Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (15) Rozdział drugi

2. Wzajemne demaskowanie się i atakowanie

Niektórym ludziom brakuje zdolności pojmowania przy jedzeniu i piciu słowa Bożego i nie wiedzą, jak dzielić się swoim opartym na doświadczeniu zrozumieniem słowa Bożego. Potrafią jedynie demaskujące słowa Boże odnieść do innych ludzi. I tak, ilekroć omawiają prawdę zawartą w słowach Bożych, zawsze kierują się osobistymi pobudkami – zawsze chcą skorzystać z okazji, by zdemaskować innych i uderzyć w nich, co powoduje niepokój w kościele. Jeśli ci, którzy są demaskowani, potrafią właściwie podejść do tej sytuacji, zrozumieć ją jako pochodzącą od Boga oraz nauczyć się podporządkowania oraz cierpliwości, to nie dojdzie do żadnych sporów. Jest jednak nieuniknione, że ktoś może poczuć opór, gdy usłyszy, że inni rozmawiają o jego problemach i je demaskują. Pomyśli sobie: „Dlaczego po przeczytaniu słów Bożych nie dzielisz się ich zrozumieniem opartym na doświadczeniu ani nie mówisz o swojej samowiedzy, tylko atakujesz i obierasz sobie za cel wyłącznie mnie? Czy drażnię cię lub denerwuję? Słowa Boże już jasno pokazały, że mam zepsute usposobienie – czy naprawdę musisz to powtarzać? Może i mam zepsute usposobienie, lecz czy ty też go nie masz? Stale bierzesz mnie na celownik, nazywając mnie fałszywym, ale tobie też nie brakuje przebiegłości!”. Przepełniony urazą i buntem, taki człowiek może wykazać się cierpliwością raz lub dwa razy, lecz po upływie jakiegoś czasu, gdy czara goryczy się przeleje, wybucha. A kiedy już wybuchnie, jest to katastrofalne w skutkach. Mówi: „Niektórzy ludzie w swoich działaniach i słowach udają, że są bardzo szczerzy i otwarci, lecz w rzeczywistości knują wszelkiego rodzaju intrygi i zawsze spiskują przeciwko innym. Nikt nie jest w stanie pojąć ich myśli ani intencji, gdy z nimi rozmawia – są to ludzie fałszywi. Kiedy spotykamy takich ludzi, nie możemy z nimi rozmawiać ani wchodzić z nimi w jakiekolwiek interakcje – są oni zbyt przerażający. Jeśli nie będziesz ostrożny, wpadniesz w ich pułapkę i zostaniesz przez nich oszukany oraz wykorzystany. To najgorsi spośród ludzi i to nimi Bóg najbardziej gardzi i się nimi brzydzi. Powinni zostać wrzuceni do bezdennej otchłani, do jeziora ognia i siarki!”. Słysząc to, druga osoba myśli: „Masz zepsute skłonności, lecz nie pozwalasz innym ludziom cię demaskować? Jesteś taki arogancki i zadufany w sobie, więc znajdę inny fragment słów Bożych, by cię zdemaskować, i zobaczymy, co wtedy powiesz!”. Zostawszy zdemaskowana, tamta osoba jeszcze bardziej się złości i myśli: „A zatem nie zostawisz tego tak, jak jest, co? Nie dasz za wygraną? Po prostu mnie nie lubisz i uważasz, że mam zepsute usposobienie, czyż nie? W porządku, w takim razie ja ciebie też zdemaskuję!”. I mówi: „Niektórzy ludzie po prostu są antychrystami. Uwielbiają status i pochwały innych, uwielbiają ich pouczać oraz wykorzystywać słowa Boże, by ich demaskować i potępiać, sprawiając, że wszyscy wokół myślą, że oni sami nie mają zepsutego usposobienia. Są napuszeni i myślą, że stali się uświęceni, lecz czy nie są jedynie plugawymi demonami? Czyż nie są tylko szatanami i złymi duchami? Czym są antychryści? Antychryści to szatani!”. Ile rund walczyli? Czy ktoś został zwycięzcą? (Nie). Czy powiedzieli coś, co mogłoby wpłynąć budująco na innych? (Nie). Czym więc są te słowa? (Osądami i potępieniem). To są osądy. Mówią lekkomyślnie, nie uwzględniając rzeczywistej sytuacji ani faktów, arbitralnie osądzając i potępiając innych, a nawet przeklinając ich. Czy mają faktyczne podstawy, by nazwać drugą osobę antychrystem? Jakie złe uczynki i przejawy bycia antychrystem ta osoba wykazała? Czy jej zepsute usposobienie osiąga poziom istoty antychrysta? Kiedy wybrańcy Boga usłyszą, jak ktoś taki demaskuje drugą osobę, to czy pomyślą, że jest to obiektywne i zgodne z prawdą? Czy w słowach wypowiadanych przez tych dwóch ludzi jest jakakolwiek życzliwość, czy są jakieś dobre intencje? (Nie). Czy ich celem jest pomaganie sobie nawzajem w zyskaniu samowiedzy i wyzbyciu się skażonego usposobienia oraz jak najszybszym wejściu w prawdorzeczywistość? (Nie). Po co więc to robią? Po to, by dać upust swojej złośliwości oraz aby uderzyć w drugą stronę i zemścić się na niej, więc arbitralnie oskarżają ją o coś, co nie pokrywa się z faktami. Nie oceniają i nie charakteryzują siebie nawzajem w sposób trafny przez pryzmat słów Bożych oraz tego, co przejawia i jaką ma istotę druga osoba, lecz zamiast tego używają słów Boga, by uderzać w siebie nawzajem, mścić się i dawać upust złośliwości – w ogóle nie omawiają prawdy. To stanowi poważny problem. Zawsze czepiają się drugiej osoby, aby ją zaatakować i potępić za jej aroganckie usposobienie – taka postawa jest złowroga i złośliwa, i zdecydowanie nie jest to demaskowanie, któremu przyświecają jak najlepsze intencje. W konsekwencji prowadzi to jedynie do wzajemnej wrogości i nienawiści. Jeśli demaskowanie odbywa się z postawą pomagania innym motywowanego miłością, ludzie są w stanie to wyczuć i potrafią to właściwie potraktować. Jeśli jednak ktoś wykorzystuje aroganckie usposobienie innej osoby, by ją potępić i zaatakować, to ma na celu wyłącznie uderzenie w tę osobę i dręczenie jej. Każdy ma aroganckie usposobienie, więc dlaczego zawsze brać na cel tę jedną osobę? Dlaczego zawsze skupiać się na jednej osobie i nie odpuszczać jej? Ciągłe demaskowanie aroganckiego usposobienia tej jednej osoby – czy naprawdę ma to na celu pomóc jej odrzucić to usposobienie? (Nie). Więc jaka jest przyczyna takiego postępowania? Tacy ludzie robią to dlatego, że druga osoba ich drażni, więc szukają okazji, by w nią uderzyć i wyrównać rachunki, bez przerwy chcąc ją dręczyć. Gdy więc mówią, że osoba ta jest antychrystem, szatanem, diabłem, fałszywym i złowrogim człowiekiem, to czy jest to zgodne z faktami? Może to mieć z nimi nikły związek, lecz celem, w jakim ludzie ci mówią takie rzeczy, nie jest pomoc drugiej osobie ani omawianie prawdy, lecz wyładowanie swojej złości i zemszczenie się. Byli dręczeni, więc teraz chcą wziąć odwet. Jak się mszczą? Demaskując drugą osobę, potępiając ją, nazywając ją diabłem, szatanem, złym duchem, antychrystem – przyklejając jej taką łatkę, która jest najbardziej skandaliczna, i obrzucając takim oskarżeniem, które jest najcięższe. Czyż nie jest to arbitralne osądzanie i potępianie? Intencją, celem i motywacją obu stron w mówieniu tych rzeczy nie jest pomoc drugiej osobie w zyskaniu samoświadomości czy w wyzbyciu się skażonego usposobienia, a tym bardziej nie jest to pomoc w wejściu w rzeczywistość słowa Bożego lub w zrozumieniu prawdozasad. Zamiast tego człowiek taki próbuje uderzyć w tę drugą osobę i zaatakować ją, demaskując ją, aby osiągnąć swój cel, którym jest wyładowanie własnej złości i zemszczenie się. Jest to angażowanie się we wzajemne ataki i utarczki słowne. Chociaż może się wydawać, że ta metoda atakowania innych ma więcej podstaw niż wzajemne demaskowanie braków i odnosi słowa Boże do drugiej osoby, aby wskazać, że ma ona zepsute usposobienie i że jest diabłem oraz szatanem, i chociaż z pozoru wydaje się ona mieć dość duchowy charakter, to natura tych dwóch metod jest taka sama. Żadna z nich nie polega na omawianiu słów Bożych lub prawdy w granicach zwykłego człowieczeństwa. Metody te polegają na nieodpowiedzialnym i arbitralnym osądzaniu, potępianiu i przeklinaniu drugiej osoby, a bierze się to wszystko z osobistych preferencji i przyjmuje formę angażowania się w osobiste ataki. Tego rodzaju wymiany zdań powodują również zakłócenia i niepokoje w życiu kościoła oraz zaburzają wejście w życie przez wybrańców Bożych, szkodząc mu.

Co powinniście zrobić, gdy napotkacie dwie osoby angażujące się we wzajemne ataki poprzez wzajemne demaskowanie zepsutych skłonności? Czy konieczne jest uderzenie pięścią w stół i pouczenie ich? Czy trzeba wylać na nich kubeł zimnej wody, aby ich ostudzić i sprawić, by zdali sobie sprawę, że są w błędzie, i by przeprosili się nawzajem? Czy te metody mogą rozwiązać taki problem? (Nie). Te dwie osoby kłócą się na każdym zgromadzeniu, a po jego zakończeniu przygotowują się do następnej kłótni. Po powrocie do domu szukają Bożych słów i podstaw do wykorzystania w swoich atakach, sporządzają nawet notatki i zastanawiają się, jak uderzyć w drugą osobę, które jej cechy zaatakować, jak ją osądzić i potępić, jakiego tonu i których Bożych słów użyć, aby przeprowadzić najbardziej przekonujący atak i skutecznie ją potępić. Szukają również różnych duchowych terminów i używają rozmaitych sposobów ekspresji, aby potępić i uderzyć w tę drugą osobę, uniemożliwiając jej odwrócenie sytuacji, i starają się powalić ją w następnej walce tak, żeby się już nie podniosła. Wszystkie te zachowania należą do kategorii angażowania się we wzajemne ataki i utarczki słowne. Czy takie problemy są łatwe do rozwiązania? Jeśli po otrzymaniu rady i pomocy od większości ludzi i po tym, jak omówiono z nimi prawdę, takie osoby nadal nie okazują skruchy ani nie zmieniają swojego postępowania – to znaczy, kiedy się spotykają, kłócą się ze sobą i przeklinają siebie nawzajem, nie słuchają niczyich rad i nie akceptują tego, gdy ktoś omawia z nimi prawdę lub ich przycina – to co należy w takiej sytuacji zrobić? Łatwo sobie z tym poradzić: należy ich wydalić. Czy to nie rozwiązuje problemu? Czyż nie jest to łatwe do zrobienia? Czy konieczne jest dalsze prowadzenie z nimi rozmów? Czy konieczne jest pomaganie im z miłością? Powiedzcie Mi, czy właściwe jest pełne miłości okazywanie takim ludziom tolerancji i cierpliwości? (Nie). Dlaczego nie? (Oni nie akceptują prawdy – nie ma sensu z nimi rozmawiać). Zgadza się, nie akceptują prawdy. Uczestniczą w zgromadzeniach jedynie po to, by wdawać się w słowne utarczki. Wierzą w Boga nie po to, żeby dążyć do prawdy, lecz zwyczajnie lubią wdawać się w słowne utarczki. Czy tak ujawnia się i przejawia zwykłe człowieczeństwo? Czy ci ludzie mają racjonalność, która powinna je charakteryzować? (Nie). Brakuje im racjonalności charakteryzującej zwykłe człowieczeństwo. Podczas zgromadzeń tacy ludzie nie czytają słów Bożych ze skupieniem i właściwym podejściem, żeby mogli zrozumieć i uzyskać z nich prawdę, a tym samym wyzbyć się swoich zepsutych skłonności i uporać się ze swoimi problemami. Zamiast tego zawsze chcą rozwiązywać problemy innych ludzi. Nieustannie skupiają się na innych, to w nich szukając wad – zawsze starają się znaleźć w słowach Bożych problemy innych ludzi. Korzystają z okazji, jaką jest czytanie słów Bożych i ich omawianie, by demaskować i atakować innych, a także używają tych słów, by osądzać wszystkich wokół, umniejszać im i potępiać ich. Siebie samych stawiają jednak w oderwaniu od słów Bożych. Jakiego rodzaju są to osoby? Czy są to ludzie, którzy akceptują prawdę? (Nie). Są szczególnie dobrzy w jednej rzeczy i jedna rzecz ich interesuje: po przeczytaniu słów Boga często odnajdują u innych różne problemy, stany i przejawy, które słowa te obnażają. Im bardziej odnajdują te problemy, tym bardziej czują, że spoczywa na nich znaczna odpowiedzialność, i wierzą, że mogą wiele zrobić oraz że powinni te problemy obnażyć. Nie odpuszczą żadnej osobie, która je ma. Jakiego rodzaju są to osoby? Czy tacy ludzie mają rozum? Czy posiadają zdolność pojmowania prawdy? (Nie). W kościele, jeśli nie zabierają oni głosu lub nie powodują niepokojów, nie ma potrzeby się nimi zajmować. Jeśli jednak nagminnie zachowują się w powyżej opisany sposób, zawsze atakując, osądzając i potępiając innych, wówczas kościół powinien podjąć odpowiednie działania, aby sobie z nimi poradzić, usuwając ich. Co do tych, którzy zostali przez ludzi zdemaskowani, a następnie sami atakują, osądzają i potępiają ich przy użyciu tych samych metod i środków, to jeśli okoliczności są poważne, a oni zakłócili i zaburzyli życie kościoła, również powinni zostać usunięci z kościoła i odizolowani od wybrańców Boga – nie można im okazać żadnej pobłażliwości.

Jakie inne przejawy angażowania się we wzajemne ataki i utarczki słowne kwalifikują się jako zakłócanie i zaburzanie życia kościoła? Wzajemne demaskowanie wad i zepsutych skłonności, żeby dawać upust własnej złości i mścić się na sobie nawzajem, są oczywistymi przejawami zakłócania i zaburzania życia kościoła. Oprócz tych dwóch przejawów jest jeszcze udawanie, że się otwieramy, obnażamy i szczegółowo analizujemy samych siebie, aby celowo demaskować i analizować innych – ten rodzaj ataku jest również przejawem zakłócania i zaburzania życia kościoła. Czy więc coś, co dana osoba mówi, jest atakiem, o ile nie dotyczy jej własnych spraw, lecz spraw innych ludzi, niezależnie od tego, czy jest to powiedziane w sposób dobitny, czy też pośrednio, mimochodem, taktownie? (Nie). W takim razie jakie sytuacje są atakiem? To zależy od intencji i celu przyświecającego temu, co zostało powiedziane. Jeśli coś jest powiedziane po to, by uderzyć w kogoś i zemścić się na nim lub dać upust własnej złości, to jest to atak. To jedna z takich sytuacji. Co więcej, wyolbrzymianie powierzchownych aspektów jakiegoś problemu w celu osądzania i potępiania innych wbrew faktom i temu, co jest prawdą, nieodpowiedzialne wyciąganie pochopnych wniosków bez przyjrzenia się istocie sprawy – to również jest wyładowywanie złości i mszczenie się, jest to osądzanie i potępianie, a tego rodzaju sytuacja również stanowi atak. Co jeszcze? (Wymyślanie bezpodstawnych plotek o ludziach – czy to jest jedna z nich?) Wymyślanie bezpodstawnych plotek z pewnością również – a nawet tym bardziej – się do takich sytuacji zalicza. Ile sytuacji uznajemy za atak? (Trzy). Podsumujcie je. (Pierwsza to atakowanie innych w określonym celu. Druga to osądzanie i potępianie innych w sposób sprzeczny z faktami i prawdą, czyli arbitralne charakteryzowanie innych ludzi w nieodpowiedzialny sposób. Trzecia to wymyślanie bezpodstawnych plotek na temat ludzi). Natura każdej z tych trzech sytuacji kwalifikuje je jako osobiste ataki. Jak rozróżnić, które sytuacje kwalifikują się jako takie ataki, a które nie? Jeśli chodzi o tych, którzy atakują, jakie działania lub słowa stanowią atak? Załóżmy, że słowa danej osoby mają nieco naprowadzający charakter i mogą wprowadzać innych w błąd, a także mają w sobie coś z wymyślania plotek. Osoba ta tworzy coś z niczego oraz wymyśla plotki i kłamstwa, aby zwodzić i wprowadzać ludzi w błąd. Jej intencją i celem jest sprawienie, by więcej osób uznało i uwierzyło, że to, co mówi, jest słuszne i zgodne z prawdą. Jednocześnie chce też się na kimś zemścić, zniechęcić go i osłabić. Myśli: „Masz taki podły charakter – muszę ujawnić twoją rzeczywistą sytuację i ukrócić tę twoją arogancję, a potem zobaczymy, czym będziesz mógł się popisać! Jak mogę się wyróżniać w twojej obecności? Moja nienawiść nie znajdzie ujścia, dopóki cię nie zniechęcę i nie pokonam. Pokażę wszystkim, że ty też możesz popaść w zniechęcenie i masz słabości!”. Jeśli taki jest cel tej osoby, to jej słowa stanowią atak. Lecz przypuśćmy, że jej intencją jest po prostu wyjaśnienie faktów i tego, co jest prawdą w odniesieniu do danej sprawy – po uzyskaniu dokładnego wglądu w nią i odkryciu istoty tego problemu dzięki okresowi doświadczenia, uważa, że należy te kwestię omówić, aby większość ludzi mogła ją zrozumieć i wiedziała, jaki rodzaj jej pojmowania jest czysty. To znaczy, że jej celem jest skorygowanie zniekształconych poglądów lub jednostronnych punktów widzenia większej liczby osób na tę sprawę – czy jest to atak? (Nie). Ta osoba nie zmusza nikogo do zaakceptowania jej osobistej opinii, a tym bardziej nie ma zamiaru dokonywania osobistej zemsty. Pragnie jedynie wyjaśnić prawdziwy stan rzeczy. Z miłością stara się pomóc drugiej osobie go zrozumieć i poprzez to zrozumienie zapobiec temu, by zeszła ona na manowce. Niezależnie od tego, czy druga strona to zaakceptuje, osoba ta jest w stanie wywiązać się ze swojej odpowiedzialności. Tak więc to zachowanie, takie podejście, nie jest atakiem. Patrząc na język, dobór słów oraz sposób mówienia, ton i postawę obecne w tych dwóch różnych przejawach, można rozpoznać, jakie są intencja i cel danej osoby. Jeśli ktoś chce zaatakować drugą stronę, to z pewnością będzie się posługiwał ostrym językiem, a jego intencja i cel będą w oczywisty sposób widoczne w jego tonie, intonacji, doborze słów i postawie. Jeśli z kolei ktoś nie zmusza drugiej strony do zaakceptowania tego, co mówi, i z pewnością jej nie atakuje, to jego mowa na pewno będzie zgodna z przejawami sumienia i rozumu zwykłego człowieczeństwa. Ponadto jego postawa, ton i dobór słów z pewnością będą racjonalne, mieszcząc się w sferze zwykłego człowieczeństwa.

Czy po omówieniu zasad rozróżniania tego, co stanowi osobisty atak, a co nie, jesteście teraz w stanie się w tym rozeznać? Jeśli nadal nie jesteście, to nie będziecie w stanie przeniknąć istoty sprawy. Bez względu na to, jak przyjemnie brzmi czyjeś omawianie jakiegoś tematu, jeśli nie praktykuje on zgodnie z zasadami, jeśli nie ma na celu pomagania ludziom w zrozumieniu prawdy i we właściwym wykonywaniu ich obowiązków, lecz zamiast tego znajduje rzeczy, które może wykorzystać przeciwko nim, aby ich nieustannie dręczyć, robiąc wszystko, co w jego mocy, aby ich osądzić i potępić – i chociaż na pozór wydaje się, że rozeznaje ludzi, to w rzeczywistości jego intencją i celem jest potępianie i atakowanie innych – to taka sytuacja wskazuje na osobisty atak. Drobne rzeczy, do których dochodzi między ludźmi, są bardzo proste i oczywiste – omówienie prawdy dotyczącej tych spraw zajęłoby mniej niż jedno zgromadzenie. Czy zatem konieczne jest zajmowanie czasu braci i sióstr obszernym omawianiem tych spraw na każdym zgromadzeniu? Nie. Jeśli ktoś nieustannie wierci innym dziurę w brzuchu, to stanowi to atakowanie ludzi i powodowanie niepokojów. Jaki jest powód, dla którego ludzie uczepiają się jednego tematu i bez końca o nim rozmawiają? Dzieje się tak dlatego, że nikt nie jest skłonny porzucić swoich własnych intencji i celów, nikt nie próbuje poznać siebie i nikt nie akceptuje prawdy, faktów oraz tego, co jest prawdziwe, więc bez przerwy wiercą dziurę w brzuchu innym. Jaka jest natura takiego zachowania? Stanowi ono atak. Jest to wyszukiwanie rzeczy, które można wykorzystać przeciwko innym, wyszukiwanie błędów w ich doborze słów i wykorzystywanie ich własnych braków przeciwko nim. Jest to też niekończące rozwodzenie się nad jedną rzeczą i kłócenie się, aż na twarzy pojawiają się wypieki. Jeśli ludzie rozmawiają pozostając w granicach zwykłego człowieczeństwa, wspierając się i pomagając sobie nawzajem – czyli wywiązując się ze swojej odpowiedzialności – wówczas relacje między nimi będą coraz lepsze. Jeśli jednak angażują się we wzajemne ataki i kłótnie, wikłając się ze sobą w relację, w której każdy chce wyjaśnić swoje racje, zawsze chcąc mieć przewagę, nie chcąc przyznać się do porażki i nie idąc na kompromis, nie odpuszczając osobistych pretensji, wówczas relacja między nimi będzie coraz bardziej napięta i coraz gorsza – nie będzie to normalna relacja międzyludzka, a może nawet dojść do tego, że będą rzucać sobie nawzajem wściekłe spojrzenia za każdym razem, gdy się spotkają. Pomyślcie – kiedy psy ze sobą walczą, oczy tego, który zaciekle atakuje drugiego, mają wściekły wyraz. O co w tym chodzi? Czyż te oczy nie są przepełnione nienawiścią? Czy tak samo nie jest z ludźmi atakującymi się nawzajem? Jeśli omawiając prawdę ludzie nie atakują się nawzajem, lecz zamiast tego potrafią zrekompensować swoje braki, czerpiąc z mocnych stron drugiej osoby i wspierając się nawzajem, czy jest możliwe, aby relacje między nimi były złe? Ich relacje z pewnością będą się stawać coraz bardziej normalne. Gdy dwoje ludzi gawędzi, dyskutuje, rozmawia, a nawet debatuje pozostając w granicach sumienia i rozumu zwykłego człowieczeństwa, ich relacja będzie normalna i nie będą się złościć ani walczyć, gdy tylko się spotkają. Jeśli nienawiść i przypływ niewytłumaczalnej wściekłości pojawia się w kimś na samo wspomnienie o drugiej osobie – nawet gdy osoby te się nie spotkały – to nie jest to przejaw posiadania rozumu i sumienia charakteryzującego zwykłe człowieczeństwo. Ludzie atakują się nawzajem, ponieważ mają skażone skłonności – jest to całkowicie niezwiązane z ich otoczeniem. Dzieje się tak dlatego, że nie kochają prawdy, nie potrafią jej zaakceptować, nie praktykują jej ani nie rozstrzygają spraw, kierując się zasadami, gdy dochodzi do sporów. Zatem w życiu kościoła często zdarzają się przypadki wzajemnego demaskowania braków, osądzania, a nawet wzajemnych ataków i potępiania. Ponieważ ludzie mają skażone skłonności, często są pozbawieni rozumu i ulegają skażonym skłonnościom i nawet jeśli rozumieją część prawdy, trudno jest im ją praktykować, to łatwo dochodzi między nimi do sporów i różnego rodzaju ataków. Jeśli ataki te zdarzają się sporadycznie, mają one jedynie tymczasowy wpływ na życie kościoła, lecz ci, którzy są skłonni do ciągłego angażowania się we wzajemne ataki, powodują istotne zakłócenia i zaburzenia w życiu kościoła, a także poważnie wpływają na wejście w życie przez wybrańców Boga i zakłócają je.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze