobie, że zaniedbałam swoje obowiązki, dlatego otworzyłam się przed przywódcami kościoła na temat mojego niedawnego stanu i niezwłocznie omówiłam z nimi, jak należy kontynuować pracę, nie ośmielając się już dłużej zwlekać.

Później przeczytałam ten fragment słów Bożych: „Przywódcy i pracownicy powinni aktywnie kontrolować pracę każdego zespołu, weryfikować sytuację jego członków, sprawdzając, czy są tam jacyś niedowiarkowie, którzy jedynie uzupełniają braki kadrowe, czy też tacy, którzy szerzą negatywizm i rozpowszechniają pojęcia, aby zaburzać pracę kościoła. Gdy takie osoby zostaną odkryte, natychmiast powinny zostać pieczołowicie zdemaskowane i usunięte z kościoła. To jest praca, którą powinni wykonywać przywódcy i pracownicy. Nie powinni oni być bierni ani czekać na rozkazy czy ponaglenia do działania ze strony Zwierzchnictwa. Nie powinni też podejmować jakichś drobnych działań dopiero wtedy, gdy wszyscy bracia i siostry ich do tego wzywają. Przywódcy i pracownicy powinni w swojej pracy zważać na intencje Boga i być wobec Niego lojalni. Najlepsze, co mogą zrobić, to proaktywnie rozpoznawać i rozwiązywać problemy. Nie mogą pozostawać bierni, zwłaszcza gdy mają te bieżące słowa i omówienia, które mogą być ich podstawą. Powinni wykazać się inicjatywą i gruntownie rozwiązywać rzeczywiste problemy i trudności poprzez omawianie prawdy oraz wykonywać swoją pracę dokładnie tak, jak powinni. Powinni na bieżąco i proaktywnie monitorować postępy prac; nie mogą zawsze czekać na rozkazy i ponaglenia ze strony Zwierzchnictwa, zanim niechętnie podejmą działania. Jeśli przywódcy i pracownicy ciągle są zniechęceni i bierni oraz nie wykonują rzeczywistej pracy, to nie są godni tego, by służyć jako przywódcy i pracownicy, i powinni zostać zwolnieni i przeniesieni na inne stanowiska. Obecnie jest wielu przywódców i pracowników, którzy w swojej pracy są bardzo bierni. Popracują tylko trochę po tym, jak Zwierzchnictwo wyda im polecenia i ich przyciśnie; w przeciwnym razie obijają się i odkładają wszystko na później. (…) Po tym, jak zorganizuje ono pracę, przywódcy i pracownicy przez jakiś czas będą się nią zajmować, ale kiedy ta część pracy zostanie wykonana, nie będą wiedzieli, co robić dalej, ponieważ nie rozumieją swoich obowiązków. Nigdy nie mają jasności co do pracy, która wchodzi w zakres ich obowiązków i którą powinni wykonać. W ich oczach nie ma pracy, którą należy wykonać. Co się dzieje, gdy ludzie uważają, że nie ma pracy, którą należy wykonać? (Nie dźwigają ciężaru). Mówiąc precyzyjnie, nie dźwigają ciężaru; są też bardzo leniwi i łakną wygody, kiedy tylko mogą, robią sobie tyle przerw, ile to możliwe, i starają się unikać jakichkolwiek dodatkowych zadań. Ci leniwi ludzie często myślą: »Dlaczego miałbym się tak zamartwiać? Przez takie zamartwianie tylko szybciej się zestarzeję. Jakie korzyści odniosę z tego, że będę tak się zamartwiał, starał i przemęczał? Co się stanie, jeśli się wypalę i zachoruję? Nie mam pieniędzy na leczenie. A kto się mną zaopiekuje na starość?«. Ci leniwi ludzie są po prostu bierni i zacofani. Nie mają ani krzty prawdy i niczego nie widzą wyraźnie. To ewidentnie banda otumanionych osób, prawda? Wszyscy mają mętlik w głowie, są nieświadomi prawdy i nie interesują się nią, więc jak mogą zostać zbawieni? Czemu ludzie są zawsze niezdyscyplinowani i leniwi, jakby byli żywymi trupami? Wiąże się to z kwestią ich natury. W naturze ludzkiej tkwi pewien rodzaj lenistwa. Bez względu na to, jakie zadanie ludzie wykonują, zawsze potrzebują kogoś, kto będzie ich nadzorował i ponaglał. Czasami ludzie dbają o ciało, pragną fizycznych wygód i zawsze coś ukrywają – ci ludzie są pełni diabelskich intencji i podstępnych intryg; naprawdę w ogóle nie są dobrymi osobami. Zawsze robią mniej niż mogą, bez względu na to, jaki ważny obowiązek wykonują. Takie postępowanie jest nieodpowiedzialne i nielojalne(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (26), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Zrozumiałam, że Bóg wymaga od przywódców i pracowników aktywnego monitorowania pracy, aktywnego rozwiązywania problemów i zapewnienia, by różne elementy pracy były realizowane. Odpowiadają za to przywódcy i pracownicy. Wróciłam myślami do czasów, gdy po raz pierwszy wybrano mnie na przywódczynię kościoła. Miałam poczucie obciążenia i odpowiedzialności wynikające z mojego obowiązku oraz czułam Boże przewodnictwo w jego wykonywaniu. Potrafiłam rozpoznawać i rozwiązywać problemy w pracy, czułam się spełniona i żyłam z poczuciem stabilności. Po tym, jak stałam się odpowiedzialna za pracę dwóch kościołów, byłam zabiegana każdego dnia i martwiłam się, że biorąc pod uwagę mój wiek, ten poziom wysiłku może być dla mojego ciała zbyt duży. Dlatego niechętnie podjęłam się wykonywania tego obowiązku. Widząc, że przywódcy kościoła realizowali pracę, wykorzystywałam tę sytuację i myślałam, że skoro przywódcy pracują nad różnymi kwestiami, to ja mogę mniej się tym zajmować, a moi przełożeni nie będą o tym wiedzieć. Skupiałam się na jedzeniu, piciu i dbaniu o własne ciało. W wyniku tego po miesiącu nie było żadnych rezultatów w pracy ewangelizacyjnej w żadnym z kościołów. Czy nie opóźniałam pracy? Początkowo mój potencjał był przeciętny i nie miałam żadnych szczególnych talentów. Byłam naprawdę niegodna tak ważnego obowiązku. Bóg wywyższył mnie, dając mi możliwość szkolenia się, ale nie potrafiłam tego docenić. Nie wykonywałam swojego obowiązku należycie, stale myślałam o swoim ciele i dogadzałam mu, a także byłam nieodpowiedzialna w wykonywaniu obowiązku. Po prostu byłam leniwa i nie miałam w sobie żadnej lojalności. Pomyślałam o Noem, który również był bardzo stary, gdy przyjął zadanie wyznaczone przez Boga, ale nie myślał o swoim ciele ani o trudnościach. Każdego dnia pilnie pracował, głosząc ewangelię i budując arkę. Bez względu na to, jak męczące i trudne to było zadanie, pozostał niezłomny. Zachował Boże posłannictwo w swoim sercu, a po tym, jak Bóg polecił mu zbudować arkę, miał odwagę i poczucie odpowiedzialności, po prostu robiąc to, co Bóg mu nakazał. Ostatecznie wykonał zadanie wyznaczone przez Boga i zyskał Jego aprobatę. Pomyślałam też o starszych braciach i siostrach w kościele. Niektórzy z nich mają ponad osiemdziesiąt lat i nadal głoszą ewangelię. Byłam dopiero po sześćdziesiątce i cieszyłam się dobrym zdrowiem. Zakres pracy obu kościołów nie był duży i nie doprowadziłby mnie do choroby czy wyczerpania. Ale ja nie byłam skłonna udźwignąć nawet tych ciężarów, które były w zasięgu moich możliwości. Gdy porównałam siebie z tymi osobami, było mi naprawdę wstyd! Modliłam się do Boga, mówiąc: „Boże, to, że mogę wykonywać ten obowiązek jest przejawem wywyższenia i łaski z Twojej strony, ja jednak byłam niedbała i nierzetlena, przynosząc szkodę pracy kościoła. Naprawdę brakowało mi człowieczeństwa! To Ty mnie demaskujesz i zbawiasz, a ja jestem gotowa okazać skruchę. Jeśli nadal będę oddawać się fizycznym wygodom, niech spotka mnie chłosta i dyscyplinowanie z Twojej strony!”.

Następnie zaczęłam szukać odpowiednich słów Bożych odnoszących się do mojego stanu fizycznego dogadzania sobie. Przeczytałam dwa fragmenty słów Bożych: „Ciało człowieka jest jak ten wąż: jego istotą jest szkodzić życiu człowieka, a gdy ma ono całkowicie wolną rękę, twoje życie jest zgubione. Ciało należy do szatana. Tkwią w nim nadmierne pragnienia, myśli ono tylko o sobie, chce cieszyć się wygodą i relaksować się w nicnierobieniu, pławić się w lenistwie i bezczynności, a po tym, jak zaspokoisz je do pewnego punktu, ostatecznie zostaniesz przez nie pożarty. Oznacza to, że jeśli za pierwszym razem mu ustąpisz, za następnym zażąda jeszcze więcej. Zawsze ma nadmierne pragnienia i nowe wymagania, i wykorzystuje twoje dogadzanie ciału, abyś jeszcze bardziej się na nim skupiał i żył wśród jego wygód, a jeśli nie przezwyciężysz go, ostatecznie czeka cię ruina. To, czy możesz zyskać życie przed Bogiem i jaki będzie twój ostateczny wynik, zależy od tego, jak przeprowadzisz swój bunt przeciwko cielesności. Bóg cię zbawił, wybrał i predestynował, ale jeśli dzisiaj nie jesteś gotowy Go zadowolić, skłonny wprowadzać prawdę w życie ani zbuntować się przeciwko własnej cielesności z sercem szczerze miłującym Boga, to w końcu zrujnujesz samego siebie, skazując się tym samym na skrajny ból. Jeśli zawsze będziesz dogadzał ciału, szatan będzie stopniowo cię połykał i zostawi cię bez życia, bez dotknięcia Ducha, aż przyjdzie dzień, gdy zapanuje w tobie zupełny mrok. Kiedy będziesz żył w ciemności, zostaniesz wzięty w niewolę przez szatana, nie będziesz już miał Boga w sercu, i wówczas zaprzeczysz Jego istnieniu i porzucisz Go(Tylko umiłowanie Boga jest prawdziwą wiarą w Niego, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Dopóki ludzie nie doświadczą Bożego dzieła i nie zrozumieją prawdy, kontroluje ich i dominuje nad nimi ich szatańska natura. (…) Filozofia i logika szatana stały się życiem ludzi. Niezależnie od tego, za czym ludzie podążają, czynią tak dla własnej korzyści – dlatego też żyją wyłącznie dla siebie. »Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego« – to jest życiowa filozofia człowieka, a zarazem definicja ludzkiej natury. Owe słowa stały się już naturą skażonej ludzkości i są prawdziwym portretem jej szatańskiej natury. Ta szatańska natura stała się już podstawą egzystencji skażonej ludzkości. Od kilku tysięcy lat aż po dzień dzisiejszy skażona ludzkość kieruje się w życiu ową trucizną szatana(Jak obrać ścieżkę Piotra, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki temu, co obnażyły słowa Boże, zrozumiałam szkodliwość i konsekwencje dogadzania ciału. Im bardziej folgujemy ciału i hołubimy je, tym większe stają się jego pragnienia, ostatecznie prowadząc nas do upadku. Żyłam według filozofii szatana, jak na przykład: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”. „Życie jest krótkie, więc ciesz się nim, póki możesz”, a także: „Życie polega tylko na jedzeniu i ubieraniu się”. Wypaczyły one moje myśli i poglądy, prowadząc mnie do przekonania, że życie nie powinno być zbyt męczące, że wygoda cielesna i fizyczne dogadzanie sobie są prawdziwym szczęściem i podstawą dobrego życia. Kiedy miałam okazję, myślałam tylko o swoim ciele. Tak właśnie żyłam, zanim uwierzyłam w Boga, mając poczucie, że siedzenie w łóżku, jedzenie owoców i nasion oraz oglądanie telewizji to kwintesencja przyjemnego życia. Unikałam więc pracy, gdy tylko było to możliwe, i odpoczywałam zawsze, gdy znalazłam na to czas. Niekiedy widywałam starszych ludzi siedzących pod drzewami, relaksujących i wachlujących się. Naprawdę im zazdrościłam, pragnąc kiedyś żyć w ten sposób. Odkąd zaczęłam wierzyć w Boga, czułam się nieswojo, gdy byłam zajęta wykonywaniem obowiązku, zawsze obawiając się przeciwności losu i wyczerpania oraz nie chcąc brać na siebie zbyt wielu trosk. Nie przykładałam się do wykonywania obowiązku i nie miałam poczucia odpowiedzialności. Byłam naprawdę samolubna, nikczemna, pozbawiona człowieczeństwa i niegodna życia przed Bogiem! W tym okresie dobrze się odżywiałam i dbałam o swoje ciało, ale opóźniałam pracę kościoła. To było czynienie zła! Uświadomiłam sobie, że życie według samolubnego i nikczemnego szatańskiego usposobienia oraz skupianie się na fizycznym dogadzaniu sobie prowadzi do tego, że ludzie stają się coraz bardziej leniwi, unikają rzeczywistej pracy i ostatecznie stają się fałszywymi przywódcami i pracownikami, którzy są demaskowani i eliminowani. Kiedy zdałam sobie z tego sprawę, pomodliłam się do Boga i wyraziłam skruchę: „Boże, nie wypełniałam dobrze swoich obowiązków. Mam u Ciebie dług i pragnę przeprosić braci i siostry. Teraz rozumiem szkodę i konsekwencje dogadzania ciału i nie chcę znowu mu dogadzać i opóźniać pracy kościoła”.

Następnie przeczytałam kolejny fragment słów Bożych: „Jaka jest wartość życia człowieka? Czy chodzi jedynie o oddawanie się cielesnym przyjemnościom, takim jak jedzenie, picie i rozrywka? (Nie, nie chodzi). Zatem o co chodzi? Podzielcie się swoimi przemyśleniami. (O to, by spełnić obowiązek istoty stworzonej – przynajmniej to powinien osiągnąć człowiek w swoim życiu). Zgadza się. Powiedzcie Mi, jeśli codzienne działania i myśli danej osoby przez całe jej życie skupiają się wyłącznie na unikaniu chorób i śmierci, utrzymywaniu ciała w zdrowiu i z dala od chorób oraz dążeniu do długowieczności, czy taką wartość powinno mieć życie człowieka? (Nie, nie taką). Nie taką wartość powinno mieć życie człowieka. Jaką zatem wartość powinno mieć życie człowieka? Przed chwilą ktoś wspomniał o wypełnianiu obowiązku istoty stworzonej, co jest jednym konkretnym aspektem. Czy jest coś jeszcze? Opowiedzcie Mi, jakie aspiracje macie zwykle podczas modlitwy lub podejmowania postanowienia. (Aby podporządkować się temu, co Bóg dla nas ustalił i zarządził). (Aby dobrze odegrać rolę, jaką wyznaczył nam Bóg, oraz wypełnić naszą misję i brać na siebie odpowiedzialność). Czy coś jeszcze? Z jednej strony chodzi o wypełnienie obowiązku istoty stworzonej. Z drugiej chodzi o zrobienie wszystkiego, co w twojej mocy i w zakresie twoich możliwości, najlepiej jak potrafisz, przynajmniej do osiągnięcia punktu, w którym sumienie nie będzie cię oskarżać, tak że będziesz mógł żyć w zgodzie ze swoim sumieniem i zostaniesz uznany za akceptowalnego w oczach innych. Idąc o krok dalej, przez całe życie, niezależnie od rodziny, w której się urodziłeś, twojego wykształcenia czy formatu, musisz mieć pewne zrozumienie zasad, które ludzie powinni pojmować w życiu. Na przykład, jaką ścieżką ludzie powinni podążać, jak powinni żyć i jak prowadzić sensowne życie – powinieneś odkryć przynajmniej odrobinę prawdziwej wartości życia. Tego życia nie można przeżyć na próżno, nie można na próżno przychodzić na tę ziemię. Pod innym względem, w ciągu swojego życia musisz wypełnić przypisaną ci misję; to jest najważniejsze. Nie mówimy o wypełnieniu jakiejś wielkiej misji, obowiązku czy powinności; ale przynajmniej powinieneś coś osiągnąć. (…) Kiedy ktoś przychodzi na ten świat, nie robi tego tylko po to, by cieszyć się przyjemnościami ciała, ani też wyłącznie po to, by jeść, pić i bawić się. Nie należy żyć tylko dla tych rzeczy; nie taka jest wartość ludzkiego życia i nie jest to właściwa ścieżka. Wartość życia ludzkiego i właściwa ścieżka, którą należy podążać, obejmują osiągnięcie czegoś wartościowego i wykonanie jednej lub kilku wartościowych prac. Nie nazywa się to karierą; nazywa się to właściwą ścieżką, nazywa się to również właściwym zadaniem. Powiedzcie Mi, czy warto zapłacić tę cenę, aby ukończyć jakąś wartościową pracę, żyć sensownie i wartościowo oraz dążyć do prawdy i ją zdobyć? Jeśli naprawdę pragniesz dążyć do prawdy i ją zrozumieć, wkroczyć na właściwą ścieżkę życia, dobrze wypełniać swoje obowiązki i wieść wartościowe i znaczące życie, to powinieneś bez wahania włożyć w to całą swoją energię, ponieść określone koszty i poświęcić cały swój czas i wszystkie twoje dni. Jeśli w tym okresie lekko zachorujesz, nie będzie to miało znaczenia, nie zniszczy cię to. Czyż nie jest to o wiele lepsze niż życie w spokoju i bezczynności, pielęgnowanie ciała fizycznego do tego stopnia, że jest dobrze odżywione i zdrowe, a ostatecznie osiągnięcie długowieczności? (Jest). Która z tych dwóch opcji bardziej sprzyja wartościowemu życiu? Która z nich przyniesie pocieszenie i brak żalu ludziom, gdy na samym końcu staną w obliczu śmierci? (Życie pełne znaczenia). Życie pełne znaczenia oznacza odczuwanie rezultatów i komfortu w sercu. A co z tymi, którzy są dobrze odżywieni i aż do śmierci mają różową cerę? Nie dążą do sensownego życia, więc jak się czują, gdy umierają? (Jakby żyli na próżno). Te trzy słowa są bardzo wyraziste – żyć na próżno(Jak dążyć do prawdy (6), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Ze słów Bożych zrozumiałam, że tylko wypełniając obowiązek istoty stworzonej, można wieść życie, które ma wartość i sens. Jest to również najtrafniejszy wybór. Wprawdzie dobrze o siebie dbałam, ale nie wykonywałam należycie swojego obowiązku. Czy nie marnowałam w ten sposób swojego życia? Kiedy nadejdzie dzień mojej śmierci, pozostaną mi tylko żal i wyrzuty sumienia. Tak jak ludzie świeccy, którzy pomimo tego, że cieszą się bardziej fizycznymi przyjemnościami i żyją wygodnie, nie rozumieją wartości ani sensu życia i żyją bez konkretnego kierunku i celu. Odnalazłam właściwą ścieżkę w życiu i wiedziałam, jak żyć. Nie chciałam już dłużej żyć wyłącznie dla własnego ciała. Pragnęłam dobrze wykonywać swój obowiązek, prowadzić życie wartościowe i wypełnione sensem oraz nie żyć na próżno. W rzeczywistości, szkoląc się w obowiązkach przywódczych i kaznodziejskich oraz częściej rozmawiając z braćmi i siostrami w celu realizacji pracy, zdobyłam pełniejsze zrozumienie prawd, których wcześniej nie byłam w stanie pojąć. Mimo fizycznego wyczerpania i przeciwności losu, nie czułam, żebym bardzo cierpiała, a możliwość dawania z siebie wszystkiego w wykonywaniu obowiązku sprawiała, że czułam się umocniona i spełniona. Poprzez rzeczywistą współpracę i poleganie na Bogu udało mi się rozwiązać wiele trudności, choć nawet tego nie zauważałam, a ponieważ wykonywanie mojego obowiązku również przynosiło rezultaty, w moim sercu zagościła radość. Tylko poprzez bunt przeciwko cielesności i wykonywanie rzeczywistej pracy moje serce mogło napełnić się radością i mogłam mieć prawdziwe poczucie stabilności i pokoju. Kiedy to zrozumiałam, moje serce stało się bardziej pogodne i pokrzepione.

Przeczytałam kolejny fragment słów Bożych: „Niezależnie od tego, jakie ważne zadania wykonuje przywódca lub pracownik i jaki jest charakter jego pracy, jego najważniejszym priorytetem jest zrozumienie, jak postępuje praca. Musi osobiście wszystkiego doglądać, zadawać pytania i pozyskiwać informacje z pierwszej ręki. Nie może po prostu polegać na pogłoskach ani na cudzych sprawozdaniach. Przeciwnie, musi widzieć na własne oczy, jaka jest sytuacja personelu i jak postępuje praca, rozumieć, jakie pojawiają się trudności, czy jakieś obszary nie są zgodne z wymaganiami Zwierzchnictwa, czy dochodzi do naruszenia zasad, czy występują jakieś zaburzenia czy zakłócenia, czy nie brakuje niezbędnego sprzętu lub materiałów instruktażowych do jakiegoś specjalistycznego zadania – musi nad tym wszystkim panować. Bez względu na to, ile sprawozdań przywódca usłyszy albo jak wiele informacji uzyska dzięki pogłoskom, nie może się to równać z tym, że osobiście przyjedzie i zobaczy wszystko na własne oczy; takie postępowanie jest trafniejsze i bardziej wiarygodne. Gdy przywódca zaznajomi się z wszystkimi aspektami sytuacji, będzie miał wyraźny obraz tego, co się dzieje. Szczególnie musi posiadać jasne i trafne rozeznanie, kto ma odpowiedni charakter i kogo warto wspierać, ponieważ tylko to pozwoli mu trafnie wspierać i posługiwać się ludźmi – jest to kluczowe, o ile przywódcy i pracownicy mają dobrze wykonywać swoją pracę. Przywódcy i pracownicy powinni mieć wytyczoną ścieżkę oraz zasady pielęgnowania i szkolenia ludzi o dobrym charakterze. Co więcej, powinni rozumieć i pojmować rozmaite problemy i trudności występujące w trakcie pracy, powinni umieć je rozwiązywać, jak również mieć własne pomysły i sugestie co do tego, jak praca ma postępować i jakie mają być jej przyszłe perspektywy. Jeśli potrafią nawet w środku nocy jasno mówić o tych sprawach, bez żadnych wątpliwości ani nieporozumień, wówczas dzieło będzie znacznie łatwiejsze do wykonania. Pracując w ten sposób, przywódca wypełni swoją odpowiedzialność, czyż nie? Musi być świadomy, jak rozwiązywać powyższe problemy w pracy i często o tym myśleć. Kiedy napotka trudności, musi je omawiać z wszystkimi, poszukując prawdy, by rozwiązać problemy. Gdy będzie wykonywał rzeczywistą pracę i w ten sposób stąpał twardo po ziemi, wszelkie trudności da się rozwiązać(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (4), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Ze słów Bożych zrozumiałam, że prawdziwie dobry przywódca wykonuje dzieło domu Bożego sumiennie i odpowiedzialnie, nie dogadza ciału, stawia na pierwszym miejscu interesy domu Bożego we wszystkich sprawach i wykonuje swoje obowiązki zgodnie z ustaleniami dotyczącymi pracy. Ilekroć pojawiają się trudności przy wykonywaniu zadania, przywódca szuka prawdy wraz z braćmi i siostrami, aby je rozwiązać. Aby wykonać dobrą robotę jako przywódca i pracownik, musi podjąć działania w terenie w pełnym zakresie, szczegółowo przyglądać się pracy, a także wykrywać i szybko rozwiązywać problemy, a nie tylko wydawać rozkazy lub wysłuchiwać sprawozdań. Takie podejście nie przyniesie dobrych rezultatów. Rozmyślałam o tym, jak wykonywałam swoje obowiązki, dogadzając swojemu ciału i pozorując pracę, bez zagłębiania się w szczegóły ani nie rozwiązując problemów, nawet jeśli je dostrzegałam. Nie wykonywałam obowiązków przywódcy i pracownika, będąc jedynie fałszyą przywódczynią, która cieszyła się korzyściami wynikającymi ze statusu, co sprawiło, że Bóg mną wzgardził i mnie odrzucił. Potem zaczęłam spędzać czas w terenie, badając i rozwiązując problemy, szczegółowo analizowałam trudności potencjalnych odbiorców ewangelii i omawiałam rozwiązania. Po pewnym okresie współpracy wyniki w ramach różnych elementów pracy kościoła nieco się poprawiły.

Później wzięłam na siebie odpowiedzialność za kilka kolejnych kościołów, koncentrując się głównie na pracy ewangelizacyjnej. Prawie codziennie byłam zapracowana od wczesnego ranka do późnego wieczora. Czasami myślałam sobie: „Jestem już dość leciwa i mam wysokie ciśnienie krwi. Czy moje ciało naprawdę może tak funkcjonować?”. Kiedy widziałam, że diakoni ewangelizacyjni i liderzy grup współpracują ze sobą, nie chciałam już zajmować się szczegółami, by oszczędzić mojemu ciału wyczerpania. W tamtym momencie przypomniałam sobie te słowa Boże: „Jeśli chodzi o twój obowiązek i to, co masz zrobić, a w szerszym sensie o zadanie powierzone ci przez Boga i twoje powinności, jak również o ważną pracę, która wykracza poza twoje obowiązki, ale musisz ją wykonać, pracę, która została dla ciebie przygotowana i do której wykonania zostałeś z imienia powołany – powinieneś zapłacić cenę, bez względu na to, jak trudne by to było. Nawet jeśli musisz się w pełni zaangażować, nawet jeśli grożą ci prześladowania i nawet jeśli twoje życie znajduje się w niebezpieczeństwie, nie powinieneś zważać na koszty, lecz ofiarować swoją lojalność i być podporządkowanym aż do śmierci. Oto jak dążenie do prawdy przejawia się w rzeczywistości, oto jego prawdziwy koszt i rzeczywista praktyka(Dlaczego człowiek musi dążyć do prawdy, w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). W głębi serca modliłam się do Boga: „Boże, kusi mnie, by znowu dogadzać ciału, i wiem, że jeśli będę wykonywać swój obowiązek w ten sposób, opóźni to pracę. Nie chcę zajmować się swoim ciałem i jestem gotowa dążyć do spełnienia Twoich wymagań i standardów, wkładając w to wszystkie swoje siły. Proszę, poprowadź mnie!”. Dlatego przyłączyłam się do braci i sióstr, by wspólnie omawiać szczegółowo kwestie związane z pracą ewangelizacyjną. Wszyscy współpracowali ze sobą jednym sercem i umysłem, a wyniki pracy ewangelizacyjnej zauważalnie się poprawiły w porównaniu z poprzednim miesiącem. Kiedy przestałam myśleć o swoim ciele i poświęciłam serce obowiązkom, nie czułam się aż tak zmęczona, ale w moim sercu zagościły spełnienie i radość. Dziękuję Bogu za Jego przewodnictwo!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze