Czy naprawdę byłam „dobrą przywódczynią”?

28 marca 2025

Autorstwa Xiaoyue, Chiny

W maju 2020 roku zostałam wybrana na przywódczynię kościoła. Miesiąc później dwie współpracujące siostry zostały zwolnione. W ocenach napisanych przez braci i siostry przeczytałam, że te dwie siostry nie rozwiązywały problemów i ganiły ludzi, przez co czuli się oni ograniczani. Mówili, że te dwie siostry wykonywały swoje obowiązki tak, jakby były urzędniczkami, i wyczułam niechęć braci i sióstr wobec nich. Pomyślałam: „Czy to nie jest zbyt surowe demaskowanie i przycinanie innych, raniące ich uczucia? Nie ma w tym ani krzty miłości! Nie mogę być taka jak one, przycinać i strofować ludzi na każdym kroku. Muszę być taktowna, gdy widzę, że bracia i siostry mają problemy. W ten sposób wszyscy poczują, że łatwo się ze mną dogadać, że troszczę się o innych i że jestem dobrą i wyrozumiałą przywódczynią”. W późniejszych interakcjach z braćmi i siostrami skupiałam się na subtelnym dobieraniu słów, starając się nie ranić uczuć innych, a gdy pojawiały się jakieś problemy, odpowiednio się z ludźmi komunikowałam i mówiłam w delikatny i łagodny sposób. Rzadko przycinałam innych lub demaskowałam problemy braci i sióstr. Po pewnym czasie wielu braci i sióstr zaczęło mnie chwalić, mówiąc, że jestem przywódczynią, która niczego nie udaje, używa łagodnych słów i z którą łatwo się dogadać. Wszystkie te pochwały od braci i sióstr sprawiły, że poczułam się bardzo zadowolona. Później już zawsze w ten sposób rozmawiałam z innymi.

Po dłuższej styczności z bratem Li Liangiem zauważyłam, że wykonując swoje obowiązki, zawsze dąży do reputacji i statusu. Nadzorował pracę nad materiałami wideo i powinien był bardziej zgłębiać technologię ich tworzenia. On jednak uważał, że uczenie się technik to praca za kulisami, więc nie wkładał w to żadnego wysiłku, ponieważ nie mógłby się tym popisywać. Zamiast tego często pomagał braciom i siostrom naprawiać elektronikę, co opóźniało jego pracę. Wiedziałam, że jako przywódczyni muszę zwrócić uwagę na problemy Li Lianga, by mógł je sobie uświadomić i wprowadzić poprawki na czas. Ale potem pomyślałam: „Li Liang ma o mnie dobre zdanie i wykazuje entuzjazm, gdy przychodzę na spotkania ich zespołu. Jeśli zdemaskuję jego problemy zaraz po tym, jak zostałam przywódczynią, pomyśli, że trudno się ze mną dogadać i że brakuje mi miłości, a to zepsułoby dobre wrażenie, jakie na nim zrobiłam. Nie mogę być zbyt bezpośrednia, wskazując na problemy, muszę być bardziej taktowna”. Kiedy więc zobaczyłam Li Lianga, powiedziałam po prostu: „Jako przełożeni musimy traktować priorytetowo studiowanie technologii tworzenia wideo, w przeciwnym razie odbije się to na postępach naszej pracy”. Li Liang przytaknął i wyraził chęć zmiany. Jednak później odkryłam, że nadal nie wkłada wysiłku w naukę technologii tworzenia wideo. Chciałam go zdemaskować, ale potem pomyślałam: „Jest młody i już teraz godne pochwały jest to, że był w stanie odłożyć na bok swoją pracę, aby wykonywać swoje obowiązki w kościele. A co, jeśli się zniechęci po tym, jak go przytnę i zdemaskuję? Czy bracia i siostry nie powiedzą, że jestem taka jak poprzednie przywódczynie, które zostały zwolnione, że tylko ganię ludzi i nie okazuję im miłości? Czy nie zniszczy to dobrego wrażenia, jakie zrobiłam na braciach i siostrach?”. Mając to na uwadze, znalazłam dla Li Lianga film ze świadectwem z doświadczenia, który odnosił się do jego stanu, w nadziei, że sam się opamięta. Li Liang przyznał jedynie, że gonił za reputacją i statusem, ale nie zdawał sobie sprawy z powagi problemu. W odpowiedzi delikatnie poradziłam mu, by nie zabiegał o reputację i status. Potem kontynuował wykonywanie swoich obowiązków jak zwykle, co skutkowało brakiem postępów w pracy nad materiałami wideo. Wkrótce zwierzchnicy przyszli przyjrzeć się pracy i na podstawie swojego nagminnego zachowania przy wykonywaniu obowiązków Li Liang został zwolniony. Zwierzchnicy zapytali mnie wtedy: „Dlaczego nie omówiłaś tego z Li Liangiem i nie rozwiązałaś jego problemów? Dlaczego go nie zastąpiłaś, skoro nie nadawał się do tej roli?”. Moja twarz zapłonęła. Zdałam sobie sprawę, że nie mogę zrzucić winy za zwolnienie Li Lianga na kogoś innego. Gdybym w porę ujawniła naturę i konsekwencje jego pogoni za reputacją i statusem w pracy i pomogła mu poznać samego siebie, możliwe, że nie doszłoby do tego. To sprawiło, że poczułam ogromny żal. Po cichu modliłam się do Boga: „Boże, doskonale zdawałam sobie sprawę, że Li Liang goni za reputacją i statusem, a przy wykonywaniu obowiązków brakuje mu zasad, powinnam była go zdemaskować i przyciąć, ale obawiałam się, że przez to będzie miał o mnie złe zdanie, więc nie wskazałam na jego problemy ani go nie zdemaskowałam, co doprowadziło do strat w pracy. Boże, proszę, oświeć mnie i poprowadź, bym poznała swoje zepsute usposobienie”.

Szukając odpowiedzi, przypomniałam sobie o filmie ze świadectwem z doświadczenia, który kiedyś widziałam. Zatytułowany był: „Co kryje się za »dobrym wizerunkiem«”. Otworzyłam film i przeczytałam ten fragment Bożych słów: „Kiedy niektórzy przywódcy kościoła widzą, że bracia lub siostry wykonują swoje obowiązki w sposób niedbały, nie ganią ich, choć powinni to robić. Kiedy widzi, że ewidentnie cierpią na tym interesy domu Bożego, nie przejmuje się tym ani nie docieka i nie uraża innych w najmniejszym stopniu. W rzeczywistości nie okazuje zrozumienia dla ludzkich słabości, gdyż jego intencją i celem jest zjednanie sobie ludzkich serc. W pełni świadomie myśli on: »Dopóki będę tak postępować i nikogo nie urażę, inni będą uważać, że jestem dobrym przywódcą. Będą mieli o mnie dobrą opinię i wysokie mniemanie. Będą mnie lubić i okazywać mi aprobatę«. Ten człowiek nie dba o to, jak wiele szkód przynosi to interesom domu Bożego, jak bardzo cierpi na tym wejście w życie wybrańców Bożych ani jak dalece zaburzone jest ich życie kościelne, po prostu trwa w swojej szatańskiej filozofii i nikogo nie uraża. W głębi serca on nigdy nie czuje wyrzutów sumienia. Kiedy widzi, że ktoś powoduje zakłócenia i wywołuje niepokoje, może co najwyżej zamienić z nim kilka słów na ten temat, bagatelizując sprawę i na tym poprzestać. Taki człowiek nie będzie omawiał prawdy ani wskazywał tej osobie istoty problemu, a tym bardziej analizował jej stanu i nigdy nie będzie omawiał Bożych intencji. Fałszywi przywódcy nigdy nie demaskują ani nie analizują zepsutych skłonności ludzi ani błędów, które oni często popełniają. Nie rozwiązuje żadnych rzeczywistych problemów, lecz zawsze pobłaża błędnym praktykom i przejawom zepsucia u innych i bez względu na to, jak zniechęceni lub słabi są ludzie, nie traktuje tego poważnie. On głosi jedynie pewne słowa i doktryny oraz wygłasza kilka słów napomnienia, aby uporać się z sytuacją w sposób powierzchowny, starając się utrzymać harmonię. W rezultacie, wybrańcy Boga nie wiedzą, jak zastanawiać się nad sobą i poznawać samych siebie, żadne przejawy ich skażonych skłonności nie są rozwiązywane i żyją oni wśród słów i doktryn, pojęć i wyobrażeń, bez jakiegokolwiek wejścia w życie. Wierzą nawet w swoich sercach: »Nasz przywódca ma dla naszych słabości nawet więcej zrozumienia niż Bóg. Nasza postawa jest zbyt słaba, byśmy mogli sprostać wymaganiom Boga. Wystarczy, jeśli będziemy spełniać wymagania naszego przywódcy; podporządkowując się przywódcy, podporządkowujemy się Bogu. Jeśli nadejdzie dzień, kiedy Zwierzchnictwo go zwolni, nie będziemy siedzieć cicho; aby zatrzymać naszego przywódcę i nie dopuścić do jego zwolnienia, będziemy negocjować ze Zwierzchnictwem i zmusimy ich, by przystali na nasze żądania. W ten sposób oddamy sprawiedliwość naszemu przywódcy«. Kiedy ludzie mają w sercach takie myśli, kiedy zbudowali taką relację ze swoim przywódcą, a w ich sercach zrodził się ten rodzaj zależności, zazdrości oraz czci wobec przywódcy, wiara w ich przywódcę jeszcze bardziej wzrasta i zawsze chcą bardziej słuchać jego słów niż poszukiwać prawdy w słowach Bożych. Taki przywódca niemal zajął w sercach ludzi miejsce Boga. Jeśli przywódca chętnie zgadza się na utrzymanie takiej więzi z wybrańcami Boga, jeśli w głębi serca czerpie z niej radość i wierzy, że wybrańcy Boży powinni go tak traktować, to w niczym nie różni się od Pawła i wstąpił już na ścieżkę antychrysta, a Boży wybrańcy zostali już zwiedzeni przez tego antychrysta i całkowicie brakuje im rozeznania(Punkt pierwszy: Usiłują zjednać sobie ludzkie serca, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Po przeczytaniu tych słów Bożych zastanowiłam się nad sobą. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że bracia i siostry, kierowani swoim zepsutym usposobieniem, utrudniają pracę kościoła, wykonując swoje obowiązki, a jednak ani ich nie demaskowałam, ani nie przycinałam, tylko wypowiadałam miłe słowa, by dodać im otuchy. Robiłam to, by ludzie postrzegali mnie jako troskliwą i wyrozumiałą przywódczynię. Przejawiała się w tym próba zdobycia ludzkich serc, jak obnażył to Bóg. Zastanowiłam się nad swoimi interakcjami z Li Liangiem. Już dawno zauważyłam, że dąży do zdobycia reputacji i statusu, że zaniedbuje swoje obowiązki jako kierownik i że spowalnia to ogólne postępy pracy. Wiedziałam też, że potrzebuje niezwłocznie wskazówek i napomnienia, ale martwiłam się, że gdybym obnażyła jego problemy, powiedziałby, że nie we mnie miłości i zbyt jestem surowa w swoich żądaniach, więc mówiłam łagodnie. Przypominałam mu i zachęcałam go, by nie zabiegał o reputację i status, ale skupił się na swoim głównym obowiązku. Li Liang nie dostrzegł swoich problemów, ale nawet wtedy ich nie demaskowałam ani nie analizowałam. Zamiast tego spróbowałam podejść go nie wprost i wysłałam mu film ze świadectwem z doświadczenia, licząc, że sam się opamięta. Dostrzegałam problemy moich braci i sióstr, ale nigdy ich nie demaskowałam, żeby wszyscy postrzegali mnie jako osobę troskliwą, z którą łatwo się dogadać, i dobrą przywódczynię, która jest wyrozumiała wobec innych. Robiłam to, by zdobyć ludzkie serca. Tak naprawdę kroczyłam ścieżką antychrysta! Moim obowiązkiem, jako przywódczyni, powinno być omawianie prawdy, rozwiązywanie problemów braci i sióstr oraz ochrona pracy kościoła. Patrzyłam jednak, jak Li Liang żyje w zepsutym usposobieniu i opóźnia pracę, a ale z nim nie rozmawiałam, nie prowadziłam go, nie demaskowałam ani nie przycinałam. W ogóle nie wypełniałam swoich obowiązków. Gdzie było moje człowieczeństwo? Aby zachować wizerunek „dobrej przywódczyni” w oczach innych, lekceważyłam interesy kościoła. Byłam naprawdę samolubna i podła! Zdając sobie z tego sprawę, poczułam głęboki żal i miałam wyrzuty sumienia. Kiedy ponownie zobaczyłam Li Lianga, otworzyłam się przed nim oraz obnażyłam i przeanalizowałam jego problemy. Powiedział: „Rzadko wytykasz nam problemy i zawsze tak łagodnie się wyrażasz, a to nie jest korzystne ani dla nas, ani dla pracy kościoła. To wspaniale, że poruszyłaś ten temat dzisiaj. Poznałem naturę i konsekwencje dążenia do reputacji i statusu”. Słysząc to, poczułam się naprawdę zawstydzona. Li Liang nie miał mi za złe, że zwróciłam uwagę na jego problemy. Wręcz przeciwnie, był w stanie zaakceptować te wskazówki i zastanowić się nad sobą. Zrozumiałam, że wyrządzam ludziom krzywdę, jeśli ich nie demaskuję i nie prowadzę, widząc problemy!

Niedługo później odkryłam, że kierowniczka pracy przy podlewaniu, Xue Mei, nie ma poczucia brzemienia, wykonując obowiązki, i pławi się w cielesnych wygodach. Przerzucała pracę, którą miała wykonać, na podlewających, nie śledząc ani nie nadzorując szczegółów. Nie wiedziała nawet, jak przebiegają zgromadzenia nowych wierzących. Pomyślałam sobie: „Aby pracować przy podlewaniu, trzeba mieć przynajmniej poczucie brzemienia i odpowiedzialności. Jej sposób wykonywania obowiązków opóźni pracę kościoła i utrudni wzrost życia nowych wierzących. Muszę więc omówić z nią naturę i konsekwencje oddawania się wygodom, aby pomóc jej zmienić podejście do obowiązków”. Ale potem pomyślałam: „To ja z nią rozmawiałam i ją zdemaskowałam, kiedy została zwolniona z funkcji liderki zespołu. Od czasu jej zwolnienia czuję, że bardzo się ode mnie oddaliła. Jeśli ponownie wytknę jej problemy, czy pomyśli, że zawsze ją demaskuję i przycinam i że nie ma we mnie ani krzty miłości? Gdyby tak się stało, jej opinia o mnie byłaby jeszcze gorsza. Dam sobie spokój i nie będę jeszcze bardziej pogarszać naszych stosunków”. Kiedy ponownie zobaczyłam Xue Mei, powiedziałam luźnym tonem: „Wyniki podlewania nie były ostatnio zbyt dobre. Musimy szybko zmienić nasze podejście do obowiązków i wziąć na siebie większą odpowiedzialność!”. Usłyszawszy to, Xue Mei opuściła głowę i powiedziała: „Nie miałam poczucia brzemienia, wykonując obowiązki; muszę to natychmiast zmienić”. Zauważyłam, że wygląda na zakłopotaną, i pomyślałam, że dam jej czas na zastanowienie się nad tym. Później Xue Mei nadal ociągała się z wykonywaniem swoich obowiązków bez żadnego poczucia brzemienia. W rezultacie coraz więcej nowych wierzących nie gromadziło się regularnie, przez co praca przy podlewaniu bardzo się opóźniła. Przełożeni przyjrzeli się schematom w moim zachowaniu i odkryli, że wykonując obowiązki, chronię tylko swoją reputację i swój status, a nawet gdy widzę problemy moich braci i sióstr, nie demaskuję ich ani nie przycinam. Dostrzegli, że wcale nie chronię interesów domu Bożego, że nie rozwiązuję na czas problemów związanych z brakiem postępów w różnych obszarach pracy kościoła i że nie wykonuję żadnej rzeczywistej pracy. W rezultacie, zgodnie z zasadami, zostałam zwolniona. Przepełniał mnie żal i czułam się winna. To, że różne elementy pracy kościoła poniosły straty, było spowodowane moją pogonią za reputacją i statusem oraz tym, że nie dbałam o interesy kościoła. Pomyślałam o nagminnym zachowaniu Xue Mei i o tym, że nie nadaje się już na kierowniczkę i że należy ją natychmiast zwolnić. Omówiłam to więc z przywódcami i zwolniłam ją.

Później spotkałam dwóch braci w domu, w którym udzialano gościny. Jeden z nich powiedział mi wprost, że jestem utalentowaną osobą, którą można szkolić, że potrafię znosić cierpienie i płacić cenę, wykonując swoje obowiązki, i że jestem po prostu młoda, więc to zrozumiałe, że nie radzę sobie dobrze, biorąc pod uwagę duże obciążenie pracą w kościele. Drugi brat się z tym zgodził. Przypomniałam sobie, że zanim zostałam zwolniona, wielu braci i wiele sióstr prawiło mi komplementy, mówiąc, że jestem bezpretensjonalną przywódczynią, która mówi łagodnie i z którą łatwo się dogadać. Nawet teraz, gdy spowodowałam tak wielkie straty w pracy kościoła, bracia i siostry wciąż nie rozeznali się co do mnie i stanęli w mojej obronie. Czy nie wprowadziłam wszystkich w błąd? Myśląc o tym, poczułam strach. Pomodliłam się więc do Boga, prosząc Go, by mnie oświecił i poprowadził do poznania moich problemów. Później przeczytałam fragment słów Bożych: „Niektórzy ludzie myślą, że ich teksty są dobre, że są utalentowanymi pisarzami. Inni sądzą, że są dobrymi przywódcami, filarami wspierającymi kościół. Jeszcze inni uważają, że są dobrymi ludźmi. Gdy tylko z jakiegoś powodu zepsuje się ich dobry wizerunek samych siebie, poświęcają oni temu wiele uwagi i płacą cenę, głowiąc się, jak zaradzić tej sytuacji. Jednak nigdy nie odczuwają wstydu, wyrzutów sumienia ani nie czują się dłużnikami Boga z powodu złych ścieżek, które obrali, ani z powodu różnych rzeczy, które zrobili wbrew prawdzie. Nigdy nie mają takich uczuć. Stosują wszelkie taktyki, by wprowadzać ludzi w błąd i zjednać sobie ich serca. Czy to jest wykonywanie obowiązku istoty stworzonej? Zdecydowanie nie. Czy jest to praca, którą powinni wykonywać przywódcy kościelni? Zdecydowanie nie. (…) Ci ludzie wymachują sztandarem wykonywania obowiązku przywódcy, ale nie robią tego, co przywódca powinien robić. Ich działania nie mają nic wspólnego z wypełnianiem obowiązku przywódcy, odgrywają rolę antychrysta i zastępują szatana, żeby zaburzać i niszczyć dzieło domu Bożego oraz zwodzić wybrańców Bożych, by odrzucili prawdziwą drogę i Boga. Wszystkie ich działania i zachowania ujawniają usposobienie i naturę szatana oraz prowadzą do tego, że ludzie stronią od Boga, odrzucają Jego oraz prawdę, a także oddają cześć tym ludziom i podążają za nimi. Pewnego dnia, gdy całkowicie zwiodą ludzi i przejmą nad nimi pełną kontrolę, ci zaczną ich czcić, podążać za nimi i okazywać im posłuszeństwo. Wówczas antychryści osiągną swój cel, jakim jest usidlenie ludzkich serc. Są przywódcami kościoła, ale nie wykonują pracy powierzonej im przez Boga, nie wykonują pracy przywódców i pracowników. Zamiast tego oddziałują na wybrańców Bożych, zwodząc ich, usidlając i kontrolując oraz biorąc owce, które ewidentnie należą do Boga, w swoje własne ręce, pod swoją komendę. Czyż nie są złodziejami i bandytami? Czy rywalizując z Bogiem o Jego wybrańców, nie służą jako pachołkowie szatana? Czyż tacy antychryści nie są wrogami Boga? Czy nie są wrogami Jego wybrańców? (Są). Są nimi w stu procentach. Są wrogami Boga i Jego wybrańców; nie ma co do tego cienia wątpliwości(Punkt pierwszy: Usiłują zjednać sobie ludzkie serca, w: Słowo, t. 4, Demaskowanie antychrystów). Bóg ujawnia, że jeśli przywódca lub pracownik nie wypełnia swoich obowiązków i zobowiązań, nie demaskuje braci i sióstr, gdy widzi, że podążają niewłaściwą ścieżką w swoich obowiązkach i powodują straty w pracy kościoła, a zamiast tego używa sztuczek, by pozyskać i wprowadzić w błąd innych, by stworzyć swój korzystny wizerunek w sercach ludzi, aby ludzie go podziwiali i darzyli uznaniem, to w gruncie rzeczy jest to konkurowanie z Bogiem o Jego wybrańców i kroczenie ścieżką antychrysta. Rozważając mój czas w roli przywódczyni, by stworzyć w sercach braci i sióstr obraz mnie jako „dobrej przywódczyni” i sprawić, by wszyscy mnie szanowali i podziwiali, nawet gdy widziałam braci i siostry żyjących w zepsutym usposobieniu i utrudniających pracę kościoła, nie demaskowałam ich ani nie przycinałam, a jedynie łagodnie z nimi rozmawiałam, delikatnie ich napominając i dodając im otuchy. To sprawiło, że bracia i siostry podziwiali mnie i chwalili jako dobrą i wyrozumiałą przywódczynię. Nawet gdy spowodowałam poważne straty w pracy kościoła i zostałam zwolniona, nadal nie rozeznali się co do mnie, a nawet mówili, że to tylko dlatego, że jestem młoda i nie radzę sobie dobrze. Niektórzy nawet mi współczuli i stawali w mojej obronie. Jako przywódczyni nie prowadziłam ludzi przed oblicze Boga, a zamiast tego wykorzystywałam swoje obowiązki jako okazję do zdobycia ludzkich serc, sprawiając, że patrzyli na mnie z podziwem i mieli dla mnie miejsce w swoich sercach. Czym moje działania różniły się od działań bandytów i rabusiów, których Bóg demaskował? Mogło się wydawać, że Li Liang i Xue Mei szkodzą pracy kościoła, nie praktykując prawdy, ale w rzeczywistości to ja im pobłażałam i ich kryłam. Wolałam poświęcić interesy kościoła, by chronić swoją reputację i status, i kroczyłam ścieżką antychrysta. To jest coś, co obraża usposobienie Boga! Moje zwolnienie było Bożą sprawiedliwością i gdybym nie okazała skruchy, zostałabym potępiona i wyeliminowana przez Boga. Zdając sobie z tego sprawę, poczułam strach i pomodliłam się do Boga: „Boże, mówiłam słodkie słówka, by zjednać sobie ludzi i chronić swoją reputację i swój status. Kroczę ścieżką antychrysta. Boże! Nie chcę już dłużej czynić zła i sprzeciwiać się Tobie; pragnę okazać skruchę”.

Zastanawiając się nad tym, zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze inny błędny punkt widzenia. Myślałam, że łagodne mówienie, delikatne podejście i powstrzymywanie się od demaskowania i przycinania ludzi oznacza, że okazuję im miłość, podczas gdy demaskowanie i przycinanie to przejaw surowości i braku wyrozumiałości. Poszukując i kontemplując, przeczytałam kilka fragmentów słów Bożych: „Wybrańcy Boga powinni przynajmniej posiadać sumienie i rozsądek, powinni też angażować się i wchodzić w interakcje z ludźmi – i załatwiać sprawy – zgodnie ze standardami normalnego człowieczeństwa. Oczywiście najlepiej jest praktykować zgodnie z zasadami prawdy, których wymaga Bóg; to zadowala Boga. Jakich więc zasad prawdy żąda Bóg? Aby ludzie okazywali wyrozumiałość wobec słabości i negatywizmu innych, gdy ci okazują słabość i negatywizm; aby zważali na cierpienia i trudności innych, pytali ich o to, oferowali pomoc i wsparcie oraz czytali im słowa Boga, pomagając im rozwiązywać problemy, by wyzbyli się słabości i aby zostali przyprowadzeni przed oblicze Boga. Czy jest to sposób praktykowania zgodny z zasadami? Praktykowanie w ten sposób jest zgodne z zasadą prawdy. Oczywiście tego rodzaju relacje są również zgodne z zasadami. Kiedy ludzie celowo zachowują się wścibsko i destrukcyjnie lub nieostrożnie i niedbale podczas wykonywania obowiązków, a ty to widzisz i jesteś w stanie zająć się sytuacją zgodnie z zasadami oraz możesz im to wytknąć, upomnieć i pomóc, jest to zgodne z zasadami prawdy(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (14), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). „W aktywnym aspekcie, jak wyraża się konstruktywna mowa? Jest to głównie zachęcanie, ukierunkowywanie, prowadzenie, napominanie, rozumienie i pocieszanie. Czasami, w niektórych szczególnych przypadkach, konieczne jest obnażenie cudzych błędów i przycinanie ludzi po to, by mogli poznać prawdę i wzbudzić w sobie pragnienie skruchy. Dopiero wówczas osiąga się pożądany efekt. Taki sposób praktyki jest bardzo korzystny dla ludzi. Jest to dla nich zarazem budujące, jak i realnie pomocne, czyż nie?(Co to znaczy dążyć do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Po przeczytaniu słów Bożych zrozumiałam, że przycinanie ludzi nie jest przejawem surowości, że jest ono korzystne dla ich wejścia w życie i dobrego wykonywania obowiązków oraz że może pomóc im postępować zgodnie z zasadami. Zrozumiałam również, że w podejściu do braci i sióstr powinniśmy kierować się zasadami. Jeśli druga osoba jest chwilowo zniechęcona i słaba, powinniśmy z nią rozmawiać i pomagać jej z miłością, stosownie do jej postawy, nie pozwalając jej ugrząźć w trudnościach i zapewniając jej ścieżkę praktyki i wejścia w życie. Ale tych, którzy mają rażąco skażone skłonności, którzy pomimo licznych rozmów nadal zakłócają i zaburzają pracę kościoła, w ogóle się nie zmieniając, musimy demaskować i przycinać zgodnie ze słowami Boga, aby mogli poznać swoje problemy oraz naturę i konsekwencje wykonywania obowiązków pod wpływem zepsutego usposobienia. To właśnie oznacza prawdziwe pomaganie ludziom. Zrozumiałam również, że bycie surowym wobec ludzi odnosi się głównie do niesprawiedliwego ich traktowania. Wygląda to tak, że gdy tylko ktoś odkrywa niewielkie uchybienie lub błąd, to nie patrzy na kontekst ani nie bierze pod uwagę stanu i trudności braci i sióstr, ani ich postawy, tylko bezmyślnie traci panowanie nad sobą i beszta ludzi. Jednak demaskowanie i przycinanie ludzi oznacza, że gdy odkrywamy, iż bracia i siostry postępują wbrew zasadom lub zakłócają pracę kościoła, ulegając swoim skażonym skłonnościom, potrafimy czerpać z Bożych słów, aby ich prowadzić, przycinać, rozmawiać z nimi i im pomagać. Dzięki temu bracia i siostry mogą poznać swoje problemy i w porę skorygować swój stan oraz dobrze wykonywać swoje obowiązki. Jest to korzystne dla wejścia w życie przez braci i siostry, a także dla pracy kościoła. I nie jest to surowość wobec ludzi. A jak ja się zachowałam w stosunku do Li Liang i Xue Mei? Uważałam, że gdybym ich przycięła i zdemaskowała, to byłoby zbyt surowe i pozbawione miłości, i że powinnam po prostu delikatnie ich zachęcać. W rezultacie nie dostrzegli swoich skażonych skłonności, a to przyniosło straty w pracy kościoła. Zdałam sobie sprawę, że takie działania nie pomagały im, tylko szkodziły. To nie była prawdziwa miłość. Moje zapatrywania były naprawdę absurdalne i niezgodne z prawdą!

Później przeczytałam więcej słów Bożych: „Jeśli robisz coś tylko po to, by inni to widzieli i zawsze chcesz zyskać pochwały i podziw innych ludzi, lecz nie akceptujesz Bożej kontroli, to czy Bóg nadal jest w twoim sercu? Tacy ludzie nie mają bogobojnego serca. Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych korzyściach, nie bierz pod uwagę ludzkich interesów i nie zważaj na własną dumę, reputację i status. Musisz brać pod uwagę przede wszystkim interesy domu Bożego i uczynić z nich swój priorytet. Powinieneś mieć wzgląd na Boże intencje i zacząć od zastanowienia się, czy w to, jak wykonywałeś swój obowiązek, nie zakradły się jakieś nieczystości, czy byłeś lojalny, czy uniosłeś swoją odpowiedzialność i czy dałeś z siebie wszystko; a także czy myślałeś wyłącznie o swoich obowiązkach i pracy kościoła. Musisz przemyśleć te rzeczy. Jeśli będziesz często o nich myślał i zrozumiesz je, łatwiej ci będzie dobrze wykonywać swój obowiązek(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Niektórzy przywódcy i pracownicy lubią pomagać ludziom poprzez strofowanie, inni poprzez motywowanie, a jeszcze inni poprzez demaskowanie, oskarżanie i przycinanie. Bez względu na zastosowaną metodę – jeśli rzeczywiście może ona doprowadzić cię do wejścia w prawdorzeczywistość, rozwiązać twoje rzeczywiste trudności i pomóc ci zrozumieć intencje Boga, umożliwiając ci tym samym poznanie siebie i znalezienie ścieżki praktyki, to gdy w przyszłości staniesz w obliczu podobnej sytuacji, będziesz mieć już ścieżkę, którą możesz podążać. Dlatego też najbardziej podstawową miarą tego, czy przywódca lub pracownik spełnia standardy, jest to, czy potrafi wykorzystywać prawdę do rozwiązywania problemów i trudności innych osób, pozwalając im zrozumieć prawdę i zyskać ścieżkę praktyki(Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (2), w: Słowo, t. 5, Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników). Po przeczytaniu słów Bożych odnalazłam ścieżkę praktyki. Musiałam traktować priorytetowo interesy kościoła, wykonując obowiązki, i na bok odłożyć swój osobisty status i wizerunek. Musiałam być w stanie prowadzić braci i siostry w taki sposób, by poszukiwali prawdy, poznali swoje braki i się nad nimi zastanowili w obliczu problemów, aby mogli wykonywać swoje obowiązki zgodnie z zasadami. Kiedy odkrywam, że ktoś zakłóca i zaburza pracę kościoła, muszę w porę omówić z nim prawdę, aby rozwiązać problem, muszę przycinać i demaskować ludzi, gdy jest to konieczne, aby zapewnić płynne postępy pracy. Tylko w ten sposób mogę wypełniać swoje obowiązki jako przywódczyni. Pomyślałam o tym, że Bóg, aby nas zbawić, nie tylko wypowiada pocieszające i zachęcające słowa, ale także przemawia zgodnie z potrzebami naszego zepsutego człowieczeństwa, wyraża prawdę, by osądzić i obnażyć naszą buntowniczość, abyśmy mogli poznać naszą zepsutą naturę, wyznać ją i okazać skruchę Bogu. Niezależnie od tego, czy słowa Boże są przypomnieniami i ponagleniami, czy też surowym obnażeniem i osądem, ostatecznym celem jest oczyszczenie i przemienienie nas, abyśmy mogli dostąpić zbawienia. Idąc naprzód, musiałam praktykować prawdę, nie myśleć już o swoim wizerunku i priorytetowo traktować pracę kościoła oraz wejście braci i sióstr w życie.

Wkrótce zostałam ponownie wybrana na przywódczynię. Pewnego razu byłam na zgromadzeniu z kilkoma liderami zespołów i zauważyłam, że jedna z liderek była opieszała we wdrażaniu pracy. Kiedy zapytałam ją o powód, zrzuciła winę na innych. Dostrzegłam lekceważące podejście liderki do obowiązków i to, że ona nadal nie widzi swojego problemu, choć jej praca była opóźniona. Wiedziałam, że muszę obnażyć jej problemy, aby mogła poznać swoje zepsute usposobienie i zmienić podejście do swoich obowiązków. Ale potem pomyślałam o tym, że dopiero co zostałam wybrana na przywódczynię, i zastanawiałam się: „Co ona o mnie pomyśli, jeśli wytknę jej problemy zaraz po tym, jak zostałam przywódczynią? W przeszłości obie byłyśmy liderkami zespołów i kiedy razem wykonywałyśmy obowiązki, miała o mnie całkiem dobre zdanie. Może najlepiej będzie, jeśli krótko wspomnę o jej problemie?”. Ale potem pomyślałam o tym, że będąc już wcześniej przywódczynią, poniosłam porażkę, bo ciągle starałam się chronić swój wizerunek i nikogo nie demaskowałam ani nie przycinałam, przez co zaszkodziłam pracy kościoła. Dlaczego wciąż chciałam się chronić zamiast praktykować prawdę w obliczu problemów? Przypomniały mi się te słowa Boże: „Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych korzyściach, nie bierz pod uwagę ludzkich interesów i nie zważaj na własną dumę, reputację i status. Musisz brać pod uwagę przede wszystkim interesy domu Bożego i uczynić z nich swój priorytet. Powinieneś mieć wzgląd na Boże intencje(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Mając to na uwadze i opierając się na słowach Bożych, obnażyłam i przeanalizowałam naturę oraz konsekwencje niedbałego podejścia liderki zespołu do obowiązków. Po moim omówieniu liderka przyznała, że faktycznie wykonywała swoje obowiązki niedbale i nie chodziło o to, że nie potrafiła ich wykonywać, ale że po prostu nie wkładała w to serca i ulegała rutynie. Powiedziała również, że od tego momentu jest gotowa zmienić podejście i należycie wykonywać swoje obowiązki. Kiedy zobaczyłam, że była w stanie w jakimś stopniu poznać samą siebie, zdałam sobie sprawę, jak cudownie jest praktykować zgodnie ze słowami Boga! Później, gdy zauważałam, że chcę chronić swój wizerunek podczas wykonywania obowiązków, świadomie modliłam się do Boga, by zbuntować się przeciwko swojej cielesności, i czerpałam z Bożych słów, by w porę zapewniać wskazówki i pomoc, prowadząc braci i siostry do autorefleksji i poznania samych siebie. Po pewnym czasie praktykowania w ten sposób zauważyłam, że bracia i siostry nie tylko nie postrzegają mnie negatywnie z powodu mojego wskazywania i obnażania problemów, ale zamiast tego są w stanie zastanowić się nad sobą i poznać siebie, a ich podejście do obowiązków również zmieniło się na lepsze. Czułam też, że poczyniłam większe postępy niż wcześniej. Wszystko to, co zrozumiałam, i przemiany, jakie przeszłam, zawdzięczam wyłącznie przewodnictwu słów Bożych. Bogu niech będą dzięki!

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Powiązane treści

Przebudzenie z niepewności

Autorstwa Zhenxi, miasto Zhengzhou, Prowincja Henan Dziesięć lat temu, popychana przez mój arogancki charakter, nie byłam nigdy w stanie...

Po śmierci żony

Autorstwa Zhanqiego, ChinyŻona i ja przyjęliśmy dzieło Boże dni ostatecznych jesienią dwa tysiące siódmego. Słowa Boga przekonały mnie, że...

Połącz się z nami w Messengerze