Wyzwolenie z więzów zazdrości
W styczniu 2018 przyjęłam dzieło Boga Wszechmogącego w dniach ostatecznych. Wkrótce powierzono mi główny wokal w wideoklipach do hymnów. Na początku słyszałam od wielu braci i sióstr, że ładnie śpiewam, gdzie bym nie poszła, tam byłam rozpoznawana. Cieszyło mnie to, bo czułam się jak gwiazda. Kilka miesięcy później wybrano mnie na przywódczynię kościoła. Wielu nowych wierzących trzeba było podlewać i było dużo pracy ewangelizacyjnej. By lepiej pomagać nowym w ich problemach, oglądałam filmy ewangelizacyjne, starając się zrozumieć prawdę o dziele Boga, a ilekroć pojawiały się pojęcia lub problemy, których oni nie rozumieli, potrafiłam je omówić i rozwiązać ich problemy. Prowadziłam duże spotkania, a bracia i siostry często chwalili mnie za mój dobry charakter i zdolność rozumienia. Cieszyłam się z aprobaty, jaką zyskałam u braci i sióstr. Jednak nie za dobrze szła mi praca ewangelizacyjna. Ilekroć przywódcy sprawdzali, jak skutecznie wykonywana jest ta praca w kościołach, mój kościół miał najgorsze wyniki. Siostra Cathy została przenieniona do naszego kościoła, by głosić ewangelię, i szybko się przystosowała. Potrafiła omawiać i rozwiązywać problemy, z jakimi inni się borykali, i prowadziła aktywne omówienia podczas spotkań. Powinnam się była cieszyć, że siostra Cathy jest taka odpowiedzialna, ale nie polubiłam jej, sama nie wiedziałam dlaczego. Ilekroć siostra Cathy prowadziła omówienia z braćmi i siostrami, nie chciałam nawet na nią patrzeć. Zwłaszcza, gdy słyszałam, jak mówili, że siostra Cathy jest świetna i że chcieliby ją wybrać na diakonkę, czułam się jeszcze bardziej nieswojo. Myślałam: „Zanim tu przyszłaś, bracia i siostry mnie chwalili za mój dobry charakter, zrozumienie i podlewanie, to mnie podziwiali, a teraz myślą, że ty jesteś najlepsza, i ciebie podziwiają. A co ze mną?”. Wtedy właśnie siostra Cathy obudziła we mnie zazdrość, martwiłam się, że odbiera mi moje miejsce w sercach braci i sióstr.
Siostra Cathy często dowiadywała się o to, jak radzą sobie nowi wierzący, a wielu z nich udawało się do niej ze swymi problemami. Raz siostra, którą podlewałam, miała trudności w pracy ewangelizacyjnej i zapytała mnie o opinię. Porozmawiałam z nią, a ona poszła do siostry Cathy. Gdy się o tym dowiedziałam, bardzo się zasmuciłam. Uznałam, że nie potraktowała serio moich sugestii, że uważała siostrę Cathy za lepszą ode mnie, że już mnie nie będzie podziwiać. Zasmucona pomyślałam: „Źle mi idzie praca ewangelizacyjna i muszę się poprawić. Wtedy nie będę gorsza niż siostra Cathy, a jeśli w przyszłości bracia i siostry będą mieć problemy, przyjdą do mnie, nie do niej”. W kolejnych dniach zauważyłam, że siostra Cathy jada późno i jest bardzo zajęta, a czasem nawet pracuje w nocy. Dlatego ja też do późna siedziałam przy swoich obowiązkach. W ten sposób bracia i siostry mogli zobaczyć, że też jestem odpowiedzialna i nie gorsza od niej. Kościół zrobił wybory na diakona ewangelizacyjnego. Pod każdym względem siostra Cathy była idealną kandydatką, ale ja nie chciałam jej wybrać. Pomyślałam, że gdy zdobędzie pozycję w kościele, oczy wszystkich zwrócą się stopniowo na nią i zostanie uznana za dużo zdolniejszą ode mnie, ale ponieważ przywódcy nie są w stanie całej pracy wykonywać sami i potrzebują diakonów do pomocy, zastanawiałam się, czy powinnam wybrać siostrę Cathy. Gdybym tak zrobiła, bracia i siostry na pewno skupiliby się wokół niej, a mnie by porzucili. Musiałam jednak przyznać, że siostra Cathy ma bardzo dobry charakter i że nadawała się na diakonkę ewangelizacyjną. Długo się zastanawiałam, aż w końcu niechętnie ją wybrałam.
Raz kościół szukał brata lub siostrę z dobrą znajomością filipińskiego i angielskiego do nagrywania klipów muzycznych. Siostra Cathy dobrze znała filipiński i angielski, więc bracia i siostry postanowili ją wybrać. Z frustracją pomyślałam: „Ja też dobrze znam oba te języki, czemu więc nie wybrali mnie, tylko ją?”. Byłam nie tylko zazdrosna, ale czułam też w sercu nienawiść. Ponieważ siostra Cathy miała nieco aroganckie usposobienie, przywódcy sprawdzali, jak sobie radzi z wypełnianiem obowiązków, i poprosili, żebym napisała, jak ją oceniam. Cieszyłam się i chciałam zwrócić uwagę na jej inne wady, żeby przywódcy powierzyli jej inne obowiązki i żebym nie musiała się z nią stykać. Ale wiedziałam, że nie powinnam tak myśleć, że muszą ją sprawiedliwie ocenić. Przywódca powiedział nam też, że choć siostra Cathy ma skażone usposobienie, musimy traktować ją sprawiedliwie i zgodnie z zasadami. Ja jednak chciałam, żeby odeszła, bo wtedy nie martwiłabym się o to, czy bracia i siostry ją podziwiają. Pomyślałam: „Zanim się zjawiłaś, bracia i siostry do mnie przychodzili, szukając odpowiedzi. A teraz zawsze zwracają się do ciebie, nie do mnie”. Te myśli sprawiły, że czułam się dotknięta i nieszczęśliwa. Nie chciałam jej widzieć podczas wypełniania obowiązków. W tamtym czasie moim sercem owładnęła zazdrość.
Później byłam pod wielką presją, jeśli chodzi o pracę kościoła, miałam problemy, ale nie czułam woli Boga, i nie wiedziałam, jak je rozwiązać. To było wyczerpujące. Nie czułam dzieła i przewodnictwa Ducha Świętego, źle wypełniałam obowiązki. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje negatywne nastawienie wpływało na moje obowiązki, aż natrafiłam na te słowa Boga Wszechmogącego: „Aby być przywódcą kościoła, należy nauczyć się nie tylko używać z prawdy do rozwiązywania problemów, ale także odkrywać i kształtować ludzi utalentowanych, których absolutnie nie wolno tłamsić i którym nie wolno okazywać zawiści. Takie wykonywanie obowiązków jest zgodne ze standardem, a przywódcy i pracownicy, którzy tak postępują, sami są zgodni ze standardem. Jeśli nauczysz się postępować we wszystkim zgodnie z zasadami, wykażesz się wtedy właściwą lojalnością. Są tacy, którzy zawsze boją się, że inni są od nich lepsi i bardziej wartościowi, że inni będą poważani, podczas gdy oni sami są zaniedbywani. Sprawia to, że są wobec innych napastliwi i odrzucają ich. Czyż nie jest to przykład bycia zawistnym wobec ludzi, którzy są zdolniejsi od nich? Czyż takie zachowanie nie jest egoistyczne i nie zasługuje na pogardę? Jakiego rodzaju jest to usposobienie? Jest ono nikczemne! Myślenie tylko o własnych interesach, zaspokajanie jedynie swych własnych pragnień, niebranie pod uwagę obowiązków innych ludzi ani dobra domu Bożego: ludzie, którzy tak postępują, mają złe usposobienie, a Bóg nie darzy ich miłością. Jeśli naprawdę potrafisz liczyć się z wolą Boga, wówczas będziesz umiał sprawiedliwie traktować innych ludzi. Jeśli będziesz wspierał dobrą osobę i dzięki tobie nabierze ona kwalifikacji, co sprawi, że w domu Bożym pojawi się kolejna utalentowana osoba, czyż nie łatwiej będzie ci wtedy wykonywać twoją pracę? Czy w ten sposób nie wykażesz należytej lojalności w tym obowiązku? Jest to dobry uczynek przed Bogiem; jest to minimum sumienia i rozsądku, jakie powinien posiadać ten, kto jest przywódcą” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Przeczytawszy te słowa, zrozumiałam, że wypełniam obowiązki dla reputacji i statusu, by ludzie mnie podziwiali. Gdy zjawiła się siostra Cathy, dostrzegłam, że potrafi omawiać prawdę i rozwiązywać problemy, a gdy inni zaczęli zwracać się do niej zamiast do mnie, bałam się, że siostra Cathy zajmie moje miejsce, więc byłam zazdrosna i wciąż z nią rywalizowałam. Chciałam pokazać, że pojmuję prawdę i umiem prowadzić omówienia i rozwiązywać problemy innych, aby bracia i siostry to właśnie mnie podziwiali. Gdy kościół wybierał, kto ma zostać diakonem, wiedziałam, że siostra Cathy się do tego nadaje, ale bałam się, że skradnie mi chwałę, i nie chciałam jej wybrać. Nienawidziłam jej i nią gardziłam w głębi serca. Powodowały mną złe pobudki i chciałam odkryć jej wady. Cieszyłam się, gdy przejawiała zepsucie, chciałam napisać złe rzeczy w mojej ocenie, aby spowodować jej odesłanie i aby bracia i siostry dostrzegli moje mocne strony. Dopiero objawienia w Bożym słowie uświadomiły mi, że jestem zazdrosna o nią i nie mogę znieść, że jest lepsza od mnie, a tym samym ujawniałam nikczemne usposobienie. Z pozoru angażowałam się w wypełnianie obowiązków, ale w głębi serca nie obchodziła mnie praca domu Bożego. Siostra Cathy wspierała pracę domu Bożego i podniosła skuteczność ewangelizacji. Jednak ja myślałam tylko, żeby być lepszą niż ona. Bóg widzi na wylot nasze serca i postawy wobec obowiązków. W wypełnianiu obowiązków nie bałam się Boga, a tylko goniłam za sławą, zyskiem i statusem. Takie coś wstrętne jest Bogu.
Później przeczytałam inny fragment słowa Bożego: „Pojęcia, wyobrażenia, wiedza, a także osobiste intencje i pragnienia, które wypełniają wasze głowy, nie zmieniły się i pozostały w swojej pierwotnej postaci. Toteż gdy słyszycie, że dom Boży będzie pielęgnował najrozmaitsze talenty, kiedy tylko mowa jest o pozycji, prestiżu lub reputacji, serce każdego człowieka podryguje w oczekiwaniu, a każdy z was zawsze pragnie się wyróżniać, być sławnym i rozpoznawalnym. Nikt nie jest skłonny ustąpić, zamiast tego zawsze woląc rywalizować, mimo iż rywalizacja jest żenująca i niedozwolona w domu Bożym. Jednakże bez sporów nigdy nie jesteście zadowoleni. Kiedy widzicie, że ktoś się wyróżnia, odczuwacie zawiść i nienawiść oraz macie wrażenie, że to niesprawiedliwe. »Dlaczego to ja nie mogę się wyróżniać? Dlaczego to zawsze tamta osoba bywa wyróżniana, a nigdy nie przychodzi kolej na mnie?«. Czujecie wówczas urazę. Usiłujecie powstrzymać złość, ale nie jesteście w stanie tego zrobić. Modlicie się do Boga i przez chwilę czujecie się lepiej, ale kiedy po raz kolejny znajdujecie się w takiej sytuacji, nie jesteście w stanie tego przezwyciężyć. Czyż nie ukazuje to niedojrzałej postawy? Czy to, że ktoś popada w takie stany, nie jest pułapką? To są właśnie okowy skażonej natury szatana, które pętają ludzi” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowo Boże obnażyło mnie. Byłam zazdrosna, bo powodowała mną silna żądza sławy i statusu, bo chciałam się wyróżniać i mieć miejsce w ludzkich sercach. Pamiętam, że na studiach rywalizowałam z innymi, aby zyskać pochwały i podziw wśród ludzi, i o ile mogłam się wyróżniać, nieważne było, czy się krzywdziliśmy. Gdy uwierzyłam w Boga, tak samo postępowałam w domu Bożym. Widząc, że siostra Cathy jest lepsza niż ja, chciałam ją przyćmić, a nawet jej nienawidziłam, bo dążyłam do zyskania aprobaty wśród wielu ludzi i ambitnie liczyłam na to, że będą mnie podziwiać i wielbić, co ujawniało moją arogancję. Dostrzegłam też, że gonię za reputacją i statusem, przez co nie mogłam dobrze wypełniać obowiązków, nie mogłam zyskać dzieła Ducha Świętego i czułam, że mam zniewolony umysł. Jak mówią słowa Boga: „To są właśnie okowy skażonej natury szatana, które pętają ludzi”. Pamiętam, że Biblia mówi: „Zazdrość jest zgnilizną kości” (Prz 14:30). To prawda. Zazdrość to wyraz szatańskiego usposobienia; sprawia, że ludzie nienawidzą i postępują nieracjonalnie.
Znalazłam później inny fragment słowa Bożego, który pomógł mi pojąć istotę i konsekwencje pogoni za reputacją i statusem. Bóg Wszechmogący mówi: „Jeśli zawsze żyjesz według ciała i zawsze zaspokajasz własne egoistyczne pragnienia, należysz do ludzi, którzy nie posiadają rzeczywistości prawdy; jest to oznaka, że przynosisz Bogu wstyd. Powiesz: »Nic nie zrobiłem – jak przyniosłem Bogu wstyd?«. W twoim umyśle nie ma niczego, co nie byłoby złem; jesteś kimś, kto należy do szatana. W intencjach, celach i motywacjach przyświecających twoim działaniom oraz w konsekwencjach tego, co zrobiłeś – pod każdym względem dajesz satysfakcję szatanowi, będąc jego pośmiewiskiem i pozwalając, by coś na ciebie miał. Nawet w niewielkim stopniu nie posiadasz świadectwa, które powinieneś mieć jako chrześcijanin. We wszystkim hańbisz imię Boga i nie masz prawdziwego świadectwa. Czy Bóg będzie pamiętać o tym, co zrobiłeś? Ostatecznie jaki wniosek wyciągnie Bóg odnośnie twoich działań i obowiązku, jaki wypełniałeś? Czy nie musi z tego coś wyniknąć, jakieś oświadczenie? W Biblii Pan Jezus mówi: »Wielu powie mi tego dnia: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w twoim imieniu i w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w twoim imieniu nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem. Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość« (Mt 7:22-23). Dlaczego Pan Jezus tak powiedział? Dlaczego ci, którzy uzdrawiają chorych i wypędzają diabły w imieniu Pana, którzy podróżują, by głosić w imieniu Pana, stali się złoczyńcami? Kim są ci złoczyńcy? Czy to ci, którzy nie wierzą w Boga? Oni wszyscy wierzą w Boga i podążają za Bogiem. Oni także rezygnują z wielu rzeczy dla Boga, ponoszą koszty na rzecz Boga i wypełniają swój obowiązek. Jednak w pełnieniu swego obowiązku brak im oddania i świadectwa, więc stało się ono czynieniem zła. To dlatego Pan Jezus mówi: »Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość«” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Przeczytawszy te słowa Boga Wszechmogącego, poczułam się osądzona i zawstydzona. W moich myślach, intencjach i pobudkach nie chodziło mi o to, aby zadowolić Boga, ale o to, by inni mnie podziwiali. Widząc, że bracia i siostry większą uwagą obdarzają siostrę Cathy, byłam zazdrosna i chciałam ją wyprzedzić, a nawet liczyłam na to, że zostanie przeniesiona do innego kościoła. Jako przywódczyni kościoła nie motywowałam ludzi do wykonywania pracy kościoła, lecz zaniedbywałam obowiązki, szłam złą drogą, byłam zazdrosna i żyłam gonitwą za sławą i statusem. Jestem taka jak złoczyńcy potępieni przez Pana Jezusa. Choć cierpieli i pracowali, nie byli wierni Bogu, nie nieśli świadectwa, lecz dążyli do utrzymania własnego statusu i reputacji oraz podziwu wśród ludzi. Byłam taka sama. Cierpiałam i poświęcałam się, by zasłużyć na pochwały od braci i sióstr, by zachować swoją reputację i swój status. Popisywałam się i nie kierowały mną już dobre pobudki w wypełnianiu obowiązków, przez co nie mogłam zyskać dzieła Ducha Świętego. Nie było światła w moich omówieniach i nie umiałam rozwiązać problemów nowych wierzących. Zazdrość to coś złego, to coś, czym Bóg pogardza. Pan Jezus powiedział: „Wielu powie mi tego dnia: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w twoim imieniu i w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w twoim imieniu nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem. Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość” (Mt 7:22-23). Bóg nienawidzi tych, którzy z pozoru cierpią dla Niego, a tak naprawdę dążą tylko do tego, by zaspokoić własne pobudki. Mają na względzie własne korzyści, a nie to, by świadczyć o Bogu. To dlatego tyle udało im się dokonać, lecz Bóg tego nie uznaje. Ja sama też tak postępowałam. Zdawało się, że wypełniam obowiązki, ale nie szukałam wcale prawdy ani nie próbowałam poznać siebie, nie próbowałam wyciągnąć nauki z zalet mojej współpracowniczki. Zamiast tego szłam złą drogą pogoni za reputacją i statusem, więc nie różniłam się niczym od tych złoczyńców. Jeśli ktoś wierzy w Boga nie po to, by szukać prawdy, ale by gonić za sławą i statusem, to sprzeciwia się Bogu. Nieważne, jak bardzo się zewnętrznie poświęcamy i czego się wyrzekamy, Bóg tego nie pochwali. Myślałam o Pawle, który tak się poświęcał, aby tylko zyskać korony i sprawić, by inni oddawali mu cześć. Nigdy nie dążył do zmiany swego zepsutego usposobienia, a to, co czynił, nie było świadectwem o Bogu, lecz o samym sobie. W końcu Bóg go za to ukarał. Gdybym dalej samolubnie wypełniała obowiązki, zaszkodziłabym pracy domu Bożego, nieświadomie stając się złoczyńcą, tak jak Paweł. Bóg by mnie odrzucił i usunął. Uświadomiwszy to sobie, stanęłam przed Bogiem w modlitwie: „Boże Wszechmogący, żyją wciąż pogonią za reputację i statusem. Jestem zazdrosna o siostrę, porównuję się i rywalizuję z nią. Boże, nie chcę, by moje zepsute usposobienie stanęło mi na drodze, chcę się go wyzbyć i współpracować z siostrą w wypełnianiu obowiązków. Boże, poprowadź nie do rozwiązania tego problemu”.
Później trafiłam na inny fragment słowa Bożego. „Nie rób wszystkiego tylko dla własnego dobra i nie myśl ciągle o własnych sprawach; nie zważaj na swój status, prestiż czy reputację. Nie zwracaj także uwagi na ludzkie interesy. Musisz najpierw myśleć o interesach domu Bożego i uczynić z nich swój najważniejszy priorytet. Powinieneś troszczyć się o wolę Bożą i zacząć od zastanowienia się, czy byłeś czysty w wypełnianiu swojego obowiązku, czy zrobiłeś wszystko, by być lojalnym, czy starałeś się jak najlepiej unieść swoją odpowiedzialność i czy dałeś z siebie wszystko; a także czy w pełni poświęciłeś się swoim obowiązkom i pracy domu Bożego. Musisz przemyśleć te rzeczy. Rozważaj je często, a łatwiej ci będzie dobrze wykonywać swój obowiązek. Jeśli masz słaby charakter, mało doświadczenia bądź nie jesteś skuteczny w wykonywaniu zaawansowanych zadań, w twojej pracy mogą pojawiać się błędy lub braki, a efekty mogą nie być bardzo dobre, ale starałeś się, jak mogłeś. Kiedy nie myślisz o własnych pragnieniach ani nie bierzesz pod uwagę własnych interesów w tym, co robisz, lecz zamiast tego nieustannie troszczysz się o dzieło domu Bożego, mając na uwadze jego dobro i dobrze wypełniając swój obowiązek, to będziesz gromadzić dobre uczynki przed Bogiem. Ludzie, którzy spełniają takie dobre uczynki, to ci, którzy posiadają rzeczywistość prawdy, a tym samym składają świadectwo” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowo Boże wskazało mi drogę. Nie powinniśmy wypełniać obowiązków po to, by inni nas chwalili i podziwiali. Winniśmy dbać nie o naszą reputację, ale o interesy domu Boga, i stawiać obowiązki na pierwszym miejscu. To jest zgodne z wolą Boga. Siostra Cathy była odpowiedzialna i dobrze pracowała przy ewangelizacji. Nie powinnam była być zazdrosna. Jej zalety powinny mi były pokazać, jak mogę nadrobić własne braki, powinnam była harmonijnie z nią współpracować.
Raz chciałam podzielić się ewangelię z moim kuzynem, ale miał głęboko zakorzenione pojęcia religijne i nie wiedziałam, jak mówić mu o dziele Boga w dniach ostatecznych, i bałam się, że nie wyrażę się jasno, więc szukałam siostry, która by mi pomogła, i pomyślałam o siostrze Cathy, ale nie byłam pewna. Pomyślałam: „Jeśli poproszę ją o pomoc, czy nie dowiedzie to, że jestem gorsza? Że nie umiem nieść świadectwa o dziele Boga czy przełamywać pojęć? Gdy usłyszą o tym bracia i siostry, czy będą patrzeć na mnie z góry? Gdyby siostra Cathy przełamała pojęcia mojego kuzyna, bracia i siostry na pewno, by ją za to podziwiali”. Ta myśl ujawniła mi, że znów rywalizuję z siostrą Cathy o sławę i korzyść, więc pomodliłam się w milczeniu. Później przypomniałam sobie fragment słowa Bożego: „Musisz nauczyć się odpuszczać i odkładać te rzeczy na bok, rekomendować innych i pozwalać im się wyróżniać. Nie walcz ani nie spiesz się, by skorzystać z chwili, kiedy tylko napotkasz okazję, by się wyróżnić lub zyskać sławę. Musisz nauczyć się rezygnować, ale nie możesz odkładać na później wykonywania swoich obowiązków. Bądź osobą, która skromnie pracuje w ukryciu i która nie popisuje się przed innymi podczas lojalnego wykonywania swoich obowiązków. Im bardziej będziesz rezygnować z prestiżu, pozycji i własnych interesów, tym staniesz się spokojniejszy, tym więcej miejsca otwierać się będzie w twoim sercu i tym bardziej poprawiać się będzie twój stan. Im bardziej zaś będziesz walczyć i rywalizować, w tym większym mroku będziesz się pogrążać. Jeśli w to nie wierzysz, sam się przekonaj!” („Oddaj szczere serce Bogu, by pozyskać prawdę” w księdze „Rozmowy Chrystusa dni ostatecznych”). Słowo Boże oświeciło mnie. Musiałam przełknąć dumę i współpracować z nią. Taka praktyka pomoże mi w obowiązkach. Gdybym dalej zazdrośnie z nią rywalizowała o sławę i korzyść, pogrążałabym się w negatywnym, mrocznym stanie, bo pogoń za sławą i statusem to ścieżka szatana. Modliłam się do Boga: „Boże Wszechmogący, wciąż mam zepsute usposobienie. Jestem zazdrosna i chcę rywalizować z siostą o sławę i zysk, ale muszę zapomnieć o mojej reputacji i statusie. Poprowadź mnie w tym porzuceniu cieleności i praktykowaniu prawdy, bym Ciebie zadowoliła”. Po modlitwie poczułam się spokojniejsza i poszłam do siostry Cathy. Od razu zgodziła się mi pomóc i omówiłyśmy sposób działania. Bardzo mnie to poruszyło. Myślałam o tym, jak zawsze żyłam dla swej reputacji i udawałam, że dogaduję się z siostrą Cathy, a ona się niczego nie domyślała. Postanowiłam otworzyć się przed nią.
Pomówiłam z nią po kolacji, przyznałam się do całego zepsucia, jakie przejawiałam. Wysłuchała mnie i powiedziała: „Tak naprawdę jestem pod tym względem gorsza od ciebie. Dobrze, że porozmawiałyśmy”. Odczułam ulgę po tej szczerej rozmowie i wyzwoliłam się z więzów tej zazdrości. Teraz mogę wypełniać obowiązki z siostrą Cathy i czuję się pewna siebie, bardzo mi ulżyło. Taki był rezultat sądu dokonanego przez słowo Boże. Praktykowanie prawdy obdarza spokojem ducha. Bogu niech będą dzięki!
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.