Bóg używa tęczy jako symbolu swego przymierza z człowiekiem

17 marca 2019

Rdz 9:11-13 Ustanowię moje przymierze z wami. Nie będzie już więcej zgładzone wszelkie ciało wodami potopu ani nie będzie już więcej potopu, który miałby zniszczyć ziemię. I Bóg powiedział: To jest znak przymierza, które ja ustanawiam między mną a wami i między wszelką żywą istotą, która jest z wami, na wieczne pokolenia. Kładę na obłoku mój łuk, który będzie na znak przymierza między mną a ziemią.

Popatrzmy teraz na tę część Pisma, w której jest mowa o tym, jak Bóg użył tęczy jako symbolu swego przymierza z człowiekiem.

Większość ludzi wie, jak wygląda tęcza, i słyszała jakieś historie związane z tęczami. Jeśli chodzi o biblijną opowieść o tęczy, to niektórzy ludzie w nią wierzą, niektórzy traktują jak legendę, podczas gdy inni nie wierzą w nią wcale. Bez względu na wszystko, zdarzenia, do których doszło w związku z tęczą, były dziełem Boga i miały miejsce w trakcie procesu Bożego zarządzania człowiekiem. Zdarzenia te zostały dokładnie opisane w Biblii. Te opisy nie informują nas, w jakim nastroju był Bóg w tamtym czasie ani jakie zamiary kryły się za słowami wypowiedzianymi przez Boga. Co więcej, nikt nie może zrozumieć, co Bóg czuł, kiedy je wypowiadał. Jednakże stan Bożego umysłu względem całego tego zdarzenia jest objawiony między wierszami. Jest tak, jak gdyby Jego myśli w tamtym czasie stawały się oczywiste poprzez każdy wyrazi i zdanie Bożego słowa.

Boże myśli są tym, o co ludzie powinni się troszczyć i co powinni starać się najlepiej poznać. Jest tak dlatego, że Boże myśli są nierozerwalnie związane z ludzkim rozumieniem Boga, a ludzkie rozumienie Boga to nieodzowna droga do wejścia człowieka w życie. Co zatem Bóg myślał wtedy, gdy miały miejsce te zdarzenia?

Początkowo Bóg stworzył ludzkość, która w Jego oczach była bardzo dobra i bliska Jemu, lecz została zniszczona przez potop po tym, jak się przeciwko Niemu zbuntowała. Czy Boga zabolało to, że taka ludzkość w jednej chwili po prostu wyginęła w ten sposób? Rzecz jasna, że zabolało! Zatem jaki był wyraz Jego bólu? Jak opisano to w Biblii? W Biblii opisano to tak: „Ustanowię moje przymierze z wami. Nie będzie już więcej zgładzone wszelkie ciało wodami potopu ani nie będzie już więcej potopu, który miałby zniszczyć ziemię”. To proste zdanie ujawnia Boże myśli. Owo zniszczenie świata bardzo mocno Go zabolało. Mówiąc ludzkimi słowami, był On bardzo smutny. Wyobraźmy sobie, jak po zniszczeniu przez potop wyglądała ziemia, która niegdyś była pełna życia Jak wyglądała wtedy ziemia, która niegdyś była pełna ludzi? Żadnego ludzkiego domostwa, żadnej żywej istoty, wszędzie woda i absolutne zniszczenie na jej powierzchni. Czy taki widok był pierwotnym zamiarem Boga, gdy stwarzał On świat? Oczywiście, że nie był! Pierwotnym zamiarem Boga było widzieć na całej ziemi życie, widzieć, jak stworzeni przez Niego ludzie Go czczą, nie zaś to, by Noe był jedynym, który Go czcił, i jedynym, który mógł odpowiedzieć na Jego wezwanie do wypełnienia tego, co mu powierzono. Gdy ludzkość zniknęła, Bóg zobaczył nie to, co pierwotnie zamierzył, lecz całkowite tego przeciwieństwo. Jak w takiej sytuacji Jego serce mogło nie doznać bólu? Tak więc objawiając swe usposobienie i wyrażając swe uczucia, Bóg podjął decyzję. Jaką decyzję podjął? Uczynić łuk na obłoku (czyli tęcze, które my widzimy) jako znak przymierza z człowiekiem, obietnicę, że Bóg już nigdy więcej nie zniszczy ludzkości za pomocą potopu. Równocześnie tęcza miała mówić ludziom, że kiedyś Bóg zniszczył świat poprzez potop, aby ludzkość zawsze pamiętała, dlaczego Bóg coś takiego uczynił.

Czy ówczesne zniszczenie świata było czymś, czego Bóg chciał? Zdecydowanie nie było czymś, czego Bóg chciał. Być może jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jakąś drobną część żałosnego wyglądu ziemi po zniszczeniu świata, ale jesteśmy dalecy od wyobrażenia sobie, jak ten widok jawił się wówczas w oczach Boga. Możemy powiedzieć, że nikt spośród czy to współczesnych, czy to ówczesnych ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie czy pojąć tego, co Bóg czuł, gdy oglądał ten widok, ten obraz świata po zniszczeniu przez potop. Bóg musiał zniszczyć świat z racji ludzkiego nieposłuszeństwa, ale ból, który przecierpiało Boże serce z tego powodu, to rzeczywistość, której nikt nie jest w stanie pojąć ani zgłębić. Oto dlaczego Bóg ustanowił z ludzkością przymierze, którego celem było powiedzenie ludziom, by pamiętali, że kiedyś Bóg coś takiego uczynił, oraz wyrażenie przysięgi, że Bóg nigdy więcej nie zniszczy świata w taki sposób. W tym przymierzu widzimy serce Boga – widzimy, że Jego serce odczuwało ból, gdy zniszczył tę ludzkość. Mówiąc ludzkim językiem, gdy Bóg zniszczył ludzkość i zobaczył, jak ludzkość znika, Jego serce szlochało i krwawiło. Czyż nie jest to najlepszy sposób, w jaki możemy to opisać? Słowa te są używane przez ludzi do zobrazowania emocji człowieka, lecz jako że ludzki język jest nader ubogi, ich użycie do opisania uczuć i emocji Boga nie wydaje mi się zbyt nieodpowiednim, ani też słowa te nie są zbyt przesadne. W każdym razie dają wam one bardzo żywe, bardzo trafne zrozumienie, w jakim nastroju był wówczas Bóg. O czym sobie pomyślicie, gdy znowu zobaczycie tęczę? Przynajmniej będziecie pamiętać, jak kiedyś Bóg smucił się po zniszczeniu świata przez potop. Będziecie pamiętać, jaki ból czuł w sercu, szamocząc się, by o tym nie myśleć, czując niechęć i nie mogąc tego znieść, gdy zniszczył ludzi, których stworzył własnymi rękami, nawet jeśli nienawidził tego świata i gardził ludzkością. Jego jedynym pocieszeniem była ośmioosobowa rodzina Noego. To współpraca Noego była czymś, co sprawiało, że Jego bolesne wysiłki włożone w stworzenie wszystkich rzeczy nie poszły na marne. Gdy Bóg cierpiał, była to jedyna rzecz, która mogła wynagrodzić Jego ból. Od tego momentu Bóg pokładał wszystkie swe oczekiwania co do ludzkości w rodzinie Noego, mając nadzieję, że będą oni mogli żyć w mocy Jego błogosławieństwa, a nie Jego przekleństwa, mając nadzieję, że nigdy nie zobaczą, jak Bóg ponownie niszczy świat poprzez potop, a także mając nadzieję, że nigdy nie zostaną zniszczeni.

O jakiej części Bożego usposobienia dowiadujemy na podstawie tej opowieści? Bóg wzgardził człowiekiem, ponieważ człowiek okazywał Mu wrogość, ale Jego opiekuńczość, troska i miłosierdzie wobec człowieka pozostały w Jego sercu niezmienione. Nawet kiedy zniszczył ludzkość, Jego serce pozostało niezmienione. Kiedy ludzkość osiągnęła bardzo poważny stopień zepsucia i nieposłuszeństwa w stosunku do Boga, Bóg musiał ją zniszczyć ze względu na swoje usposobienie i swoją istotę, jak również zgodnie ze swoimi zasadami. Lecz przez wzgląd na swą istotę Bóg wciąż litował się nad ludzkością, a nawet chciał na różne sposoby odkupić ludzkość, by mogła pozostać przy życiu. Człowiek jednak przeciwstawiał się Bogu, trwał w nieposłuszeństwie wobec Niego i odmawiał przyjęcia Jego zbawienia; to jest, odmawiał przyjęcia Jego dobrych zamiarów. Niezależnie od tego, jak Bóg ich nawoływał, upominał, zaopatrywał, pomagał im czy ich znosił, ludzie tego nie rozumieli, nie doceniali ani nie zwracali na to uwagi. Mimo swojego bólu Bóg nie zapominał o tym, by okazywać człowiekowi swą największą tolerancję, oczekując, aż człowiek zmieni kurs. Po osiągnięciu swej granicy Bóg bez żadnego wahania uczynił to, co musiał uczynić. Innymi słowy, od chwili, gdy Bóg zaplanował zniszczenie ludzkości, do oficjalnego rozpoczęcia Jego dzieła zniszczenia ludzkości zaszedł konkretny okres czasu i proces. Ten proces służył temu, aby umożliwić człowiekowi zawrócenie ze złej drogi, i stanowił ostatnią szansą, jaką Bóg dawał człowiekowi. Co zatem uczynił Bóg w tym okresie poprzedzającym zniszczenie ludzkości? Bóg wykonał dzieło, polegające na upominaniu i nawoływaniu. Bez względu na to, z jak wielkim bólem i smutkiem zmagało się serce Boga, nie przestawał On sprawować swej opieki nad ludzkością, okazywać jej troski i obfitego miłosierdzia. Co dzięki temu widzimy? Niewątpliwie widzimy, że miłość Boga do ludzkości jest czymś rzeczywistym, a nie jedynie czymś, odnośnie do czego składa On gołosłowne deklaracje. Jest prawdziwa, namacalna i odczuwalna, a nie udawana, zafałszowana, oszukańcza czy pretensjonalna. Bóg nigdy nie posługuje się żadnym oszustwem ani nie tworzy fałszywych obrazów, by ludzie dostrzegli, że jest godny miłości. Bóg nigdy nie posługuje się fałszywym świadectwem po to, by ludzie dostrzegli Jego piękno lub po to, aby obnosić się ze swoim pięknem i świętością. Czyż te aspekty Bożego usposobienia nie są godne ludzkiej miłości? Czyż nie są one godne uwielbienia? Czyż nie są one godne hołubienia? W tym momencie chciałbym was zapytać, czy po wysłuchaniu tych słów myślicie, że Boża wielkość to tylko słowa na kartce papieru? Czy piękno Boga to jedynie puste słowa? Nie! Na pewno nie! Boża wszechwładza, wielkość, świętość, tolerancja, miłość i temu podobne – każdy szczegół każdego z różnych aspektów usposobienia i istoty Boga wyraża się w praktyce za każdym razem, gdy dokonuje On dzieła, ucieleśnia się w Jego woli wobec człowieka, jak również wypełnia się i odbija w każdej osobie. Niezależnie od tego, czy odczułeś to wcześniej, Bóg troszczy się o każdą osobę w każdy możliwy sposób, posługując się swym szczerym sercem, mądrością i rozmaitymi metodami, aby rozgrzać serce każdej osoby oraz obudzić ducha każdego człowieka. To fakt, który nie podlega dyskusji. Niezależnie od tego, jak wielu ludzi tu siedzi, każdy człowiek miał różne doświadczenia Bożej tolerancji, cierpliwości i piękna oraz żywił wobec nich różne uczucia. Te doświadczenia Boga oraz te kierowane ku Niemu uczucia lub spostrzeżenia – krótko mówiąc, wszystkie te pozytywne rzeczy – pochodzą od Boga. Czy zatem dzięki scaleniu doświadczenia i znajomości Boga każdego z nas oraz połączeniu ich z naszym dzisiejszym czytaniem tych biblijnych fragmentów posiadacie teraz bardziej rzeczywiste i właściwe zrozumienie Boga?

Czy zwróciliście uwagę na pewną rzecz obecną we wszystkich wersetach Biblii, włączając wszystkie biblijne opowieści, o których rozmawialiśmy dzisiaj? Czy Bóg kiedykolwiek posłużył się własnym językiem, by wyrazić swoje myśli czy przedstawić swoją miłość i troskę o ludzkość? Czy istnieje jakiś zapis mówiący o tym, że posługiwał się prostym językiem, by oznajmić, jak bardzo troszczy się o ludzkość i ją kocha? Nie! Czyż tak nie jest? Jest wśród was tak wielu ludzi, którzy czytali Biblię lub książki inne niż Biblia. Czy kiedyś widzieliście takie słowa? Odpowiedź to stanowcze „nie”! Chodzi o to, że w biblijnych zapisach, włączając te zawierające słowa Boga bądź dokumentujące Jego dzieło, Bóg nigdy, w żadnej epoce ani w żadnym okresie, nie posłużył się swoimi metodami, by opisać swoje uczucia czy wyrazić swoją miłość i troskę wobec ludzkości, jak też nigdy nie posłużył się mową czy jakimikolwiek działaniami, by przekazać swe uczucia i emocje – czyż to nie jest faktem? Dlaczego to mówię? Dlaczego muszę o tym wspomnieć? Dlatego, że również to stanowi ucieleśnienie piękna Boga i Jego usposobienia.

Bóg stworzył ludzkość; niezależnie od tego, czy ludzie są zepsuci, czy też podążają za Nim, Bóg traktuje ich jak najbardziej przez siebie cenione, ukochane istoty – lub, jak powiedzieliby ludzie, jak osoby Mu najdroższe – a nie jak swoje zabawki. Mimo że Bóg mówi, iż jest Stwórcą, a człowiek jest Jego stworzeniem, co może brzmieć, jak gdyby istniała pewna różnica rangi, w rzeczywistości jest tak, że wszystko, co Bóg uczynił dla ludzkości, dalece przewyższa relację tej natury. Bóg kocha ludzkość, opiekuje się ludzkością oraz wykazuje troskę o ludzkość, jak również ciągle i nieprzerwanie ją zaopatruje. W swoim sercu Bóg nigdy nie czuje, że jest to dodatkowa praca czy coś, co zasługuje na szczególne uznanie. Nie ma też poczucia, że zbawiając ludzkość, zaopatrując ją i obdarzając ją wszystkim, wnosi wielki wkład w życie ludzkości. On po prostu cicho i bezgłośnie zaopatruje ludzkość na swój własny sposób, poprzez swoją własną istotę oraz to, co On ma i czym jest. Niezależnie od tego, jak wielkie zaopatrywanie i jak wielką pomoc ludzkość otrzymuje od Boga, On nigdy o tym nie myśli ani nie stara się przypisać sobie zasługi. Decyduje o tym istota Boga, jest to też właśnie prawdziwym wyrazem Bożego usposobienia. Oto dlaczego, bez względu na to, czy to w Biblii, czy w innych księgach, nigdy nie znajdujemy Boga, który wyraża swoje myśli, jak też nigdy nie znajdujemy Boga, który opisuje lub oznajmia ludziom – w celu sprawienia, by ludzkość odczuwała wobec Niego wdzięczność lub Go chwaliła – dlaczego czyni te rzeczy, czy też dlaczego troszczy się o ludzkość. Nawet wtedy, gdy jest Mu przykro, gdy Jego serce doznaje ogromnego bólu, nigdy nie zapomina On o swojej odpowiedzialności wobec ludzkości czy o swojej trosce o ludzkość; a przez ten czas znosi tę przykrość i ból w samotności i w milczeniu. Wręcz przeciwnie – Bóg nie przestaje zaopatrywać ludzkości, tak jak czynił to zawsze. Nawet jeśli ludzkość często chwali Boga czy niesie o Nim świadectwo, Bóg nie wymaga żadnego z tych zachowań. Jest tak dlatego, że Bóg nigdy nie planuje, że zyska wdzięczność czy otrzyma odpłatę w zamian za jakąkolwiek z dobrych rzeczy, które czyni dla ludzkości. Z drugiej strony ci, którzy boją się Boga i unikają zła, ci, którzy potrafią naprawdę podążać za Nim, słuchać Go, być Mu oddani oraz posłuszni – to są ludzie, którzy będą często otrzymywać Boże błogosławieństwo, a Bóg będzie ich obdarowywał takimi błogosławieństwami bez zastrzeżeń. Co więcej, błogosławieństwa, które ludzie otrzymują od Boga, często przekraczają ich wyobrażenia, jak również wszystko to, co człowiek może uzasadnić tym, co uczynił, oraz ceną, którą zapłacił. Czy ktokolwiek dba o to, co czyni Bóg, gdy ludzkość cieszy się Bożymi błogosławieństwami? Czy ktokolwiek troszczy się o to, co Bóg czuje? Czy ktokolwiek stara się mieć wzgląd na Boży ból? Odpowiedź to stanowcze „nie”! Czy jakikolwiek człowiek, włączając Noego, może pojąć ból, który Bóg odczuwał w tamtej chwili? Czy ktokolwiek może pojąć, dlaczego Bóg ustanowił takie przymierze? Nikt nie może! Ludzie nie mają względu na Boży ból nie dlatego, że nie potrafią go zrozumieć, ani też nie dlatego, że między Bogiem a człowiekiem istnieje przepaść wynikająca z różnicy ich pozycji; raczej dzieje się tak dlatego, że ludzkość w ogóle nie przejmuje się żadnym z Bożych uczuć. Ludzkość myśli, że Bóg jest niezależny, że Bóg nie potrzebuje ludzi, aby się Nim przejmowali, rozumieli Go czy okazywali Mu troskę. Bóg jest Bogiem, tak więc nie doznaje bólu, nie ma uczuć; nie będzie się smucił, nie czuje żalu, a nawet nie płacze. Bóg jest Bogiem, tak więc nie potrzebuje wyrażać żadnych uczuć ani odczuwać emocjonalnego komfortu. Jeśli, w pewnych okolicznościach, będzie tego potrzebował, wówczas poradzi sobie sam i nie będzie wymagał pomocy od ludzkości. Natomiast ludzie są słabi i niedojrzali i to oni potrzebują Bożego pocieszenia, zaopatrywania, wsparcia, a nawet tego, żeby zawsze i wszędzie koił ich emocje. Taka myśl kryje się wewnątrz ludzkich serc: człowiek jest słaby; potrzebuje, aby Bóg na wszelki sposób o niego dbał, zasługuje na całą troskę, którą od Boga otrzymuje, oraz powinien wymagać od Boga wszystkiego, co w jego odczuciu mu się należy. Bóg jest silny; ma wszystko i powinien opiekować się ludzkością oraz obdarzać ją błogosławieństwami. Skoro już jest On Bogiem, to jest wszechmogący i nigdy nie potrzebuje niczego od ludzkości.

Ponieważ człowiek nie zwraca uwagi na żadne z Bożych objawień, nigdy nie poczuł Bożego żalu, bólu czy radości. Z drugiej strony, Bóg zna wszystkie wyrazy ludzkich uczuć tak dobrze jak własną dłoń. Bóg zaspokaja potrzeby wszystkich w każdym czasie i w każdym miejscu, obserwując zmieniające się myśli każdego człowieka oraz odpowiednio pocieszając ludzi i napominając, prowadząc i oświecając. Uwzględniając wszystkie rzeczy, które Bóg uczynił dla ludzkości, oraz całą cenę, jaką z jej powodu zapłacił, czy ludzie mogą znaleźć urywek w Biblii czy w innych Bożych wypowiedziach aż do dnia dzisiejszego, w którym byłoby jasno stwierdzone, że Bóg będzie czegokolwiek od ludzi wymagał? Nie! Wręcz przeciwnie, bo niezależnie od tego, jak bardzo ludzie lekceważą Boże myślenie, Bóg ciągle kieruje ludzkością, ciągle ludzkość zaopatruje i wspomaga, aby umożliwić ludziom podążanie drogą Bożą, tak by mogli osiągnąć piękne miejsce przeznaczenia, które dla nich przygotował. Jeśli chodzi o Boga, to, co On ma i czym jest, Jego łaska, Jego miłosierdzie i wszystkie Jego nagrody będą darowane bez żadnych zastrzeżeń tym, którzy Go kochają i podążają za Nim. Ale Bóg nigdy nie ujawnia nikomu bólu, który przecierpiał, czy swego stanu umysłu, jak też nigdy nie skarży się, że ktoś na Niego nie zważa bądź nie zna Jego woli. Bóg po prostu znosi to wszystko w milczeniu, czekając na dzień, gdy ludzkość będzie zdolna to zrozumieć.

Czemu mówię tutaj te rzeczy? Co dostrzegacie w tym, o czym powiedziałem? W istocie i usposobieniu Boga jest coś, co można z ogromną łatwością przeoczyć, coś, co posiada tylko Bóg, a nie żaden człowiek – włączając tych, o których inni myślą jako o wielkich ludziach, dobrych ludziach – ani też Bóg mieszkający w ich wyobraźni. Co to jest? To Boża bezinteresowność. Gdy mowa o bezinteresowności, mógłbyś pomyśleć, że ty też jesteś bardzo bezinteresowny, bowiem gdy chodzi o twoje dzieci, nigdy się z nimi nie targujesz ani nie kramarzysz; myślisz też, że jesteś bezinteresowny, jeśli chodzi o twoich rodziców. Niezależnie od tego, co myślisz, przynajmniej masz pojęcie o znaczeniu słowa „bezinteresowny” oraz uważasz je za słowo nacechowane pozytywnie i sądzisz, że bycie człowiekiem bezinteresownym jest bardzo szlachetne. Gdy jesteś bezinteresowny, masz o sobie wysokie mniemanie. Lecz nie ma nikogo, kto może dostrzec Bożą bezinteresowność we wszystkich rzeczach, ludziach, zdarzeniach i przedmiotach oraz w Bożym dziele. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego że człowiek jest zbyt samolubny! Czemu to mówię? Ludzkość żyje w świecie materialnym. Możesz podążać za Bogiem, ale nigdy nie widzisz ani nie doceniasz, jak Bóg cię zaopatruje i kocha ani jak wyraża troskę o ciebie. Co zatem widzisz? Widzisz twoich krewnych, którzy cię kochają oraz rozpieszczają. Widzisz rzeczy korzystne dla twego ciała, troszczysz się o ludzi i rzeczy, które kochasz. To jest tak zwana ludzka bezinteresowność. Jednakże tacy „bezinteresowni” ludzie nigdy nie przejmują się Bogiem, który daje im życie. W przeciwieństwie do bezinteresowności Boga ludzka bezinteresowność staje się samolubna i godna pogardy. Bezinteresowność, w którą wierzy człowiek, jest pusta i nieprawdziwa, zafałszowana, niezgodna z Bogiem i niepowiązana z Bogiem. Bezinteresowność człowieka służy jemu samemu, podczas gdy bezinteresowność Boga jest prawdziwym objawieniem Jego istoty. To właśnie dzięki Bożej bezinteresowności człowiek jest nieustannie przez Boga zaopatrywany. Być może ten temat, o którym dziś mówię, nie poruszył was głęboko, i jedynie przytakujesz na znak zgody, ale kiedy postarasz się w swoim sercu docenić serce Boga, nieświadomie odkryjesz, że wśród wszystkich ludzi, spraw i rzeczy, których na tym świecie możesz doświadczyć, tylko bezinteresowność Boga jest realna i konkretna, ponieważ tylko Boża miłość do ciebie jest bezwarunkowa i nieskazitelna. Tak zwana bezinteresowność kogokolwiek poza Bogiem jest całkowicie udawana, powierzchowna i nieautentyczna; ma cel, pewne zamiary, zmierza do wymiany korzyści i nie może wytrzymać próby. Moglibyście nawet powiedzieć, że jest nieczysta i godna pogardy. Czy zgadzacie się z tymi słowami?

Wiem, że jesteście bardzo nieobeznani z tymi tematami i potrzebujecie trochę czasu, by się w nie należycie zagłębić, zanim będziecie mogli naprawdę je zrozumieć. Im bardziej nieobeznani z tymi sprawami i tematami jesteście, tym bardziej dowodzi to, że brakuje ich w waszych sercach. Gdybym nigdy nie wspomniał o tych zagadnieniach, czy ktoś spośród was wiedziałby o nich cokolwiek? Myślę, że nigdy byście ich nie poznali. To rzecz pewna. Niezależnie od tego, jak wiele potraficie pojąć czy zrozumieć, te tematy, o których mówię, są, krótko mówiąc, tym, czego ludziom najbardziej brakuje i co jak najbardziej powinni znać. Te zagadnienia są bardzo ważne dla każdego, są drogocenne, są życiem, są też rzeczami, które musicie posiadać, wyruszając w drogę. Jeśli nie przyjmiesz tych słów jako wskazówki, jeśli nie zrozumiesz Bożego usposobienia i istoty, zawsze będziesz miał wątpliwości, gdy będzie mowa o Bogu. Jak możesz należycie wierzyć w Boga, jeśli nawet Go nie rozumiesz? Nie wiesz nic o Bożych emocjach, Jego woli, Jego stanie umysłu, o tym, co myśli, co Go zasmuca, a co czyni szczęśliwym, tak więc jak możesz zważać na Boże serce?

Ilekroć Bóg jest zmartwiony, staje przed ludzkością, która w ogóle nie zwraca na Niego uwagi, ludzkością, która podąża za Nim i utrzymuje, że Go kocha, ale całkowicie lekceważy Jego uczucia. Jak ma nie boleć Go serce? W ramach swojego dzieła zarządzania Bóg szczerze wykonuje swoja pracę w każdym człowieku, przemawia do każdej osoby oraz staje przed każdym bez zastrzeżeń czy utajnienia; z drugiej strony, każdy człowiek, który podąża za Bogiem, jest wobec Niego zamknięty, i nikt nie jest skłonny czynnie się do Niego zbliżać, rozumieć Jego serce czy zwracać uwagę na Jego uczucia. Nawet ci, którzy chcą stać się bliskimi przyjaciółmi Boga, nie chcą zbliżyć się do Niego, zważać na Jego serce czy starać się Go zrozumieć. Gdy Bóg jest radosny i szczęśliwy, nie ma nikogo, kto dzieliłby z Nim to szczęście. Gdy jest niezrozumiany przez ludzi, nie ma nikogo, kto pocieszyłby Jego zranione serce. Gdy Jego serce boleje, nie ma ani jednego człowieka, który byłby skłonny wysłuchać Jego zwierzeń. Na przestrzeni tych tysięcy lat Bożego dzieła zarządzania nie było nikogo, kto rozumie Boże emocje, nikogo, kto pojmuje je i docenia, a tym bardziej nikogo, kto mógłby trwać u boku Boga i mieć udział w Jego radościach i żalach. Bóg jest samotny. On jest samotny! Bóg jest samotny nie tylko dlatego, że zepsuta ludzkość przeciwstawia Mu się, lecz przede wszystkim dlatego, że ci, którzy dążą do tego, by być ludźmi uduchowionymi, którzy zabiegają o to, by znać Boga i rozumieć Go, a nawet ci, którzy są skłonni przez całe swoje życie ponosić dla Niego koszty, również nie znają Jego myśli ani nie rozumieją Jego usposobienia i Jego emocji.

Pod koniec historii Noego widzimy, że Bóg posłużył się niezwykłą metodą, by wyrazić to, co czuł w tamtym czasie. Była to metoda szczególna, a polegała na ustanowieniu z człowiekiem przymierza, które ogłosiło koniec dokonanego przez Boga zniszczenia świata za pomocą potopu. Patrząc z zewnątrz, ustanowienie przymierza może się wydawać czymś bardzo zwyczajnym. To nic więcej niż mające na celu ochronę interesów obu stron użycie słów, które wiążą dwie strony i zapobiegają temu, by naruszyły porozumienie. Co do formy, była to bardzo zwyczajna rzecz, lecz z punktu widzenia stojącej za tym motywacji oraz zamiaru przyświecającego Bogu jest to prawdziwe objawienie Bożego usposobienia i stanu umysłu. Jeśli po prostu odłożysz te słowa na bok i zlekceważysz je, jeśli nigdy nie powiem wam prawdy o rzeczach, wówczas ludzkość rzeczywiście nigdy nie pozna Bożego myślenia. Być może w twojej wyobraźni Bóg uśmiechał się, gdy ustanawiał to przymierze, czy też, być może, miał poważny wyraz twarzy, ale niezależnie od tego, jaki najzwyklejszy wyraz twarzy ma Bóg w wyobraźni ludzi, nikt nie byłby w stanie widzieć serca Boga i Jego bólu, a co dopiero Jego samotności. Nikt nie może sprawić, by Bóg mu ufał, ani stać się godnym Jego zaufania, czy też być kimś, komu może On wyrazić swe myśli, bądź powierzyć swój ból. Oto dlaczego Bóg musi zrobić coś takiego. Na pozór Bóg uczynił łatwą rzecz: pożegnał ludzkość taką, jaka była, rozliczył się ze sprawami z przeszłości i w doskonały sposób zakończył swoje zniszczenie świata przez potop. Jednakże Bóg ukrył swój ból z tamtej chwili głęboko w swoim sercu. W chwili, gdy Bóg nie miał nikogo, komu mógłby się zwierzyć, ustanowił On przymierze z ludźmi, mówiąc im, że nie zniszczy ponownie świata za pomocą potopu. Gdy pojawiła się tęcza, miała ona przypomnieć ludziom, że coś takiego pewnego razu się zdarzyło, i by ostrzec ich, aby powstrzymywali się od zła. Nawet w stanie takiej boleści Bóg nie zapomniał o ludzkości i wciąż wykazywał tak wiele troski o nią. Czyż nie jest to Boża miłość i bezinteresowność? Ale o czym myślą ludzie, gdy cierpią? Czyż właśnie wtedy nie potrzebują Boga najbardziej? W takich chwilach ludzie zawsze przywołują Boga, aby Bóg ich pocieszył. Bez względu na wszystko Bóg nigdy nie zawiedzie ludzi i zawsze umożliwi im pokonanie ich trudności oraz życie w świetle. Chociaż Bóg tak zaopatruje ludzkość, w sercu człowieka jest niczym więcej niż tylko tabletką dającą otuchę, pocieszającym tonikiem. Gdy Bóg cierpi, gdy Jego serce jest zranione, mieć istotę stworzoną czy też jakiegokolwiek człowieka, który dotrzymywałby Mu towarzystwa czy pocieszał Go, byłoby dla Boga niewątpliwie jedynie ekstrawaganckim życzeniem. Człowiek nigdy nie zwraca uwagi na Boże uczucia, toteż Bóg nigdy nie prosi ani nie oczekuje, że pojawi się ktoś, kto Go pocieszy. Bóg jedynie posługuje się swoimi metodami, aby wyrazić swój nastrój. Ludzie nie uważają, że przejście przez cierpienie jest dla Boga czymś wyjątkowo trudnym, ale tylko wtedy, gdy naprawdę starasz się zrozumieć Boga, gdy możesz autentycznie docenić szczere Boże zamiary we wszystkim, co On robi, możesz odczuć Bożą wielkość i bezinteresowność. Pomimo tego, że Bóg ustanowił przymierze z ludzkością przy użyciu tęczy, nigdy nikomu nie powiedział, czemu to uczynił – czemu zawarł to przymierze – co oznacza, że nigdy nie opowiedział nikomu swoich prawdziwych myśli. Jest tak dlatego, że nie ma nikogo, kto może pojąć głębię Jego miłości do ludzkości, którą stworzył własnymi rękami, jak też nie ma nikogo, kto może docenić, jak bardzo wielki ból przecierpiało Jego serce, gdy zniszczył ludzkość. Dlatego też nawet jeśli miałby opowiedzieć ludziom, jak się czuje, nie mogliby oni wziąć na siebie tego zobowiązania. Mimo odczuwanego bólu, Bóg wciąż kontynuuje kolejny etap swojego dzieła. Bóg zawsze ukazuje swoją najlepszą stronę i daje ludzkości to, co najlepsze, znosząc tymczasem po cichu wszystkie cierpienia w samotności. Bóg nigdy otwarcie nie okazuje tych cierpień, lecz wytrzymuje je i oczekuje w ciszy. Jego wytrzymałość nie jest chłodna, odrętwiała czy bezradna, nie jest też oznaką słabości. Jest raczej tak, że Boża miłość i istota zawsze były bezinteresowne. Oto naturalne objawienie Jego istoty i usposobienia oraz autentyczne ucieleśnienie Bożej tożsamości jako prawdziwego Stwórcy.

Niektórzy mogliby jednak niewłaściwie interpretować to, co mam na myśli przez wypowiedziane przeze Mnie słowa. „Czy tak szczegółowy i sensacyjny w tonie opis Bożych uczuć miał na celu sprawić, by ludzie współczuli Bogu?”. Czy taki był zamiar? (Nie!). Celem, w jakim mówiłem te rzeczy, było wyłącznie sprawienie, żebyście lepiej poznali Boga, zrozumieli miriady Jego aspektów, pojęli Jego emocje, docenili Jego istotę i usposobienie, wyrażane w sposób konkretny i krok po kroku w Jego dziele, jako przeciwne tym opisanym za pomocą pustych ludzkich słów, liter i doktryn czy wyobrażeń. Chcę przez to powiedzieć, że Bóg i Boża istota naprawdę istnieją, nie są malowidłami, nie są wyobrażeniami, nie są skonstruowane przez człowieka, ani też, z całą pewnością, nie są przez niego wytworzone. Czy dostrzegacie to teraz? Jeśli to dostrzegacie, to Moje dzisiejsze słowa osiągnęły swój cel.

(Boże dzieło, Boże usposobienie i Sam Bóg I, w: Słowo, t. 2, O poznaniu Boga)

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze