Jedynie poznanie sześciu rodzajów zepsutego usposobienia jest prawdziwym samopoznaniem (Część trzecia)

Zapewne znacie również szósty rodzaj zepsutego usposobienia: niegodziwość. Zacznijmy od sytuacji, kiedy ludzie głoszą ewangelię. Niektórzy ujawniają przy tym niegodziwe usposobienie. Nie głoszą zgodnie z zasadami ani nie wiedzą, jacy ludzie kochają prawdę i obdarzeni są człowieczeństwem; zawsze tylko szukają osoby płci przeciwnej, która jest w ich typie, którą lubią i z którą się dogadują. Nie głoszą ludziom, których nie lubią lub z którymi nie potrafią się dogadać. Nie ma znaczenia, czy dana osoba jest odpowiednia według zasad szerzenia ewangelii – jeśli wydaje im się interesująca, nie zrezygnują. Inni mogą ich przekonywać, że ta osoba nie przystaje do zasad szerzenia ewangelii, ale oni i tak upierają się komuś takiemu głosić. Mają w sobie usposobienie, które kontroluje ich działania, każe im zaspokajać lubieżne pragnienia i pod sztandarem głoszenia ewangelii osiągać własne cele. To nic innego jak niegodziwe usposobienie. Niektórzy nawet doskonale wiedzą, że tak postępując, czynią źle, że obrażają tym Boga i naruszają Jego rozporządzenia administracyjne, a mimo to nie przestają tak czynić. To jeden z rodzajów usposobienia, prawda? (Tak). Jest to jeden z przejawów niegodziwego usposobienia, ale nie tylko przejawianie lubieżnych pragnień należy uznać za niegodziwe; zakres niegodziwości jest szerszy niż tylko pożądliwość ciała. Zastanówcie się, jakie są inne przejawy niegodziwego usposobienia? Mówimy o usposobieniu, więc jest to coś więcej niż tylko sposób postępowania – obejmuje wiele różnych stanów, manifestacji i przejawów, dlatego spełnia kryteria usposobienia. (Podążanie za światowymi trendami, niewyrzekanie się rzeczy związanych z trendami tego świata). Niewyrzekanie się niegodziwych trendów to jeden z przejawów. Przywiązanie do złych tendencji tego świata, uganianie się za nimi, zajmowanie się nimi, podążanie za nimi z wielką pasją. Są tacy, którzy nigdy się od tych spraw nie odwracają, niezależnie od tego, jak omawia się z nimi prawdę, i bez względu na to, jak są przycinani; mogą być nawet tymi trendami zauroczeni. To jest niegodziwość. Zatem gdy ludzie podążają za niegodziwymi trendami, jakie przejawy wskazują na ich niegodziwe usposobienie? Dlaczego ci ludzie kochają te rzeczy? Co takiego w tych niegodziwych światowych trendach daje im wewnętrzne zadowolenie oraz zaspokaja ich potrzeby, upodobania i pragnienia? Powiedzmy na przykład, że lubią gwiazdy filmowe: co takiego mają ci celebryci, co napędza obsesję ludzi i każe im za nimi podążać? To polot, talent, wygląd i sława, jak również ekstrawagancki styl życia, jakiego ich wielbiciele również pragną. Te rzeczy, za którymi podążają – czy wszystkie są niegodziwe? (Tak). Dlaczego mówi się, że są niegodziwe? (Ponieważ są przeciwieństwem prawdy i tego, co pozytywne; nie są zgodne z tym, o co prosi Bóg). Tak mówi doktryna. Spróbujcie przeanalizować te gwiazdy filmowe i celebrytów: ich styl życia, postępowanie, a nawet publiczny wizerunek i stroje, które wszyscy tak bardzo uwielbiają. Dlaczego prowadzą takie życie? I dlaczego inspirują innych do naśladownictwa? Włożyli w to wszystko wiele wysiłku. Mają wizażystów i osobistych stylistów, którzy tworzą ten ich wizerunek. Jaki więc mają cel w kreowaniu takiego obrazu siebie? Chcą przyciągać ludzi, zwieść ich, skłonić, by za nimi podążali – i czerpać z tego korzyści. I tak, czy ludzie czczą te gwiazdy filmowe ze względu na ich sławę, wygląd, czy styl życia, jest to doprawdy głupie i absurdalne postępowanie. Gdyby człowiek miał rozum, jak mógłby czcić diabły? Diabły to byty, które zwodzą i oszukują ludzi, szkodząc im. Diabły nie wierzą w Boga i absolutnie nie przyjmują prawdy. Wszystkie podążają za szatanem. Jakie są cele tych, którzy podążają za diabłami i szatanem, darząc ich czcią? Chcą naśladować te diabły, wzorować się na nich w nadziei, że pewnego dnia sami staną się diabłami, równie pięknymi i seksownymi jak tamte diabły i celebryci. Lubią cieszyć się tym uczuciem. Bez względu na to, jakiego celebrytę czy wybitną jednostkę czci dana osoba, ostateczny cel tych gwiazd jest ten sam – wprowadzać ludzi w błąd, przyciągać ich i sprawiać, by ludzie ich czcili i by za nimi szli. Czy to nie jest niegodziwe usposobienie? To niegodziwe usposobienie; nie mogłoby być bardziej oczywiste.

Niegodziwe usposobienie przejawia się także w inny sposób. Niektórzy widzą, że podczas zgromadzeń w domu Bożym zawsze czyta się słowo Boże, omawia prawdę i dyskutuje o samopoznaniu, właściwym wypełnianiu obowiązku, o tym, jak postępować zgodnie z zasadami, jak bać się Boga i wystrzegać zła, jak zrozumieć i praktykować prawdę oraz o różnych innych aspektach prawdy. Po wielu latach słuchania zaczynają mieć tego coraz bardziej dość i zaczynają narzekać: „Czy celem wiary w boga nie jest uzyskanie błogosławieństw? Dlaczego ciągle mówimy o prawdzie i omawiamy słowo boże? Czy to się kiedyś wreszcie skończy? Mam już tego powyżej uszu!”. Nie chcą jednak wracać do świeckiego świata. Myślą sobie: „Wiara w boga jest tak nudna, że aż nużąca – jak mógłbym sprawić, by stała się nieco bardziej interesująca? Muszę znaleźć coś ciekawego”. Chodzą więc dookoła i pytają: „Ilu wierzących w boga jest w kościele? Ilu jest przywódców i pracowników? Ilu zostało zastąpionych? Ilu jest młodych studentów i absolwentów uniwersytetów? Czy ktoś zna ich dokładną liczbę?”. Traktują te sprawy i te dane jak prawdę. Co to za usposobienie? Jest to niegodziwość, powszechnie nazywana „podłością”. Słyszeli tak wiele prawd, ale żadna z nich nie zyskała ich wystarczającej uwagi ani nie skłoniła do skupienia. Ale gdy tylko ktoś przyniesie jakieś plotki lub nowiny, natychmiast nadstawiają uszu, żeby ich tylko nie przegapić. To jest podłość, prawda? (Tak). Co charakteryzuje ludzi podłych? Nawet w najmniejszym stopniu nie interesuje ich prawda. Interesują ich tylko sprawy zewnętrzne, niestrudzenie i zachłannie poszukują plotek i spraw, które nie mają żadnego wpływu na ich wejście w życie ani na prawdę. Myślą, że rozgryzienie tych spraw, wszystkich tych informacji i zachowanie tego wszystkiego w głowie oznacza, że posiedli prawdorzeczywistość, że rzeczywiście należą do domu Bożego, że z pewnością zyskają aprobatę Boga i będą mogli wejść do Jego królestwa. Czy sądzicie, że tak jest naprawdę? ([1] Nie). Wy potraficie to przejrzeć, ale wielu nowych wierzących w Boga nie potrafi. Są zafiksowani na tych informacjach, myślą, że wiedza o takich sprawach czyni ich członkami domu Bożego – ale w rzeczywistości Bóg najbardziej nienawidzi takich ludzi, są to najbardziej próżni i powierzchowni ignoranci ze wszystkich. Bóg stał się ciałem w dniach ostatecznych, aby dokonać dzieła osądzania i oczyszczania ludzi, by w rezultacie dać im prawdę jako życie. Ale jeśli ludzie nie skupiają się na jedzeniu i piciu słowa Bożego, lecz ciągle poszukują plotek i próbują dowiedzieć się czegoś więcej o wewnętrznych sprawach kościoła, to czy dążą do prawdy? Czy są to ludzie, którzy wykonują należytą pracę? Dla Mnie są to ludzie niegodziwi. Są niedowiarkami. Takich ludzi można również nazwać plugawymi. Zawsze skupiają się tylko na plotkach. To zaspokaja ich ciekawość, ale Bóg ich nienawidzi. Nie są to ludzie, którzy prawdziwie wierzą w Boga, a tym bardziej ludzie, którzy dążą do prawdy. Są po prostu sługami szatana, którzy przychodzą, by zaburzać pracę kościoła. Co więcej, ludzie, którzy wciąż badają i sprawdzają Boga, są sługami i pachołkami wielkiego czerwonego smoka. Bóg nienawidzi takich ludzi i brzydzi się nimi najbardziej ze wszystkich. Jeśli wierzysz w Boga, dlaczego Mu nie ufasz? Kiedy sprawdzasz i badasz Boga, czy szukasz prawdy? Czy poszukiwanie prawdy ma jakikolwiek związek z rodziną, w której narodził się Chrystus albo ze środowiskiem, w którym dorastał? Czy ludzie, którzy ciągle oglądają Boga pod mikroskopem, nie są obrzydliwi? Jeśli wciąż masz jakieś wyobrażenia o sprawach związanych z człowieczeństwem Chrystusa, powinieneś spędzać więcej czasu na poznawaniu słów Boga; dopiero gdy zrozumiesz prawdę, będziesz w stanie rozwiązać problem swoich wyobrażeń. Czy sprawdzanie rodzinnego pochodzenia Chrystusa lub okoliczności Jego narodzin pozwoli ci poznać Boga? Czy pozwoli ci odkryć boską istotę Chrystusa? Absolutnie nie. Ludzie prawdziwie wierzący w Boga oddają się słowu Bożemu i prawdzie, tylko to sprzyja poznaniu boskiej istoty Chrystusa. Ale dlaczego ci, którzy nieustannie badają Boga, wciąż dopuszczają się podłości? Ci nic niewarci ludzie, którzy nie mają duchowego zrozumienia, powinni jak najszybciej wynieść się z domu Bożego! Tak wiele prawd zostało wyrażonych, tak wiele omówiono na zgromadzeniach i w kazaniach – dlaczego wciąż musisz sprawdzać Boga? Co to oznacza, jeśli wciąż sprawdzasz Boga? Że jesteś skrajnie niegodziwy! Co więcej, są nawet tacy, którym się wydaje, że poznanie tych wszystkich nieistotnych informacji daje im kapitał i przechwalają się tym przed wszystkimi. A co się dzieje na koniec? Stają się dla Boga wstrętni i obrzydliwi. Czy to w ogóle są ludzie? Czy to nie są żywe demony? Jak mogą być ludźmi wierzącymi w Boga? Poświęcają wszystkie swoje myśli nikczemności i szalbierstwom, zupełnie jakby uważali, że im więcej znają pogłosek, tym bardziej są członkami domu Bożego i tym lepiej rozumieją prawdę. Tacy ludzie są zupełnie niedorzeczni. W domu Bożym nikt nie jest bardziej odrażający niż oni.

Niektórzy ludzie nieustannie skupiają się w swojej wierze na nierealistycznych rzeczach. Na przykład niektórzy wciąż dociekają, jak wygląda królestwo, gdzie się znajduje trzecie niebo, jaki jest świat podziemny i gdzie się mieści piekło. Wciąż badają tajemnice, zamiast skupiać się na wejściu w życie. To jest podłość, to jest nikczemność. Są tacy, którzy bez względu na to, ilu kazań i omówień wysłuchają, wciąż nie rozumieją, czym jest prawda, ani nie są świadomi, jak powinni ją wprowadzać w życie. Kiedy tylko mają czas, zagłębiają się w słowo Boże, ślęczą nad sformułowaniami, szukając jakiejś sensacji, a także ciągle sprawdzają, czy słowa Boga się wypełniły. Jeśli tak, wierzą, że jest to dzieło Boga, a jeśli nie, zaprzeczają, że jest to dzieło Boga. Czy nie są niedorzeczni? Czy to nie jest podłość? Czy ludzie zawsze są w stanie dostrzec, kiedy wypełniły się słowa Boga? Ludzie niekoniecznie są w stanie dostrzec, kiedy niektóre z Bożych słów się wypełniły. Ludziom wydaje się, że niektóre z Jego słów się nie wypełniły, ale dla Boga są one wypełnione. Ludzie nie mogą jasno ujrzeć tych rzeczy; są szczęściarzami, jeśli rozumieją chociaż dwadzieścia procent. Niektórzy ludzie przez cały czas na studiują słowo Boże, ale nie poświęcają uwagi praktykowaniu prawdy ani wejściu w rzeczywistość. Czy nie jest to lekceważenie swoich właściwych obowiązków? Słyszeli tak wiele prawd, ale nadal ich nie rozumieją i nieustannie szukają dowodów na wypełnienie się proroctw, traktując to jako swoją misję w życiu. Kiedy niektórzy ludzie się modlą, mówią na przykład: „Boże, jeśli chcesz, abym to zrobił, spraw, abym wstał jutro o szóstej rano; jeśli nie chcesz, pozwól mi spać do siódmej”. Często tak postępują, traktują to jako swoją zasadę i praktykują ją, jakby to była prawda. To się nazywa podłość. W swoich działaniach zawsze polegają na uczuciach, skupiają się na tym, co nadnaturalne, polegają na pogłoskach i innych nierzeczywistych sprawach; nieustannie skupiają energię na podłych rzeczach. To jest niegodziwość. Jakkolwiek omawiasz z nimi prawdę, uważają, że z prawdy nie ma żadnego pożytku i nie jest tak trafna jak opieranie się na uczuciach lub weryfikacja przez porównania. To jest podłość. Nie wierzą, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad ludzkim losem i go ustala, i chociaż mówią, że uznają słowa Boże za prawdę, mimo to w głębi serca w dalszym ciągu nie akceptują prawdy i niczego nie postrzegają przez pryzmat Bożych słów. Jeśli jakaś znana osoba coś mówi, są przekonani, że to prawda i zgadzają się z tym. Jeśli wróżka lub osoba czytająca z twarzy powie im, że w przyszłym roku awansują na menedżera, wierzą w to. Czy to nie jest podłość? Wierzą we wróżby, przepowiadanie przyszłości i rzeczy nadprzyrodzone, i wierzą tylko w te podłe rzeczy. Podobnie niektórzy ludzie mówią: „Rozumiem wszystkie prawdy, ale po prostu nie potrafię ich wprowadzić w życie. Nie wiem, na czym polega problem”. Teraz znamy już odpowiedź na to pytanie: są podli. Nie ma znaczenia, w jaki sposób omawiasz prawdę z takimi ludźmi, nie dotrze ona do nich ani nie zobaczysz żadnego efektu. Ci ludzie nie tylko czują niechęć wobec prawdy, ale też mają niegodziwe usposobienie. Jaki jest najważniejszy przejaw niechęci wobec prawdy? Chodzi o to, że człowiek rozumie prawdę, ale nie wprowadza jej w życie. Nie chce słuchać prawdy, stawia opór i czuje do niej niechęć. Wie, że prawda jest słuszna i dobra, ale nie wprowadza jej w życie, nie chce iść tą drogą, nie chce cierpieć ani płacić ceny, a tym bardziej ponosić strat. Niegodziwi ludzie nie są tacy. Uważają, że niegodziwe rzeczy są prawdą, że to jest właściwa droga i gonią za tymi rzeczami, próbują je naśladować i nieustannie skupiają na nich energię. W domu Bożym często omawiane są zasady modlitwy: ludzie mogą modlić się kiedykolwiek i gdziekolwiek chcą, bez żadnych ograniczeń czasowych, po prostu muszą przyjść przed oblicze Boga, wypowiedzieć słowa w swoim sercu i szukać prawdy. Te słowa powinny być często słyszane i łatwe do zrozumienia, ale jak niegodziwi ludzie wprowadzają je w życie? Każdego ranka o świcie niezawodnie zwracają się na południe, klękają na oba kolana i kładą obie ręce na ziemi, kłaniając się w modlitwie przed Bogiem najniżej jak potrafią. Myślą, że tylko w takich chwilach Bóg będzie w stanie wysłuchać ich modlitwy, bo wtedy Bóg nie jest zajęty, ma czas, więc słucha. Czy to nie jest absurdalne? Czy to nie jest niegodziwe? Inni twierdzą, że najlepszą porą na modlitwę jest godzina pierwsza lub druga w nocy, kiedy wszędzie jest cicho. Dlaczego tak mówią? Oni też mają swoje powody. Mówią, że o tej porze wszyscy śpią; Bóg ma czas na zajmowanie się ich sprawami tylko wtedy, gdy nie jest zajęty. Czy to nie absurdalne? Czy to nie jest niegodziwe? Jakkolwiek omawiasz z nimi prawdę, oni odmawiają jej przyjęcia. To najbardziej niedorzeczni ludzie, niezdolni do zrozumienia prawdy. Jeszcze inni mówią: „Kiedy ludzie wierzą w boga, muszą być dobrzy i czynić dobre rzeczy, nie wolno im zabijać ani jeść mięsa. Jedzenie mięsa to zabijanie, to grzech, i bóg nie chce ludzi, którzy to robią”. Czy te słowa mają jakąkolwiek podstawę? Czy Bóg kiedykolwiek powiedział coś takiego? (Nie). Więc kto tak powiedział? To był niewierzący, niedorzeczny typ. W rzeczywistości ludzie, którzy tak twierdzą, niekoniecznie nie jedzą mięsa – być może nie jedzą go w obecności innych ludzi, ale jedzą dużo mięsa na osobności. Ci ludzie doskonale potrafią udawać i wszędzie rozpowszechniają niedorzeczne poglądy. To jest niegodziwość. Tacy ludzie są bardzo podli. Traktują te niedorzeczne przekonania i herezje jak przykazania i przepisy, a nawet praktykują je i trzymają się ich tak, jakby były prawdą lub Bożymi wymogami, energicznie i bezwstydnie ucząc tego samego innych. Dlaczego mówię, że sposób działania tych ludzi, to, jak formułują swoje słowa oraz sposoby ich dążenia są niegodziwe? (Ponieważ nie mają one związku z prawdą). Więc wszystko, co nie ma związku z prawdą, jest niegodziwe? Takie zrozumienie jest bardzo problematyczne. W codziennym życiu ludzi są rzeczy, które nie mają związku z prawdą. Czy stwierdzenie, że są niegodziwe, nie jest przekręcaniem faktów? O tym, co nie jest potępione przez Boga, nie można powiedzieć, że jest niegodziwe; tylko to, co jest potępione przez Boga, może być określone jako niegodziwe. Określanie wszystkiego, co nie ma związku z prawdą, jako niegodziwości byłoby wielkim błędem. Czy szczegóły dotyczące życiowych potrzeb – na przykład jedzenia, spania, picia, odpoczynku – mają związek z prawdą? Czy te rzeczy są niegodziwe? To są wszystko normalne potrzeby, część codziennej ludzkiej rutyny, nic w nich nie ma niegodziwego. Dlaczego więc działania, o których wcześniej wspominałem, zostały uznane za niegodziwe? Ponieważ takie sposoby postępowania prowadzą ludzi na ścieżkę, która jest błędna i niedorzeczna – na ścieżkę religii. Praktykowanie w taki sposób i nauczanie tego innych prowadzi ludzi na ścieżkę niegodziwości. To nieunikniony rezultat. Jak kończą ludzie, którzy wielbią niegodziwe światowe trendy i kroczą ścieżką niegodziwości? Stają się zdeprawowani, tracą rozum, nie mają wstydu, a na koniec całkowicie dają się ponieść światowym trendom i zmierzają do zatracenia, w niczym się nie różniąc od niewierzących. Niektórzy ludzie nie tylko uważają te herezje i fałszywe przekonania za przepisy, którym należy się podporządkować albo przykazania, których należy przestrzegać, ale także trzymają się ich jak prawdy. To niedorzeczni ludzie, całkowicie pozbawieni duchowego zrozumienia. Ostatecznie można ich tylko wyeliminować. Czy Duch Święty mógłby działać w kimś, kto ma tak zniekształcone pojmowanie prawdy? (Nie). Duch Święty nie działa w takich ludziach, a w takim przypadku działają w nich złe duchy, ponieważ ścieżka, którą ci ludzie kroczą, jest ścieżką niegodziwości, śpieszą oni ścieżką złych duchów – a złe duchy właśnie tego potrzebują. Jaki jest tego rezultat? Ci ludzie są opętani przez złe duchy. Wcześniej powiedziałem, że „Diabły i szatan krążą niczym ryczące lwy, szukając ludzi do pożarcia”. Kiedy ludzie kroczą oszukańczą, niegodziwą ścieżką, nieuchronnie zostaną porwani przez złe duchy. Nie ma potrzeby, aby Bóg oddawał cię złym duchom. Jeśli nie będziesz dążyć do prawdy, to nie będziesz chroniony, a Bóg nie będzie z tobą. Bóg nie będzie się o ciebie troszczył, jeśli nie będzie mógł cię pozyskać, a złe duchy wykorzystają tę okazję, by się wślizgnąć i cię opętać. Takie są konsekwencje, prawda? Wszyscy ci, którzy czują niechęć wobec prawdy, nieustannie potępiają dzieło Bożego wcielenia i podążają za światowymi trendami, którzy rażąco błędnie interpretują słowa Boże i Biblię, szerzą herezje i niedorzeczne przekonania – wszystko, co czynią ci ludzie, zrodziło się z niegodziwych skłonności. Niektórzy ludzie dążą do duchowości, a ponieważ mają zniekształcone zrozumienie, wymyślają wiele niedorzeczności, aby zwieść ludzi, i stają się utopistami i teoretykami, co również jest dopuszczaniem się podłości. To niegodziwi ludzie. Podobnie było z faryzeuszami: wszystko, co robili, było obłudne, nie praktykowali prawdy i wprowadzali ludzi w błąd, aby ci ich podziwiali i oddawali im cześć. Ukrzyżowali nawet Pana Jezusa, kiedy się pojawił, aby czynić dzieło. To było niegodziwe i w końcu zostali przeklęci przez Boga. Dziś świat religijny nie tylko osądza i potępia pojawienie się oraz dzieło Boga, ale, co jest najbardziej odrażające, staje po stronie wielkiego czerwonego smoka, łącząc się z niegodziwymi siłami w prześladowaniu Bożych wybrańców i występując w tandemie jako wróg Boga. To niegodziwe. Wspólnota religijna nigdy nie czuła nienawiści do niegodziwych sił szatana, nie czuje nienawiści do niegodziwości kraju wielkiego czerwonego smoka, lecz zamiast tego modli się za nich i im błogosławi. To jest niegodziwe. Każde zachowanie, które ma związek z szatanem i złymi duchami lub polega na współpracy z nimi, można zbiorczo nazwać niegodziwością. Te sposoby praktyki, które są prawdziwie zboczone, złe, skrajne i nieumiarkowane – one też są niegodziwe. Niektórzy ludzie wciąż błędnie rozumieją Boga i tych nieporozumień nie da się wyjaśnić, bez względu na to, jak omawia się z nimi prawdę. Ciągle głoszą własne rozumienie, obstają przy własnych fałszywych tezach. Czy w tym również nie ma pewnej niegodziwości? Niektórzy ludzie mają swoje pojęcia o Bogu; po wielokrotnym omówieniu z nimi prawdy twierdzą, że zrozumieli i że ich pojęcia zostały wyjaśnione, jednak potem nadal mocno się ich trzymają, przez cały czas mają negatywne podejście i kurczowo trzymają się swoich wymówek. To jest niegodziwe, prawda? To też jest jeden z rodzajów niegodziwości. Podsumowując, każdy, kto zrobił coś nierozsądnego i nie chce tego przyjąć do wiadomości bez względu na to, jak omawia się z nim prawdę, jest podły i trochę niegodziwy. Ludziom o niegodziwym usposobieniu nie jest łatwo o Boże zbawienie, ponieważ nie potrafią przyjąć prawdy i nie chcą odrzucić swoich niegodziwych niedorzecznych przekonań; naprawdę nic nie można dla nich zrobić.

Omówiliśmy w sumie sześć rodzajów usposobienia: nieustępliwość, arogancję, podstępność, niechęć wobec prawdy, nikczemność i niegodziwość. Czy przeanalizowanie tych sześciu rodzajów usposobienia dało wam nową wiedzę i zrozumienie zmian w usposobieniu? Czym właściwie są zmiany w usposobieniu? Czy oznacza to pozbycie się jakiejś wady, korektę konkretnego zachowania lub zmianę pewnej cechy charakteru? Absolutnie nie. Czy teraz trochę jaśniej pojmujecie, czego dotyczy usposobienie? Czy te sześć rodzajów usposobienia można zdefiniować jako zepsute skłonności człowieka, jako ludzką naturoistotę? (Tak). Czy te wymienione skłonności są pozytywne czy negatywne? (Negatywne). Są to po prostu skażone skłonności człowieka, główne aspekty skażonego ludzkiego usposobienia. Nie ma wśród nich ani jednej, która nie byłaby wroga Bogu i prawdzie, i żadna z nich nie jest pozytywna. Dlatego te sześć skłonności to sześć aspektów, które łącznie określa się mianem skażonego usposobienia. Skażone skłonności stanowią naturoistotę człowieka. Jak można zdefiniować „istotę”? Odnosi się ona do natury człowieka. Natura człowieka to cechy, na których człowiek opiera swoją egzystencję, te, które dyktują jego sposób życia. Ludzie żyją zgodnie ze swoją naturą. Bez względu na to, co urzeczywistniasz, jakie są twoje cele i kierunek, jakich zasad przestrzegasz, twoja naturoistota się nie zmienia – to jest niezaprzeczalne. Dlatego kiedy nie posiadasz prawdy i opierasz się w życiu na tych zepsutych skłonnościach, wszystko, co urzeczywistniasz, jest przeciwne Bogu, przeciwne prawdzie i sprzeczne z Bożymi intencjami. Powinniście to już rozumieć: czy ludzie mogą osiągnąć zbawienie, jeśli ich usposobienie się nie zmieni? (Nie). To zupełnie niemożliwe. Jeśli zatem usposobienie ludzi się nie zmieni, czy mogą oni być zgodni z Bogiem? (Nie). To byłoby ogromnie trudne. Jeśli chodzi o te sześć rodzajów usposobienia, bez względu na to, o które konkretnie chodzi i do jakiego stopnia się ono w tobie manifestuje czy ujawnia, jeśli nie jesteś w stanie uwolnić się od ograniczeń nakładanych przez te zepsute skłonności, to niezależnie od motywów czy celów twoich działań i od tego, czy działasz intencjonalnie, czy nie, natura wszystkiego, co robisz, będzie nieuchronnie przeciwna Bogu i nieuchronnie zostanie przez Niego potępiona – co jest niezwykle poważną konsekwencją. Czy potępienie przez Boga jest tym, czego ostatecznie pragnie każdy w Niego wierzący? (Nie). A ponieważ nie jest to wynik, którego ludzie mogliby sobie życzyć, co przede wszystkim powinni zrobić? Powinni poznać swoje zepsute usposobienie i skażoną istotę, zrozumieć prawdę, a następnie ją przyjąć – stopniowo, krok po kroku, odrzucając te zepsute skłonności w sytuacjach stworzonych dla nich przez Boga i osiągając zgodność z Bogiem i prawdą. To jest droga do zmian w usposobieniu.

Wcześniej niektórzy uważali zmianę usposobienia za rzecz bardzo łatwą i prostą. Byli przekonani, że „Dopóki się zmuszam, by nie mówić rzeczy przeciwstawiających się Bogu ani nie robić niczego, co mogłoby zakłócić lub zaburzyć pracę kościoła, i dopóki mam właściwy punkt widzenia, a moje serce jest prawe, to jeśli zrozumiem trochę więcej prawdy, dołożę wysiłków, więcej przecierpię i zapłacę wyższą cenę, to w ciągu kilku lat na pewno uda mi się osiągnąć zmianę usposobienia”. Czy te słowa mają sens? (Nie). Gdzie tkwi błąd? (Ci ludzie nie znają swego zepsutego usposobienia). Jaki jest cel poznania swojego zepsutego usposobienia? (Zmienić je). A jaki jest efekt tej zmiany? Zyskanie prawdy. Aby ocenić, czy nastąpiła zmiana w twoim usposobieniu, należy się przyjrzeć, czy twoje działania są zgodne z prawdą, czy też pozostają z nią sprzeczne, czy są zrodzone z woli człowieka, czy też z potrzeby spełnienia Bożych wymagań. Aby sprawdzić, do jakiego stopnia zmieniło się twoje usposobienie, trzeba się przyjrzeć, czy w chwili, gdy przejawiasz zepsute usposobienie, potrafisz zastanowić się nad sobą i zbuntować się przeciwko ciału, motywacjom, szalonym ambicjom i pragnieniom oraz czy jesteś wtedy w stanie praktykować zgodnie z prawdą. To, na ile jesteś zdolny praktykować zgodnie z prawdą i słowami Bożymi oraz to, czy twoja praktyka jest w zupełności zgodna ze standardami prawdy, pokazuje, jak duża zmiana zaszła w twoim usposobieniu. Trzeba patrzeć na proporcje. Weźmy na przykład nieustępliwe usposobienie: na początku, zanim jeszcze w twoim usposobieniu zaszła jakakolwiek zmiana, nie rozumiałeś prawdy ani nie byłeś świadomy tego, że masz nieustępliwe usposobienie. Kiedy usłyszałeś prawdę, pomyślałeś sobie: „Jak to jest, że prawda zawsze obnaża ludzkie rany?”. Po usłyszeniu prawdy czułeś, że słowa Boga są słuszne, ale jeśli w ciągu następnego roku czy dwóch nie wziąłeś sobie żadnego z tych słów do serca, jeśli nie przyjąłeś żadnego z nich, to okazałeś nieustępliwość, prawda? Jeśli po dwóch czy trzech latach nie nastąpiła akceptacja, jeśli twój stan wewnętrzny się nie zmienił i chociaż nie ociągałeś się z wykonywaniem swojego obowiązku i wiele wycierpiałeś, twoja nieustępliwość nie zniknęła ani w ogóle się nie zmniejszyła, to czy w tym aspekcie twojego usposobienia zaszła jakakolwiek zmiana? (Nie). W takim razie dlaczego jesteś taki zabiegany i zapracowany? Bez względu na powód, dla którego to robisz, biegasz i pracujesz na próżno, bo choć robisz to już od tak dawna, to w twoim usposobieniu nie zaszła nawet najmniejsza zmiana. W końcu jednak pewnego dnia zaczynasz się zastanawiać: „Jak to jest, że nie jestem zdolny przedstawić ani jednego słowa świadectwa? Moje usposobienie życiowe wcale się nie zmieniło”. W tym momencie czujesz, jak poważny jest to problem i myślisz sobie: „Jestem naprawdę zbuntowany i nieustępliwy! Nie jestem osobą, która dąży do prawdy! W moim sercu nie ma miejsca dla Boga! Jak można to nazwać wiarą w Boga? Wierzę w Boga od kilku lat, ale nadal nie urzeczywistniam wizerunku człowieka, a moje serce nie jest blisko Boga! Nie wziąłem sobie również słów Boga do serca; nie mam wyrzutów sumienia ani skłonności do skruchy, gdy robię coś złego – czy to nie jest nieustępliwość? Czy nie jestem buntownikiem?”. Martwi cię to. A co to znaczy, że cię to martwi? To znaczy, że chcesz okazać skruchę. Zauważasz własną nieustępliwość i buntowniczość i w takiej chwili twoje usposobienie zaczyna się zmieniać. Nie wiadomo skąd pojawia się w tobie chęć zmiany pewnych istniejących w twojej świadomości myśli i pragnień i nie czujesz już, że znalazłeś się w impasie z Bogiem. Czujesz, że chcesz poprawić swoją relację z Bogiem, nie być już tak nieustępliwym, móc urzeczywistniać słowa Boże w swoim codziennym życiu i praktykować je jako prawdozasady – masz tę świadomość. To dobrze, że jesteś tego świadomy, ale czy to oznacza, że od razu będziesz mógł się zmienić? (Nie). Musisz przejść przez kilka lat doświadczeń, podczas których świadomość w twoim sercu będzie się stawać coraz wyraźniejsza i pojawi się w tobie silna potrzeba. Powiesz sobie w duchu: „To nie jest dobre – muszę przestać marnować czas. Muszę dążyć do prawdy i zrobić coś właściwego. W przeszłości zaniedbywałem swoje właściwe obowiązki, myślałem tylko o rzeczach materialnych, takich jak jedzenie i ubranie, goniłem tylko za sławą i zyskiem. W rezultacie w ogóle nie pozyskałem prawdy. Żałuję tego i muszę okazać skruchę!”. W tym momencie wkraczasz na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Jeśli ludzie zaczynają się skupiać na praktykowaniu prawdy, czy nie jest to krok w kierunku zmiany usposobienia? Bez względu na to, od jak dawna wierzysz w Boga, jeśli potrafisz wyczuć, jak bardzo zmącony masz umysł przez to, że zawsze po prostu dryfowałeś i po kilku latach takiego dryfowania nie zyskałeś nic, wciąż czujesz pustkę – jeśli z tego powodu czujesz się nieswojo, zaczynasz się zastanawiać nad sobą i uznajesz, że tracisz czas, nie dążąc do prawdy, w takim momencie zrozumiesz, że przez Boże słowa napomnienia wyraża się Jego miłość do człowieka i znienawidzisz siebie za to, że nie słuchałeś słów Bożych, że brakowało ci sumienia i rozumu. Poczujesz żal, a potem chęć, by postępować zupełnie inaczej i by naprawdę żyć przed obliczem Boga, i powiesz sobie: „Nie mogę już dłużej ranić Boga. Bóg powiedział tak wiele, a każde słowo miało na celu dobro człowieka oraz wskazanie mu właściwej drogi. Bóg jest tak cudowny i tak godzien miłości człowieka!”. To jest początek ludzkiej transformacji. Jak dobrze jest poczuć taką wdzięczność! Jeśli jesteś tak odrętwiały, że nawet nie zdajesz sobie sprawy z takich rzeczy, to masz problem, prawda? Dzisiaj ludzie uświadamiają już sobie, że kluczem do wiary w Boga jest czytanie większej ilości Bożych słów, że zrozumienie prawdy jest najważniejsze ze wszystkiego, że zrozumienie prawdy i poznanie siebie jest kluczowe i że tylko umiejętność praktykowania prawdy oraz przekształcania prawdy we własną rzeczywistość oznacza wejście na właściwe tory w wierze w Boga. Jak zatem sądzicie, ile lat doświadczenia trzeba, aby zdobyć taką wiedzę i poczuć to w sercu? Ludzie, którzy są bystrzy, wnikliwi i mocno pragną Boga – tacy ludzie mogą się zmienić w ciągu roku czy dwóch i rozpocząć wejście. Ale ludzie, którzy mają mętlik w głowie, którzy są odrętwiali, tępi i brakuje im wglądu, nawet po trzech czy pięciu latach będą oszołomieni i nieświadomi, że niczego nie zyskali. Jeśli wykonują swoje obowiązki z entuzjazmem, mogą przeżyć ponad dziesięć lat w stanie oszołomienia, bez żadnych oczywistych zysków, i nadal nie będą w stanie nieść świadectwa opartego na doświadczeniu. Dopiero gdy zostaną odesłani lub wyeliminowani, w końcu się przebudzą i pomyślą: „Naprawdę nie mam żadnej prawdorzeczywistości. Naprawdę nie byłem osobą, która dąży do prawdy!”. Czy ich przebudzenie nie nadeszło trochę za późno? Niektórzy ludzie dryfują w oszołomieniu, wciąż żywiąc nadzieję na nadejście dnia Bożego, ale wcale nie dążąc do prawdy. W rezultacie nawet przez dziesięć lat niczego nie zyskują ani nie są w stanie podzielić się żadnym świadectwem. Dopiero gdy zostaną brutalnie przycięci, gdy ktoś wystosuje wobec nich ostrzeżenie, w końcu czują, jak Boże słowa wnikają w ich serca. Jakże nieustępliwe są ich serca! Jak można nie przycinać ich i nie karać? Jak można nie dyscyplinować ich surowo? Co trzeba zrobić, żeby pojawiła się w nich świadomość i żeby zareagowali? Ci, którzy nie dążą do prawdy, nie uronią nawet łzy, dopóki nie zobaczą trumny. Dopiero po popełnieniu wielu demonicznych i złych czynów przychodzi na nich opamiętanie i mówią sobie: „Czy to już koniec mojej wiary w Boga? Czy Bóg już mnie nie chce? Czy zostałem potępiony?”. Nachodzi ich refleksja. Gdy wpadają w zniechęcenie, uznają, że wszystkie te lata wiary w Boga były stratą czasu, wypełnia ich uraza, skłonni są się poddać i uznać, że są beznadziejni. Ale kiedy odzyskują rozsądek, przychodzi im do głowy: „Czy ja po prostu nie ranię siebie? Muszę znowu stanąć na nogi. Powiedziano mi, że nie kocham prawdy. Dlaczego mi tak powiedziano? Jak to nie kocham prawdy? Och, nie! Mało, że nie kocham prawdy, ale nawet nie potrafię zastosować w praktyce tych prawd, które rozumiem! To jest przejaw niechęci wobec prawdy!”. Myśląc o tym, czują wyrzuty sumienia i lęk: „Jeśli dalej będę tak postępował, na pewno zostanę ukarany. Nie, muszę szybko okazać skruchę – nie wolno obrażać usposobienia Boga”. Czy w takiej chwili stają się mniej nieustępliwi? Czują ukłucie w sercu, jakby przebiła je igła. Kiedy czujesz coś takiego, twoje serce zostaje poruszone i zaczyna cię interesować prawda. Dlaczego zaczyna cię ona interesować? Bo potrzebujesz prawdy. Nie mając prawdy, nie jesteś w stanie poddać się przycinaniu, nie jesteś w stanie przyjąć prawdy ani wytrwać niewzruszenie podczas prób. Gdybyś miał zostać przywódcą, czy potrafiłbyś się powstrzymać przed byciem fałszywym przywódcą i pójściem ścieżką antychrysta? Nie potrafiłbyś. Czy jesteś w stanie przejść do porządku dziennego nad tym, że masz status i inni cię chwalą? Czy potrafisz wyjść obronną ręką z sytuacji, które cię spotykają, i pokus, przed którymi stajesz? Doskonale znasz i rozumiesz siebie, więc powiesz: „Bez zrozumienia prawdy nie wyjdę zwycięsko z tych wszystkich sytuacji – jestem śmieciem, do niczego nie jestem zdolny”. Co to za stan umysłu? To potrzeba prawdy. Kiedy jesteś w potrzebie, gdy czujesz się najbardziej bezradny, będziesz chciał polegać tylko na prawdzie. Poczujesz, że na nikim innym nie można się oprzeć, że tylko poleganie na prawdzie pozwoli ci rozwiązać twoje problemy i przejść przez przycinanie, próby i pokusy, że pomoże ci poradzić sobie w każdej sytuacji. A im mocniej polegasz na prawdzie, tym bardziej będziesz czuł, że prawda jest dobra, pożyteczna i ogromnie dla ciebie pomocna, że może rozwiązać wszystkie twoje trudności. W takich chwilach zaczniesz tęsknić za prawdą. Kiedy ludzie docierają do tego punktu, czy ich zepsute usposobienie zaczyna po trochu łagodnieć lub się zmieniać? Od chwili, gdy zrozumieją i zaakceptują prawdę, zaczyna się zmieniać ich sposób postrzegania, po czym zaczynają również zachodzić zmiany w ich usposobieniu. To powolny proces. W początkowych etapach ludzie nie są w stanie dostrzec tych drobnych zmian, ale kiedy naprawdę zrozumieją prawdę i są już w stanie ją praktykować, zaczynają w nich zachodzić zasadnicze zmiany, które dają się odczuć. Od momentu, w którym ludzie zaczynają odczuwać pragnienie prawdy i głód jej uzyskania oraz chęć jej poszukiwania, do czasu, gdy coś im się przydarzy i dzięki zrozumieniu prawdy będą w stanie wcielić ją w życie i zamiast działać według własnej woli, spełnić Boże intencje, przezwyciężyć własne motywacje oraz swoje aroganckie, buntownicze, nieustępliwe i zdradzieckie serce – czy w ciągu całego tego czasu prawda, krok po kroku, nie staje się ich życiem? A kiedy prawda staje się twoim życiem, twoje aroganckie, buntownicze, nieustępliwe i zdradzieckie skłonności przestają być twoim życiem i nie mogą już cię kontrolować. A co wówczas kieruje twoim zachowaniem? Słowa Boga. Kiedy słowa Boga stały się twoim życiem, czy zaszła w tobie zmiana? (Tak). A później, im bardziej się zmieniasz, tym jest lepiej. Tak wygląda proces, który prowadzi do zmiany ludzkiego usposobienia; osiągnięcie tego efektu zajmuje dużo czasu.

To, ile czasu trzeba, aby zaszły zmiany w czyimś usposobieniu, to kwestia indywidualna; nie ma tu określonych ram czasowych. U kogoś, kto kocha prawdę i do niej dąży, zmiany w usposobieniu będą widoczne za siedem, osiem lub dziesięć lat. W przypadku człowieka o przeciętnym charakterze, który również chce szukać prawdy, może minąć około piętnastu lub dwudziestu lat, zanim zmiany w jego usposobieniu zaczną być widoczne. Kluczem jest determinacja w dążeniu do prawdy oraz to, na ile dana osoba jest wnikliwa – to są decydujące czynniki. Każdy człowiek ma w sobie, do pewnego stopnia, wszystkie rodzaje zepsutego usposobienia. Wszystkie one składają się na naturę człowieka i wszystkie są w nim głęboko zakorzenione. Jednak przez dążenie do prawdy i jej praktykowanie, przyjęcie Bożego sądu i karcenia, przycinania, prób i oczyszczenia można osiągnąć zmiany, w różnym stopniu dotyczące wszystkich rodzajów usposobienia. Niektórzy ludzie mówią: „Skoro tak, to czy zmiany w usposobieniu nie są tylko kwestią czasu? W odpowiednim czasie dowiem się, czym są zmiany w usposobieniu, i będę zdolny do wejścia”. Czy tak jest? (Nie). Absolutnie nie. Gdyby trzeba było tylko czasu, aby osiągnąć zmiany w usposobieniu, to wszyscy ludzie, którzy przez całe życie wierzyli w Boga, powinni je osiągać naturalnie. Ale czy tak rzeczywiście się dzieje? Czy ci ludzie zyskali prawdę? Czy osiągnęli zmiany w swoim usposobieniu? Nie. Ludzi, którzy wierzą w Boga, jest tyle, co ziarenek piasku na pustyni, ale ci, których usposobienie uległo zmianie, pojawiają się rzadko jak białe kruki. Aby osiągnąć rzeczywistą zmianę usposobienia, ludzie muszą się oprzeć na dążeniu do prawdy; są udoskonalani, gdy polegają na dziele Ducha Świętego. Zmiany w usposobieniu osiąga się poprzez dążenie do prawdy. Z jednej strony ludzie muszą zapłacić cenę, muszą zapłacić cenę, gdy przychodzi im dążyć do prawdy; żadne trudności w celu zdobycia prawdy nie są zbyt błahe. Ponadto, aby Duch Święty mógł działać i ich udoskonalić, muszą zostać uznani przez Boga za ludzi właściwego rodzaju – takich, którzy mają dobre serca i prawdziwie kochają Boga. Współpraca ludzi jest niezbędna, ale pozyskanie dzieła Ducha Świętego jest jeszcze ważniejsze. Jeśli ludzie nie dążą do prawdy lub jej nie kochają, jeśli nigdy nie okazują troski o Boże intencje, a tym bardziej nie kochają Boga, jeśli nie mają poczucia odpowiedzialności za dzieło kościoła ani miłości do innych – a zwłaszcza jeśli nie są lojalni w wykonywaniu swoich obowiązków – wtedy nie są umiłowani przez Boga i nie mogą być przez Niego udoskonaleni. Tak więc ludzie nie powinni wygłaszać ślepych twierdzeń, ale muszą zrozumieć Boże intencje. Cokolwiek Bóg mówi czy robi, muszą być w stanie się podporządkować i chronić dzieło kościoła, a ich serca muszą być prawe; tylko wtedy Duch Święty może działać. Jeśli ludzie chcą dążyć do tego, by Bóg ich udoskonalił, muszą mieć serce kochające Boga, serce, które Mu się podporządkowuje i jest bogobojne, a wypełniając swój obowiązek, muszą być lojalni wobec Boga i przynosić Mu zadowolenie. Tylko wtedy będą mogli uzyskać działanie Ducha Świętego. Kiedy ludzie mają dzieło Ducha Świętego, są oświecani przy czytaniu słów Bożych, mają ścieżkę praktykowania prawdy i zasad przy wykonywaniu swojego obowiązku, Bóg ich prowadzi w kłopotach, a ich serca są radosne i spokojne bez względu na to, jak bardzo cierpią. Poddając się w ten sposób przewodnictwu Ducha Świętego przez dziesięć czy dwadzieścia lat, zmienią się, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Im wcześniej nadejdzie zmiana, tym wcześniej ogarnie ich spokój; im szybciej się zmienią, tym szybciej staną się szczęśliwi. Tylko wtedy, gdy zmieniają się usposobienia ludzi, mogą oni odnaleźć prawdziwy pokój i radość, tylko wtedy mogą wieść naprawdę szczęśliwe życie. Ci, którzy nie dążą do prawdy, nie zaznają duchowego spokoju ani radości, ich dni stają się coraz bardziej puste i coraz trudniejsze do zniesienia. Dni tych, którzy wierzą w Boga, lecz nie dążą do prawdy, są wypełnione bólem i cierpieniem. Toteż dla ludzi wierzących w Boga nic nie jest ważniejsze niż zyskanie prawdy. Zyskanie prawdy to zyskanie życia; im szybciej zyskają prawdę, tym lepiej. Bez prawdy ludzkie życie jest puste. Zyskanie prawdy to odnalezienie pokoju i radości, możliwość życia przed obliczem Boga, bycia oświeconym, kierowanym i prowadzonym przez dzieło Ducha Świętego. W sercach takich ludzi będzie coraz więcej światła, a ich wiara w Boga będzie się stawać coraz większa. Czy teraz wyraźniej rozumiecie prawdę dotyczącą zmian w usposobieniu? (Tak, teraz rozumiemy). Jeśli jest to dla was naprawdę jasne, to macie już ścieżkę i wiecie, jak skutecznie dążyć do prawdy.

28 kwietnia 2017 r.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze