Pięć warunków, które należy spełnić, by wejść na właściwą ścieżkę wiary w Boga (Część pierwsza)

Z zepsutym usposobieniem ludzi wiąże się pewien powszechny problem, który jest obecny w człowieczeństwie każdej osoby, i jest to problem najpoważniejszy. Ta powszechna skaza jest najsłabszą, najbardziej zgubną częścią człowieczeństwa i najtrudniej jest wyplenić ją z naturoistoty i zmienić. Cóż to za problem? Chodzi o to, że ludzie zawsze chcą być wyjątkowi, nadludzcy, doskonali. Sami ludzie są istotami stworzonymi. Czy istoty stworzone mogą osiągnąć wszechmoc? Czy mogą zdobyć się na doskonałość i nieskazitelność? Czy mogą osiągnąć biegłość we wszystkim, wszystko pojąć, wszystko przejrzeć i do wszystkiego być zdolnym? Nie mogą. Jednakże w ludziach tkwi zepsute usposobienie i śmiertelna słabość. Kiedy tylko zdobędą jakąś umiejętność lub wyuczą się jakiejś profesji, zaczynają czuć, że są niezwykle zdolni, że osiągnęli pozycję i wartość oraz że są profesjonalistami. Bez względu na to, jak są przeciętni, pragną zaprezentować się innym jako sławne lub wyjątkowe jednostki, zrobić z siebie lokalnych celebrytów i wywierać na ludziach wrażenie doskonałych i nieskazitelnych, pozbawionych choćby jednej wady; w oczach innych ludzi pragną stać się sławni, potężni, być jakimiś wielkimi postaciami, i pragną stać się mocarni, zdolni do wszystkiego, jakby nie było dla nich nic niemożliwego. Sądzą, że jeśli poproszą innych o pomoc, będą się wydawać niekompetentni, słabi i nie w pełni wartościowi, i że ludzie będą patrzeć na nich z góry. Z tego powodu zawsze starają się zachowywać pozory. Niektórzy ludzie, poproszeni o zrobienie czegoś, mówią, że umieją to zrobić, podczas gdy w rzeczywistości nie wiedzą jak. Potem w sekrecie sprawdzają to, próbując się nauczyć, ale po kilku dniach nauki nadal tego nie rozumieją, jak to zrobić. Zapytani, jak im idzie, odpowiadają: „Niedługo skończę!”. W sercach jednak myślą: „Do niczego jeszcze nie doszedłem, nie mam zielonego pojęcia, nie wiem, jak to zrobić. Nie mogę puścić pary z ust, muszę zachowywać pozory, nie mogę dopuścić do tego, by inni dostrzegli moje braki i moją ignorancję, nie mogę pozwolić, by patrzyli na mnie z góry!”. Co to jest za problem? To istne piekło, które wynika z próby zachowania twarzy za wszelką cenę. Cóż to jest za usposobienie? Arogancja takich ludzi nie zna granic, a oni sami zupełnie stracili rozum. Nie chcą być tacy sami jak wszyscy inni, nie chcą być zwykłymi, normalnymi ludźmi, tylko nadludźmi, wyjątkowymi jednostkami, szychami. To jest tak wielki problem! Jeśli zaś chodzi o słabości, niedociągnięcia, ignorancję, głupotę i brak zrozumienia w obrębie zwykłego człowieczeństwa, wszystko to skrzętnie osłaniają, nie pozwalając, by inni ludzie to zobaczyli, a potem dalej się maskują. Są tacy, którzy są ślepi na wszystko, a jednak twierdzą, że w sercu wszystko rozumieją. Kiedy poprosicie ich o wyjaśnienie, nie potrafią. Po tym, jak ktoś inny to wyjaśni, utrzymują, że mieli zamiar powiedzieć to samo, ale nie zdążyli tego wyrazić. Robią wszystko, co w ich mocy, by się zamaskować i dobrze wypaść. Czy waszym zdaniem tacy ludzie nie żyją przez cały czas z głową w chmurach? Czyż nie śnią oni na jawie? Sami nie wiedzą, kim tak naprawdę są, ani też nie mają pojęcia, jak urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo. Ani razu nie zachowywali się jak realnie myślące istoty ludzkie. Jeśli spędzasz dni z głową w chmurach, próbując jakoś przebrnąć, w ogóle nie stąpając twardo po ziemi i żyjąc cały czas w swojej wyobraźni, to jest to kłopot. Ścieżka, jaką wybierasz w życiu, nie jest właściwa. Jeśli tak właśnie postępujesz, to bez względu na to, jak mocno wierzysz w Boga, nie zdołasz zrozumieć prawdy ani nie zdołasz jej uzyskać. Szczerze mówiąc, nie możesz uzyskać prawdy, ponieważ twój punkt wyjścia jest nieodpowiedni. Musisz nauczyć się stąpać po ziemi, musisz nauczyć się iść pewnie i miarowo, krok za krokiem. Jeśli potrafisz chodzić, to chodź, a nie próbuj się nauczyć biegać. Jeśli potrafisz chodzić małymi kroczkami, to nie próbuj od razu stawiać wielkich kroków. Musisz obiema nogami pewnie stać na ziemi. Nie próbuj być nadczłowiekiem, wielkim i wyniosłym. Ludzie, zdominowani przez swoje szatańskie usposobienie, żywią pewne ambicje i pragnienia, które są ukryte w ich sercach. Nie chcą żyć, twardo stąpając po ziemi, natomiast zawsze pragną wzbić się w powietrze, żyć pośród chmur i mgły. Czyż nie śnią? Czy ludzie żyją w powietrzu? To domena szatana, a nie miejsce do życia dla ludzi. Bóg stworzył człowieka z prochu ziemi; Bóg sprawia, że ludzie żyją na ziemi, żyją normalnie i kierują się zasadami, zdobywają ogólną wiedzę o tym, jak się zachowywać, uczą się, jak postępować, jak żyć i jak oddawać Mu cześć. Bóg nie dał ludziom skrzydeł i nie pozwala im żyć w powietrzu. W powietrzu krążą szatan i wszelkiego rodzaju złe duchy, a nie ludzie. Jeśli ludzie zawsze mają tę ambicję, cały czas chcąc stać się nadludźmi, zmienić się w coś innego, to sami się proszą o kłopoty. Jakże łatwo jest popaść w całkowitą obsesję! Po pierwsze, błędna jest sama ta twoja myśl czy idea. Pochodzi od szatana, całkowicie wykracza poza rzeczywistość, w ogóle nie odpowiada Bożym wymaganiom i nijak się ma do słów Bożych. Czym więc jest ta myśl? Zawsze chcieć być wolnym od prostactwa, wyróżniać się, nie mieć sobie równych, być wyjątkowym, niezrównanym, działać pod własnym sztandarem, stać się kimś sławnym i wielkim, idolem w sercach ludzi – czy to są cele, do których powinno się dążyć? Absolutnie nie. Wśród wszystkich Bożych słów nie ma ani jednego, które mówi ludziom, aby dążyli do zostania nadczłowiekiem, siłaczem, celebrytą czy jakąś wielką osobą. Żadna z tych rzeczy, które ludzie sobie wyobrażają, nie jest prawdziwa, żadna z nich nie istnieje. Dążenie do tych rzeczy to kopanie własnego grobu – im bardziej za nimi gonisz, tym szybciej umierasz. Jest to droga prowadząca do zniszczenia.

Bóg wypowiedział tak wiele słów. Czy wiecie, jakie są Jego wymagania dotyczące zachowania ludzi? (Bóg chce, aby postępowali rzetelnie). (Chce, aby przejawiając jakieś zachowania i podejmując działania, twardo stąpali po ziemi, byli wytrwali i nie zwracali na siebie uwagi). Chociaż te kilka słów jest prostych, większość ludzi nie jest w stanie wcielić ich w życie; zdolni do tego są tylko ludzie uczciwi. W rzeczywistości, bez względu na to, w jaki sposób to wyrażacie, Bóg po prostu wymaga od ludzi uczciwości. Tylko ludzie uczciwi są w stanie postępować rzetelnie, podczas swoich działań twardo stąpać po ziemi, nie zwracać na siebie uwagi i wykazywać się wytrwałością, więc bycie uczciwym człowiekiem jest słuszne, a Bóg lubi ludzi uczciwych. Bóg nienawidzi fałszywych ludzi. Ci, którzy nie postępują rzetelnie, którzy nie stąpają twardo po ziemi podczas swoich działań, są fałszywi. Czy rozumiecie, kiedy mówię to w ten sposób? Więc powiedzcie Mi jeszcze raz, jakie inne wymagania ma Bóg wobec ludzi poza wymogiem, aby byli uczciwi? (Muszą się ukorzyć). Mówicie „ukorzyć”, ale czy rozsądne jest używanie tego słowa do opisywania ludzi? (Nie, nie jest). Dlaczego jest nierozsądne? Ludzkość, zepsuta przez szatana, pierwotnie nie miała żadnego statusu; na początku była gorsza od robaków, więc jak bardziej mieliby się ukorzyć? Czym by się stali, gdyby zniżyli się jeszcze bardziej? Czy nie staliby się diabłami lub zwierzętami? Człowieka stworzył Bóg, a wszyscy stworzeni przez Boga mają ludzkie instynkty. Wszyscy ludzie są w stanie zdobyć rzeczy, które powinni posiadać, a wszystko to jest częścią ich normalnych zachowań i tego, co przejawiają. Porozmawiajmy najpierw o szczęściu, złości, smutku i radości, czyli o niektórych okazywanych przez ludzi emocjach. Kiedy ktoś jest smutny lub przygnębiony, najczęstszym tego przejawem jest płacz. Jest to naturalny objaw zwykłego człowieczeństwa. Kiedy jesteś smutny lub cierpisz, możesz płakać, pozwól łzom płynąć. Nie udawaj. Niektórzy ludzie mówią: „Nie płaczę, jestem silnym mężczyzną, a mężczyźni nie płaczą z byle powodu!”. Inni mówią: „Chociaż jestem kobietą, jestem stanowcza. Muszę być silna jak mężczyzna. Będę bohaterką, a nie słabą kobietką”. Czy takie myślenie jest prawidłowe? Co to za człowieczeństwo? To jest udawanie; to nie jest prawda. To, co jest udawane, nie jest przejawem zwykłego człowieczeństwa. Jest to raczej fałszywy obraz przedstawiany innym, całkowicie wypaczający zwykłe człowieczeństwo. Kiedy więc ludzie się czymś martwią lub o coś niepokoją, kiedy wzdychają lub kiedy ich wyraz twarzy jest względnie poważny, lub też kiedy nie chcą jeść, wszystkie te rzeczy są przejawami zwykłego człowieczeństwa, którego nikt nie może ukryć. Kiedy kogoś spotyka coś dobrego, uśmiecha się, co też jest normalne. Są ludzie, którzy nie mają odwagi głośno się śmiać, kiedy są zadowoleni. Zawsze zakrywają usta, aby ukryć uśmiech, cały czas bojąc się żartów innych ludzi. Czy to jest normalne? (To nie jest normalne). To także udawanie. Uważają, że kobiety nie mogą śmiać się publicznie, w obecności wielu ludzi, a zwłaszcza nie wolno im pokazywać zębów, inaczej ludzie będą na nie patrzeć z góry lub pogardzać nimi, więc muszą się powstrzymać i nie mogą pozwolić sobie na frywolność. Jest to wynik tradycyjnej chińskiej edukacji kulturalnej. W kimś, kogo szczęście, złość, smutek i radość są nienormalne, inni nie mogą dostrzec przejawów lub potrzeb zwykłego człowieczeństwa. Czy taka osoba jest normalna? (Nie, nie jest). Czy w jej myślach nie jest obecne coś, co nad nią dominuje? Ludzie zostali zbyt głęboko zepsuci przez szatana. Tak właśnie jest. Bardziej przypominają diabły niż ludzi. Tak wyglądają ci, którzy są zdominowani przez diabelską naturę. Są fałszywi do imentu i za bardzo udają. Dlaczego pewni ludzie, którzy wierzą w Boga przez kilka lat, prawie wcale się nie zmieniali? Po pierwsze, ludzie nie mają jasnego poglądu na ścieżkę, zasady, kierunek i cele bycia zwykłą osobą ani właściwej wiedzy na ten temat, a ponadto nie widzą wyraźnie ścieżki dążenia do prawdy. Po drugie, tego rodzaju osoby są ignorantami. Nawet jeśli dożyją do czterdziestki czy pięćdziesiątki, nie mają zielonego pojęcia o tym, jak być uczciwym człowiekiem, ani o tym, jakie wymagania muszą spełnić, aby urzeczywistniać zwykłe człowieczeństwo. Dzieje się tak dlatego, że tradycyjna kultura zapuściła swoje korzenie zbyt głęboko w ich sercach ludzi, a oni zawsze chcą udawać, że są świętymi, wspaniałymi osobami, za jakie się uważali, co powoduje, że rozumieją wszystko w pełen uprzedzeń, niedorzeczny i osobliwy sposób. Czy są wśród was takie osoby? Niektórzy ludzie nigdy nie otworzyli serca przed innymi ani nie wiedzą, jak mówić o swoich najskrytszych myślach. Sprawiają wrażenie, że nie mają żadnych problemów, jakby nigdy nie byli zniechęceni ani słabi, jakby nigdy nie mieli trudności z wejściem w życie. Nie potrzebują niczego szukać ani omawiać z innymi, ani też nie potrzebują rozmów, zaopatrzenia, pomocy ani wsparcia ze strony nikogo innego. Wydaje się, że sami wszystko rozumieją i potrafią rozwiązać każdy problem. Kiedy ktoś ich pyta, czy kiedykolwiek wcześniej popadli w zniechęcenie, odpowiadają tak: „Czasami jestem zniechęcony, ale wtedy po prostu modlę się do Boga, znajduję w sobie determinację i składam przysięgę, a potem wszystko jest w porządku”. Cóż to za osoba? Pozornie może się wydawać, że nie ma zbyt wielu takich ludzi, ale w rzeczywistości sporo ludzi jest w takim stanie. Do dziś taka osoba nie wie, co to znaczy wierzyć w Boga. Uważa, że wierzyć w Boga, to po prostu uznać Go i być dobrym człowiekiem, a pewnego dnia sama „stanie się nieśmiertelna i uzyska Drogę” oraz wejdzie do królestwa niebieskiego, tak jak buddyści, którzy mówią o uwolnieniu się od ludzkich zapędów i namiętności czy o posiadaniu czystego serca i niewielu pragnień. Taka osoba pilnie pracuje i wkłada w to duży wysiłek, ale czy to jest wiara w Boga? Nawet teraz nie wie ona, co to znaczy wierzyć w Boga, nie wie, do czego powinna dążyć ani jakim powinna być człowiekiem. Niezależnie od tego, jak wielu kazań o prawdzie wysłucha, cel, do którego dąży, nie zmienia się, podobnie jak nie zmienia się jej punkt widzenia na wiarę w Boga. Jest to dość kłopotliwe! Jeśli nie rozumiecie nawet tego, co to znaczy wierzyć w Boga, to czy jesteście w stanie wiedzieć, kim jest wasz Bóg? Jeśli nie rozumiecie nawet tego, co to znaczy wierzyć w Boga, to czy jesteście w stanie dążyć do prawdy? Czy osoba, która nie ma absolutnie żadnej wiedzy na temat wizji wiary w Boga, może kochać prawdę? Ci, którzy nie rozumieją wizji wiary w Boga, są tymi, którzy nie są w stanie posiąść prawdy. Nie ma sensu pytać tego rodzaju ludzi, czy miłują prawdę, czy też nie; nie rozumieją oni, co to znaczy wierzyć w Boga lub dążyć do prawdy. Po prostu nie rozumieją tych rzeczy. Bez względu na to, czy wierzyli w Boga przez trzy, pięć, osiem czy dziesięć lat, żaden z nich nie rozumie prawdy. Wiedzą tylko, że wiara w Boga oznacza bycie dobrym człowiekiem, czynienie dobrych rzeczy, bycie życzliwym i miłosiernym. Uważają, że jest to honorowy sposób życia. Czy ten punkt widzenia nie jest zbyt powierzchowny i przestarzały? Jest on niezgodny i w ogóle nie związany z prawdami wiary w Boga. Ludzie, którzy wierzą w Boga od wielu lat, ale nadal podchodzą do kwestii wiary w Boga zgodnie z punktem widzenia, myślami i metodami niewierzących, buddystów i taoistów, którzy polegają na tradycyjnych pojęciach i wyobrażeniach, aby kroczyć ścieżką wiary w Boga, którzy błędnie sądzą, że ich pojmowanie jest absolutne, którzy uważają, że wiara w Boga w ten sposób jest jedyną drogą do dążenia do prawdy – czyż oni wszyscy nie okłamują samych siebie?

Tradycyjnym tłem kulturowym są dla Chińczyków taoizm i buddyzm. W tym wielkim tradycyjnym środowisku społecznym Chińczykom bardzo trudno jest uwolnić od nich myśli, więc kiedy wspominają o wierze w Boga, pierwsze, co przychodzi im do głowy, to buddyjskie i taoistyczne punkty widzenia związane z byciem wegetarianinem i modleniem się do Buddy, niezabijaniem, dawaniem jałmużny i czynieniem dobrze, pomaganiem innym, nieatakowaniem innych ani niekrzyczeniem na nich, niemordowaniem ludzi ani niepodpalaniem niczego, byciem dobrym człowiekiem itp. Ile czasu zajmuje człowiekowi odcięcie się tego wszystkiego i zrozumienie prawdziwego znaczenia wiary w Boga? Do pojęcia jakich prawd człowiek musi dążyć, aby całkowicie odrzucić te błędne myśli i pojęcia, kompletnie się ich wyzbyć? Tylko dzięki prawdziwemu zrozumieniu Bożych wymagań i wierze w Boga zgodnie z zasadami prawdy, człowiek może wejść na właściwą ścieżkę wiary w Boga; dopiero od tego momentu formalnie rozpoczyna się jego życie w wierze w Boga. Jeśli ktoś nadal ma w sercu feudalne przesądy lub pojęcia, wyobrażenia i reguły charakterystyczne dla tradycyjnej religii, wówczas to, co tak hołubi, jest tym, czego Bóg najbardziej nienawidzi i do czego odczuwa największy wstręt. Taki człowiek musi szukać prawdy, zdobyć rozeznanie co do tych rzeczy, a potem całkowicie z nich zrezygnować. Tylko ktoś taki miłuje prawdę, tylko on może otrzymać dzieło Ducha Świętego. To jest pewne. Jeśli nie opierasz swojej wiary w Boga na prawdzie Jego słów, nigdy nie będziesz w stanie uzyskać Jego błogosławieństw. Kiedy już ktoś wszedł na właściwą ścieżkę wiary w Boga, kiedy przekroczył ten próg, następuje zmiana jego stanu wewnętrznego. Po pierwsze, jego myśli i punkty widzenia nie są już iluzoryczne, lecz prawdziwe. Jego stan, myśli i idee nie są puste, ale zgodne z prawdą i całkowicie dostrojone do słowa Bożego. Cel, do którego taki ktoś dąży, i kierunek, w jakim zmierza, nie są doktrynalne, nieosiągalne ani niewidzialne, są natomiast czymś pozytywnym, zgodnym z wymaganiami Boga i aprobowanym przez Niego. Stan, w jakim znajdują się tacy ludzie, oraz ich myśli i idee są całe praktyczne i realne. Teraz wierzysz w Boga, gdzie więc są twoje myśli? Jeśli wciąż błądzą we mgle, jeśli cały czas masz wiele myśli, które nie odpowiadają rzeczywistości, i wiele pustych, doktrynalnych przemyśleń, przepełnionych wszelkiego rodzaju ludzkimi ideami, pojęciami i wyobrażeniami, to wciąż żyjesz w świecie wyobraźni i wciąż jeszcze nie zszedłeś na ziemię. Jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ to, co myślisz, co robisz, a także cele, do których dążysz w swoim sercu, nie mają nic wspólnego z prawdą wiary w Boga ani z Bożymi wymaganiami – w żaden sposób nie są z nimi związane. A zatem na jakiej podstawie działasz? Działasz na podstawie uogólnionych doświadczeń człowieka, filozofii funkcjonowania w świecie, a także tego, czego uczysz się od społeczeństwa, rodziny i we wszelkiego rodzaju okolicznościach, oraz na podstawie tego, co sobie wyobrażasz i podsumowujesz w swojej głowie. Na przykład, kiedy coś ci się przytrafia, postępujesz tak, jak uważasz, że powinieneś postępować, i myślisz, że jest to zgodne z prawdą, i że to, co uważasz za słuszne i pozytywne, jest prawdą. Pewnego dnia, kiedy zderzysz się ze ścianą lub ktoś cię przytnie, zdasz sobie sprawę, że wszystkie twoje działania, myśli i idee są ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami, które są zasadniczo niezgodne z prawdozasadami. Chodzi o to, że zanim ktoś formalnie wejdzie na właściwą ścieżkę wiary w Boga, wiele rzeczy, które robi, nie ma nic wspólnego z prawdozasadami. Pochodzą one z umysłów i wyobrażeń ludzi, z ich preferencji, entuzjazmu i siły woli, z ich dobrych życzeń i nadziei, a nawet z ich pragnień. Wszystko to stanowi punkt wyjścia i źródło ludzkich działań.

Istnieje pewien standard tego, w jakim stanie musi się znajdować człowiek, aby wejść na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Zgodnie z tym standardem, podczas doświadczania słów Boga człowiek musi znajdować się w normalnym stanie. Niektórzy ludzie już w tym stanie żyją, inni jeszcze w go nie osiągnęli lub czasami się w nim znajdują, ale po pewnym czasie wracają do swojego dawnego stanu. Czym jest ów normalny stan? Pojawia się on wtedy, gdy ktoś, po pewnym czasie polegania na swoim entuzjazmie, swoich preferencjach, pojęciach i wyobrażeniach, nagle uświadamia sobie, że taka wiara wydaje się nie do zaakceptowania, że nie zdoła dojść do prawdy i że wierzenie w ten sposób jest puste i nierealistyczne. Zdaje on sobie sprawę, że zawsze był istotą stworzoną, że powinien być prawdziwą istotą stworzoną i szczerze, całym sercem i z wszystkich sił wypełniać obowiązek istoty stworzonej. Potem zaczyna robić wszystko, twardo stąpając po ziemi, i z całkowitą lojalnością wykonuje swój obowiązek. Robiąc różne rzeczy, zaczyna się zastanawiać i szukać sposobu na postępowanie zgodnie z prawdą, spełnianie intencji Bożych i zdobycie akceptacji Boga. Nie opiera swojego postępowania na własnych pojęciach, wyobrażeniach czy preferencjach. Dopiero w takim momencie pojawia się w człowieku pragnienie zadowolenia Boga i odwzajemnienia Jego miłości. W tym momencie zaczyna on szukać prawdy i intencji Boga oraz spełniać Jego wymagania. Kiedy odczuwasz to pragnienie, kiedy twoje serce znajduje się w normalnym stanie, to, pod pewnym względem, jesteś na właściwym miejscu i jesteś prawdziwą istotą stworzoną. Pod innym względem, który jest najważniejszy, naprawdę przyjąłeś w głębi serca, że Bóg jest twoim Panem i twoim Bogiem, zaakceptowałeś wszystkie słowa Boga i przekonałeś się, że są one prawdą. Potrafisz też praktykować słowa Boga i doświadczać ich oraz sprawiasz, że słowa Boga stają się twoją życiorzeczywistością, co pozwala ci posiąść prawdę i życie. Kiedy masz taką wolę i takie pragnienie, a także potrzebę zaakceptowania słowa Boga i Jego wymagań wobec ciebie, i kiedy wykazujesz wolę podporządkowania się Bogu i niesienia Mu zadowolenia, wtedy stan twojego życia zacznie się zmieniać. Począwszy od tego momentu będziesz kroczyć właściwą ścieżką wiary w Boga.

Gdyby podsumować słowa, które właśnie omówiłem, to są one całkiem proste; chodzi w nich o to, że gdy jakaś osoba zacznie rozpoznawać, że jest istotą stworzoną, rozwinie się w niej nadzieja, iż stanie się prawdziwym stworzeniem, aby zadowolić Boga. Jednocześnie tacy ludzie przyjmą też Boga jako swojego Pana i Boga oraz zapragną podporządkować się wszystkim Jego wymaganiom, jak również Jego suwerennej władzy. Dlatego też przestaną postępować samowolnie i we wszystkim, co robią, będą szukać pragnień Boga i prawdozasad. Nie będą już po prostu robić tego, na co mają ochotę, ani postępować według własnych planów. Zamiast polegać w działaniu na swoich indywidualnych pomysłach, zaczną mieć Boga stale w swoich myślach, a ich subiektywnym pragnieniem będzie zadowolenie Boga pod wszystkimi względami, dostosowanie się do prawdy i spełnienie Bożych wymagań. Ludzie w takim stanie niewątpliwie rozpoczęli naukę poszukiwania prawdy, praktykowania jej i wkraczania w prawdorzeczywistość. Jeśli znajdujesz się w takim stanie i masz taką wolę, wtedy w naturalny sposób zaczniesz się uczyć, jak szukać intencji Bożych, jak nie znieważyć imienia Bożego, jak czcić wielkość Boga, jak bać się Boga i jak Go zadowolić; zamiast zaspokajać własne egoistyczne pragnienia lub zadowalać kogoś innego, starasz się zadowolić Boga. Kiedy ktoś wchodzi w ten stan, wówczas żyje w obecności Boga i nie kieruje nim już zepsute usposobienie. Kiedy wchodzisz w ten stan, myśli, które są treścią twoich subiektywnych pragnień, są pozytywne. Nawet jeśli od czasu do czasu przejawisz skażone usposobienie, będziesz tego świadomy i będziesz w stanie dokonać autorefleksji i poszukać prawdy, aby się go wyzbyć. Choć więc wciąż masz skażone usposobienie, nie będzie już ono w stanie kierować całym twoim postępowaniem, kontrolować cię. Czyż w tym czasie prawda słowa Bożego nie panuje nad tobą? Czyż nie żyjesz zgodnie ze słowami Boga? Czy wszyscy jesteście w stanie pozwolić prawdzie sprawować władzę w waszych sercach? To zależy od tego, czy macie wolę dążenia do prawdy. Jeśli ktoś dobrze rozumie wiele aspektów prawdy, wówczas będzie ona w naturalny sposób sprawować władzę w jego sercu. Jeśli ludzie w dużym stopniu nie pojmują prawdy lub jest w nich zbyt dużo trucizn szatana, to prawda nie może sprawować władzy w ich sercach. Jest wielu ludzi, którzy chcą praktykować prawdę, ale kiedy coś się im przytrafia, mimowolnie się popisują, gonią za sławą, korzyściami i statusem, nie mają zahamowań ani samokontroli i pozwalają, by ich skażone usposobienie objawiało się u nich bez żadnych ograniczeń. Cóż to za stan? Pojawia się, gdy ktoś rozumie za mało prawdy, jego postawa jest zbyt niedojrzała i nie jest on w stanie przezwyciężyć ciała ani wpływu szatana. Osobom tego rodzaju bardzo trudno jest pozwolić prawdzie na sprawowanie władzy w ich sercu. Dążenie do prawdy nie jest więc rzeczą prostą i bez choćby kilkuletniego doświadczenia bardzo trudno jest rozwiązać problem zepsutego usposobienia. Na przykład, niektórzy ludzie są bardzo kłamliwi, nigdy nie wypowiadają na głos swoich najskrytszych myśli i nie potrafią powiedzieć choćby jednego słowa prawdy. Bez względu na to, na jaki temat dyskutują lub ile słów wypowiadają, nie mówią jasno, nigdy nie nazywają rzeczy po imieniu i nie panują nad sobą. W obliczu swoich zepsutych skłonności oraz obrzydliwej, szatańskiej naturoistoty, ludzie okazują się tak mali, słabi, bezsilni i całkowicie bezradni, że często grzeszą, popełniają błędy i są zniechęceni. O co tu chodzi? (Ci ludzie nie weszli na właściwą ścieżkę wiary w Boga). Oni nie weszli na właściwą ścieżkę wiary w Boga – cóż to oznacza? (Nie rozumieją jeszcze, że są istotami stworzonymi, i nie chcą podporządkować się Bogu ani Go zadowolić). Jest to konsekwencja braku dążenia do prawdy. Znajdujecie się w takiej sytuacji, więc czy możecie powiedzieć, że jeszcze nie zaczęliście wkraczać w prawdorzeczywistość? (Tak). Czy osoba, która nie weszła w prawdorzeczywistość, liczy się jako osoba, która uzyskała prawdę? (Nie, nie liczy się). Czy osoba, która nie uzyskała prawdy, ma ją w swoim sercu? (Nie ma). Czyż bez prawdy ludzie nie działają w oparciu o swoje zepsute usposobienie? Co zatem musi posiadać człowiek, aby robić coś pozytywnego w ramach swoich obowiązków? Czy nie musi rozumieć prawdy? Cóż to za cecha, jeśli ktoś nie potrafi praktykować prawdy, wypełniając swój obowiązek, a zamiast tego umie tylko postępować samowolnie? Czyż to nie jest trudzenie się? Jest to równoznaczne z tym, że Bóg zatrudnia niewierzącego, by ten się dla Niego trudził. Jeśli nie dążysz do prawdy lub nie wchodzisz w prawdorzeczywistość, to trudzisz się. Czy sądzicie, że Bóg chce widzieć ludzi, których pragnie zbawić, jak jedynie trudzą się dla Niego, bez praktykowania zgodnie z Jego słowami, aby dostąpić zbawienia? (Nie chce). Dlaczego nie chce? (Bóg stworzył człowieka, aby mógł go pozyskać). Zgadza się, Bóg stworzył człowieka, aby się objawić, a tym bardziej, aby go pozyskać. Dlaczego Bóg jest niezadowolony, kiedy ludzie jedynie trudzą się dla Niego? (Ponieważ ich czyny nie są tym, czego chce Bóg). Czego więc chce Bóg? (Bóg chce szczerości ludzi). Czy trudzenie się dla Boga nie jest właśnie szczerością samą w sobie? Bez względu na to, czy twoje trudzenie się jest autentyczne i szczere, to o ile nie dążysz do prawdy, o tyle nawet jeśli trudzisz się przez całe życie, nigdy prawdy nie uzyskasz. Jeśli nie uzyskasz prawdy, to znaczy, że nie pozyskasz Boga, a Bóg nie pozyska ciebie, więc twoje trudzenie się nie ma wartości ani znaczenia. Bez względu na to, ile lat się trudzisz, jeśli nie dążysz do prawdy, Bóg cię nie pozyska, co oznacza, że nadal opierasz się Bogu. Kto to powoduje? Powodują to sami ludzie przez to, że nie starają się współpracować, przez to, że nie dążą do prawdy; tylko to jest podstawową przyczyną. Jak można z praktycznego punktu widzenia wytłumaczyć, że Bóg kogoś nie pozyskuje? Chodzi o to, że ludzie zawsze mają własne intencje, kiedy wykonują swój obowiązek, i nie ofiarowują swojego serca Bogu, więc ich serce nie jest zwrócone ku Niemu ani też nie jest dla Niego. Ludzie nie uwzględniają intencji Boga, a tym bardziej nie starają się Go zadowolić, wypełniając swój obowiązek. Najprostszym wyjaśnieniem jest to, że taka osoba nie jest szczera wobec Boga, więc nie ma dla niej absolutnie żadnej nadziei. Bóg bacznie przygląda się ludziom, aby się przekonać, czy szczerze w Niego wierzą; pragnie On ich szczerości. Co to znaczy być szczerym? (Mieć serce, które zwraca się ku Bogu, serce, które jest Mu podporządkowane). Zgadza się. Jeśli ktoś nie ma serca, które zwraca się ku Bogu, które jest Mu podporządkowane, to czy można go nazwać dobrym człowiekiem? Czy Bóg może lubić taką osobę? Czy osoba, która nie jest jednomyślna z Bogiem, może wprowadzać prawdę w życie? Czy macie serca, które są posłuszne Bogu? Czy potraficie we wszystkim stanąć po stronie Boga? Czy wasze serca zwracają się ku Bogu? Powiedzieć, że jesteście kompletnie pozbawieni szczerości, byłoby wobec was niesprawiedliwe, ale niepoprawne byłoby też stwierdzenie, że naprawdę nienawidzicie szatana, że jesteście w stanie zbuntować się przeciwko niemu i całkowicie zwrócić się ku Bogu. Wymaga to od was serca podporządkowanego Bogu, dążenia do prawdy i zrozumienia jej w większym stopniu. Jakiego serca Bóg chce u ludzi? Po pierwsze, to serce musi być uczciwe, a ludzie muszą być w stanie sumiennie wypełniać swój obowiązek, twardo stąpając po ziemi, zdolni do stania na straży dzieła kościoła, nie mając już tak zwanych „wielkich ambicji” czy „wzniosłych celów”. Gdy podążają za Bogiem i oddają Mu cześć, każdy krok takich ludzi pozostawia ślad, postępują oni jak istoty stworzone; nie dążą już do stania się wyjątkową czy wielką osobą, a tym bardziej kimś pełniącym jakąś szczególną funkcję, i nie czczą stworzeń na obcych planetach. Ponadto, owo serce musi miłować prawdę. Co przede wszystkim należy rozumieć przez umiłowanie prawdy? Oznacza ono kochanie rzeczy pozytywnych, poczucie sprawiedliwości, zdolność do szczerego ponoszenia kosztów dla Boga, prawdziwej miłości do Niego, podporządkowania się Mu i niesienia o Nim świadectwa. Oczywiście możesz osiągnąć te rzeczy dopiero po tym, jak zrozumiesz prawdę. Ktoś, kto ma takie serce, jest osobą, która posiada zwykłe człowieczeństwo. Ktoś, kto ma zwykłe człowieczeństwo, musi przynajmniej posiadać sumienie i rozum. Jak rozpoznać, czy ktoś ma sumienie i rozum? Jeśli jego mowa i czyny są zasadniczo zgodne z normami sumienia i rozumu, to z ludzkiego punktu widzenia jest dobrym człowiekiem i kimś, kto spełnia akceptowalne standardy. Jeśli potrafi także zrozumieć prawdę i postępować zgodnie z prawdozasadami, to spełnia wymagania Boże, które są wyższe niż normy sumienia i rozumu. Niektórzy ludzie mówią tak: „Człowiek został stworzony przez Boga. Bóg dał nam tchnienie życia i to Bóg nas zaopatruje, żywi i prowadzi do dorosłości. Ludzie sumienia i rozumu nie mogą żyć dla siebie ani dla szatana; powinni żyć dla Boga i wypełniać swój obowiązek”. To prawda, ale to tylko ogólniki, zarys. Jeśli chodzi o szczegóły tego, jak rzeczywiście żyć dla Boga, to wiąże się to z sumieniem i rozumem. Jak zatem żyć dla Boga? (Wypełniaj dobrze obowiązek, który powinna wypełniać istota stworzona). Zgadza się. W tej chwili wszystko, co robicie, to wypełnianie obowiązku człowieka, ale tak naprawdę, dla kogo to robicie? (Dla Boga). Robicie to dla Boga, to jest współpraca z Nim! Zadanie powierzone wam przez Boga, jest waszym obowiązkiem. Zostało ono przez Niego przesądzone, z góry określone i zarządzone, czyli, innymi słowy, to Bóg daje ci to zadanie i chce, abyś je wykonał. Jak więc możesz polegać na swoim sumieniu, aby je ukończyć i zrobić to dobrze? (Musimy włożyć w nie cały swój wysiłek). Trzeba włożyć w nie cały swój wysiłek, co jest przejawem polegania na swoim sumieniu. Poza tym musisz dawać z siebie wszystko i wypełniać swoje powinności – nie traktuj tego pobieżnie. Bóg ma wobec nas swoje oczekiwania, a z Jego żmudnymi wysiłkami wiąże się cena. Ponieważ Bóg z góry ustalił, że powinniśmy wypełnić tę odpowiedzialność i wykonać ten obowiązek, nie powinniśmy Go zawieść, rozczarować ani zasmucić. Powinniśmy dobrze wypełniać nasz obowiązek i dać Bogu doskonałą, zadowalającą odpowiedź. Polegamy na Bogu w tym, czego nie potrafimy zrobić, uczymy się więcej o naszych profesjach i bardziej intensywnie szukamy prawdozasad. Bóg daje nam życie, więc powinniśmy dobrze wypełniać swój obowiązek; każdego dnia naszego życia powinniśmy dobrze wypełniać obowiązek, jaki na ten dzień przypada. To, co powierzył nam Bóg, powinniśmy uczynić naszą nadrzędną misją, powinniśmy uczynić wykonywanie obowiązku najważniejszą rzeczą w naszym życiu, aby wypełnić go dobrze. Chociaż nie dążymy do doskonałości, możemy walczyć o prawdę i kierować się słowami Bożymi oraz prawdozasadami, aby zadowolić Boga, zawstydzić szatana i niczego nie żałować. To jest postawa, jaką wierzący w Boga powinni mieć wobec swoich obowiązków. Kiedy dożyjesz czterdziestki lub pięćdziesiątki – a nawet siedemdziesiątki czy osiemdziesiątki – kiedy spojrzysz wstecz na rzeczy, które robiłeś, gdy byłeś młody i nieświadomy, zobaczysz, że chociaż nie miałeś wtedy wielu lat, robiłeś wszystko z całego serca i ze wszystkich sił; zawsze postępowałeś zgodnie ze swoim sumieniem, nie zawiodłeś Boga, nie rozczarowałeś Go ani nie zasmuciłeś, a w swoim sercu zaakceptowałeś Boży nadzór i kontrolę. Kiedy osiągniesz to wszystko i dasz Bogu wypełnioną kartę egzaminacyjną, Bóg powie tak: „Chociaż nie wykonałeś wspaniałej pracy, a twoje wyniki były przeciętne, to jednak użyłeś wszystkich swoich sił i nie zaniedbałeś swojego obowiązku”. Czyż nie jest to działanie zgodne z sumieniem? Cóż zatem należy uczynić, kiedy ludzie często ujawniają zepsucie, dokonują własnych wyborów, mają osobiste pragnienia i preferencje aż do tego stopnia, że całkowicie naruszają normy swojego sumienia i tracą swoje zwykłe człowieczeństwo? Musisz modlić się do Boga i zbuntować się przeciwko sobie, nie możesz pozwolić, aby te rzeczy cię ograniczały lub kontrolowały twoje sumienie i rozum. Kiedy twoje sumienie będzie w stanie kierować twoimi działaniami, tym, jak zarabiasz na życie, i samym twoim życiem, wtedy łatwo będzie ci pokonać samolubne pragnienia ciała i będziesz w stanie uzyskać ten aspekt prawdy. To absolutne minimum, które powinieneś posiąść. Jeśli chodzi o to, jakiego rodzaju serca chce od ludzi Bóg, to o ilu aspektach właśnie mówiłem? (Poruszyłeś trzy aspekty: uczciwe serce, serce miłujące prawdę oraz posiadanie sumienia i rozumu). Z zagadnieniem szczerego sercu i serca miłującego prawdę wiąże się jeszcze kilka szczegółów, powinniście się nad tym zastanowić i podsumować to później. Minimum tego, co człowiek powinien posiadać, to sumienie i rozum, które powinien mieć ktoś cechujący się zwykłym człowieczeństwem. Jeśli ktoś nie ma sumienia ani rozumu, to traci zwykłe człowieczeństwo, nie potrafi niczego zrobić dobrze, nie może niczego osiągnąć, a w końcu poniesie całkowitą porażkę. Lecz jeśli tylko ma sumienie i rozum, jeśli żyje opierając się na sumieniu i nie czyni niczego złego, to czy jest to równoznaczne z wejściem na właściwą ścieżkę wiary w Boga? Czy może zdobyć Bożą aprobatę, opierając się w życiu wyłącznie na własnym sumieniu i rozumie? W żadnym razie nie może.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze