Czym jest antychryst i jak można go rozpoznać

27 października 2021

Ważne słowa Boga:

W jaki sposób Bóg definiuje antychrysta? Jest to ktoś wrogo nastawiony do Boga. Jest to nieprzyjaciel Boga! Ktoś wrogi Bogu i wrogi prawdzie, ktoś, kto nienawidzi prawdy, nienawidzi Boga i nienawidzi absolutnie wszystkiego, co pozytywne – nie jest to zwyczajna osoba, która chwilowo poddaje się słabości, postępuje głupio i nieznacznie błądzi w swoich myślach i poglądach, ani nie jest to ktoś o lekko niedorzecznym pojmowaniu, które nie zgadza się z prawdą. Nie takimi osobami są antychryści. Wróg Boga – to jest antychryst. Jego rola polega na tym, że bezwzględnie nienawidzi wszystkiego, co pozytywne, nienawidzi prawdy, nienawidzi usposobienia Boga i Jego istoty w ich całości. W jaki sposób Bóg traktuje osoby, które pełnią taką rolę? Bóg ich nie zbawi! Tacy ludzie z natury gardzą i brzydzą się prawdą. Ujawnione tu zostają zło, zaciekłość i wstręt do prawdy – to są najpoważniejsze przejawy i skłonności wśród zepsutych skłonności, są to rzeczy typowe dla szatana, z istoty mu przynależące. Nie jest to mało znaczące ujawnienie zepsutego usposobienia zwykłych skażonych ludzi, lecz jest to siła wroga Bogu. Tacy ludzie mogą wprowadzić zamęt do kościoła i kontrolować go, mogą zakłócić i zniszczyć Boże dzieło zarządzania. Czy coś takiego robią zwykli zepsuci ludzie? Bez wątpienia nie, więc nie należy tego lekceważyć. Zwykli ludzie też mogą mieć złe usposobienie; niektórzy z nich postępują samolubnie i podle, niektórzy zachowują się wręcz diabelsko, nie pozwalają innym sobą pomiatać i myślą sobie tak: „Jeśli ludzie mnie nie obrażają, ja nie będę ich obrażać”. Ale czym różnią się od nich antychryści? Ich zasadniczą skłonnością nie jest arogancja, ale niepohamowane zło. A w jaki sposób to zło się głównie przejawia? Widać je w ich dziwacznym sposobie postępowania, który z trudem dostrzegają zwykli ludzie w jakimś stopniu obdarzeni inteligencją, wiedzą i doświadczeniem społecznym; to już jest zło, a nie zwykłe oszustwo. Potrafią stosować zwodnicze gierki i sztuczki dużo „lepiej” niż większość ludzi; większość zwykłych ludzi nie jest w stanie z nimi konkurować ani się z nimi rozprawić. Tacy właśnie są antychryści. Czemu zostało powiedziane, że zwykli ludzie nie są w stanie się z nimi rozprawić? Ponieważ zło, które w sobie noszą, jest tak skrajne, że daje im wielką moc zwodzenia ludzi. Czemu omawiamy teraz przejawy postępowania antychrystów? Bo antychryści zbyt dobrze potrafią zwodzić ludzi. Za jednym zamachem oszukują całe zastępy ludzi, są jak śmiertelna plaga, która błyskawicznie roznosi się, zarażając wciąż kolejne ofiary; jest to plaga bardzo zaraźliwa, o szerokim zasięgu, a zakaźność i śmiertelność są większe niż w przypadku zwykłych chorób. Czy nie są to poważne konsekwencje?

Fragment rozdziału „Zachowują się dziwnie i tajemniczo, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

W czasie, gdy Bóg jeszcze nie stał się ciałem, miara tego, czy człowiek sprzeciwia się Bogu, była oparta na tym, czy człowiek oddawał cześć niewidzialnemu Bogu w niebie i spoglądał ku Niemu. Definicja „sprzeciwu wobec Boga” nie była wtedy aż tak praktyczna, ponieważ człowiek nie mógł zobaczyć Boga ani nie wiedział, jak wygląda Jego obraz, nie wiedział też, jak działał i mówił. Człowiek nie miał w ogóle żadnych pojęć o Bogu i wierzył w Boga w sposób nieokreślony, bo On nie ukazał się jeszcze człowiekowi. Dlatego, chociaż człowiek wierzył w Boga według swoich wyobrażeń, Bóg nie potępiał człowieka ani nie oczekiwał od niego zbyt wiele, ponieważ człowiek w ogóle nie był w stanie zobaczyć Boga. Gdy Bóg staje się ciałem i przychodzi, aby działać wśród ludzi, wszyscy widzą Go i słyszą Jego słowa, i wszyscy widzą czyny, które Bóg wykonuje będąc w swojej cielesnej postaci. W tym momencie wszystkie koncepcje człowieka stają się tylko pianą. Jeśli chodzi o tych, którzy widzieli Boga objawiającego się w ciele, nie będą oni potępieni, jeśli okażą Mu posłuszeństwo, podczas gdy ci, którzy celowo sprzeciwiają się Bogu, zostaną uznani za Jego przeciwników. Tacy ludzie są antychrystami i wrogami, którzy świadomie występują przeciwko Bogu.

(Wszyscy ludzie, którzy nie znają Boga, są tymi, którzy sprzeciwiają się Bogu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Każdy, kto nie rozumie celu Bożego dzieła, jest tym, który sprzeciwia się Bogu, a ten, kto zrozumiał cel Bożego dzieła, ale w dalszym ciągu nie stara się zadowolić Boga, w jeszcze większym stopniu zasługuje na bycie uznanym za przeciwnika Boga. Istnieją ludzie, którzy czytają Biblię w wielkich kościołach i codziennie ją recytują, ale żaden z nich nie rozumie celu Bożego dzieła. Ani jeden z nich nie jest w stanie poznać Boga, a ponadto ani jeden z nich nie jest w zgodzie z wolą Bożą. Wszyscy są bezwartościowymi, nikczemnymi ludźmi, każdy z nich się wywyższa, by uczyć o Bogu. Świadomie sprzeciwiają się Bogu, nawet wówczas, gdy niosą Jego sztandar. Chociaż nazywają się wierzącymi w Boga, w dalszym ciągu jedzą ciało i piją krew człowieka. Wszyscy tacy ludzie to diabły, które pożerają duszę człowieka, główne demony, które celowo stają na drodze tym, którzy starają się wejść na właściwą ścieżkę, i kłody pod nogami utrudniające wędrówkę tym, którzy szukają Boga. Może się wydawać, że mają oni „solidną budowę”, więc skąd ich naśladowcy mają wiedzieć, że są samymi antychrystami, którzy prowadzą człowieka przeciwko Bogu? Skąd mają wiedzieć, że są oni żywymi diabłami przeznaczonymi do pożerania ludzkich dusz?

(Wszyscy ludzie, którzy nie znają Boga, są tymi, którzy sprzeciwiają się Bogu, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Ponieważ wierzysz w Boga, musisz pokładać wiarę we wszystkich Jego słowach i wszystkich Jego dziełach. To oznacza, że ponieważ wierzysz w Boga, musisz być Mu posłuszny. Jeśli nie jesteś w stanie tego zrobić, to nie ma znaczenia, czy wierzysz w Boga, czy nie. Jeżeli wierzysz w Boga od wielu lat, ale nigdy nie byłeś Mu posłuszny i nie przyjmujesz Jego słów w całości, tylko wymagasz, by Bóg podporządkował się tobie i działał według twoich pojęć, to jesteś największym buntownikiem ze wszystkich, jesteś niewierzącym. Jak tacy ludzie mogą być w stanie podporządkować się dziełu i słowom Boga, które nie przystają do pojęć człowieka? Największymi buntownikami ze wszystkich są ci, którzy celowo przeciwstawiają się Bogu i opierają się Mu. Są oni wrogami Boga i antychrystami. Zawsze przyjmują wrogą postawę wobec nowego dzieła Boga; nigdy nie wykazują nawet najmniejszej chęci, by się podporządkować, nigdy się dobrowolnie nie podporządkowali ani nie ukorzyli. Wywyższają się nad innych i nigdy nie podporządkowują się nikomu. Przed Bogiem uważają się za najlepszych w głoszeniu słowa i najzręczniejszych w wywieraniu wpływu na innych. Nigdy nie odrzucają skarbów znajdujących się w ich posiadaniu, lecz traktują je jak pamiątki rodowe, które należy czcić i głosić o nich innym, oraz wykorzystują je do kazań wygłaszanych wielbiącym ich głupcom. W Kościele rzeczywiście jest pewna liczba takich osób. Można powiedzieć, że są to „niepokonani bohaterowie”, którzy z pokolenia na pokolenie przebywają w domu Boga. Głoszenie słowa (doktryny) traktują jako swój najwyższy obowiązek. Rok za rokiem, pokolenie za pokoleniem, z wigorem wykonują swój „święty i nienaruszalny” obowiązek. Nikt nie odważy się ich tknąć, ani jedna osoba nie odważa się ich otwarcie skrytykować. Stali się „królami” w domu Boga, z wieku na wiek panosząc się i tyranizując innych. Ta sfora demonów dąży do zwarcia szeregów i zburzenia Mojego dzieła. Jak mógłbym pozwolić tym żywym diabłom istnieć przed Moim obliczem? Nawet ci w połowie posłuszni nie dotrwają do końca, a co dopiero ci tyrani bez krzty posłuszeństwa w swoich sercach! Niełatwo jest człowiekowi pozyskać dzieło Boże. Nawet przy najusilniejszych staraniach ludzie mogą pozyskać jedynie jego cząstkę, co ostatecznie pozwoli im zostać udoskonalonymi. Co wówczas z dziećmi archanioła, które dążą do zniszczenia dzieła Boga? Czy nie mają jeszcze mniej nadziei na bycie pozyskanym przez Boga?

(Ci, którzy są posłuszni Bogu ze szczerego serca, z pewnością zostaną przez Niego pozyskani, w: Słowo, t. 1, Pojawienie się Boga i Jego dzieło)

Spójrz na przywódców każdego z wyznań – wszyscy oni są aroganccy, zadufani, a ich interpretacje Biblii są oderwane od kontekstu i kierowane ich własnymi wyobrażeniami. Wszyscy oni, w wykonywaniu swojej pracy, polegają na talentach i erudycji. Gdyby w ogóle nie potrafili nauczać, czy ludzie by za nimi podążali? Ostatecznie posiadają jakąś wiedzę i mogą nauczać o pewnej doktrynie, albo też wiedzą, jak pozyskać innych i potrafią zastosować pewne sztuczki. Korzystają z nich, aby skłonić ludzi do przyjścia i oszukać ich. Formalnie ci ludzie wierzą w Boga, ale w rzeczywistości podążają za swoimi przywódcami. Kiedy spotkają kogoś, kto głosi prawdziwą drogę, niektórzy z nich mówią: „Musimy się skonsultować z naszym przywódcą na temat naszej wiary”. Ich wiara w Boga jest zapośredniczona w człowieku; czyż nie jest to problem? Czym zatem stają się ci liderzy? Czy nie stali się faryzeuszami, fałszywymi pasterzami, antychrystami i przeszkodami, które utrudniają ludziom akceptację prawdziwej drogi?

Fragment rozdziału „Jedynie dążenie do prawdy jest prawdziwą wiarą w Boga” w księdze „Zapisy wypowiedzi Chrystusa dni ostatecznych”

Są tacy, którzy mają zbyt nonszalanckie podejście do organizacji pracy przez Zwierzchnika. Myślą sobie: „Zwierzchnik organizuje pracę, a my jesteśmy tu na dole i ją wykonujemy. Część z tego, co jest powiedziane i niektóre zadania mogą być realizowane elastycznie – kiedy trafiają do nas, można je zmieniać. Przecież Zwierzchnik tylko mówi. To my wykonujemy praktyczne dzieło. Rozumiemy sytuację w Kościele, a Zwierzchnik jej nie rozumie, więc możemy postępować z powierzonymi nam ludźmi i pracą Kościoła tak, jak uznamy za słuszne. Możemy robić, co chcemy i nikt nie ma prawa się wtrącać”. Dla takich ludzi zasada służenia Bogu brzmi tak: „Jeśli myślę, że coś jest słuszne, wezmę to pod uwagę; jeśli uznam, że coś jest niewykonalne, zignoruję to. Jeśli zechcę, mogę ci się opierać lub ci się sprzeciwić i nie muszę realizować lub wykonywać czegoś, czego nie chcę. Jeśli coś, co powiesz, wyda mi się niewłaściwe, zmienię to i dopiero po przefiltrowaniu przekażę dalej. Nic, co nie zostało przeze mnie zatwierdzone, nie pójdzie do druku”. Wszędzie indziej polecenia Zwierzchnika są przekazywane w ich oryginalnej formie, ale ta osoba przekazuje swoją zredagowaną wersję organizacji pracy ludziom z obszaru, za który jest odpowiedzialna. Taka osoba chce zawsze odsuwać Boga na dalszy plan i desperacko pragnie, aby wszyscy za nią podążali i w nią wierzyli. W jej mniemaniu Bóg nie jest jej równy w pewnych sprawach – ona też powinna być Bogiem i wszyscy powinni w nią wierzyć. Taka jest istota tego, co robi. Gdybyście to rozumieli, czy nadal płakalibyście, kiedy taka osoba jest usuwana i zastępowana? Czy nadal byście jej współczuli? Czy nadal myślelibyście: „To, co robi Zwierzchnik, jest bezzasadne i niesprawiedliwe – jak można było usunąć kogoś, kto tak wiele wycierpiał?”. Dla czyjego dobra cierpiała ta osoba? Cierpiała ze względu na własną pozycję. Czy służy ona Bogu? Czy wykonuje swój obowiązek? Czy jest lojalna i posłuszna Bogu? Jest niczym innym jak pachołkiem szatana, a jej praca jest panowaniem diabła; niszczy Boży plan zarządzania i zakłóca Boże dzieło. Co to za wiara? Ta osoba jest niczym innym jak diabłem, antychrystem!

Fragment rozdziału „Czym jest obrażanie Boga?” w księdze „Zapisy wypowiedzi Chrystusa dni ostatecznych”

Antychryści okazują otwartą wrogość wobec prawdy i wobec Boga. Rywalizują z Bogiem o wybrańców, rywalizują z Nim o status i o ludzkie serca i nie cofną się przed niczym, by zdobyć serca ludzi, zwieść ich i znieczulić. Krótko mówiąc, wszystko, co robią – czy to otwarcie, czy w ukryciu – jest z samej swej natury wrogie Bogu. Dlaczego mówię, że jest wrogie Bogu? Ponieważ stawiają opór nawet wtedy, gdy w sposób oczywisty wiedzą, że mają do czynienia z prawdą i z Bogiem. Przykład: w niektórych kościołach, kiedy antychrystom uda się przeciągnąć ludzi na swoją stronę, zwabić ich i nagiąć do własnej woli, następnie domagają się od domu Bożego rozmaitych książek i innych materiałów, aby ustanowić własny, oddzielny kościół. Idą za nimi ludzie, którzy ich czczą, antychryści zaś sprawują nad nimi ścisłą kontrolę. Postępując tak, wyraźnie rywalizują z Bogiem o wybrańców. Czy jest to jeden z atrybutów antychrysta, czy też nie? Uznawanie ich za antychrystów na podstawie tak oczywistego atrybutu dalekie jest od wyrządzania im niesprawiedliwości; jest aż nadto trafne! Istnieją też antychryści, którzy tworzą własne królestwo w kościele, pielęgnując własną moc i wpływy, eliminując każdego, kto się nie dostosuje, a zatrzymując przy sobie tych, którzy za nimi podążają i są im posłuszni, aby utworzyć niezależną siłę i nagiąć ludzi do własnej woli. Bez względu na to, jakie zarządzenia czy wymagania dotyczące pracy nadchodzą od zwierzchnika, ci antychryści podejmują niezależne działania i doprowadzają do tego, że ludzie pod ich przywództwem otwarcie przeciwstawiają się planom pracy zwierzchnictwa. Na przykład zwierzchnik wymaga, by niezwłocznie zastępować nieodpowiednich przywódców i pracowników, ale z perspektywy antychrystów, chociaż ci przywódcy i pracownicy być może są nieodpowiedni, to jednak byli przez nich promowani i dlatego pod żadnym pozorem nie można ich zastąpić na mocy nakazu zwierzchnictwa, o ile najpierw nie usunie się samych antychrystów. Czy antychryści przejęli kontrolę nad takim kościołem, czy nie? Kiedy organizacja pracy domu Bożego znajdzie się w ich rękach, praca przestaje być możliwa do zrealizowania i nie sposób jej dłużej wykonywać. Ustalenia dotyczące pracy zostały wydane już dawno i każdy kościół przesłał raport o stanie ich realizacji – na przykład o tym, komu zmieniono lub odebrano obowiązki ze względu na pewne okoliczności – ale w obszarach, za które odpowiedzialni są antychryści, nie ma takich osób, nikomu nie zmieniono przydziału obowiązków. Czy to możliwe, że na danym obszarze nie ma ani jednej nieodpowiedniej osoby? Zdarza się nawet, że jakieś osoby z personelu są nieodpowiednie i antychryst otrzymał bezpośrednie polecenie od zwierzchnika, by je zastąpić, ale przez długi czas nie nadchodzi żadna odpowiedź. Czy jest tu jakiś problem, czy nie? To jest sytuacja, gdy kościół wpadł w ręce antychrysta. Od zwierzchnika nadchodzą polecenia dotyczące prowadzenia pracy, ale kiedy dotrą do antychrystów, są przechwytywane i ani jedno słowo nie dociera do podwładnych, przez co tracą oni wszelki kontakt ze zwierzchnikiem, a całą kontrolę przejmują antychryści. Jaka jest ich natura, skoro robią takie rzeczy? To jest przypadek ujawniania się antychrystów.

Fragment rozdziału „Oni są źli, podstępni i kłamliwi (Część pierwsza)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Jakiego rodzaju osoba zakłada własne niezależne królestwo? (Antychryst). A dlaczego kogoś takiego nazywa się „antychrystem”? Po pierwsze, przedrostek „anty” oznacza bycie nieprzyjaźnie i wrogo usposobionym wobec kogoś lub czegoś, w tym przypadku wobec Chrystusa, wobec Boga i wobec prawdy. A co to znaczy „być nieprzyjaźnie i wrogo usposobionym”? (Kategorycznie się sprzeciwiać komuś lub czemuś). (Żywić nienawiść). Czy ludzie, którzy nienawidzą Boga i kategorycznie Mu się sprzeciwiają, są w stanie przyjąć prawdę? Czy mogą ją miłować? Z pewnością nie. Najważniejszym ze sposobów, w jakie wyrażają siebie, jest to, że nie miłują prawdy. Ilekroć ktoś wypowiada prawdę, nic nie dają po sobie poznać przed jego obliczem, ale nie akceptują jej w sercu i odrzucają ją w głębi ducha. Skoro ją odrzucają, to czy w odniesieniu do wszystkich dobrych rzeczy – wszystkich prawd, takich jak ta, że należy podporządkować się Bogu, wiernie wykonywać swój obowiązek, być uczciwym człowiekiem, poszukiwać prawdy we wszystkich sprawach – mają choć trochę subiektywnych pragnień czy umiłowania? Nie, ani krzty. Dlatego też z samej swej natury-istoty stanowczo sprzeciwiają się Bogu i prawdzie. Jest więc nieuniknione, że tacy ludzie w głębi serca nie miłują prawdy ani niczego, co dobre. Ludzie na przywódczych stanowiskach muszą, na przykład, być w stanie akceptować rozmaite opinie swych braci i sióstr, potrafić się na nich otwierać i przyjmować ich zarzuty, i nie wolno im się wywyższać. Co pomyślałby antychryst o wszystkich tych właściwych ścieżkach praktyki? Prawdopodobnie powiedziałby tak: „Gdybym słuchał opinii braci i sióstr, to czy nadal byłbym przywódcą? Czy wciąż miałbym wówczas odpowiedni status i prestiż? Czy mimo tego byłbym w stanie sprawić, by ludzie się mnie bali? Jeśli ludzie nie będą się mnie bali i nie będę miał u nich prestiżu, to jakie dzieło będę w stanie wykonać?”. Jest to właśnie tego rodzaju usposobienie, jakie ma antychryst. Nawet w najmniejszym stopniu nie akceptują oni prawdy, a im bardziej właściwy jest dany sposób praktyki, tym bardziej się mu opierają. Nie potrafią przyznać, że te właściwe metody praktyki są ścieżkami praktykowania prawdy. Czym zatem jest prawda zgodnie z ich pojmowaniem? Prawdą dla nich jest to, że mając do czynienia z innymi ludźmi zawsze powinno się używać żelaznej pięści, złych uczynków, okrutnych metod i podejrzanych sztuczek i nigdy nie należy odwoływać się przy tym do prawdy, miłości i słów Bożych. Droga antychrystów jest drogą zła. Taka jest właśnie natura-istota ludzi tego pokroju, jak również ich sposób działania, siła napędowa kryjąca się za ich poczynaniami oraz źródło, z którego owe poczynania wyrastają. Takie właśnie są także ich motywacje i intencje. Istotą ich motywacji i intencji, którą często ujawniają, jest właśnie istota antychrysta – wstręt i nienawiść do prawdy. To właśnie jest ich istota. Co zatem znaczy sprzeciwiać się prawdzie i Bogu? To znaczy nienawidzić prawdy i tego, co dobre. Na przykład, jako stworzenie Boże, człowiek powinien wypełniać obowiązek istoty stworzonej. Cokolwiek Bóg powie, ludzie winni Mu się podporządkować, ponieważ są stworzeniami Bożymi. Jaki jest jednak tok myślenia antychrysta? „Nie mogę zaprzeczyć, że jestem stworzeniem Bożym, ale jeśli chodzi o to, by Mu się podporządkować, to zależy od sytuacji. Po pierwsze, i przede wszystkim, muszę mieć z tego jakąś korzyść. Nie mogę też być stawiany w niekorzystnej sytuacji i moje interesy muszą stanowić dla mnie priorytet. Jeśli można zyskać nagrody i wielkie błogosławieństwa, i chcesz, abym Ci się podporządkował, to w porządku, ale bez nagród i odpowiedniego przeznaczenia nie mogę tego zrobić”. Tak właśnie widzi to antychryst. A oto kolejny przykład: Bóg chciałby, aby ludzie byli uczciwi, lecz co sądzi o tym antychryst? „Tylko głupcy starają się być uczciwi; ludzie sprytni nigdy tego nie robią”. Czy te poglądy składają się na postawę nieakceptowania prawdy przez antychrysta? Co jest istotą tego rodzaju podejścia? Jest nią nienawiść do prawdy. To właśnie jest istotą antychrystów, a istota ta decyduje o tym, jaką kroczą ścieżką; ścieżka ta, z kolei, decyduje o tym, co będą robić podczas wypełniania tego rodzaju obowiązku.

Fragment rozdziału „Usiłują pozyskać sobie ludzi” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Niektórzy ludzie posiadają pewne przejawy antychrysta i pewne wylania usposobienia antychrysta, ale także akceptują, uznają i kochają prawdę. Są potencjalnymi przedmiotami zbawienia. Są też ludzie, którzy, bez względu na swój wizerunek, są ze swej istoty natury wrogo nastawieni do prawdy i jej nienawidzą. Gdy tylko powiesz coś o prawdzie lub zaczniesz ich pouczać, stają się zirytowani i buntowniczy: zaczynają drzemać, zasypiają, są znudzeni i niezainteresowani, nawet jeśli rozumieją; mogą też wydawać się gorliwi na zewnątrz, ale mierzą prawdę inną postawą lub z pewną dozą wiedzy i teorii. Jeśli tak jest, to niezależnie od tego, ile Bożych słów przeczytali lub ile kazań wysłuchali, ostatecznie nigdy nie nastąpi najmniejsza zmiana w ich postawie, którą cechuje pogoń za statusem i rzeczami doczesnymi, niechęć wobec Boga i wrogość wobec prawdy. Jest to typowe dla antychrysta. Dlatego, kiedy mówisz, że ich działania mają na celu przeciągnięcie ludzi na ich stronę i że wywyższają się i niosą świadectwo o sobie, aby rywalizować z Bogiem o status oraz oszukiwać ludzi, i że ich działania są działaniami szatana i antychrystów, czy akceptują takie potępienie? Nie akceptują. Myślą: „Postępowanie w ten sposób jest dla mnie odpowiednie i właściwe. Tak działam. Możesz mnie potępiać i krytykować, ile tylko chcesz – nie zrezygnuję z tego dążenia, tego pragnienia lub tego sposobu postępowania”. Jak już ustalono: są to antychryści. Nic, co mówisz, nie może zmienić ich punktu widzenia, ani ich motywacji i intencji, ani ich ambicji i pragnień. Taka jest istota natury typowego antychrysta. Bez względu na to, jak zmieniają się ich okoliczności życiowe lub jak zmieniają się ludzie, sprawy i rzeczy wokół nich, jak zmieniają się czasy, i bez względu na znaki i cuda dokonywane przez Boga i ilość łaski okazywanej im przez Boga – nawet jeśli Bóg ich karze – ich intencje nigdy się nie zmienią. Ich sposób bycia człowiekiem i sposób postępowania nigdy się nie zmieni, podobnie jak ich wrogość wobec prawdy. Kiedy inni wytykają im, że to, co oni robią, to wywyższanie się i składanie świadectwa o sobie oraz próba oszukania ludzi, zmieniają swój sposób mówienia na taki, w którym inni nie mogą znaleźć żadnej winy i w którym nikt nie jest w stanie się rozeznać. Używają oni jeszcze bardziej wymyślnych środków, aby kontynuować swoje zarządzanie i osiągnąć swoje tajne cele. To właśnie przejawia się w antychryście i jest zrodzone z istoty antychrysta. Nawet gdyby Bóg powiedział im, że zostaną ukarani, że nadszedł ich koniec, że zostali przeklęci i potępieni, to czy mogłoby to zmienić ich istotę? Czy mogłoby to zmienić ich stosunek do prawdy? Czy mogłoby to zmienić ich miłość do statusu, fortuny i prestiżu? Nie mogłoby. Przekształcanie ludzi zepsutych przez szatana w ludzi o zwykłym człowieczeństwie, którzy czczą Boga, jest dziełem Boga; można to osiągnąć. Ale czy możliwe jest przekształcenie w normalnych ludzi demonów, ludzi odzianych w ludzką skórę, ale których istota jest szatańska, ludzi, którzy czczą szatana w obozie szatana i są wrogo nastawieni do Boga? To byłoby niemożliwe. Bóg nie wykonuje tego rodzaju dzieła; ludzie ci nie są zaliczani do tych, których Bóg zbawia. Jak zatem Bóg definiuje takich ludzi? Należą oni do szatana. Nie są przedmiotem Bożego wyboru ani zbawienia; Bóg nie chce takich ludzi. Bez względu na to, jak długo przebywali w domu Bożym, ile wycierpieli lub co osiągnęli, ich intencje się nie zmieniają. Nie odłożą na bok swoich ambicji czy pragnień, a tym bardziej nie zrezygnują ze swoich motywacji i pragnienia walki o status i rywalizowania o ludzi z Bogiem. Tacy ludzie to żyjący antychryści.

Fragment rozdziału „Wywyższają siebie i świadczą o sobie” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Wszyscy antychryści woleliby umrzeć niż okazać skruchę. Ślubują walczyć z Bogiem na śmierć i życie, i opierać Mu się do samego końca. Nawet jeśli w głębi duszy przyznają, że istnieje Bóg, że stworzył On człowieka i że może zbawić ludzkość, to ich natura czyni ich niezdolnymi do zmiany raz obranej drogi oraz do odejścia od wrogości wobec Boga. Tak więc istotą zachowania antychrystów jest ciągłe wykorzystywanie różnych środków i metod, aby osiągnąć cel, jakim jest posiadanie statusu, zjednywanie sobie ludzi oraz sprawianie, by szli za nimi i by ich czcili. Możliwe, że w głębi serca nie rywalizują oni świadomie z Bogiem o ludzkość, ale jedno jest pewne: nawet jeśli nie rywalizują z Bogiem o ludzi, to i tak chcą mieć wśród nich status i władzę. Nawet jeśli nadejdzie dzień, w którym zdadzą sobie sprawę, że rywalizują z Bogiem o status i powstrzymają się od tego, to i tak stosują inne metody, aby zdobyć status wśród ludzi i zyskać ważność. Krótko mówiąc, chociaż wszystko, co robią antychryści, wydaje się być wiernym wypełnianiem obowiązków, a oni sami sprawiają wrażenie prawdziwych wyznawców Boga, ich ambicja kontrolowania ludzi – zdobywania wśród nich statusu i władzy – nigdy się nie zmieni. Bez względu na to, co Bóg mówi lub robi i o co prosi ludzi, antychryści nie robią tego, co powinni, ani nie wypełniają swoich obowiązków w sposób, który odpowiada Jego słowom i wymaganiom, ani też nie rezygnują z dążenia do władzy i statusu w wyniku zrozumienia Jego wypowiedzi i prawdy. Przez cały czas zżera ich ambicja, kontroluje ich zachowanie i myśli oraz kieruje nimi, a także określa drogę, którą podążają. To jest uosobienie antychrysta. Co wysuwa się tu na pierwszy plan? Niektórzy pytają: „Czy antychrystami nie są ci, którzy rywalizują z Bogiem, aby pozyskać ludzi, a którzy Go nie uznają?”. Mogą uznawać Boga, mogą autentycznie uznawać Go i wierzyć w Jego istnienie, mogą być gotowi za Nim podążać i dążyć do prawdy, ale jedna rzecz nigdy się nie zmieni: nigdy nie zrezygnują ze swoich ambicji dotyczących władzy i statusu, ani z dążenia do tych rzeczy, ze względu na swoje otoczenie lub postawę Boga wobec nich. To są cechy charakterystyczne antychrystów. Niezależnie od tego, jak wiele człowiek wycierpiał, jak wiele prawdy zrozumiał, w jak wiele rzeczywistości prawdy wszedł i jak wiele wiedzy o Bogu posiada, poza tymi zewnętrznymi zjawiskami i przejawami nigdy nie powstrzyma swoich ambicji ani nie zrezygnuje z dążenia do statusu i władzy, i to właśnie określa jego naturę i istotę. Nie ma najmniejszej nieścisłości w określaniu takich ludzi przez Boga jako antychrystów; zostało to przesądzone przez samą ich naturę i istotę. Niektórzy ludzie zwykli być może uważać, że antychrystem jest każdy, kto próbuje rywalizować z Bogiem o ludzkość. Jednak antychryści nie muszą koniecznie z Nim rywalizować; muszą po prostu być tymi, u których wiedza, zrozumienie i potrzeba statusu i władzy są inne niż u normalnych ludzi. Normalni ludzie mogą być próżni, mogą starać się zdobyć uznanie u innych i zrobić na nich dobre wrażenie, mogą zabiegać o dobrą pozycję w hierarchii. Takie są ambicje normalnych ludzi. Gdy są zastępowani i tracą stanowisko przywódcy, przechodzą nad tym do porządku dziennego; wraz ze zmianą zachodzącą w ich otoczeniu, pewnym rozwojem ich charakteru, osiągnięciem jakiegoś wejścia w prawdę lub zdobyciem głębszego zrozumienia prawdy ich ambicja stopniowo stygnie. Następuje zmiana w ich drodze i w kierunku, w jakim podążają, a ich pogoń za statusem i władzą zanika. Ich pragnienia również stopniowo słabną. Antychryści są jednak inni: nigdy nie mogliby zrezygnować z pogoni za statusem i władzą. W każdym czasie, w każdym środowisku, bez względu na to, jakich ludzi mają wokół siebie i ile mają lat, ich ambicje nigdy się nie zmienią. Co wskazuje na to, że ich ambicje nigdy się nie zmienią? Załóżmy, że są przywódcami kościoła: chcieliby kontrolować wszystkich w kościele. Potem mogliby pójść do innego kościoła, gdzie nie są przywódcami, ale nadal tęsknią za tym statusem. Gdziekolwiek tacy ludzie pójdą, chcą sprawować władzę. Czy ich serca nie są przepełnione ambicją? To, co przejawiają, wykracza poza sferę normalnego człowieczeństwa. Czy nie ma w tym czegoś nienormalnego? Co jest w tym nienormalnego? To, co oni przejawiają, nie jest tym, co przejawiać powinno normalne człowieczeństwo. Co takiego przejawiają? Co powoduje, że to się przejawia? Jest to spowodowane ich naturą. Są złymi duchami. To nie to samo co zwykłe zepsucie; istnieje różnica. Antychryści nie cofną się przed niczym w swojej pogoni za statusem i władzą; są nią całkowicie owładnięci. To jest ich natura i istota, to jest ich oryginalna forma i ich prawdziwe oblicze. Oni nie tylko rywalizują z Bogiem o status, ale także konkurują o status z ludźmi. Bez względu na to, czy inni są chętni lub się zgadzają, czy nie, antychryści aktywnie próbują ich kontrolować i być ich przywódcami, nie zważając na ich życzenia. Gdziekolwiek się udadzą, antychryści chcą rządzić i mieć ostatnie słowo. Czy taka jest ich natura? Czy ludzie chcą cię słuchać? Czy cię wybrali? Czy zgadzają się, abyś miał ostatnie słowo? Nikt nie chce, aby ci ludzie mieli ostatnie słowo i nikt ich nie słucha, ale oni wciąż próbują postawić na swoim. Czy to jest problem? Są całkowicie bezwstydni i pozbawieni skrupułów. Tacy ludzie są antychrystami, pełniąc rolę przywódców i są nimi również wtedy, kiedy tej roli nie pełnią.

Fragment rozdziału „Zwodzą, kontrolują i wikłają innych oraz stanowią dla nich zagrożenie” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Troska antychrystów o własny status i prestiż wykracza poza troskę przejawianą przez normalnych ludzi, jest częścią ich usposobienia i istoty; nie jest to chwilowe zainteresowanie ani przejściowy wpływ otoczenia, lecz część ich życia, coś, co mają we krwi, a zatem ich esencja. To znaczy, że we wszystkim, co antychryst robi, najważniejszy jest jego osobisty status i prestiż, nic poza tym. Dla antychrysta status i prestiż są całym jego życiem i życiowym celem. Cokolwiek robią, pierwsze pytanie brzmi: „Jak to wpłynie na mój status? A na mój prestiż? Czy zrobienie tego podniesie mój prestiż? Czy mój status w oczach innych ludzi wzrośnie?”. To jest pierwsza rzecz, o jakiej myślą, co wystarczająco dowodzi, że mają usposobienie i esencję antychrystów; inaczej nie dążyliby do tego. Można powiedzieć, że dla antychrystów status i prestiż nie są jakimś dodatkowym wymogiem, ani czymś nieistotnym, bez czego mogliby się obejść. Są częścią natury antychrystów, są w ich kościach, we krwi – są czymś wrodzonym. Antychrystom nie jest obojętne, czy posiadają status i prestiż – nie taka jest ich postawa. Jaka więc ona jest? Status i prestiż są ściśle związane z ich codziennym życiem, ich codziennym stanem, tym, do czego na co dzień dążą. I tak dla antychrystów status i prestiż są ich życiem. Bez względu na to, jak i w jakim środowisku żyją, jaką pracę wykonują, o co zabiegają, jakie są ich cele, jaki jest kierunek ich życia, status i prestiż są celem, do którego dążą i którego nie mogą porzucić w swoich sercach. To jest prawdziwe oblicze antychrystów i ich istota. Gdyby znaleźli się głęboko w górskiej dżungli, i tak nie porzuciliby statusu i prestiżu; możesz umieścić ich w grupie zwykłych ludzi, a i tak myśleć będą wyłącznie o statusie i prestiżu. I tak, gdy tylko zdobędą wiarę, postrzegają swój własny status i prestiż jako równoznaczny z dążeniem do wiary w Boga; to znaczy, że krocząc ścieżką wiary w Boga, dążą również do osiągnięcia własnego statusu i prestiżu. Można powiedzieć, że w swoich sercach wierzą, że wiara w Boga i dążenie do prawdy są dążeniem do statusu i prestiżu; dążenie do statusu i prestiżu jest również dążeniem do prawdy, a zdobycie statusu i prestiżu jest równoznaczne z zyskaniem prawdy i życia. Jeśli, podążając ścieżką wiary w Boga, czują, że nie zdobyli znaczącego statusu – jeśli nikt ich nie szanuje ani nie podziwia, jeśli nie są wywyższeni wśród innych i nie mają prawdziwej władzy – wtedy są bardzo zniechęceni i uznają, że wiara w Boga nie ma żadnego znaczenia ani wartości. „Czy Bóg nie pochwala sposobu, w jaki wierzę? Czy nie zyskałem życia?”. Często w ten sposób kalkulują; planują, jak mogą zdobyć pozycję w domu Bożym lub środowisku, w którym się znajdują, jak mogą zyskać wysoką rangę i pewien autorytet, jak mogą sprawić, że ludzie będą ich słuchać i schlebiać im, gdy przemawiają, jak mogą nakłonić innych, by robili, co im każą, jak mogą w grupie mieć wyłączny wpływ na rzeczy i zaznaczyć swoją obecność. O tym właśnie często myślą. To jest to, do czego tacy ludzie dążą. Dlaczego zawsze myślą o takich kwestiach? Czyż naprawdę nic z tego nie rozumieją po usłyszeniu prawdy, wysłuchaniu kazań i przeczytaniu słów Boga? Czyż słowa Boga i prawda rzeczywiście nie są w stanie zmienić ich pojęć, wyobrażeń i opinii? To problem ludzkiej natury i istoty.

Fragment rozdziału „Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Jakie jest motto antychrystów, bez względu na to, w jakiej grupie się znajdują? „Muszę rywalizować! Konkurować i rywalizować! Muszę rywalizować, by mieć najwyższy status i być najpotężniejszy!”. Takie jest usposobienie antychrystów. Rywalizują i starają się osiągnąć swoje cele bez względu na sytuację. Są sługusami szatana i szkodzą dziełu domu Bożego. Usposobienie antychrystów jest następujące: konkurują z każdym, kto osiąga świetne wyniki w swojej pracy zawodowej, od dawna wierzy w Boga, ma jakieś szczególne umiejętności, pomógł braciom i siostrom w ich wejściu w życie, jest szanowany, cieszy się dobrą opinią wśród braci i sióstr albo wyróżnia się jeszcze czymś pozytywnym. Podsumowując, za każdym razem, gdy antychryści znajdą się w jakiejś grupie ludzi, zawsze postępują tak: konkurują o status, o dobrą reputację i o możliwość podejmowania decyzji w różnych sprawach w grupie, a gdy już to zdobędą, czują się szczęśliwi. Jednak czy po uzyskaniu tego wykonują jakąś rzeczywistą pracę? (Nie). Nie po to konkurują o to wszystko, by wykonywać rzeczywistą pracę. Ich celem jest zepchnąć innych w dół: „Kogo obchodzi to, czy jesteś przekonany? Ja posiadam najwięcej, ja jestem najbardziej elokwentny, nikt nie dorównuje mi umiejętnościami zawodowymi”. Rywalizują w każdej dziedzinie. Kiedy bracia i siostry wybierają ich na przełożonych, rywalizują z innymi liderami o ostatnie słowo, o władzę podejmowania decyzji. Jeśli kościół powierza im jakąś pracę, chcą decydować o tym, jak będzie wykonana, i walczą o to, by ich słowa, pomysły oraz decyzje zostały przyjęte i wcielone w życie. Jeśli bracia i siostry przyjmą sugestię kogoś innego, nie ujdzie to ich uwadze. Gdy zrobisz coś inaczej, niż mówią, pokażą ci, kto jest szefem, byś poczuł, że nie możesz się bez nich obejść i zrozumiał konsekwencje działania wbrew ich woli. Oto jak aroganckie, odrażające i pozbawione rozumu jest usposobienie antychrystów. Ujawnia się to, że kompletnie brak im człowieczeństwa, a co więcej rozsądku. Ich postępowanie wskazuje na całkowity brak racjonalności w działaniu. Nie zaakceptują tego, co im powiesz. Choćby w twoich słowach była słuszność, nie będą na nie zważać i nie uda ci się nic osiągnąć. Jedyną zasadą, jaką przyjmują, jest to, że niezależnie od grupy, w jakiej się znajdą, jeśli tylko zyskują należny im status i prestiż, to ich serca są spokojne – to według nich jest wartością ich życia. Wszystkim ludziom, z którymi mają kontakt, muszą pokazywać „światło” i „ciepło”, jakich dostarczają, a także swoje szczególne talenty i unikalność. A ponieważ uważają się za kogoś wyjątkowego, z natury rzeczy wydaje im się, że powinni być traktowani lepiej od innych, że zasługują na ich wsparcie i podziw, że powinni być szanowani i czczeni – uważają, że wszystko to im się należy. Czyż tacy ludzie nie sprawiają wielu kłopotów? Zdrowy rozsądek nakazuje słuchać tego, kto ma rację, kiedy coś się dzieje. Ludzie powinni być posłuszni tym, których słowa przynoszą pożytek domowi Bożemu i których pomysły są zgodne z zasadami prawdy – ale jeśli zdrowy rozsądek zwycięży, ludzie mogliby nie przyjąć pomysłów antychrystów, więc co robią? Wpadają w panikę, próbują bronić swoich sugestii, dowodzić swoich racji i ze wszystkich sił przekonać braci i siostry do ich wysłuchania i przyjęcia. Nie zastanawiają się nad tym, jak ich sugestia wpłynie na dzieło domu Bożego, jeśli zostanie przyjęta – nie wchodzi to w zakres ich rozważań. Myślą tylko tak: „Jak ja się pokażę innym, jeśli tym razem nie przyjmą moich sugestii? Muszę więc rywalizować – zrobię wszystko, by je przyjęli”. Za każdym razem tak myślą i postępują – to właśnie jest usposobienie antychrysta.

Fragment rozdziału „Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Jedną z najbardziej oczywistych cech istoty antychrystów jest ich podobieństwo do despotów, którzy dzierżą władzę dyktatorską: Nie słuchają nikogo, na wszystkich patrzą z góry, a wszystko to, co inni mówią i robią, ich pomysły, punkty widzenia i zalety są w mniemaniu antychrystów gorszego sortu. Wydaje im się, że nikt nie nadaje się do tego, by brać udział w tym, co zamierzają, nikt nie kwalifikuje się do tego, by coś doradzić albo sugerować – takie jest właśnie usposobienie antychrysta. Niektórzy ludzie twierdzą, że jest to przejaw miernego człowieczeństwa – ale jakim sposobem mogłoby to być banalne, mierne człowieczeństwo? Jest to w zupełności szatańskie usposobienie; jest to rodzaj usposobienia o wyjątkowej zaciekłości. Dlaczego mówię, że ich usposobienie jest wyjątkowo zaciekłe? Antychryści uważają dzieło domu Bożego, w tym interesy kościoła, w całości za swoje własne, za swoją osobistą własność, którą oni sami powinni zarządzać, i nikt inny nie powinien się w to wtrącać. Dlatego gdy wykonują pracę w domu Bożym, myślą tylko i wyłącznie o własnych korzyściach, własnym statusie i prestiżu. Odrzucają każdego, kto ich zdaniem może zagrozić ich statusowi i reputacji; takich ludzi tłumią i wykluczają, nawet jeśli są to osoby pożyteczne i nadające się do wykonywania pewnych specjalnych obowiązków. Antychrystów nic nie obchodzi praca domu Bożego ani też korzyści domu Bożego. Jeśli ktokolwiek może stanowić zagrożenie dla ich statusu, nie podporządkowuje się im i nie zwraca na nich żadnej uwagi, wówczas oni taką osobę wykluczają i trzymają ją na dystans. Nie dopuszczają jej do współpracy, a zwłaszcza nie pozwalają na to, by taka osoba odgrywała ważną rolę lub zajmowała istotną pozycję w zakresie, w jakim rozciąga się ich władza. Nieważne, jak bardzo taka osoba zasłużyła się swoimi działaniami lub ile dobrego dokonała na rzecz domu Bożego, antychryści pomijają to milczeniem lub umniejszają jej, nie pozwalają, by bracia i siostry to zauważyli, utrzymując ich w niewiedzy. Ponadto antychryści, zwracając się do braci i sióstr, często robią uwagi na temat wad i zepsucia takich zasłużonych osób, mówiąc, że są one aroganckie, że wywołują awanturę w związku z różnymi ludźmi i problemami, że są skłonni szukać własnych korzyści w interesach domu Bożego, że pomagają osobom z zewnątrz zamiast domowi Bożemu, że są ignorantami i tym podobne. Znajdują wszelkiego rodzaju wymówki, żeby takie osoby wykluczyć i stłumić. Prawda jest taka, że niektóre z nich mają szczególne umiejętności, a innym można zarzucić jedynie drobną wadę. Na ogół takie osoby nadają się do wykonywania obowiązków i zgodnie z zasadami kwalifikują się do wypełniania obowiązków. Ale antychryści myślą o nich w ten sposób: „Za nic w świecie nie przejdę nad tym do porządku dziennego. Chcesz działać w domenie, która mi podlega, chcesz ze mną rywalizować. To niemożliwe, nawet o tym nie myśl. Przewyższasz mnie pod względem zdolności, lepiej się wysławiasz, masz lepsze wykształcenie i cieszysz się większą popularnością niż ja. Co zrobię, jeśli podminujesz moją pozycję? Chcesz ze mną pracować na równych zasadach? Wybij to sobie z głowy!”. Czy biorą pod uwagę interesy domu Bożego? Nie. Myślą jedynie o tym, jak utrzymać swój status, więc wolą zaszkodzić interesom domu Bożego niż współpracować z takimi osobami. To jest wykluczenie. Ponadto promują przygłupów bez żadnych zdolności, ludzi niekompetentnych, popychadła, ustępliwych ignorantów, którym brakuje rozeznania, którzy nie myślą samodzielnie i nie rozumieją prawdy – tylko takimi ludźmi otaczają się antychryści. Niewierzący mają takie powiedzenie: „Wolę być giermkiem prawdziwego człowieka i przytrzymywać mu strzemię, niż być przodkiem próżniaka”. Tymczasem antychryści przyjmują postawę przeciwną: wolą być przodkami próżniaków. Czy nie przejawia się w tym niekompetencja? Na przykład, wspominają o kimś, kto nie jest arogancki i może wnieść wkład w pracę. Gdy pytasz ich, w jakim stopniu ta osoba pojmuje prawdę, odpowiadają: „W stopniu akceptowalnym, ta osoba ma niezły charakter”. W rzeczywistości osoba ta bierze nogi za pas, napotykając drobny problem, i brak jej wiary. Wśród takich ludzi są ci, którzy nie rozumieją prawdy, ci, którzy nie rozumieją spraw duchowych, ci, którzy zawsze skrycie narzekają, i ci, którzy nieustannie popełniają błędy. To banda durniów, antychryści są ich przodkami i to antychryści o nich dbają. To są ludzie, których antychryści będą lansować, gdy staną się „przywódcami” w domu Bożym, a czy przez to praca domu Bożego nie ulegnie opóźnieniu? Antychryści nie zważają na osoby, który wykazują się nijakim charakterem, które rozumieją co nieco prawdy, które poszukują prawdy, które w jakimś stopniu wcielają prawdę w życie i które mogą podjąć się pracy na rzecz domu Bożego. Dlaczego tak jest? Tacy ludzie nigdy nie staliby się ich niewolnikami i wyznawcami, nigdy nie byliby na ich każde zawołanie, więc antychryści otaczają się osobami głupimi, bojaźliwymi, prostackimi, nierozsądnymi, nierozgarniętymi, które nie potrafią myśleć samodzielnie – takie miernoty antychryści biorą pod swoje skrzydła. Czy takie postępowanie przynosi korzyści domowi Bożemu? Nie. Czy antychrystów to obchodzi? O czym oni myślą? „Szukam kogoś, z kim mogę pracować i dobrze się dogadywać, kogoś, kto sprawi, że poczuję się ważny, kto podkreśli moją własną wartość”. Kohorta antychrystów to banda durniów, którzy nie rozumieją spraw duchowych. Żaden z nich nie szuka prawdy w obliczu problemu, nie rozumie prawdy ani nie działa zgodnie z prawdami-zasadami. Jest jednak jedna rzecz, która w nich się antychrystom podoba: Gdy tacy ludzie napotykają problem, zwracają się do antychrystów i robią to, co oni im każą. Według tej zasady antychryści wyszukują sobie ludzi, z którymi chcą pracować. Znajdują sobie bandę durniów i wyrzutków, którzy będą dla nich pracować i całować ich stopy, a w rezultacie część pracy domu Bożego stanie w miejscu. Ma to zły wpływ na interesy kościoła i szybkość pracy, ale ci ludzie nie zdają sobie z tego sprawy i mówią nawet: „To nie tylko moja odpowiedzialność”. Jeśli każdy mówi, że to nie jego odpowiedzialność, to czyja jest ta odpowiedzialność? Jeśli nikt nie bierze odpowiedzialności, gdy pojawia się problem, jaki sens miało słuchanie kazań przez te wszystkie lata? Ludzie ci mają fakty pod samym nosem, a i tak ich nie dostrzegają. Co to za ludzie? Ten fakt dowodzi, że ludzie wybierani przez antychrystów są nic nie warci; nie akceptują prawdy. Antychryści umyślnie dobierają sobie takich przygłupów, pogardy godnych nikczemników, nicponiów, którzy nie akceptują ani nie miłują prawdy. Wciągają ich w swój krąg, wkradając się w ich życie, aż uda im się zyskać ich sympatię, zacieśnić wzajemne stosunki i dobrze się dogadywać. Co to jest? Czy to nie gang antychrysta? Gdy ich „przodkowie” zostaną zastąpieni innymi osobami, wierni potomkowie protestują, ferują wyroki, mówią, że zwierzchnik jest niesprawiedliwy i wspólnie występują w obronie gangu antychrysta. Czy antychryści to po prostu źli ludzie? Niektórzy antychryści to marnotrawcy bez istotnych talentów, ale jedno ich łączy: uwielbiają status. Nie należy myśleć, że skoro brak im talentu i wykształcenia, to nie miłują statusu; takie myślenie jest błędne i pokazuje, że nie rozumiesz w pełni, czym jest istota antychrystów. Każdy, kto jest antychrystem, kocha status. Skoro antychryści nie są w stanie współpracować z innymi, jak mogą promować bandę paskudnych typów i lizusów? Czy chcą z takimi ludźmi współpracować? Gdyby faktycznie mogli z nimi pracować, to te słowa nie byłyby prawdziwe. Oni nie są w stanie z nikim współpracować, również z tymi ludźmi, którymi się otaczają. Dlaczego więc o nich tak zabiegają? Formują sobie grupę ludzi, którymi łatwo zarządzać i manipulować, którzy nie potrafią samodzielnie myśleć, którzy robią to, co się im mówi, którzy pracują, by chronić status antychrystów. Bez pomocy innych trudno byłoby im ten status ochronić, byłoby to uciążliwe, więc formują grupę ludzi, o których dbają i którzy w ich mniemaniu są rzekomo „uduchowieni”, którzy z chęcią zniosą trudy i są w stanie chronić „interesy domu Bożego”. Każdy z nich wykonuje wiele różnych zadań, każdy zwraca się do antychrystów, by zadawać pytania i konsultować się, ilekroć pojawi się jakiś problem. Myślą, że na tym właśnie polega współpraca. Ale czy tak jest? Antychryści znajdują sobie grupę ludzi, którym mogą rozkazywać, którzy wykonają przydzieloną pracę i umocnią status antychrystów. To nie jest współpraca – antychryści w ten sposób prowadzą swoją własną operację.

Fragment rozdziału „Chcą, by ludzie okazywali posłuszeństwo tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część pierwsza)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Antychryści zachowują się indywidualistycznie i apodyktycznie, nigdy nie angażują się w omówienia i zmuszają innych, by byli im posłuszni. Jest to określony rodzaj postępowania, zestaw sposobów zachowania mających tę samą naturę. Można powiedzieć, że cokolwiek antychryści robią i jakiekolwiek decyzje lub ustalenia podejmują, to nigdy nie omawiają ich z innymi, nigdy nie wypracowują konsensusu z innymi i nigdy nie szukają zasad w odniesieniu do pracy i praktykowania. Ponadto nie oświecają ludzi, dlaczego postępują w taki właśnie sposób. Ludzie grzęzną w niejasnych domysłach, ale muszą robić to, co mówią antychryści. Jeśli ktoś zadaje pytania, antychryści nie chcą niczego omawiać ani wyjaśniać, ale trzymają sprawy całkowicie pod kontrolą w ramach określonego stanu rzeczy – a czym jest ten stan? W tym stanie rzeczy nikt nie ma prawa do wiedzy; antychryści robią, co im się podoba, a to, co uważają za słuszne, musi zostać w całości wykonane, przy czym nikt nie ma prawa zadawać pytań, nie ma prawa wiedzieć, a już na pewno nie ma prawa działać w partnerstwie z antychrystami. Ludzie mają tylko robić to, co im kazano. Jaki jest punkt widzenia antychrystów w tym przypadku? „Skoro wybraliście mnie na przywódcę, to mi podlegacie i musicie robić to, co nakazuję. Jeśli nie macie takiego zamiaru, to mnie nie wybierajcie – jeśli mnie wybierzecie, musicie robić, co mówię! Ja sam mam ostatnie słowo we wszystkim, co robimy”. Jaka więc jest z ich perspektywy relacja między nimi samymi a wierzącymi, którzy im podlegają? Oni wydają rozkazy, a ich podwładni nie mogą się zastanawiać, czy rozkaz jest słuszny, czy też nie, nie mogą napominać, roztrząsać, kwestionować, wątpić ani dopytywać się o cokolwiek – to wszystko jest zabronione. Ilekroć antychryst przedstawia nowy plan, oświadczenie lub sposób działania, każdy musi bić brawo na znak poparcia; nie ma tu miejsca na pytania. Czy nie ma w tym elementu przymusu? Jakiego rodzaju jest to metoda? To postępowanie indywidualistyczne i apodyktyczne. Jakie to jest usposobienie? (Nikczemność). Jeśli chodzi o powierzchowne znaczenie określenia „postępowanie indywidualistyczne i apodyktyczne”, to „postępowanie indywidualistyczne” oznacza, że racja jest zawsze po ich stronie, natomiast „apodyktyczne” odnosi się do tego, że gdy tylko oni sami o czymś zawyrokowali lub zdecydowali, każdy musi to wykonać i nikomu nie wolno mieć odmiennych opinii lub pomysłów i nawet zadawanie pytań nie wchodzi w grę. Ich indywidualistyczne i apodyktyczne zachowanie oznacza, że gdy natrafiają na problem, po krótkim zastanowieniu podejmują decyzję; takie decyzje podejmują samodzielnie, na osobności, nie oglądając się na innych. Nikt inny, nawet ich partnerzy czy zwierzchnicy, nie mają tu nic do powiedzenia. Tym właśnie jest „postępowanie indywidualistyczne i apodyktyczne”. A jaka jest odwieczna zasada i metoda, według których tacy ludzie działają? Kiedy jakiś problem staje im na drodze, rozważają go w myślach, roztrząsają w ten lub inny sposób, ale o tym, co sobie myślą, nikt inny nie wie. Dlaczego nikt nie wie? Bo nic nie mówią. Według niektórych jest tak dlatego, że oni nie lubią mówić. Czy to prawda? Nie jest to problem charakteru; oni celowo nic innym nie mówią. Chcą działać sami; obmyślają sobie i kalkulują, co powinni zrobić. Cóż takiego kalkulują? Chodzi tutaj o ich korzyści, status, prestiż i reputację; biorą to wszystko pod rozwagę i mówią sobie: „Jak znaleźć sposób, żeby zabezpieczyć mój status, żeby ci, którzy są mi podlegli, nie przejrzeli mnie, i najważniejsze, żeby skryć to przed Zwierzchnikiem? Nie jest to łatwe zadanie. Jeśli napotkam problem i bez zastanowienia omówię go z braćmi i siostrami, których jestem przywódcą, wszyscy mnie przejrzą, a gdy już to się stanie, mogą się wygadać i donieść na mnie do Zwierzchnika, który, być może, odsunie mnie od obowiązków, a wtedy nie będę w stanie utrzymać swojego statusu. Ale to nie wszystko. Jeśli będę ciągle angażować się w omówienia z innymi, czy mój mierny talent nie zostanie zdemaskowany przed wszystkimi? Czy wtedy ludzie nie będą patrzeć na mnie z góry?”. Czy powiedzielibyście, że to dobrze, czy źle, kiedy ludzie rzeczywiście ich przejrzą? W rzeczywistości dla ludzi uczciwych i poszukujących nic nie znaczy to, że w jakimś stopniu tracą twarz czy reputację, że inni dostrzegają ich prawdziwą naturę; wydają się tego nie odczuwać, nie są tego w znaczący sposób świadomi; nie uznają takich rzeczy za szczególnie ważne. Tymczasem antychryści przyjmują postawę całkiem przeciwną: nie poszukują prawdy, a ich własny status oraz dotyczące ich postawy i opinie innych ludzi są dla nich ważniejsze od własnego życia. Gdyby dawano im złoto w zamian za wyjawienie prawdy, przedstawienie rzeczywistej sytuacji, zakulisowej historii, czy przyjęliby taką ofertę? Gdyby to była tylko niewielka ilość złota, pomyśleliby, że nie warto; nie poszliby na taki układ i woleliby dalej się maskować i udawać, mówiąc: „My, którzy wierzymy w Boga, nie miłujemy pieniądza, tylko prawdę”. Gdyby dawano im dużo złota, pewnie powiedzieliby kilka powierzchownych słów, które są autentyczne, aby zdobyć te pieniądze w drodze oszustwa, a później postępowaliby dokładnie tak jak wcześniej, nie zmieniając się ani na jotę. O tym właśnie mówi przysłowie: „Natura ciągnie wilka do lasu”.

Fragment rozdziału „Zachowują się dziwnie i tajemniczo, są samowolni i mają dyktatorskie zapędy, nigdy nie omawiają niczego z innymi, lecz zmuszają innych, by ich słuchali” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Antychryści mają takie samo usposobienie jak archanioł. Archanioł powiedział: „Niebiosa i ziemia, a także wszystkie rzeczy są stworzone przeze mnie, a ludzkość pozostaje pod moją kontrolą”, dlatego psuł i deprawował ludzkość wedle woli. Kiedy antychryści dochodzą do władzy, od razu mówią: „Wszyscy musicie mi wierzyć i podążać za mną. Sprawuję władzę, ostatnie słowo należy do mnie, więc przychodźcie do mnie, kiedy cokolwiek się wydarzy, i przynieście mi pieniądze kościoła”. Inni mówią na to: „Dlaczego mamy ci je dać?”. „Bo jestem przywódcą – mam władzę, by się zajmować takimi sprawami i to ja powinienem o wszystko zadbać!”. Zatem zajmują się wszystkim. Nie obchodzi ich to, że bracia i siostry nie mają słów Boga do jedzenia i picia, że brakuje im kazań lub książek. Interesuje ich jednak, kto przechowuje pieniądze, ile ich jest i jak mają zostać wykorzystane. Gdyby Zwierzchnik zakwestionował sytuację finansową kościoła, nie tylko nie przekazaliby pieniędzy kościoła, ale również nie pozwoliliby Zwierzchnikowi poznać prawdy. Dlaczego mieliby ukrywać prawdę przed Zwierzchnikiem? Czy dlatego, że chcą zdefraudować pieniądze albo dominować? Antychryści są niezwykle zainteresowani dobrami materialnymi, pieniędzmi i statusem, i z pewnością nie są tacy, jacy się wydają, gdy mówią: „Teraz wierzę w Boga; przestałem dążyć do rzeczy doczesnych i przestałem pożądać pieniędzy”. Na pewno nie są tak prości, jak się wydaje. Dlaczego robią wszystko, co w ich mocy, by osiągnąć i utrzymać status? Ponieważ chcą mieć to wszystko, co niesie ze sobą status, lub kontrolować to i dominować. Są autentycznymi potomkami archanioła, mają jego naturę oraz istotę i w pełni zasługują na to miano. Każdy, kto dąży do statusu oraz skupia się na bogactwie i pieniądzach, z pewnością ma problem ze swoim usposobieniem. Nie chodzi tylko o to, że ktoś ma usposobienie antychrysta; o co zatem chodzi? Przede wszystkim, gdyby powierzono im odpowiedzialność za jakieś zadanie, nie pozwoliliby innym się wtrącać; ponadto, nadzorując wykonanie zadania, będą szukać sposobów, by się popisać, bronić i wywyższyć, wyróżnić się z tłumu i wspiąć na najwyższe miejsce, walcząc o status i trzymając się go; co więcej, na widok czegoś, co można posiadać, ich spojrzenie staje się pożądliwe, a umysł pracuje nieprzerwanie; nie ustają w myśleniu i wysiłkach, by zdobyć pieniądze. To wszystko są oznaki antychrysta. Nie są zainteresowani jakąkolwiek wzmianką o przekazywaniu prawdy, nie pytają o stan braci czy sióstr, o to, ilu z nich jest słabych lub przygnębionych ani czy każdy dobrze wykonuje swoje obowiązki; ale jeśli chodzi o pieniądze, o to, kto może przekazać datek, o to, ile ich jest i gdzie są przechowywane – o takie sprawy troszczą się najbardziej. To jest znak i cecha antychrysta.

Fragment rozdziału „Chcą, by ludzie okazywali posłuszeństwo tylko im, a nie prawdzie lub Bogu (Część druga)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Zło antychrystów ma jedną główną cechę – podzielę się z wami sekretem, jak je rozpoznać. Oto na czym polega sekret: przede wszystkim, czy to w mowie, czy w działaniach, pozostają dla ciebie nieczytelni; nie potrafisz ich przeniknąć. Rozmawiając z tobą, zawsze mają rozbiegany wzrok, a ty nie potrafisz powiedzieć, jaką intrygę knują. Nawet gdy wydają się bardzo „szczerzy” i „uczciwi”, i tak nie jesteś w stanie ich zrozumieć. W twoim sercu pojawia się dziwne uczucie, wrażenie, że ich myśli mają w sobie głęboką subtelność, nieprzeniknioną głębię. Wydają się tajemniczy i dziwni. To pierwsza cecha i już samo to jest cechą zła. Drugą cechą zła antychrystów jest to, że mówią i zachowują się w bardzo zwodniczy sposób. W czym można dostrzec tę zwodniczość? Widać ją w tym, że są wyjątkowo biegli w uchwyceniu psychologii innych. Ich słowa brzmią przyjemnie i wydają się właściwe; obszernie rozwodzą się nad głębokimi teoriami i mówią to, co należy powiedzieć, rzeczy, które są dla innych możliwe do przyjęcia z punktu widzenia emocji, sumienia i rozumu oraz ideologii. Ale jest jedna rzecz, którą powinniście rozpoznać: sami nigdy nie stosują się do tych wszystkich przyjemnie brzmiących rzeczy, o których mówią. Załóżmy na przykład, że mówią ci, jak być uczciwą osobą, jak się modlić, gdy stajesz w obliczu problemu lub jak pozwolić, by Bóg przejął kontrolę nad twoim życiem – spójrz tylko na to, co oni sami robią, gdy stają przed problemami. Polegają na własnych pomysłach, na własnym myśleniu i na własnych umiejętnościach, łamią sobie głowy, robią to i tamto. Na wszelkie możliwe sposoby próbują doprowadzić do tego, by inni ludzie pełnili za nich służbę i by oni sami mogli się zająć własnymi sprawami. Jednego nie robią: nie modlą się do Boga. Podobnie, dużo mówią o tym, że ludzie powinni przyjąć Boże zrządzenia i ustalenia i podporządkować się im, ale w obliczu własnych problemów natychmiast zaczynają szukać drogi wyjścia. Nie akceptują Bożych zrządzeń i ustaleń – inni ludzie widzą, że nie poddają się Bogu w swoich działaniach, lecz po prostu próbują znaleźć wyjście dla siebie. To jest zła strona antychrystów, ukryta za ich zwodniczością. W pracy czasami trudzą się do późnej nocy, a nawet odmawiają sobie jedzenia i snu, ale kiedy stają w obliczu ustaleń dokonanych przez dom Boży, nie wdrażają ich ani nie wprowadzają w życie, i nie przyjmują prawdy. Innym zachowaniem, jakie przejawiają, jest to, że kiedy nie zgadzają się z opinią wyrażoną przez braci i siostry, odrzucają ją w bardzo okrężny sposób, mówiąc wymijająco. Przez to odnosisz wrażenie, że traktują twój pomysł bardzo poważnie; biorą udział w rozmowach w społeczności i dyskutują o nim razem ze wszystkimi, ale kiedy wszystko zostanie już powiedziane, i tak musisz robić to, czego oni chcą. Posuną się do wszystkiego, by zanegować pomysły innych ludzi i sprawić, aby inni zgodzili się z nimi i robili to, co oni mówią. Czy to jest poszukiwanie zasad prawdy? Jaką zasadę wcielają w życie? Taką, że wszyscy mają ich słuchać i podporządkować się im, i że słuchanie innych ludzi nigdy nie przyniesie równie dobrych efektów jak słuchanie ich, że ich pomysły są najlepsze, najbardziej wzniosłe, oni sami są prawdą, a to, co mówią, jest absolutnie słuszne. Czy to nie jest zło? Trzecią cechą zła antychrysta jest to, że za każdym razem, kiedy składają świadectwo o sobie – gdy świadczą o własnych zasługach, o cenie, jaką zapłacili, i o pewnych rzeczach, które na pozór zrobili dobrze i które każdy może zobaczyć, lub o pewnych rzeczach, które mogą przynosić innym korzyści – za każdym razem, gdy o tym mówią, na koniec dodają coś szczególnie uduchowionego, na przykład „Bogu niech będą dzięki; to wszystko Jego dzieło”. W ten sposób pokazują, że choć są tacy zdolni, to jednak są w stanie świadczyć o Bogu. W rzeczywistości składają tylko świadectwo o sobie, a imię Boga wspomniane jest na marginesie. W żadnym stopniu nie niosą świadectwa o Bogu, korzystają tylko z okazji, by świadczyć o sobie samych. Czy nie jest to sprytna sztuczka ze strony antychrysta? Czy to nie jest zło? Na podstawie tych trzech rzeczy łatwo można rozpoznać antychrystów.

Istnieje jeszcze inna ważna cecha antychrystów, która jest również jednym z głównych wyrazów ich złego usposobienia i istoty. Niezależnie od tego, czy słuchają kazań i rozmawiają w społeczności, czy biorą udział w zgromadzeniu, cokolwiek inni bracia i siostry mówią o swoim poznaniu siebie, o przyjmowaniu osądu, karcenia, rozprawiania i przycinania, o właściwym wykonywaniu obowiązków, o zachowaniu postawy stosownej dla istoty stworzonej i o porzuceniu pragnienia błogosławieństw, jak odnoszą się do tego antychryści? Bez względu na to, co inni członkowie społeczności mówią i ile osób dzieli się swoimi doświadczeniami, antychryści nigdy nie przestają dążyć do statusu i błogosławieństw. Dlatego za każdym razem po przepracowaniu pewnego okresu wyliczają listę wszystkich rzeczy, jakie zrobili, cały swój wkład w dzieło domu Bożego oraz wszelkie sprawy, jakimi się zajmowali na rzecz braci i sióstr. Zawsze po cichu wszystko podliczają, zapisują rachunki w sercu i targują się z Bogiem. Dlaczego targują się o takie rzeczy? Dlatego, że w głębi serca ich celem w poszukiwaniach i wierze od samego początku była pogoń za błogosławieństwami. Nieważne, od ilu lat słuchają kazań czy jak wiele słów Bożych jedzą i piją, nigdy nie pozbędą się pragnienia i motywacji do otrzymania błogosławieństw. Jeśli poprosisz ich, aby zachowywali się jak posłuszna istota stworzona, by zaakceptowali Boże panowanie i ustalenia, powiedzą: „To nie jest właściwa ścieżka, nie do tego powinienem dążyć. Chodzi mi o coś innego: kiedy już stoczę walkę, wykonam wymagany wysiłek i zniosę wymagane trudy, kiedy już zrobię wszystko według Bożych standardów, jaką nagrodą Bóg mnie obdarzy? Czy będę jednym z tych, których zatrzyma? Jaką będę miał pozycję w królestwie Bożym i jakie będzie moje ostateczne przeznaczenie?”. Jakkolwiek próbowałbyś z nimi rozmawiać, nigdy nie uda ci się rozproszyć tej motywacji i pragnień, które żywią. To ludzie tego samego pokroju co Paweł. Czy w tym rodzaju zła nie kryje się pewna odmiana okrutnego usposobienia?

Fragment rozdziału „Oni są źli, podstępni i kłamliwi (Część druga)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Typowa postawa antychrystów wobec przycinania i rozprawiania się z nimi polega na tym, że stanowczo tego nie przyjmują. Nie odczuwają żadnych wyrzutów sumienia ani zobowiązań bez względu na to, jak wiele krzywdy wyrządzili braciom i siostrom czy domowi Bożemu. Czy z tego punktu widzenia antychryści posiadają człowieczeństwo? (Nie). Tak bardzo zaszkodzili życiu braci i sióstr oraz różnym interesom domu Bożego – każdy to widzi i wie, że tak jest. Jednak antychryści nie przyjmują tego faktu do wiadomości, a uparcie obstają przy swoim; nie przyznając, że się w tej sprawie mylą i że ponoszą odpowiedzialność. Czyż nie oznacza to, że brzydzą się prawdą? Właśnie tak antychryści brzydzą się prawdą i tak traktują te kwestie. Czy to jest poważne traktowanie interesów domu Bożego, kościoła, braci i sióstr? Gdyby przyznali, że zaszkodzili braciom i siostrom oraz interesom domu Bożego, musieliby wziąć na siebie odpowiedzialność, przez co naraziliby na szwank swój status i prestiż, dlatego stanowczo nie chcą tego przyznać. Absolutnie nie mogą tego przyznać, a nawet jeśli robią to w głębi serca, to nigdy nie przyznają się przed innymi. Z jednej strony takie postępowanie wyraźnie wskazuje na to, że w swojej istocie antychryści czują odrazę i wrogość wobec prawdy bez względu na to, czy zaprzeczają celowo, czy nie. Z drugiej strony pokazuje, jak bardzo antychryści cenią własne interesy, pogardzają interesami domu Bożego oraz kościoła i nie chcą brać za nie odpowiedzialności. Brak im człowieczeństwa. Czy antychryści ujawniają takie problemy, gdy uchylają się od odpowiedzialności? (Tak). Z jednej strony uchylanie się od odpowiedzialności ukazuje ich postawę wrogości wobec prawdy, z drugiej zaś ich brak człowieczeństwa. Oni nie oskarżają samych siebie ani się nie martwią bez względu na to, jak bardzo inni ludzie przez nich cierpią. Co to za stworzenia? Gdyby ustąpili choćby o krok, mówiąc: „Wprawdzie maczałem w tym palce, ale to nie była tylko moja wina”, można by uznać, że mają nieco człowieczeństwa, sumienia czy moralnych podstaw, ale w antychrystach nie ma nawet tej odrobiny człowieczeństwa. Kimże więc są według was? (Diabłem). Tacy ludzie mają istotę diabła. Nie dostrzegają ogromnej szkody, jaką wyrządzili interesom domu Bożego, wcale się nie martwią, nie robią sobie wyrzutów, ani nie czują, że coś komuś zawdzięczają. Czy to w ogóle są ludzie? Absolutnie nie to powinno się widzieć w normalnych ludziach. To jest diabeł. Gdyby nawet nie prosić, by wzięli na siebie odpowiedzialność za to, co zrobili, a tylko o to, by przyznali się do błędu, i tak nie potrafiliby tego zrobić, nie potrafiliby tego przyznać. Myślą tak: „Jeśli to przyznam, czyż tym samym nie stwierdzę, że się myliłem? Czy ja mogę postępować źle? Zawsze będę miał rację i będę wspaniały. Czy proszenie, bym przyznał się do błędu, to nie afront dla mojego charakteru? Ja się nigdy nie mylę. Nawet jeśli ta kwestia miała coś wspólnego ze mną, to nie ja ją spowodowałem, ani nie ponoszę za nią głównej odpowiedzialności. Szukajcie sobie, kogo chcecie, ale nie przychodźcie do mnie. W każdym razie ja nie wezmę odpowiedzialności za to na siebie, ani nie przyznam się do tego błędu”. Nie potrafiliby przyznać się do błędu, nawet gdyby ich poprosić, by zrobili to tylko słowami. Byłoby to tak, jakby domagać się ich śmierci – jakby poprzez przyznanie się do błędu mieli zostać potępieni, trafić do piekła i zanurzyć się w jeziorze ognia i siarki. Podsumowując, nawet jeśli antychryści zmuszają się do milczenia i otwarcie się nie spierają, w głębi duszy nieustannie stawiają opór i rywalizują bez względu na to, co inni ludzie mają im do powiedzenia. W jakim stopniu się opierają? Są tacy antychryści, z którymi rozprawiono się dziesięć lat wcześniej, ponieważ zrobili coś złego, lecz gdy wraca się do tego dekadę później, wciąż nie przyznają się do winy ani nie biorą na siebie odpowiedzialności. Dwadzieścia lat po fakcie też próbują odpierać zarzuty, a nawet po trzydziestu latach nie zmieniają swojego postępowania. Nadal próbują się usprawiedliwiać, oczyszczać z zarzutów i bronić. Nawet po trzydziestu latach nie stają przed obliczem Boga, aby się modlić w tej kwestii, zaakceptować ten fakt i przyznać do błędu. Nadal nie poszukują prawdy, którą należy praktykować, ani zasad, którymi w tej kwestii należy się kierować. Cały czas noszą urazę w sercu. Wydaje im się, że bracia i siostry ich skrzywdzili, a Bóg ich nie rozumie. Mają przeświadczenie, że dom Boży powinien im współczuć, że utrudnił im życie, celowo stwarzał im problemy, uczynił z nich kozły ofiarne. Czy tacy ludzie mogą się zmienić? W sercach mają wrogość, opór i niechęć wobec wszystkiego, co pozytywne. Wydaje im się, że gdy inni się z nimi rozprawiają albo ich przycinają, to jest zamach na ich charakter, że hańbi to ich prestiż i bardzo szkodzi ich statusowi. Nigdy w takich przypadkach nie stają przed obliczem Boga, by modlić się, poszukiwać i uznać swoje błędy. Nigdy też nie okazują skruchy, nie przyznają się do błędów, ani nie stają przed Jego obliczem, aby to zaakceptować. Gdyby nawet odnośnie tych kwestii mieli stanąć przed obliczem Boga w modlitwie, zrobiliby to wbrew swojej woli i domagaliby się od Niego, by im wynagrodził poniesione krzywdy. Oczekują, że Bóg rzuci światło na to, co się wydarzyło, i osądzi, kto miał rację, a kto nie. Co więcej, z tego powodu wątpią nawet w Bożą sprawiedliwość i zaprzeczają jej – wątpią i zaprzeczają temu, że prawda i Bóg królują w domu Bożym i w kościele. Taki jest ostateczny efekt rozprawiania się z antychrystami i przycinania ich – zwyczajnie nie akceptują prawdy.

Fragment rozdziału „Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet poświęcają je dla osobistej chwały (Część trzecia)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Bez względu na okoliczności, w jakich się znajdują, antychryści zawsze czują, że ta zwykła osoba będąca wcielonym ciałem Boga, jest dla nich zbędna, stanowi przeszkodę w poznaniu Boga. Myślą sobie: „Jak tylko człowiek zetknie się z Chrystusem, On pokazuje, jak mało znaczymy i jak zepsuci jesteśmy w porównaniu z Nim. Dopóki nie wejdziemy w kontakt z Chrystusem, jesteśmy tacy święci, ale jak tylko się z Nim zetkniemy, czujemy się wybrakowani. Przed spotkaniem z Chrystusem rozumiemy wiele rzeczy i cieszymy się wysoką rangą. Ten Chrystus to po prostu zbyt wielki kłopot”. Dlatego uważają, że najlepiej byłoby tylko czytać „Słowo ukazuje się w ciele” tak często, jak to tylko możliwe, kiedy tylko mają wolny czas. Niezależnie od tego, jakich środków używają i w jakiej sytuacji się znajdują, głównym przejawem antychrystów jest to, że starają się zaprzeczyć faktowi wcielenia Boga i temu, że słowa z ust Chrystusa są prawdą. To tak, jakby zaprzeczanie istocie wcielonego Boga i prawdzie Jego słów dawało im nadzieję na zbawienie. W swojej wrodzonej naturze antychryści i wcielone ciało Boga są tak fundamentalnie ze sobą niezgodni jak ogień i woda, i nigdy nie mogą się pojednać. Ci antychryści wierzą: „Dopóki Chrystus istnieje, nie ma nadziei, że mój dzień nadejdzie, a ja będę zagrożony potępieniem i wyeliminowaniem, zniszczeniem i karą. Jeśli ten Chrystus nie będzie się wypowiadał i wykonywał swoich dzieł, a ludzie nie będą Go podziwiać, a nawet zapomną o Nim i pogrzebią Go w głębi swoich dusz, wtedy będzie dla mnie szansa”. Natura i istota antychrystów polega na tym, że nie mogą oni powstrzymać się od nienawiści i odrazy do Chrystusa; porównują się z Chrystusem w wielkości swoich talentów i poziomie swoich umiejętności, rywalizują z Nim, aby zobaczyć, czyje słowa są potężniejsze i kto jest zdolniejszy. Czyniąc to samo, co Chrystus, starają się pokazać ludziom, że Chrystus, choć również jest człowiekiem, nie ma nawet talentu czy wykształcenia zwykłego człowieka. Pod każdym względem antychryści przeciwstawiają się Chrystusowi i rywalizują z Nim. Pod każdym względem starają się zaprzeczyć faktowi, że Chrystus jest Bogiem, uosobieniem Ducha Bożego i wcieleniem prawdy. W każdym aspekcie wytężają umysły, aby znaleźć sposób na powstrzymanie Chrystusa przed panowaniem wśród braci i sióstr, aby zapobiec urzeczywistnianiu się Jego słów wśród nich, a ponadto, aby przeszkodzić realizacji wśród nich tego, co Chrystus czyni, słów, które wypowiada, oraz wymagań i oczekiwań, jakie ma wobec ludzi. To tak, jakby w obecności Chrystusa ci antychryści mieli zostać odsunięci na bok i stać się w kościele grupą potępionych, porzuconych i umieszczonych w ciemnym kącie. Z wszelkiego rodzaju przejawów można zauważyć, że antychryści są w istocie tak całkowicie wrogo nastawieni do Chrystusa, że nie da się ich pogodzić. Antychryści rodzą się z pragnieniem, aby oddzielić się od Chrystusa i stanąć przeciwko Niemu, aby pokonać Chrystusa i powalić Go, aby dzieło dokonane przez Chrystusa przestało istnieć, stało się nie do utrzymania i nie mogło urzeczywistnić się wśród wybrańców Bożych. Bez względu na to, jakie dzieło Chrystus wykonuje i gdzie się to dzieje, oni pragną, by było całkowicie zepsute i bezowocne. Gdy jednak nic z tego nie idzie po ich myśli, w ich sercach rodzi się ciemność i przygnębienie. Czują, że to ciemne czasy i że ich dzień nigdy nie nadejdzie. Czują, że zostali odsunięci na bok. Czy te przejawy antychrystów pokazują, że istota ich sprzeciwu i wrogości wobec Boga jest czymś nabytym? (Nie). W takim razie jest ona wrodzona. Dlatego niemożliwe jest, aby ludzie, którzy są antychrystami, mogli przyjąć prawdę i tolerować Chrystusa. Patrząc z zewnątrz, wydaje się, że nic nie powiedzieli ani nie zrobili, są również w stanie robić swoje i płacić cenę w przyziemny sposób. Ale gdy tylko dostaną szansę, gdy tylko nadejdzie odpowiedni czas, zaczną się pojawiać scenariusze fundamentalnej niezgodności antychrystów z Chrystusem, a fakt wojny antychrystów przeciwko Bogu i ich zerwania z Nim stanie się wyraźnie widoczny. Wszystkie te rzeczy działy się już wcześniej w miejscach, gdzie są antychryści, a w latach Bożego dzieła dni ostatecznych stały się szczególnie liczne. Wielu ludzi doświadczyło ich na własnej skórze.

Fragment rozdziału „Gardzą prawdą, jawnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część czwarta)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Antychryści zaprzeczają jedyności Boga głównie dlatego, że oni również chcą być Bogiem. Szczególnie upodobali sobie słowa Pawła: „Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, dla mnie życiem jest Bóg, a mając życie Boże sam jestem Bogiem”. Wierzą, że jeśli ten pogląd jest prawdziwy, to jest dla nich nadzieja, że staną się Bogiem, będą królować i panować nad ludźmi; jeżeli zaś nie jest prawdziwy, to ich nadzieje na królowanie i stanie się Bogiem pryskają. Krótko mówiąc, szatan zawsze chce być na równej stopie z Bogiem – podobnie jak antychryści: oni również posiadają tę istotę. Na przykład wśród tych, którzy podążają za Bogiem, są ludzie, którzy nieustannie wywyższają Boga i świadczą o Nim, niosą świadectwo o Jego dziele oraz o wpływie, jaki na człowieka wywierają osąd i karcenie zawarte w Jego słowach. Chwalą całe dzieło, które Bóg wykonuje, aby zbawić człowieka, a także wychwalają cenę zapłaconą przez Boga. Czy antychryści również chcą się tym wszystkim cieszyć, czy też nie? Chcą się cieszyć wsparciem, pochlebstwami, wywyższeniem, a nawet wychwalaniem przez ludzi. A jakie mają inne niegodne pomysły? Chcą, by ludzie w nich wierzyli i we wszystkim na nich polegali; nie mają nic przeciwko temu, by ludzie polegali również na Bogu – ale jeśli, polegając na Bogu, zarazem jeszcze bardziej prawdziwie i szczerze szukają oparcia w antychrystach, ci są niezmiernie zadowoleni. Jeśli chwaląc Boga i wyliczając łaski, którymi cię obdarzył, jednocześnie wyliczasz również wszystkie zasługi antychrystów i wychwalasz ich pod niebiosa wśród swoich braci i sióstr, rozgłaszając wszem i wobec wszystko, co robią, wtedy w ich sercach pojawia się cudowne poczucie zaspokojenia i zadowolenia. Toteż z punktu widzenia natury i istoty antychrysta, kiedy mówisz, że Bóg posiada władzę, że jest sprawiedliwy i może zbawić ludzi, kiedy mówisz, że tylko Bóg posiada taką istotę, że tylko Bóg jest w stanie wykonać tego rodzaju dzieło i nikt nie może stanąć na Jego miejscu ani robić tych rzeczy w Jego imieniu, nikt też nie może posiadać takiej istoty i robić takich rzeczy – kiedy tak mówisz, antychryści w głębi serca nie przyjmują tych słów i nie chcą ich uznać. Dlaczego ich nie przyjmują? Ponieważ mają ambicje – to jedna strona problemu. Drugą stroną jest to, że nie wierzą, iż wcielone ciało jest Bogiem, i nie uznają go za Boga. Ilekroć ktoś mówi, że Bóg jest jedyny, że tylko Bóg jest sprawiedliwy, w sercach czują się urażeni i sprzeciwiają się wewnętrznie, mówiąc: „Nieprawda – ja też jestem sprawiedliwy!”. Kiedy mówisz, że tylko Bóg jest święty, powiedzą: „Nieprawda – ja też jestem święty!”. Przykładem tego jest Paweł: kiedy ludzie głosili słowo Pana Jezusa Chrystusa i mówili, że Pan Jezus Chrystus oddał swoją drogocenną krew za ludzkość, że został złożony w ofierze za grzech, zbawił całą ludzkość i odkupił jej grzechy – jak czuł się Paweł, słysząc to? Czy przyznał, że to wszystko było dziełem Boga? Czy przyznał, że Tym, który był w stanie to wszystko uczynić, był Chrystus i że tylko Chrystus mógł to wszystko uczynić? I czy przyznał, że tylko Ten, który był w stanie to wszystko uczynić, może reprezentować Boga? Nie. Powiedział: „Skoro Jezus mógł zostać ukrzyżowany, to ludzie też mogą zostać ukrzyżowani! Skoro On mógł oddać swoją drogocenną krew, ludzie też mogą to zrobić! Poza tym ja też umiem głosić drogę, mam większą wiedzę niż On i potrafię znosić cierpienie! Jeśli mówisz, że On jest Chrystusem, to czy ja też nie powinienem być nazwany Chrystusem? Skoro wysławiasz Jego święte imię, to czy ja też nie powinienem otrzymać tego, co mi się należy? Jeśli On jest godny nazywać się Chrystusem, jeśli może reprezentować Boga i jeśli jest Synem Bożym, to czy my również nie jesteśmy tym wszystkim? My, którzy potrafimy cierpieć i płacić cenę, którzy potrafimy trudzić się i pracować dla Boga – czy nie możemy również stać się Chrystusem? Czy nie możemy też być chwaleni przez Boga i nazywani Chrystusem? Czym różnimy się od Chrystusa?”. Krótko mówiąc, nie udało im się pojąć jedyności Boga i nie rozumieją, czym w ostatecznym rozrachunku jest Boża jedyność. Wierzą, że bycie Chrystusem lub bycie Bogiem jest czymś, co wykuwa się siłą talentu i zdolności, tak jak przez pot i trud zdobywa się swoje miejsce na ziemi. Nie dlatego zostajesz nazwany Chrystusem, że masz istotę Chrystusa; człowiek zdobywa to miano własnym wysiłkiem i trudem oraz dzięki własnym zdolnościom; ten, kto jest bardziej utalentowany i ma większe umiejętności, zostaje wielkim urzędnikiem i ma rozstrzygający głos. Taka jest ich logika. Antychryści nie uznają słowa Bożego za prawdę. Istota i usposobienie Boga, o których mówią Jego słowa, są dla nich niezrozumiałe; są laikami, nieudolnymi amatorami, więc ich mowa w całości jest mową amatorów, w ich słowach nie ma zrozumienia duchowego. Jeśli przepracowali kilka lat, myślą, że są już zdolni cierpieć i zapłacić wysoką cenę, że potrafią się wymądrzać w kazaniach, że nauczyli się hipokryzji, potrafią omamić innych i zdobyli aprobatę niektórych – i dlatego, w ich przekonaniu, jest dla nich oczywiste, że mogą się stać Chrystusem, stać się Bogiem.

Fragment rozdziału „Gardzą prawdą, jawnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część pierwsza)” w księdze „Demaskowanie antychrystów”

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Połącz się z nami w Messengerze