Co to znaczy dążyć do prawdy (6) Część pierwsza
Czy pamiętacie, o czym rozmawialiśmy na naszym ostatnim zgromadzeniu? (Bóg omówił najpierw różnice pomiędzy tym, co ludzie uważają za dobre zachowanie, a urzeczywistnianiem zwykłego człowieczeństwa zgodnie z Bożymi wymaganiami, a następnie mówił o moralnym postępowaniu w ramach tradycyjnej kultury i pokrótce streścił dwadzieścia jeden maksym dotyczących moralnego postępowania człowieka). Podczas naszego ostatniego zgromadzenia omawiałem dwa tematy. Najpierw przedstawiłem jeszcze trochę dodatkowych informacji dotyczących kwestii dobrego zachowania, a następnie udzieliłem prostych, wstępnych wyjaśnień odnoszących się do charakteru, postępowania i cnoty człowieka, nie wchodząc przy tym jednak zanadto w szczegóły. Kilkakrotnie rozmawialiśmy już na temat tego, co to znaczy dążyć do prawdy, i skończyłem omawiać kwestię wszystkich związanych z dążeniem do niej dobrych zachowań, które trzeba było dostrzec i przeanalizować. Ostatnim razem mówiłem również co nieco na kilka podstawowych tematów dotyczących moralnego postępowania człowieka. Pomimo tego, że nie poddaliśmy szczegółowej analizie tych twierdzeń na temat moralnego postępowania ani nie odsłoniliśmy w pełni ich natury, to jednak wymieniliśmy całkiem sporo przykładów rozmaitych maksym dotyczących moralnego postępowania człowieka (mówiąc ściśle, było ich dwadzieścia jeden). Te dwadzieścia jeden przykładów to w zasadzie różne powiedzenia, które tradycyjna kultura chińska wpaja ludziom, a które zdominowane są przez idee życzliwości, prawości, przyzwoitości, mądrości i spolegliwości. Wspominaliśmy, na przykład, o różnych powiedzeniach dotyczących moralnego postępowania człowieka, które odnoszą się do lojalności, prawości, przyzwoitości i zaufania, a także do tego, jak powinni postępować mężczyźni, kobiety, urzędnicy, dzieci, i tak dalej. Niezależnie od tego, czy te dwadzieścia jeden maksym wyczerpuje zagadnienie moralnego postępowania i obejmuje wszystkie jego aspekty, powiedzenia te są w każdym razie w stanie reprezentować istotę rozmaitych wymagań, jakie tradycyjna kultura chińska stawia w odniesieniu do moralnego postępowania człowieka, i to zarówno z ideologicznego, jak i merytorycznego punktu widzenia. Czy po tym, jak wymieniliśmy sobie te przykłady, zastanawialiście się nad nimi i omawialiście je? (Rozmawialiśmy o nich trochę podczas naszych zgromadzeń i zdaliśmy sobie sprawę, że niektóre z tych maksym łatwo pomylić z prawdą. Na przykład: „Stracenie człowieka jest bezcelowe; bądź pobłażliwy, jeśli to tylko możliwe”, „Przyjaciela zasłoniłbym własną piersią”, a także „Dokładaj wszelkich starań, aby dobrze załatwić sprawy powierzone ci przez innych”). Są jeszcze inne tego rodzaju powiedzenia, między innymi takie: „Za życzliwie użyczoną kroplę wody należy odpłacić tryskającym źródłem”, „Dżentelmen nie rzuca słów na wiatr”, „Jeśli zadajesz cios, nie uderzaj prosto w twarz; jeśli rzucasz innym wyzwanie, nie wytykaj im braków”, „Bądź surowy wobec siebie, a wyrozumiały dla innych”, „Pijąc wodę ze studni, nigdy nie zapominaj, kto ją wykopał”, i tak dalej. Jeśli przyjrzeć im się bliżej, można zauważyć, że większość ludzi zasadniczo opiera zarówno swoje zachowanie, jak i ocenę własnego i cudzego prowadzenia się na tych właśnie stwierdzeniach dotyczących moralnego postępowania. Maksymy te do pewnego stopnia tkwią w sercu każdego człowieka. Jednym z głównych powodów takiego stanu rzeczy jest środowisko społeczne, w którym ludzie żyją, i edukacja, jaką odbierają z nakazu swych władz; innym zaś jest wychowanie, jakie otrzymują w swych rodzinach, i tradycje przekazywane im przez ich przodków. Niektóre rodziny uczą swoje dzieci, aby nigdy nie chowały do kieszeni znalezionych pieniędzy; inne wpajają dzieciom, że muszą być patriotami i że „Wszyscy ponoszą wspólną odpowiedzialność za los swojego kraju”, ponieważ dobro każdej rodziny uzależnione jest od dobrobytu jej ojczyzny. W niektórych rodzinach uczy się dzieci: „Nigdy nie daj się zepsuć bogactwu, odmienić biedzie, ani nagiąć sile” i mówi, że nie powinny nigdy zapominać o swoich korzeniach. Niektórzy rodzice posługują się wyraźnymi, jednoznacznymi komunikatami, by uczyć swoje dzieci moralnego postępowania, podczas gdy inni nie potrafią jasno wyrazić swych poglądów na temat moralnego postępowania, ale służą jako wzór dla swoich dzieci i uczą je poprzez dawanie przykładu, przez swe słowa i czyny wywierając wpływ na następne pokolenie i w ten sposób je edukując. Pośród tych słów i czynów mogą znaleźć się maksymy: „Za życzliwie użyczoną kroplę wody należy odpłacić tryskającym źródłem”, „Czerp przyjemność z pomagania innym”, „Za otrzymaną życzliwość należy się sowicie odwdzięczyć”, a także jeszcze bardziej wzniośle brzmiące stwierdzenia, takie jak: „Bez skazy i zmazy wynurzyć się z błota, pluskać się w przejrzystych falach, nie będąc ostentacyjnym”, i temu podobne. Tematyka i istota tego, czego rodzice uczą swoje dzieci, mieści się na ogół w zakresie tego rodzaju moralnego postępowania, jakiego domaga się tradycyjna kultura chińska. Pierwszą rzeczą, jaką nauczyciele mówią uczniom, gdy ci trafiają do szkoły, jest to, że mają być mili dla innych i czerpać przyjemność z pomagania im, że nie powinni chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, a także, że mają czcić swych nauczycieli i szanować otrzymane od nich nauki. Kiedy uczniowie poznają dawną prozę chińską lub biografie starożytnych bohaterów, uczy ich się maksym takich jak: „Przyjaciela zasłoniłbym własną piersią”, „Lojalny poddany nie może służyć dwóm królom; przyzwoita kobieta nie może poślubić dwóch mężów”, „Przyłóż się do roboty i staraj się ze wszystkich sił, aż do grobowej deski”, „Wszyscy ponoszą wspólną odpowiedzialność za los swojego kraju”, „Nikt nie powinien przywłaszczać sobie zgubionych przedmiotów, które znajdzie na ulicy”, i tak dalej. Wszystkie te powiedzenia wywodzą się z tradycyjnej kultury. Poszczególne narody również popierają i propagują te idee. W rzeczywistości państwowa edukacja promuje mniej więcej te same wartości, co wychowanie w rodzinie: wszystkie one obracają się wokół tych idei wywodzących się z tradycyjnej kultury. Ideami takimi w zasadzie przesiąknięte są wszystkie wymogi odnoszące się do ludzkiego charakteru, cnoty, zachowania i tym podobnych rzeczy. Z jednej strony wymagają one od ludzi, by wobec innych wykazywali się znajomością etykiety i dobrych manier, by postępowali i zachowywali się w sposób, który inni akceptują, oraz by na oczach innych prezentowali właściwe zachowania i dobre uczynki, ukrywając zarazem te bardziej mroczne aspekty swej osobowości na dnie swoich serc. Z drugiej strony zaś wynoszą postawy, zachowania i działania, które wiążą się z tym, jak ktoś się zachowuje, podchodzi do ludzi i załatwia sprawy, jak traktuje swych przyjaciół i rodzinę oraz jak ustosunkowuje się do różnego rodzaju ludzi i spraw, do poziomu właściwego moralnego postępowania, pozwalającego zyskać aprobatę i szacunek innych. Wymagania, jakie tradycyjna kultura stawia ludziom, obracają się zasadniczo wokół tych właśnie rzeczy. Niezależnie od tego, czy chodzi o idee, za którymi ludzie opowiadają się w szerszej, społecznej skali, czy też – na mniejszą skalę – o myśli na temat moralnego postępowania, które promuje się i wspiera w rodzinach, oraz wymagania, które stawia się ludziom w odniesieniu do ich zachowania – wszystkie one, zasadniczo, mieszczą się w tym właśnie zakresie. Tak więc pośród ludzi – niezależnie od tego, czy jest to tradycyjna kultura chińska, czy tradycyjne kultury innych krajów (w tym także zachodnich), wszystkie te idee dotyczące moralnego postępowania składają się z tego, na co człowiek potrafi się zdobyć i co jest w stanie wymyślić; są to rzeczy, które ludzie mogą realizować w oparciu o własne sumienie i rozum. Przynajmniej niektórzy ludzie są w stanie prowadzić się choć po części w sposób, jakiego się od nich oczekuje. Te wymagania odnoszące się do moralnego postępowania ograniczają się jedynie do tego, co dotyczy charakteru moralnego, temperamentu i preferencji ludzi. Jeśli mi nie wierzysz, zachęcam cię, abyś dobrze się temu przyjrzał i sam się przekonał, które z tych wymogów dotyczą skażonych skłonności człowieka. Które z nich odnoszą się do faktu, że ludzie czują niechęć do prawdy, nie podoba im się onaniechęć i opierają się Bogu z samej swej istoty? Które z tych wymogów mają cokolwiek wspólnego z prawdą? Które spośród nich są w stanie wznieść się na poziom prawdy? (Żadne). Jakby na te wymogi nie patrzeć, żaden z nich nie może wznieść się do poziomu prawdy. Żaden z nich nie ma nic wspólnego z prawdą, ani jeden nie ma z nią absolutnie żadnego związku. Aż do teraz jednak ci, którzy wierzą w Boga od dłuższego czasu, mają pewne doświadczenie i rozumieją trochę prawdy, rzeczywiście pojmują tę kwestię w bardzo ograniczonym zakresie; jednak większość ludzi wciąż rozumie jedynie doktryny i w teorii zgadza się wprawdzie z tą myślą, nie będąc jednak w stanie wznieść się na poziom rzeczywistego rozumienia prawdy. Dlaczego tak jest? Dlatego, że większość ludzi zaczyna rozumieć, że te aspekty tradycyjnej kultury nie są zgodne z prawdą ani nie są z nią związane, dopiero porównując te wywodzące się z tradycyjnej kultury nakazy ze słowami i wymaganiami Boga. Mogą oni wprawdzie mówić i przyznawać na głos, że reguły te nie mają nic wspólnego z prawdą, ale w głębi ich serc tym, do czego dążą, co pochwalają, co sami preferują i bez trudu akceptują, są w zasadzie te właśnie wyrosłe z tradycyjnej kultury rodzaju ludzkiego idee, spośród których część jest zalecana i propagowana przez ich kraj. Ludzie uważają je więc za pozytywne bądź traktują je jak prawdę. Czyż tak nie jest? (Owszem, tak właśnie jest). Jak widać, te aspekty tradycyjnej kultury zakorzeniły się głęboko w sercu człowieka i nie sposób ich wyplenić i wytępić w tak krótkim czasie.
O ile te dwadzieścia jeden wymienionych przez nas wymogów dotyczących ludzkiej moralności stanowi tylko pewną część tradycyjnej kultury chińskiej, o tyle – do pewnego stopnia – mogą one posłużyć jako wzór wszystkich wymagań, jakie kultura ta wysunęła w odniesieniu do moralnego postępowania człowieka. Każde z tych dwudziestu jeden powiedzeń uważane jest przez człowieka za pozytywne, szlachetne i właściwe. Ludzie wierzą, że maksymy te pozwalają im żyć godnie, a ich przestrzeganie pozwala im prowadzić się w sposób, który, z punktu widzenia moralności, zasługuje na podziw i szacunek. Odłożymy na razie na bok stosunkowo powierzchowne powiedzenia, takie jak „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” albo „Czerp przyjemność z pomagania innym”, a zamiast tego pomówimy o tego rodzaju postępowaniu moralnym, jakie człowiek szczególnie sobie ceni i uważa za wielce szlachetne. Weźmy na przykład powiedzenie: „Nigdy nie daj się zepsuć bogactwu, odmienić biedzie ani nagiąć sile”. Jego przesłanie najprościej podsumować można tak, że nie powinno się zapominać o swoich korzeniach. Jeśli ktoś będzie przejawiał takie właśnie postępowanie moralne, wówczas każdy pomyśli, że człowiek ten ma wielce szlachetną osobowość i że naprawdę „bez skazy i zmazy wynurza się z błota, pluska się w przejrzystych falach, nie będąc ostentacyjnym”. Ludzie bardzo wysoko to sobie cenią. Fakt, że darzą takie postępowanie wielkim szacunkiem, oznacza zaś, że rzeczywiście aprobują tego rodzaju stwierdzenia i się z nimi zgadzają. I, oczywiście, bardzo podziwiają tych, którzy potrafią postępować w taki właśnie moralny sposób. Jest wiele osób, które wierzą w Boga, a mimo to naprawdę aprobują idee promowane przez tradycyjną kulturę i skłonne są wcielać w życie te rzekomo dobre zachowania. Ludzie ci nie rozumieją jednak prawdy: myślą, że wiara w Boga oznacza bycie dobrym człowiekiem, niesienie pomocy bliźnim, czerpanie przyjemności z pomagania im, a także to, że nigdy nie oszukuje się ani nie krzywdzi innych ludzi oraz nie dąży do rzeczy doczesnych i nie ugania się za bogactwami lub przyjemnościami. W głębi serca wszyscy są przy tym zgodni co do tego, że powiedzenie: „Nigdy nie daj się zepsuć bogactwu, odmienić biedzie ani nagiąć sile” jest słuszne. Niektórzy powiedzą: „Jeżeli ktoś, zanim jeszcze uwierzy w Boga, przestrzega maksymy dotyczącej moralnego postępowania, mówiącej »Nigdy nie daj się zepsuć bogactwu, odmienić biedzie ani nagiąć sile«, i jeśli jest przy tym wspaniałą, życzliwą osobą, która nie zapomina o własnych korzeniach, to dołączywszy do wspólnoty wiernych szybko będzie w stanie osiągnąć radość Bożą. Takim ludziom łatwo jest wejść do królestwa Bożego i mogą oni zyskać Boże błogosławieństwa”. Wielu ludzi, patrząc na innych i oceniając ich, nie postrzega ich istoty w oparciu o słowa Boże i prawdę; zamiast tego ludzie ci oceniają i patrzą na bliźnich zgodnie z dotyczącymi moralnego postępowania wymogami tradycyjnej kultury. Czy zatem, spoglądając na to z tej perspektywy, nie jest wielce prawdopodobne, że ludzie, którzy nie rozumieją prawdy, będą mylić to, co człowiek uważa za dobre i słuszne, z prawdą? Czyż nie jest bardzo możliwe, że będą uważać osoby, które człowiek uznaje za dobre, za te, które uznaje za takie także i Bóg? Ludzie zawsze chcą narzucać Bogu swe własne idee – czy jednak tym samym nie popełniają pewnego błędu co do zasady? Czyż nie obraża to Bożego usposobienia? (Owszem). Jest to bardzo poważny problem. Jeśli ludzie naprawdę posiadają rozum, powinni poszukiwać prawdy w sprawach, których nie są w stanie pojąć; winni dojść do zrozumienia Bożych intencji, zamiast nierozważnie wypluwać z siebie cały stek bzdur. Czy wśród Bożych standardów i zasad oceniania człowieka znajduje się wers, który mówi: „Ci, którzy nie zapominają o swoich korzeniach, są dobrymi ludźmi i posiadają cechy dobrego człowieka”? Czy Bóg kiedykolwiek coś takiego powiedział? (Nie). Czy w ramach konkretnych wymagań, które postawił człowiekowi, kiedykolwiek stwierdził: „Jeśli jesteś biedny, nie wolno ci kraść. Jeśli jesteś bogaty, nie wolno ci być rozwiązłym seksualnie. Nigdy też nie wolno ci ulegać groźbom i próbom zastraszenia”? Czy w słowach Bożych zawarte są takie wymagania? (Nie). Rzeczywiście, nie ma ich tam. Jest więc zupełnie oczywiste, że stwierdzenie: „Nigdy nie daj się zepsuć bogactwu, odmienić biedzie ani nagiąć sile” wypowiedziane zostało przez człowieka. Nie zgadza się ono z Bożymi wymaganiami wobec człowieka, jest niezgodne z prawdą i z zasady nie jest tym samym, co prawda. Bóg nigdy nie domagał się od istot stworzonych, by nie zapominały o swych korzeniach. Cóż to bowiem znaczy pamiętać o własnych korzeniach? Podam wam przykład: jeśli twoi przodkowie byli rolnikami, musisz zawsze pielęgnować pamięć o nich; jeśli zajmowali się jakimś rzemiosłem, musisz sam je uprawiać i przekazywać z pokolenia na pokolenie. Nawet kiedy już zaczniesz wierzyć w Boga, nie wolno ci zapominać o tych rzeczach: nie możesz zapomnieć nauk twoich przodków, tajników uprawianego przez nich rzemiosła ani w ogóle niczego, co zostało ci przez nich przekazane. Jeżeli twoi antenaci byli żebrakami, musisz przechowywać nawet kije, którymi opędzali się od psów. Jeśli zaś zmuszeni byli kiedyś przetrwać, żywiąc się jedynie plewami i dzikimi roślinami, ich potomkowie także muszą próbować jeść plewy i pędy dzikich roślin: to właśnie jest rozpamiętywanie dawnych smutków, aby móc rozkoszować się obecnymi radościami! Na tym właśnie polega pamiętanie o swych korzeniach. Niezależnie od tego, co robili twoi przodkowie, musisz podtrzymywać ich tradycje. Nie możesz zapominać o nich tylko dlatego, że jesteś dobrze wykształcony i masz odpowiedni status. Chińczycy zwracają szczególnie baczną uwagę na takie rzeczy. W głębi serca wydaje im się bowiem, że tylko ci, którzy nie zapominają o swych korzeniach, mają sumienie i rozum, i że tylko tacy ludzie mogą zachowywać się uczciwie i żyć godnie. Czy ten pogląd jest słuszny? Czy w słowach Bożych można znaleźć coś podobnego? (Nie). Bóg nigdy niczego takiego nie powiedział. Na tym przykładzie widać, że chociaż królestwo cnoty może być wysoko cenione przez człowieka, który do niego dąży, i choć może ono wyglądać jak pozytywna dziedzina, będąca w stanie pokierować moralnym postępowaniem człowieka oraz powstrzymać ludzi przed kroczeniem ścieżką zła i zepsucia, i choć jest szeroko rozpowszechnione pośród ludzi i akceptowane przez nich wszystkich jako pewna pozytywna sfera, to jeśli porównać je ze słowami Boga i prawdą, można przekonać się, że te wymogi i myśli, wywodzące się z tradycyjnej kultury, są kompletnie niedorzeczne. Zobaczycie wówczas, że po prostu nie warto nawet o nich wspominać, że nie mają choćby najmniejszego związku z prawdą i że jeszcze dalej im do Bożych wymagań i Bożych intencji. Opowiadając się za tymi ideami i poglądami oraz wysuwając rozmaite maksymy dotyczące moralnego postępowania człowieka, ludzie nie robią nic innego, jak tylko posługują się pewnymi rzeczami, które wykraczają poza sferę człowieczej myśli, aby pokazać, jacy to są oryginalni i nowocześni, obnosić się z własną wielkością i akuratnością, oraz sprawić, by inni darzyli ich czcią. Czy to na Wschodzie, czy na Zachodzie, wszyscy ludzie zasadniczo myślą tak samo. Również wszystkie idee i zapatrywania, stanowiące punkt wyjścia dla odnoszących się do moralnego postępowania człowieka wymogów, które ludzie wysuwają i podtrzymują, oraz cele, które chcą poprzez te wymogi osiągnąć, są zasadniczo takie same. Chociaż ludzie Zachodu nie posiadają konkretnych idei i poglądów, takich jak „Za zło dobrem odpłacaj” i „Za życzliwie użyczoną kroplę wody należy odpłacić tryskającym źródłem”, na które na Wschodzie kładzie się tak wyraźny nacisk, i chociaż nie mają wyraźnie sformułowanych powiedzeń, takich jak maksymy wywodzące się z tradycyjnej kultury chińskiej, to ich własna tradycja kulturowa nie jest wszak przepełniona niczym innym jak tylko tymi właśnie ideami. Chociaż rzeczy, o których rozmawialiśmy, należą do tradycyjnej kultury chińskiej, to jednak do pewnego stopnia, oraz w swej istocie, te twierdzenia i wymogi dotyczące moralnego postępowania odzwierciedlają idee panujące pośród całego skażonego rodzaju ludzkiego.
Dziś rozmawialiśmy przede wszystkim o tym, jakiego rodzaju negatywny wpływ wywiera na ludzi tradycyjna kultura poprzez swe roszczenia i wymogi dotyczące moralnego postępowania człowieka. Kiedy już ludzie to pojmą, kolejną najważniejszą rzeczą, jaką winni zrozumieć, jest to, jakie dokładnie wymagania względem moralnego zachowania rodzaju ludzkiego ma Bóg, Pan wszelkiego stworzenia; co konkretnie w tej sprawie powiedział i jakie wysunął wymogi. To właśnie jest to, co ludzkość musi pojąć. Przekonaliśmy się już dobitnie, że tradycyjna kultura nawet w najmniejszym stopniu nie niesie świadectwa o tym, jakie są Boże wymagania wobec człowieka, ani o słowach, które Bóg wypowiedział; przekonaliśmy się również, że ludzie nie poszukiwali prawdy w tej kwestii. Tradycyjna kultura była zatem tym, co poznali w pierwszej kolejności, i zawładnęła ona nimi, przeniknęła ich serc i kieruje ich życiem od tysięcy lat. Jest to najważniejszy ze sposobów, za pomocą których szatan deprawuje rodzaj ludzki. Kiedy już ludzie jasno i wyraźnie uznali ten fakt, najważniejszą rzeczą, którą winni teraz zrozumieć, jest to, jakie wymagania ma Pan wszelkiego stworzenia wobec istot ludzkich – swych stworzeń – jeśli chodzi o ich człowieczeństwo i moralność; lub, innymi słowy, jakie są standardy odnoszące się do tego aspektu prawdy. Jednocześnie zaś ludzie muszą pojąć, co rzeczywiście jest prawdą: wymogi wysuwane przez tradycyjną kulturę czy też to, czego od rodzaju ludzkiego domaga się Bóg. Muszą zrozumieć, która z tych rzeczy jest w stanie oczyścić ich i zbawić oraz wyprowadzić na właściwą ścieżkę w życiu, a która jest niedorzecznością, zdolną zwodzić ludzi na manowce, krzywdzić ich i sprowadzać na złą drogę, wiodącą do życia w grzechu. Gdy ludzie będą mieć rozeznanie w tej kwestii, będą potrafili uznać, że wymagania Pana wszelkiego stworzenia wobec ludzkości są całkowicie naturalne i uzasadnione, i że to one stanowią prawdozasady, które powinni praktykować. Jeśli zaś chodzi o wywodzące się z tradycyjnej kultury wymogi dotyczące moralnego postępowania i standardy oceny zachowania, które wpływają na ludzkie dążenie do prawdy, patrzenie na ludzi i sprawy, a także zachowanie i działanie, to jeśli ludzie będą w stanie choć trochę się w nich rozeznać, przejrzeć je i uznać, że są absurdalne w swej istocie, oraz wyrzec się ich z całego serca, to wówczas można będzie rozwiązać niektóre spośród ludzkich problemów i choć po części pozbyć się zamętu, jaki ludzie mają w głowach w odniesieniu do moralnego postępowania. Czyż rozwiązanie tych kwestii nie zmniejszyłoby znacznie liczby przeszkód i trudności, jakie ludzie napotykają na drodze dążenia do prawdy? (Owszem). Gdy ludzie nie rozumieją prawdy, mogą mylić sobie powszechnie uznawane idee dotyczące moralnego postępowania z prawdą oraz dążyć do nich i trzymać się ich tak, jakby to one były prawdą. To zaś wywiera przemożny wpływ na ludzką zdolność rozumienia i praktykowania prawdy, a także na rezultaty, jakie ludzie uzyskują, dążąc do prawdy w celu osiągnięcia zmiany swego usposobienia. Jest to coś, czego nikt z was nie chciałby oglądać; rzecz jasna, Bóg również nie chce tego widzieć. Tak więc, jeśli chodzi o te rzekomo pozytywne powiedzenia, idee i zapatrywania na temat moralnego postępowania, które człowiek podtrzymuje, ludzie muszą najpierw je poznać i dobrze się w nich rozeznać w oparciu o słowa Boże i prawdę, i przejrzeć je aż po samą ich istotę, a tym samym wyrobić sobie właściwą ich ocenę i stanowisko wobec nich w głębi swoich serc, po czym będą mogli stopniowo je w sobie wykryć, wykorzenić i odrzucić. W przyszłości zaś ilekroć zobaczą, że te rzekomo pozytywne maksymy kłócą się z prawdą, winni wybrać prawdę, a nie powiedzenia, które człowiek, zgodnie ze swymi pojęciami, uważa za pozytywne, ponieważ te rzekomo pozytywne twierdzenia są tylko poglądami człowieka i w rzeczywistości nie są zgodne z prawdą. Bez względu na to, z jakiego punktu widzenia o tym mówimy, głównym celem, jaki przyświeca nam dziś przy omawianiu tych tematów, jest usunięcie rozmaitych przeszkód, jakie pojawiają się w procesie ludzkiego dążenia do prawdy, zwłaszcza zaś niepewności, która powstaje w ludzkich umysłach w odniesieniu do słów Bożych i kryteriów prawdy. Niepewność ta sprawia, że kiedy przyjmujesz i praktykujesz prawdę, nie potrafisz stwierdzić, które rzeczy są jedynie propagowanymi i wpieranymi przez ludzkość powiedzeniami na temat moralnego postępowania, a które są Bożymi wymaganiami wobec rodzaju ludzkiego, i które z nich są prawdziwymi zasadami i kryteriami wartymi przestrzegania. Ludzie nie mają jasności co do tych spraw. Dlaczego tak jest? (Dlatego, że nie rozumieją prawdy). Z jednej strony dzieje się tak dlatego, że nie rozumieją prawdy. Z drugiej zaś powodem jest to, że brak im rozeznania względem wymogów dotyczących moralnego postępowania, wysuwanych przez tradycyjną kulturę rodzaju ludzkiego, i nadal nie potrafią przejrzeć istoty tych roszczeń. W końcu, w wyniku panującego w twej głowie zamętu, stwierdzisz, że słuszne jest to, co poznałeś w pierwszej kolejności i co zakorzenione jest w twoim umyśle; uznasz, że właściwe i poprawne są te rzeczy, które wszyscy uważają na ogół za słuszne. Potem zaś wybierzesz te spośród nich, które ci się podobają, na które jesteś w stanie się zdobyć i które zgodne są z twym gustem i twoimi pojęciami, i będziesz podchodzić do tych rzeczy, trzymać się ich i stosować się do nich tak, jakby to one były prawdą. W rezultacie tego, ludzkie zachowanie i postępowanie, a także wszystko to, do czego ludzie dążą, co wybierają i czego się trzymają, nie będzie miało absolutnie żadnego związku z prawdą – wszystko to należeć będzie do sfery czysto ludzkich zachowań i przejawów po ludzku rozumianej moralności, które nie wchodzą w zakres prawdy. Ludzie podchodzą do tych aspektów tradycyjnej kultury i trzymają się ich tak, jakby były prawdą, jednocześnie odsuwając na bok i ignorując prawdy o Bożych wymaganiach dotyczących zachowania człowieka. Niezależnie od tego, ile dana osoba przejawia zachowań, które człowiek postrzega jako dobre, nigdy nie zyska ona Bożej pochwały. Jest to przykład tego, jak ludzie marnują mnóstwo wysiłku na coś, co nie wchodzi w zakres prawdy. Co więcej, traktując jako prawdę te rzeczy, które pochodzą od człowieka i które nie są z nią zgodne, ludzie zeszli już na złą drogę. Najpierw poznali bowiem te właśnie aspekty tradycyjnej kultury i dlatego zostali przez nie owładnięci; to one właśnie sprawiają, że w ludzkich umysłach powstają najrozmaitsze błędne poglądy i to one też powodują ogromne trudności i wywołują wielki niepokoje u ludzi, gdy ci usiłują zrozumieć i praktykować prawdę. Wszyscy ludzie sądzą, że jeśli będą postępować cnotliwie, Bóg ich pochwali i staną się godni tego, by otrzymać Jego błogosławieństwa i Jego obietnicę. Czy jednak zdołają zaakceptować Boży osąd i karcenie, gdy hołdują takiemu poglądowi i sposobowi myślenia? Jak wielką przeszkodę stanowi taka mentalność dla oczyszczenia i zbawienia ludzi? Czy takie pojęcia i wyobrażenia nie sprawią, że ludzie będą opacznie rozumieć Boga, buntować się przeciwko Niemu i Mu się sprzeciwiać? Czy nie takie właśnie będą tego konsekwencje? (Owszem). Wykazałem już mniej więcej, jak ważne jest omówienie tego tematu; tak wygląda ta kwestia w ogólnym zarysie.
Zbadamy teraz i starannie przeanalizujemy jedno po drugim różne powiedzenia, wywodzące się z tradycyjnej kultury chińskiej i dotyczące moralnego postępowania, a następnie dojdziemy do pewnego wniosku na ich temat. Dzięki temu każdy będzie miał elementarne potwierdzenie i odpowiedź w odniesieniu do ich roli, oraz przynajmniej stosunkowo dokładne zrozumienie i ścisły pogląd na te powiedzenia. Zacznijmy od pierwszej wymienionej przez nas maksymy: „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy”. Jak brzmiałoby dokładne wyjaśnienie tego powiedzenia? (Jeśli coś znajdziesz, nie wolno ci tego wziąć i uznać za swoją własność. Odnosi się to do pewnego rodzaju moralności i społecznego obyczaju). Czy łatwo się na to zdobyć? (Stosunkowo łatwo). Większość ludzi jest w stanie się na to zdobyć: jeśli coś znajdujesz, to bez względu na to, co to jest, nie możesz tego zatrzymać dla siebie, ponieważ należy to do kogoś innego. Nie jest twoją własnością i powinieneś zwrócić to prawowitemu właścicielowi. Jeśli nie możesz znaleźć prawowitego właściciela, powinieneś oddać tę rzecz odpowiednim organom władzy – w każdym razie nie powinieneś jej sobie przywłaszczyć. A wszystko to w duchu niepożądania cudzej własności i niewykorzystywania innych. Jest to więc pewien wymóg dotyczący moralnego zachowania człowieka. Jaki jest zatem cel stawiania tego rodzaju wymogu? Kiedy ludzie przejawiają takie postępowanie moralne, ma to dobry i wymierny wpływ na klimat społeczny. Celem wpajania ludziom takich idei jest powstrzymanie ich przed wykorzystywaniem innych, a tym samym umocnienie ich samych w dobrym prowadzeniu się. Jeśli każdy wykazywać się będzie tego rodzaju dobrym moralnym postępowaniem, to wówczas klimat społeczny ulegnie poprawie, osiągając poziom, przy którym nikt nie będzie przywłaszczał sobie zgubionych przedmiotów, które znajdzie na ulicy, i nikt nie będzie musiał zamykać na noc drzwi swego domu. Dzięki zaś takiemu klimatowi społecznemu zwiększy się porządek publiczny, a ludzie będą mogli żyć spokojniej. Będzie mniej kradzieży i napadów, mniej bójek i morderstw dokonywanych w akcie zemsty; ludzie żyjący w takim społeczeństwie będą mieli poczucie bezpieczeństwa i zwiększy się ich ogólnie pojmowany dobrobyt. „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” jest wymogiem wysuwanym względem moralnego postępowania ludzi w ich środowisku społecznym i życiowym. Wymóg ten ma na celu chronienie pewnego klimatu społecznego i środowiska życiowego ludzi. Czy łatwo jest się zdobyć na jego przestrzeganie? Niezależnie od tego, czy ludzi na to stać, ci, którzy wysunęli tę ideę i żądanie dotyczące moralnego postępowania człowieka, mieli na celu stworzenie idealnego środowiska społecznego i życiowego, jakiego pragną ludzie. Maksyma „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” nie ma nic wspólnego z kryteriami dotyczącymi prowadzenia się człowieka – jest to jedynie wymóg odnoszący się do tego, jak ludzie winni postępować w sposób moralny, ilekroć coś znajdą. Nie ma to większego związku z istotą człowieka. Ludzkość już od tysięcy lat wysuwa taki wymóg względem moralnego postępowania człowieka. Oczywiście, gdy ludzie go przestrzegają, kraj lub społeczeństwo może doświadczyć okresu, w którym zmniejszy się przestępczość, a nawet osiągnąć punkt, w którym ludzie nie muszą zamykać na noc drzwi swoich domów, nikt nie przywłaszcza sobie zgubionych przedmiotów, które znajduje na ulicy, a większość nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy. W takich czasach zarówno społeczny klimat, jak i porządek publiczny oraz środowisko życiowe będą względnie stabilne i harmonijne; lecz tego rodzaju klimat i środowisko społeczne da się utrzymać tylko chwilowo, przez pewien określony czas. Chodzi o to, że ludzie potrafią zdobyć się na tego rodzaju postępowanie moralne lub się go trzymać jedynie w określonych środowiskach społecznych. Kiedy tylko ich środowisko życiowe ulegnie zmianie, a stary klimat społeczny się załamie, jest wielce prawdopodobne, że obyczaje takie jak to, że nie chowa się do kieszeni znalezionych pieniędzy, także się zmienią, równolegle z przekształceniami społecznego środowiska, klimatu i trendów. Spójrzcie tylko na to, jak po dojściu do władzy wielki, czerwony smok prowadził ludzi na manowce, promując najrozmaitsze powiedzenia, mające zapewnić stabilność społeczną. W latach 80. była nawet taka popularna piosenka z następującym tekstem: „Na poboczu drogi podniosłem z ziemi jednego centa i wręczyłem go policjantowi. Policjant wziął centa i z aprobatą skinął głową. Z radością powiedziałem więc: »Do widzenia panu!«”. Zatem nawet taka błahostka, jak przekazanie policjantowi znalezionego centa, najwyraźniej była warta tego, by o niej wspomnieć i śpiewać: był to taki „szlachetny” społeczny obyczaj i godne podziwu zachowanie! Ale czy tak było naprawdę? Ludzie są w stanie oddać policjantowi znalezioną jednocentówkę, ale czy oddaliby sto albo tysiąc juanów? Trudno powiedzieć. Gdyby ktoś znalazł złoto, srebro, jakieś precjoza lub coś jeszcze cenniejszego, nie byłby w stanie pohamować swej chciwości. Wyszłoby z niego wtedy zwierzę, i potrafiłby ranić i krzywdzić innych, knuć przeciwko nim spiski i zastawiać na nich pułapki – byłby w stanie własnoręcznie kogoś obrabować i pozbawić pieniędzy, a nawet zabić. Cóż pozostałoby wówczas z całej tej pięknej tradycyjnej kultury i tradycyjnej moralności człowieka? Gdzie podziałoby się wtedy kryterium postępowania moralnego: „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy”? Co nam to pokazuje? Niezależnie od tego, czy ludzie mają w sobie takiego ducha i przejawiają takie moralne postępowanie, ten wymóg i ta maksyma są jedynie czymś, co ludzie sobie wyobrażają, czego pragną i sobie życzą, żałując jednocześnie, że nie mogą się na to zdobyć i tego osiągnąć. W określonych kontekstach społecznych i w odpowiednich środowiskach ludzie, którzy mają trochę sumienia i rozumu, są w stanie rzeczywiście nie chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, ale jest to jedynie doraźne dobre zachowanie, które nie może stać się kryterium służącym do oceny ich prowadzenia się ani ich życia. Kiedy tylko środowisko społeczne i kontekst, w którym ludzie ci żyją, ulegnie zmianie, ta zasada i to idealne – zgodnie z ludzkimi pojęciami – postępowanie moralne okaże się im bardzo dalekie. Nie będzie w stanie zaspokoić ich pragnień oraz ambicji i, rzecz jasna, tym bardziej nie będzie mogło powstrzymać ich przed złymi uczynkami. Jest to doraźne dobre zachowanie i stosunkowo szlachetna cecha ludzkiej moralności jedynie zgodnie z ideałami człowieka. Gdy zaś zderza się z rzeczywistością i kłóci z interesem własnym, gdy wchodzi w konflikt z ludzkimi wyobrażeniami, tego rodzaju norma moralna nie jest w stanie pohamować pewnych zachowań ani pokierować ludzkim postępowaniem i myśleniem. Koniec końców, ludzie zdecydują się postąpić wbrew niej, naruszą to tradycyjne pojęcie z dziedziny moralności i wybiorą interes własny. Tak więc, jeśli chodzi o normę moralną mówiącą o tym, że „nie należy chować do kieszeni znalezionych pieniędzy”, ludzie są w stanie oddać policji jednego centa, którego podniosą z ziemi. Ale jeśli znajdą tysiąc lub dziesięć tysięcy juanów, albo złotą monetę, czy wówczas też oddadzą ją policjantowi? Nie będą umieli się na to zdobyć. Gdy korzyść płynąca z przywłaszczenia sobie tych pieniędzy przekroczy granice tego, do czego jest w stanie wznieść się ludzka moralność, nie będą potrafili oddać ich policji. Nie będą umieli wprowadzić w życie normy moralnej, która głosi: „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy”. Czy zatem to, że ktoś „nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy” odzwierciedla istotę jego człowieczeństwa? Absolutnie nie może to odzwierciedlać istoty jego człowieczeństwa. Jest dosyć oczywiste, że ten wymóg odnoszący się do moralnego postępowania człowieka nie może służyć za podstawę oceny tego, czy ktoś reprezentuje sobą odpowiednie człowieczeństwo, ani za kryterium oceny ludzkiego zachowania.
Czy zwracanie uwagi w pierwszej kolejności na to, czy ktoś chowa do kieszeni znalezione pieniądze, byłoby właściwym sposobem oceny jego moralności i charakteru? (Nie). Dlaczego nie? (Ludzie tak naprawdę nie są w stanie ściśle przestrzegać tego wymogu. Jeśli znajdą niewielką sumę pieniędzy lub coś, co przedstawia niezbyt wielką wartość, będą potrafili oddać tę rzecz władzom, ale jeżeli będzie to coś cennego, będzie mniejsza szansa, że tak właśnie postąpią. Jeśli zaś natrafią na jakiś bardzo wartościowy przedmiot, będzie jeszcze mniej prawdopodobne, że go oddadzą, a być może nawet będą się starali za wszelką cenę go zatrzymać). Chodzi ci o to, że maksyma „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” nie może służyć jako kryterium oceny czyjegoś człowieczeństwa, ponieważ ludzie nie są w stanie zdobyć się na to, aby jej przestrzegać. Gdyby więc ludzie potrafili jednak przestrzegać tego wymogu, czy zaliczałby się on do kryteriów oceny ich człowieczeństwa? (Nie). Dlaczego nie miałby się liczyć jako kryterium oceny ich człowieczeństwa, nawet gdyby ludzie byli w stanie go przestrzegać? (To, czy ktoś jest w stanie przestrzegać zasady „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy”, czy też nie, tak naprawdę wcale nie odzwierciedla jakości jego człowieczeństwa. Nie ma to nic wspólnego z tym, na ile jest ono solidne czy też kiepskie, nie jest więc to żadne kryterium oceny czyjegoś człowieczeństwa). Owszem, jest to jeden ze sposobów pojmowania tej kwestii. Nie ma większego związku między tym, że ktoś nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy, a jakością jego człowieczeństwa. Tak więc, jeśli spotkacie kogoś, kto naprawdę jest w stanie nie chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, jak będziecie go postrzegać? Czy będziecie mogli uznać go za kogoś, kto posiada człowieczeństwo, jest osobą uczciwą i podporządkowuje się Bogu? Czy możecie sklasyfikować to, że ktoś nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy, jako standard świadczący o tym, że posiada on solidne człowieczeństwo? Powinniśmy omówić tę kwestię. Kto chce się na ten temat wypowiedzieć? (To, że ktoś potrafi nie chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, nie ma żadnego znaczenia przy określaniu istoty jego człowieczeństwa. Istotę tę należy oceniać w zgodzie z prawdą). Czy ktoś chciałby jeszcze coś dodać? (Niektórzy ludzie są w stanie nie chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, nawet jeśli jest to duża suma, albo też robią wiele innych dobrych uczynków tego rodzaju, ale mają przy tym swe własne cele i zamiary. Chcą być nagradzani za swe chwalebne uczynki i zyskać dobrą reputację, więc te ich na pozór dobre zachowania nie mogą decydować o jakości ich człowieczeństwa). Coś jeszcze? (Załóżmy, że ktoś jest w stanie nie chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, ale podchodzi do prawdy z opornym nastawieniem, z postawą niechęci do prawdy. Jeśli oceniamy go w oparciu o słowa Boże, nie posiada on człowieczeństwa. Tak więc stosowanie tej maksymy jako standardu służącego do oceny tego, czy ktoś posiada człowieczeństwo, czy też nie, jest nieścisłe). Niektórzy z was już zdali sobie sprawę, że posługiwanie się maksymą „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” do oceny tego, czy ktoś posiada człowieczeństwo, jest niewłaściwe – nie zgadzacie się na to, by była ona używana jako norma służąca do oceny, czy ktoś posiada człowieczeństwo. Jest to właściwy punkt widzenia. Niezależnie od tego, czy ktoś jest, czy nie jest w stanie nie chować do kieszeni znalezionych pieniędzy, ma to niewiele wspólnego z zasadami jego postępowania i ścieżką, którą wybiera. Dlaczego tak twierdzę? Po pierwsze, gdy ktoś nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy, jest to jedynie pewne doraźne zachowanie. Trudno powiedzieć, czy zrobił to, ponieważ to, co znalazł, nie miało większej wartości, czy też dlatego, że obserwowali go inni ludzie, on zaś chciał zyskać ich pochwałę i szacunek. Nawet jeśli miał przy tym czyste intencje, czyn taki stanowi tylko pewien rodzaj dobrego zachowania i nie ma większego znaczenia dla ich dążenia do prawdy i tego, czy prowadzą się w sposób moralny. Można co najwyżej stwierdzić, że ten ktoś przejawia nieco dobrego zachowania i ma dość szlachetny charakter. A choć o takim zachowaniu nie sposób powiedzieć, że ma negatywny wydźwięk, nie można również zaklasyfikować go jako czegoś pozytywnego, i z pewnością też nie można uznać, że ktoś jest dobrym człowiekiem, jedynie na podstawie tego, że nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy, a to dlatego, iż nie ma to żadnego związku z prawdą ani nic wspólnego z Bożymi wymaganiami wobec człowieka. Niektórzy mówią: „Jakże mogłoby to nie być coś pozytywnego? Jakże można by nie uważać tak szlachetnego zachowania za rzecz pozytywną? Czy gdyby ktoś był niemoralny i pozbawiony człowieczeństwa, byłby w stanie nie schować do kieszeni znalezionych pieniędzy?”. Nie jest to do końca trafne ujęcie tej kwestii. Nawet diabeł potrafi zrobić parę dobrych rzeczy – czy powiedziałbyś zatem, że nie jest diabłem? Niektórzy królowie demonów robią jeden lub dwa dobre uczynki, aby zyskać sławę i ugruntować swoje miejsce w historii – czy nazwałbyś ich w związku z tym dobrymi ludźmi? Nie można stwierdzić, czy ktoś posiada człowieczeństwo, czy też nie, ani czy ma dobry, czy zły charakter, tylko na podstawie jednego jedynego dobrego lub złego uczynku. Aby ocena taka była trafna, winno dokonywać się jej w oparciu o całokształt zachowania danej osoby oraz o to, czy ma ona właściwe idee i poglądy. Jeśli ktoś jest w stanie zwrócić prawowitemu właścicielowi znaleziony przez siebie bardzo cenny przedmiot, dowodzi to jedynie, że nie jest chciwy i nie pożąda cudzej własności. Przejawia zatem ten właśnie aspekt dobrego postępowania moralnego; ale czy ma to cokolwiek wspólnego z jego rzeczywistą moralnością i nastawieniem wobec tego, co pozytywne? (Nie). Możliwe, że niektórzy ludzie się z tym nie zgodzą i uznają to twierdzenie za nieco subiektywne i nieścisłe. Jednak spoglądając na to z innej perspektywy, jeśli ktoś zgubi coś użytecznego, czy nie będzie się tym bardzo martwił? Tak więc, z punktu widzenia osoby, która znajdzie ten przedmiot – bez względu na to, o jaki przedmiot chodzi – nie jest on jej własnością, a zatem nie powinna go zatrzymać. Niezależnie od tego, czy jest to jakiś przedmiot materialny, czy pieniądze, bez względu na to, czy jest cenny, czy bezwartościowy, nie należy wszak do niej – czyż zatem zwrócenie go prawowitemu właścicielowi nie jest jej obowiązkiem? Czyż nie tak winni postępować ludzie? Jaką wartość ma więc promowanie takich zachowań? Czy nie jest to robienie wielkiej sprawy z niczego? Czy nie jest przesadą traktowanie tego, że ktoś nie chowa do kieszeni znalezionych pieniędzy, jako pewnego rodzaju szlachetnej cechy moralnej i przydawanie takiemu zachowaniu wzniosłego, duchowego znaczenia? Czy pośród dobrych ludzi warto w ogóle wspominać o tym jednym dobrym zachowaniu? Jest tak wiele zachowań lepszych i wznioślejszych niż to, że niechowanie do kieszeni znalezionych pieniędzy nie jest warte nawet wzmianki. Gdyby jednak aktywnie propagować i promować ten rodzaj dobrego zachowania pośród złodziei i żebraków, byłoby to właściwe i mogłoby przynieść pewien pożytek. Jeśli jakiś kraj energicznie promuje maksymę „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy”, dowodzi to, że jego mieszkańcy są już bardzo złymi ludźmi, że kraj jest opanowany przez rabusiów i złodziei i nie jest w stanie się przed nimi bronić. Jedynym wyjściem jest więc promowanie i propagowanie tego rodzaju zachowań, aby ten problem rozwiązać. Tak naprawdę ludzie zawsze mieli obowiązek zachowywać się w ten właśnie sposób. Na przykład, jeśli ktoś znajdzie na ulicy pięćdziesiąt juanów i skwapliwie zwróci je prawowitemu właścicielowi, czyż nie jest to czyn tak dalece nieistotny, że nie warto nawet o tym wspominać? Czy naprawdę domaga się on pochwały? Czy trzeba koniecznie robić tak wiele szumu wokół takiej błahostki, śpiewać peany na cześć tej osoby, i wychwalać ją za szlachetne i uczciwe postępowanie moralne, tylko dlatego, że zwróciła pieniądze temu, kto je zgubił? Czy zwrócenie zgubionych pieniędzy ich prawowitemu właścicielowi nie jest po prostu rzeczą zupełnie normalną i naturalną? Czyż nie jest to coś, co powinna zrobić osoba posiadająca zwykły rozum? Nawet małe dziecko, które nie rozumie społecznej moralności, byłoby w stanie tak się zachować, więc czy naprawdę trzeba koniecznie robić z tego tak wielką sprawę? Czy takie zachowanie naprawdę zasługuje na to, by wynosić je do poziomu człowieczej moralności? Moim zdaniem nie można wynosić go do tego poziomu i nie jest ono warte tego, aby je wychwalać. Jest to jedynie doraźne dobre zachowanie i nie ma ono żadnego związku z tym, czy na pewnym fundamentalnym poziomie ktoś rzeczywiście jest dobrym człowiekiem. Niechowanie do kieszeni znalezionych pieniędzy to bardzo błaha sprawa. Jest to coś, co powinien być w stanie zrobić każdy normalny człowiek i każdy, kto przyobleka się w ludzką skórę bądź mówi ludzkim językiem. Ludzie potrafią się na to zdobyć, jeśli bardzo się postarają, i nie potrzebują działaczy oświatowych ani myślicieli, aby ich tego uczyli. Lecz choć nawet trzyletnie dziecko jest w stanie to zrobić, myśliciele i działacze oświatowi potraktowali to jako jeden z kluczowych wymogów odnoszących się do moralnego postępowania człowieka, a czyniąc to, zrobili mnóstwo szumu wokół takiej błahostki. Chociaż maksyma „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” jest stwierdzeniem, które ocenia moralne postępowanie człowieka, to z zasady nie wznosi się ona do takiego poziomu, by mogła służyć jako kryterium oceny tego, czy ktoś posiada człowieczeństwo lub szlachetną moralność. Dlatego też posługiwanie się maksymą „Nie chowaj do kieszeni znalezionych pieniędzy” do oceny jakości czyjegoś człowieczeństwa jest zarówno nieścisłe, jak i niewłaściwe.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.