Czym jest prawdorzeczywistość? (Część pierwsza)

Wielu ludzi wierzy w Boga, lecz mało jest takich, którzy dążą do prawdy. Jak można rozpoznać, czy ktoś dąży do prawdy? Jak ocenić, czy ktoś jest osobą, która dąży do prawdy? Załóżmy, że ktoś wierzy w Boga od siedmiu lub ośmiu lat. Taki człowiek jest w stanie wypowiedzieć wiele słów i doktryn, jego usta są pełne duchowego słownictwa, często pomaga innym i wydaje się pełen entuzjazmu, jest zdolny do rozmaitych wyrzeczeń i wykonuje swoje obowiązki z wielkim zapałem. Nie widać jednak, by praktykował zbyt wiele prawdy czy był w stanie dyskutować o rzeczywistych doświadczeniach związanych z wkraczaniem w życie, a jeszcze trudniej dostrzec przemianę jego życiowego usposobienia. Można z całą pewnością stwierdzić, że ktoś taki nie dąży do prawdy. Jeżeli ktoś szczerze miłuje prawdę, to po pewnym czasie będzie mógł mówić o swoim zrozumieniu i przynajmniej w niektórych sprawach będzie umiał postępować zgodnie z zasadami. Będzie miał nieco doświadczenia związanego z wkraczaniem w życie i będzie wykazywał przynajmniej pewne zmiany w zachowaniu. Stan ducha tych, którzy podążają za prawdą, nieustannie bowiem się poprawia, ich wiara w Boga stopniowo wzrasta, mają pewne zrozumienie tego, co przejawiają, oraz świadomość własnego skażonego usposobienia, mają osobiste doświadczenie i prawdziwy wgląd w to, w jaki sposób Bóg działa, aby zbawić ludzi. Wszystkie te rzeczy stopniowo osiągają w nich coraz wyższy poziom. Jeżeli dostrzegasz u kogoś takie przejawy, możesz mieć pewność, że jest to ktoś, kto dąży do prawdy. Gdy ludzie po raz pierwszy zaczynają wierzyć w Boga, są dość entuzjastycznie nastawieni, lecz nie mają pojęcia o wierze. Sądzą, że polega ona na byciu dobrym człowiekiem i podążaniu właściwą ścieżką. Później, jedząc i pijąc słowa Boga oraz słuchając kazań i omówień, są zdolni rozeznać się w różnych sprawach. Uświadamiają sobie, że ludzie mają skażone skłonności, że powinni poszukiwać prawdy, by się ich pozbyć, że trzeba im przyjąć Boże zbawienie, a także pojmują, co to znaczy wierzyć w Boga. Stopniowo zyskują pewne zrozumienie Bożego dzieła i zamiaru zbawienia ludzkości. Osiągają je kawałek po kawałku i z czasem wstępują na właściwą ścieżkę wiary w Boga. Coraz lepiej rozumieją, coraz bardziej doświadczają prawdorzeczywistości i nie grzęzną w dosłownych interpretacjach ani w słowach i doktrynach. Jeżeli ktoś od kilku lat wierzy w Boga i wciąż wypowiada słowa i doktryny, nierzadko powtarzając chwytliwe frazesy o wierze w Boga, i wydaje się, że jego wiara całkiem dobrze się rozwija, lecz nie potrafi on mówić o doświadczeniu życiowym ani o samopoznaniu i nie jest w stanie rozpoznać niedowiarków i złych ludzi – jeżeli ktoś ma takie problemy, oznacza to, że nie zna Bożego dzieła, można również stwierdzić, że przez te kilka lat wiary w Boga nie dążył do prawdy. To bardzo jasny znak.

Chcąc ocenić, czy dany przywódca lub pracownik posiada prawdorzeczywistość, najpierw sprawdź, czy jego omówienia zawierają prawdziwe świadectwo i nowe światło. Jeżeli nie widziałeś jakichś osób od kilku lat, początkowo ich omówienie może wydawać się nowe i świeże, gdyż wysłuchawszy kazania, są one w stanie przemawiać, emanując nowym światłem. Jednak po tym, jak spędzisz z nimi dwa lub trzy dni, zaczynają ponownie mówić o pomniejszych doświadczeniach i świadectwach ze swej przeszłości, o tym, jak Bóg je zbawił i jak obdarzył je łaską i błogosławieństwami. Nie minął tydzień, a one znów mówią o tych samych powierzchownych doświadczeniach i tej samej wiedzy co wcześniej. Czy to ma być postęp? Rzut oka wystarczy, by dostrzec, iż nie poczyniły żadnego postępu. Jako że wierzą w Boga od kilku lat, mają w zanadrzu wiele słów i doktryn oraz potrafią powiedzieć kilka słusznych rzeczy, lecz gdy coś im się przydarza, i tak są zdezorientowane i nie potrafią sobie z tym poradzić. Nie są w stanie odnaleźć prawdozasad ani rozeznać się co do ludzi. To jest postęp? (Nie). To żaden postęp. Choć od paru lat wykonują swoje obowiązki, jeśli zapytać ich, czy stały się lojalne wobec Boga, same tego nie pojmują. Tak czy inaczej przychodzą punktualnie na każde spotkanie i wydaje się, że wykonują swoje obowiązki jak zazwyczaj. Lecz jeśli zapytać ich, czy przeszły jakąkolwiek prawdziwą przemianę, nie są w stanie udzielić jasnej odpowiedzi. To stanowi problem, dowodzi bowiem, że nie pojmują one prawdy. Gdyby ją pojmowały, potrafiłyby wyraźnie dostrzec te problemy. Istnieją ludzie, którzy wykonując swoje obowiązki, odnoszą pewne rezultaty, lecz zapytani o to, dlaczego je wykonują, potrafią powiedzieć jedynie, że istoty stworzone powinny to czynić, nie mają jednak jasności co do szczegółów. Jeżeli zapytać ich, czy podczas wykonywania swoich obowiązków kierują się zasadami praktykowania, nie potrafią tego określić. Czyż możesz stwierdzić, że są oni w stanie odpowiednio wykonywać swoje obowiązki? (Nie, nie są w stanie). To nie jest żaden postęp. Czy nieczynienie postępów nie stanowi problemu? Jeśli zapytasz owych ludzi, jaki mają stosunek do tego, że ktoś ich przycina, gdy wykonują swoje obowiązki, odpowiedzą, że słuchają, okazują posłuszeństwo i nie stawiają oporu. Kierowali się tą zasadą kilka lat temu i nadal się nią kierują, nic się w tej kwestii nie zmieniło. W każdym razie czynią to, co im się każe. Zapytani o to, czy zyskali jakiekolwiek zrozumienie po tym, jak ich przycięto, czy odkryli swój własny buntowniczy stan i skażoną naturę albo ich samowiedza się pogłębiła, nie pojmują ani nie rozumieją żadnej z tych kwestii. Tak czy inaczej trzymają się jednej zasady: kiedy ktoś ich przycina, muszą okazać posłuszeństwo, dostosować swój sposób myślenia, wszystko znieść i potulnie okazać posłuszeństwo, nie mogą stawiać oporu ani się usprawiedliwiać. Mieli taki pogląd już wcześniej, a teraz jest on jeszcze silniejszy. Czy tak przejawia się dochodzenie do prawdy? (Nie). W całym procesie wiary w Boga ludzie ci nie wkroczyli w rzeczywistość żadnego aspektu prawdy ani nie pojęli w sposób trwały rządzących nimi zasad. Choć powiedziano im: „Kiedy coś wam się przydarza, musicie praktykować prawdę, trwale pojmować prawdozasady i nie odstępować od tego celu”, to oni nadal nie wiedzą, jak poszukiwać prawdozasad, gdy coś im się przydarza, nie są skrupulatni i błądzą po omacku. Wygląda na to, że trzymają się nadrzędnego celu, są posłuszni, słuchają, dobrze wykonują powierzoną im pracę, nie są powierzchowni i potrafią bronić interesów kościoła – lecz czy pojmują szczegóły każdego aspektu prawdy? Czy potrafią wprowadzić je w życie? Wszystko zależy od tego, czy ludzie posiadają prawdziwą wiedzę i doświadczenie każdego z aspektów prawdy. Nie wiedzą oni, w jaki sposób jej poszczególne aspekty są ze sobą powiązane, które aspekty i stany mają największe znaczenie, gdy coś się wydarza, ani jakie usposobienie wywołało dany stan. Kiedy dwie osoby mówią to samo, nie potrafią oni wskazać różnic w ich naturze ani nie wiedzą, jak je potraktować. Czy na tym polega zrozumienie prawdy? Nie. Jeżeli wierzysz w Boga od trzech czy pięciu lat, lecz nie znasz praktycznego wymiaru owych prawd, lub wierzysz w Niego nawet osiem czy dziesięć lat i nadal nic o tym nie wiesz, to znaczy, że nie zyskałeś prawdy. Czego ci teraz brakuje? Większość ludzi wierzy w Boga tak, jakby stała na linii frontu, sądząc, że jeżeli do samego końca będzie trwać przy słowach „wiara w Boga”, to jej się powiedzie. Jednakże nie podejmuje inicjatywy poszukiwania czy też przyjęcia prawdy; nie wykonuje dobrze swoich obowiązków, nie trwa niewzruszenie w swym świadectwie i nie zwalcza wroga – szatana; ludzie ci nie zyskali ani prawdy, ani życia. Ależ to poważny błąd! Jaka to szkoda wierzyć w Boga przez tak wiele lat i nie zdobyć przy tym żadnych życiowych doświadczeń. Gdy ludzie popadają w taki stan, to tylko na pozór są co dzień zajęci, przestrzegają pewnych przepisów, nie naruszają zarządzeń administracyjnych w tym zakresie i doprowadzają do końca pracę, którą mają do wykonania. W oczach człowieka jest to słuszne i jeśli oceniać ów stan za pomocą prawdy, to ludzie ci nie popełnili żadnego strasznego błędu. Co sądzisz o takim podejściu do wiary? (Bogu się ono nie podoba). Taka odpowiedź jest po prostu doktrynalna. Z twojego punktu widzenia ten rodzaj wiary nie może prowadzić do osiągnięcia prawdy, gdyż wcale nie czynisz postępów. Gdy przez jakiś czas dom Boży mówi o prawdach dotyczących poznania Boga, koncentrujesz się na poznaniu Go; gdy mówi o przemianie usposobienia, na niej się skupiasz; gdy mówi o poznaniu wcielonego Boga, i ty się temu oddajesz; gdy mówi o wizjach Bożego dzieła, skupiasz się na prawdach związanych z owymi wizjami; a gdy mówi o prawdach dotyczących szerzenia ewangelii, koncentrujesz się na tym właśnie aspekcie prawdy. Słuchasz wszystkiego, co mówi dom Boży, i to pojmujesz, ale czy obierzesz własną ścieżkę, gdy nikt nie będzie ci głosił pokrzepiających kazań? Czy nadal będziesz zdolny iść naprzód? Którędy pójdziesz? Przykładowo: gdy na spotkaniach ludzie omawiają, czym jest podporządkowanie się Bogu, ty mówisz: „Nie mam zbyt dużego doświadczenia w tej kwestii, po prostu czuję, że podporządkowanie się Bogu jest kluczowe”. Gdy ludzie pytają cię, w jaki sposób praktykujesz podporządkowanie się Bogu, odpowiadasz: „Podporządkowanie się Bogu polega na tym, że w momencie, gdy coś ci się przydarza, myślisz o Bożych słowach i praktykujesz zgodnie z nimi”. Kiedy inni dopytują cię o więcej szczegółów i o to, co należy zrobić, jeżeli nie są zdolni do podporządkowania się, gdy coś im się przydarza, albo jeżeli w grę wchodzą ich osobiste korzyści, odpowiadasz: „Jeszcze tego nie doświadczyłem”. Oznacza to, że nie uzyskałeś jeszcze wejścia. Dom Boży przez pewien czas mówi o prawdach dotyczących poznania Boga. Gdy ktoś pyta cię, czy poczyniłeś postępy w poznawaniu Go, odpowiadasz: „Poczyniłem postępy. Uważam, że poznanie Boga to najważniejszy element wiary. Jeżeli ludzie Go nie poznają, to stale będą obrażać Boże usposobienie, a czyniąc to, pogrążą się w ciemności, będą tylko w stanie wypowiadać powierzchowne słowa, nie pojmą żadnych prawd i upodobnią się do niewierzących – zawsze będą czynić rzeczy sprzeczne z prawdą i oznaczające opór wobec Boga”. Ta osoba ponownie zapyta: „Co zatem wiesz o Bogu? Po czym poznajesz, że Bóg cię prowadzi, w jakich rzeczach wyraźnie odczuwasz Jego władzę, gdy doświadczasz Bożego dzieła, Bożej suwerenności i Bożego przewodnictwa w swoim codziennym życiu? W jaki sposób pojmujesz Bożą władzę? Jaki aspekt Bożego usposobienia dostrzegasz w Jego władzy, biorąc pod uwagę twoje odczucia i spostrzeżenia w realnym życiu?”. Jeżeli nie jesteś w stanie nic odpowiedzieć, to znaczy, że nie masz żadnego doświadczenia. Jeśli powiesz: „Jest jedna rzecz, w której wyczuwam Boże przewodnictwo”, to jest to tylko pewne przeczucie, które wcale nie oznacza, że posiadasz wiedzę o Bogu. Istotnie, w realnym życiu Bóg wszystkim włada i zarządza, On wszystko nakazuje. Gdy ludzie wiele doświadczą, są zdolni poczuć, że nic nie jest proste i wszystko dzieje się po to, by mogli wyciągnąć wnioski, ujrzeć suwerenną władzę i wszechmoc Boga, a wreszcie poznać Boże usposobienie. Dopiero gdy osiągniesz taki rezultat, dowiesz się, jak podporządkować się Bogu zgodnie z Jego intencjami, a wówczas ścieżka dalszego praktykowania w pełni się przed tobą otworzy. Na tym poziomie doświadczenia ludzka wiara staje się coraz silniejsza, lecz najważniejszą rzeczą jest to, iż człowiek pojmuje usposobienie Boga i wie, jak się Mu podporządkować. Na tym polega pozyskiwanie prawdy.

Niektórzy ludzie dążąc do prawdy, stale zbaczają z drogi i chcąc się popisać, wciąż koncentrują się na czczej gadaninie o jakichś duchowych doktrynach i pustych teoriach. Co sądzisz o tego typu dążeniach? Bez względu na to, czy uważacie się za osoby dążące do prawdy, czy też nie, w tej chwili najważniejsze pytanie brzmi: czy uzyskaliście coś praktycznego, czyli jakąkolwiek praktyczną wiedzę? (Ja co nieco zyskałem). Co takiego zyskałeś? Czy potrafisz to ocenić? (Zyskałem pewne pojęcie o tym, jak szatan deprawuje ludzi, i dowiedziałem się czegoś o tym złym świecie). Zdobyłeś odrobinę wiedzy. Czy zatem owa wiedza może zmienić twój życiowy kierunek, życiowy cel i zasady postępowania, jakie stosujesz w swoim realnym życiu? Czy owa wiedza lub prawdy, które pojąłeś, mogą wpłynąć na kierunek, jaki obrałeś w życiu i twój życiowy cel, bez względu na to, jakimi ludźmi się otaczasz? Jeżeli kwestie te nie są w stanie całkowicie cię odmienić, to przynajmniej to, co mówisz i czynisz, musi ulec pewnym zmianom i ograniczeniom. Czyż obecnie, biorąc pod uwagę waszą postawę, większość z was nie utknęła na tym etapie? (Zgadza się). Tu trzeba rozwoju. Nie ma nic dobrego w tym, że twoje pojmowanie prawdy jest nazbyt powierzchowne ani w tym, że potrafisz jedynie wypowiadać parę doktrynalnych słów i trochę się hamować. Musisz pojąć prawdę, aby znaleźć ścieżkę prowadzącą do jej praktykowania i móc odmienić swój życiowy cel. Jeżeli przyjąłeś już w swoim sercu wszystkie prawdy, które pojmujesz, i kazania, których wysłuchałeś, i mogą one wpłynąć na twoje życie, zmienić kierunek i cel twego postępowania oraz zasady, zgodnie z którymi działasz, to czyż nie jest to nieco lepsze od efektów, jakie można osiągnąć, godząc się na odrobinę powściągliwości? Obecnie utknęliście, przyjmując ograniczenia i przestrzegając reguł, lecz czy taka jest ścieżka aktywnego praktykowania i wejścia? Absolutnie nie. Jakie będą konsekwencje, jeżeli na zawsze utkniesz, przyjmując ograniczenia lub przestrzegając reguł? Czy będziesz zdolny wejść w prawdorzeczywistość? Czy będziesz w stanie przejść prawdziwą przemianę? A czy hamując się i przestrzegając reguł, osiągnąłeś jakieś rezultaty w praktykowaniu prawdy? Żadnych. To dlatego koncentrowanie się na pojmowaniu prawdy nadal pozostaje najważniejszą kwestią. Hamowanie się i przestrzeganie reguł nie oznacza, że pojmujesz prawdę, nie wspominając już o jej praktykowaniu. Stosowanie przez całe życie ograniczeń i reguł nie sprawi, że pojmiesz prawdę i zaczniesz ją praktykować. To bezcelowe! Dlatego bez względu na to, ile cierpień człowiek znosi z powodu ograniczeń i przestrzegania reguł, nie ma to żadnej wartości ani najmniejszego znaczenia.

Czy wysłuchawszy kazań i zrozumiawszy prawdę, doświadczyliście jakichkolwiek realnych zmian? Na przykład rozumiecie już, że wasze wcześniejsze dążenia do złudnej wiedzy i teorii oraz pogoń za sławą, korzyścią i statusem nie są wiarą w Boga, a przynależą raczej do wiary religijnej, oraz że ta pogoń za sławą, korzyścią i statusem jest podła i że jeżeli będziecie żyli i zachowywali się w ten sposób, to bez reszty staniecie się demonami, które powinny pójść do piekła, a takie życie jest zbyt bolesne. Czy posiadacie takie doświadczenie i taką wiedzę? Jakie jest twoje osobiste doświadczenie? Takie, że pogoń za wiedzą oraz sławą, korzyścią i statusem jest bardzo męcząca! Czujesz, że życie wśród niewierzących wiąże się ze zbyt wieloma sporami i kłopotami, że jest zbyt męczące i bolesne. Mówisz: „Nie mogę tak żyć. Jeżeli będę żyć tak jak oni, to będę cierpieć tak samo jak oni. Muszę odciąć się od ich stylu życia”. Czy takie jest twoje bezpośrednie doświadczenie? Dogłębnie doświadczyłeś tego, że skażona ludzkość w najmniejszym stopniu nie przyjmuje prawdy, że walczy ze sobą, knuje i próbuje się nawzajem oszukiwać, że potajemnie kopie pod sobą dołki i bije się do rozlewu krwi dla niewielkiego zysku. Doświadczyłeś tego, że żaden człowiek nie chce podążać właściwą życiową ścieżką, zamiast tego uciekając się do sztuczek i intryg, by cokolwiek uczynić. Jakie uczucie najczęściej towarzyszy ci w takim otoczeniu? Czujesz, że na tym świecie nie ma uczciwości ani sprawiedliwości, że jest on zbyt nikczemny i mroczny, a ludzie żyją niczym demony. Sądzisz, że gdybyś spróbował być dobrym człowiekiem, wcale nie byłoby to łatwe i nie udałoby ci się. Czujesz, że gdybyś chciał dopasować się do tego świata, również musiałbyś stać się demonem i żyć jak one, tak by móc wtopić się w grupy demonów i dopasować się do trendów panujących w tej społeczności; by wywalczyć kęs pożywienia, zapewnić sobie byt i przetrwanie, musiałbyś się z nimi ścierać oraz mówić i czynić coś, co jest sprzeczne z twoją wolą. Prowadzenie na co dzień takiego życia byłoby wyczerpujące, lecz gdybyś tego nie czynił, inni by cię wykluczyli i nie miałbyś jak żyć. Czego doświadczyłeś w takim otoczeniu? Bólu, udręki i bezsilności. Doświadczyłeś nikczemności, okrucieństwa i ciemności panujących między ludźmi i nie potrafisz dostrzec światła ludzkiego życia. Czego doświadczyłeś, gdy uwierzyłeś w Boga i skoncentrowałeś się na lekturze Jego słów? (Pojąłem prawdę tkwiącą w moim sercu, poczułem, że lepiej jest wierzyć w Boga, a moje serce doznało pocieszenia). Żyjąc w domu Bożym, czujesz błogość, otrzymujesz Boże błogosławieństwa i masz możliwość zrozumienia wielu prawd; kiedy przebywasz z braćmi i siostrami, możecie wzajemnie sobie pomagać i być dla siebie wsparciem, równo się traktować i żyć w harmonii. Każdego dnia czujesz w sercu spokój, swobodę i wolność. Nie musisz się już obawiać, że zostaniesz oszukany, nie będziesz dłużej prześladowany ani poniewierany przez innych. Złoczyńcy są stopniowo demaskowani i eliminowani – jest ich coraz mniej. Domem Bożym rządzi prawda i Bóg. Wybrańcy Boga mogą mówić swobodnie i bez ograniczeń, mają prawo decydowania i demaskowania złych ludzi. Ci, którzy nie przyjmują prawdy, a w dodatku są zdolni czynić zło, zostają stopniowo wyeliminowani. W domu Bożym nie ma przypadków dręczenia czy niszczenia ludzi. Gdy pojawia się jakiś problem, wszyscy go omawiają: przywódcy i pracownicy rozmawiają o prawdzie, by go rozwiązać. Ludzie zaczynają stopniowo pojmować prawdę i coraz rzadziej dochodzi do owych bezprawnych czynów. Wybrańcy Boga mogą przyjąć prawdę, pohamować się pod jej wpływem i zaprowadzić pewne zmiany w swoich słowach i czynach. Jeżeli ktokolwiek czyni zło, wszyscy inni potrafią to wyraźnie dostrzec i o tym zawiadomić. Dzięki temu w domu Bożym jest coraz mniej złych ludzi. Teraz wyraźniej czujesz, że panują tam naprawdę dobre warunki: bracia i siostry kochają się nawzajem i każdy, kto ma kłopoty lub zbacza z drogi, może uzyskać pomoc; każdy, kto napotyka trudności, potrafi się z nimi uporać, a w obliczu nierozwiązywalnych problemów ludzie mogą liczyć na Boga, oprzeć się na Nim i rozwiązać je dzięki Jego słowom. Życie w domu Bożym sprawia, że czujesz się szczęśliwy i pełen nadziei, dostrzegasz światło i możesz w pełni cieszyć się Bożą miłością i zbawieniem. Takie otoczenie bardzo sprzyja życiowemu postępowi człowieka. Przebywając w kościele, w otoczeniu, w którym mieszka prawda, możesz stopniowo ją pojąć, twoje serce coraz bardziej się rozjaśnia, aż poczujesz się wolny i wyzwolony. Oto jakie efekty przynosi zrozumienie prawdy. Istnieje pewna wyraźna cecha ludzi, którzy doszli do prawdy: są oni rzeczywiście wolni i wyzwoleni. Nie muszą się hamować, prawda wpłynie na ich słowa i czyny, zmieni sposób, w jaki żyją, oraz ich życiowy cel. Kiedy rodzi się w tobie serce pełne bojaźni Bożej i twoje serce boi się Boga, który cię prowadzi, natura twoich czynów będzie zupełnie odmienna od tego, co robiłeś wcześniej, gdy zachowywałeś samokontrolę i powściągliwość. Czy gdybyś w takich okolicznościach otrzymał status i zyskał możliwość oraz odpowiednie warunki do zadręczania innych, nadal byś to robił? (Nie). Dlaczego nie? Czy dlatego, że nie planujesz dręczyć ludzi, czy też nie jesteś do tego zdolny? (To dlatego, że moje usposobienie ulegnie zmianie). To prawda: będziesz mieć serce pełne bojaźni Bożej, będziesz mieć zasady i punkt odniesienia dla swojego postępowania. Wówczas bez względu na to, z jakimi pokusami się zmagasz, będziesz potrafił powiedzieć z głębi serca: „Takie postępowanie nie podoba się Bogu, nie mogę czynić czegoś, co Go obraża”. Twoja postawa w naturalny sposób osiągnie taki poziom i będziesz w stanie wypowiedzieć te słowa. Czy w tym momencie możesz tak naturalnie osiągnąć ów stopień? (Jeszcze nie). To dowodzi, że prawda jeszcze w tobie nie zaowocowała; ona tylko hamuje twoje zachowanie, lecz nie jest w stanie trwale powściągnąć twego serca, zmienić kierunku, jaki obrałeś w życiu, zasad ani celu twego postępowania.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze