Czy uprzejmość jest trafnym kryterium oceny dobrego człowieczeństwa?

23 lipca 2023

Autorstwa Li Xiang, Filipiny

Kiedy byłam mała, ludzie mówili, że jestem rozsądna i grzeczna; byłam dobrym dzieckiem. Rzadko się gniewałam i nigdy nie sprawiałam kłopotów. Kiedy przyjęłam wiarę, byłam też miła w stosunku do innych braci i sióstr. Byłam tolerancyjna, cierpliwa i kochająca. Pamiętam, jak kiedyś ucząc starszych członków, jak posługiwać się komputerem, cierpliwie wszystko powtarzałam. Nawet jeśli czasami wolno się uczyli, a ja się trochę denerwowałam, starałam się nie okazywać zniecierpliwienia, z obawy, że inni oskarżą mnie o brak miłosierdzia. W rezultacie bracia i siostry często mówili, że mam dobre człowieczeństwo, a przełożony wybrał mnie do podlewania nowych, mówiąc, że tylko ludzie życzliwi i cierpliwi mogą dobrze pełnić ten obowiązek. Słysząc to, byłam zadowolona z siebie, i upewniłam się, że bycie uprzejmym jest oznaką dobrego człowieczeństwa.

Później razem z siostrą Li Ming zostałyśmy przywódczyniami w kościele. Po pewnym czasie wspólnej pracy, zauważyłam, że Li Ming chce robić wszystko po swojemu i jest wybuchowa. Jeśli sprawy nie szły po jej myśli, często wpadała w złość. Ponadto nie dawała wglądu w swoją pracę i często była zwodnicza. Nie działała zgodnie z zasadami i nie chroniła dzieła kościoła. Przez pewien czas kontaktowała się z braćmi i siostrami przez telefon. Wiedziałam, że to może pozwolić policji ich wyśledzić i przysporzyć kłopotów kościołowi, i kilka razy myślałam, żeby ją powstrzymać, ale gdy już miałam się odezwać, wycofywałam się. Sądziłam, że jeśli wytknę jej problem wprost, może pomyśleć, że choć na zewnątrz zachowuję się jak miła osoba, w swoich słowach i czynach jestem bezlitosna, i dlatego trudno się z mną dogadać. Ostatecznie postanowiłam pójść na kompromis i po prostu zapytać ją, czy używa telefonu komórkowego. Kiedy się nie przyznała, wiedziałam, że kłamie, ale nie zdemaskowałam jej i nie powstrzymałam, bojąc się, że to spowoduje rozłam między nami i będzie miała o mnie złe zdanie. Później zauważyłam, że problemy Li Ming stają się coraz poważniejsze. Pewnego razu bracia i siostry powiedzieli mi, że jej mąż tylko popisuje się podczas zebrań, mówiąc o doktrynie i nie rozwiązuje praktycznych problemów. Opowiada innym o tym, jak bardzo cierpi i poświęca się w swoim obowiązku, tylko po to, by go podziwiali. Po zbadaniu sprawy stwierdzono, że nie nadaje się on na przywódcę i powinien zostać zwolniony. Kiedy powiedziałam o tym Li Ming, bardzo się zdenerwowała. Powiedziała, że ocena braci i sióstr jest fałszywa i krzywdząca dla jej męża. Spytała nawet, dlaczego nie prześwietliliśmy tych, którzy zgłosili tę sprawę, a jedynie jej męża. Byłam zszokowana – nie sądziłam, że Li Ming może mieć tak złe nastawienie. Próbując załagodzić sytuację, powiedziałam jej: „Ucisz swoje serce i szukaj woli Bożej w tej sprawie. Nie pozwól, by zawładnęły tobą emocje”. Ale ona w ogóle mnie nie słuchała i nie odpuszczała. Z powodu celowego oporu ze strony Li Ming, problem jej męża pozostał nierozwiązany. Potem Li Ming nawet zbeształa braci i siostry podczas spotkania, doprowadzając jedną z sióstr do łez. Problem Li Ming robił się bardzo poważny. Inni obiektywnie i sprawiedliwie ocenili jej męża, przywołując jedynie fakty, ale ponieważ zagrażało to jej interesom, wpadła w gniew i zaatakowała ich. Miała złe człowieczeństwo! Chciałam zgłosić jej problem naszemu przełożonemu, ale pomyślałam: „Czy to nie jest po prostu donoszenie i wbijanie jej noża w plecy? Ponadto przełożony na pewno wezwie ją na omówienie sprawy, a jeśli się dowie, że to ja ją zgłosiłam, co sobie o mnie pomyśli? Czy nie powie, że lekceważyłam ją za jej plecami i że mam złe człowieczeństwo?”. Ostatecznie zrezygnowałam ze zgłoszenia jej, ale czułam się trochę stłumiona i udręczona. Jakby mnie gnębił jakiś tyran.

Później, po tym jak inni ludzie ją zgłosili, Li Ming została w końcu zwolniona. W wyniku tego, przełożony zdemaskował mnie, mówiąc: „Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że dobrze dogadujesz się ze wszystkimi, nie masz prawdziwej lojalności wobec Boga. Dlaczego nie ujawniłaś i nie powstrzymałaś Li Ming, widząc jej problem? Jak mogłaś nie zgłosić tak istotnej sprawy? Czy chcesz chronić pracę kościoła, czy nie?”. Dopiero kiedy przełożony się ze mną rozprawił, ocknęłam się i zaczęłam modlić się do Boga i rozmyślać. Natrafiłam na fragment Bożych słów, które mówią: „Musi istnieć kryterium »posiadania dobrego człowieczeństwa«. Nie polega ono na podążaniu ścieżką umiarkowania. Nie jest to trzymanie się zasad, dbanie o to, by nikogo nie obrazić, zjednywanie sobie innych, bycie gładkim i miłym wobec wszystkich, tak by wszyscy dobrze o tobie mówili. To nie jest kryterium. Cóż zatem nim jest? To umiejętność podporządkowania się Bogu i prawdzie. To podchodzenie do swoich obowiązków oraz wszelkiego rodzaju ludzi, wydarzeń i rzeczy zgodnie z zasadmai oraz z poczuciem odpowiedzialności. Wszyscy widzą to jasno; każdy dobrze to rozumie w swoim sercu. Ponadto Bóg bada serca ludzi i zna sytuację każdego z osobna; kimkolwiek są, nikt nie jest w stanie oszukać Boga. Niektórzy ludzie ciągle chełpią się swoim dobrym człowieczeństwem, tym, że nigdy nie mówią źle o innych ani nigdy nikomu nie zaszkodzili, i twierdzą, że nigdy nie pożądali cudzej własności. W sporach o interesy wolą nawet ponieść stratę niż kogoś wykorzystać, i wszyscy uważają ich za dobrych ludzi. Jednak gdy wykonują swoje obowiązki w domu Bożym, są przebiegli i śliscy, zawsze knując coś dla własnej korzyści. Nie myślą o interesach domu Bożego, nigdy nie traktują jako pilne tego, co Bóg traktuje jako pilne, nie myślą tak, jak Bóg, i nigdy nie potrafią odłożyć na bok własnych interesów, aby wykonywać swoje obowiązki. Nigdy nie porzucają własnych interesów. Nawet gdy widzą, jak niegodziwi ludzie czynią zło, nie demaskują ich; nie mają za grosz zasad. Cóż to jest za człowieczeństwo? To nie jest dobre człowieczeństwo. Nie zwracajcie uwagi na to, co mówią tacy ludzie. Musicie dostrzec, co urzeczywistniają, co ujawniają i jaka jest ich postawa, gdy wykonują swoje obowiązki, a także to, jaki jest ich stan wewnętrzny i co kochają. Jeśli uwielbienie własnej sławy i korzyści przewyższa u nich lojalność względem Boga, jeśli przeważa nad interesami domu Bożego albo nad szacunkiem dla Boga, to czy tacy ludzie mają w sobie człowieczeństwo? Nie są obdarzeni człowieczeństwem(Oddając serce Bogu, można pozyskać prawdę, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Dzięki słowom Boga zrozumiałam, że człowieczeństwa nie można oceniać na podstawie zewnętrznych cech, takich jak to, czy ktoś ma łagodny temperament, czy obgaduje ludzi za ich plecami, lub czy potrafi harmonijnie współżyć z innymi, ale raczej na podstawie jego stosunku do Boga i prawdy, tego, czy odpowiedzialnie traktuje obowiązek, oraz czy w obliczu problemów stoi po stronie Boga i działa zgodnie z prawdą i zasadami. Dawniej sądziłam, że mam dobre człowieczeństwo. Na zewnątrz byłam uprzejma i miałam miłą osobowość, ale kiedy zauważyłam, że Li Ming kontaktuje się z braćmi i siostrami przez komórkę, co zagrażało bezpieczeństwu kościoła, martwiłam się, że zwracając jej uwagę zniszczę naszą relację, więc tylko subtelnie wspomniałam jej o tym. Kiedy się nie przyznała, nie zdemaskowałam i nie powstrzymałam jej. Pomyślałam sobie: „Jeśli coś pójdzie źle, nie powie, że jej nie ostrzegałam”. Takie postępowanie nie wpływało na mój wizerunek i zwalniało mnie z odpowiedzialności. Myślałam tylko o własnym interesie, statusie i wizerunku, nie zwracając uwagi na dzieło kościoła czy bezpieczeństwo braci i sióstr. Byłam samolubna i zdradliwa! Widząc, jak Li Ming poniosły emocje i zaatakowała innych z powodu sytuacji z jej mężem, powinnam była natychmiast zgłosić to przełożonemu, ale martwiłam się, że Li Ming uzna to za zdradę, więc milczałam. Miało to negatywny wpływ na pracę kościoła, i szkodziło braciom i siostrom. Gdzie było moje człowieczeństwo? Rozważając swoje postępowanie w świetle Bożych słów o sądzie, poczułam się winna. Myślałam, że mam dobre człowieczeństwo, ale dzięki objawieniu Bożych słów i dzięki faktom, które mnie obnażyły, moje postrzeganie siebie całkowicie się zmieniło. Na zewnątrz byłam życzliwa, ale za tą życzliwością kryły się nikczemne zamiary. Dbałam tylko o swoje interesy i nie chroniłam pracy kościoła. Handlowałam fałszywą dobrocią, chciałam zadowolić wszystkich. Byłam fałszywie pobożna i zdradliwa. Pojąwszy to, nie śmiałam twierdzić, że mam dobre człowieczeństwo.

Później natknęłam się na inny fragment Bożych słów. „Istotę »dobrego« zachowania, takiego jak bycie przystępnym i uprzejmym, można opisać jednym słowem: udawanie. Takie »dobre« zachowanie nie rodzi się ze słów Boga ani w wyniku praktykowania prawdy czy postępowania zgodnie z zasadą. Z czego zatem wynika? Jego źródłem są ludzkie motywy, intrygi, udawanie, odgrywanie ról, bycie fałszywym. Kiedy ludzie trzymają się tych »dobrych« zachowań, ich celem jest uzyskanie tego, czego chcą; w innym przypadku, nigdy by sobie tego nie robili i nie żyli wbrew własnym pragnieniom. Co to znaczy »żyć wbrew własnym pragnieniom«? Chodzi o to, że ich prawdziwa natura nie jest tak grzeczna, niewinna, łagodna, życzliwa i cnotliwa, jak ludzie sobie wyobrażają. Tacy ludzie nie żyją zgodnie z sumieniem i rozsądkiem, natomiast żyją po to, aby osiągnąć określony cel lub zaspokoić jakąś potrzebę. Jaka jest prawdziwa natura człowieka? Ogłupiała i ignorancka. Bez praw i przykazań nadanych przez Boga ludzie nie mieliby pojęcia, czym jest grzech. Czy nie taka była kiedyś ludzkość? Dopiero kiedy Bóg wydał prawa i przykazania, ludzie nabrali pewnego pojęcia o grzechu. Nadal nie znali jednak pojęcia dobra i zła, rzeczy pozytywnych i negatywnych. I jak w tej sytuacji mogliby zdawać sobie sprawę, czym są właściwe zasady mówienia i działania? Czy mogliby wiedzieć, jakie sposoby działania, jakie dobre zachowania, powinny towarzyszyć normalnemu człowieczeństwu? Czy mogliby wiedzieć, skąd bierze się prawdziwie dobre zachowanie, jaką drogą powinni podążać, aby urzeczywistniać podobieństwo do człowieka? Nie mogliby. Z powodu szatańskiej natury ludzi, z powodu ich instynktów, mogli oni jedynie odgrywać role i udawać, że żyją przyzwoicie i godnie – co dało początek oszustwom, takim jak bycie wyrafinowanym i rozsądnym, łagodnym, uprzejmym, szanującym starszych i opiekującym się młodszymi, miłym i przystępnym; w taki właśnie sposób zrodziły się te sztuczki i oszukańcze techniki. A kiedy się pojawiły, ludzie wybiórczo trzymali się jednego lub obu tych kłamstw. Jedni wybrali bycie miłymi i przystępnymi, drudzy postanowili być wyrafinowani, rozsądni i łagodni, inni – uprzejmi, szanujący starszych i troszczący się o młodszych, jeszcze inni stali się ucieleśnieniem wszystkich tych cech. A mimo to ludzi przejawiających takie »dobre« zachowania określam jednym terminem. Co to za termin? »Gładkie kamienie«. Czym są gładkie kamienie? To te kamienie na brzegu rzeki, które zostały wyszorowane i wypolerowane z ostrych krawędzi przez latami przepływającą wodę. I chociaż po nadepnięciu na nie nic nas nie zaboli, przy braku ostrożności można się na nich poślizgnąć. Z wyglądu i kształtu te kamienie są bardzo piękne, ale po zabraniu ich do domu są zupełnie bezużyteczne. Nie chcesz się ich pozbyć, ale zatrzymanie ich też nie ma sensu – tym właśnie jest »gładki kamień«. Dla Mnie ludzie przejawiający takie pozornie dobre zachowania są nijacy. Na zewnątrz udają, że są dobrzy, ale w ogóle nie akceptują prawdy, wypowiadają ładnie brzmiące słowa, ale nie robią nic prawdziwego. Są jedynie gładkimi kamieniami. Jeśli będziesz omawiać z nimi prawdę i zasady, oni zaczną opowiadać ci o dobrych manierach i grzeczności. Gdy będziesz mówić im o rozpoznawaniu antychrystów, oni będą rozprawiać o szacunku dla starszych i opiece nad młodymi, o subtelności i rozwadze. Jeśli im powiesz, że należy postępować według zasad, szukać tych zasad w trakcie pełnienia obowiązków i nie działać samowolnie, jaką przybiorą postawę? Stwierdzą: »Postępowanie tak, jak nakazują zasady prawdy, to inna kwestia. Ja tylko chcę być osobą wyrafinowaną i rozważną oraz by inni pochwalali to, co robię. Dopóki szanuję starszych i dbam o młodych, a inni mi przyklaskują, to mi wystarczy«. Obchodzi ich jedynie właściwe zachowanie, nie skupiają się na prawdzie(Czym jest dążenie do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Dzięki słowom Boga zrozumiałam, że że życzliwość i przystępność, zachowania uważane przez tradycyjną kulturę za dobre, są w istocie tylko udawaniem. Ci, którzy tak się zachowują, stwarzają tylko pozory, i oszukują ludzi, by zdobyć ich podziw, szacunek i pochwały. To tylko spisek i zdrada, a postępując w ten sposób, stajesz się oszustem. Zrozumiałam też, że choć starałam się być dobrą osobą, to wciąż byłam bardzo samolubna i zdradliwa, ponieważ za tym wszystkim kryły się złe intencje. Chciałam zrobić dobre wrażenie na ludziach, żeby mnie szanowali i chwalili. Od najmłodszych lat tradycyjna kultura uczyła mnie, bym ceniła dobre postępowanie. Myślałam, że dobrym postępowaniem zdobędę pochwały ludzi wokół mnie. Kiedy uwierzyłam, nadal starałam się być miła i przystępna dla wszystkich i zachowywać dobry wizerunek oraz status pośród braci i sióstr, szczególnie, gdy byłam partnerką Li Ming. Zauważyłam, że kilka razy używała swojego telefonu, łamiąc zasady, narażając braci i siostry oraz ignorując interesy kościoła, więc powinnam ją zdemaskować i powstrzymać, ale w obawie, że wyrobi sobie o mnie złe zdanie, pozwalałam na to. Widziałam wyraźnie, że Li Ming chroni swojego męża, a nawet ucisza braci i siostry. To nie był zwykły przypadek zepsucia, jej człowieczeństwo było złe, nie była odpowiednią przywódczynią, i należało ją od razu zgłosić. Jednak ja znów wybrałam milczenie, aby chronić swój status i wizerunek. Ugryzłam rękę, która mnie karmi. W ogóle nie chroniłam interesów kościoła. Boleśnie uświadomiłam sobie, że starania, by być przyjazną i miłą, nie tylko nie pomogły mi zmienić mojego zepsutego usposobienia, ale wręcz sprawiły, że stałam się bardziej zdradliwa. Moim celem nie było praktykowanie prawdy, ale ukrycie moich nikczemnych intencji, by wszyscy myśleli, że mam rzeczywistość prawdy i że jestem kochająca i miła. Oszukiwałam ich, żeby mi zaufali i okazali szacunek oraz aprobatę. Byłam na drodze fałszywie pobożnych faryzeuszy i sprzeciwiałam się Bogu. Bóg by mnie potępił i wyrzucił, gdybym postępowała tak dalej.

Później przeczytałam kolejne dwa fragmenty słów Boga. „Jakie konsekwencje występują, gdy ludzie zawsze myślą o własnym interesie, gdy zawsze starają się chronić własną dumę i próżność, gdy zdradzają zepsute usposobienie, ale nie szukają prawdy, aby je skorygować? Wówczas nie mają oni wejścia w życie, brakuje im prawdziwych doświadczeń i świadectwa. A to jest niebezpieczne, prawda? Jeśli nigdy nie praktykujesz prawdy, jeśli brak ci jakichkolwiek doświadczeń i świadectwa, to w odpowiednim czasie zostaniesz zdemaskowany i wyrzucony. Jaki jest pożytek z ludzi bez doświadczeń i świadectwa w domu Bożym? Z pewnością wykonają źle każdy obowiązek; nie umieją niczego zrobić poprawnie. Czy nie są po prostu śmieciami? Jeśli ludzie, po latach wiary w Boga, nigdy nie praktykują prawdy, to zaliczają się do niewierzących, są źli. Jeśli nigdy nie praktykujesz prawdy, jeśli twoje wykroczenia stają się coraz częstsze, to twój koniec jest wyznaczony. Widać wyraźnie, że wszystkie twoje wykroczenia, błędna ścieżka, którą kroczysz, i twoja odmowa pokuty – wszystko to łączy się w mnóstwo złych uczynków; twój koniec będzie zatem taki, że pójdziesz do piekła, zostaniesz ukarany. Czy uważasz, że to błaha sprawa? Jeśli nie zostałeś jeszcze ukarany, nie zdajesz sobie sprawy, jakie to jest przerażające. Kiedy nadejdzie ten dzień i naprawdę staniesz w obliczu nieszczęścia i śmierci, będzie już za późno na żale. Jeśli w swojej wierze w Boga nie akceptujesz prawdy lub jeśli wierzyłeś w Boga od lat, ale nie nastąpiła w tobie zmiana, ostateczną konsekwencją będzie to, że zostaniesz wyrzucony i opuszczony(Część trzecia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). „Tylko wtedy, gdy ludzie działają i postępują zgodnie ze słowami Boga, mają prawdziwe ugruntowanie. Jeśli nie postępują zgodnie ze słowami Boga i skupiają się tylko na udawaniu, że dobrze się zachowują, czy w rezultacie mogą stać się dobrymi ludźmi? Absolutnie nie. Dobre zachowanie nie może zmienić ludzkiej istoty. Tylko prawda i słowa Boga mogą zmienić usposobienie, myśli i opinie ludzi oraz stać się ich życiem. (…) Co powinno być podstawą czynów i wypowiedzi ludzi? Słowa Boga. Jakie są więc wymagania i standardy, które Bóg ma dla czynów i wypowiedzi ludzi? (Aby były konstruktywne wobec innych). Dokładnie. Przede wszystkim, musisz mówić prawdę, mówić szczerze i przynosić pożytek innym. Mowa musi co najmniej budować ludzi, a nie oszukiwać ich, wyśmiewać, wprowadzać w błąd, ośmieszać, obrażać, ograniczać, ranić, obnażać ich słabości lub szydzić z nich. To jest wyraz normalnego człowieczeństwa. To jest cnota człowieczeństwa. (…) Czasami, w niektórych szczególnych przypadkach, konieczne jest obnażenie błędów innych ludzi, rozprawienie się z nimi i przycięcie, po to by mogli poznać prawdę i wzbudzić w sobie pragnienie skruchy. Dopiero wówczas osiąga się pożądany efekt. Taki sposób praktyki jest bardzo korzystny dla ludzi. Jest to dla nich zarazem budujące, jak i realnie pomocne, czyż nie?(Czym jest dążenie do prawdy (3), w: Słowo, t. 6, O dążeniu do prawdy). Słowa Boga mnie zaniepokoiły. Jeśli ktoś w każdej sytuacji decyduje się dbać o własne interesy, zamiast praktykować prawdę, będzie gromadził coraz więcej wykroczeń, i w końcu zostanie dokładnie zdemaskowany i odrzucony przez Boga. Nawet widząc, że bezpieczeństwo moich braci i sióstr jest zagrożone, a praca kościoła ucierpiała, nie dbałam o zasady i nie chroniłam dzieła kościoła, starałam się tylko być tak zwaną dobrą osobą. Nawet jeśli zyskałam szacunek i aprobatę innych, w oczach Boga byłam złoczyńcą i ostatecznie Bóg by mną pogardził i mnie ukarał. Przeraziłam się, zdając sobie sprawę z tych konsekwencji, i byłam gotowa naprawić swoje błędne dążenia. Słowa Boże wskazały mi właściwą ścieżkę praktyki. Tylko postępując i mówiąc zgodnie z Bożymi słowami możemy budować innych. Nie ma znaczenia, czy mówimy mocnym, czy łagodnym głosem, czy jesteśmy taktowni w naszych słowach. Najważniejsze jest to, by mówić w sposób budujący dla braci i sióstr. Jeśli mamy do czynienia z kimś, kto potrafi przyjąć prawdę, powinniśmy mu pomagać z miłością. Jeśli ktoś nie rozumie prawdy i szkodzi pracy, możemy to omówić, dać mu wskazówki i wsparcie. Jeżeli po omówieniu nadal nie ma prawdziwej poprawy, możemy rozprawić się z nim i przyciąć go, odsłaniając istotę jego problemu. Może się wydawać, że to surowe lekceważenie ludzkich uczuć, ale własnie to przyniesie ludziom korzyść i wsparcie. Jeśli jednak to antychryst lub złoczyńca, zakłócający pracę kościoła, powinniśmy go zdemaskować i powstrzymać lub zgłosić przełożonym, żeby chronić dzieło kościoła oraz chronić braci i siostry przed zakłóceniami i zwiedzeniem. Tylko w ten sposób praktykujemy prawdę i okazujemy człowieczeństwo i dobroć. Skorygowałam też pewien błędny pogląd. Sądziłam, że zgłaszanie kogoś za łamanie zasad jest donosicielstwem, zdradą lub nielojalnością. To nie była prawda. Takie postępowanie chroni pracę kościoła i jest dobrym uczynkiem. Kiedy zobaczyłam, że Li Ming ma poważny problem, który ogranicza braci i siostry oraz im szkodzi, powinnam od razu wspomnieć o tym przełożonym, lub nawet ją zgłosić. To była kwestia zasad dotyczacych pracy kościoła. Nie byłaby to zdrada, ale raczej ochrona pracy kościoła. Kiedy to zrozumiałam, wiele z moich obaw zniknęło i poczułam się o wiele swobodniej.

Później ktoś zgłosił, że pewien brat ciągle się ociąga i unika wszelkich trudności. Inni zwrócili mu na to uwagę i kilkakrotnie się z nim rozprawili, ale on nadal nie chciał tego przyjąć. W oparciu o zasady zdecydowaliśmy, że trzeba go zwolnić, i jasno przedstawić mu jego problemy, żeby mógł się zastanowić nad sobą. Pomyślałam jednak: „Wytykanie komuś jego problemów, może go urazić. Może moja partnerka z nim to omówi, a ja się nie będę mieszać, bo mógłby o mnie źle pomyśleć”. Wtedy zdałam sobie sprawę, że znów usiłuję chronić swój status i wizerunek. Przypomniałam sobie słowa Boga: „Dla wszystkich, którzy wypełniają swój obowiązek, bez względu na to, jak głębokie czy płytkie jest ich zrozumienie prawdy, najprostszą drogą praktyki, dzięki której można wejść w rzeczywistość prawdy, jest myślenie we wszystkim o interesie domu Bożego i porzucenie samolubnych pragnień, indywidualnych intencji, motywacji, dumy i statusu. Przedkładaj korzyści domu Bożego ponad wszystko – przynajmniej tyle powinno się zrobić(Wolność i wyzwolenie można zyskać tylko przez odrzucenie skażonego usposobienia, w: Słowo, t. 3, Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych). Słowa Boga wskazały mi ścieżkę praktyki. W obliczu problemów musimy odłożyć na bok nasze pragnienia i reputację, dbać o interesy kościoła i słuchać Bożej woli. Jedynie takie szczere działanie zostanie pochwalone przez Boga. Zrozumienie tego zmotywowało mnie, szczegółowo omówiłam zachowanie brata zgodnie z Bożymi słowami. Gdy to zrobiłam, poczułam się spokojna. Zrozumiałam, że możemy osiągnąć prawdziwy pokój i szczęście, tylko praktykując prawdę.

Napełniła mnie wdzięczność do Boga. To Jego słowo pomogło mi zobaczyć, jak absurdalny jest nacisk tradycyjnej kultury na uprzejmość i ugodowość, i jakie szkody wyrządza to ludziom. Pozwoliło mi również doświadczyć wyzwolenia, które przychodzi po wyrwaniu się z okowów tradycyjnej kultury. Dzięki Bogu za Jego zbawienie!

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Opóźnione przebudzenie

Autorstwa Lin Min, Chiny W 2013 przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego dni ostatecznych. Wtedy byłam pełna zapału. Często czytałam słowa...

Połącz się z nami w Messengerze