Dlaczego ślepo wierzę innym ludziom
Autorstwa Chen Si, ChinyW 2021 roku zlecono mi pracę przy podlewaniu w trzech kościołach. W jednym z kościołów współpracowałam z liderkami...
Witamy wszystkich wyznawców, którzy wyczekują pojawienia się Boga!
Byłam odpowiedzialna za pracę oczyszczania w kilku kościołach. Pewnego dnia w lipcu 2022 roku udałam się do domu Yang Xin, aby zapytać ją o kilka rzeczy. Drzwi otworzył jej mąż, który nerwowo wyszeptał: „Kogo szukasz?”. Domyśliłam się, o co chodzi, więc powiedziałam: „Szukam mojej starszej siostry”. Natychmiast odpowiedział: „Nie ma jej w domu”, po czym zamknął drzwi. Zanim to zrobił, zdążyłam jednak zobaczyć, że w salonie siedziało dwóch mężczyzn w wieku 30–40 lat, którzy spojrzeli na mnie w tym samym momencie. Byłam w szoku. „Sposób, w jaki na mnie popatrzyli, różni się od sposobu, w jaki patrzą na innych zwykli ludzie. Zmierzyli mnie groźnym wzrokiem. Czy to możliwe, że są z policji?”. Moje serce ogarnął strach i szybko się oddaliłam.
Gdy wróciłam do domu udzielającego mi gościny, wpadła do środka spanikowana siostra, mówiąc, że właśnie dowiedziała się o aresztowaniu dwóch przywódców kościoła. Serce podeszło mi do gardła. „O nie! Yang Xin też mogła zostać aresztowana. Dwaj nieznajomi, których przypadkiem zobaczyłam w jej domu, to najprawdopodobniej policjanci, którzy ją obserwują”. Poczułam, jak ogarnia mnie panika. Zaraz potem dowiedziałam się, że o drugiej lub trzeciej w nocy aresztowano również kilkoro braci i sióstr. Policja zatrzymała tak wiele osób na raz. Z nerwów serce waliło mi jak młotem. Pomyślałam o tym, jak trzy lata wcześniej policjanci pokazywali dookoła moje zdjęcie, żeby ludzie mnie zidentyfikowali. Bracia i siostry, którzy zostali aresztowani, także wiedzieli, w którym domu obecnie mieszkam. Gdybym tu została, w każdej chwili mogłabym zostać zatrzymana, więc zabrałam swoje rzeczy i byłam gotowa do wyjścia. W tym momencie przybiegła jedna z sióstr i powiedziała, że przywódcy i pracownicy kościoła, a także kierownicy nadzorujący pracę ewangelizacyjną i pracę przy podlewaniu zostali aresztowani. Kazała mi szybko opuścić dom. Gdy to usłyszałam, zamarłam ze zdumienia. „Biorąc pod uwagę, że aresztowanych zostało tak wiele osób, kto się zajmie następstwami? Muszę szybko znaleźć kogoś, kto powiadomi pozostałych braci i siostry, żeby się ukryli!”. Wtedy jednak przyszła mi do głowy inna myśl: „Miałam bliski kontakt z braćmi i siostrami, którzy zostali aresztowani, a policja ma moje zdjęcie. Jeśli mnie zatrzymają, to nawet jeśli nie zatłuką mnie na śmierć, na pewno zrobią ze mnie kalekę. Muszę szybko się ukryć!”. Udałam się więc do domu moich krewnych. Chociaż na razie byłam bezpieczna, moje serce było ciągle niespokojne. „Co się dzieje z kościołem? Czy ktoś jeszcze został aresztowany? Wśród zatrzymanych byli przywódcy i pracownicy, więc kto zajmuje się następstwami? Ja też jestem członkinią kościoła. Czy naprawdę powinnam się tak ukrywać?”. Moje serce było bardzo niespokojne.
Następnego dnia otrzymałam list od zwierzchników, w którym prosili mnie, abym zajęła się następstwami. Przestraszyłam się i pomyślałam: „Aresztowano tak wielu braci i sióstr. Jesteśmy w oku cyklonu. Czy zajmując się teraz następstwami, nie wystawię się na linię ognia? Poza tym policja ma moje zdjęcie. Jak uda mi się uciec, gdy już mnie namierzą? Nie jestem w pełni zdrowa. Gdy zostanę aresztowana, jak zdołam wytrzymać diabelskie tortury? Czy nie zatłuką mnie po prostu na śmierć? Jeśli umrę, czy wszystkie te lata wiary nie pójdą na marne?”. Ta myśl sprawiła, że serce podskoczyło mi do gardła. Gdybym jednak odmówiła wykonania swoich obowiązków w obliczu tego paraliżu kościoła, nie byłabym w stanie usprawiedliwić swojej dezercji w tym krytycznym momencie! Byłam wewnętrznie rozdarta. Potem odpowiedziałam zwierzchnikom, że moje bezpieczeństwo jest zagrożone. Dodałam też: „Możecie zdecydować, czy powinnam się tym zająć, czy nie. Jeśli uważacie, że się do tego nadaję, zrobię to”. Chciałam dać im w ten sposób do zrozumienia, że moje bezpieczeństwo jest zagrożone i że nie chcę, aby wyznaczyli mnie do tego zadania. Gdy wysłałam list, ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. „Czy pisząc ten list, nie okazałam się fałszywa? Przez wszystkie te lata dom Boży mnie szkolił, a ja w tym krytycznym momencie chciałam jedynie chronić siebie. Czy tak postępuje osoba z człowieczeństwem? Jak mówi przysłowie: »Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie«. Teraz, gdy tak wiele osób z kościoła zostało aresztowanych, trzeba pilnie zająć się następstwami. Ja jednak odmawiam podjęcia się tych obowiązków. Osoba posiadająca człowieczeństwo z pewnością by tak nie postąpiła!”. Wciąż jednak czułam w sercu strach, więc pomodliłam się do Boga, błagając Go o wiarę, abym stanęła na wysokości zadania i ochroniła pracę kościoła. Po modlitwie przeczytałam następujący fragment słów Bożych: „Ci, którzy naprawdę naśladują Boga, są w stanie wytrzymać próbę swojego dzieła, podczas gdy ci, którzy nie podążają za Bogiem wiernie, nie są w stanie wytrzymać żadnej z Bożych prób. Prędzej czy później zostaną wyrzuceni, podczas gdy zwycięzcy pozostaną w królestwie. To, czy człowiek naprawdę poszukuje Boga, zależy od próby jego dzieła, to znaczy od prób Bożych, i nie ma to nic wspólnego z decyzją samego człowieka. Bóg nie odrzuca nikogo beztrosko; wszystko, co czyni, może całkowicie przekonać człowieka. Nie robi niczego, co jest niewidoczne dla człowieka, ani nie wykonuje żadnego dzieła, które nie byłoby w stanie go przekonać. O tym, czy wiara człowieka jest prawdziwa, czy też nie, świadczą fakty i człowiek nie może o tym decydować. Nie ma wątpliwości, że »pszenica nie może zamienić się w kąkol, a kąkol nie może zamienić się w pszenicę«. Wszyscy ci, którzy naprawdę kochają Boga, ostatecznie pozostaną w królestwie, a Bóg nikogo, kto naprawdę Go kocha, nie potraktuje źle” (Dzieło Boga i praktykowanie przez człowieka, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że Bóg używa prześladowań i aresztowań ze strony wielkiego czerwonego smoka, aby sprawdzić, czy ludzie mają prawdziwą, czy fałszywą wiarę. Ci, którzy mają prawdziwą wiarę, są w stanie chronić pracę kościoła i wypełniać swoje obowiązki w czasach ucisku. Ci, którzy mają fałszywą wiarę, również są w stanie ponosić koszty na rzecz Boga w normalnych czasach, o ile nie wpływa to na ich własne interesy, jednak w obliczu niebezpieczeństwa stają się bojaźliwi i przestraszeni, myśląc tylko o ratowaniu siebie. W ogóle nie biorą pod uwagę pracy kościoła. Takie osoby są demaskowane i eliminowane. Porównałam to z własnym zachowaniem. Wierzyłam w Boga od wielu lat, jadłam i piłam wiele Jego słów, a także często rozmawiałam z braćmi i siostrami o tym, że w obliczu prób i przeciwności powinnyśmy nadal wykonywać nasze obowiązki i nieść świadectwo o Bogu. Jednak gdy kościół stanął w obliczu fali szeroko zakrojonych aresztowań i policja dostała w swoje ręce przywódców, pracowników oraz wielu braci i sióstr, w pierwszej chwili pomyślałam o tym, żeby się ukryć. Gdy zwierzchnicy poprosili mnie o zajęcie się następstwami, zawahałam się, myśląc, że jest to zbyt niebezpieczne, i odmówiłam wzięcia na siebie tych obowiązków z powodu zagrożenia dla mojego bezpieczeństwa. Kościół znalazł się w bardzo ciężkiej sytuacji, a wszyscy przywódcy i pracownicy zostali aresztowani. Gdyby datki i przedmioty należące do kościoła nie zostały szybko przeniesione w inne miejsce, wpadłyby w ręce policji. Ponadto wielu braci i sióstr nie wiedziało nic o zatrzymaniu przywódców i pracowników. Gdybym na czas ich o tym nie poinformowała, im także groziłoby zatrzymanie. Jednak w tym krytycznym momencie raz za razem wolałam chronić siebie i odmawiałam wykonania obowiązków. Byłam zbyt samolubna i podła. Naprawdę nie zasługiwałam na to, aby żyć przed obliczem Boga! Gdy o tym myślałam, poczułam się zobowiązana i żałowałam wszystkiego, co zrobiłam. Nie chciałam już dłużej chronić siebie. Później napisałam list do zwierzchników, aby wyjawić im podłe pobudki, jakim wcześniej uległam, i poinformować ich, że jestem gotowa zająć się następstwami.
Potem założyłam przebranie i poszłam spotkać się z braćmi i siostrami, aby omówić z nimi przeniesienie książek ze słowami Bożymi. Następnie powiadomiliśmy braci i siostry, których bezpieczeństwo było zagrożone, że muszą szybko się ukryć, i napisaliśmy listy do braci i sióstr, którzy byli słabi, zniechęceni, zalęknieni i przestraszeni, zachęcając ich, aby polegali na Bogu w swoim życiu kościelnym i w wykonywaniu obowiązków. Gdy zajmowałam się następstwami, wydarzyło się coś, co ponownie mnie zdemaskowało. Dowiedziałam się, że żona i córka brata, który miał pieczę nad książkami, zostały aresztowane. Sytuacja była bardzo poważna. Książki ze słowami Bożymi musiały zostać jak najszybciej przeniesione. Gdy to usłyszałam, bardzo się zdenerwowałam. Gdyby te książki wpadły w ręce policji, strata byłaby niepowetowana. Musiałam znaleźć sposób, aby przenieść je tak szybko, jak to możliwe. Umówiłam się więc na spotkanie z bratem, któremu powierzono książki, bo chciałam rozeznać się w sytuacji. Zaraz potem dowiedziałam się od braci i sióstr, którzy zostali aresztowani, a potem wypuszczeni na wolnosć, że niektóre z zatrzymanych osób nie potrafiły przejrzeć podstępów szatana i zaczęły wydawać przywódców i współpracowników oraz ich identyfikować. Córka brata, który czuwał nad książkami, wyjawiła najwięcej informacji. Słysząc to, bardzo się przestraszyłam. „Ostatnio często jestem obserwowana. Jeśli ktoś mnie zidentyfikuje, czy to nie będzie mój koniec?”. Myśląc o tym, zaczęłam się wycofywać. Wtedy usłyszałam, że wróciła Li Xuan. Wiedziałam, że już wcześniej zajmowała się następstwami, więc chciałam, żeby przejęła moje obowiązki. Powiedziałam do swojej współpracownicy, siostry Wang Xin: „Czy możemy przekazać Li Xuan zadania związane z następstwami? Jej bezpieczeństwo nie jest zagrożone i już wcześniej się tym zajmowała”. Wang Xin odparła ze zdziwieniem: „Jak możesz tak myśleć? Li Xuan ma swoje własne obowiązki do wykonania. Czy to właściwe?”. Słysząc retoryczne pytanie Wang Xin, zdałam sobie sprawę, że to faktycznie niewłaściwe. „Choć są to ewidentnie moje obowiązki, i tak chciałam zrzucić je na innych, w najmniejszym stopniu nie biorąc pod uwagę interesów kościoła. Bałam się jednak, że jeśli nadal będę je wykonywać, zostanę aresztowana. Jeśli nie przejrzę podstępów diabła i zdradzę Boga, pójdę na wieczne zatracenie bez szansy na odkupienie. Całkowicie stracę szansę na dostąpienie zbawienia!”. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej byłam przerażona. Pomodliłam się więc do Boga: „Dobry Boże! W sytuacji zagrożenia chcę się wycofać. Proszę, poprowadź mnie i daj mi wiarę i siłę!”.
Przeczytałam następujące słowa Boże: „Kiedy ludzie są gotowi poświęcić swoje życie, wszystko staje się błahe i nikt nie może ich pokonać. Co może być ważniejsze od życia? W ten sposób szatan staje się niezdolny do dalszego działania w ludziach, nie ma niczego, co może zrobić z człowiekiem. Chociaż w definicji »ciała« mówi się, że ciało jest skażone przez szatana, jeśli ludzie naprawdę oddają się i nie są motywowani przez szatana, to nikt nie może ich pokonać – i w tym czasie ciało zacznie pełnić swoją inną funkcję i formalnie przyjmować kierownictwo Ducha Bożego. Jest to proces konieczny, musi się on odbywać krok po kroku; w przeciwnym razie Bóg nie miałby środków do działania w opornym ciele. Taka jest mądrość Boża” (Interpretacje tajemnic „Słowa Bożego dla całego wszechświata”, rozdz. 36, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Ze słów Bożych zrozumiałam, dlaczego żyłam w lęku i strachu, bojąc się, że jeśli codziennie będę się przemykać pod okiem kamer monitoringu, w każdej chwili mogę zostać aresztowana. Głównym tego powodem było to, że za bardzo ceniłam swoje życie i bałam się, że zostanę aresztowana i pobita na śmierć. Strach przed śmiercią stał się moją piętą achillesową. Choć nie zostałam jeszcze aresztowana, na zapas się przejmowałam, że jeśli do tego dojdzie, nie wytrwam przy swoim świadectwie. Myślałam o ludziach, którzy stali się judaszami. Desperacko chcąc ratować własną skórę, nie wahali się wydać braci i sióstr oraz zaprzedać interesów domu Bożego. Złożyli broń przed szatanem i zdradzili Boga. W ten sposób szatan z nich zadrwił. Jaki sens miało takie życie? Pan Jezus powiedział: „Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z Mojego powodu, znajdzie je” (Mt 16:25). Ci, którzy ponieśli męczeńską śmierć dla Boga – na przykład Szczepan, który został ukamienowany za głoszenie ewangelii i dawanie świadectwo o Panu Jezusie, czy Piotr, który dla Boga został ukrzyżowany głową w dół – oddali swoje życie, aby nieść świadectwo o Bogu. Chociaż ich ciała umarły, zyskali Bożą aprobatę. Byli też bracia i siostry, którzy ponieśli dla Boga męczeńską śmierć, znosząc brutalne prześladowania ze strony wielkiego czerwonego smoka. Choć ich ciała są martwe, ich świadectwo stało się dowodem porażki szatana, a ich dusze powróciły przed oblicze Stwórcy. Byli prześladowani za sprawiedliwość, a ich śmierć miała wartość i znaczenie! Potem spojrzałam na siebie, wciąż ograniczaną przez śmierć i pozbawioną prawdziwej wiary w Boga. To On dał mi życie, które, podobnie jak moja śmierć, jest w Jego rękach. Jeśli pozwoli, żebym została aresztowana, to znaczy, że z góry już o tym przesądził. Jeśli na to nie pozwoli, będzie to także wynikało z Jego suwerennej władzy. Powinnam podporządkować się Bożym rozporządzeniom i ustaleniom.
Później przeczytałam więcej słów Bożych: „W Chinach kontynentalnych wielki, czerwony smok konsekwentnie i brutalnie represjonuje, aresztuje i prześladuje ludzi wierzących w Boga, przez co często są oni narażeni na niebezpieczeństwo. Rząd na przykład wykorzystuje rozmaite preteksty, by zatrzymywać wierzących. Gdy tylko okolica, w której przebywa antychryst zostanie odkryta, o czym ów pomyśli w pierwszej kolejności? Wcale nie o tym, jak odpowiednio zarządzić pracą kościoła, lecz w jaki sposób wydostać się z tej groźnej sytuacji. Gdy kościół staje w obliczu represji i aresztowań, antychryści nigdy nie angażują się w likwidowanie ich skutków. Nie czynią ustaleń dotyczących niezbędnych kościelnych materiałów czy personelu. Zamiast tego znajdują wymówki i powody, by zapewnić sobie bezpieczną przystań i mieć to z głowy. Gdy już zagwarantują sobie bezpieczeństwo, rzadko angażują się osobiście w zarządzanie pracą, personelem czy zasobami kościoła, nie pytają o te sprawy ani nie czynią żadnych konkretnych ustaleń. W efekcie kościelne zasoby i środki finansowe nie zostają szybko przeniesione w bezpieczne miejsca i ostatecznie wiele z nich zostaje zagrabionych i przejętych przez wielkiego, czerwonego smoka, co przynosi kościołowi poważne straty oraz prowadzi do schwytania kolejnych braci i sióstr. Tym skutkuje uchylanie się antychrystów od odpowiedzialności za swoją pracę. W głębi serca zawsze stawiają oni na pierwszym miejscu swoje własne bezpieczeństwo. Ta kwestia nieustannie zaprząta ich serca. Myślą: »Nie wolno mi wpakować się w kłopoty. Bez względu na to, kto zostanie złapany, ja nie mogę sobie na to pozwolić – muszę pozostać przy życiu. Wciąż czekam na udział w bożej chwale, gdy bóg ukończy swoje dzieło. Jeżeli zostanę złapany, zachowam się jak Judasz i będzie po mnie. Nie skończy się to dla mnie dobrze. Zostanę ukarany«. Dlatego za każdym razem, gdy mają zacząć pracę w nowym miejscu, najpierw sprawdzają, czyj dom jest najbezpieczniejszy i najbardziej wpływowy, by móc ukryć się tam przed rządowymi rewizjami i poczuć się bezpiecznie. (…) Gdy antychryści już gdzieś osiądą i poczują, że nic im nie grozi i że niebezpieczeństwo minęło, zaczynają pozorować jakąś pracę. Są dość skrupulatni w swoich ustaleniach, choć zależy to od tego, z kim mają do czynienia. Bardzo dokładnie rozważają oni sprawy związane z własnymi interesami, lecz jeżeli chodzi o dzieło kościoła czy o ich własne obowiązki, wykazują się egoizmem i podłością, nie biorą za nic odpowiedzialności, nie mają ani odrobiny sumienia czy rozumu. To właśnie z powodu owych zachowań zostają scharakteryzowani jako antychryści” (Punkt dziewiąty (Część druga), w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg powiedział, że w obliczu zagrożenia antychryści nigdy nie biorą pod uwagę interesów domu Bożego ani bezpieczeństwa swoich braci i sióstr, ale na pierwszym miejscu stawiają swoje własne interesy i bezpieczeństwo. Są wyjątkowo samolubni i podli. Gdy wcześniej czytałam te słowa, nigdy nie odnosiłam ich do siebie. Byłam przekonana, że naprawdę wierzę w Boga i potrafię chronić interesy domu Bożego. Dopiero gdy zostałam zdemaskowana przez fakty, zrozumiałam, jaka jestem samolubna i podła i że w najmniejszym stopniu nie chronię pracy kościoła. Gdy usłyszałam, że niektórzy stali się judaszami, martwiłam się, że jeśli zajmę się następstwami i będę miała kontakt z wieloma osobami, zostanę wydana. Aby siebie chronić, chciałam zrzucić te obowiązki na innych i się ukryć. Zrozumiałam, że przejawiam usposobienie antychrysta. Miałam mnóstwo nikczemnych pomysłów na to, jak działać dla dobra własnego ciała. Byłam naprawdę samolubna, nikczemna i podła! Dom Boży szkolił mnie przez wiele lat i zaopatrywał w liczne prawdy Boże, a tymczasem ja w krytycznym momencie zignorowałam jego interesy. Byłam naprawdę pozbawiona sumienia! Pomyślałam o tym, jak Bóg stał się ciałem i przybył do Chin rządzonych przez diabła, aby nas zbawić. Zawsze i wszędzie groziło Mu śmiertelne niebezpieczeństwo, a mimo to nigdy się tym nie przejmował. Nadal chodził między kościołami, wyrażając prawdę, aby nas podlewać i zaopatrywać. W tych niesprzyjających warunkach ja jednak myślałam tylko o tym, jak uniknąć aresztowania i śmierci wskutek pobicia. W ogóle nie brałam pod uwagę pracy kościoła. Nie miałam za grosz lojalności wobec Boga. Kiedy to sobie uświadomiłam, poczułam wstyd z powodu swojego zachowania. Postanowiłam przed Bogiem: „Dobry Boże, myliłam się. W tym krytycznym momencie nie powinnam była siebie chronić, ignorując interesy domu Bożego. Nie miałam ani krzty sumienia! Dobry Boże, bez względu na to, jak niebezpieczne jest zajmowanie się następstwami i czy policja mnie złapie i pobije na śmierć, jestem gotowa właściwie wykonywać swoje obowiązki”.
Potem, gdy omówiłam wszystko ze swoją współpracownicą, umówiłam się na spotkanie z bratem, któremu powierzono pieczę nad książkami w odległym miejscu, aby dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja. Jego żona była już wtedy na wolności i opowiedziała mu w szczegółach o tym, jakie informacje wyjawiła policji jego córka. Okazało się, że nie tylko wydała ludzi, ale zgodziła się także być informatorem policji. Funkcjonariusze jej zagrozili: „Jeśli w ciągu kilku kolejnych dni przeszukamy twój dom, na pewno coś znajdziemy”. Kiedy to usłyszałam, moje serce przepełnił niepokój. „Musimy szybko zabrać stamtąd książki! Ostatnio przegapiłam idealną okazję, żeby to zrobić, bo chroniłam siebie. Tym razem nie mogę się ociągać. Przeniosę je, nawet gdybym miała oddać za to swoje życie!”. Umówiłam się więc z nimi na konkretną godzinę. Kiedy nadszedł czas przewiezienia książek, zorientowałam się, że przed ich domem jest wąska uliczka. Z trudem pokonaliśmy ją samochodem, ale utknęliśmy w bramie i nie mogliśmy ruszyć w żadną stronę. Pies sąsiadów nie przestawał szczekać. Byłam bardzo zdenerwowana i przestraszona. „Jeśli sąsiad na nas doniesie, policja zjawi się tu w ciągu kilku minut. Co powinniśmy wtedy zrobić?”. W sercu modliłam się do Boga. Przypomniałam sobie następujące słowa Boże: „Nie lękaj się tego czy tamtego – Bóg Wszechmogący Zastępów z pewnością będzie z tobą; On jest wspierającą cię siłą i twoją tarczą” (Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 26, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Słowa Boga dały mi wiarę w to, że sprawuje On nad wszystkim suwerenną władzę i będzie chronił swoje dzieło. Po modlitwie udało nam się wykręcić koła samochodu i wycofać. W ten sposób przywieźliśmy dwa ładunki książek. Od momentu rozpoczęcia pakowania do zakończenia ostatniego kursu minęła mniej więcej godzina. Pies ciągle szczekał, ale sąsiad się nie pokazał. Później bez problemu przywieźliśmy również książki z innego domu w bezpieczne miejsce.
Po tym doświadczeniu nieco lepiej zrozumiałam swoje samolubne i podłe szatańskie usposobienie. Ponadto pojęłam, że przeznaczenie i wynik każdego człowieka są w rękach Boga. To, co powinniśmy robić, to właściwie wykonywać swoje obowiązki. Nawet jeśli zostaniemy aresztowani i uwięzieni lub pobici na śmierć, będzie to znaczące i cenne. Kiedy byłam gotowa oddać swoje życie i przestałam brać pod uwagę własne zyski i straty, zrozumiałam suwerenną władzę Boga i jeszcze bardziej w Niego uwierzyłam!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.
Autorstwa Chen Si, ChinyW 2021 roku zlecono mi pracę przy podlewaniu w trzech kościołach. W jednym z kościołów współpracowałam z liderkami...
Autorstwa Mo Wen, HiszpaniaPamiętam, jak w 2018 r. ewangelizowałem w kościele, a później odpowiadałem za ten obowiązek. Dostrzegałem...
Autorstwa Jiang Lai, ChinyW 2020 roku wykonywałam swój obowiązek, jednocześnie dążąc do sławy i statusu, atakując i wykluczając innych, co...
Autorstwa Reese, Stany ZjednoczoneNa początku 2021 roku założonych zostało wiele nowych kościołów i przywódczyni postanowiła na nowo je...