Co to znaczy dążyć do prawdy (7) Część trzecia
W następnej kolejności omówię powiedzenie „Poświęcaj własne interesy dla dobra innych”. Maksyma ta odnosi się postulowanej przez tradycyjną chińską kulturę cnoty, którą ludzie uważają za szlachetną i wspaniałą. Opinie te są rzecz jasna nieco przesadzone i nierealistyczne, ale nie zmienia to faktu, że postępowanie zgodnie z tą maksymą powszechnie uznawane jest za cnotę. Gdy tylko ktoś sobie o niej pomyśli, w jego umyśle pojawiają się takie obrazy: ludzie nakładający sobie jedzenie podczas wspólnego posiłku, ale zostawiający najlepsze kawałki dla innych; ludzie wpuszczający innych przed siebie w kolejce do sklepu spożywczego; ludzie pozwalający innym wcześniej kupić bilety na dworcu czy na lotnisku; ludzie przepuszczający innych podczas spaceru czy jazdy samochodem… Wszystko to są „piękne” przykłady stosowania się do sentencji „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Każda z tych scen pokazuje, jak ciepłe, harmonijne, szczęśliwe i spokojne jest społeczeństwo i świat. Poziom szczęścia jest tak wysoki, że przekracza wszelkie normy. Jeśli ktoś zapyta jednego z ludzi: „Dlaczego jesteś taki szczęśliwy?”, odpowie: „Tradycyjna kultura chińska zaleca poświęcanie własnych interesów dla dobra innych. Wszyscy wcielamy tę ideę w życie i w ogóle nie sprawia nam to żadnych trudności. Po prostu czujemy się tacy pobłogosławieni”. Czy takie obrazy przemknęły przez wasze myśli? (Tak). Gdzie można znaleźć takie obrazy? Można je znaleźć na plakatach z festiwalu wiosny, które przed latami dziewięćdziesiątymi dwudziestego wieku wieszano na ścianach podczas chińskiego Nowego Roku. Można je znaleźć w ludzkich umysłach, a nawet w tak zwanych mirażach lub zamkach stawianych na piasku. Krótko mówiąc, takie sceny nie istnieją w prawdziwym życiu. „Poświęcanie własnych interesów dla dobra innych” jest też rzecz jasna postulowanym przez moralistów wymogiem i kryterium moralnym. Jest to maksyma dotycząca moralnego postępowania człowieka, która wymaga, żeby ludzie przed podjęciem działania brali najpierw pod uwagę innych. Powinni najpierw uwzględnić interesy innych, a nie własne. Powinni myśleć o innych i nauczyć się poświęcać – czyli muszą porzucić własne interesy, roszczenia, pragnienia i ambicje, a nawet zrezygnować ze wszystkiego, co do nich należy, i myśleć przede wszystkim o innych. Niezależnie od tego, czy wymóg ten jest możliwy do zrealizowania przez człowieka, należy najpierw zadać pytania: Jacy ludzie głoszą ten pogląd? Czy rozumieją człowieczeństwo? Czy rozumieją instynkty i istotę człowieczeństwa tego stworzenia, jakim jest człowiek? Absolutnie tego nie rozumieją. Ludzie, którzy propagują to powiedzenie, muszą być niezwykle naiwni, nakładając na człowieka nierealistyczny wymóg poświęcania własnych interesów dla dobra innych – na człowieka, samolubną istotę, która nie tylko posiada swoje myśli i wolną wolę, ale też całą masę ambicji i pragnień. Bez względu na to, czy ludzie są w stanie spełnić ten wymóg, to biorąc pod uwagę istotę i instynkty ludzi jako stworzeń, moraliści, którzy go postawili, byli zaprawdę nieludzcy. Dlaczego mówię, że byli nieludzcy? Bowiem, na przykład, gdy ktoś jest głodny, będzie instynktownie odczuwał swój własny głód i nie będzie się zastanawiał, czy ktoś inny też jest głodny. Powie: „Jestem głodny. Chcę coś zjeść”. Najpierw będzie myślał o sobie. Jest to normalne, naturalne i właściwe. Nikt, kto sam jest głodny, nie wystąpi przeciw swoim własnym odczuciom i nie zapyta: „Co chcesz zjeść?”. Czy to normalne, żeby ktoś, kto sam jest głodny, pytał inną osobę, co tamta chce do jedzenia? (Nie). Nocą, gdy ktoś jest zmęczony i wykończony, powie: „Jestem zmęczony. Chcę iść spać”. Nikt nie powie: „Jestem zmęczony, więc czy możesz położyć się spać za mnie? Kiedy śpisz, jakoś czuję się mniej zmęczony”. Czy nie byłoby to nienormalne, gdyby ktoś wyraził się w ten sposób? (Byłoby). Wszystko, co ludzie są w stanie myśleć i robić instynktownie, służy ich własnemu dobru. Radzą sobie całkiem dobrze, jeśli tylko są w stanie o siebie zadbać – taki jest ludzki instynkt. Jeśli potrafisz żyć niezależnie do tego stopnia, że możesz mieszkać i zajmować się różnymi sprawami samodzielnie, umiesz o siebie zadbać, wiesz, że należy udać się do lekarza, gdy dopadnie cię jakaś choroba, rozumiesz, co trzeba zrobić, żeby wyzdrowieć, jeśli zachorujesz, i wiesz, jak rozwiązać rozmaite problemy i trudności, które pojawiają się w życiu, to już radzisz sobie całkiem dobrze. Jednakże maksyma „Poświęcaj własne interesy dla dobra innych” wymaga od ciebie porzucenia tych nieodzownych rzeczy i zachowań na rzecz innych; nierobienia niczego dla siebie, lecz brania pod uwagę interesów innych i robienia wszystkiego dla ich dobra – czyż to nie jest nieludzkie? Moim zdaniem jest to wręcz pozbawianie ludzi prawa do życia. Podstawowe potrzeby życiowe są czymś, o co powinieneś zadbać sam, więc dlaczego inni mieliby poświęcać swoje własne interesy, aby je zaspokajać i doglądać tego za ciebie? Jakiego człowieka by to z ciebie uczyniło? Czy jesteś w jakiś sposób upośledzony umysłowo, niepełnosprawny, a może jesteś jakimś zwierzątkiem domowym? Wszystkie tego typu rzeczy ludzie powinni robić instynktownie – dlaczego inni mieliby rzucać to, co powinni robić, i poświęcać swoją energię, żeby załatwić takie sprawy za ciebie? Czy to by było na miejscu? Czy zatem nie jest tak, że ów wymóg poświęcania własnych interesów dla dobra innych to tylko taka gadanina? (Jest tak). Jak ona brzmi i skąd się wzięła? Czyż nie stworzyli jej owi tak zwani moraliści, pozbawieni nawet szczątkowego zrozumienia ludzkich instynktów, potrzeb i istoty, a zrobili to po to, żeby zamanifestować swoją wyższość moralną? (Tak było). Czyż to nie jest nieludzkie? (Jest). Gdyby każdy poświęcał swoje interesy dla dobra innych, to jak miałby się zajmować własnymi sprawami? Czy naprawdę postrzegasz wszystkich ludzi jako niepełnosprawnych, niezdolnych do kierowania własnym życiem, jako idiotów, upośledzonych umysłowo czy imbecyli? Jeśli nie, to czemu masz poświęcać własne interesy dla dobra innych i oczekiwać, że inni zrobią to samo dla ciebie? Nawet niektórzy ludzie z niepełnosprawnościami nie chcą, żeby inni im pomagali, ponieważ chcą sami zarobić na swoje utrzymanie i kierować swoim życiem – nie chcą, by inni ponosili dla nich dodatkowe koszty lub udzielali im dodatkowej pomocy. Chcą, by inni traktowali ich właściwe – w ten sposób są w stanie zachować godność. Tym, czego oczekują od innych, jest szacunek, a nie sympatia i litość. Tak samo jest tym bardziej z tymi, którzy potrafią zadbać o siebie, prawda? Zatem Moim zdaniem ów wymóg poświęcania własnych interesów dla dobra innych nie trzyma się kupy. Stoi w sprzeczności z instynktami człowieka oraz jego sumieniem i jest co najmniej nieludzki. Nawet jeśli celem jest utrzymanie norm społecznych, porządku publicznego i normalnych relacji międzyludzkich, nie ma potrzeby stawiać tak nierozsądnych i nieludzkich wymogów jak ten, by każdy postępował wbrew swojej woli i żył dla innych. Czy nie byłoby to nieco dziwaczne i nienormalne, gdyby ludzie żyli dla innych, a nie dla siebie?
W jakich okolicznościach wymóg poświęcania własnych interesów dla dobra innych ma zastosowanie? Jedną z takich okoliczności jest działanie rodziców dla dobra swoich dzieci. Najczęściej dzieje się to przez ograniczony czas. Zanim dzieci dorosną, rodzice powinni robić, co w ich mocy, aby się nimi opiekować. Aby poprowadzić swoje dzieci ku dorosłości i zapewnić im zdrowe, szczęśliwe i radosne życie, rodzice poświęcają swoją młodość, trwonią energię, odkładają na bok przyjemności cielesne, a nawet rezygnują z własnej kariery i swojego hobby. Robią to wszystko dla swoich dzieci. Na tym polega odpowiedzialność. Czemu rodzice muszą ją wypełniać? Ponieważ każdy rodzic ma obowiązek wychowania swoich dzieci. Jest to odpowiedzialność, od której nie może się uchylić. Ludzie nie mają jednak takiego zobowiązania wobec społeczeństwa i ludzkości. Jeśli potrafisz zadbać o siebie, nie sprawiasz kłopotów ani problemów innym ludziom, to już radzisz sobie całkiem dobrze. Sytuacja może też być inna, taka mianowicie, że osoby z jakąś niepełnosprawnością fizyczną nie są w stanie zadbać o siebie i wymagają od rodziców, rodzeństwa, a nawet organizacji zajmujących się opieką społeczną, aby wspierali ich w życiu i pomagali im przetrwać. Z inną szczególną sytuacją mamy do czynienia wtedy, gdy jakichś ludzi bądź jakiś region dotknie klęska żywiołowa i nie mogą przetrwać bez pomocy humanitarnej. Jest to sytuacja, w której potrzebują pomocy innych. Czy poza wymienionymi istnieją jeszcze jakieś sytuacje, w których ludzie powinni poświęcać własne interesy dla dobra innych? Zapewne nie. W prawdziwym życiu społeczeństwo opiera się na zaciekłej rywalizacji i jeśli ktoś nie wkłada całej swojej energii umysłowej w dobre wykonywanie własnej pracy, ciężko mu będzie sobie poradzić, przetrwać. Ludzie są niezdolni do poświęcania własnych interesów dla dobra innych; jest już całkiem dobrze, jeśli potrafią zapewnić sobie własne przetrwanie i nie naruszać interesów innych. W gruncie rzeczy prawdziwe oblicze ludzkości dużo lepiej odzwierciedla się w konfliktach i morderstwach z zemsty, do których dochodzi w kontekście społecznym i w prawdziwych życiowych okolicznościach. Podczas wydarzeń sportowych widzisz, że gdy zawodnicy wkładają całą energię w to, by dobrze wypaść i ostatecznie zwyciężyć, żaden z nich nie powie: „Nie chcę tytułu mistrza. Sądzę, że ty powinieneś go mieć”. Nikt by tak nie zrobił. Na tym polega ludzki instynkt rywalizacji, bycia najlepszym, bycia na szczycie. W rzeczywistości ludzie są niezdolni do poświęcania własnych interesów dla dobra innych. Potrzeba czy chęć poświęcenia własnych interesów dla dobra innych jest sprzeczna z ludzkimi instynktami. Biorąc pod uwagę istotę i naturę człowieka, może on działać wyłącznie dla swojego dobra i to właśnie będzie robił. Jeśli dana osoba działa we własnym interesie i czyniąc to, jest w stanie obrać właściwą ścieżkę, to jest to coś dobrego, a taką osobę można uznać pośród ludzi za dobrą istotę stworzoną. Jeśli działając we własnym interesie, jesteś w stanie kroczyć właściwą ścieżką, dążyć do prawdy i rzeczy pozytywnych oraz wywierać pozytywny wpływ na otaczających cię ludzi, to już radzisz sobie całkiem dobrze. Promowanie i propagowanie idei sugerującej poświęcanie własnych interesów dla dobra innych to tylko czcza gadanina. Maksyma ta jest niezgodna z potrzebami człowieka, a tym bardziej z obecnym stanem ludzkości. Pomimo faktu, że wymóg poświęcania własnych interesów dla dobra innych nie przystaje do rzeczywistości i jest nieludzki, cały czas zajmuje on miejsce w głębi ludzkich serc, wciąż w różnym stopniu ograniczając i wpływając na myśli człowieka. Gdy ludzie działają tylko dla swojego dobra, nie robią niczego dla innych, nie pomagają im, nie myślą o nich ani nie biorą ich pod uwagę, często czują w sercu swego rodzaju potępienie. Odczuwają jakąś niewidzialną presję, a czasami mają nawet wrażenie, że inni lustrują ich krytycznym spojrzeniem. Takie odczucia pojawiają się wskutek wpływu tradycyjnej ideologii moralnej zakorzenionej głęboko w ich sercach. Czy i wy zostaliście w różnym stopniu poddani wpływowi tradycyjnej kultury, nakazującej wam poświęcać własne interesy dla dobra innych? (Tak). Wielu ludzi wciąż aprobuje takie wymogi tradycyjnej kultury i jeśli ktoś jest je w stanie spełnić, będą dobrze o nim myśleć i nie będą go krytykować ani występować przeciw niemu, bez względu na to, ile z tych wymogów spełnia. Gdyby ktoś zobaczył, że jakaś osoba przewróciła się na ulicy, ale nie pomógł jej wstać, wszyscy byliby z niego niezadowoleni, twierdząc, że jest on wyjątkowo nieludzki. To pokazuje, że standardy postulowane przez tradycyjną kulturę i stosowane wobec ludzi zajmują określone miejsce w ludzkich sercach. A zatem, czy ocena człowieka według standardów wywodzących się z tradycyjnej kultury byłaby trafna? Ci, którzy nie rozumieją prawdy, nigdy nie będą w stanie w pełni pojąć tej kwestii. Można powiedzieć, że tradycyjna kultura była częścią ludzkiego życia przez tysiąclecia, ale jaki skutek w rzeczywistości osiągnęła? Czy zmieniła duchowe zapatrywania ludzkości? Czy przyniosła społeczeństwu cywilizację i postęp? Czy rozwiązała problemy bezpieczeństwa publicznego? Czy udało jej się wyedukować ludzkość? Żadna z tych rzeczy jej nie wyszła. Tradycyjna kultura okazała się całkowicie nieskuteczna, więc spokojnie możemy powiedzieć, że wymagane przez nią odnośnie do człowieka standardy nie mogą być uznawane za kryteria moralne – to tylko ograniczenia, które mają wiązać człowieka, krępować jego myśli i regulować zachowanie. Sprawiają one, że dokądkolwiek człowiek się uda, zachowuje się dobrze, przestrzega reguł, nosi znamiona człowieczeństwa, szanuje starszych, opiekuje się młodymi i wie, jak okazywać szacunek piastującym wyższe stanowiska. Dzięki tym standardom człowiek nie irytuje innych tym, że wydaje się być naiwny i niegrzeczny. Co najwyżej sprawiają one, że ludzie wydają się mieć lepszą prezencję i być bardziej wyrafinowani – w rzeczywistości nie ma to nic wspólnego z istotą człowieka i służy jedynie do uzyskania chwilowej aprobaty innych i zaspokojenia własnej próżności. Jesteś zachwycony, gdy ludzie mówią ci, jak dobrym jesteś człowiekiem, bo załatwiasz dla nich różne sprawy. Kiedy pokazujesz, że potrafisz zatroszczyć się o dzieci i osoby starsze, ustępując im miejsca w autobusie, a inni mówią, że jesteś wspaniałym młodzieńcem, przyszłością narodu, również czujesz się uszczęśliwiony. Uwielbiasz też to, że gdy tworzy się kolejka do kasy biletowej, a ty przepuszczasz kogoś, żeby pierwszy kupił bilety, inni chwalą twoją uprzejmość. Przestrzegasz kilku reguł i spełniasz kilka uczynków będących przejawem dobrego zachowania, co daje ci poczucie, że masz szlachetny charakter. Jeśli wierzysz, że po zrobieniu kilku jednorazowych dobrych uczynków masz wyższy status od innych – czyż nie jesteś głupcem? Ta głupota może sprawić, że stracisz rozum i zboczysz z drogi. Nie ma sensu zbyt długo omawiać tej maksymy dotyczącej moralnego postępowania, wedle której należy poświęcać własne interesy dla dobra innych. Problemy z nią związane bardzo łatwo dostrzec, ponieważ w znacznym stopniu wypacza ona i zniekształca człowieczeństwo, charakter i godność ludzi. Sprawia, że ludzie stają się bardziej zadowoleni z siebie oraz nieszczerzy, niepraktyczni i niezdolni do uświadomienia sobie tego, jak powinni żyć i postrzegać ludzi, zdarzenia oraz rzeczy w prawdziwym świecie, a także jak radzić sobie z rozmaitymi problemami, na jakie natrafiają w prawdziwym życiu. Ludzie są zdolni jedynie do niesienia drobnej pomocy i uwalniania innych od ich zmartwień i problemów, ale tracą orientację co do ścieżki, którą powinni kroczyć w życiu, padają ofiarą manipulacji szatana i stają się przedmiotem jego kpin – czyż nie jest to oznaką upokorzenia? W każdym razie ów tak zwany standard moralny nakazujący poświęcanie własnych interesów dla dobra innych jest powiedzeniem nieszczerym i pokrętnym. Oczywiście w tym zakresie Bóg wymaga od ludzi po prostu tego, by wypełniali obowiązki, powinności i zobowiązania, jakie są na nich nakładane, by nikogo nie krzywdzili i nie ranili ani nikomu nie szkodzili, oraz postępowali w sposób, który może przynieść korzyść innym – to wystarczy. Bóg nie wymaga, by ludzie brali na siebie jakieś dodatkowe powinności czy zobowiązania. Jeśli jesteś w stanie wypełnić wszystkie swoje obowiązki, powinności i zobowiązania oraz wykonać swoją pracę, to już radzisz sobie dobrze – czyż nie jest to proste? (Jest). Łatwo to osiągnąć. A skoro jest to tak proste i każdy to rozumie, nie ma potrzeby, byśmy omawiali to zagadnienie bardziej szczegółowo.
W następnej kolejności omówię maksymę dotyczącą moralnego postępowania, która brzmi „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna”. Różnica między tym powiedzeniem a innymi wymaganymi wzorcami moralnego postępowania jest taka, że zawarty w nim standard skierowany jest konkretnie do kobiet. „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna” to nieludzki i niepraktyczny wymóg wobec kobiet wysunięty przez tak zwanych moralistów. Czemu tak mówię? Standard ten nakazuje bowiem wszystkim kobietom – czy będą córkami, czy żonami – bycie cnotliwymi, życzliwymi, łagodnymi i obyczajnymi. Aby zostać uznane za dobre i godne szacunku, kobiety muszą praktykować tego rodzaju postępowanie moralne i posiadać taki charakter moralny. Dla mężczyzn oznacza to, że kobiety mają być cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne, podczas gdy mężczyźni tacy być nie mają – mężczyźni nie muszą być cnotliwi ani życzliwi, a tym bardziej nie muszą być łagodni ani obyczajni. Co muszą robić mężczyźni? Jeśli ich żony nie są cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne, mężczyźni mogą się z nimi rozwieść lub po prostu je porzucić. A co ma zrobić mężczyzna, który nie jest w stanie odejść od swojej żony? Powinien dopilnować, by stała się cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna – na tym polega jego odpowiedzialność i zobowiązanie. Społeczna odpowiedzialność mężczyzny sprowadza się do ścisłego nadzorowania kobiet, kierowania nimi i pilnowania ich. Muszą idealnie wcielać się w swoje role przełożonych, muszą tłamsić cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne kobiety, być ich panami i głowami domu oraz upewniać się, że kobiety robią to, co powinny, i wypełniają przypisane im obowiązki. Mężczyźni wręcz przeciwnie, wcale nie muszą praktykować tego rodzaju postepowania moralnego – są wyjątkiem od tej reguły. A skoro tak, to ta maksyma na temat moralnego postępowania jest po prostu standardem, za pomocą którego mężczyźni mogą oceniać kobiety. Na przykład, kiedy mężczyzna chce poślubić kobietę, która postępuje w sposób moralny, w jaki sposób powinien ją ocenić? Może po prostu sprawdzić, czy jest cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna. Jeśli jest, to może ją poślubić, a jeśli nie jest, to nie powinien się z nią żenić. Gdyby poślubił taką kobietę, inni ludzie patrzyliby na nią z góry, a nawet mówili o niej, że nie jest dobrym człowiekiem. A zatem jakie konkretne wymogi powinna, zdaniem moralistów, spełniać kobieta, aby można było ją uznać za cnotliwą, życzliwą, łagodną i obyczajną? Czy te przymiotniki mają jakieś specyficzne znaczenie? Za każdym z tych czterech słów – „cnotliwa”, „życzliwa”, „łagodna” oraz „obyczajna” – kryje się dużo znaczeń i każdą z tych cech trudno jest urzeczywistnić. Żaden mężczyzna ani intelektualista nie jest w stanie ich urzeczywistnić, a jednak wymagają tego od zwykłych kobiet – jest to niesamowicie nie fair wobec kobiet. A zatem jakie podstawowe zachowania i konkretne formy moralnego postępowania powinny przejawiać kobiety, aby mogły zostać uznane za cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne? Po pierwsze, kobietom nigdy nie wolno wychodzić poza wewnętrzne pokoje ich miejsca zamieszkania i muszą krępować stopy bandażem na długość około czterech cali, czyli mniej niż długość dłoni małego dziecka. Ogranicza to kobiety i sprawia, że nie mogą chodzić, dokąd chcą. Przed zawarciem związku małżeńskiego kobietom nie wolno wychodzić poza wewnętrzne pokoje ich miejsca zamieszkania, muszą ograniczać się do swoich odizolowanych buduarów i nie wolno im publicznie pokazywać twarzy. Jeśli potrafią przestrzegać tych reguł, to posiadają charakter moralny cnotliwej, życzliwej, łagodnej i obyczajnej panny. Po ślubie kobieta winna okazywać posłuszeństwo swoim teściom, a innych krewnych męża traktować z uprzejmością. Bez względu na to, jak traktuje ją rodzina męża, nawet jeśli znęca się nad nią, musi ona znosić trudności i krytykę niczym pokorny wół roboczy. Nie tylko musi służyć wszystkim członkom rodziny, młodym i starym, ale także rodzić dzieci, aby zapewnić ciągłość rodu, a wszystko to ma robić bez słowa narzekania. Bez względu na to, jak bardzo jest bita lub jakich doświadcza krzywd z rąk swoich teściów, bez względu na to, jak bardzo jest zmęczona i jak ciężko musi pracować, nigdy nie może poskarżyć się na to swojemu mężowi. Niezależnie od tego, jak źle traktują ją teściowie, nie może o tym powiedzieć nikomu spoza rodziny i nie może rozpuszczać plotek o tym, co dzieje się w domu. Bez względu na to, jak bardzo została skrzywdzona, nie może o tym nikomu powiedzieć i musi w milczeniu przełykać zniewagi i upokorzenie. Nie tylko musi znosić trudności i krytykę, ale też nauczyć się pokornie podporządkowywać się uciskowi, tłumić swoje oburzenie, znosić upokorzenie i nieść brzemię odpowiedzialności – musi opanować sztukę wytrwałości i wyrozumiałości. Jeśli podczas posiłków na stole widzi coś dobrego do jedzenia, musi pozwolić najpierw zjeść to innym członkom rodziny; aby okazać posłuszeństwo godne córki, musi najpierw pozwolić zjeść swoim teściom, a potem mężowi i dzieciom. Kiedy wszyscy już się najedzą i wszystkie smakołyki znikną, musi zaspokoić swój głód resztkami ze stołu. Oprócz wymogów, które tu przedstawiłem, w dzisiejszych czasach oczekuje się też od kobiet, że „zabłysną zarówno na spotkaniach towarzyskich, jak i w kuchni”. Gdy usłyszałem to wyrażenie, zacząłem się zastanawiać, co robią wszyscy mężczyźni, skoro od kobiet oczekuje się, zabłysną zarówno na spotkaniach towarzyskich, jak i w kuchni? Kobiety muszą gotować dla całej rodziny, wykonywać codzienne obowiązki i zajmować się dziećmi w domu, ale też pracować w polu – muszą osiągać znakomite wyniki w pracy zarówno w domu, jak i poza nim. Natomiast mężczyźni muszą tylko iść do pracy, a kiedy z niej wracają, nie czekają na nich żadne obowiązki domowe, tylko same przyjemności. Gdy coś wyprowadzi ich z równowagi w pracy, wyżywają się na żonie i dzieciach – czy to jest fair? Jakie wnioski wyciągnęliście z tego, co powiedziałem? Nikt nie stawia żadnych wymagań odnośnie do moralnego postępowania mężczyznom, natomiast od kobiet oczekuje się, że będą błyszczeć zarówno na spotkaniach towarzyskich, jak i w kuchni, a dodatkowo by miały cnotliwy, życzliwy, łagodny i obyczajny charakter. Jak wiele kobiet jest w stanie spełnić takie wymogi? Czy stawianie ich kobietom nie jest nie fair? Jeśli kobieta popełni najdrobniejszy błąd, jest bita i obrażana, a grozi jej nawet to, że mąż może ją zostawić. Kobiety muszą to wszystko znosić, a jeśli już nie dają rady, to zostaje im tylko popełnienie samobójstwa. Czy stawianie tak nieludzkich żądań wobec kobiet, gdy są fizycznie słabsze i mniej sprawne niż mężczyźni, nie jest ich ciemiężeniem? Zwracam się teraz do obecnych tu kobiet: czy nie uznałybyście tego za przesadę, gdyby ludzie stawiali wam dzisiaj takie wymagania w prawdziwym życiu? Czy mężczyźni naprawdę mają sprawować kontrolę nad kobietami? Czy mają traktować je jak niewolnice i zmuszać do znoszenia trudności? Biorąc pod uwagę ten wynaturzony stan rzeczy, czyż nie możemy dojść do wniosku, że to powiedzenie „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna” tworzy rozdźwięk w społeczeństwie? Czyż ewidentnie nie wynosi statusu społecznego mężczyzn, z premedytacją obniżając status kobiet? Wymóg ten sprawia, że mężczyźni i kobiety mocno wierzą w to, iż status społeczny kobiet i ich wartość dla społeczeństwa są niższe od statusu i wartości mężczyzn, a nie takie same. Dlatego też kobiety powinny być cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne, znosić złe traktowanie, być w społeczeństwie dyskryminowane, poniżane i pozbawiane praw człowieka. Natomiast uznaje się za oczywiste, że mężczyźni powinni być głowami rodziny i słusznie powinni wymagać od kobiet, by były cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne. Czyż nie jest to celowe rozniecanie konfliktów społecznych? Czyż nie jest to umyślne tworzenie rozdźwięku w społeczeństwie? Czyż niektóre kobiety nie zbuntują się po długotrwałym złym traktowaniu? (Zbuntują się). Gdziekolwiek pojawia się niesprawiedliwość, tam dochodzi do buntu. Czy ta maksyma na temat postępowania moralnego jest sprawiedliwa wobec kobiet? Czy jest fair? Jest co najmniej nie fair i niesprawiedliwa – daje tylko mężczyznom prawo, by postępowali jeszcze bardziej bezwstydnie, pogłębia podziały społeczne, podnosi status mężczyzn w społeczeństwie i obniża status kobiet, a zarazem jeszcze bardziej pozbawia kobiety prawa do istnienia i subtelnie pogłębia nierówność statusu mężczyzn i kobiet w społeczeństwie. Mogę podsumować rolę, jaką kobiety odgrywają w domu i w społeczeństwie, jak również ich moralne postępowanie, za pomocą tylko kilku słów: kobiety są kimś, na kim można się wyżyć. Dotycząca moralnego postępowania maksyma mówiąca, że „kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna”, wymaga od kobiet szanowania starszych członków rodziny, kochania i dbania o tych młodszych, okazywania szczególnego poważania mężowi i skakania wokół niego. Kobiety muszą się zajmować wszystkimi sprawami rodzinnymi w domu oraz poza nim i ile trudności nie musiałyby znieść, nigdy nie wolno im się skarżyć – czyż nie jest to pozbawianiem kobiet ich praw? (Jest). Jest to pozbawianie kobiet ich wolności, ich prawa do wolności słowa, ich prawa do życia. Czy pozbawianie kobiet wszelkich ich praw przy jednoczesnym oczekiwaniu, że będą wypełniać wszystkie swoje obowiązki, nie jest czymś nieludzkim? Jest to równoznaczne z deptaniem i biczowaniem ich!
Jest całkiem oczywiste, że moraliści, którzy nałożyli ten wymóg na kobiety, tym samym je biczując, sami byli mężczyznami, a nie kobietami. Kobiety nie zdecydowałyby się na takie deptanie własnej płci, więc jest to z pewnością dzieło mężczyzn. Bali się oni, że gdyby kobiety stały się zbyt kompetentne, zyskałyby zbyt wielką władzę i miałyby za dużo swobody, to stałyby się równe mężczyznom, a zatem trzeba je było poddać totalnemu nadzorowi i pełnej kontroli. Mężczyźni obawiali się, że w przeciwnym razie kompetentne kobiety zyskałyby wyższy status niż oni i przestałyby wykonywać obowiązki domowe, a to – jak wierzyli – negatywnie wpłynęłoby na harmonię w domu. Gdyby w poszczególnych rodzinach brakowało harmonii, chaos ogarnąłby całe społeczeństwo, co z kolei niepokoiło tych, którzy sprawowali władzę w kraju. Widzisz, bez względu na to, o czym rozmawiamy, wszystko zawsze powraca do klasy rządzącej. Rządzący mają złe intencje i chcą rozprawić się z kobietami oraz występować przeciwko nim – jest to nieludzkie. Żądają, by zarówno w domu, jak i w społeczeństwie, kobiety były całkowicie uległe, pokornie podporządkowały się uciskowi, poniżały się i upokarzały, przełykały wszystkie zniewagi, były dobrze wychowane i rozsądne, łagodne i uprzejme, znosiły wszelkie trudności oraz każdą krytykęi tak dalej. Najwyraźniej oczekują od kobiet, że te będą popychadłami, na których można się wyżyć – czy w takim wypadku w ogóle byłyby ludźmi? Gdyby rzeczywiście miały przestrzegać wszystkich tych wymagań, nie byłyby ludźmi; byłyby jak bożki czczone przez niewierzących, które nie jedzą i nie piją, są oderwane od materialnych trosk tego świata, nigdy nie wpadają w złość i nie mają żadnej osobowości. Albo byłyby jak marionetki czy roboty, które same nie myślą ani nie reagują. Każdy normalny człowiek będzie miał swoje opinie i punkty widzenia na temat maksym i ograniczeń świata zewnętrznego – nikt nie byłby w stanie potulnie poddać się wszelkiemu uciskowi. Właśnie dlatego w czasach współczesnych powstał ruch praw kobiet. Przez ostatnie około sto lat status kobiet w społeczeństwie stopniowo się podnosi i w końcu uwolniły się one z kajdan, które kiedyś je skuwały. Jak długo kobiety były spętane? W Azji Wschodniej były zniewolone przez przynajmniej kilka tysięcy lat. Niewola ta była nieprawdopodobnie okrutna i brutalna – musiały krępować stopy do tego stopnia, że nie były nawet w stanie chodzić, i nikt nie bronił ich przed niesprawiedliwością. Słyszałem, że w XVII i XVIII wieku państwa i regiony Zachodu również wprowadziły pewne ograniczenia wolności kobiet. Jak ograniczano wówczas prawa kobiet? Kazano im nosić spódnice w kształcie koła, mocowane w talii metalowymi zatrzaskami i podparte ciężkimi, zwisającymi metalowymi kółkami. To bardzo utrudniało kobietom wychodzenie z domu czy spacerowanie i radykalnie ograniczało ich mobilność. Dlatego kobietom bardzo trudno było pokonywać większe odległości czy w ogóle wychodzić z domów. Co robiły kobiety w tych trudnych okolicznościach? Mogły tylko w milczeniu zgadzać się na wszystko i zostawać w domu, nie mogły bowiem pokonywać pieszo większych odległości. Pójście na spacer, zwiedzanie, poszerzanie horyzontów czy odwiedzenie przyjaciółek – na żadną z tych rzeczy nie było szans. W taki właśnie sposób w zachodnim społeczeństwie ograniczano kobiety – nie chciano, by wychodziły z domu i utrzymywały relacje z kimkolwiek chciały. W tamtych czasach mężczyźni mogli jeździć ciągniętymi przez konie karocami, kiedykolwiek chcieli i bez żadnych ograniczeń, ale gdy kobiety chciały wyjść z domu, były poddawane całej masie ograniczeń. W czasach współczesnych na kobiety nakłada się coraz mniej ograniczeń. Praktyka krępowania stóp została zakazana i kobiety ze Wschodu mogą same wybierać, z kim chcą zawrzeć związek. Kobiety są teraz względnie wyzwolone i stopniowo wydobywają się z cienia niewoli. Gdy to robią, wkraczają w społeczeństwo i stopniowo zaczynają brać na siebie sprawiedliwą część odpowiedzialności. Kobiety osiągnęły w społeczeństwie dość wysoki status i mają więcej praw oraz przywilejów niż wcześniej. W pewnych krajach kobiety wybiera się nawet na premierki i prezydentki. Czy to, że status kobiet stopniowo rośnie, jest dla ludzkości dobre, czy złe? Ten wzrost statusu przynajmniej zapewnił kobietom pewną miarę wolności i wyzwolenia, a to z pewnością jest dla nich dobre. Czy jest korzystne dla społeczeństwa, żeby kobiety cieszyły się swobodą i miały zagwarantowaną wolność ekspresji? W rzeczywistości jest to korzystne; kobiety potrafią robić wiele rzeczy, których mężczyźni robić albo nie chcą, albo nie umieją zrobić dobrze. Kobiety wyróżniają się w wielu dziedzinach pracy. W dzisiejszych czasach potrafią nie tylko prowadzić samochody, ale także pilotować samoloty. Ponadto niektóre kobiety pełnią funkcje urzędniczek lub prezydentek kierujących sprawami narodów i wykonują swoją pracę tak dobrze jak mężczyźni – jest to ewidentny dowód na to, że kobiety są równe mężczyznom. Prawa, które powinny przysługiwać kobietom, są dzisiaj propagowane i chronione i jest to zjawisko normalne. Jest oczywiście słuszne, aby kobiety cieszyły się swoimi prawami, ale dopiero teraz, po tysiącach lat niesprawiedliwości, ponownie stało się to normą i zasadniczo osiągnięto równość między mężczyznami i kobietami. Patrząc na to z perspektywy prawdziwego życia, widać, że obecność kobiet we wszystkich klasach społecznych i branżach staje się coraz bardziej zauważalna. Co to nam mówi? Otóż to, że kobiety o najróżniejszych specjalizacjach stopniowo wykorzystują swoje talenty i wnoszą nieoceniony wkład w funkcjonowanie ludzkości i społeczeństwa. Bez względu na to, jak się patrzy na tę sytuację, z pewnością działa ona na pożytek ludzkości. Gdyby kobietom nie przywrócono ich praw i statusu społecznego, jakimi pracami by się zajmowały? Siedziałyby w domu, usługując swoim mężom i wychowując swoje dzieci, zajmując się obowiązkami domowymi i postępując cnotliwie, życzliwie, łagodnie i obyczajnie – w ogóle nie byłyby w stanie wypełniać swoich społecznych obowiązków. Teraz, gdy ich prawa są propagowane i chronione, kobiety mogą normalnie przyczyniać się do funkcjonowania społeczeństwa, a ludzkość odnosiła i odnosi wiele korzyści z wartości i wkładu, jakie kobiety wnoszą do życia społecznego. Na podstawie tego faktu widać bardzo wyraźnie, że mężczyźni i kobiety są równi, że mężczyźni nie powinni poniżać ani źle traktować kobiet i że status społeczny kobiet powinien wzrastać, co oznacza, że społeczeństwo staje się lepsze. Ludzkość posiada teraz bardziej dogłębne, poprawne i uporządkowane rozumienie płci, dzięki czemu kobiety zaczęły podejmować prace, których zdaniem ludzi nie były w stanie wykonywać. Nie tylko często zatrudnia się teraz kobiety w prywatnych przedsiębiorstwach, ale też powszechnie angażuje się je do pracy przy badaniach naukowych i rośnie ich udział w gremiach politycznych na poziomie państwowym. Każdy słyszał też o pisarkach, piosenkarkach, kobietach biznesu i badaczkach, wiele kobiet zwyciężało lub zajmowało wysokie miejsca w zawodach sportowych, natomiast podczas wojen wiele z nich wykazało się bohaterstwem, a wszystko to dowodzi, że są one tak samo kompetentne jak ich mężczyźni. Udział kobiet w każdej branży stale rośnie i jest to rzecz względnie normalna. We wszystkich branżach i zawodach we współczesnym społeczeństwie uprzedzenia wobec kobiet są coraz rzadsze, społeczeństwo jest bardziej sprawiedliwe i istnieje prawdziwa równość między mężczyznami i kobietami. Kobiet nie ogranicza się już i nie ocenia maksymami w rodzaju „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna” czy „Życie kobiety powinno się ograniczać do jej buduaru”. Prawa kobiet są dziś chronione w większym stopniu, odzwierciedlając klimat społeczny równości płci.
Wydaje się, że widzimy wyłącznie mężczyzn, którzy oczekują, że kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna, ale nigdy nie widzimy kobiet wymagających tego samego od mężczyzn. Jest to strasznie niesprawiedliwy sposób traktowania kobiet, a przy tym samolubny, nikczemny i bezwstydny. Można też powiedzieć, że takie traktowanie kobiet jest przemocowe i niezgodne z prawem. We współczesnym społeczeństwie wiele państw ustanowiło prawa zakazujące przemocy wobec kobiet i dzieci. Sam Bóg nie ma nic konkretnego do powiedzenia na temat płci ludzi, ponieważ zarówno mężczyźni, jak i kobiety są stworzeniami Bożymi i pochodzą od Boga. By użyć wyrażenia, jakim posługują się ludzie: „I lewa, i prawa część ludzkiego ciała są tak samo ważne” – Bóg nie ma żadnych szczególnych preferencji wobec mężczyzn i kobiet ani nie stawia konkretnych wymogów jednej czy drugiej płci, ponieważ obie są takie same. By cię ocenić, Bóg używa więc tych samych kilku standardów niezależnie od tego, czy jesteś mężczyzną, czy kobietą – będzie On patrzył na to, jaką istotę człowieczeństwa posiadasz, jaką ścieżką kroczysz, jaka jest twoja postawa wobec prawdy, czy kochasz prawdę, czy masz serce bojące się Boga i czy potrafisz Mu się podporządkować. Gdy Bóg kogoś wybiera i przygotowuje go do wykonywania pewnego obowiązku czy wypełniania pewnej odpowiedzialności, nie patrzy na to, czy ten ktoś jest mężczyzną, czy kobietą. Bóg nobilituje ludzi i posługuje się nimi niezależnie od tego, czy są mężczyznami, czy kobietami. Patrzy na to, czy posiadają sumienie i rozum, czy mają akceptowalny charakter, czy przyjmują prawdę i jaką ścieżką kroczą. Jest jasne, że zbawiając i udoskonalając ludzi, Bóg nie traci czasu na zastanawianie się nad ich płcią. Jeśli jesteś kobietą, Bóg nie przejmuje się tym, czy jesteś cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna, ani tym, czy jesteś dobrze wychowana, a mężczyzn nie ocenia przez pryzmat ich męskości – to nie są standardy, za pomocą których Bóg ocenia mężczyzn i kobiety. A jednak wśród szeregów skażonej ludzkości zawsze znajdują się tacy, którzy dyskryminują kobiety, stawiają przed nimi pewne niemoralne i nieludzkie wymogi, aby pozbawić je ich praw, należnego im statusu społecznego i wartości, jaką powinny mieć dla społeczeństwa; tacy, którzy starają się ograniczać pozytywny rozwój i egzystencję kobiet w społeczeństwie, wypaczając ich mentalność. Prowadzi to do tego, że kobiety całe życie wiodą w przygnębieniu i cierpieniu, zmuszone jakoś przetrwać ów upokarzający styl życia narzucany przez te wynaturzone i niezdrowe okoliczności społeczne oraz moralne. Dzieje się to wyłącznie z tego powodu, że społeczeństwo i cały świat są kontrolowane przez szatana, a cała masa demonów rozmyślnie wprowadza w błąd i deprawuje ludzkość. W rezultacie ludzie nie widzą prawdziwego światła i nie szukają Boga, a zamiast tego bezwolnie i nieświadomie żyją w świecie oszustw i manipulacji szatana, nie mogąc się od nich uwolnić. Ich jedyną drogą ucieczki jest szukanie słów Boga, Jego ukazania się i dzieła, aby osiągnąć zrozumienie prawdy oraz być w stanie wyraźnie dostrzec i rozeznać rozmaite błędne przekonania, herezje, diabelskie słowa i niedorzeczne twierdzenia, które wszystkie pochodzą od szatana i złej ludzkości. Dopiero gdy im się to uda, ludzie będą w stanie uwolnić się od tych ograniczeń, nacisków i wpływów. A jedynie jeśli patrzymy na ludzi i sprawy, a także zachowujemy się i działamy zgodnie ze słowami Boga i prawdą, możliwe jest urzeczywistnianie podobieństwa do człowieka, godne życie w świetle, robienie tego, co się robić powinno, wypełnianie zobowiązań, które należy wypełniać, oraz oczywiście własną wartością przyczynianie się do sprawy i ukończenie osobistej misji życiowej pod przewodnictwem Boga i zgodnie z właściwymi myślami i poglądami – czyż takie życie nie jest pełne znaczenia? (Jest). Co czujecie, gdy wracacie teraz myślami do tego, w jaki sposób szatan używa maksymy „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna”, aby nakładać na kobiety wymagania i ograniczać je, kontrolować, a nawet zniewalać przez wiele tysiącleci? Mówię do obecnych tu kobiet: gdy słyszycie, jak ludzie mówią „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna”, czy natychmiast czujecie sprzeciw i odpowiadacie „Przestań tak mówić! To nie ma ze mną nic wspólnego. Mimo że jestem kobietą, słowa Boga mówią, że to wyrażenie nie ma nic wspólnego z kobietami”? Niektórzy mężczyźni odpowiedzą na to: „Jeśli to wyrażenie nie ma z tobą nic wspólnego, to do kogo jest ono skierowane? Czyż nie jesteś kobietą?”. A wy odpowiecie: „Jestem kobietą, to fakt. Ale te słowa nie pochodzą od Boga, nie są prawdą. Te słowa pochodzą od diabła i od ludzkości, poniżają kobiety i pozbawiają je prawa do życia. Są nieludzkie i niesprawiedliwe wobec kobiet. Zgłaszam wobec nich sprzeciw!”. Zgłaszanie sprzeciwu w sumie nie jest konieczne. Wystarczy, byście miały właściwe podejście do tego rodzaju maksym, odrzuciły je i nie dawały się im ograniczać i wpływać na was. Jak odpowiecie, jeśli w przyszłości ktoś powie wam: „Nie wyglądasz jak kobieta i wyrażasz się w sposób wulgarny jak mężczyzna. Kto chciałby się z tobą ożenić?”? Możecie powiedzieć: „Jeśli nikt się ze mną nie ożeni, to trudno. Czy naprawdę uważasz, że małżeństwo to jedyny sposób na godne życie? Czy naprawdę sądzisz, że tylko kobiety, które są cnotliwe, życzliwe, łagodne, obyczajne i uwielbiane przez wszystkich, są prawdziwymi kobietami? To nie może być prawda – nie powinno się definiować kobiet za pomocą słów »cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna«. Kobiety nie powinny być definiowane przez własną płeć, a ich człowieczeństwa nie należy oceniać przez pryzmat tego, czy są cnotliwe, życzliwe, łagodne i obyczajne, lecz raczej za pomocą standardów, które Bóg stosuje do oceny ludzkości. To jest sprawiedliwy i obiektywny sposób oceniania kobiet”. Czy osiągnęliście już podstawowe zrozumienie powiedzenia „Kobieta musi być cnotliwa, życzliwa, łagodna i obyczajna”? Dzięki mojemu omówieniu prawdy powiązane z tym powiedzeniem powinny już być zrozumiałe, tak jak i stanowisko, jakie ludzie powinni względem niego zająć.
Jest jeszcze inne powiedzenie, które brzmi tak: „Pijąc wodę ze studni, nigdy nie zapominaj, kto ją wykopał”. Nie chcę omawiać tej maksymy. Dlaczego? Ano dlatego, że jest ona podobna do powiedzenia „Poświęcaj własne interesy dla dobra innych” i w niej również jest coś wynaturzonego. Dość niedogodne byłoby, gdyby za każdym razem, gdy idzie się do studni po wodę, trzeba było upamiętniać tego, kto tę studnię wykopał. Niektóre studnie przystrajane są czerwonymi wstążkami i talizmanami – czy nie byłoby dość dziwne, gdyby ludzie palili tam też kadzidełka i składali ofiary z owoców? Zdecydowanie bardziej od powiedzenia „Pijąc wodę ze studni, nigdy nie zapominaj, kto ją wykopał” wolę maksymę „Przyszłe pokolenia cieszą się cieniem drzew zasadzonych przez pokolenia minione”, ponieważ odzwierciedla ona rzeczywistość, której ludzie mogą faktycznie osobiście doświadczyć i w której żyją. Drzewo potrzebuje od dziesięciu do dwudziestu lat, żeby urosnąć tak, aby dawało cień, więc osoba, która zasadziła drzewo, przez długi czas nie będzie w stanie odpocząć w jego cieniu, a dopiero przyszłe pokolenia będą mogły z niego korzystać na przestrzeni całego swojego życia. Taki jest naturalny bieg spraw. Dla kontrastu, jest coś nieco neurotycznego w przypominaniu sobie osoby, która wykopała studnię, za każdym razem, gdy pije się z niej wodę. Czy nie wydawałoby się to trochę szalone, gdyby każdy człowiek musiał przypominać sobie i upamiętniać osobę, która wykopała studnię, za każdym razem, gdy przychodzi czerpać wodę? Gdyby w danym roku panowała susza i wielu ludzi musiało czerpać wodę z tej studni, czy takie zachowanie polegające na tym, że ludzie stoją i rozmyślają o tym, kto tę studnię wykopał, nie uniemożliwiłoby im zdobycia tej wody i przygotowania posiłku? Czy byłoby to naprawdę konieczne? Tylko by to wszystkich wstrzymywało i tyle. Czy dusza tej osoby, która wykopała studnię, zamieszkuje w jej pobliżu? Czy może ona usłyszeć to, jak ludzie ją upamiętniają? Żadnej z tych rzeczy nie da się potwierdzić. Tak więc owo wyrażenie „Pijąc wodę ze studni, nigdy nie zapominaj, kto ją wykopał” jest absurdalne i całkowicie bezsensowne. Tradycyjna chińska kultura zaproponowała wiele takich maksym na temat moralnego postępowania, z których większość jest absurdalna, ale to konkretne powiedzenie jest jeszcze bardziej niedorzeczne niż większość pozostałych. Kto wykopał tę studnię? Dla kogo to zrobił i po co? Czy naprawdę zrobił to dla dobra wszystkich ludzi i przyszłych pokoleń? Niekoniecznie. Zrobił to po prostu dla siebie i po to, by jego rodzina miała dostęp do wody pitnej – w ogóle nie brał pod uwagę przyszłych pokoleń. Czyż nie jest zatem wprowadzaniem ludzi w błąd i sprowadzaniem ich na manowce oczekiwanie, aby wszystkie późniejsze pokolenia upamiętniały i dziękowały osobie, która wykopała studnię, i myślały, że wykopała ją dla wszystkich ludzi? Tak więc ktoś, kto wymyślił to powiedzenie, po prostu narzucił innym swoje myśli i punkt widzenia, zmuszając ich, by przyjęli jego idee. Jest to niemoralne i sprawia, że jeszcze więcej ludzi odczuwa wstręt, obrzydzenie i nienawiść do takiej maksymy. Ci, którzy promują tego rodzaju maksymy, mają po prostu pewne intelektualne upośledzenie, które sprawia, że nie potrafią powstrzymać się od robienia pewnych śmiesznych rzeczy. Jaki wpływ mają na ludzi wywodzące się z tradycyjnej kultury idee i poglądy, takie jak powiedzenia „Pijąc wodę ze studni, nigdy nie zapominaj, kto ją wykopał” czy „Za życzliwie użyczoną kroplę wody należy odpłacić tryskającym źródłem”? Co ludzie wykształceni i posiadający odrobinę wiedzy zyskują dzięki tym maksymom formułowanym w ramach tradycyjnej kultury? Czy naprawdę stali się dobrymi ludźmi? Czy urzeczywistniają podobieństwo do człowieka? W żadnym razie. Ci eksperci od moralności, którzy wielbią tradycyjną kulturę, siedzą sobie na swoich wysokich piedestałach moralności i stawiają ludziom moralne wymagania, które w żadnej mierze nie są zgodne z realiami życia ludzi – jest to postępowanie niemoralne i nieludzkie wobec każdego, kto żyje na tej ziemi. Promowane przez nich moralne punkty widzenia wywodzące się z tradycyjnej kultury mogą zmienić człowieka dość rozsądnego w kogoś, kto posiada nienormalny rozum i jest zdolny do mówienia rzeczy, które inni uznają za niewyobrażalne i niezrozumiałe. Człowieczeństwo takich osób jest wypaczone, podobnie jak ich umysły. Nic zatem dziwnego, że wielu Chińczyków ma zwyczaj mówić podczas wydarzeń sportowych, w miejscach publicznych i w innych oficjalnych sytuacjach rzeczy, które są trochę nie na miejscu i które innym trudno zrozumieć. Wszystko, co mówią, jest pustą, niedorzeczną teorią i w najmniejszym nawet stopniu nie jest szczere ani praktyczne. Jest to autentyczny dowód i rezultat szatańskiego skażenia ludzkości i konsekwencja tego, że Chińczycy przez tysiąclecia byli wychowani w duchu tradycyjnej kultury. Wszystko to zmieniło ludzi, którzy żyli szczerze i autentycznie, w ludzi parających się kłamaniem, którzy non stop przedstawiają się w fałszywym świetle i zakładają maski, aby oszukać innych, oraz w ludzi, którzy wydają się być niezwykle kulturalni i zdolni do elokwentnego mówienia o teoriach, a którzy w rzeczywistości mają wypaczoną mentalność i nie są w stanie wypowiadać się rozsądnie czy wchodzić w interakcje i komunikować się z ludźmi – w zasadzie wszyscy Chińczycy mają taką naturę. Krótko mówiąc, tacy ludzie są na granicy choroby psychicznej. Jeśli nie potrafisz przyjąć tych słów, namawiam cię, żebyś ich doświadczył. Na tym zakończymy dzisiejsze omówienie.
2 kwietnia 2022 r.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.