Aneks pierwszy: Czym jest prawda (Rozdział piąty)
Czym dokładnie jest „upokorzenie”? Czy osoby wierzące muszą znosić upokorzenia? Czy to „upokorzenie” istnieje? (Nie, nie istnieje). Nie istnieje, a więc czy ten problem nie jest rozwiązany? Gdy następnym razem usłyszysz, że ktoś mówi: „Pierwszą rzeczą, której musisz się nauczyć jako osoba wierząca, jest znoszenie pewnych rzeczy. Nieważne, co się wydarzy, trzeba to wytrzymać i stłumić to w środku”. Czy powinieneś coś im powiedzieć, usłyszawszy takie słowa? (Tak). Co powinieneś powiedzieć? Mówisz tak: „Jaki jest cel tego twojego »znoszenia«? Jeśli naprawdę znosisz poniżenie, to jesteś godny pożałowania i pokazuje to, że nie rozumiesz prawdy. Jeśli rozumiałbyś prawdę, to poniżenie by nie istniało, a ty z chęcią i wdzięcznością akceptowałbyś wszystkie okoliczności, które rozporządził dla ciebie Bóg. Ludzie powinni znosić trudności, a nie poniżenie. Bóg cię w ten sposób uwzniośla. Fakt, że dalej możemy doznawać tego cierpienia, oznacza, że Bóg wciąż daje nam szansę, sprawiając, że nasze zbawienie wciąż jest możliwe. Jeśli nie mielibyśmy nawet okazji, by znosić te trudy, lub nie bylibyśmy ich godni, to nie mielibyśmy żadnej szansy na zbawienie. To nie jest poniżenie, musisz jasno to zrozumieć i uważać, czy to, co mówisz, jest rzeczywiście słuszne. To poniżenie nie istnieje – jesteśmy skażonymi ludźmi i zasługujemy na to, by cierpieć te trudy. Kiedy jesteś chory, przyjmowanie leków i przejście operacji wiąże się z pewnym cierpieniem. Czy trudności, które musisz znieść, aby wyleczyć się ze swojej choroby, można uznać za poniżenie? To nie jest poniżenie – to ma cię wyleczyć. Nasza wiara w Boga oraz doznawanie sądu i karcenia ma na celu odrzucenie naszych zepsutych skłonności i urzeczywistnienie podobieństwa człowieka, życie w zgodzie z wymaganiami Boga, podporządkowanie się Bogu, chwalenie Go i lepsze życie, życie z większą godnością. Zasługujemy na to cierpienie z powodu naszych zepsutych skłonności. Doznawanie tych trudności ma na celu zyskanie prawdy i życia. Nie możemy interpretować ich jako poniżenia. Powinniśmy akceptować je jako naszą odpowiedzialność i zobowiązanie, z którego mamy się wywiązać, oraz ścieżkę, którą powinniśmy podążać. To uwznioślenie nas przez Boga, za które musimy Go wielbić, i musimy wychwalać Go za szansę, którą nam daje. Biorąc pod uwagę wszystko, co zrobiliśmy i to, jak się zachowywaliśmy, nie jesteśmy godni znoszenia tych trudów i powinniśmy zostać unicestwieni tak jak ludzie na całym świecie. Jeśli traktujemy jako poniżenie trudności, których powinniśmy doznawać, i całą tę łaskę, którą obdarował nas Bóg, to naprawdę brak nam sumienia i ranimy serce Boże! Nie jesteśmy godni Bożego zbawienia”. Czyż nie tak właśnie jest? (Owszem). Ta część doktryny jest bardzo prosta. Czyż nie powinno się jej rozumieć bez konieczności jej wypowiadania? Dzięki byciu oświeconym w ten sposób i pojmowaniu tych rzeczy serca ludzi będą spokojniejsze, a oni nie będą postępować nierozsądnie, gdy coś im się przydarzy. Niektórzy ludzie w głębi serca dokładnie rozumieją, że to jest prawda i że muszą ją zaakceptować, ale gdy się wypowiadają, to i tak twierdzą, że jest to naprawdę niesprawiedliwe, mówią i mówią, aż wymskną się im słowa sądu przeciwko Bogu. Nie postępujcie w ten sposób. Ilekroć coś się wam przytrafi, szukajcie prawdy. To pierwsza istotna rzecz – nie przeoczcie jej. Jeśli uznajesz to, że Bóg jest prawdą, drogą i życiem, to nie powinieneś uważać żadnych okoliczności, które sprowadza On na ciebie, za dzieło człowieka. Zamiast tego powinieneś traktować wszystkie okoliczności, jakie zsyła na ciebie Bóg, jako szansę na przemianę swojego usposobienia i na zaakceptowanie prawdy.
Skończyłem omawianie znaczenia „upokorzenia”. Teraz omówię kolejną część, a mianowicie znaczenie „dźwigania ciężkiego brzemienia”. Właśnie mówiliśmy o tym, jak ciężkie brzemię, które dźwigają ludzie, jest pragnieniem i ambicją drzemiącą głęboko w ich sercach – celem, który mają nadzieję osiągnąć. Czy ludzie wierzący w Boga, których zbawia Bóg i którzy akceptują Jego przewodnictwo, muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię? Przed chwilą powiedziałem, że wyrażenie „znosić upokorzenia” nie ma sensu w domu Bożym. Nie musisz znosić upokorzeń ani czuć, że zmagasz się z wielkimi trudnościami. Twoje serce nie musi czuć się niesprawiedliwie traktowane, a ty nie musisz znosić całego tego poniżenia, żeby zadowolić Boga, tak jakbyś był wielce szlachetny. Nie musisz robić tych rzeczy. Więc co oznacza dźwiganie ciężkiego brzemienia? Jeśli ktoś powiedziałby, że Bóg sprowadza na ludzi całe to cierpienie, aby byli oni w stanie przyjąć na siebie większą odpowiedzialność i ważniejsze misje oraz otrzymać większe błogosławieństwa i lepsze przeznaczenie, to czy stwierdzenie to byłoby logiczne i rozsądne? (Nie, nie jest ono logiczne). Nie jest logiczne. Więc jak powinniśmy to określić? Bóg pozwala ludziom dostąpić zbawienia, bać się Boga i wystrzegać się zła oraz sprawia, że żyją oni lepiej. I czy Bóg robi to dla dobra ludzi, czy dla własnego dobra? (Dla dobra ludzi). Oczywiście, że dla dobra ludzi. To ludzie najbardziej na tym korzystają. To właśnie dlatego mówię, że nie ma to nic wspólnego z tym, co ma z tego Bóg, a już na pewno nie z ogromem błogosławieństw, jakie ludzie mogą otrzymać, doznając tego cierpienia. Nie musisz niczego znosić ani mieć tego rodzaju „wielkich aspiracji”, ani nie musisz odmawiać sobie niczego w ten sposób. Tak naprawdę z niczego nie zrezygnowałeś ani niczego nie odrzuciłeś. Wręcz przeciwnie, koniec końców to ludzie zyskali najwięcej. Po pierwsze, zrozumieli wszystkie rozmaite kryteria postępowania. Co więcej, ludzie są w stanie przestrzegać całego tego porządku i wszystkich tych praw, które ustanowił Bóg, oraz żyć w zdyscyplinowany sposób. Jak taki sposób życia wypada w porównaniu ze sposobem, w jaki żyją teraz ludzie? (Jest lepszy). Jest lepszy niż to, jak żyją teraz ludzie. W takim razie, który z tych dwóch sposobów życia jest bogatszy w błogosławieństwa, bardziej przypomina życie prawdziwej istoty stworzonej i tym bardziej jest życiem, jakie powinna wieść ludzkość? (Ten pierwszy). Oczywiście, że ten pierwszy. Doświadczywszy tych trudności, rozumiesz intencje Boga i jednocześnie pojmujesz wiele prawd, a mając zrozumienie prawdy jako fundament, uczysz się jak być człowiekiem, a w twoim człowieczeństwie jest prawda, która działa jako życie. Czy to dodaje ci wartości? Początkowo ludzie nie posiadają absolutnie żadnej prawdy. Są bezwartościowymi nikczemnikami, marniejszymi niż mrówki, i nie zasługują na to, aby żyć, jednak teraz zrozumiałeś prawdę i mówisz oraz postępujesz w zgodzie z nią. Niezależnie od tego, co Bóg każe ci zrobić, potrafisz słuchać i wykonać zadania co do joty, i niezależnie od tego, jakie ustalenia ma dla ciebie Bóg, jesteś w stanie się im podporządkować. Więc czy wciąż będziesz osądzać Boga? Czy będziesz proaktywnie się przeciw Niemu buntować? Jeśli ktoś będzie podżegał cię do buntu przeciwko Bogu, zrobisz to? (Nie). Jeśli ktoś będzie pleść kłamstwa na temat Boga, aby cię zwieść, uwierzysz w nie? (Nie). Nie, nie uwierzysz. Więc nie będziesz buntować się przeciwko Bogu, czy to w subiektywnym, czy w obiektywnym sensie. Tacy ludzie żyją całkowicie pod panowaniem Boga. Czy muszą więc znosić cierpienie dzisiejszych ludzi? Czy w sercach wciąż noszą nienawiść i ból? Czy noszą w nich smutne i bolesne rzeczy? (Nie). W ich sercach nie ma tego bólu. Tacy ludzie we wszystkim, co robią, są zdyscyplinowani i wymagający. Co więcej, gdy coś się dzieje, Bóg dzierży suwerenną władzę, a szatan nie może cię skrzywdzić. Żyjesz jako prawdziwy człowiek. Czy Bóg unicestwiłby takich ludzi? Czy ludzie tego pokroju unicestwiliby samych siebie? (Nie). Nie, nie unicestwiliby się. Są zupełnie innym rodzajem ludzi w porównaniu z dzisiejszymi zepsutymi istotami ludzkimi. Obecnie serca ludzi przepełnia nienawiść i ból. Są w stanie popełnić samobójstwo, walczyć z ludźmi i zabijać ich oraz robić złe rzeczy o każdej porze i w każdym miejscu, sprowadzając katastrofę na świat ludzki. Z kolei ci, którzy zostali zbawieni przez Boga i którzy zyskali prawdę jako życie, mogą współistnieć w pokoju bez walki czy nienawiści. Są w stanie podporządkować się ustaleniom Boga i zrobić to ze zjednoczonymi sercami oraz wysiłkami, aby podążać za każdym słowem Bożym. Wszyscy ci ludzie żyją w słowie Bożym i ciężko pracują, zmierzając w tym samym kierunku. Czy ci ludzie w celu realizowania woli Boga – gdy ty rozumiesz prawdę, on ją rozumie, i ona, i oni ją rozumieją – czy wciąż mogą mieć różne poglądy, będąc razem? (Nie). W ten sposób mogą dojść do punktu, w którym wszyscy żyją w Bożej obecności, w Jego słowie i zgodnie z prawdą, przy czym serca ludzi są zgodne. Czy w takim wypadku między ludźmi wciąż może dochodzić do rzezi i walki? (Nie). Czy ludzie wciąż muszą znosić ból? Nie ma bólu. Tacy ludzie wiodą błogosławione życie bez walki i rzezi. Więc jak ludzie powinni rozporządzać wszystkimi rzeczami, które powierzył im Bóg? (Powinni współistnieć w pokoju). Po pierwsze, powinni współistnieć w pokoju. Po drugie zaś, powinni zarządzać wszystkimi rzeczami w zgodzie z porządkiem i prawami, które ustanowił Bóg. Oznacza to, że cały ten ład i wszystkie prawa oraz istoty żywe należą do ludzkości, są przez nią używane i przynoszą jej korzyści. Ależ wspaniała jest taka ludzkość! W tym czasie środowisko życia ludzkości zostaje przekazane pod ich zarządzanie. Bóg ustanawia ład i prawa dla tego świata dla dobra ludzi, a następnie w niego nie ingeruje. Jeśli pewnego dnia zobaczyłbyś wilka jedzącego królika, co byś zrobił? Musisz pozwolić wilkowi go zjeść. Nie możesz powstrzymać wilka przed jedzeniem królików i sprawić, że będzie żywić się trawą. Jaki błąd byś wówczas popełnił? (Sprzeciwianie się naturalnemu porządkowi świata). Byłoby to sprzeciwianie się naturalnemu porządkowi świata. Króliki jedzą trawę, a wilki mięso, więc musisz uszanować ich nieodłączną naturę i pozwolić im rozwijać się swobodnie. Nie ma potrzeby, by dodatkowo ingerować w ich aktywności oraz styl życia w sztuczny sposób. Nie musisz zarządzać tymi rzeczami – Bóg stworzył je takimi, jakimi powinny być. Jeśli w pewnych miejscach dużo pada i klimat nie jest odpowiedni, zwierzęta muszą migrować. Mówisz tak: „Musimy naprawić to miejsce. Jakim cudem zawsze tu tyle pada? Ciągłe migrowanie musi być dla zwierząt takie męczące!”. Czyż to również nie jest głupota? (Jest). Co jest w tym głupiego? Czyż to nie Bóg ustanowił ten klimat? (Tak). To Bóg ustanowił ten klimat i pozwolił zwierzętom żyć na tych terenach. Czyż to nie Bóg rozporządził ich migrację? (Tak). Czemu więc chcesz się w to wtrącać? Czemu działasz na oślep, opierając się na dobrych intencjach? Co jest dobrego w migracji? Gdy duża grupa zwierząt zostaje na danym obszarze przez pół roku, cała trawa zostaje zjedzona. Jeśli nie pada, a zwierzęta nie chcą odejść, to co wtedy? Będzie musiało padać cały czas. Gdy ziemia jest mokra, nie mogą tam zostać, a trawa nasiąknie wodą deszczową, więc muszą odejść. Migracja sprawia, że ich ciała są sprawne, a trawa ma szansę odrosnąć. Po zjedzeniu większości trawy w innym miejscu zaczyna padać tam śnieg, a one znów zostają wyrzucone, że się tak wyrażę, i muszą szybko migrować gdzie indziej. Wracają wtedy znowu do swojego pierwotnego miejsca. Nie pada, trawa odrosła, a one znów mogą ją jeść. Dzięki temu ekosystem stale utrzymuje równowagę w naturalny sposób. Niektórzy ludzie mówią tak: „Lwy zawsze zjadają gnu – biedaczyska! Nie możemy sprawić, by gnu były mądrzejsze?”. Czemu działasz na oślep, opierając się na dobrych intencjach? Chcesz pokazać, jaki to jesteś dobry? Twoja dobroć posuwa się za daleko. Gdyby gnu były przebiegłe, lwy byłyby głodne. Czy byłbyś w stanie patrzeć na głodujące lwy? Są inni ludzie, którzy mówią tak: „Lwy są złe. Gryzą jelenie i zebry. To takie makabryczne i okrutne!”. Jeśli wytępiłbyś lwy, byłoby za dużo zebr i jeleni. Jaki byłby tego ostateczny rezultat? Cała trawa zostałaby zjedzona, a tereny trawiaste zamieniłyby się w pustynię. Czy byłbyś w stanie to znieść? Czy wciąż chciałbyś działać w zgodzie z tymi dobrymi intencjami? Co więc powinieneś zrobić? Pozwól im się swobodnie rozwijać. Tak to jest ze zwierzętami. Bóg ustanowił ten porządek dawno temu i musisz go zaakceptować, czy tego chcesz, czy nie. Wszystko musi przebiegać tak, jak zostało to ustalone. Jeśli sprzeciwisz się porządkowi naturalnemu, życie nie będzie mogło zostać podtrzymane. Gdy zrozumiesz te wszystkie prawa, będziesz je szanować i postrzegać te rzeczy w zgodzie z nimi. Później dostrzeżesz mądrość suwerennej władzy Boga nad wszystkim. Co więcej, wszystkie te prawa są nieodłączną częścią życia. Jak do tego doszło? (Zaplanował to Bóg). Zaplanował to Bóg. Tak ustalił to Bóg. Ludzie badają nauki ścisłe, biologię i przeróżne obszary nauki. Przeprowadzili tyle lat badań, jednak rozumieją tylko prostą doktrynę i porządek. Nikt nie dostrzega suwerennej władzy Boga ani mądrości w tej doktrynie i zjawiskach. Czemu cały ten ekosystem i łańcuch pokarmowy wyewoluowały do formy tak złożonej i cudownej? Ludzie po prostu wyjaśniają zjawisko lub oznajmiają fakt innym ludziom żyjącym w tym świecie, ale nikt nie potrafi podsumować ani jasno zobaczyć, że to wszystko pochodzi od Boga – to nie wzięło się samo z siebie. Jeśli zgodzimy się z twierdzeniem, że nastąpiło to samoistnie, to dlaczego przez te wszystkie lata nikt nigdy nie widział małpy przemieniającej się w człowieka? Wszystkie te prawa zostały ustanowione przez Boga. Czy mają one cokolwiek wspólnego z małpami człekokształtnymi przemieniającymi się w ludzi? (Nie). Coś takiego nie istnieje. To Bóg wprowadził w życie wszystkie te prawa i cały ten porządek. Jeśli ludziom się poszczęści i przetrwają, wtedy nie tylko będą szanować cały ten porządek i wszystkie te prawa, utrzymywać je i zarządzać nimi, ale, co ważniejsze, to oni będą czerpać z nich największe korzyści. Bóg przygotował to wszystko dla ludzkości, ustanowił to dla ludzi – wszystko zostało stworzone dla ludzkiej przyjemności. Ze wszystkich rzeczy to istoty stworzone, jakimi są ludzie, są najbardziej błogosławione. Ludzie mają język, myślenie, mogą słyszeć głos Boga, rozumieć Jego słowa, mają język, za pomocą którego mogą się z Nim komunikować i są najbieglejsi w rozumieniu słów Bożych. Tym, co sprawia, że są najbardziej błogosławieni, jest fakt, że Bóg dał im największy kapitał, przy pomocy którego mogą otrzymać zbawienie i stanąć przed Jego obliczem. Ostatecznie ludzie będą musieli zarządzać wszystkim, co zrobił Bóg, oraz całym tym porządkiem i wszystkimi prawami, które ustanowił, a także je podtrzymywać. Ludzie, którzy tylko badają, niszczą i wypaczają ten porządek i te prawa oraz im szkodzą, muszą zostać starci na proch. Ludzie doświadczyli tylu trudności. Czy piękne przeznaczenie, w które ludzie wierzą w głębi serca, za którym podążają i tęsknią, naprawdę istnieje? Tak naprawdę ono nie istnieje. To tylko pragnienie oraz ambicja ludzi, różniące się od tego, co Bóg chce im dać. To dwie różne rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Dlatego część polegająca na „dźwiganiu ciężkiego brzemienia” w znoszeniu upokorzeń i dźwiganiu ciężkiego brzemienia nie istnieje w ludziach. Co mam przez to na myśli? To, że to piękne przeznaczenie, w które wierzysz, i to, co chcesz osiągnąć w ramach ambicji i pragnień, które nosisz głęboko w sercu, w ogóle nie istnieje. Niezależnie od tego, ile trudów i poniżeń zniesiesz, ostatecznie przeznaczenie, za którym tęsknisz, rzeczy, które pragniesz osiągnąć, osoba, którą chcesz się stać i stopień, w jakim chcesz być błogosławiony, nie mają sensu. To nie są rzeczy, które Bóg chce ci dać. Jaki jeszcze problem tu występuje? Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia ma miejsce wtedy, gdy ludzie ukrywają swoje prawdziwe umiejętności, znosząc poniżenie, a następnie znoszą poniżenie, aby osiągnąć swoje cele. Jakie są ich cele? To ideały, a nawet pragnienia drzemiące głęboko w ich sercach. A zatem gdy wierzący doświadczają trudności, czy robią to w celu spełnienia jakiegoś pragnienia? (Nie). Jaki więc jest ich cel? Gdy wierzący doświadczają trudności, czy cel, który chcą osiągnąć, jest pozytywny, czy negatywny? (Pozytywny). Czy ma on związek z pragnieniami? (Nie). Na czym więc polega ten pozytywny cel? (Na odrzuceniu zepsutego usposobienia, staniu się prawdziwą osobą oraz życiu w lepszy sposób). Na odrzuceniu zepsutego usposobienia, staniu się prawdziwą osobą oraz życiu w lepszy sposób. Na czym jeszcze? Na tym, aby stać się osobą, która zostanie zbawiona i która już nie zbuntuje się przeciwko Bogu. Czy ludzie chcą stać się kimś takim jak Hiob lub Piotr? (Tak). Czyż nie taki właśnie jest cel? (Tak). Czy ma on związek z pragnieniami? (Nie). Cel ten jest właściwym dążeniem oraz jest celem i ścieżką, które Bóg wyznaczył dla ludzi. To jest stosowne. To dlatego mówię, że cierpienie, którego doznajesz z powodu właściwego dążenia, nie jest znoszeniem upokorzeń. Przeciwnie – jest tym, za czym ludzie powinni podążać, oraz ścieżką, którą powinni kroczyć. Czy ci ludzie, którzy w głębi serca uważają, że są kimś, kto znosi poniżenie, mogą dostać się na tę ścieżkę? Nie mogą, tak jak nie mogą osiągnąć tego celu.
Czy gdy teraz przyjrzymy się wyrażeniu „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia”, jest ono prawdą? (Nie). Nie jest prawdą ani kryterium postępowania ludzi, ich zachowania ani chwalenia Boga. Czy ludzie muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, aby zostać zbawionymi przez Boga? (Nie). Czy mówienie, że zbawienie osiąga się poprzez znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia, jest właściwe, czy też niewłaściwe? (Niewłaściwe). Czemu jest ono niewłaściwe? Znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia nie jest praktykowaniem prawdy, więc jak tacy ludzie mieliby osiągnąć zbawienie? To jak mówienie, że ktoś zabijał ludzi, był podpalaczem i zrobił wiele złych rzeczy, aby w końcu stać się „przywódcą uwielbianym przez ludzi”. Czyż mówienie tych dwóch rzeczy to nie jest mniej więcej to samo? (Owszem). To właśnie oznacza. Najwyraźniej kroczą oni ścieżką nikczemności, a jednak stają się pozytywną osobą. To sprzeczność. Jeśli powiedzielibyśmy, że ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, aż w końcu osiągnął zgodność z Bogiem, lub że ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, a ostatecznie wytrwał próby, albo ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, aby w końcu wykonać zadanie wyznaczone przez Boga – które z tych stwierdzeń są poprawne? (Żadne z nich). Żadne z nich nie jest poprawne. Czy słuszne jest stwierdzenie, że ktoś znosił upokorzenia i dźwigał ciężkie brzemię, szerząc ewangelię w całej wiosce? (Nie). Widzę, że niektórzy ludzie nie są pewni, myśląc sobie: „Czy to słuszne stwierdzenie? Mnie wydaje się słuszne, czyż nie? Jest wiele sytuacji, w których ludzie muszą znosić upokorzenia i dźwigać ciężkie brzemię, gdy szerzą ewangelię i niosą świadectwo o Bogu”. Używanie tego wyrażenia w tym kontekście jest właściwe, czyż nie? (Nie, nie jest). Czemu nie? Powiedzcie Mi. (Ponieważ efekt osiągany przez znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia nie jest pozytywny). Czy to jest właściwe zastosowanie? Zagłębcie się w to, dlaczego to wyrażenie jest błędne. Dokładnie to przeanalizujcie. „Znosząc upokorzenia i dźwigając ciężkie brzemię podczas głoszenia ewangelii, nawrócili wielu ludzi, przynieśli pozytywne rezultaty i szerzyli imię Boga”. Czy nie wiecie, czy to stwierdzenie jest poprawne? Jeśli zastosujemy je zgodnie ze wszystkimi stwierdzeniami, które dziś omówiliśmy, to użycie tego wyrażenia w tej sytuacji byłoby niepoprawne, jednak jeśli pójdziemy o krok dalej i zastanowimy się, jak podczas głoszenia ewangelii potencjalni odbiorcy biją ewangelistów, krzyczą na nich oraz ich odsyłają, czy to liczy się jako znoszenie upokorzeń? (Nie). A więc czym to jest? (Trudnościami, których muszą doświadczyć wierzący, głosząc ewangelię). Zgadza się. To trudy, których ludzie muszą doświadczyć. To ich obowiązek, ich zobowiązanie oraz zadanie, które wyznaczył im Bóg. To bolesne w ten sam sposób, co poród – czyż nie jest to cierpienie, które trzeba znieść? (Owszem). Jeśli kobieta powiedziałaby do swojego dziecka: „Zniosłam upokorzenia i dźwigałam ciężkie brzemię, aby sprowadzić cię na ten świat”, czy byłoby to właściwe? (Nie). Nacierpiała się, więc czemu mówienie tego jest niewłaściwe? Bo to trud, który musi znieść. Na przykład, jeśli wilk godzinami polowałby na królika i złapawszy go, powiedziałby: „Zniosłem upokorzenie i dźwigałem ciężkie brzemię, aby zjeść królika”, czy to byłoby słuszne? (Nie). Aby zjeść królika, wilk musi coś poświęcić. Królik nie będzie po prostu sobie siedział i czekał, aż wilk go zje. Jakie zadanie jest takie proste? Niezależnie od zadania, zawsze musimy coś poświęcić. To nie jest znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia. Jak właśnie dokładnie skategoryzowaliśmy wyrażenie „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia”? (Jako negatywne). Skategoryzowaliśmy je jako negatywne, pejoratywne wyrażenie, stanowiące logikę i filozofię życiową szatana. Nie ma ono nic wspólnego z wiarą w Boga czy pozytywnymi rzeczami. Jeśli ktoś mówi: „Od lat szerzę ewangelię. Naprawdę znosiłem upokorzenia i dźwigałem ciężkie brzemię!”, nie jest to właściwe. Głoszenie ewangelii jest twoją odpowiedzialnością i trudami, które powinieneś znosić. Nawet jeśli nie głosisz ewangelii, czyż samo życie nie wystarczy, byś napotkał trudności? To trudności, których ludzie muszą doświadczyć – są one stosowne. Wyrażenie „znoszenie upokorzeń i dźwiganie ciężkiego brzemienia” zasadniczo zostało wyplenione z domu Bożego. Jeśli ktoś znów użyje tego wyrażenia, jak to zinterpretujesz? Jeśli ktoś powie tak: „Znosiłem upokorzenia i dźwigałem ciężkie brzemię w więzieniu, aby nie być Judaszem”, to czy to stwierdzenie jest prawidłowe? (Nie). Dlaczego nie? „Aby nie być Judaszem” to bardzo sprawiedliwy cel i sprawiedliwe wyrażenie, więc dlaczego nie jest znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia? (Osoba wierząca nie powinna być Judaszem). Zgadza się. Gdzie w tym sens, żeby wierzący był Judaszem? Czyż nie jest czymś niedorzecznym mówienie, że niebycie Judaszem jest znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia? Twoją misją jest dawanie świadectwa o Bogu. Istoty stworzone powinny trwać przy tym świadectwie oraz tej postawie. Szatan nie jest godny pochwały człowieka. Ludzie powinni wielbić jedynie Boga, a robienie tego jest zupełnie naturalne i uzasadnione. Gdy szatan próbuje nagiąć cię do swojej woli, powinieneś stać przy swoim świadectwie o Bogu, zrzec się swojego życia i nie być Judaszem. To nie jest równoznaczne ze znoszeniem upokorzeń i dźwiganiem ciężkiego brzemienia. Teraz już jasno wyjaśniłem to wyrażenie. Jeśli ktoś znów powie, że znosi upokorzenia i dźwiga ciężkie brzemię, jak powinniście zareagować? Zrozumieją, jeśli pozwolicie im wysłuchać kazania, które dzisiaj wygłosiłem. To najłatwiejszy sposób.
C. Nieugięta wola walki
Trzecim przejawem spania na chruście i lizania żółci jest nieugięta wola walki. Jakim rodzajem usposobienia jest nieugiętość? To aroganckie usposobienie. Jak ludzie mogą nigdy nie ponosić porażek? Jak mogą nigdy nie robić ani mówić nic złego, ani nie popełniać błędów? Musisz to przyznać: „Jestem zwykłym człowiekiem, normalnym człowiekiem. Mam wady i braki. Zdarza mi się źle postąpić i źle coś powiedzieć. Jestem w stanie robić złe rzeczy i obierać złą ścieżkę. Jestem zwykłym człowiekiem”. Co więc oznacza nieugiętość? Mówimy o niej, jeśli ktoś ponosi porażkę, napotyka komplikacje bądź zbacza z właściwej ścieżki, jednak nie przyjmuje tego do wiadomości. Po prostu z uporem idzie naprzód. Ponosi porażkę, ale nie zniechęca się ani nie przyznaje się do swoich błędów. Nieważne, ile ludzi go zgani lub potępi, nie zawróci. Uparcie walczy, pracuje i podąża w swoim kierunku i ku swojemu celowi, nie zważając na koszty. Właśnie do takiego rodzaju mentalności się to odnosi. Czyż taki rodzaj mentalności nie jest całkiem skuteczny w inspirowaniu ludzi? W jakich sytuacjach zwykle używa się odniesień do „nieugiętości”? W każdym rodzaju sytuacji. Gdzie tylko istnieją zepsuci ludzie, istnieje to pojęcie, ta mentalność. Po co więc ludzie pokroju szatana stworzyli to pojęcie? Aby ludzie nigdy nie zrozumieli siebie samych, nie rozpoznali swoich pomyłek i nie zaakceptowali ich. Aby ludzie nie dostrzegali tylko swojej kruchej, słabej i nieudolnej strony, a dostrzegali tę stronę, która jest zdolna, potężna i niezłomna, aby nie lekceważyli samych siebie, ale uważali się za kompetentnych. Więc o ile tylko wydaje ci się, że coś potrafisz, tak też jest. O ile uważasz, że możesz odnosić sukcesy, nie poniesiesz porażki, a o ile myślisz, że możesz należeć do elity, tak będzie. O ile masz determinację i stanowczość, tę ambicję i pragnienie, to osiągniesz te wszystkie rzeczy. Ludzie nie są nieistotni – są potężni. Niewierzący używają takiego powiedzenia: „Chcieć to móc”. Niektórzy ludzie zakochują się w tym powiedzeniu, gdy tylko je usłyszą: „Wow, chcę dziesięciokaratowy diament – to znaczy, że mogę go zdobyć? Chcę Mercedesa Benza – to znaczy, że mogę go zdobyć?”. Czy zdobędziesz te wszystkie rzeczy, których zapragniesz? (Nie). To powiedzenie jest błędnym przekonaniem. Mówiąc wprost, arogancja ludzi, którzy wierzą w postawę polegającą na nieugiętości i ją uznają, nie zna granic. Którym ze słów Bożych bezpośrednio przeczy sposób myślenia takich ludzi? Bóg wymaga od ludzi, by zrozumieli samych siebie oraz postępowali praktycznie, twardo stąpając po ziemi. Ludzie mają skażone skłonności, mają swoje braki i usposobienie, które opiera się Bogu. Wśród ludzkości nie ma ludzi idealnych, nikt nie jest idealny, wszyscy są zwykłymi ludźmi. Do jakiego zachowania Bóg wezwał ludzi? (Do zachowywania się w ułożony sposób). Aby zachowywali się w ułożony sposób i trzymali się swojej roli jako istoty stworzone w sposób praktyczny. Czy Bóg kiedykolwiek wymagał od ludzi nieugiętości? (Nie). Nie. Co więc Bóg mówi o ludziach podążających złą ścieżką lub ujawniających zepsute usposobienie? (Mówi im, aby je uznać i zaakceptować). Uznaj to i zaakceptuj, następnie zrozum to, zmień się na lepsze i osiągnij praktykowanie prawdy. W przeciwieństwie do tego o nieugiętości mówimy, gdy ludzie nie rozumieją swoich problemów, nie rozumieją swoich błędów ani nie akceptują ich, w żadnym wypadku nie zmieniają się na lepsze ani nie pokutują, a już na pewno nie akceptują suwerennej władzy i ustaleń Boga. Nie tylko nie próbują dowiedzieć się, jakie dokładnie jest przeznaczenie ludzi czy jakie są rozporządzenia i ustalenia Boże – nie tylko nie zgłębiają tych rzeczy, ale zamiast tego biorą swój los we własne ręce, to oni chcą mieć ostatnie słowo. Co więcej, Bóg wymaga od ludzi, by zrozumieli samych siebie, by dokładnie postrzegali i oceniali samych siebie, oraz robili to, w czym są dobrzy, w praktyczny, ułożony sposób, wkładając w to całe serce, umysł i duszę, podczas gdy szatan sprawia, że ludzie w pełni wykorzystują swoje aroganckie usposobienie oraz popuszczają mu cugle. Sprawia, że ludzie chcą być nadludźmi, chcą być wspaniali, a nawet mieć supermoce – sprawia, że ludzie są tym, czym nie mogą być. Jaka jest więc filozofia szatana? Taka, że nawet jeśli się mylisz, to wcale się nie mylisz, i o ile masz mentalność polegającą na nieprzyznawaniu się do porażki oraz nieugiętości, prędzej czy później nadejdzie dzień, w którym dołączysz do elit i w którym ziszczą się twoje pragnienia i cele. A więc czy w pewnym sensie nieugiętość nie oznacza, że posuniesz się do wszystkiego, aby coś osiągnąć? Aby osiągnąć swoje cele, nie możesz przyznawać, że jesteś zdolny do porażki, nie możesz uważać, że jesteś osobą zwyczajną ani uważać, że jesteś w stanie podążać złą ścieżką. Ponadto musisz bez skrupułów używać wszelkich metod i intryg, aby urzeczywistnić swoje ambicje i pragnienia. Czy coś w nieugiętości sprawia, że ludzie podchodzą do swojego losu z postawą oczekiwania i podporządkowania się? (Nie). Nie. Ludzie nalegają, aby brać swój los całkowicie w swoje ręce – chcą kontrolować własne przeznaczenie. Nieważne, czy chodzi o to, w którą stronę pójdą, czy zostaną pobłogosławieni, czy jaki styl życia będą prowadzić – muszą mieć ostatnie słowo we wszystkim. Niewierzący używają takiego powiedzenia: „Szczęście sprzyja przygotowanym”. Jakiego rodzaju jest to powiedzenie? Wielu ludzi przygotowuje się latami, spędza całe życie na przygotowaniach, jednak umiera, zanim uśmiechnie się do nich szczęście. Skąd się bierze łut szczęścia? (Pochodzi on od Boga). Jeśli Bóg nie przygotuje dla ciebie danej sposobności, czy jakakolwiek ilość przygotowania przyniesie ci jakikolwiek pożytek? (Nie). Jeśli Bóg nie planuje dać ci danej szansy i nie jest ci ona przeznaczona, to nieważne, ile lat spędzisz na przygotowaniach – co ci to da? Czy Bóg się nad tobą zlituje i da ci szansę, bo spędziłeś tyle lat na przygotowaniach? Czy Bóg to zrobi? (Nie). Szczęście będzie ci sprzyjać, jeśli tak zarządzi Bóg, a jeśli Bóg zarządzi inaczej, to nie będzie ci ono sprzyjać. Czy jest jakiś pożytek z nieugiętości? (Nie). Niektórzy ludzie mówią: „Nigdy się nie uginam. Biorę swój los we własne ręce!”. Ich słowa są płomienne, ale to, czy są oni w stanie coś osiągnąć, nie zależy od nich. Na przykład, pewna kobieta chce mieć syna. Rodzi kilkoro dzieci, ale wszystkie okazują się być dziewczynkami. Inni ludzie mówią jej, że nie powinna mieć więcej dzieci, że syn nie jest jej pisany, ale ona nie ustępuje i mówi tak: „Nie wierzę w to. Nie ugnę się!”. Gdy jej dziesiąte z kolei dziecko również jest dziewczynką, w końcu ustępuje: „Zdaje się, że syn nie jest mi pisany”. Czy dalej jest nieugięta? Czy dalej ma pewność siebie? Czy odważy się mieć więcej dzieci? Nie, nie odważy się. Inna osoba prowadzi firmę i planuje zarobić pięćset tysięcy dolarów w dwa lata. Po tym, jak przez pierwsze pół roku nic nie zarobi, mówi: „Nieważne. Brak zarobionych pieniędzy w pierwszym półroczu nie ma znaczenia. Upewnię się, że zarobię coś w drugiej połowie roku”. Gdy mija ponad rok, a ktoś taki dalej nic nie zarobił, i tak się nie poddaje: „Nie ugnę się. Wierzę, że wszystko jest w naszych rękach – mam mnóstwo możliwości!”. Po dwóch latach nie zarobił pięćdziesięciu tysięcy, o pięciuset nawet nie wspominając. Myśli, że nie miał wystarczająco czasu i doświadczenia, więc studiuje przez kolejne dwa lata. Po upływie czterech lat nie tylko nie zarobił pięciuset tysięcy dolarów, ale też stracił niemal cały kapitał, ale on wciąż jest nieugięty: „Pieniądze są mi pisane. Jak to możliwe, że nie jestem w stanie zarobić pięciuset tysięcy dolarów?”. Gdy minie niemal dziesięć lat, czy wciąż będzie mieć cel zarobienia pięciuset tysięcy dolarów? Jeśli znów go spytasz, ile planuje zarobić w tym roku, odpowie tak: „Och, oby tylko starczyło na życie”. Czy nadal jest nieugięty? Poniósł porażkę, prawda? Czemu poniósł porażkę? Czy stało się tak, ponieważ jego docelowe zarobki były zbyt wysokie? Czy to w tym tkwi sęk? Nie. Czy mowa o majątku ludzi, o ich dzieciach, o trudnościach, jakie napotykają w życiu, czy o tym, dokąd idą i kiedy – nie mogą o tym decydować. Niektórzy ludzie chcą pracować w administracji publicznej, jednak nigdy nie będą mieć takiej możliwości – czy winny jest tu brak umiejętności? Mają zdolności, są wyrachowani i wiedzą, jak podlizywać się ludziom, więc czemu tak ciężko jest im zostać urzędnikiem państwowym? Jest wielu ludzi mniej zdolnych od nich, którzy zostali urzędnikami i wielu ludzi, na których patrzą oni z góry, a którzy zostali urzędnikami. Ci ludzie potrafią rozmawiać z innymi, mają prawdziwy talent i zdobyli dobrą edukację, więc czemu tak trudno zostać im urzędnikami państwowymi? Gdy byli młodzi, nigdy się nie uginali, ale gdy się zestarzeli i wciąż byli tylko pracownikami biurowymi, w końcu ustąpili, mówiąc tak: „Los człowieka jest wyznaczony przez Niebo. Jeśli coś jest ci pisane, to nadejdzie. Jeśli nie, nie można tego zdobyć żadnym wysiłkiem”. Pogodzili się ze swoim przeznaczeniem, czyż nie? Co stało się z ich nieugiętą mentalnością? Ludzie są upokorzeni w obliczu faktów.
Co przynosi ludziom nieugięta mentalność? Podsyca ich pragnienia i ambicje. Nie wywiera na ludziach pozytywnego wpływu ani nie zapewnia im przewodnictwa. Zamiast tego wywiera na nich negatywny, szkodliwy wpływ. Sami zaś ludzie nie mają pojęcia o swoim miejscu we wszechświecie, nie mają pojęcia o losie, jaki zaplanowało dla nich Niebo, ani o suwerennej władzy czy ustaleniach Boga. Co więcej, stali się też zależni od tej tak zwanej podpory mentalnej. Co ostatecznie dzieje się, gdy ludzie są w sytuacji, w której mogą jedynie zostać sprowadzeni na manowce? Wykonują mnóstwo pracy na marne i mnóstwo pracy bezużytecznej. Aby ludzie mogli osiągnąć swoje cele, po pierwsze ich ciała i umysły muszą doświadczyć niemałej ilości straty i traumy, i z pewnością też uczynili wiele zła, aby ziścić swoje pragnienia, ambicje i cele. Jakie konsekwencje sprowadzi to na ludzi w ich następnym życiu? Sprowadzi to na nich jedynie karę. Tym, co zepsute usposobienie sprowadza na ludzi, są ambicja i pragnienia. Czy którakolwiek z rzeczy, do których skłaniają ludzi ambicje i pragnienia, jest słuszna? Czy którakolwiek z nich jest zgodna z prawdą? (Nie). Czym są te rzeczy? Są to jedynie akty zła. Co obejmuje to zło? Bycie wyrachowanym względem innych, nabieranie, krzywdzenie i oszukiwanie innych. Ludzie kończą ze zbyt dużym długiem wobec innych i mogą odrodzić się jako zwierzę w następnym życiu. Osoba, której są winni najwięcej, którą najbardziej oszukali i nabrali, będzie właścicielem domu, w którym będą żyć jako zwierzęta, nie potrafiąc mówić i wykonując rozkazy ludzi. Nawet jeśli odrodzą się jako człowiek, ich życie będzie naznaczone niekończącymi się trudnościami. Muszą zapłacić za to, co wcześniej czynili. To właśnie ta negatywna konsekwencja z tego wyniknie. Jeśli nie kierowałoby nimi pojęcie „nieugiętości”, ich ambicje i pragnienia nie byłyby podsycane, a jeśli nie ziściłyby się one w ciągu dwóch czy trzech lat, najpewniej by je porzucili, ale gdy tylko szatan zacznie dolewać oliwy do ognia, ich pragnienia stają się silniejsze i większe. Wielkość pragnień sama w sobie nie jest problemem, ale sprawia, że ludzie wkraczają na nikczemną ścieżkę. Gdy ktoś kroczy ścieżką nikczemności, to czy może robić dobre rzeczy? Czy może postępować z człowieczeństwem? Nie, nie może. Użyje wszelkich środków, aby osiągnąć swoje cele, przysięgnie, że nie spocznie, dopóki nie zostaną one osiągnięte i będzie w stanie posunąć się do najróżniejszych złych uczynków. Spójrzcie tylko, czy są przypadki, w których dzieci zabijają własnych rodziców, aby zdobyć ich majątek? (Tak). Jest zbyt wiele przypadków, w których ludzie gołymi rękami zabijają swoich przyjaciół i bliskich dla własnego interesu. Gdy dwóch ludzi napotyka tę samą korzystną okazję i muszą o nią walczyć, użyją wszelkich możliwych środków, aby ją zdobyć. Jakie są ich przekonania w kluczowym momencie? „Nie ugnę się. Tym razem w żadnym wypadku nie mogę odnieść porażki. Jeśli przegapię tę szansę, być może przez resztę życia nie spotka mnie taka dobra okazja. Więc tym razem muszę wygrać. Koniecznie muszę wykorzystać tę sposobność. Nieważne, kto stanie na mojej drodze, zabiję wszystkich bez wyjątku!”. Do czego koniec końców dochodzi? Zabijają tę drugą osobę. Może i osiągnęli i spełnili swoje cele oraz pragnienia, ale też dopuścili się zła, co doprowadziło do katastrofy. Mogą przez całe życie czuć niepokój w sercu, mogą czuć się oskarżani, lub mogą być zupełnie nieświadomi. Jednak fakt, że czegoś nie dostrzegają, nie oznacza, że Bóg nie zdefiniował tej kwestii. Bóg ma sposób na obchodzenie się z takimi rzeczami. Może ta osoba w tym życiu osiągnęła swoje cele, może jej się udało, ale w następnym życiu będzie musiała zapłacić ogromną cenę za to, co zrobiła, co pewnie było złym uczynkiem. Będzie musiała zapłacić za to w innym życiu, albo w dwóch czy trzech kolejnych wcieleniach, a może nawet przez całą wieczność. To zbyt okropna cena! Jak więc do tego doszło? Powodem było jedno pojęcie, jeden pogląd. Ta osoba chcę zdobyć tę szansę. Nie przyznaje się do porażki, nie poddaje się i nie pozwala sobie na fiasko. Chce mocno chwycić tę okazję w swoje ręce. W rezultacie doprowadza to do katastrofy. Gdy już dojdzie do katastrofy, rok czy dwa nie wystarczą, aby zapłacić za jej skutki i je zrekompensować. Czyż ta cena nie jest zbyt wysoka? Życie ludzi trwa osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt lat, albo krócej: pięćdziesiąt, sześćdziesiąt lat. Nieważne, jakie zyskałeś korzyści, status, pieniądze lub inne materialne rzeczy, będziesz świadomie czerpać z nich korzyści przez dwadzieścia czy trzydzieści lat. Jednak możliwe, że przyjdzie ci zapłacić cenę w każdym ze swoich żyć, przez resztę wieczności za owe dwadzieścia czy trzydzieści lat uciechy. Czyż to nie jest zbyt wysoka cena? (Tak). Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nie rozumieją prawdy ani nie zdają sobie sprawy, że Bóg ma suwerenną władzę nad wszystkimi tymi rzeczami. Dlatego więc są w stanie głupio postępować na rzecz swojego samolubnego pragnienia, chwilowego, zaślepiającego pragnienia motywowanego interesem własnym, zdominowani pewnymi wyobrażeniami lub logiką szatana, które pozostawiają ich z wiecznym żalem. „Wieczny” nie oznacza dwudziestu czy trzydziestu lat w tym życiu, muszą cierpieć w każdym życiu – również w tym. Ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nie rozumieją tych rzeczy, ale jeśli ludzie, którzy wierzą w Boga, nie pojmują prawdy lub nie znają Boga, również ich nie zrozumieją. Niektórzy ludzie nie robią rzeczy, które są ewidentnie złe. Gdy patrzysz na nich z zewnątrz, nie zabijają ludzi, niczego nie podpalają ani otwarcie nie zastawiają pułapek na innych ludzi, jednak mają wiele sekretnych taktyk. W oczach Boga charakter tego rodzaju zła oraz ewidentnego zła jest jednakowy. Co mam na myśli, mówiąc, że mają one jednakowy charakter? To, że z punktu widzenia Boga, zasady, których On używa, by potępiać te rzeczy, są jednakowe. Używa tych samych metod i tych samych elementów prawdy, aby je potępić. Bóg potępia wszystkie te czyny tych ludzi, niezależnie od ich motywacji ani tego, czy dokonali ich w domu Bożym, czy w świecie poza nim. Jeśli wierzysz w Boga, ale wciąż robisz te rzeczy, czy wynik, jaki ostatecznie przygotuje dla ciebie Bóg, będzie różnić się od wyniku osób niewierzących? Powiedz Mi, czy Bóg będzie wobec ciebie pobłażliwy i zmieni swoje sprawiedliwe usposobienie dlatego, że wierzysz w Niego od wielu lat i przez kilka lat świadczyłeś usługi dla kościoła? Wydaje się to wam możliwe? Absolutnie nie jest to możliwe. Co mam przez to na myśli? Jeśli nie rozumiesz prawdy, zło, które wyrządzasz, jest złem, i gdy ją rozumiesz, owo zło wciąż jest złem. Z punktu widzenia Boga wszystko to jest złem. Te dwa rodzaje zła są sobie równe. Nie ma między nimi różnicy. O ile coś nie jest zgodne z prawdą, jest złe. Z punktu widzenia Boga charakter tych dwóch rzeczy się nie różni. Jako że obie są złe, w obu przypadkach ludzie muszą zapłacić za wyrządzone przez siebie zło – muszą ponieść konsekwencje. To sprawiedliwe usposobienie Boga. Bez względu na to, czy w to wątpisz, czy wierzysz, to właśnie robi Bóg i tak definiuje rzeczy. Co chcę wam przez to powiedzieć? Chcę oświadczyć wam wszystkim pewien fakt: Nie powinniście dochodzić do wniosku, że „Bóg mnie wybrał, czyli cieszę się jego aprobatą. Rozumiem wiele prawd. Jeśli popełnię jakiś zły uczynek, Bóg nie zdefiniuje tego ani nie potępi. Mogę robić, co chcę. Mogę czynić zło, które mam na rękach, pod pretekstem znoszenia cierpień za praktykowanie prawdy. Wtedy Bóg tego nie potępi, czyż nie?”. Mylisz się. Zasady Boga dotyczące potępiania zła są takie same. Nieważne, gdzie do niego dochodzi czy w jakiej grupie ludzi. Bóg nie czyni różnicy między rasami ani tym, czy kogoś wybrał, czy nie. Bez względu na to, czy ktoś jest osobą wierzącą, czy niewierzącą, Bóg widzi ludzi w tym samym świetle. Rozumiecie to? (Tak, rozumiemy).
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.