Punkt piąty: Sprowadzają na manowce, kontrolują i wikłają innych oraz stanowią dla nich zagrożenie (Rozdział trzeci)

Bez względu na to, ilu kazań wysłuchają antychryści, i tak nie są w stanie zrozumieć prawdy. Tym, co rozumieją i potrafią wyartykułować, jest jedynie doktryna. Biorą te słowa, które są w stanie pojąć oraz zapamiętać, i przetwarzają je w swoich myślach, aby przekształcić je w doktryny o charakterze duchowym, zgodne z ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami, a następnie bezmyślnie je rozpowszechniają, objaśniając je innym. Kiedy zaś doktryn tych słuchają ci, którym brak duchowego zrozumienia i którzy nie pojmują prawdy, mają poczucie, że są one jak najbardziej sensowne i gotowi są je zaakceptować. W rezultacie zostają wprowadzeni w błąd i zaczynają oddawać cześć antychrystom. Wtedy pojawiają się kłopoty. W rzeczywistości bowiem antychryści w ogóle nie rozumieją prawdy. Jeśli będziesz uważnie słuchał tych ich rzekomo słusznych słów i potrafił się w nich rozeznać, przekonasz się, że są to puste teorie, zgodne z ludzkimi pojęciami i wyobrażeniami. Oczywiście ci, którzy nie rozumieją prawdy, myślą, że te słowa są poprawne i łatwo dają się nabrać. Czy doświadczyliście takich sytuacji? Czy możecie podać jakieś przykłady? Jeśli potraficie podać przykłady oraz zobaczyć jasno i wyraźnie, w jaki sposób ci, którzy są biegli w wypowiadaniu słów i doktryn, wprowadzają innych w błąd, dowodzi to, że rozumiecie te przykłady i potraficie prawidłowo odnieść je do rzeczywistości. Jeśli zaś nie potraficie podać przykładów, oznacza to, że jeszcze ich nie zrozumieliście i nie potraficie ich zastosować. Kiedy spotkacie się z tymi, którzy są biegli w wypowiadaniu słów i doktryn, z pewnością nie będziecie w stanie się co do tych ludzi rozeznać. (Ja sam byłem w takim stanie. Kiedy bracia i siostry stają w obliczu przycinania, chłosty i dyscyplinowania, a nie rozumieją Bożych intencji, przychodzą do mnie, by poszukiwać odpowiedzi. Właściwie to ja też nie rozumiem Bożych intencji ani istoty tych kwestii. Mówię im jednak kilka pustych słów w rodzaju: „Zarówno przycinanie, jak i chłosta oraz dyscyplinowanie to przejawy Bożej miłości i Bożego zbawienia. W ten sposób Bóg oddziałuje na nasze skażone usposobienia”. Nawet kiedy to mówię, mam poczucie, że nie wyjaśniłem im w pełni istoty ich problemu: na przykład, dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji, do jakiego rodzaju skażonego usposobienia przynależy to, co robią i ujawniają, lub też jaka może być ich natura i jaka jest intencja Boga. Tych i wielu innych rzeczy nie byłem w stanie z nimi omówić. Wygłosiłem tylko kilka poprawnych doktryn i ładnie brzmiących sloganów, które w rzeczywistości nikomu nie pomagają). To dlatego, że ty sam nie masz jasnego zrozumienia prawdy, więc nie jesteś w stanie rozwiązywać rzeczywistych problemów twoich braci i sióstr. Czy jest więc jakaś różnica między takim postępowaniem, a tym, jak antychryści wprowadzają ludzi w błąd? Antychryści nie pomagają ludziom z dobrej woli; ich motywacją i celem jest wprowadzenie ich w błąd i zyskanie nad nimi kontroli. Kiedy antychryści robią takie rzeczy i kiedy wykrzykują slogany, przyjrzyj się ich zachowaniu i temu, jakiego rodzaju usposobienie ujawniają – to właśnie jest klucz do rozpoznawania antychrystów. Niektórzy ludzie mają mizerną postawę i brak im jasnego zrozumienia prawdy. Ich intensywna praca może nie przynosić pożądanych rezultatów, ale ich motywacją ani celem nie jest wprowadzanie ludzi w błąd ani zyskiwanie nad nimi kontroli. Oni również chcą sprowadzać ludzi przed oblicze Boga – problem tylko w tym, że brakuje im zdolności, by spełnić to swoje pragnienie. A chociaż nie osiągają wyraźnych rezultatów, ludzie widzą, że mają oni właściwe intencje, że chcą sprowadzić ludzi przed oblicze Boga. Jaki jest natomiast cel antychrystów? (Zyskanie poklasku i sprawienie, by ludzie ich słuchali i podążali za nimi). Jaka jest zatem różnica między tym, co mówią antychryści, a słowami kogoś, kogo zdolności uniemożliwiają mu spełnienie pragnień? Człowiek, którego zdolności są niewystarczające, przemawia z głębi serca, ale nie potrafi przejrzeć istoty i źródła problemu. Nie jest w stanie jasno go omówić, i w ostatecznym rozrachunku nie może go rozwiązać ani zaopatrywać innych. A co w takim razie ze słowami antychrysta? Czy płyną one z jego serca? (Nie). Oczywiście, że nie: wszystko to, co mówi antychryst, jest kłamstwem. Dlaczego zaś musi kłamać? Chce cię oszukać i wprowadzić w błąd. Znaczenie jego słów jest następujące: „Zrobiłem już to, co powinienem był zrobić jako przywódca, omówiłem z tobą, co należało, a wszystko, co powiedziałem, jest poprawne. Jeśli nie zaakceptujesz moich słów i problem pozostanie nierozwiązany, to jest to tylko i wyłącznie twoja wina – nie obarczaj nią mnie”. Tak naprawdę nie chce on rozwiązać twoich problemów, tylko stara się zachowywać pozory, nie mając innego wyboru, jak tylko mówić te prawidłowe rzeczy, aby utrzymać swój status. Mówi więc te rzeczy wbrew własnej woli, a nawet jeśli je mówi, nie robi tego z własnej inicjatywy – nie jest to bowiem to, co tak naprawdę myśli w głębi serca. Dlatego też niektórzy antychryści potrafią zazwyczaj nauczyć się wypowiadać kilka właściwych słów, pomagając innym przezwyciężyć zniechęcenie, ale kiedy sami są przycinani lub zastępowani, popadają w skrajne zniechęcenie, nie są w stanie gruntownie poznać samych siebie i muszą zdawać się na pomoc ze strony braci i sióstr. Czy tak się zdarzało? (Tak). Zdarza się to aż nazbyt często. Słowa i doktryny, które antychryst nieustannie głosi innym, nie mogą pomóc nawet jemu samemu. Czy zatem słowa te pochodzą z głębi jego duszy? Czy wynikają z jego rzeczywistych doświadczeń? (Nie). W takim razie to, co mówi, to tylko puste słowa i doktryny, a nie odzwierciedlenie jego prawdziwej postawy. Praca, którą wykonuje, aby pomóc innym, polega wyłącznie na wywoływaniu mylnego wrażenia i podejmowaniu pewnych działań oraz wykorzystywaniu dobrego zachowania, co pozwala mu zachować pozory i sprawić, by ludzie uznali w nim przywódcę, akceptowali go i chwalili. Gdy ludzie uznają go już za swego przywódcę, czyż nie podporządkowują się mu? A jeśli mu się podporządkowują, czyż antychryst nie zyskuje wyższego statusu? Czy jego status nie jest wówczas zabezpieczony? A to właśnie jest celem antychrysta. Niektórym przywódcom i pracownikom brakuje zrozumienia prawdy, a ich zdolności nie pozwalają na realizację ich pragnień podczas wykonywania pracy. Jest to jednak co najwyżej oznaka tego, że mają kiepską postawę i nie nadają się do roli przywódczej. Ale kiedy pracę wykonuje antychryst, nie zastanawia się, czy może pomóc braciom i siostrom lub ich wesprzeć. Myśli bowiem tylko o swoim statusie i własnych interesach. Na tym właśnie polega różnica między tymi dwoma typami ludzi: ich usposobienie jest inne. Dlatego też nawet jeśli antychryst wypowiada wiele miło brzmiących dla ucha słów, słowa te nie odzwierciedlają jego rzeczywistej sytuacji. Wypowiada je bowiem wbrew własnej woli; posługuje się po prostu pewnymi na pierwszy rzut oka poprawnymi doktrynami i sloganami, albo słowami, które są zgodne z ludzkimi uczuciami, aby udzielać ludziom rad i zachowywać pozory. Dlaczego zaś musi zachowywać pozory? Dlatego, że jeśli zobaczy kogoś, kto jest zniechęcony lub słaby, i nie udzieli mu pomocy, inni powiedzą, że nie wykonuje konkretnej pracy i nie wypełnia swoich obowiązków jako przywódca. W obawie przed takimi oskarżeniami, antychryst nie ma innego wyboru, jak tylko działać. Dlatego też jego celem nie jest wyłącznie wykonywanie swoich obowiązków: boi się, że jeśli nie zjawi się natychmiast, kiedy tylko bracia i siostry staną w obliczu trudności, jeśli im nie pomoże i nie będzie ich zaopatrywać, wypełniając swoje zobowiązania, to bracia i siostry przestaną go popierać. Mogą go nie wybrać w następnych wyborach, a wówczas nie będzie już prawdziwym przywódcą, lecz będzie nosił jedynie honorowy tytuł. Czy posiadanie takiego tytułu jest tym, czego antychryści pragną w głębi serca? (Nie). Czego więc pragną? Chcą rzeczywistej władzy i statusu; chcą, aby bracia i siostry wspierali ich i w głębi serca darzyli ich czcią oraz za nimi podążali. Dlatego dążą do tego, by w każdych wyborach to właśnie ich wybierano na przywódców – to właśnie jest ich cel.

Niektórych tak zwanych przywódców i pracowników zaczyna przepełniać szczególny entuzjazm w miarę zbliżania się wyborów. Starają się pokazywać, gdzie tylko się da, i zachowują się w sposób daleki od normalności. Takie osoby mogą jednak być ludźmi pokroju antychrystów. Jeśli naprawdę potrafią się tak zachowywać, to jest to godne pogardy! Ktoś, kto naprawdę posiada sumienie i rozum, będzie z natury miał w swoim sercu poczucie winy, działając z takich pobudek i mając takie cele. Ponieważ sumienie i rozum każą mu się miarkować, zda sobie sprawę, że nie był wcześniej aż tak pełen zapału, i że ludzie z pewnością zauważą u niego ten nagły przypływ entuzjazmu. Nawet on sam będzie odczuwał do siebie wstręt i będzie wolał raczej nie startować w wyborach, niż zachowywać się w ten sposób. Ponieważ wierzy w Boga od tak wielu lat i ukształtował już w sobie pewną postawę i niejakie poczucie wstydu, ostatecznie będzie w stanie powściągnąć swe zachowanie. Antychryści jednak się nie hamują: robią, co im się podoba, i postępują tak, jak chcą. Mają swoje ambicje i rozmaite motywy, cele i intrygi. W głębi serca doskonale o tym wszystkim wiedzą, ale mimo to upierają się postępować w ten właśnie sposób, ciągle myśląc o swojej reputacji i statusie. Mają poczucie, że robienie czegoś dla kościoła oraz dla swoich braci i sióstr jest zbyt wielką stratą czasu i że nie jest warte zachodu. Dlatego też we wszystkim, co robią, stawiają siebie na pierwszym miejscu i zawsze dbają o swój własny interes. Kiedy zbliżają się wybory, starają się lobbować, gdzie tylko się da, wprowadzając ludzi w błąd i przeciągając ich na swoją stronę, by na nich głosowali, a nawet potajemnie dorzucają do urny kilka głosów na siebie. Czyż to nie odrażające, że antychryści są w stanie postępować w ten sposób? Gdyby nie mieli swoich aspiracji, dlaczego mieliby zadawać sobie tyle trudu? Czyż nie widać wyraźnie, że to ich ambicja dochodzi tutaj do głosu? Kiedy tylko ktoś wspomni, że jest ambitny, nie jest to nic pozytywnego. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wszystko, co tacy ludzie robią, jest odrażające i okropne. Wszystko, co robią antychryści, jest podszyte fałszem i oszukańcze; zawsze stwarzają fałszywe pozory, by wprowadzać ludzi w błąd. Ludzie zaś, którzy nie wiedzą, jak naprawdę wygląda dana sytuacja, widząc to, myślą sobie: „Przywódca włożył tak wiele wysiłku w ciągu tych kilku dni, rezygnując ze snu i jedzenia, pracując dniem i nocą i wszystkim kierując. Wiele wycierpiał i jest tak wyczerpany, że stracił sporo na wadze. Nawet siwych włosów mu przybyło”. Niektórzy bracia i siostry to dostrzegają i współczują antychrystowi, i w końcu, podczas wyborów, głosują na niego. Czyż antychryst nie osiągnął swojego celu? (Osiągnął go). To właśnie znaczy snuć intrygi i stosować taktyczne chwyty; to właśnie znaczy być niegodziwym. Dlatego też antychryści zwodzą ludzi nie tylko za pomocą słów, lecz także, i to po wielekroć, poprzez swoje czyny i zachowania, które bezgłośnie mówią ludziom, jak bardzo antychryści pełni są entuzjazmu i pokory, a przy tym troskliwi wobec braci i sióstr. Wykorzystują oni te na pierwszy rzut oka dobre i właściwe wyrażenia oraz fałszywe pozory, aby raz za razem powtarzać, wielokrotnie podkreślać i dawać ludziom znać, że nadają się na przywódcę i że są dobrymi przywódcami, których ludzie winni zaakceptować. Bardzo przypomina to wybory w państwach demokratycznych, gdzie kandydaci jeżdżą po kraju, wygłaszając przemówienia, lobbując i prowadząc swoją kampanię wyborczą, i oszukują nawet podczas samego głosowania. Nie czują jednak przy tym wstydu: wyznają bowiem przekonanie, że „prawdziwy mężczyzna musi być bezwzględny”. Używają wszelkich niezbędnych środków, byle tylko wygrać wybory – tak właśnie myślą i postrzegają sprawy niewierzący. Czy ci antychryści również tak właśnie robią? Jak najbardziej! Z myślą o zdobyciu władzy i statusu, takie jednostki w głębi serca działają żarliwie i gorączkowo na wszystkich frontach i łamią sobie głowę, aby ten cel osiągnąć. Absolutnie nie chcą poprzestać na tym, co przypadło im w udziale. Tak więc jeśli ci, którzy przejawiają ogromny zapał ku temu, by zyskać władzę i status – to znaczy ci, którzy nie są w stanie pohamować swoich ambicji – zostaną w końcu wybrani na przywódców, to nie tylko podążają ścieżką antychrystów, lecz nawet sami mogą stać się antychrystami. A czy wy macie swoje ambicje? Czy potraficie nad nimi zapanować, by pozostały w granicach, jakie wyznacza im człowieczeństwo i rozum? Jeśli potraficie je kontrolować, możecie uniknąć ryzyka podążania ścieżką antychrystów, nie staniecie się antychrystami i nie zostaniecie wyeliminowani. Jeśli jednak czujecie, że wasze ambicje są nazbyt wielkie, że często uciekacie się do wszelkich możliwych środków, aby osiągnąć status, jesteście gotowi zrezygnować nawet z jedzenia i picia i znieść każde cierpienie, a nawet zastosować jakiekolwiek nikczemne metody; jeśli już osiągnęliście punkt, w którym nie macie wstydu, a wasze ambicje trudno jest utrzymać w ryzach, to macie kłopoty – bez wątpienia jesteście bowiem antychrystami. Jeśli masz tylko pewne przejawy cechujące antychrysta, wciąż jest jeszcze dla ciebie nadzieja na zbawienie. Ale czy na pewno nic ci już nie grozi? Jeszcze nie jest tak dobrze. Jeśli wciąż masz te przejawy cechujące antychrysta, oznacza to, że nadal sprzeciwiasz się Bogu i jesteś gotów Mu się w każdej chwili przeciwstawić i Go odrzucić. A może, ponieważ coś, co Bóg uczynił, nie zgadza się z twoimi pojęciami, badasz Boga, opacznie Go rozumiesz, osądzasz Go, a nawet szerzysz błędne pojęcia na Jego temat. Wówczas możesz odrzucić Boga, pójść własną drogą i ostatecznie zostać przez Niego wyeliminowanym. To, co ujawniasz w dowolnym czasie i miejscu, odzwierciedlać może twoje usposobienie. Dlatego też rzeczy, które ujawniasz zawsze i wszędzie są przejawami twojego usposobienia. Dlaczego ciągle rozmawiamy o zmianach w usposobieniu? Ponieważ ktoś, kogo usposobienie nie ulega zmianie, jest wrogiem Boga. Wszyscy antychryści zaciekle odmawiają okazania skruchy, na swoje życie poprzysięgając przeciwstawiać się Bogu i występować przeciwko Niemu aż do końca. Nawet jeśli w swoim wnętrzu uznają Jego istnienie i to, że Bóg stworzył ludzkość i że to On może ją zbawić, to ze względu na swoją naturę nie są w stanie zmienić ścieżki, którą kroczą, ani nie mogą zmienić swej istoty, którą jest opieranie się Bogu i bycie wobec Niego wrogo nastawionym.

Istotę zachowania antychrystów stanowi ciągłe posługiwanie się rozmaitymi środkami i metodami, aby zaspokajać swe ambicje i pragnienia, zwodzić i zniewalać ludzi oraz zyskiwać wysoki status, tak aby ludzie podążali za nimi i darzyli ich czcią. Możliwe, że w głębi serca nie rywalizują oni świadomie z Bogiem o ludzkość, ale jedno jest pewne: nawet jeśli nie rywalizują z Bogiem o ludzi, to i tak chcą mieć wśród nich status i władzę. Nawet jeśli nadejdzie dzień, w którym zdadzą sobie sprawę, że rywalizują z Bogiem o status i odrobinę się powstrzymają, to i tak stosują różne metody, by ubiegać się o status i reputację; w sercach jasno wiedzą, że zapewnią sobie wiarygodny status przez zdobycie aprobaty i podziwu pewnych ludzi. Krótko mówiąc, chociaż wszystko, co robią antychryści, wydaje się składać na wypełnianie obowiązków, w konsekwencji wprowadzają oni ludzi w błąd, sprawiają, by oddawali im cześć i podążali za nimi – a w takim wypadku, wykonując obowiązek wywyższają siebie i świadczą o sobie. Ich ambicja kontrolowania ludzi oraz zdobycia statusu i władzy w kościele nigdy się nie zmieni. Oto stuprocentowi antychryści. Bez względu na to, co Bóg mówi lub robi i o co prosi ludzi, antychryści nie robią tego, co powinni, nie wykonują swoich obowiązków w sposób, który odpowiada Jego słowom i wymaganiom ani też nie rezygnują z dążenia do władzy i statusu w wyniku zrozumienia jakiegokolwiek aspektu prawdy. Przez cały czas ich ambicje i pragnienia w nich pozostają, zajmują ich serca, kontrolują całe ich istnienie, kierują zachowaniem i myślami oraz determinują przemierzaną przez nich drogę. To antychryści z krwi i kości. Co jest przede wszystkim widoczne u wszystkich antychrystów? Niektórzy ludzie mówią: „Antychryści rywalizują z Bogiem, aby pozyskać ludzi, nie uznają Boga”. Nie chodzi o to, że nie uznają Boga; w swoich sercach autentycznie Go uznają i wierzą w Jego istnienie. Są gotowi iść za Nim i dążyć do prawdy, ale nie potrafią się powstrzymać i przez to są w stanie czynić zło. Choć mogą mówić wiele rzeczy, które brzmią dobrze, jedno nigdy się nie zmieni: ich ambicje oraz pragnienie statusu i władzy nigdy się nie zmienią. Antychryści nigdy nie wyrzekną się dążenia do władzy i statusu z powodu potknięcia czy porażki ani dlatego, że Bóg ich odsunął od siebie czy porzucił. Taka jest natura antychrystów. Co zatem powiesz: czy był kiedykolwiek taki antychryst, który zmienił swoje postępowanie i zaczął dążyć do prawdy, ponieważ doświadczył trudności lub zrozumiał trochę prawdy i zyskał niejaką wiedzę o Bogu? Czy tacy ludzie istnieją? Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy. Ambicje antychrystów i ich dążenie do statusu i władzy nigdy się nie zmienią, a kiedy antychryści już zdobędą władzę, nigdy jej nie oddadzą; to właśnie ściśle określa ich naturoistotę. Nie ma najmniejszej nieścisłości w określaniu takich ludzi przez Boga jako antychrystów; zostało to przesądzone przez samą ich naturoistotę. Niektórzy ludzie być może uważają, że antychryści próbują rywalizować z Bogiem o ludzkość. Jednak antychryści nie muszą koniecznie z Nim rywalizować; ich wiedza, zrozumienie i potrzeba statusu i władzy są inne niż u normalnych ludzi. Normalni ludzie mogą czasem być próżni, mogą starać się zdobyć uznanie u innych i próbować zrobić na nich dobre wrażenie, i usiłować zabiegać o dobrą pozycję w hierarchii. Takie są ambicje normalnych ludzi. Jeśli są zastępowani jako przywódcy, tracąc swój status, będzie to dla nich trudne, lecz wraz ze zmianą zachodzącą w ich otoczeniu, pewnym rozwojem ich charakteru, osiągnięciem jakiegoś wejścia w prawdę lub zdobyciem głębszego zrozumienia prawdy ich ambicja stopniowo stygnie. Następuje zmiana ich drogi i kierunku, w jakim podążają, a ich pogoń za statusem i władzą zanika. Ich pragnienia również stopniowo słabną. Antychryści są jednak inni: nigdy nie mogliby zrezygnować z pogoni za statusem i władzą. W każdym czasie, w każdym środowisku, bez względu na to, jakich ludzi mają wokół siebie i ile mają lat, ich ambicje i pragnienie nigdy się nie zmienią. Co wskazuje na to, że ich ambicje nigdy się nie zmienią? Powiedzmy na przykład, że taki antychryst jest przywódcą jakiegoś kościoła. W głębi serca ciągle myśli o tym, jak może kontrolować wszystkich jego członków. Jeśli zaś przeniosą go do innego kościoła, w którym nie będzie przywódcą, czy chętnie zostanie zwykłym wierzącym? Absolutnie nie. Wciąż będzie myśleć o tym, jak zdobyć status i jak wszystkich kontrolować. Bez względu na to, dokąd antychryści się udadzą, zawsze będą chcieli rządzić jak królowie. Nawet gdyby umieszczono ich gdzieś, gdzie nie ma ludzi – na przykład pośród stada owiec – i tak chcieliby przewodzić temu stadu. Gdyby umieszczono ich z psami i kotami, chcieliby być królami psów i kotów i sprawować władzę nad tymi zwierzętami. Czyż nie zżera ich ambicja? Czyż usposobienie takich ludzi nie jest demoniczne? Czyż nie jest to usposobienie szatana? Szatan jest wszak właśnie czymś takim. W niebiosach szatan chciał stać na równi z Bogiem, a kiedy już został strącony na ziemię, zawsze próbował zawładnąć człowiekiem, sprawić, by ten oddawał mu cześć i traktował go jak Boga. Antychryści zawsze chcą kontrolować ludzi, ponieważ mają szatańską naturę; żyją zgodnie ze swoim szatańskim usposobieniem, które dawno już przekroczyło granice rozumu normalnych ludzi. Czy nie jest to pewna nieprawidłowość? Czego dotyczy zatem ta nieprawidłowość? Chodzi o to, że na takie zachowanie, jakie przejawiają antychryści, nie powinno być miejsca pośród zwykłego człowieczeństwa. Na czym więc polega to zachowanie? Co o nim decyduje? Decyduje o nim natura antychrystów. Mają oni esencję złego ducha i nie są podobni do normalnych przedstawicieli skażonego rodzaju ludzkiego. Na tym właśnie polega różnica. To, że antychryści nie powstrzymają się przed niczym w pogoni za władzą i statusem, nie tylko obnaża ich naturoistotę, lecz także pokazuje ludziom, że ohydne oblicze antychrystów jest dokładnie obliczem szatana i demonów. Antychryści rywalizują o status nie tylko z ludźmi, ale ośmielają się rywalizować o niego również z Bogiem. Będą usatysfakcjonowani dopiero wtedy, gdy zagarną Bożych wybrańców dla siebie i gdy Boży wybrańcy znajdą się pod ich wyłączną kontrolą. Bez względu na to, w którym kościele lub grupie ludzi się znajdują, antychryści chcą zyskać status, dzierżyć władzę i sprawić, by ludzie ich słuchali. Niezależnie od tego, czy ludzie tego chcą i czy się z tym zgadzają, antychryści pragną mieć ostatnie słowo i sprawić, by ludzie byli im posłuszni i ich akceptowali. Czyż nie taka właśnie jest natura antychrysta? A czy ludzie skłonni są ich słuchać? Czy wybierają ich i rekomendują? Nie. Ale antychryści i tak chcą mieć ostatnie słowo. Bez względu na to, czy ludzie się na to zgadzają, czy nie, antychryści chcą mówić i działać w ich imieniu, chcą być zauważani. Próbują nawet narzucać swoje idee innym, a jeśli ludzie się na to nie godzą, antychryści będą łamać sobie głowy, usiłując ich do tego zmusić. Jakiego rodzaju jest to problem? To brak wstydu i bezczelność. Tacy ludzie są najprawdziwszymi antychrystami, i to niezależnie od tego, czy są przywódcami, czy nie. Posiadają bowiem naturoistotę antychrysta.

Niektórzy ludzie zawsze przywiązują wielką wagę do tego, by się dowiedzieć, kim są przywódcy kościoła, kto zajmuje się szerzeniem ewangelii, gdzie wszyscy ci ludzie mieszkają, z kim utrzymują bliskie relacje itd. Niczym słudzy szatana, ciągle węszą i usiłują się dowiadywać takich rzeczy. Dlaczego ciągle interesują się tymi sprawami? Wielu ludzi nie potrafi zrozumieć ich motywów i ma po prostu poczucie, że takie osoby są dosyć osobliwe. Większość ludzi nie jest zainteresowana tymi sprawami; są wystarczająco zajęci własnymi obowiązkami i nie mają czasu na wścibianie nosa w cudze sprawy. Koncentrują się na wypełnianiu własnych obowiązków i skupiają na praktykowaniu prawdy, a choć nie zdają sobie z tego sprawy, ich usposobienie ulega przy tym zmianie – to właśnie jest łaska Boża. Istnieje jednak pewien typ człowieka, który wykazuje szczególny pociąg do wścibstwa i dowiadywania się o najrozmaitszych sprawach dotyczących kościoła. Kiedy ktoś taki natknie się na przywódcę, pyta: „Jak poradziliście sobie z tą złą osobą w naszym kościele?”. Przywódca mu na to: „Czy to twoja sprawa, jak sobie z nią poradziliśmy? Po co się w to wtrącasz? Czy znasz tę osobę?”. Człowiek ten zaś odpowiada: „No wiesz, po prostu mnie to obchodzi… Sprawa ta dotyczy domu bożego. Jako jego członkowie, winniśmy być gorliwi i zwracać baczną uwagę na sprawy domu bożego. Jakże moglibyśmy być wobec nich obojętni?”. Przywódca mówi mu na to: „Nie powinieneś się do tego wtrącać. Skup się na słuchaniu kazań i uczestniczeniu w zgromadzeniach. Tym, co powinno cię interesować, jest jedzenie i picie słów Bożych. Wystarczy, że będziesz wierzył w Boga jak należy”. Człowiek ten jednak obstaje przy swoim: „To za mało, muszę być zaangażowany”. Ponieważ nikt mu niczego nie mówi, sam wymyśla, dokąd by tu pójść i wściubiać nos w nie swoje sprawy. Kiedy przywódcy wyższego szczebla organizują spotkanie współpracowników w swoim domu, ma poczucie, że gdyby tam wszedł i dołączył do zebrania, wydawałoby się to zupełnie nieuzasadnione, więc udaje, że przyniósł wodę, i pyta, czy ta zła osoba została wydalona, czy też pozwolono jej zostać. Kiedy nikt mu tego nie mówi, wychodzi na zewnątrz, zostawiając drzwi z lekka uchylone, i stoi tam, podsłuchując. Czyż ten człowiek nie jest psychicznie chory? Tak, jest chory psychicznie. Potocznie nazywamy tę przypadłość „wścibstwem”. Taka osoba z pewnością ma swoje ambicje. Chce zostać przywódcą, ale nie może, więc wtrąca się w cudze sprawy, aby jakoś się pocieszyć, a jednocześnie zadbać o to, by ludzie widzieli, że dużo wie i jest niezwykle przenikliwa. Dzięki temu być może w przyszłości wybiorą ją na przywódcę. Aby nim zostać, człowiek ten chce we wszystkim uczestniczyć, o wszystko wypytywać i wszystko wiedzieć. Sądzi, że będąc zaangażowanym w te sprawy dzień po dniu, to nawet jeśli nie zostanie przywódcą, i tak będzie za nie odpowiedzialny i może sprawić, że ludzie będą go podziwiać. Nie jest przy tym nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany prawdą: zależy mu tylko na tym, by wtrącać się w cudze sprawy – wręcz specjalizuje się we wścibianiu nosa w kwestie, o których chce się dowiedzieć. Można go spotkać wszędzie tam, gdzie pojawia się jakiś problem, krążącego wokoło jak natrętna mucha. Czyż tacy ludzie nie są odrażający? Mają tak wielki zamęt w głowie, a jednocześnie są tak pełni życia – zupełnie jednak nie myślą o wykonywaniu jakiejkolwiek należytej pracy. Wykonują obowiązek w postaci goszczenia ludzi w swoim domu, ale nie chce im się umyć podłogi w kuchni, mimo że jest brudna. Uważają, że oni sami załatwiają bardzo ważne sprawy, a mycie podłogi jest czymś, co mogą robić zwykli ludzie. Mając taki potencjał, nie mogą wszak wykonywać tego rodzaju czarnej roboty. Nie wykonują w ogóle żadnej rzeczywistej pracy, nie są w stanie poradzić sobie z zadaniami, które są częścią ich własnego obowiązku, nie potrafią wypełniać żadnego obowiązku jak należy i nie robią niczego serio ani w sposób solidny i ugruntowany. Zamiast tego chętni są wścibiać nos w pracę kościoła, a także w ważne sprawy dotyczące przywódców kościoła, pracowników oraz braci i sióstr. Pragną wtrącić od siebie dwa słowa na każdy temat, a jeśli ludzie nie chcą ich słuchać, mówią: „Jeśli nie weźmiesz pod uwagę moich słów, to poniesiesz stratę!”. Czyż nie jest to niedorzeczne? (Jest). Dlatego też niektórzy antychryści są zakamuflowani: niekoniecznie muszą mieć wysoki status. Nawet bez niego wciąż roznosi ich energia. Gdyby mieli zyskać status, o ileż gorzej wyglądałaby sytuacja? O ile wyżej byliby gotowi podskoczyć? Nawet gdyby mieli spaść i się zabić, nie mieliby nic przeciwko temu. Powiedzcie Mi, czy gdyby tacy ludzie zostali wybrani na przywódców, Boży wybrańcy mogliby wieść szczęśliwe życie? Niektórzy antychryści są zakamuflowani – co to oznacza? Oznacza to, że antychryści nie stają się antychrystami dopiero wtedy, gdy zyskają status: byli nimi od samego początku. Chodzi po prostu o to, iż dlatego, że ludzie mieli jeszcze zbyt lichą postawę i nie potrafili ich rozpoznać (a w niektórych kościołach nie udało się, być może, znaleźć osób dążących do prawdy), na przywódców wybrano tych pełnych entuzjazmu ludzi, którzy potrafili wszystko zaplanować i załatwiać różne sprawy. Na razie nie rozmawiajmy o tym, czy była to słuszna decyzja, czy też nie. Skupmy się na tym, co należy zrobić, gdy okazuje się, że ludzie ci są antychrystami. Należy ich mianowicie zdemaskować i odrzucić. Jeśli ktoś został zidentyfikowany jako antychryst i usunięty ze swojego stanowiska, to czy w przyszłości takie osoby powinny być ponownie wybierane na przywódców? (Nie, nie powinny). Dlaczego? (Ich natura się nie zmieni). Każdy, kto został zidentyfikowany jako antychryst, nie powinien być ponownie wybierany na przywódcę, ponieważ jego naturoistota nie jest w stanie się zmienić. Antychryści pracują tylko dla szatana; są jedynie jego niewolnikami. Nigdy nie zrobią ani nie powiedzą niczego przez wzgląd na prawdę. Istota antychrysta polega na tym, aby być wrogim wobec Boga i niechętnym prawdzie, aby ją odrzucać i traktować z pogardą. Jego natura się nie zmieni. Jeśli tacy ludzie nie byli dotąd przywódcami, nie powinni być wybierani na takie stanowiska; a jeśli byli już wcześniej przywódcami, lecz zostali usunięci, czy się zmienią, jeśli w przyszłości ponownie zostaną przywódcami? (Nie, nie zmienią się). Wciąż pozostają antychrystami. Decyduje o tym ich naturoistota.

II. W jaki sposób antychryści przyciągają ludzi do siebie. Analiza

Omówiliśmy właśnie przejawy zwodzenia ludzi przez antychrystów. Zwodzenie i przyciąganie do siebie innych oznaczają tutaj mniej więcej to samo, lecz różnią się zarówno co do swej natury, jak i metody. Zwodzenie to wykorzystywanie fałszywych pozorów do tego, by wprowadzać ludzi w błąd, sprawiając, by uwierzyli, że pozory te są prawdziwe. Przyciąganie innych do siebie to świadome stosowanie pewnych metod, mających sprawić, by ludzie ci słuchali konkretnej osoby i podążali jej ścieżką – przy czym intencja tej osoby jest tutaj zupełnie jasna. Zwodzenie i przyciąganie innych do siebie polegają na posługiwaniu się właściwymi na pozór słowami do tego, by wprowadzać ludzi w błąd. Aby ich zwieść, mówi im się rzeczy, które są zgodne z ludzkimi pojęciami i które ludziom łatwo zaakceptować. Ludzie nieświadomie zaczynają komuś takiemu wierzyć i podążać za nim, stając u jego boku i przyłączając się do jego gangu. W ten sposób antychryści odciągają ludzi od właściwej grupy, do której ludzie powinni należeć, i przeciągają ich do swego własnego obozu. Krótko mówiąc, jeśli ludzie akceptują takie działania ze strony antychrystów, to mogą im uwierzyć i zacząć oddawać im cześć, a następnie przyjmować wszystko to, co antychryści mówią, i okazywać we wszystkim posłuszeństwo, niepostrzeżenie zaczynając za nimi podążać. Czyż nie dali się okpić i oszukać? Niektórzy antychryści w kontaktach i rozmowach z innymi często stosują pewne taktyczne chwyty, aby osiągnąć swój cel, którym jest zwodzenie i przyciąganie do siebie ludzi, co prowadzi do powstawania podziałów, frakcji i klik w łonie kościoła. Na przykład, jeśli antychryst pochodzi z południa i spotka innego południowca, może powiedzieć: „Obaj jesteśmy południowcami: dorastaliśmy, pijąc wodę z tej samej rzeki, i mówimy tym samym językiem. Ludzie z północy nie mówią w naszym języku – nie sposób się do nich zbliżyć! Chociaż wszyscy wierzymy w tego samego boga, życiowe nawyki mieszkańców północy różnią się od naszych, a ich i nasze osobowości do siebie nie pasują. Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. A zatem ty i ja jesteśmy jak rodzina i musimy trzymać się razem”. Może to brzmieć sensownie, jakby po prostu wyrażał pewien punkt widzenia, lecz mówiąc to, ma on pewien konkretny motyw i cel, a ludzie powinni mieć co do tego rozeznanie. W rzeczywistości bowiem to, co mówi taki antychryst, nie jest bynajmniej tym, co naprawdę czuje w swoim sercu. Jest on jak kameleon, odpowiednio dobierający słowa stosownie do tego, z kim akurat rozmawia. Kiedy ten sam antychryst spotka mieszkańców północy, może powiedzieć: „Północ jest wspaniała. Powietrze jest tam świeże. Chociaż urodziłem się na południu, to dorastałem, pijąc wodę z północy. Choćby to sprawia, że jesteśmy sobie bliscy!”. Kiedy mieszkańcy północy to słyszą, mogą mieć poczucie, że ten antychryst jest całkiem dobrym człowiekiem i mogą zacząć się z nim zadawać. Ten antychryst jest niewiarygodnie wprost biegły w zwodzeniu ludzi i przyciąganiu ich do siebie. Stosując różne taktyczne chwyty, aby wywołać podziały w łonie kościoła, sprawia, że mieszkańcy południa i północy tworzą odrębne grupy, a na wszystkim tym korzysta sam antychryst, zmierzający do osiągnięcia swego celu, którym jest połączenie sił z innymi i utworzenie własnej frakcji. Zwłaszcza zaś w czasie wyborów w kościele, jeśli antychryst widzi, że jakiś brat lub siostra z północy mogą zostać wybrani, podejmuje pewne sekretne działania, potajemnie podmieniając głosy, i ostatecznie okazuje się, że wszyscy wybrani przywódcy kościoła i diakoni pochodzą z południa. Antychryści nie cofają się przed niczym, by zwieść ludzi i przyciągnąć ich do siebie, powodując powstawanie podziałów i frakcji w kościele oraz wykorzystując te metody do tego, by kościół dzielić i kontrolować. Jaki mają w tym cel? (Chcą ustanowić własne, niezależne królestwo). Jaki charakter ma takie działanie? Ustanawianie własnego, niezależnego królestwa oznacza, że nie ma się możliwości pojednania z Chrystusem, że chce się zagarnąć dla siebie Bożych wybrańców i występuje się przeciwko Bogu jako ktoś Mu równy. Czy nie brzmi to jak robienie konkurencji samemu Bogu? (Tak właśnie to brzmi). I dokładnie z czymś takim mamy tu do czynienia. Jakie są więc konsekwencje takiego postępowania antychrystów? Ich działania poważnie zakłócają i zaburzają pracę kościoła i są czymś, co w sposób bezpośredni obraża Boże usposobienie. Bóg odpowie na nie gniewem, a wszystkich takich antychrystów niechybnie czeka kara i zniszczenie – to nie ulega wątpliwości. W Wieku Prawa tych 250 przywódców, którzy osądzali Mojżesza, spotkała natychmiastowa kara. W Wieku Łaski ci, którzy ukrzyżowali Pana Jezusa, również ponieśli karę: zostali przeklęci i źle skończyli. Taki właśnie jest wynik tego, że antychryści przeciwstawiają się Bogu, i taki jest nieuchronny koniec wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się Bogu.

W jaki sposób antychryści posługują się rozmaitymi metodami przyciągania do siebie ludzi, aby podzielić kościół? Po pierwsze, antychryst będzie przyciągał do siebie ludzi, którzy mają talenty i potrafią elokwentnie przemawiać, starając się najpierw wywrzeć na tych ludziach dobre wrażenie, a następnie rozszerzając zasięg własnych wpływów poprzez nawiązywanie z nimi przyjaźni. Nie będzie zaś przy tym zwracał uwagi na ludzi ubogich, tych, którzy mają mniejszy potencjał, albo tych, którzy są stosunkowo prostoduszni, a nawet może ich wykluczać. Wymyśli sposób na to, by pozyskać sobie każdego, kto tylko jest majętny i ma odpowiedni status w społeczeństwie, podczas gdy ci bracia i siostry, którzy szczerze ponoszą koszty dla Boga, ale mają mało pieniędzy, albo ci, którzy posiadają niski status społeczny, nie mają żadnych wpływów godnych tego miana i łatwo dają się zastraszać innym, zostaną w kościele uznani za obywateli drugiej kategorii. W ten sposób kościół liczący kilkudziesięciu członków niepostrzeżenie zostaje podzielony na dwie klasy ludzi. Kto jest za to odpowiedzialny? (Antychryści). Antychryści będą robić takie właśnie rzeczy. Jeśli dobry przywódca, który rzeczywiście rozumie prawdę, odkryje, że w kościele zaczyna się tworzyć taka sytuacja, posłuży się prawdą, aby temu zapobiec. Nie pozwoli, by ludzie w kościele byli dzieleni według rangi lub klasyfikowani na podstawie statusu społecznego, ani też nie dopuści do rozłamu w kościele. Zadba o to, by wszyscy bracia i siostry, niezależnie od tego, skąd pochodzą i czy mają jakikolwiek status społeczny, zjednoczeni byli w słowach Bożych i przed obliczem Boga. Antychryści natomiast nie dość, że nie rozwiązują takich problemów, to jeszcze zamiast tego wykorzystują ludzkie skażone skłonności do osiągnięcia swoich celów. Wyszukują tych, którzy mają odpowiedni status społeczny i są majętni, i przyciągają ich do siebie. Jak to robią? Mogą, na przykład, powiedzieć: „Twój status społeczny to błogosławieństwo od boga i zrządzenie boże. Powinieneś wykorzystać swoją sytuację, aby wypełniać swój obowiązek w domu bożym. Jestem teraz przywódcą i jestem dobrze znany w okolicy ze swej wiary. Moja rodzina strasznie mnie szykanuje, a moja przywódcza rola wiąże się z pewnym ryzykiem. Potrzeba mi ludzi takich jak ty, aby pomogli zadbać o moje bezpieczeństwo. Jeśli będziesz mógł to dla mnie zrobić, otrzymasz w przyszłości wielkie błogosławieństwa i będziesz robił błyskawiczne postępy w życiu!”. Właśnie w taki sposób antychryści przyciągają do siebie ludzi i zachęcają ich do podążania za sobą. Jeśli antychryst kogoś polubi albo uzna go za osobę użyteczną, postara się, by ten ktoś pełnił obowiązki łatwe albo takie, dzięki którym może być w centrum uwagi, i będzie robił wszystko, co w jego mocy, aby go awansować. Nie będzie go przy tym obchodziło, czy stosuje się do zasad dotyczących obsady stanowisk w domu Bożym. Jeśli tylko taki człowiek ma odpowiedni status społeczny i może być przydatny, antychryst przyciąga go do siebie. Aby osiągnąć swoje cele, antychryści zbliżają się do tych, którzy są majętni i mają odpowiedni status w społeczeństwie, schlebiają im i przyciągają ich do siebie, jednocześnie czerpiąc z tego korzyści. Mają też drugą metodę przyciągania do siebie ludzi z pieniędzmi oraz odpowiednimi wpływami i statusem, a mianowicie pobłażanie im. Tacy ludzie często czynią zło w kościele, tłumiąc entuzjazm braci i sióstr oraz zaburzając życie kościoła. Antychryści zaś przyglądają się temu z zadowoleniem i pozwalają im do woli popełniać wszelkie występki. Co ma na celu ta pobłażliwość ze strony antychrysta? Wciąż chodzi o to, by przyciągnąć do siebie takich ludzi i czerpać z tego korzyści, kiedy już uda się to zrobić. Antychryści udają tak dalece, że nawet mówią im: „Chociaż wybraliście mnie na przywódcę i na mnie spoczywa odpowiedzialność za to, by wam przewodzić, ten kościół nie jest tylko moją własnością. Nie mogę samodzielnie podejmować w nim decyzji. Wy również musicie mi pomagać; jeśli coś się wydarzy, wy też możecie mieć tutaj coś do powiedzenia – to się właśnie nazywa współpraca”. Antychryści mówią to tym, którzy są bogaci, wpływowi i dla nich przydatni, robiąc wszystko, co w ich mocy, aby przyciągnąć do siebie te osoby, aż doprowadzą do sytuacji, w której będą w stanie je kontrolować. Jeśli jednak chodzi o tych, którzy szczerze wierzą w Boga, ale nie mają pieniędzy i statusu społecznego ani nie wydają się w żaden sposób użyteczni, antychryści dokładają wszelkich starań, aby ich wykluczać i szykanować, lub po prostu ich ignorują. Co wyraża to ich lekceważenie? „Jeśli my, nieliczni, będziemy trzymać się razem i staniemy się jak niezdobyta twierdza, to sądzę, że wy, prości ludzie, nie zdołacie wywrzeć żadnego znaczącego wpływu na sytuację. Jeśli będziesz zachowywać się nienagannie i będziesz słuchać moich słów, pozwolę ci nadal wierzyć. Ale jeśli wciąż będziesz szukał dziury w całym, wyrażał swoje opinie na mój temat lub donosił na mnie wyższym szczeblom, to cię ukarzę i wyrzucę!”. Taki właśnie jest jego plan. Niektórym brakuje rozeznania i zaczynają się bać, mówiąc: „Nie możemy go urazić. Utworzył własną frakcję, a nas na to nie stać. Nasze słowa niewiele znaczą i jeśli przypadkowo powiemy coś, co go zdenerwuje, a ten przywódca rzeczywiście nas wyrzuci, nie będziemy mogli dalej wierzyć w Boga”. Tacy ludzie są śmiertelnie przerażeni. Gdy antychryści przyciągają do siebie ludzi, w ich zachowaniu kryje się niegodziwe, bezwzględne i złośliwe usposobienie. Jaki mają cel w tym, by przyciągać ludzi do siebie? Chodzi im również o umocnienie swojej pozycji. W jakim zaś celu tworzą kliki lub szajki? Po to, by poszerzyć zakres swoich wpływów, i po to, by ludzie ich wspierali, jeszcze bardziej umacniając ich władzę i status. Czy ktoś z was zetknął się z takimi sytuacjami? Kiedy antychryst kontroluje jakiś kościół, gromadzą się wokół niego wszyscy, którzy mają pieniądze, status lub despotyczne skłonności, i ludzie ci wraz z antychrystem wspólnie przejmują kontrolę nad wspólnotą, tworząc frakcję, szajkę złożoną z czterech, pięciu lub sześciu osób. Nikomu nie wolno wówczas ujawniać ich problemów. Antychryst przyciąga tych ludzi do siebie, gdyż inaczej kontrolowanie ich byłoby dla niego wyzwaniem. Musi przyciągnąć ich do siebie bardzo blisko, czyniąc z nich swoich pomocników i zabezpieczając w ten sposób swoją pozycję. Co więcej, ludzie ci stanowią pewną wartość, którą antychryst jest w stanie wykorzystać. Jego metoda działania, polegająca na przyciąganiu ich do siebie, to w pewnym sensie sposób na to, by ustabilizować ich pozycje i uniemożliwić im stwarzanie zagrożenia dla jego pozycji.

Jeśli chodzi o ten aspekt przyciągania ludzi do siebie przez antychrystów, omówiliśmy przed chwilą dwa jego przejawy. Czy takie rzeczy dzieją się w waszym kościele? Powiedzcie Mi, czy tego rodzaju rzeczy się zdarzają? (Tak). Zdecydowanie tak. A zatem, pośród wszystkiego, co wiąże się z przyciąganiem do siebie ludzi, jakie są jeszcze inne przejawy, które mają charakter tego rodzaju działań? Jakie są konsekwencje przyciągania do siebie ludzi przez antychrystów? Dlaczego w ogóle antychryści chcą przyciągać ludzi do siebie? Jeśli tego nie zrobią, to czy mogą osiągnąć swój cel w postaci kontrolowania ich? (Nie mogą). Muszą sprowadzić przed swoje własne oblicze ludzi, którzy ich słuchają i dostosowują się do ich woli, tak aby mogli zyskać jakąś pozycję i mieć poddanych, nad którymi mogą sprawować władzę. Jeśli nie ma wokół nikogo, kto by ich słuchał, to czy będą w stanie zaspokoić swoje ambicje dotyczące statusu i władzy? Dlatego też jedynie wtedy, gdy przyciągną do siebie każdego, kogo tylko da się przyciągnąć, zdobywają odpowiednią pozycję i władzę. Jak zaś radzą sobie z tymi, których nie uda im się do siebie przyciągnąć? (Wykluczają ich i szykanują). Zaczynają ich szykanować i wykluczać. Czyż nie było antychrystów, robiących z tych członków kościoła, których nie udało im się do siebie przyciągnąć, tak zwanych „wolnych słuchaczy”? Ludziom tym po prostu nie przekazuje się kazań, hymnów i ksiąg ze słowami Bożymi wydawanych przez kościół lub przez dłuższy czas nie informuje się ich o zgromadzeniach. Takie rzeczy bez wątpienia się zdarzają, a autorami wszystkich tych działań są antychryści. Ci, którzy są szykanowani i wykluczani przez antychrystów, nie zostali skreśleni z listy wiernych przez kościół, nie odeszli z własnej woli ani nie przestali dobrowolnie uczęszczać na zgromadzenia. Wszyscy oni są ludźmi szczerze wierzącymi w Boga, ale ponieważ mają pewne rozeznanie co do antychrystów, często są wykluczani i nie mogą szybko uzyskać dostępu do ksiąg ze słowami Bożymi lub kazań, hymnów i różnych zasad organizacji pracy wydawanych przez kościół, ani też nie mogą jeść i pić słów Bożych. Z drugiej strony ci, którzy są podwładnymi antychrystów – to znaczy ci, którzy są w stanie ich słuchać, którzy zostali przez nich przyciągnięci i się im poddali – w pierwszej kolejności uzyskują dostęp do różnych książek i materiałów wideo rozpowszechnianych przez dom Boży, ciesząc się tego rodzaju uprzywilejowanym traktowaniem. W ten sposób, przez zachowania i działania antychrystów, kościół pogrąża się w chaosie i nękany jest podziałami, a w ludzkich sercach panuje niepokój.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze