Boża miłość wzmocniła moje serce

08 listopada 2019

Autorstwa Zhang Can, prowincja Liaoning

W naszej rodzinie wszyscy zawsze dobrze się dogadywali. Mój mąż jest bardzo uprzejmym i troskliwym człowiekiem, a syn jest rozsądny i zawsze okazuje szacunek starszym. Ponadto jesteśmy dosyć zamożni. Teoretycznie powinnam więc była być bardzo szczęśliwa, ale w rzeczywistości wcale się tak nie czułam. Bez względu na to, jak dobrze traktowali mnie mąż i syn, oraz mimo tego, że tak dobrze nam się powodziło, nic mnie nie uszczęśliwiało. Nie mogłam spać, cierpiałam na artretyzm, a przewlekła bezsenność doprowadziła do pogorszenia krążenia krwi w mózgu i ogólnego osłabienia kończyn. Udręka spowodowana tymi dolegliwościami i presja wywierana przez prowadzenie własnego biznesu sprawiły, że żyłam w nieopisanym cierpieniu. Próbowałam je przezwyciężyć na wiele różnych sposobów, lecz nic nigdy nie działało.

W marcu 1999 roku znajomy podzielił się ze mną ewangelią Boga Wszechmogącego dni ostatecznych. Dzięki codziennej lekturze Bożego słowa, stałemu uczestnictwu w zgromadzeniach i rozmowach z braćmi i siostrami, zrozumiałam pewne prawdy, poznałam wiele nieznanych mi wcześniej tajemnic i utwierdziłam się w wierze, że Bóg Wszechmogący to Pan Jezus, który powrócił. Bardzo to wszystko przeżywałam i codziennie łapczywie pochłaniałam Boże słowo. Zaangażowałam się także w życie kościoła, często biorąc udział w spotkaniach, modląc się, śpiewając hymny i tańcząc na chwałę Boga wraz z moimi braćmi i siostrami. W sercu odczuwałam spokój i szczęście, moje morale się podnosiło, a perspektywy stawały się coraz lepsze z każdym mijającym dniem. Powoli, ale konsekwentnie zmniejszały się też moje różne dolegliwości. Często oddawałam Bogu chwałę i dziękczynienie za te pozytywne zmiany w moim życiu i chciałam szerzyć ewangelię jeszcze większej liczbie ludzi, aby wszyscy mogli osiągnąć Boże zbawienie. Niedługo po tym, kościół powierzył mi nadzór nad wykonywaniem dzieła szerzenia ewangelii. Oddałam się temu dziełu z ogromnym zapałem, lecz wkrótce wydarzyło się coś, co trudno byłoby mi sobie kiedykolwiek wyobrazić...

Wieczorem 15 grudnia 2012 roku, gdy właśnie miałam wychodzić ze spotkania z czterema siostrami, usłyszałyśmy głośny trzask otwieranych kopniakiem drzwi i siedmiu lub ośmiu policjantów w cywilu wpadło do pokoju, krzycząc: „Nie ruszać się! Ręce do góry!”. Bez żadnego nakazu rewizji, zaczęli nas brutalnie przeszukiwać, zabierając mój dowód osobisty oraz potwierdzenie przelewu na konto kościoła na wysokość 70 000 juanów. Gdy zobaczyli ten rachunek, bardzo się ucieszyli, po czym zaciągnęli nas do radiowozu i zabrali na posterunek. Tam wyciągnęli nam z torebek telefony, odtwarzacze MP5 oraz 200 juanów w gotówce. Podejrzewali wtedy, że wraz z jedną z sióstr jesteśmy przywódczyniami kościoła, więc jeszcze tej samej nocy przenieśli nas do Wydziału Dochodzeniowego Miejskiego Biura Bezpieczeństwa Publicznego.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, rozdzielili nas i przesłuchiwali indywidualnie. Przykuli mnie kajdankami do metalowego stołka, a następnie jeden z funkcjonariuszy zaczął mnie agresywnie przesłuchiwać. „O co chodzi z tymi 70 000 juanów? Kto przesłał te pieniądze? Gdzie one teraz są? Kto jest przywódcą waszego kościoła?”. Bez przerwy modliłam się w sercu do Boga: „Dobry Boże! Ten policjant usiłuje mnie zmusić, bym wydała przywódców naszego kościoła i oddała kościelne pieniądze. Na pewno nie chcę zostać judaszem i Cię zdradzić. Boże! Jestem gotowa oddać się w Twoje ręce. Błagam Cię, byś dał mi wiarę, odwagę i mądrość. Bez względu na to, jak policja będzie chciała uzyskać ode mnie informacje, jestem gotowa trwać przy świadectwie o Tobie”. Następnie zdecydowanym głosem odpowiedziałam im: „Nie wiem!”. To doprowadziło policjanta do szału. Podniósł jakiś leżący na podłodze but i zaczął brutalnie okładać mnie po głowie, jednocześnie ze złością na mnie krzyczeć: „Tylko spróbuj milczeć! Tylko spróbuj wierzyć sobie dalej w Boga Wszechmogącego! Zobaczymy, jak długo wytrzymasz!”. Twarz bardzo piekła mnie od uderzeń i zaczęła szybko puchnąć, a głowę przeszywał pulsujący ból. Biło mnie na zmianę czterech lub pięciu policjantów, chcących zmusić mnie, bym powiedziała, gdzie są kościelne pieniądze. Niektórzy kopali mnie po nogach, inni ciągnęli za włosy lub uderzali w usta. Wargi zaczęły mi krwawić, lecz oni tylko je otarli i bili dalej. Na ślepo dźgali mnie też paralizatorem, cały czas wykrzykując: „Zaczniesz w końcu mówić, czy nie? Przyznaj się!”. Kiedy zobaczyli, że odmawiam współpracy, zaczęli razić mnie prądem w klatkę piersiową i pachwinę. Ból był potworny, nie mogłam złapać oddechu i, dygocząc, zwinęłam się w kłębek. Czułam jakby krok po kroku zbliżała się do mnie śmierć. Choć zacisnęłam usta i nie powiedziałam ani słowa, w głębi duszy czułam się bardzo słaba i myślałam, że długo już nie wytrzymam. Pośród całego tego cierpienia ani na chwilę nie przestałam modlić się do Boga: „Boże, choć postanowiłam, że chcę Cię zadowalać, czuję, że moje ciało jest słabe i bezsilne. Modlę się, byś wypełnił mnie siłą, abym mogła trwać przy świadectwie o Tobie”. I wtedy nagle pomyślałam o tym, jak Jezus został brutalnie pobity przez rzymskich żołnierzy przed swoim ukrzyżowaniem. Całe jego ciało było pokryte ranami, obite i poszarpane na krwawą miazgę, a jednak On nie powiedział ani jednego słowa. Bóg jest święty i bez winy, a mimo to znosił wielkie upokorzenia, cierpiał katusze i był gotowy dać się ukrzyżować, aby odkupić ludzkość. Pomyślałam sobie: „Jeśli Bóg mógł złożyć swoje ciało w ofierze, by zbawić skażoną ludzkość, o ileż bardziej ja też powinnam zaznać cierpienia, by odpłacić za Jego miłość”. Wspierała mnie Boża miłość, więc moja wiara została odbudowana i złożyłam Bogu przysięgę: „Dobry Boże, jakiekolwiek przechodzisz cierpienia, ja też powinnam ich zaznać. Muszę pić z tego samego kielicha cierpienia co Ty. Złożę swoje życie w ofierze, by trwać przy świadectwie o Tobie!”.

Te tortury trwały prawie przez całą noc i zostałam pobita tak mocno, że moje ciało zupełnie opadło z sił. Byłam tak zmęczona, że ledwie byłam w stanie utrzymać otwarte oczy, lecz gdy tylko je przymykałam, od razu oblewali mnie wodą. Cała trzęsłam się z zimna. Gdy ta banda bestii zobaczyła, w jakim stanie się znajduję, tylko perfidnie warczeli: „Nadal nie chcesz otworzyć ust? Możemy cię tu torturować, aż padniesz, i nikt się o tym nigdy nie dowie!”. Nie zwracałam na nich uwagi. Jeden z policjantów wziął łuskę słonecznika i wetknął mi ją pod paznokieć. Ból był nie do zniesienia, a palec zaczął bezwiednie się trząść. Następnie zaczęli oblewać wodą moją szyję i twarz lodowatą wodą, która sprawiła, że przemarzłam do kości i cała dygotałam. To były nieopisane męczarnie. Tej nocy cały czas modliłam się do Boga w obawie, że jeśli Go opuszczę, to nie wyjdę z tego żywa. Bóg był stale u mojego boku, a Jego słowa zapewniały mi ciągłe wsparcie: „Kiedy ludzie są gotowi poświęcić swoje życie, wszystko staje się błahe (…)(Interpretacje tajemnic „Słowa Bożego dla całego wszechświata”, rozdz. 36, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Wiara jest niczym kładka z jednego pnia: ci, którzy żałośnie czepiają się życia, będą mieć trudności z przejściem na drugą stronę, jednak ci, którzy gotowi są poświęcić samych siebie, mogą przejść po niej pewnym krokiem i bez żadnych obaw(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 6, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boże słowa dały mi niewyczerpaną siłę. Pomyślałam sobie: „Właśnie tak! Bóg nad wszystkim panuje i wszystko jest w Jego rękach. Nawet jeśli policjanci będę torturować moje ciało, aż zginę, mój duch jest pod Bożą kontrolą”. Bóg był moim wsparciem, więc nie bałam się już szatana ani tym bardziej nie chciałam stać się zdrajcą, wiodącym bezużyteczne życie i folgującym swemu ciału. Dlatego też w modlitwie złożyłam Bogu przysięgę: „Dobry Boże, choć te demony znęcają się nad moim ciałem, nadal pragnę Cię zadowalać i oddaję się całkowicie w Twoje ręce. Nawet jeśli oznacza to dla mnie śmierć, będę trwać przy świadectwie o Tobie i nigdy nie uklęknę przed szatanem!”. Prowadzona przez Boże słowa, czułam się pełna wiary i przekonania. Mimo że policja znęcała się nade mną, torturowała moje ciało, a ja sama znalazłam się u kresu wytrzymałości, dzięki wsparciu Bożych słów, zanim się zorientowałam, ból mocno zelżał.

Następnego ranka brutalni funkcjonariusze dalej mnie przesłuchiwali i grozili: „Jeśli nie zaczniesz dzisiaj gadać, przekażemy cię w ręce specjalnej jednostki policji – tam czeka na ciebie osiemnaście różnego rodzaju narzędzi tortur”. Kiedy to usłyszałam, bardzo się wystraszyłam i pomyślałam sobie: „W jednostce specjalnej służą na pewno dużo gorsze twardziele niż ci faceci. Jak zdołam przetrwać osiemnaście rodzajów tortur?”. Gdy zaczęłam wpadać w panikę, przyszedł mi do głowy fragment z Bożego słowa: „Kim jest zwycięzca? Dobrzy żołnierze Chrystusa muszą być odważni i polegać na Mnie, by być duchowo silnymi; muszą walczyć, aby stać się wojownikami i bić się z szatanem do samego końca(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 12, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boże słowa szybko uspokoiły moje spanikowane, przerażone serce. Pomogły mi uświadomić sobie, że toczy się właśnie duchowa walka i że nadeszła chwila, w której Bóg chce, bym złożyła świadectwo. Bez względu na to, jakie obłąkane taktyki zastosuje bezduszna policja, ja muszę polegać na Bogu, aby być dobrym żołnierzem Chrystusa, nigdy się nie poddać i walczyć z szatanem aż do śmierci.

Tego popołudnia przyszło mnie przesłuchać dwóch funkcjonariuszy Miejskiego Biura Bezpieczeństwa Publicznego odpowiedzialnych za kwestie religijne. „Kto jest przywódcą twojego kościoła?” – pytali. „Nie wiem” – odpowiadałam. Widząc, że odmawiam współpracy, zaczęli naprzemiennie stosować miękkie i twarde taktyki. Jeden z nich wbił mi pięść głęboko w ramię, podczas gdy drugi, próbując mnie przekonać, zaczął wyrzucać z siebie absurdalne teorie zaprzeczające istnieniu Boga: „Wszystko, co istnieje we wszechświecie, powstaje w drodze naturalnych procesów. Musisz być bardziej praktyczna: wiara w Boga nie pomoże ci rozwiązać żadnych życiowych problemów. Możesz do tego dojść tylko ciężką pracą i polegając na sobie. Możemy pomóc znaleźć pracę dla ciebie i twojego syna…”. Gdy mówił, w głębi duszy cały czas trwałam w bliskości z Bogiem, a potem przyszły mi do głowy te Boże słowa: „Musicie czuwać i cały czas wyczekiwać oraz więcej modlić się do Mnie. Musicie rozpoznać liczne podstępy i przebiegłe intrygi szatana, rozpoznać duchy, poznać ludzi oraz potrafić rozróżniać wszystkie rodzaje ludzi, zdarzeń i rzeczy(Wypowiedzi Chrystusa na początku, rozdz. 17, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boże słowa od razu mnie oświeciły, pozwalając mi przejrzeć przebiegły plan szatana. Pomyślałam sobie: „Ten podły policjant próbuje mnie zwieść swoimi absurdalnymi teoriami i przekupić swoimi żałosnymi ofertami. Nie mogę dać się nabrać na zagrywki szatana, a tym bardziej nie wolno mi zdradzić Boga i stać się judaszem”. Boże oświecenie pozwoliło mi dostrzec złe intencje podstępnych funkcjonariuszy, więc bez względu na to, jakie miękkie i twarde taktyki policja stosowała wobec mnie, po prostu je ignorowałam. Tamtej nocy słyszałam, że ktoś inny miał przyjść mnie przesłuchać i twierdził, że mam kryminalną przeszłość. Nie wiedziałam, czego się spodziewać ani co się wydarzy, więc mogłam tylko w głębi duszy wołać do Boga, prosząc Go o przewodnictwo. Wiedziałam, że bez względu na to, jakie przyjdzie mi znosić prześladowania i trudności, nie mogę zdradzić Boga. Chwilę później, będąc w toalecie, nagle dostałam palpitacji serca, zakręciło mi się w głowie i zemdlałam, upadając na podłogę. Policjanci usłyszeli, że coś jest nie tak, natychmiast przybiegli i stanęli wokół mnie. Słyszałam, jak ktoś rzucił niewiarygodną, złowieszczą propozycję: „Zabierzcie ją do krematorium, spalcie i będzie po kłopocie!”. Bali się jednak, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za moją śmierć, więc w końcu zadzwonili po karetkę, żeby zabrała mnie do szpitala. Jak się okazało, musiałam wcześniej przejść zawał serca i miałam resztkowe niedokrwienie mięśnia sercowego. Moje przesłuchanie musiało zostać odwołane, więc zabrano mnie do aresztu śledczego. Nie posiadałam się z radości na widok sfrustrowanych twarzy tych katów – Bóg umożliwił to, abym, przynajmniej w tej chwili, nie musiała być przesłuchiwana. Fakt, że mi się upiekło, pozwolił mi doświadczyć Bożego działania. Z głębi serca wysławiałam więc Boga i składałam Mu dziękczynienie.

W ciągu następnych trochę ponad dziesięciu dni, wiedząc, że rząd KPCh nie podda się, zanim nie wyciągnie ze mnie informacji na temat kościelnych pieniędzy, codziennie modliłam się do Boga. Prosiłam Go, żeby chronił moje usta i serce, abym bez względu na wszystko zdecydowanie stała po Jego stronie i za żadne skarby Go nie zdradziła ani nie porzuciła prawdziwej drogi. Pewnego dnia, po modlitwie, Bóg oświecił mnie, pozwalając mi przypomnieć sobie hymn z Jego słów: „Nie ważne, czego Bóg od ciebie oczekuje, musisz po prostu dać z siebie wszystko. Mam nadzieję, że ostatecznie będziesz w stanie okazać przed Bogiem swą lojalność względem Niego, a tak długo jak możesz widzieć zadowolony uśmiech Boga siedzącego na swym tronie, nawet jeśli to jest czas twojej śmierci, powinieneś być w stanie śmiać się i uśmiechać, gdy zamkną się twoje oczy. Musisz wykonać swój ostateczny obowiązek dla Boga w czasie pobytu na ziemi. W przeszłości Piotr był ukrzyżowany głową w dół dla Boga; jednakże to ty koniec końców powinieneś zadowolić Boga i wyczerpać całą swą energię dla Niego(„Stworzenie powinno być na łasce Boga” w książce „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”). Śpiewałam ten hymn raz po raz, rozmyślając nad nim w swoim sercu, i dzięki Bożym słowom zrozumiałam, czego Bóg ode mnie wymaga i oczekuje. Myślałam o tym, jak niezwykle mała liczba spośród wszystkich stworzeń we wszechświecie i spośród wszystkich ludzi na ziemi, którzy idą za Bogiem, potrafi naprawdę stanąć przed szatanem i nieść świadectwo o Bogu. Fakt, że miałam szczęście znaleźć się w takiej sytuacji, oznaczał, że Bóg chciał w wyjątkowy sposób mnie wywyższyć, czym okazał mi swoją przychylność. Wielkim wsparciem były dla mnie Szczególnie te słowa od Boga: „W przeszłości Piotr był ukrzyżowany głową w dół dla Boga; jednakże to ty koniec końców powinieneś zadowolić Boga i wyczerpać całą swą energię dla Niego”. Musiałam pomodlić się do Boga: „Boże Wszechmogący! W przeszłości Piotr został dla Ciebie ukrzyżowany do góry nogami, niosąc świadectwo swej miłości wobec Ciebie przed szatanem. Teraz w moim aresztowaniu przez rządzącą Chinami partię też zawierają się Twoje dobre intencje. Choć moja postawa jest zdecydowanie zbyt niedojrzała i nigdy nie mogłabym równać się z Piotrem, jest dla mnie wielkim zaszczytem, że mam okazję trwać przy świadectwie o Tobie. Jestem gotowa złożyć Ci swoje życie i bez wahania poniosę śmierć, by nieść o Tobie świadectwo”.

Rankiem 30 grudnia Miejskie Biuro Bezpieczeństwa Publicznego przysłało kolejnych funkcjonariuszy, by mnie przesłuchali. Gdy tylko weszłam do sali przesłuchań, jeden z nich kazał mi ściągnąć bawełniane spodnie i kurtkę i powiedział: „Zatrzymaliśmy już twoją młodszą siostrę i twojego syna. Wiemy, że cała twoja rodzina wierzy w Boga. Byliśmy w miejscu pracy twojego męża i dowiedzieliśmy się, że zaczęłaś wierzyć w Boga Wszechmogącego w 2008 roku…”. Tymi słowami uderzył w mój najsłabszy punkt, a w głowie zasiał mi zamęt. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że mogą też aresztować mojego syna i moją siostrę. W nagłym przypływie emocji zaczęłam się o nich naprawdę martwić, a moje serce bezwiednie oddaliło od Boga. Cały czas się zastanawiałam: „Czy są bici? Czy mój syn zniesie takie traktowanie?…”. I wtedy przypomniał mi się fragment z Bożego słowa: „Ze ilość cierpienia, jakie jednostka musi znieść, i dystans, jaki musi pokonać na swojej ścieżce, jest wyznaczony przez Boga i że nikt tak naprawdę nie może pomóc nikomu innemu(Ścieżka… (6), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boże słowa od razu wyrwały mnie z tego rozedrgania i pozwoliły mi uświadomić sobie, że ścieżka wiary każdej osoby jest z góry ustalona przez Boga. Każdy powinien trwać przy świadectwie o Bogu przed szatanem – więc czy dla nich też nie byłoby wielkim błogosławieństwem, gdyby mogli to uczynić? Gdy to sobie uświadomiłam, przestałam się martwić i już się o nich nie bałam. Poczułam się gotowa, by oddać ich Bogu i pozwolić Mu sprawować władzę i realizować swoje planowe działania. Właśnie wtedy inny policjant wymienił nazwiska kilku sióstr i zapytał, czy je znam. Gdy powiedziałam, że nie rozpoznaję żadnego nazwiska, zeskoczył ze swojego krzesła i ze złością przeciągnął mnie do metalowego stołka przy oknie. Przykuł mnie do niego kajdankami i pośpiesznie otworzył okno, aby zaczęło mnie owiewać mroźne powietrze, a sam polewał mnie zimną wodą, jednocześnie rzucając w moją stronę wyzwiskami. Następnie kilkanaście razy z rzędu uderzył mnie butem w twarz. Bił tak mocno, że zobaczyłam gwiazdki przed oczami, dzwoniło w uszach mi, a z ust poleciała krew.

Tej nocy przeniesiono mnie do najzimniejszego pokoju, w którym okna były całkiem pokryte lodem. Funkcjonariusze siłą odarli mnie ze wszystkich ubrań i kazali mi siedzieć całkiem nago na metalowym stołku przy oknie. Kajdankami przykuli mi ręce z tyłu krzesła, żebym w ogóle nie mogła się ruszyć. Jeden z bezwzględnych gliniarzy rzucił jeszcze lodowatym, złowieszczym tonem: „Nie zmieniamy metod przesłuchań ze względu na twoją płeć”. Mówiąc to, otworzył okno i poczułam, jak owiewa mnie przenikliwy, mroźny wiatr. Miałam wrażenie jakby w moje ciało wbijało się tysiąc noży. Dygocąc z zimna, powiedziałam przez zaciśnięte zęby: „Nie mogę być wystawiana na takie zimno. Cierpię na poporodowe reumatoidalne zapalenie stawów”. Na co funkcjonariusz odparł gwałtownie: „Och! To załatwi twoje zapalenie stawów jak należy! A przy okazji złapiesz jeszcze cukrzycę i chorobę nerek! Bez względu na to, ilu odwiedzisz lekarzy, nigdy nie wyzdrowiejesz!”. Następnie kazał komuś przynieść wiadro zimnej wody i zmusił mnie, bym wsadziła do niego nogi, ostrzegając przy tym: „Nie pozwól, aby z tego wiadra wylała się choć jedna kropla!”. Po czym dodatkowo polał mi plecy zimną wodą i jeszcze zaczął je wachlować kawałkiem tektury. Było minus dwadzieścia stopni Celsjusza, a lodowata woda sprawiała, że instynktownie wyciągnęłam stopy z wiadra, lecz policjant natychmiast zmusił mnie, bym ponownie je tam włożyła i zabronił nimi ruszać. Byłam tak przemarznięta, że całe moje ciało chwycił skurcz i nie mogłam przestać się trząść. Czułam, jakby krew zastygła mi w żyłach. Widząc mnie w takim stanie, policjanci byli zachwyceni i wybuchli odrażającym śmiechem, drwiąc ze mnie: „Nawet tańczysz do rytmu!”. Z całego serca nienawidziłam tej bandy nieludzkich bestii i demonów. Nagle przypomniał mi się film o piekielnych demonach, które dręczyły ludzi dla zabawy i czerpały przyjemność z oglądania, jak inni cierpią. Były całkowicie pozbawione uczuć i człowieczeństwa. Nie znały nic oprócz przemocy i okrucieństwa. Ci bezwzględni policjanci niczym się od nich nie różnili, a w rzeczywistości byli nawet gorsi. W ciągu jednej doby uderzyli mnie w twarz niezliczoną ilość razy, starając się wydobyć ze mnie informacje na temat kościelnych pieniędzy. Kiedy twarz napuchła mi już od tych uderzeń, przyłożyli lód, by zmniejszyć obrzęk, a potem kontynuowali bicie. Gdyby nie Boża ochrona, już dawno bym nie żyła. Kiedy zobaczyli, że nadal nie chcę mówić, zaczęli razić mnie paralizatorem w uda i pachwiny. Za każdym razem, gdy go przykładali, całe moje ciało skręcało się z bólu i ze skurczy. Jako że przykuli mnie kajdankami do metalowego krzesła, nie mogłam się nawet uchylać, więc po prostu musiałam znosić wszystko to, co mi robili: okrutne bicie, deptanie i upokorzenia. Tej gehenny, którą przeszłam, nie sposób opisać słowami, a oni przez cały ten czas po prostu śmiali się na całe gardło. Pewien młodszy policjant wymyślił coś jeszcze bardziej przerażającego – dwiema pałeczkami ścisnął mi sutek, a następnie wykręcił go najmocniej jak się dało. Ból był tak przeraźliwy, że krzyczałam z całych sił. Włożyli mi też butelkę z lodowatą wodą między nogi, tuż przy genitaliach, a potem wlali mi do nosa wodę z rozpuszczonym wasabi w proszku. Cały nos niewyobrażalnie piekł, a fale gorąca zdawały się uderzać prosto do mózgu. Nie śmiałam wciągnąć powietrza. Inny oprawca mocno zaciągnął się papierosem i dmuchnął prosto do mojego nosa, wywołując tym potworny atak kaszlu. Zanim zdołałam złapać oddech, inny funkcjonariusz przewrócił do góry nogami drewniany stołek i oparł na nim moje nogi tak, by odsłonić podeszwy stóp. Następnie wziął metalowy pręt i kilkanaście razy w nie uderzył. Bolało tak straszliwie, że myślałam, iż stopy po prostu mi odpadną. Cały czas krzyczałam z bólu. Po krótkim czasie spody stóp napuchły i poczerwieniały, lecz bezwzględny funkcjonariusz bezlitośnie dalej mnie torturował. Serce mocno mi waliło i myślałam, że jestem na krawędzi śmierci. Wtedy policjanci podali mi rodzaj szybko działającego tradycyjnego, chińskiego leku nasercowego, a gdy tylko mój stan trochę się poprawił, znów zaczęli mnie bić, grożąc: „Jeśli nie zaczniesz gadać, pobijemy cię i wyziębimy na śmierć! I tak nikt się nie dowie! Jeśli się dzisiaj nie przyznasz, możemy spędzić razem jeszcze kilka dni i zobaczymy, kto kogo przetrzyma! Przyprowadzimy tu twojego męża i syna, żeby zobaczyli, jak teraz wyglądasz, a jeśli nadal nic nam nie powiesz, postaramy się, żeby obaj wylecieli z pracy!”. Rzucali też drwiące uwagi w stylu: „Wierzysz w Boga? To dlaczego twój Bóg nie przychodzi ci na ratunek? Pewnie tak naprawdę nie jest wcale taki wspaniały!”. Całym sercem i całą duszą nienawidziłam tej wrogiej bandy podłych i dzikich bestii. Niezwykle trudno mi było wytrzymać ich okrutne tortury, ale jeszcze trudniej przychodziło mi znosić ich szkalowanie Boga. Dlatego wołałam desperacko do Boga, błagając Go, by mnie chronił, przepełnił wiarą, siłą i wolą do wytrzymania tego cierpienia, abym wytrwała. I właśnie wtedy w moich myślach pojawiły się Boże słowa: „Stąd w dniach ostatecznych musicie dawać świadectwo o Bogu. Bez względu na to, jak wielkie jest wasze cierpienie, powinniście iść do samego końca; nawet wydając ostatnie tchnienie nadal musicie być wierni Bogu i zdać się na Jego łaskę; tylko to jest prawdziwym umiłowaniem Boga, tylko to jest mocnym i donośnym świadectwem(Tylko doświadczając bolesnych prób, możesz poznać piękno Boga, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Pomyślałam sobie: „Właśnie tak! Boża wola wobec mnie jest taka, bym niosła świadectwo przed szatanem, więc powinnam wytrzymać cały ten ból i upokorzenie, by zadowolić Boga. Nawet jeśli zostanie mi już tylko ostatnie tchnienie, muszę pozostać wierna Bogu, bo na tym polega mocne, donośne świadectwo i w taki sposób upokarza się tego starego diabła”. Dzięki przewodnictwu Bożych słów miałam w sercu odnowione poczucie wiary i ufności. Byłam gotowa przebić się przez siły ciemności. Nawet jeśli miało to oznaczać śmierć, tym razem musiałam zadowolić Boga. Wówczas przyszedł mi na myśl jeden z kościelnych hymnów: „Oddam swoją miłość i lojalność Bogu, wypełnię moją misję uwielbiania Go. Jestem zdecydowany, aby nieugięcie nieść świadectwo 0 Bogu i nigdy nie ulec szatanowi. Och, moja głowa może pęknąć i może popłynąć krew, ale nie można stracić zapału ludu Bożego. Boże napomnienia spoczywają na sercu, postanawiam upokorzyć szatana. Ból i trudności są zesłane przez Boga, zniosę upokorzenie, aby być Mu wiernym. Nigdy więcej nie stanę się przyczyną łez lub strapienia Boga” („Pragnę ujrzeć dzień chwały Boga” w książce „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”). „Tak jest!” – pomyślałam sobie. „Nie powinnam ulegać ciału. Dopóki mam okazję upokarzać szatana i przynosić pociechę Bożemu sercu, jestem gotowa ofiarować swoje życie Bogu”. Gdy utwierdziłam się już w swoich zamiarach, bez względu na to, jak bardzo te demony mnie torturowały lub próbowały oszukać za pomocą swoich przebiegłych intryg, ja w głębi serca od początku do końca polegałam na Bogu. Boże słowa oświecały mnie i przewodziły mi od wewnątrz, napawając wiarą i siłą oraz pozwalając przezwyciężać słabość mego ciała. Bezwzględni policjanci dalej torturowali mnie wykorzystując do tego zimno. Wcierali mi w całe ciało lód, przez co trzęsłam się z zimna tak bardzo, jakbym była zamknięta w lodowej jaskini. Zęby głośno mi szczękały, a skóra zrobiła się sino fioletowa. Byłam torturowana do tego stopnia, że zatęskniłam za śmiercią, i około drugiej w nocy siłą rzeczy znów zaczęła ogarniać mnie słabość. Nie wiedząc, jak długo jeszcze będę musiała znosić to cierpienie, mogłam tylko w duchu raz za razem zanosić błaganie do Boga: „Dobry Boże, moje ciało jest zbyt słabe i już długo nie wytrzymam. Proszę, zbaw mnie!”. Bogu niech będą dzięki, że wysłuchał mojej modlitwy. Dokładnie w momencie, gdy nie mogłam już tego wszystkiego dłużej znieść, policja postanowiła przerwać przesłuchanie, ponieważ nie przynosiło żadnych efektów.

31 grudnia, trochę po drugiej po południu, funkcjonariusze zaciągnęli mnie z powrotem do celi. Byłam posiniaczona i zmasakrowana od stóp do głów. Ręce spuchły mi jak balony i były całe sine, wręcz fioletowe. Twarz miałam tak nabrzmiałą, że była o jedną trzecią większa niż normalnie, miała sino zielony kolor, była twarda w dotyku i zupełnie zdrętwiała. W kilku miejscach na ciele miałam też oparzenia od paralizatora. W mojej celi przebywało wtedy ponad dwadzieścia kobiet, a kiedy zobaczyły, jak te demony mnie potraktowały, wszystkie się rozpłakały. Niektóre nie odważyły się na mnie nawet spojrzeć, a jedna młoda członkini Partii Komunistycznej powiedziała: „Kiedy stąd wyjdę, zrezygnuję ze swojego członkostwa”. Jedna prawniczka spytała mnie: „Na którym posterunku pracują ci, którzy cię pobili? Jak się nazywali? Powiedz mi! Opublikuję wszystko na zagranicznej stronie internetowej i ich zdemaskujemy. Mówi się, że Chiny to państwo humanitarne, lecz gdzie jest w tym wszystkim jakiekolwiek człowieczeństwo? To przecież czysta dzicz!”. Mój los wzbudził gniew w wielu więźniarkach, które z oburzeniem wykrzykiwały: „Nigdy nie przypuszczałam, że Partia Komunistyczna może być tak okrutna! Nie mogę uwierzyć, że dopuściła się tak haniebnych działań. Wiara w Boga to przecież coś dobrego, powstrzymuje ludzi od popełniania przestępstw. Czyż nie mówi się, że w Chinach panuje wolność wyznania? To z pewnością nie jest żadna wolność religijna! W Chinach, jeśli masz pieniądze i władzę, to masz wszystko. Prawdziwi przestępcy są ciągle na wolności i nikt nie śmie ich aresztować. Zbrodniarze z celi śmierci zostają wypuszczeni na wolność, gdy tylko opłacą właściwych urzędników. W tym kraju nie ma żadnej sprawiedliwości ani równości!…”. W tym momencie od razu przypomniały mi się te Boże słowa: „Nadszedł już czas: człowiek już dawno temu zebrał całą swą siłę, poświęcił wszystkie wysiłki i zapłacił każdą cenę, by zerwać odrażającą twarz tego demona i pozwolić ludziom, którzy są zaślepieni i znoszą wszelkiego rodzaju cierpienia i trudności, wznieść się nad swój ból i odwrócić się od tego nikczemnego, starego diabła(Dzieło i wejście (8), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). „Czy naprawdę nienawidzicie wielkiego, czerwonego smoka? Czy naprawdę szczerze go nienawidzicie? Czemu pytałem was o to tak wiele razy? Czemu wciąż, raz za razem, zadaję wam to pytanie? Jaki obraz wielkiego, czerwonego smoka jest w waszym sercu? Czy naprawdę został on usunięty? Czy naprawdę nie uważacie go za waszego ojca? Wszyscy ludzie powinni dostrzegać Mój zamiar w Moich pytaniach. Nie zadaję ich po to, by wywołać złość ludu, ani po to, by wzbudzić bunt pośród ludzi, ani po to, by człowiek mógł odnaleźć swoje wyjście, ale po to, by pozwolić wszystkim ludziom wyzwolić się z niewoli wielkiego, czerwonego smoka(Słowa Boże dla całego wszechświata, rozdz. 28, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boże słowa były dla mnie wielkim pocieszeniem. Nigdy nie przypuszczałam, że okrutna, podła, demoniczna istota rządu KPCh może zostać obnażona poprzez tortury, którym zostałam poddana, że pozwolą one niewierzącym zobaczyć prawdziwe oblicze rządu KPCh i wspólnie powstać, by znienawidzić i odrzucić tego starego diabła. Było to naprawdę dzieło Bożej mądrości i wszechmocy. W przeszłości postrzegałam KPCh jako wielkie czerwone słońce, jako zbawcę narodu. Jednak po tym, jak stałam się ofiarą nieludzkiego prześladowania i tortur z rąk rządu KPCh, moje poglądy uległy całkowitej przemianie. Na własne oczy widziałam jego całkowity brak szacunku wobec ludzkiego życia. Zobaczyłam, jak bestialsko krzywdzi Bożych wybrańców i występuje przeciwko Niebu. Zrozumiałam, że to zły duch popełniający potworne zbrodnie – jest to wcielenie diabła i sprzeciwiający się Bogu demon. Bóg jest Panem stworzenia, a ludzie to istoty stworzone. Wiara w Boga jest rzeczą naturalną i słuszną, a mimo to rząd KPCh preparuje fałszywe oskarżenia, by bez skrupułów aresztować i dręczyć tych, którzy podążają za Bogiem. Rozpaczliwie pragnie zlikwidować wszystkich wyznawców Boga. Czyniąc to, wyraźnie obnaża diabelską naturę swojego nienawidzącego Boga i sprzeciwiającego Mu się postępowania. Bóg dwa razy przyszedł w ciele i za każdym razem znosił olbrzymie prześladowania i trudności oraz nagonkę ze strony diabła. Mimo to Bóg w milczeniu znosił wszystkie ataki i cierpienia, wykonując swoje dzieło zbawienia ludzkości. Boża miłość do człowieka jest naprawdę wspaniała! W tamtej chwili całym sercem i duszą nienawidziłam tej bandy demonów i szczerze żałowałam, że w przeszłości nie podążałam gorliwie za prawdą i nie wypełniałam swojego obowiązku, by odpłacić za Bożą miłość. Pomyślałam sobie, że jeśli pewnego dnia wyjdę stamtąd żywa, poświęcę się jeszcze bardziej wypełnianiu swych obowiązków i pozwolę Bogu pozyskać me serce.

Policja przesłuchiwała mnie później jeszcze cztery razy. Nie mogli ze mnie nic wyciągnąć, więc postawili mi sfabrykowane zarzuty „zakłócania porządku publicznego” i za kaucją w wysokości 5000 juanów zwolnili mnie na rok w oczekiwaniu na proces. Ostatecznie wyszłam na wolność 22 stycznia 2013 roku, po tym, jak rodzina wpłaciła kaucję. Po powrocie do domu, gdy tylko widziałam na szybach szron, serce zaczynało mi bić jak szalone. Bardzo pogorszył mi się wzrok, artretyzm przybrał na sile i pojawił się problem z nerkami. Cały czas było mi zimno, miewałam ataki paniki i odczuwałam drętwienie w obu dłoniach, z twarzy zeszła mi warstwa skóry i często po wewnętrznej stronie ud odczuwałam nieznośny ból, który wybudzał mnie ze snu. Były to wszystko dowody tortur tych diabłów.

Doświadczywszy nieludzkich prześladowań ze strony rządu KPCh, choć moje ciało zaznało różnego rodzaju tortur, moja relacja z Bogiem się zacieśniła: zyskałam więcej zrozumienia Bożej mądrości, wszechmocy, miłości i zbawienia, a także wzmocniło się moje postanowienie, by podążać za Bogiem Wszechmogącym. Postanowiłam iść za Bogiem przez resztę życia i starać się coraz bardziej Go kochać. W trakcie okrutnych prześladowań ze strony rządu KPCh osobiście doświadczyłam Bożej miłości, troski i ochrony. Gdyby Boże słowo nie prowadziło mnie przez cały czas, dając mi wiarę i siłę, nigdy nie byłabym w stanie znieść całego tego nieludzkiego dręczenia i tortur, które wycierpiałam. Dzięki temu, że sama doświadczyłam tej wyjątkowej sytuacji, wyraźnie zobaczyłam, że rząd KPCh to nic innego jak tylko nienawidzący Boga i stawiający Mu opór szatan. W swych wysiłkach, by zmienić Chiny w państwo ateistyczne i zawładnąć światem, rząd Chin nie cofnie się przed niczym i zrobi wszystko, co w jego mocy, by wypędzić Boga z tego świata. Wściekle tropi, aresztuje i prześladuje tych, którzy idą za Bogiem, a jego celem jest wyeliminowanie wszystkich wyznawców Boga, schwytanie ich wszystkich w swoją sieć, a tym samym całkowite obalenie Bożego dzieła. Rząd KPCh jest naprawdę z gruntu zły! To nic więcej jak demoniczna bestia, która pożera ludzi w całości – przewrotna, sprzeciwiająca się niebu, wroga sprawiedliwości i napędzająca funkcjonowanie zła szatańska siła ciemności. W Chinach rząd KPCh nie aresztuje złoczyńców, którzy prześladują i wykorzystują zwykłych, dobrych ludzi, a nawet dzieli się z nimi władzą prawną i polityczną. Brata się i prowadza z gangsterami i oszustami, zajmującymi się prostytucją, hazardem i handlem narkotykami, a nawet pomaga chronić ich interesy. Rząd KPCh za swoich wrogów uznaje tylko wyznawców Boga, kroczących w życiu właściwą drogą. Bezwzględnie ich uciska, prześladuje i aresztuje, wskutek czego wiele rodzin osób wierzących zostaje rozdzielonych, bliscy sobie ludzie są rozrzuceni na cztery strony świata i nie mogą wrócić do domu. Wielu z nich nie może nigdzie osiąść na stałe, lecz zostaje zmuszonych do prowadzenia tułaczego życia z dala od domu. Jeszcze inni za swoją wiarę w Boga zostają pobici i poddani okrutnym torturom, które kończą się paraliżem lub śmiercią. (…) Jest zupełnie jasne, że rząd KPCh to bestialski, nieludzki rzeźnik, diabeł i szatan, który w końcu nie uniknie sprawiedliwej Bożej kary za ohydne grzechy, jakie popełnił. Bóg Wszechmogący powiedział bowiem już dawno temu: „Gniazdo demonów z pewnością zostanie rozerwane na kawałki przez Boga, a wy staniecie u Jego boku – należycie wszak do Boga, a nie do tego imperium niewolników. Bóg już od dawna nie znosi aż do szpiku kości tego mrocznego towarzystwa. Zgrzyta zębami, bardzo pragnąc rozdeptać tego nikczemnego, ohydnego, starego węża, aby już nigdy więcej nie zdołał się podnieść i nigdy więcej nie mógł znęcać się nad człowiekiem; nie wybaczy mu jego czynów z przeszłości, nie zniesie tego, że zwiódł człowieka i wyrówna rachunki za każdy bez wyjątku z jego grzechów popełnionych na przestrzeni wieków; Bóg nie odpuści nawet najmniejszej przewiny temu prowodyrowi wszelkiego zła[1], lecz zniszczy go całkowicie(Dzieło i wejście (8), w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło). Boża sprawiedliwość jest godna chwały i czci, a Bóg rozpędzi i zniszczy królestwo szatana. Tu, na ziemi, ustanowione zostanie królestwo Boga, a Jego chwała z pewnością wypełni cały wszechświat!

Przypis:

1. Określenie „prowodyr wszelkiego zła” odnosi do starego diabła. Wyraża ono skrajną niechęć.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze