Jak dążyć do prawdy (4) Część druga
Dążenie do prawdy jest niezwykle ważne, ale nie oznacza to wcale, że jeśli ludzie nie dążą do prawdy, to nie są w stanie dotrzeć aż do samego końca drogi; nie jest to przesądzone. Wszyscy ludzie są istotami stworzonymi i jeśli nie są diabłami lub szatanami, nie będą aktywnie atakować Boga ani aktywnie bluźnić przeciwko Niemu z pełną świadomością. Dlatego Bóg jest sprawiedliwy i rozsądny wobec zwykłej, zepsutej ludzkości i wszystkim daje szansę na dostąpienie zbawienia. Gdy ludzie doświadczają dostąpienia zbawienia, Bóg jest dla nich łaskawy, chroni ich i troszczy się o nich. A jaką postawę przyjmuje Bóg wobec tych ludzi, którzy są diabłami i szatanami? W Bogu widzą oni swojego wroga, nieustannie osądzają Go i atakują, bluźnią przeciwko Niemu, niszczą Jego dzieło i nigdy nie okazują skruchy. Jeśli mają styczność z innymi ludźmi, z niektórymi dobrze się dogadują, ale gdy tylko stają przed Bogiem, w ogóle się z Nim nie dogadują, nawet przez minutę, nawet przez sekundę. Nie są w stanie współpracować z Bogiem ani z Nim współistnieć, a także nie są w stanie dojść do konsensusu z Bogiem w jakiejkolwiek sprawie, co pokazuje, że są typowymi diabłami i szatanami. Bóg absolutnie nie toleruje takich ludzi i dom Boży w żadnym razie nie zatrzymuje ich u siebie. Jeśli jeden taki zostanie wykryty, jest wyrzucany; jeśli dwóch takich zostanie wykrytych, są wyrzucani; ilu jest zdemaskowanych, tylu jest usuwanych – dzień, kiedy zostają wykryci, jest dniem, w którym są skończeni. Gdy dobrzy ludzie są awansowani i powierza się im ważne zadania, wtedy też są doskonaleni, błogosławieni i zbierają największy plon. Gdy źli ludzie i diabły są awansowani i pracują, w naturalny sposób zostają zdemaskowani i wyeliminowani – nadchodzi ich ostatni dzień. Pomyślcie o tych z waszego otoczenia, którzy zostali zdemaskowani, wyeliminowani lub usunięci, ostatnio lub wcześniej, i których nazwiska ostatecznie wykreślono. To właśnie w momencie, gdy osiągnęli szczyt swojej „kariery” w domu Bożym, zostali wyeliminowani, nadszedł ich ostatni dzień, a na końcu ich życia w wierze w Boga postawiono gigantyczną kropkę. Niedowiarki przychodzą i odchodzą, nie potrafią znaleźć dla siebie odpowiedniego miejsca w kościele ani nie potrafią wykonywać żadnych obowiązków. Gdy dopuszczają się złego uczynku, zostają zdemaskowani i nadchodzi ich ostatni dzień. Diabły lubią robić wielkie rzeczy i wyrabiać sobie reputację, ale dzień ich największej chwały jest ich ostatnim dniem. Dlaczego to mówię? Czy wiecie? Tak się rzeczy mają. Najbardziej zadowoleni z siebie są wtedy, kiedy napawają się swoją chwałą, i czy to nie wtedy najbardziej prawdopodobne jest, że się zapomną? (Tak). Gdy nie cieszą się sukcesami i chwałą, te diabły się nie wychylają. Ale mówiąc, że się nie wychylają, nie mam na myśli, że są w stanie praktykować prawdę, tylko że postępują wyjątkowo ostrożnie, stale mają się na baczności, choć w ich sercach nie ma bojaźni Bożej. Gdy tylko dostrzegają jakąś okazję lub zyskują władzę i status, na swoje skinienie mając wiatr i deszcz, przepełnia ich samozadowolenie i zapominają się, myśląc: „Nadszedł mój czas. Mogę teraz zrobić użytek z moich zdolności, talentów i umiejętności!”. I rzucają się w wir działań. Jaka jest ich motywacja i jakie jest źródło ich działań? Skąd biorą się ich motywacja i źródło działań? Pochodzą od diabłów i od szatana, biorą się z ich rozpasanych ambicji i pragnień. Czy w takich okolicznościach rzeczy, które robią, mogą być zgodne z prawdozasadami? Czy robiąc te rzeczy, mogą mieć w sercu bojaźń Bożą? Czy mogą postępować zgodnie z wymaganiami domu Bożego? Odpowiedź na te pytania brzmi: nie, nie mogą. A jakie są tego konsekwencje? (Oni powodują zakłócenia i perturbacje). Zgadza się, konsekwencje są takie, że ci ludzie powodują poważne zakłócenia i perturbacje, a nawet narażają na poważne straty dom Boży i pracę kościoła. A zatem, biorąc pod uwagę zasady traktowania ludzi w domu Bożym, jak należy postąpić z tymi, którzy narażają pracę kościoła na takie konsekwencje? Jeśli sprawa jest drobna, należy ich zastąpić, a jeśli sprawa jest poważna, należy ich wyrzucić. Gdy ktoś dostaje awans i powierza mu się ważne zadania lub określoną pracę, dom Boży zawsze w klarowny sposób omawia z nim zasady wykonywania pracy. Przedstawia się mu wiele zasad i szczegółów i dopiero wtedy, gdy on zapozna się z nimi i je zrozumie oraz wszystko sobie zapisze, powierzenie pracy uznaje się za zakończone. Gdy jednak taki ktoś ma już zabrać się do pracy i wykonywania obowiązków, obnaża swoje diabelskie szpony i to wtedy diabeł, którym tak naprawdę jest, zaczyna ukazywać swoje oblicze. Taki ktoś wcale nie postępuje w zgodzie z zasadami, których wymaga dom Boży, tylko zamiast tego robi wszystko tak, jak mu się żywnie podoba, według własnego widzimisię i samowolnie. Nikt nie może go kontrolować i on nikogo nie słucha, myśląc: „Dom boży, bóg i prawda mogą odsunąć się na bok. Tutaj to ja podejmuję decyzje!”. Tak właśnie diabły postępują i taką przyjmują postawę wobec obowiązków i wobec prawdy. Jeśli masz taką postawę wobec prawdy, zostaniesz zdemaskowany. Jeśli traktujesz pracę domu Bożego i swoje obowiązki jak błahostki i jeśli nie postępujesz zgodnie z zasadami, których przestrzegania wymaga od ciebie dom Boży, to nie zostaniesz potraktowany uprzejmie. Dom Boży traktuje ludzi w oparciu o określone zasady; ci, którzy powinni zostać usunięci ze stanowiska, są usuwani, a ci, których należy wyrzucić, są wyrzucani – tyle można na ten temat powiedzieć. Czy tak nie jest? Czy nie tak postępuje dom Boży? I czy to nie w taki sposób te diabły są demaskowane? I czy nie jest to ich motywacja, źródło ich działań i ich sposób postępowania? (Tak). Czy traktując ich w ten sposób, dom Boży postępuje z nimi niesprawiedliwie? (Nie). Czy jest to właściwy sposób traktowania tych ludzi? (Tak). Zdecydowanie jest właściwy! Normalna osoba akceptuje swoje obowiązki, dostaje awans i powierza się jej ważne zadania. Wykonuje swoją pracę w oparciu o swoje zdolności i swój charakter oraz, w mniejszym lub większym stopniu, zgodnie z zasadami pracy, które rozumie lub których przestrzegania wymaga od niej dom Boży. Mimo że często przejawia zepsute usposobienie, nie wpływa to na normalne wykonywanie przez nią obowiązków. Bez względu na to, jakie trudności napotyka, w jakie niewłaściwe stany popada lub jakie zakłócenia znosi, koniec końców osiąga pozytywne wyniki w ramach wykonywanych obowiązków i wyniki te są dla wszystkich akceptowalne. Tymczasem te niedowiarki, bez względu na to, jak długo wykonują swoje obowiązki, nigdy nie osiągają pozytywnych wyników. Zawsze robią rzeczy złe i działają destrukcyjnie, a to nie tylko wpływa negatywnie na pracę kościoła, ale również szkodzi jego interesom poprzez tworzenie złej atmosfery wokół ich pracy i bałaganu. Jeśli jeden diabeł zakłóci i zniweczy pracę, wiele osób za kulisami musi wykonać tę pracę od zera, a to powoduje marnotrawstwo zasobów ludzkich i finansowych domu Bożego oraz budzi gniew u wielu wybrańców Bożych. Po usunięciu diabła praca kościoła od razu zaczyna wyglądać dużo lepiej i wyniki pracy zmieniają się na lepsze. Diabeł, który powodował zakłócenia i perturbacje, został powstrzymany, ludzie zaczynają się mentalnie uwalniać i wyswobadzać, efektywność pracy rośnie i wszyscy w normalny sposób wykonują swoje obowiązki. Ci ludzie, pochodzący od diabłów i szatana, z pozoru wyglądają na ludzi i – bez względu na ich wiek czy wykształcenie, jeżeli są złymi ludźmi, to mogą dopuścić się złych uczynków i grać rolę diabłów i szatana, siejąc deprawację i zamęt wśród ludzi. Na przykład, gotujesz rosół i wszyscy nie mogą się już doczekać obiadu, a tu nagle do garnka wpada mucha. Czy taka zupa nadaje się do zjedzenia? Nie ma mowy, trzeba ją wylać i dwie lub trzy godziny gotowania poszły na marne. Następnie musisz umyć garnek kilka razy, ale mimo to wciąż wydaje ci się, że nie jest czysty, nadal czujesz obrzydzenia. Co spowodowało cały ten kłopot? (Mucha). Choć mucha jest bardzo mała, jej splugawiona istota jest odrażająca. Ci ludzie pochodzący od diabłów są jak muchy. Wkradają się do kościoła i w poważnym stopniu zakłócają normalny porządek życia kościoła, a także normalne postępy jego pracy. Czy zatem teraz jasno pojmujecie, kim są ci diabelscy ludzie? Trudniej jest sprawić, by tacy ludzie wyświadczyli nieco usług i dobrze wykonywali obowiązki, niż sprawić, żeby krowa wspięła się na drzewo; równie dobrze można próbować zagonić kaczkę na grzędę. Najtrudniejszą rzeczą jest sprawić, żeby diabły i szatany praktykowali prawdę, podobnie jak sprawić, żeby niedowiarki lojalnie wykonywali swoje obowiązki. Tak się już rzeczy mają. Jeśli napotkacie na swojej drodze ludzi szatańskich i niedowiarków i będziecie zmuszeni poprosić ich o tymczasową pomoc przy czymś, to jest w porządku. Ale jeśli powierzysz im jakieś obowiązki lub jakąś pracę, to jesteś ślepy i wyjdziesz na głupca. A zwłaszcza gdy powierzysz im jakąś ważną pracę, to będzie oznaczać, że jesteś jeszcze głupszy. Jeśli naprawdę nie jesteś w stanie znaleźć nikogo odpowiedniego do pomocy i prosisz ich, to niech już będzie, możesz to zrobić, ale pamiętaj, żeby mieć ich na oku i nie bagatelizować całej sprawy. Na takich ludziach jak oni w ogóle nie można polegać, ponieważ nie są ludźmi, a diabłami, są całkowicie zawodni. A teraz rozejrzyj się wokół, popatrz na ludzi kierujących zespołami, na liderów zespołu, na tych, którzy wykonują kluczowe obowiązki i ważną pracę, a następnie zastanów się, czy przypominają oni te diabły. Jeśli możesz ich zastąpić kimś innym, zrób to niezwłocznie; jeśli nie możesz ich zastąpić, bo nie ma nikogo odpowiedniego na ich miejsce, to bacznie ich obserwuj i ściśle nadzoruj ich pracę. Nie możesz dać diabłom i szatanom okazji do spowodowania zakłóceń. Diabły zawsze pozostaną diabłami, nie ma w nich człowieczeństwa, sumienia ani rozumu – musisz o tym zawsze pamiętać! Wszystkie niedowiarki to istoty diabelskie i szatańskie, nie można im wierzyć pod żadnym pozorem! Na tym zakończmy omówienie tego tematu.
Omawiając wcześniej, jak dążyć do prawdy, poruszyliśmy dwa tematy. Jaki był pierwszy temat? (Wyzbywanie się). Jednym z nich było wyzbywanie się. A drugi? (Poświęcanie się). Poświęcanie się. Trzykrotnie omawialiśmy temat pierwszy – wyzbywanie się. O czym mówiliśmy ostatnim razem? (Ostatnim razem Bóg przeanalizował powody negatywnych uczuć udręki, niepokoju i strapienia u ludzi z perspektywy trudności, jakie ludzie napotykają, oraz z perspektywy ich postawy względem dzieła Boga i prawdy). Jest wiele powodów negatywnych uczuć udręki, niepokoju i strapienia, ale na ogół wynikają one z obiektywnej przyczyny, a mianowicie takiej, że ludzie nie rozumieją prawdy. To jest jeden powód. Jest jeszcze inny powód i jest to powód zasadniczy: ludzie nie dążą do prawdy. Gdy ludzie nie rozumieją prawdy bądź nie dążą do niej i nie mają prawdziwej wiary w Boga, wtedy nie podporządkowują się prawdziwie, a przez to w sposób naturalny rodzą się w nich wszelkiego rodzaju negatywne uczucia. W codziennym życiu, z powodu doświadczania praktycznych trudności i z powodu różnych problemów w myśleniu, ludzie w końcu zaczynają odczuwać przeróżne negatywne uczucia w swoich obiektywnych środowiskach. Zwłaszcza negatywne uczucia udręki, niepokoju i strapienia, o których mówiliśmy ostatnio, pojawiają się dlatego, że ludzie napotykają różnego rodzaju trudności i problemy związane z życiem cielesnym. Doświadczając tych problemów, nie dążą oni do prawdy i nie wierzą w to, co mówi Bóg, nie wspominając już o tym, że nie szukają w słowach Boga prawdy, którą powinni zrozumieć i praktykować – co pozwoliłoby im wyzbyć się błędnych opinii, myśli i mniemań dotyczących tych spraw, a także niewłaściwych sposobów ich traktowania. Dlatego dni mijają, czas upływa, a różne napotykane przez ludzi trudności w codziennym życiu wywołują wszelkiego rodzaju myśli, które sieją zamęt i ograniczają ludzi w głębi ich serc. Oni nie zdają sobie sprawy z tego, że te myśli budzą uczucia udręki, niepokoju i strapienia w związku z życiem cielesnym i wszelkimi innymi problemami. W rzeczywistości gdy ludzie nie przyszli jeszcze przed oblicze Boga lub nie rozumieją prawdy, te problemy wywołują uczucia udręki, niepokoju i strapienia w każdej osobie w różnym stopniu – to jest nieuniknione. W przypadku ludzi żyjących w ciele wszystko, co się dzieje, spowoduje jakieś zakłócenie i wpłynie na ich życie oraz ich myśli. Gdy to zakłócenie i ten wpływ staną się niemożliwe do zniesienia albo gdy instynkty, zdolności i status społeczny ludzi są niewystarczające, aby wytrwać lub poradzić sobie z tymi trudnościami, wtedy udręka, niepokój i strapienie w naturalny sposób zrodzą się i skumulują w ich sercach, stając się normalnym stanem tych ludzi. Zamartwianie się różnymi rzeczami, na przykład swoimi widokami na przyszłość, jedzeniem, piciem, małżeństwem, przetrwaniem, zdrowiem, wiekiem, statusem i reputacją w społeczeństwie, jest czymś, co łączy wszystkich ludzi, ponieważ ludzie nie rozumieją prawdy i nie wierzą w Boga. Gdy już jednak ludzie zaczną wierzyć w Boga i zrozumieją trochę prawdy, ich determinacja, by dążyć do prawdy, będzie coraz silniejsza. W ten sposób z czasem doświadczać będą coraz mniej praktycznych trudności i problemów, a negatywne uczucia udręki, niepokoju i strapienia stopniowo osłabną, aż w końcu ustąpią – to jest bardzo naturalne. Dzieje się tak dlatego, że gdy ludzie przeczytali już wiele słów Boga i zaczęli pojmować prawdę w swojej wierze w Boga, będą zawsze w zgodzie ze słowami Boga rozpatrywać istotę, pochodzenie i źródło napotykanych w życiu problemów. Ostatecznie uda im się zrozumieć, że ich los i wszystko, czego w życiu doświadczają, jest w rękach Boga, a zatem patrząc na to szeroko, uświadomią sobie, że wszystko to podlega władzy Boga i nic nie zależy od nich samych. Toteż najprościej jest dla ludzi, żeby się podporządkowali – podporządkowali się zarządzeniom i władzy Niebios. Nie powinni szarpać się ze swoim losem, a zamiast tego, gdy coś im się przytrafia, powinni zawsze pozytywnie i aktywnie poszukiwać intencji Boga i na tej podstawie znaleźć najwłaściwszy sposób na rozwiązanie problemu – to jest najbardziej podstawowa rzecz, jaką ludzie powinni zrozumieć. To znaczy, gdy już ludzie uwierzą w Boga, to dzięki prawdom, które pojmują, i dzięki temu, że się podporządkowują Bogu, ich udręka, niepokój i strapienie stopniowo ustępują. W rezultacie te uczucia nie będą już tak dokuczliwe i przestaną budzić w nich konsternację i oszołomienie; ludzie przestaną widzieć przyszłość w czarnych barwach i myśleć o niej z niepewnością, czyli zniknie przyczyna uczuć udręki, niepokoju i strapienia. Wręcz przeciwnie, ponieważ zaczęli wierzyć w Boga i pojmują część prawdy oraz zyskali rozeznanie co do wszelkiego rodzaju spraw w życiu i znaleźli właściwszy sposób traktowania tych spraw, negatywne uczucia udręki, niepokoju i strapienia stopniowo ustąpią. Jednak choć ty wierzysz w Boga od wielu lat i wysłuchałeś wielu kazań, twoje negatywne uczucia udręki, niepokoju i strapienia nie osłabły ani nie zniknęły – to znaczy, że twój sposób postrzegania ludzi i rzeczy, twoje postępowanie i zachowanie, twoje myśli i poglądy oraz to, jak radziłeś sobie z różnymi sprawami, zanim zacząłeś wierzyć w Boga, się nie zmieniły. Oznacza to tyle, że kiedy uwierzyłeś w Boga, nie zaakceptowałeś prawdy ani jej nie zyskałeś, a także przeczytawszy słowa Boga i wysłuchawszy kazań, nie posługiwałeś się prawdą, aby rozwiązać te problemy i dzięki temu uwolnić się od negatywnych uczuć udręki, niepokoju i strapienia. Jeśli nigdy nie poszukujesz prawdy, by uporać się z tymi negatywnymi uczuciami, czyż to nie pokazuje, że w gruncie rzeczy masz problem? (Tak). Jaki to jest problem? Wierzysz w Boga od wielu lat i wciąż masz poczucie, że twoja przyszłość rysuje się w czarnych barwach. W głębi serca nadal często odczuwasz pustkę i bezradność, często nadal czujesz się zagubiony i nie widzisz przed sobą drogi naprzód. Nie masz pojęcia, dokąd zmierza twoje życie, wciąż masz poczucie, jakbyś błądził we mgle, bez żadnej ścieżki, bez żadnego kierunku do przodu. Co to oznacza? Oznacza to co najmniej tyle, że nie zyskałeś prawdy, czyż nie? A skoro nie zyskałeś prawdy, to co robiłeś przez te wszystkie lata? Czy dążyłeś do prawdy? (Nie). Jeżeli w czasie, gdy wyrzekałeś się różnych rzeczy, ponosiłeś koszty i wykonywałeś swoje obowiązki, nie dążyłeś do prawdy i nie posługiwałeś się prawdą, aby rozwiązywać praktyczne problemy, to co robiłeś przez cały ten czas? (Próżnowałem i brnąłem na oślep). Jest wielu ludzi, którzy wykonują swoje obowiązki po łebkach – ci ludzie tak naprawdę pracują. Pracownicy zadowalają się tym, że mogą wykonywać obowiązki, zapłacić jakąś cenę i trochę wycierpieć, ale nie dążą oni do prawdy. Dlatego, mimo że wierzą w Boga od wielu lat, w ogóle się nie zmienili. Ci ludzie są w istocie pracownikami i jeśli powtórzymy to, co mówiono kiedyś, to możemy powiedzieć, że angażują się oni w praktyki religijne. Przyjrzyjcie się tym praktykom w świecie religijnym – w niedziele ludzie udają się na nabożeństwa i zgromadzenia wiernych, zazwyczaj modlą się rano, przed posiłkiem i po posiłku, za wszystko składają dzięki, błogosławią innych w swoich modlitwach, a gdy z kimś się spotykają, mówią: „niech cię Bóg błogosławi, niech cię Bóg chroni”. Widząc potencjalnego kandydata do nawrócenia, dzielą się z nim ewangelią i czytają mu fragmenty z Biblii. Ci lepsi spośród nich sprzątają kościół, a gdy przybywa kaznodzieja, z zapałem oferują mu gościnę w swoim domu; gdy napotykają ludzi starszych, z trudnościami życiowymi, pomagają im i czerpią z tego przyjemność. Czy to nie są praktyki religijne? Jedzenie jajek wielkanocnych, świętowanie Bożego Narodzenia i śpiewanie kolęd – w takie praktyki ci ludzie się angażują. Wasze praktyki są teraz wykonywane z nieco większą częstotliwością niż praktyki ludzi religijnych. Wielu z was opuszcza dom i wykonuje swoje obowiązki na pełny etat. Wykonujecie ćwiczenia duchowe rano, pracę kościelną w ciągu dnia, uczęszczacie regularnie na zgromadzenia i czytacie słowa Boga, a zanim się położycie do snu wieczorem, modlicie się do Boga i prosicie, by was chronił, by obdarował was głębokim snem i by odgonił koszmary – wszystko to powtarzacie następnego dnia. Wasze codzienne życie jest wyjątkowo uregulowane, a jednocześnie strasznie bezbarwne i nudne. Przez długi czas niczego nie zyskujecie i niczego nie rozumiecie, nigdy nie rozpoznajecie i nie rozważacie podstawowych negatywnych uczuć, nigdy nie wniknęliście w te uczucia i nie uporaliście się z nimi. W wolnym czasie lub gdy w ramach wykonywania obowiązków dzieje się coś, co ci się nie podoba, lub gdy dostajesz wiadomość z domu, że twoi rodzice źle się czują, lub gdy jakieś nieszczęście zdarzy się w domu, zniechęcasz się do obowiązków i na kilka dni poddajesz się słabości. Gdy opanowuje cię słabość, te negatywne uczucia, które gromadziły się w tobie od dłuższego czasu, znów wybuchają. Myślisz o nich dniem i nocą i chodzą one za tobą jak cienie. U niektórych ludzi ulegających słabości i negatywności nagle z nowym impetem powracają myśli i mniemania z czasu, gdy nie wierzyli oni jeszcze w Boga; myślą oni wtedy: „Może lepiej było iść na uniwersytet, skończyć studia i znaleźć dobrą pracę – dziś byłbym już może po ślubie. Mój kolega ze szkoły, który nie wydawał się nikim wyjątkowym, poszedł na studia. Potem w pracy dostał awans i dziś cieszy się doskonale szczęśliwym życiem rodzinnym. Ma samochód i dom, żyje mu się cudownie”. Gdy taki ktoś rozmyśla o tych sprawach i popada w zniechęcenie, rodzą się od razu wszelkiego rodzaju negatywne uczucia. Myśli o domu i o swojej matce, tęskni do tego, jak było kiedyś, i rzeczy dobre, złe, to, co krzywdzące, i to, co szczęśliwe i niezapomniane, pochłaniają jego umysł, a gdy tak myśli o tym wszystkim, dopada go smutek i łzy płyną mu z oczu. Na co to wszystko wskazuje? To, jak kiedyś żyłeś, to życie, jakie wiodłeś w przeszłości, może czasem wracać we wspomnieniach i zakłócać twoje obecne życie i jego stan. Te rzeczy mogą zdominować twój aktualny sposób życia i twoje nastawienie, a także twoje postrzeganie rzeczywistości. Cały czas zakłócają twoje życie i opanowują je. Nie wynika to z twoich intencji, nie robisz tego umyślnie, tylko w naturalny sposób pogrążasz się coraz głębiej w negatywnych uczuciach. Może ci się wydawać, że nie ma w tobie tych uczuć, ale to dlatego, że nie przyszedł odpowiedni czas i nie nastały odpowiednie okoliczności. Gdy przyjdzie odpowiedni czas i nastaną odpowiednie okoliczności, to wtedy w każdej chwili i w każdym miejscu możesz ulec tym samym uczuciom. A gdy im ulegasz, jesteś w niebezpieczeństwie, bo w każdej chwili i w każdym miejscu grozi ci, że powrócisz do swojego poprzedniego sposobu życia i znów poddasz się dominacji twoich wcześniejszych myśli i poglądów – a to jest bardzo groźne. To niebezpieczeństwo może pozbawić cię szansy i nadziei na dostąpienie zbawienia w każdej chwili i w każdym miejscu oraz może oddalić cię od ścieżki wiary w Boga. Toteż bez względu na to, jak silne są teraz twoja determinacja i twoje pragnienie, by wykonywać obowiązki, jak głębokie i wzniosłe są w twoich oczach prawdy, które pojmujesz, i jak solidna jest twoja postawa, to jeśli twoje myśli się nie zmienią, jeśli twój stosunek do życia się nie zmieni, jeśli twój sposób życia się nie zmieni i jeśli to, czego pragniesz od życia, się nie zmieni – a wszystko to podlega wpływowi uczuć – będziesz w niebezpieczeństwie zawsze i wszędzie; gdy dajesz się pochłonąć, przytłoczyć i ponieść tym myślom i mniemaniom w każdej chwili i w każdym miejscu, to jesteś w niebezpieczeństwie. Dlatego nie lekceważ tych negatywnych uczuć. W każdej chwili i w każdym miejscu mogą cię one pozbawić szansy na dostąpienie zbawienia i mogą unicestwić twoją szansę na zbawienie, a to poważna sprawa.
Wszystkie negatywne uczucia u ludzi wynikają z ich różnych błędnych myśli, błędnych poglądów, niewłaściwych sposobów życia i fałszywych szatańskich filozofii życia. Są też rzeczy, które wydarzają się w twoim realnym życiu, a gdy nie jesteś w stanie jasno zrozumieć ich istoty, zwłaszcza wtedy możesz łatwo się przerazić i poczuć się osaczony przez to, jak te rzeczy się jawią. Możesz bardzo łatwo popaść w konsternację, tym samym wracając do dawnego sposobu życia; bezwiednie będziesz się chronił, porzucisz Boga, porzucisz prawdę i posługując się własnymi metodami i sposobami, które uznajesz za najbardziej tradycyjne i niezawodne, będziesz szukał wyjścia, sposobu życia i nadziei na przetrwanie. Choć z pozoru te negatywne uczucia wydają się zwykłymi uczuciami i jeśli opisać je słowami, to sprawiają wrażenie raczej trywialnych i mało poważnych, niektórzy ludzie uporczywie trzymają się tych negatywnych uczuć i nie chcą się ich wyzbyć, jak gdyby chwytali się źdźbła, żeby ocalić życie, i pozostają ciasno spętani i skuci kajdanami tych uczuć. W istocie są zniewoleni tymi negatywnymi uczuciami z powodu różnych sposobów przetrwania, na których polegają, a także z powodu różnych myśli i poglądów, które nad nimi dominują, oraz postaw wobec życia i przetrwania. Toteż choć uczucia przygnębienia, udręki, niepokoju, strapienia, niższości, nienawiści, gniewu i tym podobne są negatywne, ludzie i tak myślą, że można na nich polegać, i dopiero gdy pogrążają się w tych uczuciach, czują się bezpiecznie, czują, że odnaleźli siebie i że istnieją. W rzeczywistości pogrążanie się w tych uczuciach zmierza w kierunku przeciwnym prawdzie i oddala się od niej, a także od właściwego sposobu myślenia, właściwych myśli i poglądów oraz właściwego postrzegania i nastawienia, które Bóg zaleca mieć. Bez względu na to, jakiego negatywnego uczucia doświadczasz, im bardziej się w nim pogrążasz, tym bardziej cię ono zniewala; im bardziej stajesz się przez nie zniewolony, tym silniej czujesz, że musisz się chronić; im silniejszą odczuwasz potrzebę ochrony, tym większą masz nadzieję, że będziesz silniejszy, sprawniejszy i bardziej kompetentny, tym samym zyskując szanse na to, by przeżyć, znajdować różne sposoby życia, aby wygrać ze światem, pokonać wszystkie trudności, jakie napotykasz w świecie, i uporać się z wszelkimi trudami i przeszkodami. Im bardziej pogrążasz się w tych uczuciach, tym usilniej chcesz kontrolować i pokonywać wszelkie trudności w twoim życiu. Czyż nie jest tak? (Zgadza się). Skąd zatem biorą się takie myśli? Weźmy przykład małżeństwa. Odczuwasz udrękę, niepokój i strapienie w związku z małżeństwem, ale co dokładnie kryje się za tym wszystkim? Czym się martwisz? Skąd bierze się to strapienie? Bierze się ono stąd, że nie wiesz, iż to małżeństwo jest zaaranżowane przez los i jego władzy podlega, jest zaaranżowane przez Niebiosa i podlega ich władzy. Nie wiedząc o tym, stale chcesz decydować za siebie, planować, proponować i knuć, myśląc raz po raz w taki oto sposób: „Jakiego partnera mam szukać? Jaki powinien mieć wzrost? Jak powinien wyglądać? Jaką powinien mieć osobowość? Jakie powinien mieć wykształcenie? Z jakiej rodziny powinien pochodzić?”. Im bardziej dokładne są twoje plany, tym bardziej się zadręczasz, czyż nie? Im wyższe są twoje wymagania i im więcej ich masz, tym bardziej się zadręczasz, czyż nie? I tym trudniej znaleźć wtedy partnera, zgadza się? (Tak). Gdy nie wiesz, czy ktoś jest dla ciebie odpowiedni, twoje trudności rosną, a im większe one są, tym dotkliwiej odczuwasz udrękę i niepokój, prawda? Im dotkliwiej odczuwasz udrękę i niepokój, tym silniej wikłasz się w te uczucia. W jaki zatem sposób można ten problem rozwiązać? Powiedzmy, że rozumiesz istotę małżeństwa i rozumiesz, jaka jest właściwa droga naprzód i właściwy kierunek – jakie podejście do małżeństwa należy zatem przyjąć? Mówisz tak: „Małżeństwo to wielkie wydarzenie w życiu człowieka i bez względu na to, jakiego wyboru ludzie dokonują, zostało to już z góry przesądzone dawno temu. Bóg już dawno zaplanował i ustalił, z kim zawrzesz związek małżeński i jaka to będzie osoba. Ludzie nie powinni zbytnio się spieszyć ani nie powinni polegać na swoich wyobrażeniach, a tym bardziej na preferencjach. Poleganie na swoich wyobrażeniach i preferencjach oraz pochopne decyzje są przejawami ignorancji i nie zgadzają się z rzeczywistością. Ludzie nie powinni puszczać wodzy fantazji, a wszelkie wyobrażenia stoją w sprzeczności z rzeczywistością. Najpraktyczniej jest pozwolić na naturalny bieg rzeczy i czekać na osobę, którą Bóg ci przeznaczył”. Traktując zatem tę teorię i to praktyczne rozumienie jako podstawę, jak należy praktykować w odniesieniu do tej kwestii? Musisz mieć wiarę, musisz czekać na porę ustaloną przez Boga i Jego zarządzenia. Jeśli Bóg przeznaczył dla ciebie odpowiedniego partnera w tym życiu, to ta osoba pojawi się we właściwym czasie, miejscu i środowisku. Zdarzy się to, gdy czas dojrzeje, a ty musisz jedynie w tej kwestii współpracować w takim właśnie odpowiednim czasie, miejscu i środowisku. Jedyne, co możesz zrobić, to czekać – czekać na ten czas, to miejsce i to środowisko, aż ta osoba się pojawi, czekać na moment, gdy to wszystko się wydarzy, ani aktywnie, ani biernie, po prostu czekać, aż to wszystko nastąpi. Co mam na myśli, mówiąc „czekać”? Mam na myśli postawę podporządkowania, ani aktywną, ani bierną; taka postawa jest postawą poszukującą i podporządkowaną, pozbawioną natarczywości. Gdy już przyjmiesz tego rodzaju postawę, czy dalej będziesz dręczyć się, niepokoić i martwić małżeństwem? (Nie). Znikają twoje indywidualne plany, wyobrażenia, życzenia, upodobania i twoje ignoranckie myślenie sprzeczne z faktami. Twoje serce jest spokojne i nie odczuwasz już żadnych negatywnych uczuć w kwestii małżeństwa. Budzi ona w tobie uczucia odprężenia, wyzwolenia, swobody i akceptujesz naturalny bieg rzeczy. Gdy już przyjmiesz właściwą postawę, wszystko, co robisz, i wszystko, co wyrażasz, staje się racjonalne i odpowiednie. Uczucia płynące z wnętrza twojego zwykłego człowieczeństwa z natury nie mogą być udręką, niepokojem i strapieniem; są to uczucia spokojne i stabilne. Nie są przygnębiające ani radykalne – po prostu czekasz. Jedyny rodzaj praktykowania i nastawienia w twoim sercu, jeśli chodzi o tę kwestię to czekać i podporządkować się: „Chcę się podporządkować wszystkiemu, co Bóg dla mnie aranżuje. Nie mam osobistych wymagań ani planów”. Czy zatem nie wyzbyłeś się tych negatywnych uczuć? I czy to znaczy, że te uczucia się nie pojawią? Nawet gdybyś je odczuwał, czy stopniowo byś się ich nie wyzbył? Na czym zatem polega proces wyzbywania się tych negatywnych uczuć? Czy jest to przejaw dążenia do prawdy? Pokazuje to, że zarówno dążysz do prawdy, jak i praktykujesz prawdę. Końcowym rezultatem osiągniętym poprzez dążenie do prawdy jest jej praktykowanie – jest to wdrażane poprzez praktykowanie prawdy. Gdy osiągniesz poziom praktykowania prawdy, udręka, niepokój i strapienie nie będą już chodzić za tobą jak cienie; zostaną całkowicie usunięte z głębi twojego serca. Czy proces usuwania tych uczuć jest procesem wyzbywania się? (Tak). Praktykowanie prawdy jest aż tak proste. Czy jest to łatwe? Praktykowanie prawdy jest zmianą myśli i poglądów, a w jeszcze większym stopniu jest zmianą nastawienia do rzeczywistości. Aby wyzbyć się prostego negatywnego uczucia, należy praktykować i realizować te procesy. Najpierw następuje zmiana myśli i poglądów, potem zmiana postawy wobec praktykowania, a na koniec przekształcenie sposobu praktykowania, zasad praktykowania i ścieżki praktykowania. Czy nie wyzbędziesz się wtedy tego negatywnego uczucia? To jest aż takie proste. Ostatecznym rezultatem wyzbycia się jest to, że to negatywne uczucie przestaje cię niepokoić, konsternować i kontrolować, a jednocześnie przestają cię nawiedzać wszelkiego rodzaju wynikające z niej negatywne myśli i poglądy. Dzięki temu poczujesz się odprężony, wyzwolony i oswobodzony. Oczywiście te uczucia odprężenia, wyzwolenia i oswobodzenia są tylko ludzkimi uczuciami – realną korzyścią jest tutaj to, że ludzie zaczynają pojmować prawdę. Fundamentami egzystencji człowieka są prawda i słowa Boga. Jeśli ludzie kierują się swoimi wyobrażeniami, ulegając negatywnym uczuciom, aby chronić siebie, jeśli polegają na sobie i własnych zdolnościach, środkach i metodach, by chronić siebie, i podążają własną ścieżką, to oddalą się od prawdy i od Boga oraz w naturalny sposób dostaną się pod władzę szatana. Toteż stając przed takimi samymi trudnościami i sytuacjami, powinieneś właściwie to rozumieć w swoim sercu i w naturalny sposób pomyślisz sobie: „Nie muszę się martwić tymi rzeczami. Nie ma sensu się martwić. Ludzie inteligentni i mądrzy polegają na Bogu i powierzają Mu wszystkie te sprawy, podporządkowują się Jego władzy, oczekują na wszystko to, co Bóg ustala, oraz na czas, miejsce, osobę lub rzecz, jakie Bóg aranżuje. Jedyne, co człowiek powinien i może zrobić, to współpracować i się podporządkować – to najrozsądniejszy wybór”. Rzecz jasna, jeśli tak nie czynisz i nie praktykujesz w ten sposób, to i tak w końcu zdarzy się wszystko to, co Bóg aranżuje – wola człowieka nie zmieni żadnej osoby, zdarzenia bądź sytuacji. Udręka, niepokój i strapienie odczuwane przez ludzi to tylko bezsensowna ofiara, to jedynie głupie myśli i przejawy ludzkiej ignorancji. Bez względu na to, jak głębokie lub dotkliwe są twoje uczucia udręki, niepokoju i strapienia albo jak wnikliwie coś rozważasz, na koniec nie ma z tego żadnego pożytku i należy to porzucić. Ostatecznych faktów i rezultatów nie może zmienić wola człowieka. Koniec końców człowiek musi żyć jako poddany władzy i zarządzeniom Boga; nikt nie jest w stanie tego zmienić i nikt nie jest w stanie się od tego wyzwolić. Czyż nie jest właśnie tak? (Jest tak).
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.