Człowiek jest największym beneficjentem Bożego planu zarządzania (Część pierwsza)

Obecnie większość osób jest w stanie wykonywać swoje obowiązki bez popełniania zła, ale czy są oni lojalni? Czy potrafią wypełniać obowiązki na akceptowalnym poziomie? Nadal sporo im do tego brakuje. To, czy ludzie potrafią dobrze wykonywać swoje obowiązki, jest związane z kwestią człowieczeństwa. Jak więc mogą robić to dobrze? Czym muszą się cechować, aby robić to należycie? Niezależnie od tego, jaki obowiązek wykonują lub czym się zajmują, ludzie muszą być skrupulatni i rzetelni oraz spełniać swoje powinności. Dopiero wtedy w ich sercach zapanuje spokój i równowaga. Co to znaczy spełniać swoje powinności? Oznacza to sumienność i zaangażowanie się w nie z całego serca oraz wykonywanie wszystkiego, co należy. Na przykład powiedzmy, że lider kościoła przydzielił ci obowiązek i omówił z tobą proste zasady go dotyczące, jednak bez wdawania się w szczegóły – jak powinieneś postąpić, aby dobrze ten obowiązek wykonać? (Powinienem polegać na swoim sumieniu). Trzeba polegać na swoim sumieniu, to jest warunek minimalny. „Polegać na swoim sumieniu” – jak wcielić te słowa w życie? Jak zrealizować ten wymóg? (Mając na względzie interesy domu Bożego i nie robiąc niczego, co mogłoby przynieść wstyd Bogu). To jeden aspekt. Ponadto, kiedy coś robisz, musisz wielokrotnie się nad tym zastanowić i rozważyć to pod kątem prawdozasad. Jeśli potem twoje serce nie zyska spokoju i nadal będziesz miał poczucie, że jest z tym jakiś problem, co potwierdzi się po przeanalizowaniu sprawy, to co należy wtedy zrobić? Musisz czym prędzej temu zaradzić i go rozwiązać. Jaka to jest postawa? (Skrupulatna i drobiazgowa). Postawa skrupulatna i drobiazgowa, cechująca się rzetelnością i dyscypliną. Wykonywanie obowiązku musi mieć oparcie w rzetelnej i odpowiedzialnej postawie, która wyraża się w słowach: „Powierzono mi tę pracę, więc muszę zrobić, co tylko w mojej mocy, by wykonać ją dobrze w zakresie rzeczy, na których się znam i które jestem w stanie zrealizować. Nie mogę popełnić żadnych błędów”. Nie można podchodzić do sprawy, uznając, że „wystarczy zrobić coś byle jak”. Jeśli ciągle jesteś niedbały w swoim sposobie myślenia, czy możesz dobrze wypełniać obowiązek? (Nie). Z czego bierze się niedbałość? Czy nie z twojego szatańskiego, zepsutego usposobienia? Niedbałość w działaniu jest przejawem skażonego usposobienia. Pojawia się, kiedy ludzie są zdominowani przez swoje zepsute skłonności. Ma to bezpośredni wpływ na rezultaty uzyskiwane przez nich podczas wykonywania obowiązku, sprawiając nawet, że praca jest spartaczona i cierpi na tym dzieło kościoła. To bardzo dotkliwa konsekwencja. Jeśli stale jesteś niedbały w wykonywaniu obowiązku, to jaki jest to problem? To problem dotyczący twojego człowieczeństwa. Tylko ludzie pozbawieni sumienia i bez krzty człowieczeństwa wykazują konsekwentnie niedbałą postawę. Czy sądzicie, że na takich ludziach można polegać? (Nie). Kompletnie nie można na nich polegać! Ktoś, kto wykonuje swoje obowiązki w sposób niedbały, nie jest osobą odpowiedzialną, a nieodpowiedzialna osoba nie jest uczciwa – jest kimś niegodnym zaufania. Niezależnie od wykonywanego obowiązku osoba niegodna zaufania jest niedbała, ponieważ jej charakter nie spełnia wymaganego standardu, nie kocha ona prawdy i z pewnością nie jest osobą uczciwą. Czy Bóg powierzy cokolwiek osobie niegodnej zaufania? Zdecydowanie nie. Bóg bada najgłębsze zakamarki serca człowieka, więc z pewnością nie zrobi użytku z ludzi kłamliwych, powierzając im obowiązek. Bóg błogosławi tylko uczciwym i działa tylko w tych, którzy kierują się uczciwością i kochają prawdę. Ilekroć obowiązek wykonuje osoba kłamliwa, jest to ustalenie poczynione przez człowieka i jest to ludzki błąd. Ludzie, którzy lubią być niedbali, nie mają sumienia ani rozumu, ich człowieczeństwo jest marne, są niegodni zaufania i nie można na nich polegać. Czy Duch Święty będzie działać w takich ludziach? Zdecydowanie nie. Dlatego ci, którzy spełniają obowiązki niedbale, nigdy nie będą doskonaleni przez Boga i nigdy nie zrobi On z nich użytku. Ludzie, którzy lubią być niedbali, są również kłamliwi, pełni złych pobudek i całkowicie pozbawieni sumienia i rozumu. Ich działania są pozbawione zasad i nie ma rzeczy, do których by się nie posunęli. Kierują się wyłącznie własnymi preferencjami i są zdolni do wszelkiego rodzaju złych uczynków. Wszystkie ich działania opierają się na ich nastroju. Kiedy mają dobry nastrój i są zadowoleni, wtedy będą pracować nieco lepiej. Jeśli jednak ich nastrój jest gorszy i są niezadowoleni, wtedy będą niedbali. Gdy się zezłoszczą, wtedy mogą postępować samowolnie i bez zastanowienia, powodując opóźnienia istotnych spraw. W ich sercu wcale nie ma Boga. Po prostu żyją z dnia na dzień, czekając bezczynnie na śmierć. Nie ma więc sensu w jakikolwiek sposób napominać ludzi, którzy obowiązki wypełniają niedbale, ani nie ma sensu omawiać z nimi prawdy. Pomimo wielokrotnych napomnień nie chcą oni zmienić swego postępowania i są bez serca. Można ich tylko wyrzucić, to najwłaściwszy sposób działania. Nie ma rzeczy, do których ludzie bez serca się nie posuną; nie mają żadnych hamulców. Czy tacy ludzie potrafią postępować w oparciu o sumienie? (Nie). A dlaczego nie? (Nie spełniają oni standardów sumienia, nie mają człowieczeństwa i nie ma rzeczy, do których by się nie posunęli). Zgadza się. W swoim działaniu nie kierują się standardami sumienia. Działają w oparciu o swoje preferencje, robią, co chcą, lub postępują według własnego nastroju. To, czy osiągną dobre, czy złe rezultaty w swoim obowiązku, zależy od ich samopoczucia. Jeśli mają dobry nastrój, to rezultaty są dobre, ale jeśli nastrój jest kiepski, to rezultaty będą słabe. Czy wykonywanie obowiązku w taki sposób może być do przyjęcia? Pełnią obowiązki kierując się własnym nastrojem, nie zaś prawdozasadami, jest im więc bardzo trudno wcielić prawdę w życie i zyskać Bożą aprobatę. Ludzie działający w oparciu o swoje fizyczne preferencje wcale nie wcielają prawdy w życie.

Wszystko, co ludzie robią, dotyczy poszukiwania prawdy i wcielania jej w życie, a wszystko, co dotyczy prawdy, wiąże się z jakością człowieczeństwa ludzi i ich postawą podczas działania. W większości przypadków, gdy ludzie robią coś bez zasad, dzieje się tak dlatego, że nie rozumieją zasad, które dotyczą tego postępowania. Ale najczęściej ludzie nie tylko nie rozumieją zasad, ale też nie chcą ich zrozumieć. Chociaż mogą trochę o nich wiedzieć, i tak nie chcą się postarać. Tego standardu nie ma w ich sercach, podobnie jak samego wymogu. Jest im więc bardzo trudno dobrze wykonywać zadania, bardzo trudno im robić rzeczy w sposób zgodny z prawdą i zadowalający Boga. To, czy ludzie są w stanie wykonywać swoje obowiązki w sposób akceptowalny, zależy głównie od tego, do czego dążą, czy dążą do prawdy i czy kochają pozytywne rzeczy. Jeśli ludzie nie kochają rzeczy pozytywnych, nie jest im łatwo zaakceptować prawdę, co jest bardzo kłopotliwe; nawet jeśli wykonują obowiązek, wykonują tylko pracę. Niezależnie od tego, czy rozumiesz prawdę, czy nie, i czy jesteś w stanie pojąć zasady, jeśli wykonujesz swój obowiązek w oparciu o sumienie, osiągniesz co najmniej zadowalające wyniki. Tylko to jest do przyjęcia. Jeśli wówczas będziesz w stanie szukać prawdy i działać zgodnie z prawdozasadami, będziesz w stanie całkowicie spełnić Boże wymagania i być w zgodzie z intencjami Boga. Jakie są Boże wymagania? (Aby ludzie z całego serca i ze wszystkich sił dobrze wypełniali swój obowiązek). Jak należy rozumieć słowa „z całego serca i ze wszystkich sił”? Jeśli ludzie poświęcają całą uwagę wykonywaniu swoich obowiązków, to oddają się temu całym sercem. Jeśli wykorzystują wszystkie siły, jakie mają, by wykonać swoje obowiązki, to starają się ze wszystkich sił. Czy łatwo jest włożyć w coś całe serce i wszystkie siły? Nie jest to łatwe do osiągnięcia bez sumienia i rozumu. Jeśli ktoś nie ma serca, jeśli brakuje mu intelektu i nie jest zdolny do kontemplacji, jeśli w obliczu problemu nie wie, jak szukać prawdy i brak mu sposobów oraz środków, to czy może oddać się czemuś całym swoim sercem? Absolutnie nie. Z kolei jeśli ktoś ma serce, czy jest w stanie oddać całe swoje serce? (Tak). Jeśli ktoś ma serce, ale nie wykorzystuje go do spełniania obowiązku, myśląc zamiast tego tylko o podłych i nieuczciwych ścieżkach działania, i wykorzystuje je do robienia niewłaściwych rzeczy, to czy będzie w stanie zaangażować się w obowiązek całym swoim sercem? (Nie). Powiedzmy, że taka osoba doświadcza przycinania, dzięki czemu rozpoznaje ona swoje skażone usposobienie i poprzysięga Bogu, że pragnie okazać skruchę, oraz postanawia dobrze spełniać swój obowiązek. Kiedy jednak napotyka trudności lub pokusy, w jej sercu pojawia się wahanie, zaczyna ona wykonywać obowiązek bez przekonania, narasta w niej zniechęcenie i uchyla się od obowiązków – czy w tym momencie jest zdolna oddać całe swoje serce? (Nie). Właśnie powiedzieliście, że skoro ktoś ma serce, to jest w stanie je całe oddać. Czy to stwierdzenie jest wiarygodne? (Nie). Cokolwiek robisz, nie powinieneś polegać na swoich impulsach lub wyobrażeniach, a tym bardziej na swojej pasji. Nie powinieneś kierować się uczuciami ani też ludzkimi ideami, a raczej nieustannie poszukiwać prawdy i praktykować ją. Entuzjazm, uczucia czy pasja to chwilowe impulsy i nie mogą one zagwarantować, że dobrze wykonasz obowiązek. Przypomina to następującą sytuację: w bardzo młodym wieku planujesz sobie, że gdy dorośniesz, okażesz rodzicom synowskie oddanie. Kiedy więc dorastasz i nadchodzi czas na spełnienie tej aspiracji, jakie trudności mogą ci w tym przeszkodzić? Chodzi o realne problemy; rzeczywistość każdej osoby jest taka, że trudności przerastają ideały. Kiedy na przykład kończysz studia i zaczynasz pracę zarobkową, myślisz sobie: „Zarabiam, więc powinienem kupić rodzicom jakieś ładne ubrania, pomóc im zadbać o zdrowie. Od teraz będę musiał okazywać im synowskie oddanie. Będę na nich łożył, żeby każdy dzień spędzali szczęśliwie”. Kiedy jednak dostaniesz pensję i odliczysz konieczne opłaty, czynsz, koszty życia i różne inne wydatki, nie zostaje prawie nic, a ty musisz przecież kupić sobie coś ładnego do ubrania. Wydajesz wszystkie pieniądze i czujesz się nieswojo, ponieważ nie dopełniłeś danej obietnicy, że gdy dorośniesz okażesz synowskie oddanie pomagając finansowo swoim rodzicom. Myślisz sobie: „Nie okazuję oddania rodzicom, w przyszłym miesiącu muszę odłożyć trochę pieniędzy”. Nadchodzi kolejny miesiąc, a twoje zarobki nadal nie wystarczają, myślisz więc sobie: „Jeszcze jest dużo czasu, żeby okazać rodzicom synowskie oddanie”. Z czasem znajdujesz partnerkę, zakładasz rodzinę, pojawiają się dzieci i pieniędzy jest coraz mniej. W obliczu twojej sytuacji i życiowych okoliczności pragnienie okazania rodzicom synowskiego oddania staje się jeszcze trudniejsze do zrealizowania, ponieważ musisz też utrzymać rodzinę i siebie, a także łożyć na edukację dzieci. Aby przetrwać, trzeba też utrzymywać stosunki towarzyskie z miejscowymi watażkami i skorumpowanymi urzędnikami, co bardzo uprzykrza ci życie. Chcesz okazać rodzicom synowskie oddanie, ale nie da się tego zrobić. Przeróżne trudności prawdziwego życia przerastają cię, a twoje poczucie obowiązku względem rodziców stopniowo kruszeje w zderzeniu z rzeczywistością. Czy więc twój zamiar okazania rodzicom synowskiego oddania jest możliwy do zrealizowania? (Nie). Czy więc twoje pragnienie okazania go, gdy byłeś młody, było szczere czy fałszywe? (Szczere). W tamtym czasie było to szczere pragnienie, które było jednak również naiwne i niemądre; nie można było na nim polegać. Które twoje ja jest prawdziwe? To, co w prawdziwym życiu przejawiasz i co z ciebie wychodzi, to twoje prawdziwe człowieczeństwo i rzeczywista postawa, którą przyjmujesz względem swoich bliskich. Stale odkładasz na później okazywanie rodzicom synowskiego oddania, aż niepostrzeżenie przestajesz słyszeć głos sumienia, mieć poczucie winy oraz poczucie odpowiedzialności i powinności. Myślisz sobie wtedy: „Każdy tak ma. Nie postępuję gorzej od innych, a poza tym mam przecież prawdziwe trudności!”. Wszystkie te twoje preteksty, argumenty i wymówki – czym one są? To część twojego zepsutego usposobienia. Bez względu na to, z jak trudną rzeczywistością się borykasz, w jakim stopniu dostarcza ci ona powodów i pretekstów, by uchylać się od ciążącej na tobie odpowiedzialności, i bez względu na to, jak mocne są twoje argumenty i jak dobre preteksty, tym, co koniec końców przejawiasz, jest twoje kompletne i prawdziwe ja. Jak więc zrealizować pozytywny ideał? Jakie rzeczy ludzie przejawiają w prawdziwym życiu, zanim zrozumieją i zyskają prawdę? Czy są one sprawiedliwe i pozytywne? (Nie). Jeśli nie rozumiesz prawdy, to bez względu na to, jak dobre są twoje czyny czy jak właściwe wydają się twoje idee, są one mimo to skażonymi skłonnościami i w ogóle nie są zgodne z prawdą. Jeśli więc nie dążysz do prawdy i nie rozumiesz jej, będzie ci bardzo trudno ją praktykować, a wtedy urzeczywistniać będziesz przejawy swoich skażonych skłonności. Niezależnie, za jak dobrego się uważasz, jak wspaniały i prawy się sobie wydajesz, to, co robisz w oparciu o tę podstawę, nie może być zgodne z prawdą. Czy to rozumiecie? (Trochę). Co rozumiecie? (Wszyscy ludzie chcą prawidłowo wykonywać obowiązki, jednak ponieważ znajdują się pod kontrolą swoich skażonych skłonności, to mimo że chcą wypełniać obowiązki w zgodzie z sumieniem, nie potrafią tego osiągnąć. Muszą więc skorygować swoje skażone skłonności, żeby móc należycie wykonywać swoje obowiązki). Co jeszcze zrozumiały inne osoby? (Rzeczy, które ktoś robi bez zrozumienia prawdy, bez względu na to, jak postrzegają je ludzie, nie są praktykowaniem prawdy. Nawet jeśli ludzie ocenią te czyny jako bardzo dobre, nie mogą one być zgodne z Bożymi intencjami. Dostrzegam więc, że zrozumienie prawdy jest bardzo ważne). Bardzo trafnie powiedziane! Wygląda na to, że wszyscy poczyniliście pewien postęp w ostatnim czasie. Zyskanie prawdy wcale nie jest łatwe. Ludzie muszą ponieść za nią niemałe koszty. Oprócz buntowania się przeciwko cielesności, a także dążenia do prawdy i praktykowania jej, ludzie muszą również znieść wiele bólu i oczyszczania, muszą doświadczyć prześladowań i brutalnego maltretowania przez szatana – nawet jeśli przeżyją, to nie wyjdą z tego bez szwanku. Dopiero wtedy mogą odrzucić swoje skażone usposobienie i zyskać prawdę. Można by powiedzieć, że zyskiwanie prawdy to proces doświadczania sądu i karcenia, przez co człowiek zostaje oczyszczony. Możesz przyznać, że masz skażone usposobienie, i uznać prawdę, jednak kiedy będziesz ją praktykować, czy twoje zepsute skłonności nie ukażą się, aby ci szkodzić i zawadzać? (Wyjdą). Co dzieje się wtedy w sercach ludzi? (Wykłócają się i szukają wymówek. Przejawiają samolubstwo i myślą o swojej dumie i próżności). To jest problem ludzkich skłonności. Niektórzy ludzie nie mówią ani nie przejawiają zupełnie nic, kiedy jednak spojrzysz na ich usposobienie, jasno widać, że w ich sercach jest bunt. Buntowniczość jest rodzajem skażonej skłonności. Czy się wykłócają, czy też szukają wymówek, wszystko to robią, aby hołdować własnym interesom, własnej dumie, statusowi i próżności, aby zrealizować jakiś swój cel lub zamiar. Jeśli ktoś ma w sobie skłonność do buntu, zrodzą się z niej przeróżne inne skażone stany wrogie Bogu i sprzeczne z Nim. Czym jest buntowniczość? Mówiąc prosto, oznacza ona opór w sercu człowieka, kiedy stawia się on w opozycji do Boga, mówiąc: „Dlaczego słowa, które wypowiadasz nie przystają do moich oczekiwań? Dlaczego mi się nie podobają? Skoro mi się nie podobają, nie mogę ich zaakceptować, nie mam ochoty słuchać, jak przemawiasz”. Tacy ludzie nastawiają swoje serce przeciwko Bogu i są nieposłuszni do tego stopnia, że sprzeciwiają się rzeczywistości, sprzeciwiają się wszystkiemu, co zrobił Bóg, oraz Jego wymaganiom względem nich. Na tym polega ludzka buntowniczość i jest to największa trudność w akceptowaniu i praktykowaniu przez ludzi prawdy. Czy szukasz wymówek, czy też odwołujesz się do różnych obiektywnych argumentów i warunków, tak czy inaczej to twoja skłonność do buntu sprawia kłopoty. Załóżmy, że jesteś w stanie wyzbyć się jej, naprawić ten stan i gdy cokolwiek ci się przydarza, powiedzieć: „Coś mi się przytrafiło i nie rozumiem prawdy, nie wiem też, jak ją praktykować. Mogę tylko modlić się do Boga i polegać na czytaniu Jego słowa, aby znaleźć ścieżkę praktyki, lub też szukać odpowiedzi u jakiejś osoby, która rozumie prawdę. Jeśli nauczę się praktykować w sposób, który jest zgodny z prawdą, który podoba się Bogu i Go zadowala, to wtedy tak właśnie będę praktykować”. To jest właściwe nastawienie, a osoba, która je posiada, kocha prawdę. Jeśli dążysz do prawdy w taki sposób, starasz się dać z siebie więcej bez względu na przeciwności, nie zniechęcając się i nie przyjmując negatywnego nastawienia, wtedy będziesz w stanie odrzucić swoje skażone usposobienie i dostąpić Bożego zbawienia.

Kiedy Bóg po raz pierwszy poddawał Hioba próbie, czy Hiob potrafił trafnie rozpoznać Jego intencję na podstawie tego, co naówczas rozumiał? (Nie). Co więc przejawił Hiob? Czy podporządkował się, czy też buntował się, opierał i uskarżał? (Podporządkował się). Jaki był jego stan wewnątrz i na zewnątrz? Czy kiedykolwiek okazał najmniejszą chociaż niechęć lub opór? Nie. Chociaż możemy przeczytać w Biblii tylko krótki opis, nie uświadczymy tam jakiegokolwiek buntu ze strony Hioba. Czy z tych słów wynika, że Hiob rozumiał wiele z prawdy? (Nie). W rzeczywistości jaką prawdę wtedy rozumiał? Czy Bóg omawiał prawdę dotyczącą podporządkowania? Czy mówił o tym, że ludziom nie wolno się przeciwko Niemu buntować? Nie mówił o żadnej z tych rzeczy. Jaki był stan Hioba? Chociaż wtedy nie miał oparcia w dzisiejszym słowie Boga, jego postępowanie i wszystko, co robił, ukazało ludziom myśli i wewnętrzny stan jego serca. Czy to nie jest coś, co ludzie mogą zobaczyć i odczuć? (Jest). Niektórzy mówią: „Nie wiemy, co myślał sobie w głębi duszy”. Nie musisz tego wiedzieć. Powinieneś natomiast dostrzec jego postępowanie na zewnątrz. Kiedy stanął w obliczu prób, postępował jak osoba kompletnie pozbawiona buntu, całkowicie podporządkowana Bogu, rozdarł swe szaty i padł na ziemię. Jego padnięcie na twarz płynęło prosto z serca i było w pełni zgodne ze wszystkimi jego myślami i ze wszystkim, co chciał wtedy wyrazić. To reprezentowało jego dążenia i postawę wobec Boga. Jakie więc było jego nastawienie wobec Boga? Jaka była jego reakcja na to, co zrobił mu Bóg? Jego pierwszą reakcją była akceptacja i podporządkowanie, bez sprzeciwu i bez wyłamywania się. Niektórzy ludzie, niemający duchowego zrozumienia, mówią z powątpiewaniem: „Jak ktoś taki w ogóle może istnieć na świecie? Czyż to nie jest święty? To nie może być prawda”. W rzeczywistości jednak istnieją ludzie tacy jak Hiob, sam Hiob był jednak tylko jeden i obawiam się, że drugiego nigdy nie będzie. Stan Hioba był tym, co niewierzący nazywają „byciem bezinteresownym i pozbawionym pragnień”. Kiedy nadeszły próby od Boga, nic nie powiedział. Swoją postawę względem Niego wyraził natomiast swoimi uczynkami. Jego padnięcie na twarz dowiodło, że w obliczu prób naprawdę okazywał akceptację oraz podporządkowanie i w żadnym stopniu się nie sprzeciwiał. Nie udawał ani nie popisywał się. Nie robił tego dla oczu innych ludzi – chciał aby widział to Bóg. Jak więc Hiob osiągnął tego rodzaju podporządkowanie? Nie był w stanie tego zrobić tylko poprzez doświadczenie jednej próby oraz zrozumienie podporządkowania. Każdy przedstawiciel zepsutej ludzkości, który żyje na ziemi, został skażony przez szatana i wszyscy ludzie mają buntownicze skłonności. Ludzie są samolubni i wszyscy buntują się przeciwko Bogu. To jest natura zepsuta przez szatana i cechuje ona całą skażoną ludzkość. Czy jednak Hiob był w stanie z dnia na dzień osiągnąć ten stopień podporządkowania Bogu? Z pewnością nie. Wymagało to starań, a co więcej, musiał mieć jasno określony cel swoich dążeń i właściwą ścieżkę. Jednocześnie musiał mieć przewodnictwo Boga, Bóg musiał troszczyć się o niego i go chronić. Hiob dążył do kroczenia właściwą ścieżką, dążył do bojaźni Bożej i unikania zła, i tylko dzięki temu był w stanie zyskać łaskę, miłosierdzie oraz błogosławieństwa Boga. Następnie przez cały czas dostrzegał rękę i przewodnictwo Boga i nieustannie był obiektem Jego troski. Dopiero wtedy mógł się rozwijać. Jak sądzicie, dlaczego Bóg nie zesłał takiej próby na Hioba, kiedy ten miał dwadzieścia lat? (Hiob nie miał wtedy odpowiedniej postawy). Nie nadszedł wtedy jeszcze na to czas. Dlaczego nie stawił czoła tak wielkiej próbie, kiedy miał czterdzieści lat? Wtedy też było jeszcze za wcześnie. Dlaczego Bóg poddał go próbie dopiero w wieku siedemdziesięciu lat? (Wtedy nadszedł Boży czas). Zgadza się, wtedy nadszedł czas. Czy wy wszyscy musicie teraz czekać do siedemdziesiątki? (Nie). Dlaczego nie? (Teraz możemy na własne uszy usłyszeć słowa Boga. Bóg bardzo jasno wykłada nam swoje intencje i swoje wymagania). Dzieło tej epoki a dzieło tamtej epoki to dwie różne rzeczy. W tamtej epoce Bóg nie przemawiał do człowieka, a człowiek nie rozumiał prawdy. Bóg wykonywał tylko proste, reprezentatywne dzieło. Ci, którzy wierzyli w Boga, przestrzegali jedynie słów Bożych przekazanych przez proroków, a ci, którzy bali się Boga, zyskiwali Jego błogosławieństwa. Ci, którzy tak naprawdę nie wierzyli w Boga, byli ogłupiali. Najwyżej składali ofiary i zanosili modlitwy, a to nie było takie złe. Czy przyjaciele Hioba w tamtym czasie również nie byli ludźmi wierzącymi w Boga? Czy ich wiara nie była znacznie słabsza od wiary Hioba? Zarówno oni, jak i Hiob, pochodzili z tej samej epoki, czy jednak Hiob nie był od nich znacznie lepszy? (Był). Skąd brała się tak duża różnica? (Ma ona związek z naturą ludzi i ich dążeniami). Zgadza się, chodzi tutaj o ludzkie dążenia. Zbierasz to, co zasiałeś. Jeśli nic nie zasadzisz, to kiedy przyjdzie czas zbiorów, nic nie zbierzesz. Ci nieliczni ogłupiali nie dążyli do prawdy. Byli tacy sami jak obecnie niedowiarkowie w kościele. Przestrzegali tylko reguł i lubili się ich trzymać we wszystkim. Nie rozumieli prawdy i uważali, że zawsze mają rację, że wszystko rozumieją. Kiedy próby zostały zesłane na Hioba, powiedzieli mu: „Czym prędzej wyznaj grzechy. Widzisz, że nadeszła Boża kara”. Jakie ostatecznie było nastawienie Boga do owych ludzi? Bóg powiedział: „Dożyliście sędziwego wieku, a nie rozumiecie jasno Moich czynów i Mego stosunku do ludzi, ani też wzorca, według którego działam. Naprawdę jesteście ogłupiali. Hiob widział wyraźnie”. Tak więc Bóg ukazał się Hiobowi, a nie im, ponieważ nie byli tego godni. Nie dążyli do wiedzy o Bogu i ani się Boga nie bali, ani nie unikali zła, dlatego też Bóg im się nie ukazał.

Każdy chce stać się osobą, która boi się Boga i unika zła. Czym zatem jest droga bojaźni Bożej i unikania zła? Można powiedzieć, że jej częścią jest staranie, by podporządkować się Bogu, oraz całkowite i bezwzględne podporządkowanie się Mu. Jej częścią jest również prawdziwa bogobojność i lęk przed Bogiem, bez żadnych śladów oszustwa, oporu czy buntu. Trzeba mieć serce bez skazy, być absolutnie lojalnym i podporządkowanym Bogu. Lojalność i podporządkowanie muszą być zupełne, a nie względne – niezależne od czasu, miejsca ani od czyjegoś wieku. To jest droga bojaźni Bożej i unikania zła. W trakcie takiego dążenia stopniowo poznasz Boga i doświadczysz Jego czynów – odczujesz Jego opiekę i ochronę, odczujesz prawdę Jego istnienia i poczujesz Jego zwierzchnictwo. W końcu naprawdę dostrzeżesz, że Bóg jest we wszystkim oraz że jest tuż przy tobie. Zdasz sobie z tego sprawę. Jeśli nie podążysz ścieżką bojaźni Bożej i unikania zła, to nigdy nie zdobędziesz wiedzy o tym wszystkim. Ludzie mówią: „Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkimi rzeczami, jest wszechobecny i wszechwładny”. Całkowicie uznajesz to w swoim sercu, jednak nie potrafisz dostrzec ani doświadczyć tych rzeczy, jak więc możesz poznać Boga? Co robiłeś przez wszystkie te lata wiary w Boga? Często uczestniczysz w zgromadzeniach i słuchasz kazań, zawsze też spełniasz swój obowiązek. Przemierzyłeś wiele dróg i przekonałeś trochę ludzi, szerząc ewangelię. Dlaczego więc nie rozumiesz, że Bóg sprawuje suwerenną władzę nad wszystkim? Wcale nie pojmujesz prawdy! Czy jesteś zupełnie ślepy? Doskonale wiesz, że to jest prawdziwa droga, jednak nie dążysz do prawdy. Chociaż uczęszczasz na zgromadzenia, słuchasz kazań i żyjesz życiem kościelnym, nie rozumiesz prawdy i wcale się nie zmieniłeś. Jesteś tak żałosny! Taki jest stan niedowiarków, zupełnie jakby nie należeli do domu Bożego. W oczach Boga jesteś najemnikiem, robotnikiem. Możesz powiedzieć: „Spełniam swój obowiązek. Boże, musisz mnie uhonorować!”. A Bóg odrzekłby wtedy: „Wcale nie ma Mnie w twoim sercu i w najmniejszym stopniu nie uznajesz prawdy. Jesteś złoczyńcą. Odejdź ode Mnie!”. Takie są najskrytsze myśli Boga. Nie kochasz prawdy, nie rozumiesz, że Bóg jest prawdą, drogą i życiem, i nie masz żadnej wiedzy płynącej z doświadczenia. Nie potrafisz odwołać się do żadnych prawdziwych doświadczeń, aby dawać świadectwo, że Bóg, w którego wierzysz, jest prawdą, drogą i życiem. Czy możesz więc otrzymać Bożą aprobatę? Nie możesz świadczyć o Bogu. Nadal kierujesz się w życiu swoim szatańskim usposobieniem i robisz, co tylko chcesz. Nie ma wyraźnej różnicy pomiędzy tobą a niewierzącym. Nie jesteś w stanie przeciwstawić się swojej nikczemnej i samolubnej małostkowości, jest ci też trudno pozbyć się swoich pojęć i swojej buntowniczości. Za każdym razem, kiedy Bóg organizuje dla ciebie okoliczności, nie wyciągasz z tego nauki i po latach doświadczenia nie zbierasz żadnych plonów, jest więc niemożliwe, aby twoje skażone usposobienie zostało oczyszczone. Niezależnie od tego, czy wierzysz w Boga od dwudziestu lat, trzydziestu czy nawet dłużej, jeśli twoja buntowniczość, opór i twoje skażone usposobienie nie zostaną w żadnym stopniu skorygowane ani oczyszczone, to jesteś tym samym starym diabłem, który wcale się nie zmienił. To wystarczający dowód, że jesteś niedowiarkiem i z łatwością zostaniesz wyeliminowany.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze