Harmonijna współpraca jest kluczowa w wypełnianiu obowiązków

23 października 2022

Autorstwa Katherine, Stany Zjednoczone

Latem 2020 roku wraz z siostrą Audreą pracowałyśmy w kościele przy produkcji filmów. W tamtym czasie byłam odpowiedzialna za przydzielanie zadań. Zlecałam Audrei łatwe zadania, a sama zajmowałam się tymi ważniejszymi. Myślałam, że poradzę sobie z nimi samodzielnie, bo w przeszłości zawsze wykonywałam główne obowiązki sama. Miałam większe doświadczenie niż Audrea, dlatego uznałam, że nie muszę jej angażować w te zadania. Zresztą jeśli zrobię to sama, zasługi przypadną mnie, co bardziej podkreśli moje zdolności, a bracia i siostry będą mnie podziwiać. Później ilość moich obowiązków znacznie wzrosła, w związku z czym musiałam codziennie pracować po godzinach. Czasem Audrea szła wcześnie spać, podczas gdy ja wciąż ślęczałam po nocach, a rano wstawałam wcześniej od niej i byłam bardzo zmęczona. Jednak nie chciałam się z nią podzielić swoim ciężarem. Zawsze samodzielnie wykonywałam zadania i gdyby Audrea pomogła mi w pracy, bracia i siostry z pewnością pomyśleliby, że kiepsko sobie radzę, co byłoby krępujące. Czasem myślałam, że gdybym pozwoliła jej pomóc, poszłoby nam szybciej i nie byłabym tak zapracowana, a wyniki byłyby lepsze niż wtedy, gdy robię wszystko sama. Ale na myśl o dzieleniu z nią zasług czułam niezadowolenie i w rezultacie nigdy nie dopuściłam Audrei do udziału w mojej pracy. Wtedy nie zastanawiałam się nad sobą, do czasu, gdy pewna siostra powiedziała mi, że Audrea nie dźwiga brzemienia obowiązków. Poprosiła, żebym to z nią omówiła. Pomyślałam wtedy: „Czy to, że Audrea nie dźwiga brzemienia, ma coś wspólnego ze mną? Codziennie jestem bardzo zajęta, a wiem, że ona dysponuje czasem, ale nie przydzielam jej nowych zadań i przez to ona nie ma co robić”. Zrozumiałam, że to nie w porządku i że jeśli dalej będę pracować w pojedynkę, w końcu opóźnię pracę kościoła. Ale wtedy pomyślałam, że dam sobie radę, o ile przyłożę się odrobinę bardziej, postanowiłam więc nic nie zmieniać. Choć wiedziałam, że moje intencje są złe, w dalszym ciągu nie potrafiłam odpuścić, co było dla mnie bardzo bolesne. Dlatego pomodliłam się do Boga, prosząc Go, by pomógł mi pozbyć się złych intencji.

Podczas modlitwy przeczytałam następujący fragment słów Bożych: „Chociaż przywódcy i pracownicy pracują z partnerami i każdy, kto wykonuje jakiś obowiązek, ma partnera, antychryści uważają, że mają dobry charakter i są lepsi od zwykłych ludzi, więc ci, będąc gorsi, nie są godni, by im partnerować. Dlatego antychryści lubią decydować o wszystkim i nie lubią tego z nikim uzgadniać. Sądzą, że wówczas wydawaliby się głupi i niekompetentni. Co to za punkt widzenia? Co to za usposobienie? Czy to aroganckie usposobienie? Uważają, że współpraca i omawianie spraw z innymi, zadawanie pytań i szukanie u innych odpowiedzi jest niegodne i poniżające, uwłacza ich godności. Toteż, by ją chronić, nie pozwalają na jawność w niczym, co robią, nie mówią o tym innym, a tym bardziej nie dyskutują o tym. Uważają, że dyskusja z innymi byłaby oznaką ich niekompetencji; że pytanie innych o opinię oznaczałoby, że są głupi i niezdolni do samodzielnego myślenia; że współpracując z innymi przy wykonywaniu zadania lub rozwiązywaniu jakiegoś problemu wydawaliby się nic niewarci. Czy nie jest to przejaw ich aroganckiej i niedorzecznej mentalności? Czy nie jest to ich zepsute usposobienie? Ich arogancja i zadufanie w sobie są oczywiste; zupełnie stracili zwykły zdrowy rozsądek, mają nie po kolei w głowie. Zawsze są przekonani, że mają zdolności, potrafią doprowadzić wszystko do końca sami i nie muszą niczego uzgadniać z innymi. Z powodu tak zepsutego usposobienia nie są w stanie harmonijnie współpracować. Uważają, że praca z innymi oznacza osłabienie i rozdrobnienie ich władzy, że gdy dzielą się pracą z innymi, ich własna władza się kurczy i nie mogą wówczas decydować o wszystkim sami, a to oznacza brak realnej władzy – dla nich jest to ogromna strata. I tak oto, cokolwiek im się przydarza, jeśli są przekonani, że to rozumieją i potrafią się tym zająć sami, to nie będą o tym rozmawiać z nikim innym, będą woleli sami zachować nad tym kontrolę. Wolą popełniać błędy, niż informować innych ludzi, wolą się mylić, niż dzielić się władzą z kimś innym, wolą zostać odsunięci, niż pozwolić, by ktoś inny wtrącał się w ich pracę. To właśnie są antychryści. Wolą narazić interesy domu Bożego, wyrządzić im szkodę, niż dzielić się władzą z kimkolwiek innym. Myślą, że kiedy wykonują jakąś pracę lub zajmują się jakąś sprawą, to nie stanowi to wypełniania obowiązku, lecz raczej szansę na pokazanie się i bycie lepszym od innych oraz okazję na korzystanie z władzy. Chociaż więc mówią, że będą harmonijnie współpracować z innymi i wspólnie z nimi omawiać pojawiające się sprawy, prawda jest taka, że w głębi serca nie chcą zrezygnować z władzy i statusu. Myślą, że jeśli rozumieją kilka doktryn i są w stanie zrobić to sami, nie muszą z nikim współpracować; uważają, że powinni wykonać i zakończyć pracę samodzielnie, że tylko wówczas okażą się kompetentni. Czy to właściwy pogląd? Nie wiedzą o tym, że jeśli łamią zasady, to nie wypełniają swoich obowiązków, a tym samym nie są w stanie wykonać Bożego zlecenia, a jedynie czynią posługę. Zamiast szukać prawdozasad przy wykonywaniu obowiązku, oni sprawują władzę zgodnie z własnymi ideami i intencjami, popisują się i afiszują. Bez względu na to, kim jest ich partner i czym się zajmują, nigdy niczego nie omawiają, zawsze chcą działać na własną rękę i mieć ostatnie słowo. W oczywisty sposób bawią się władzą i wykorzystują ją do robienia różnych rzeczy. Wszyscy antychryści kochają władzę, a gdy osiągną status, chcą mieć jej jeszcze więcej. Kiedy mają władzę, zwykle popisują się i afiszują, żeby być podziwiani przez innych i osiągnąć swój cel, którym jest wyróżnianie się z tłumu. Tak właśnie antychryści fiksują się na władzy i statusie, których nigdy w życiu się nie wyrzekną(Punkt ósmy: Chcą, by ludzie podporządkowywali się tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część pierwsza), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Ze słów Bożych zrozumiałam, że antychryści mają bardzo aroganckie usposobienie i z nikim nie współpracują. Myślą, że jeśli podzielą się pracą z innymi, wyjdą na niekompetentnych, ich władza się rozproszy i inni nie będą już ich podziwiać. Dlatego prędzej pozwolą, by dobro kościoła doznało uszczerbku, niż podzielą się pracą z innymi. Zastanowiłam się nad tym i zdałam sobie sprawę, że jestem taka sama. Nie chciałam, by Audrea brała udział w moich zadaniach, bo bałam się, że przez to wyjdę na niekompetentną i zniszczę swój wizerunek, więc robiłam wszystko sama. W efekcie byłam wycieńczona, a praca się opóźniała. Byłam strasznie arogancka i nierozsądna! Niezależnie od tego, jaką pracę trzeba wykonać w kościele, nie można wykonywać jej samemu. Każdy potrzebuje partnera i pomocy, a bracia i siostry muszą współpracować przy wykonywaniu zadań, bo nikt nie jest doskonały. Każdy, bez względu na to, jak dobry ma charakter czy jak bardzo jest uzdolniony i utalentowany, ma również słabości i niedostatki, i musimy umieć zrezygnować z własnego „ja” na rzecz współpracy z partnerami, aby dobrze wypełniać obowiązki. Ale ja miałam aroganckie usposobienie. Byłam zbyt ambitna w pracy, chciałam zgarnąć wszystkie zaszczyty dla siebie, chciałam, by inni mnie podziwiali. Wolałam opóźnić pracę kościoła niż pozwolić komuś się przyłączyć lub ingerować w moje zadania. Wypełniając obowiązki w ten sposób, nie gromadziłam dobrych uczynków, lecz czyniłam zło! Gdy to zrozumiałam, poczułam wielki smutek, więc zwróciłam się do Boga z modlitwą: „Boże, wiem, że jestem bardzo arogancka, brak mi człowieczeństwa i rozumu. Chcę okazać skruchę. Proszę, poprowadź mnie tak, bym poznała siebie”.

Któregoś dnia szukałam słów Bożych związanych z moim stanem i znalazłam ten fragment: „Jak należy postępować, aby dobrze wykonywać obowiązki? Należy robić to z całego serca i angażując całą swoją energię. Zaangażowanie całego serca i energii oznacza skupienie wszystkich myśli na wypełnianiu obowiązków i odsunięcie na bok wszelkich innych spraw, a następnie spożytkowanie swojej energii, wykorzystanie całej swojej mocy, a także swojego potencjału, talentów, zalet i tego, co się zrozumiało, na potrzeby wykonania zadania. Jeśli posiadasz zdolność pojmowania i rozumienia, i masz dobry pomysł, musisz podzielić się nim z innymi. Tym właśnie jest harmonijna współpraca. W ten sposób będziesz swoje obowiązki wykonywać dobrze i osiągniesz satysfakcjonujące wyniki. Jeśli zawsze chcesz brać wszystko na siebie i samodzielnie dokonywać wielkich rzeczy, jeśli zawsze chcesz, by uwaga skupiała się na tobie, a nie na innych, to czy wypełniasz swój obowiązek? To, co czynisz, nazywa się autokracją; robisz przedstawienie. Jest to zachowanie szatańskie, a nie wypełnianie obowiązków. Nikt, niezależnie od tego, jakie ma zalety, zdolności czy szczególne talenty, nie może całej pracy brać na siebie; każdy musi nauczyć się harmonijnie współpracować, jeśli ma dobrze wykonywać pracę kościoła. Dlatego też harmonijna współpraca jest zasadą praktykowania, jeśli chodzi o wypełnianie obowiązków. O ile oddajesz się całym sercem, poświęcasz całą swoją energię i całą swoją lojalność oraz ofiarujesz wszystko, co tylko możesz, to wykonujesz swoje obowiązki dobrze. Jeśli masz jakiś pomysł lub ideę, powiedz o tym innym; nie powstrzymuj tego ani nie ukrywaj – jeżeli masz jakieś sugestie, przedstaw je; czyjakolwiek myśl jest zgodna z prawdą, należy ją przyjąć i się podporządkować. Postępując tak, osiągniesz harmonijną współpracę. Na tym polega lojalne wykonywanie obowiązków. Wykonując obowiązek, nie musisz brać wszystkiego na siebie, zapracowywać się na śmierć, być »jedynym kwitnącym kwiatem« czy indywidualistą, lecz musisz nauczyć się harmonijnej współpracy, robić wszystko, co w twojej mocy, wypełniać swoje obowiązki i wkładać w nie całą swoją energię. Tym właśnie jest wykonywanie obowiązku. Wypełnianie swojego obowiązku to korzystanie z całej posiadanej mocy i światła, by osiągnąć rezultat. To wystarczy. Nie próbuj ciągle się popisywać, przemawiać wzniośle ani robić wszystkiego sam. Powinieneś się nauczyć współpracować z innymi, bardziej się skupiać na słuchaniu sugestii innych i odkrywaniu ich mocnych stron. W ten sposób harmonijna współpraca staje się łatwa. Jeśli wciąż starasz się popisywać i mieć ostatnie słowo, nie współpracujesz w harmonii. A co robisz? Wywołujesz niepokoje i podkopujesz innych. Wywoływanie niepokojów i podkopywanie innych to odgrywanie roli szatana; nie jest to wykonywanie obowiązku. Jeśli ciągle robisz rzeczy, które wywołują niepokoje i podkopują innych, to bez względu na to, jak wielkie będą twoje wysiłki i starania, Bóg nie będzie o nich pamiętał(Właściwe wypełnianie obowiązków wymaga harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Kontemplując słowa Boże, poczułam wstyd. One demaskowały mój stan. Aby się popisać, umocnić własną pozycję i być podziwianą, chciałam pracować sama, nie dopuszczając Audrei do produkcji filmów. Czułam, że gdyby Audrea włączyła się do współpracy ze mną, zostałabym pozbawiona zasług. Wtedy nikt by mnie nie podziwiał i nie mogłabym w żaden sposób zyskać zachwytu innych. Myślałam, że wiele przez to stracę. Wiedziałam, że pracy jest bardzo dużo i że jeśli będę ją wykonywać sama, spowoduję opóźnienia, a gdyby ona dzieliła ze mną obowiązki, praca poszłaby szybciej, a wyniki byłyby lepsze. Wiedziałam też, że większość zadań zespołu spoczywa w moich rękach, że Audrea często nie ma co robić i jej stan na tym cierpi, lecz mimo to nie chciałam podzielić się z nią zadaniami. Chciałam zrobić wszystko samodzielnie, żeby zgarnąć dla siebie całe uznanie, ale też aby udowodnić, że mam świetne umiejętności techniczne i zawodowe. Przez cały czas myślałam tylko o zachowaniu twarzy i statusu. Wcale nie brałam pod uwagę pracy kościoła i nie dbałam o uczucia Audrei. Nie miałam sumienia ani człowieczeństwa! Na pozór wstawałam wcześnie i ciężko pracowałam cały dzień, zdawało się, że dźwigam brzemię, cierpię i płacę cenę, ale w rzeczywistości realizowałam własne cele, zaspokajałam własne ambicje i pragnienia. W ogóle nie wypełniałam obowiązku istoty stworzonej. Zakłócałam pracę kościoła pod pretekstem wypełniania swoich obowiązków i czyniłam zło. Podążałam ścieżką antychrysta.

Później trafiłam na jeszcze dwa fragmenty słów Bożych: „Kiedy Bóg wymaga od ludzi, aby dobrze wypełniali swój obowiązek, nie prosi ich o ukończenie określonej liczby zadań, o wielkie osiągnięcia ani o podjęcie się jakichś wielkich przedsięwzięć. Bóg chce natomiast, aby byli w stanie robić to, co potrafią, w sposób trzeźwy i praktyczny oraz żyli zgodnie z Jego słowami. Dla Boga nie musisz być wielki czy szlachetny ani nie musisz czynić cudów, ani nie chce On widzieć w tobie żadnych miłych niespodzianek. Takie rzeczy nie są Mu potrzebne. Wszystko, czego Bogu potrzeba, to abyś nieprzerwanie praktykował według Jego słów. Kiedy słuchasz słów Boga, rób to, co z nich zrozumiałeś, wykonuj to, co pojąłeś, dobrze zapamiętaj, co usłyszałeś, a potem, gdy nadejdzie czas na praktykę, praktykuj zgodnie z Bożymi słowami. Pozwól im stać się twoim życiem, twoją rzeczywistością i tym, co urzeczywistniasz. W ten sposób Bóg będzie zadowolony. Ciągle starasz się osiągnąć wielkość, rozmaite godności i status; zawsze szukasz wywyższenia. Jak czuje się Bóg, kiedy to widzi? Jest to dla Niego wstrętne i oddali się od ciebie. Im bardziej zabiegasz o rzeczy takie, jak wielkość, szlachetność, i bycie lepszym od innych, wybitnym, niezwykłym i godnym uwagi, tym bardziej odrażający jesteś w oczach Boga. Jeśli się nad sobą nie zastanowisz i nie okażesz skruchy, Bóg wzgardzi tobą i cię porzuci. Unikaj stania się osobą, którą Bóg uważa za odrażającą, lecz bądź kimś, kogo Bóg kocha. Jak zatem zdobyć miłość Bożą? Przez posłuszne akceptowanie prawdy, przyjmowanie pozycji istoty stworzonej, ugruntowane działanie na podstawie Bożych słów, właściwe wykonywanie swoich obowiązków, bycie uczciwym człowiekiem i urzeczywistnianie podobieństwa do człowieka. To wystarczy, Bóg będzie zadowolony. Ludzie muszą się wystrzegać ambicji i hołubienia próżnych marzeń, poszukiwania sławy, zysków i statusu oraz tego, by się wyróżnić z tłumu. Co więcej, nie wolno im dążyć do bycia wielkim człowiekiem, nadludzką istotą, przewyższającą innych ludzi i domagającą się czci. To są pragnienia zepsutej ludzkości, to jest ścieżka szatana; Bóg nie zbawia takich ludzi. Jeśli ludzie nieustannie dążą do sławy, zysków i statusu bez okazywania skruchy, to nie ma dla nich lekarstwa i czeka ich tylko jeden wynik: zostaną wyeliminowani(Właściwe wypełnianie obowiązków wymaga harmonijnej współpracy, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Jaki jest ten standard, według którego czyny i zachowania człowieka są osądzane jako dobre bądź złe? Polega on na tym, czy w swoich myślach, w tym, co przejawiają, i w swoich działaniach, ludzie posiadają świadectwo wcielania prawdy w życie i urzeczywistniania prawdorzeczywistości. Jeśli nie masz tej rzeczywistości lub tego nie urzeczywistniasz, to bez wątpienia jesteś złoczyńcą. Jak Bóg postrzega złoczyńców? Dla Boga twoje myśli i uczynki nie niosą świadectwa o Nim ani nie upokarzają szatana i nie pokonują go, a zamiast tego przynoszą wstyd Bogu i mają mnóstwo oznak hańby, którą splamiłeś Boga. Wcale nie składasz świadectwa o Bogu, nie ponosisz kosztów dla Niego ani nie wypełniasz swoich powinności i zobowiązań wobec Boga. Zamiast tego działasz dla własnego dobra. Co to znaczy »dla własnego dobra«? Mówiąc dokładnie, oznacza to działanie na rzecz szatana. Dlatego też na koniec Bóg powie: »Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość«. W oczach Boga to, co zrobiłeś, nie będzie postrzegane jako dobre uczynki, tylko jako złe. Twoje postępowanie nie tylko nie zyska aprobaty Boga, lecz będzie potępione. Co ma nadzieje zyskać osoba z takiej wiary w Boga? Czy taka wiara w końcu nie pójdzie na marne?(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Ze słów Boga zrozumiałam Jego wolę. W istocie wymagania Boga wobec ludzi są proste. Bóg nie chce, by ludzie czynili wielkie rzeczy ani by dokonywali doniosłych czynów; Bóg nie każe nam być wyjątkowymi czy wielkimi ludźmi. Bóg chce tylko, byśmy zachowywali się jak istota stworzona, skromnie dążyli do prawdy, możliwie jak najlepiej wypełniali swoje obowiązki i żyli zgodnie ze słowem Bożym. Bóg ocenia, czy nadajemy się do wypełniania obowiązków, nie według tego, ile osiągamy czy jak wielki wkład wnosimy, lecz na podstawie tego, czy nasze motywy działania są zgodne z wolą Boga i czy robimy wszystko, co w naszej mocy. Tylko wtedy, gdy mamy właściwe motywy i obierzemy właściwą ścieżkę, możemy nieść świadectwo w naszej pracy. Jeśli ktoś wypełnia obowiązki tyko po to, by zaspokoić własne ambicje i pragnienia, to nieważne, ile wysiłku w to włoży i jak wielki będzie jego wkład, ostatecznie zostanie wzgardzony i odrzucony przez Boga. Zdałam sobie sprawę, że zawsze chciałam przypisać sobie wszystkie zasługi. Przez moje aroganckie usposobienie chciałam całą pracę wykonać sama, nie współpracując z partnerką. Pracowałam ciężko i przemęczałam się, by inni dobrze o mnie myśleli. Żaden z moich wysiłków nie miał na celu zadowolenia Boga, chodziło tylko o moje osobiste pragnienia i ambicje. Nawet jeśli udało mi się coś osiągnąć i zyskać podziw i akceptację innych, jaki to miało sens? Żadna z tych rzeczy nie oznaczała, że wypełniam swoje obowiązki we właściwy sposób. Było wręcz przeciwnie; działałam zgodnie z moim szatańskim usposobieniem, sama wykonywałam całą pracę, opóźniałam postępy w edytowaniu filmów i zakłócałam pracę kościoła. Ostatecznie skończyłoby się to tak, że Bóg by mnie odepchnął i odrzucił. Tak naprawdę współpraca z Audreą mogłaby zrekompensować moje braki. Ona skupiała się na rozwoju, chciała się uczyć, a jej umiejętności szybko rosły, a ja nie skupiałam się na zdobywaniu nowych umiejętności i na ogół zdawałam się na swoje doświadczenie. Choć wykonywałam ten obowiązek od dłuższego czasu, moje umiejętności zanadto nie wzrosły. Ponadto, sposób myślenia jednej osoby zawsze jest jednostronny. Ludzie obdarzeni samoświadomością potrafią zrezygnować z siebie podczas wykonywania obowiązku i chcą współpracować z innymi, by dobrze wypełniać zadania. Taki rozsądek powinniśmy posiadać i tak powinniśmy praktykować. Ale ja byłam arogancka, zadufana w sobie i żądna statusu. Nie chciałam rezygnować z własnych interesów i współpracować z siostrą. To wpłynęło na postępy i wyniki mojej pracy. Gdybym wcześniej zaczęła z nią współpracować i gdybyśmy sobie pomagały, wyniki i postępy naszej pracy byłyby znacznie lepsze. Im dłużej o tym myślałam, tym wyraźniej widziałam, że byłam arogancka i nie miałam człowieczeństwa i tym bardziej nienawidziłam siebie i żałowałam swoich działań. Nie chciałam wypełniać obowiązków z takimi intencjami. Zwróciłam się do Boga z modlitwą: „Boże, zawsze wykonuję obowiązek wiedziona ambicją, robię wszystko dla sławy i statusu. Nie chcę już dłużej tak postępować. Chcę okazać skruchę, porzucić swoje złe intencje i pracować z siostrą, by dobrze wypełniać obowiązek”.

Nazajutrz, podczas ćwiczeń duchowych, przeczytałam te słowa Boga: „Ci, którzy są zdolni wcielać prawdę w życie, potrafią zaakceptować Bożą kontrolę nad działaniami, które podejmują. Kiedy zaakceptujesz Bożą kontrolę, twoje serce będzie na właściwym miejscu. Jeśli robisz coś tylko po to, by inni to widzieli, i zawsze chcesz zyskać pochwały i podziw innych ludzi, lecz nie akceptujesz Bożej kontroli, to czy Bóg nadal jest w twoim sercu? Tacy ludzie nie mają bogobojnego serca. Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych korzyściach, nie bierz pod uwagę ludzkich interesów i nie zważaj na własną dumę, reputację i status. Musisz brać pod uwagę przede wszystkim interesy domu Bożego i uczynić z nich swój priorytet. Powinieneś mieć wzgląd Boże intencje i zacząć od zastanowienia się, czy w to, jak wykonywałeś swój obowiązek, nie zakradły się jakieś nieczystości, czy byłeś lojalny, czy uniosłeś swoją odpowiedzialność i czy dałeś z siebie wszystko; a także czy myślałeś wyłącznie o swoich obowiązkach i pracy kościoła. Musisz przemyśleć te rzeczy. Jeśli będziesz często o nich myślał i zrozumiesz je, łatwiej ci będzie dobrze wykonywać swój obowiązek. Jeśli masz mały potencjał, mało doświadczenia bądź nie jesteś biegły w wykonywaniu specjalistycznych zadań, w twojej pracy mogą pojawiać się pewne błędy lub braki i możesz nie osiągnąć dobrych rezultatów, ale zrobiłeś, co w twojej mocy. Nie zaspokajasz własnych egoistycznych pragnień i preferencji. Zamiast tego nieustannie zważasz na dzieło kościoła i interesy domu Bożego. Nawet jeśli nie osiągniesz dobrych rezultatów w ramach swojego obowiązku, twoje serce będzie na właściwym miejscu; jeżeli ponadto potrafisz szukać prawdy, by rozwiązywać problemy pojawiające się przy wykonywaniu obowiązku, to twoje pełnienie obowiązku będzie spełniało standardy, a zarazem będziesz w stanie wejść w prawdorzeczywistość. Oto co oznacza posiadanie świadectwa(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Po przemyśleniu słów Bożych znalazłam ścieżkę praktyki. Chcąc wypełniać obowiązki, trzeba zrezygnować z własnych interesów i brać pod uwagę dobro kościoła. Nieważne, czy nasz wizerunek i status ucierpią, ważne jest, by chronić pracę kościoła i wypełniać obowiązek. Gdy zrozumiałam wolę Bożą, przestało być dla mnie ważne, co inni o mnie pomyślą. Myślałam tylko o tym, jak dobrze wypełniać obowiązek i zadowolić Boga. Przydzieliłam więc Audrei część moich zadań, a ona natychmiast się zgodziła. Wkrótce stan Audrei się zmienił i już nie była tak bierna. Razem szybko nadrobiłyśmy zaległości w pracy. Potem poczułam się rozluźniona. Zrozumiałam też, jak dobrze jest praktykować prawdę i harmonijnie współpracować przy wykonywaniu obowiązku.

Po pewnym czasie otrzymałyśmy nowe zadanie. Wtedy mimowolnie pomyślałam: „Jeśli wezmę się za to sama, nie będę musiała się dzielić zasługami. Mam wystarczające umiejętności, by wykonać pracę sama. Nie muszę pracować z Audreą. Wyszłabym na niekompetentną, gdyby ona pracowała ze mną przy tym zadaniu. Wszyscy bracia i siostry śmialiby się ze mnie”. Myśląc o tym, zamierzałam wykonać zadanie w pojedynkę. Wtedy zdałam sobie sprawę, że moje intencje są złe. Nadal chciałam działać we własnym interesie. Przypomniałam sobie słowa Boga: „Jeśli w głębi serca wciąż skupiasz się na prestiżu i statusie, nadal zajmuje cię popisywanie się i sprawianie, by inni cię podziwiali, to nie jesteś kimś, kto dąży do prawdy, i idziesz niewłaściwą ścieżką. Nie dążysz do prawdy ani do życia, lecz do rzeczy, które kochasz – a są to: sława, zyski oraz status. W takim przypadku nic, co robisz, nie ma związku z prawdą, wszystko to jest czynieniem zła i zwykłym wykonywaniem pracy(Dobre zachowanie nie oznacza zmiany usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boże mnie obudziły. Zawsze odruchowo robię wszystko z myślą o sobie. Jestem małostkową egoistką. Nienawidziłam siebie za swoje zepsucie, pragnęłam odrzucić złe intencje i praktykować prawdę. Poprosiłam więc Audreę, żeby pracowała ze mną przy tym nowym zadaniu. Od tamtej pory, kiedy przydzielam zadania, zawsze konsultuję się z nią i pytam ją o opinię, a kiedy chcę wziąć całą pracę, by zaszczyty przypadły tylko mnie, świadomie rezygnuję z własnych interesów i zgodnie z potrzebami przydzielam zadania Audrei. Praktykując w ten sposób, czuję się spokojna i rozluźniona.

Dzięki temu doświadczeniu dostrzegłam swoje szatańskie usposobienie. Zrozumiałam też, że harmonijna współpraca jest kluczem do dobrego wypełniania obowiązku. To po prostu niemożliwe, by samemu dobrze wypełnić obowiązek. Tylko przez harmonijną współpracę możemy zyskać przewodnictwo Ducha Świętego.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze