Jak dążyć do prawdy (18) Część trzecia

Wszystko, co robią rodzice, aby spełniły się ich oczekiwania dotyczące dzieci, zanim wejdą one w dorosłość, jest wbrew sumieniu, rozumowi i prawom natury. Co więcej, jest też wbrew zarządzeniom i władzy Boga. Choć dzieci nie potrafią odróżniać dobra od zła ani myśleć niezależnie, ich los i tak podlega władzy Boga, a nie władzy rodziców. Dlatego, oprócz tego, że głupi rodzice w swojej świadomości żywią oczekiwania dotyczące swoich dzieci, ponadto przejawiają oni określone sposoby zachowania, to jest podejmują więcej działań, bardziej się poświęcają i ponoszą większe koszty, robiąc wszystko, co chcą i co skłonni są robić dla swoich dzieci, bez względu na to, czy chodzi o inwestowanie pieniędzy, czasu, energii bądź innych zasobów. Mimo że rodzice robią to wszystko dobrowolnie, ich zachowanie jest nieludzkie i nie wpisuje się w obowiązki, jakie rodzice powinni wypełniać; wykroczyli oni już poza zakres swoich zdolności i właściwych obowiązków. Czemu to mówię? Bo rodzice podejmują pierwsze próby planowania i kontrolowania przyszłości swoich dzieci, zanim te osiągną pełnoletność. Czy to nie głupie? (Głupie). Na przykład, powiedzmy, że Bóg z góry ustalił, że ktoś będzie zwykłym robotnikiem i że w tym życiu będzie w stanie zarobić na podstawowe potrzeby – jedzenie i ubranie – ale jego rodzice upierają się, żeby został celebrytą, bogaczem lub urzędnikiem wysokiego szczebla, planując i aranżując mu przyszłość, zanim wejdzie w dorosłość, ponosząc różne tak zwane koszty i próbując kontrolować jego życie i przyszłość. Czy to nie głupie? (Głupie). Choć ich dziecko ma dobre oceny, idzie na studia, po wejściu w dorosłość zdobywa różne umiejętności i ma pewne uzdolnienia, to gdy zaczyna szukać pracy, ostatecznie i tak trafia mu się posada szeregowego robotnika. Co najwyżej może mu się poszczęścić i zostanie brygadzistą, co już jest niezłym osiągnięciem. Dostaje podstawową pensję i nigdy nie będzie w stanie zarabiać takich pieniędzy jak urzędnik wysokiego szczebla lub człowiek zamożny, jak tego żądali jego rodzice. Ci jednak stale chcą, żeby piął się coraz wyżej, żeby dużo zarabiał, żeby został urzędnikiem na wysokim szczeblu, bo dzięki temu oni również ogrzeją się w jego blasku. Miał dobre oceny w szkole i był posłuszny, rodzice ponieśli dla niego wiele kosztów, dostał się na studia, a mimo to jego losem jest praca w charakterze zwykłego robotnika – tego rodzice się nie spodziewali. Gdyby mogli to przewidzieć, nie dręczyliby się aż tak bardzo. Ale czy rodzice potrafią przestać się zadręczać? (Nie). Sprzedają dom, działkę i majątek rodzinny, niektórzy sprzedają nawet swoją nerkę, żeby ich dzieci mogły dostać się na renomowany uniwersytet. Gdy dziecko się na to nie godzi, matka mówi: „Mam dwie nerki, bez jednej mogę żyć. Jestem już stara, jedna nerka mi wystarczy”. Co dziecko czuje, słysząc takie słowa? „Nawet jeśli mam przez to nie pójść na studia, to przecież nie mogę pozwolić ci sprzedać nerki”. A matka na to: „Nie pójdziesz na studia? Co za nieposłuszne, wyrodne dziecko! Po co sprzedaję tę swoją nerkę? Chyba po to, żebyś mógł odnieść sukces w przyszłości?”. Dziecko jest wzruszone i myśli: „W porządku, niech mama sprzeda swoją nerkę. Nie zawiodę jej”. Ostatecznie matka faktycznie to robi – oddaje swoją nerkę za przyszłość dziecka, a potem to dziecko wchodzi w dorosłość i zostaje robotnikiem, nie osiąga sukcesu. Matka sprzedała nerkę i w zamian jej dorosłe już dziecko pracuje jako robotnik – czy jest to właściwe? (Nie). Koniec końców matka to dostrzega i mówi: „Twoim losem jest być robotnikiem. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, nie sprzedałabym nerki, żeby cię posłać na studia. Mogłeś bez żadnych studiów zostać robotnikiem, zgadza się? Po co ci był ten cały uniwersytet?”. Jest już za późno! Kto kazał jej wtedy tak głupio postąpić? Kto kazał jej marzyć o tym, żeby jej dziecko zostało wysoko postawionym urzędnikiem i zarabiało dużo pieniędzy? Zaślepiła ją chciwość, sama sobie na to zasłużyła! Poniosła wielkie koszty dla swojego dziecka, ale czy dziecko jest jej coś winne? Nie. Poniosła te koszty z własnej woli i dostała to, na co zasłużyła! Nawet gdyby sprzedała dwie nerki, to przecież nikt by jej do tego nie zmuszał. Aby posłać swoje dzieci na prestiżowy uniwersytet, niektórzy sprzedają swoje rogówki, sprzedają swoją krew, poświęcają wszystko, co mają, i wyprzedają majątek rodzinny, ale czy jest to tego warte? Tak jak gdyby myśleli, że sprzedaż krwi albo narządu może wpłynąć na czyjąś przyszłość i zmienić czyjś los. Czy może? (Nie może). Ludzie są tacy głupi! Oczekują szybkiego zwrotu z inwestycji, zaślepiają ich prestiż i zysk. Stale myślą: „Cóż, takie jest już moje życie”, więc pokładają nadzieje w swoich dzieciach. Czy to znaczy, że los ich dzieci będzie na pewno lepszy niż ich własny? Że ich dzieci osiągną sukces w świecie? Że ich życie będzie inne? Jak ludzie mogą być aż tak głupi? Czy oni myślą, że skoro mają duże oczekiwania wobec swoich dzieci, to one z pewnością prześcigną innych ludzi i spełnią te oczekiwania? Los każdego człowieka nie zależy od jego rodziców, tylko od Boga. To jasne, że żaden rodzic nie chce, żeby jego dzieci skończyły jako żebracy. Ale przecież nie muszą upierać się, żeby ich dzieci wspięły się na szczyty w świecie, żeby zostały urzędnikami wysokiego szczebla albo grubymi rybami w wyższych kręgach społecznych. Co jest dobrego w przynależności do wyższych warstw społecznych? Co jest dobrego w osiąganiu sukcesów w świecie? To są ruchome piaski, nie ma w tym nic dobrego. Czy jest czymś dobrym, że ktoś zostaje celebrytą, wielką postacią, supermenem albo kimś posiadającym pozycję i status? Najdogodniejsze jest życie zwykłej osoby. Co jest złego w nieco uboższym, trudniejszym i bardziej męczącym życiu, z trochę gorszym jedzeniem na talerzu i gorszym ubraniem w szafie? Jedno jest pewne: ponieważ nie masz styczności ze społecznymi trendami wyższych klas społeczeństwa, to przynajmniej nie będziesz tyle grzeszył i rzadziej będziesz sprzeciwiać się Bogu. Jako zwykła osoba, nie będziesz narażony na duże lub częste pokusy. Choć twoje życie będzie trochę cięższe, to przynajmniej nie będziesz zmęczony w duchu. Pomyśl o tym: będąc robotnikiem, musisz martwić się tylko o to, żeby zjeść trzy posiłki dziennie. Urzędnik nie ma tak łatwo. Musi walczyć o swoje i nigdy nie wie, kiedy jego stanowisko będzie zagrożone. Ale to nie koniec – ludzie, którym urzędnik się naraził, będą usiłowali wyrównać rachunki i urzędnika spotka kara z ich rąk. Życie celebrytów, znamienitych ludzi i bogaczy jest bardzo wyczerpujące. Bogacze stale się martwią, że kiedyś utracą swój majątek i że tego nie przeżyją. Celebryci stale obawiają się, że ich sława przeminie, i ciągle o tę sławę zabiegają, bojąc się bycia wyeliminowanym przez tę epokę i jej trendy. Ich życie jest takie męczące! Rodzice nigdy tego nie dostrzegają i stale popychają swoje dzieci w sam środek tej walki, posyłając je do jaskini lwa i na ruchome piaski. Czy rodzice faktycznie mają dobre intencje? Jeśli powiem, że nie mają dobrych intencji, nie będziecie chcieli tego słuchać. Jeśli powiem, że oczekiwania waszych rodziców wpływają na was negatywnie na wiele sposobów, czy skłonni będziecie się z tym zgodzić? (Tak). Krzywdzą was bardzo dotkliwie, czyż nie? Niektórzy z was nie chcą się z tym zgodzić, mówicie: „Moi rodzice chcą mojego dobra”. Mówisz, że twoi rodzice chcą twojego dobra – a gdzie jest to twoje dobro? Twoi rodzice chcą twojego dobra, ale ile pozytywnych rzeczy dzięki nim zrozumiałeś? Twoi rodzice chcą twojego dobra, ale ile z twoich wielu nieprawidłowych i niepożądanych myśli i przekonań naprostowali? (Żadnych). Czy więc jesteście teraz w stanie przejrzeć to wszystko na wylot? Czujecie, że oczekiwania rodziców są nierealistyczne, zgadza się?

Analizując istotę oczekiwań, jakie rodzice mają wobec swoich dzieci, dostrzegamy, że te oczekiwania są samolubne, że są sprzeczne z człowieczeństwem, a co więcej, że nie mają nic wspólnego z obowiązkami rodziców. Gdy rodzice narzucają swoim dzieciom różne oczekiwania i wymagania, nie wypełniają swoich obowiązków. Jakie są zatem ich „obowiązki”? Najbardziej podstawowe obowiązki, które rodzice powinni wypełniać, to nauczyć dzieci mówić, nauczyć je tego, żeby były życzliwe i żeby nie były złymi ludźmi, oraz prowadzić je w pozytywnym kierunku. To są fundamentalne obowiązki rodziców. Ponadto powinni oni pomagać swoim dzieciom w przyswajaniu różnych rodzajów wiedzy, w rozwijaniu talentów i tak dalej, kierując się przy tym wiekiem dzieci, ich możliwościami, charakterem i zainteresowaniami. Nieco lepsi rodzice pomagają też swoim dzieciom zrozumieć, że ludzie zostali stworzeni przez Boga i że Bóg istnieje w tym wszechświecie, nakłaniając dzieci do modlitwy i czytania słów Bożych i opowiadając im historie zawarte w Biblii z nadzieją, że gdy dorosną, będą podążać za Bogiem i wykonywać obowiązek istoty stworzonej, zamiast gonić za trendami światowymi, dać się schwytać w pułapkę różnych skomplikowanych relacji międzyludzkich i zatracić się w różnych modach tego świata i społeczeństwa. Obowiązki, które rodzice powinni wypełniać, nie mają nic wspólnego z ich oczekiwaniami. Obowiązki, które powinni wykonywać jako rodzice, obejmują zapewnienie dzieciom pozytywnego przewodnictwa i odpowiedniej pomocy, zanim te osiągną pełnoletność, a także zatroszczenie się o potrzeby ciała, które obejmują jedzenie, ubranie, dach nad głową i opiekę w czasie choroby. Jeśli dzieci chorują, rodzice powinni zapewnić im odpowiednie leczenie; nie powinni zaniedbywać swoich dzieci ani mówić im: „Nie opuszczaj szkoły, ucz się, nie możesz mieć zaległości w nauce. Jeśli będziesz mieć zbyt duże zaległości, to ich nie nadrobisz”. Gdy dzieci potrzebują odpoczynku, rodzice powinni im na to pozwolić; gdy dzieci chorują, rodzice powinni pomóc im wyzdrowieć. Takie są obowiązki rodziców. Po pierwsze, muszą troszczyć się o zdrowie fizyczne swoich dzieci; po drugie, muszą je wspierać, edukować i pomagać im w zakresie ich zdrowia psychicznego. Takie obowiązki powinni wypełniać rodzice, zamiast narzucać dzieciom nierealistyczne oczekiwania lub wymagania. Rodzice muszą wypełniać swoje obowiązki, jeśli chodzi o zarówno potrzeby psychiczne dzieci, jak i potrzeby fizyczne. Rodzice nie mogą pozwolić, żeby w zimie dzieci marzły, powinni wpoić im ogólną wiedzę życiową, na przykład: w jakich okolicznościach mogą złapać przeziębienie, że powinny jeść ciepłe posiłki, że będą je bolały brzuchy, jeśli zjedzą zimny posiłek, że nie powinny narażać się na podmuchy zimnego wiatru ani w zimne dni zdejmować ubrań w miejscach, gdzie są przeciągi, pomagając w ten sposób dzieciom uczyć się, jak dbać o swoje zdrowie. Co więcej, gdy w umysłach dzieci pojawią się jakieś dziecinne, niedojrzałe mniemania dotyczące przyszłości lub radykalne myśli, rodzice muszą szybko sprowadzić dzieci na właściwą drogę, gdy tylko coś takiego zauważą, zamiast przymusem tłumić takie myśli i mniemania; powinni pozwolić, aby dzieci dały wyraz i upust tym myślom i przekonaniom, bo tylko tak problem może faktycznie zostać rozwiązany. Na tym polega wypełnianie obowiązków. Wypełnianie obowiązków rodzica oznacza, z jednej strony, troskę o dzieci, a z drugiej strony – doradzanie i korygowanie ich zachowania, a także wskazywanie na właściwe myśli i przekonania. Obowiązki, jakie rodzice powinni wypełniać, nie mają nic wspólnego z oczekiwaniami, jakie mają w stosunku do swoich dzieci. Możesz żywić nadzieję, że twoje dzieci będą się cieszyć dobrym zdrowiem i będą posiadać człowieczeństwo, sumienie i rozum, gdy dorosną, albo możesz liczyć na to, że będą ci okazywać szacunek i oddanie, ale nie powinieneś oczekiwać, że staną się takimi czy innymi celebrytami lub wielkimi osobistościami, a już na pewno nie powinieneś im często powtarzać: „Popatrz, jak posłusznym dzieckiem jest Xiaoming u naszych sąsiadów!”. Twoje dzieci to twoje dzieci – twoim obowiązkiem nie jest mówienie im, jak wspaniały jest ich sąsiad Xiaoming, albo sugerowanie, żeby brały z niego przykład. Rodzice nie powinni tak robić. Każdy jest inny. Ludzie różnią się, jeśli chodzi o myśli, przekonania, zainteresowania, hobby, charakter i osobowość, a także jeśli chodzi o to, czy istota ich człowieczeństwa jest dobra, czy nikczemna. Niektórzy ludzie to urodzone gaduły, inni są z natury introwertyczni i mogą przez cały dzień w ogóle się nie odzywać. Toteż jeśli rodzice chcą wypełniać swoje obowiązki, powinni starać się zrozumieć osobowość, skłonności, zainteresowania i charakter swoich dzieci, a także potrzeby ich człowieczeństwa, zamiast czynić z własnej dorosłej gonitwy za światem, prestiżem i zyskiem oczekiwań wobec swoich dzieci, narzucając im tę społecznie generowaną pogoń za prestiżem, zyskiem i światem. Rodzice mówią o tych rzeczach, używając przyjemnie brzmiącego określenia „oczekiwania wobec dzieci”, ale mijają się z prawdą. Jest jasne, że próbują wepchnąć swoje dzieci do paleniska i posłać je w ramiona diabłów. Jeśli rzeczywiście jesteś dobrym rodzicem, to powinieneś wypełniać swoje obowiązki związane ze zdrowiem fizycznym i psychicznym twoich dzieci, zamiast narzucać im twoją wolę, zanim osiągną pełnoletność, na siłę obciążając ich młode umysły tym, czym nie powinny być obciążane. Jeśli rzeczywiście kochasz i hołubisz swoje dzieci i chcesz wypełniać swoje obowiązki wobec nich, to powinieneś troszczyć się o ich ciała i dopilnować, żeby były fizycznie zdrowe. Oczywiście są dzieci, które rodzą się delikatne i chorowite. Jeśli ich rodzice mają ku temu warunki, mogą zapewnić im suplementy o większej wartości odżywczej albo skonsultować się ze specjalistą w dziedzinie chińskiej medycyny tradycyjnej lub z dietetykiem, otaczając takie dzieci dodatkową opieką. Ponadto na każdym etapie życia dziecka przed wkroczeniem w dorosłość, od niemowlęctwa, przed dzieciństwo aż do okresu nastoletniego, rodzice powinni więcej uwagi poświęcać zmianom w osobowości i zainteresowaniach dzieci oraz ich potrzebom w zakresie eksplorowania własnego człowieczeństwa, okazując im dodatkową troskę. Powinni też zapewnić swoim dzieciom pozytywne i ludzkie przewodnictwo, pomoc i wsparcie, jeśli chodzi o ich zmiany psychologiczne i uprzedzenia oraz nieznane aspekty dotyczące potrzeb ich człowieczeństwa, kierując się praktycznym rozeznaniem, doświadczeniem i wszystkim tym, czego sami się nauczyli, gdy dorastali i przeżywali to samo, co teraz ich dzieci. Rodzice powinni pomagać dzieciom dorastać bez zakłóceń na każdym etapie i unikać okrężnych dróg, niewłaściwych skrętów i skrajności. Gdy ich młode, skołowane umysły cierpią z powodu doznanych krzywd lub ciosów, rodzice powinni od razu reagować, zapewniając troskę, uczucie, opiekę i wsparcie. To są obowiązki, jakie rodzice powinni wypełniać. Jeśli chodzi o plany dzieci na przyszłość – niezależnie od tego, czy chcą zostać nauczycielami, artystami, urzędnikami i tak dalej – to jeśli te plany są rozsądne, rodzice mogą je wspierać i udzielać dzieciom pomocy w oparciu o własne okoliczności, edukację, charakter, człowieczeństwo, sytuację rodzinną i tak dalej. Rodzice jednak nie powinni wychodzić poza zakres własnych możliwości, nie powinni sprzedawać swoich aut, domów, nerek czy krwi. Nie ma potrzeby tego czynić, zgadza się? (Tak). Powinni po prostu pomagać dzieciom w miarę swoich możliwości jako rodziców. Jeśli dzieci mówią: „Chcę iść na studia”, rodzice mogą odpowiedzieć: „Jeśli chcesz iść na studia, będę cię wspierać i nie będę się sprzeciwiać, ale nasza rodzina nie jest zamożna. Od teraz będę musiał co dzień odkładać jakieś pieniądze na czesne za twoje studia. Jeśli zaoszczędzę dość pieniędzy, to gdy nadejdzie czas, pójdziesz na studia. Jeśli mi się to nie uda, będziesz musiał znaleźć własne rozwiązanie”. Rodzice powinni dojść do takiego porozumienia ze swoimi dziećmi, osiągnąć konsensus, a następnie rozwiązać problem dotyczący potrzeb dzieci w związku z ich przyszłością. Rzecz jasna, jeśli rodzice nie są w stanie zrealizować planów i zamierzeń dzieci w odniesieniu do ich przyszłości, nie powinni czuć się winni i myśleć tak: „Zawiodłem moje dzieci, jestem do niczego i moje dzieci musiały cierpieć z tego powodu. Dzieci innych ludzi dobrze się odżywiają, noszą markowe ubrania, po mieście uniwersyteckim jeżdżą samochodami, a do domu wracają samolotem. Moje dzieci muszą jeździć pociągiem na twardych siedzeniach, nie stać mnie nawet na miejsce w wagonie sypialnym. Zawiodłem moje dzieci!”. Rodzice nie powinni czuć się winni. Taka jest ich sytuacja i nawet gdyby sprzedali nerkę, nie byłoby ich stać na to wszystko, więc powinni zaakceptować swój los. Bóg umieścił ich w takim środowisku, więc nie powinni czuć się winni wobec swoich dzieci i mówić: „Zawiodłem cię. Jeśli nie będziesz okazywał nam szacunku i oddania, nie będę się skarżył. Jesteśmy do niczego i nie zapewniliśmy ci dobrego środowiska do życia”. Nie ma potrzeby, żeby rodzice tak mówili. Rodzice muszą jedynie wypełniać swoje obowiązki z czystym sumieniem, robiąc wszystko, co w ich mocy, i umożliwiając dzieciom zdrowy rozwój fizyczny i umysłowy. To wystarczy. „Zdrowy” oznacza tu, że rodzice robią wszystko, by ich dzieci miały pozytywne myśli, a także aktywne, pogodne i optymistyczne myśli i postawy względem swojego codziennego życia i swojej egzystencji. Gdy coś idzie nie po ich myśli, dzieci nie powinny wpadać w szał, dokonywać prób samobójczych ani przysparzać rodzicom kłopotów; nie powinny też wyzywać rodziców od nieudaczników, którzy nie potrafią zarabiać pieniędzy: „Popatrzcie na innych rodziców. Jeżdżą ekstra samochodami, mieszkają w rezydencjach, wybierają się na luksusowe rejsy morskie i podróżują po Europie. A my co? Nigdy nie wyściubiliśmy nosa poza nasze miasto i nie jechaliśmy pociągiem ekspresowym!”. Jeśli twoje dzieci mają takie napady złości, jak powinieneś zareagować? Powinieneś powiedzieć: „Masz rację, takimi jesteśmy nieudacznikami. Przyszedłeś na świat w tej rodzinie i powinieneś zaakceptować swój los. Jeśli jesteś zdolny, to w przyszłości sam zarobisz krocie. Nie obrażaj nas i nie żądaj, byśmy coś dla ciebie robili. Wypełniliśmy już swoje obowiązki wobec ciebie i nic nie jesteśmy ci winni. Kiedyś sam będziesz rodzicem i też będziesz musiał tak czynić”. Gdy sami będą mieć dzieci, zobaczą, że rodzicom nie jest tak łatwo zarobić na utrzymanie siebie i wszystkich członków rodziny, tak młodych, jak i starych. Podsumowując, powinieneś nauczyć swoje dzieci niektórych zasad postępowania. Jeśli są w stanie to przyjąć, powinieneś pomówić z nimi o wierze w Boga i podążaniu ścieżką dążenia do prawdy, aby dostąpić zbawienia, a także o właściwych myślach i przekonaniach, jakie pojąłeś za sprawą Boga. Jeśli twoje dzieci chętne są, by przyjąć dzieło Boga i wierzyć w Boga razem z tobą, to jeszcze lepiej. Jeśli jednak nie czują takiej potrzeby, wystarczy, że wypełniasz swoje obowiązki wobec nich; nie musisz bez ustanku rozwodzić się na temat słów lub doktryn dotyczących wiary w Boga, by swoje dzieci przekonać. Nie ma takiej potrzeby. Nawet jeśli twoje dzieci nie wierzą, to o ile cię wspierają, o tyle możecie pozostać dobrymi przyjaciółmi i wspólnie omawiać różne inne sprawy. Nie powinniście stać się wrogami i nie możesz mieć do nich urazy. Bądź co bądź, łączą was przecież więzy krwi. Jeśli twoje dzieci skłonne są wypełniać swoje obowiązki wobec ciebie, by okazać ci szacunek, oddanie i posłuszeństwo, to możesz utrzymywać z nimi relacje rodzinne i normalnie się do nich odnosić. Nie musisz stale przeklinać albo rugać dzieci za to, że mają inne niż ty zapatrywania i przekonania dotyczące wiary. Nie ma takiej potrzeby. Nie ma potrzeby, żebyś dawał się ponieść emocjom ani żebyś myślał, że skoro twoje dzieci nie wierzą w Boga, to jest to istny koniec świata, jakbyś utracił swoje życie i swoją duszę. Sprawa nie jest aż tak poważna. Jeśli nie wierzą, to znaczy, że mają swoje ścieżki, którymi postanowiły podążać. Ty też masz ścieżkę, którą powinieneś iść, i obowiązek, który powinieneś wykonywać, a z twoimi dziećmi nie ma to nic wspólnego. Jeśli twoje dzieci nie są wierzące, nie musisz ich do tego przymuszać. Być może właściwy czas jeszcze nie nadszedł albo Bóg po prostu ich nie wybrał. Jeśli Bóg ich nie wybrał, a ty zmuszasz je do wiary, to jesteś buntowniczym ignorantem. Jeśli natomiast Bóg je wybrał, ale właściwy czas nie nadszedł, to żądając, żeby uwierzyły w Niego już teraz, za bardzo się spieszysz. Jeśli Bóg zechce działać, nikt nie umknie Jego władzy. Jeśli Bóg zaplanował, że twoje dzieci będą wierzyć, to potrafi do tego doprowadzić jednym słowem lub jedną myślą. Jeśli tego nie zaplanował, to twoje dzieci nie zostaną poruszone, a jeśli nie zostaną poruszone, to żadne twoje słowa niczego tu nie zmienią. Jeśli twoje dzieci nie wierzą, nie jesteś im nic winien; jeśli wierzą, nie twoja to zasługa. Czyż nie tak się sprawy mają? (Tak). Bez względu na to, czy ty i twoje dzieci macie wspólne cele w odniesieniu do wiary albo czy myślicie tak samo na temat wiary, to w każdym razie musisz jedynie wypełniać swoje obowiązki wobec nich. Jeśli wypełniłeś te obowiązki, to nie znaczy, że okazałeś im życzliwość, a jeśli one nie wierzą, nie oznacza to, że jesteś im coś winien, bo przecież wypełniłeś swoje obowiązki i na tym koniec. Wasze relacje pozostają niezmienione i możesz traktować swoje dzieci w taki sam sposób, w jaki traktowałeś je do tej pory. Gdy twoje dzieci natrafiają na trudności, powinieneś im pomagać w miarę swoich możliwości. Jeśli twoje warunki materialne pozwalają ci pomagać twoim dzieciom, to powinieneś to czynić; jeśli jesteś w stanie naprostować myśli i przekonania swoich dzieci na poziomie psychologicznym bądź mentalnym oraz w jakimś stopniu zapewnić im przewodnictwo i pomoc, umożliwiając im uporanie się z dylematami, to dobrze. Podsumowując, zanim dzieci wkroczą w dorosłość, ich rodzice powinni wypełniać obowiązki rodzicielskie, dowiadując się, co dzieci chcą robić oraz jakie mają zainteresowania i aspiracje. Jeśli dzieci chcą mordować ludzi, wywoływać pożary i popełniać zbrodnie, to rodzice powinni je surowo zdyscyplinować, a nawet ukarać. Jeśli jednak dzieci są posłuszne, nie różnią się niczym od innych zwyczajnych dzieci, w szkole dobrze się zachowują i robią wszystko, co mówią im rodzice, to wystarczy, że rodzice wypełniają swoje obowiązki wobec takich dzieci. Jeśli oprócz wypełniania owych obowiązków rodzice mają jakieś oczekiwania lub wymagania bądź myślą o przyszłości swoich dzieci, jest to całkiem niepotrzebne. Dlaczego mówię, że jest to niepotrzebne? O losie każdej osoby przesądza Bóg, rodzice nie mogą w tej kwestii decydować. Bez względu na to, jakie oczekiwania mają rodzice w odniesieniu do swoich dzieci, niemożliwe jest, żeby wszystkie te oczekiwania się spełniły. Nie determinują one przyszłości ani życia dzieci. Niezależnie od tego, jak wspaniałe oczekiwania mają rodzice albo jak wielkich poświęceń dokonują i jakie koszty ponoszą na rzecz tych oczekiwań, wszystko to na nic; nie wpłyną w ten sposób na przyszłość i życie swoich dzieci. Toteż rodzice nie powinni robić głupstw. Nie powinni niepotrzebnie poświęcać się dla swoich dzieci, zanim wkroczą one w dorosłość, i nie powinni się tym aż tak stresować. Wychowywanie dzieci polega na tym, że rodzice uczą się i zdobywają różne doświadczenia, poruszając się w różnych środowiskach, a następnie umożliwiają dzieciom czerpanie korzyści z tych doświadczeń. To jest wszystko, co rodzice powinni robić. Jeśli chodzi o przyszłość dzieci i ich ścieżki życiowe, nie ma to nic wspólnego z oczekiwaniami rodziców. Znaczy to, że oczekiwania twoich rodziców nie kształtują twojej przyszłości. Nie jest tak, że jeśli twoi rodzice mają wobec ciebie duże oczekiwania lub spodziewają się po tobie wielkich rzeczy, to znaczy, że będzie ci się dobrze w życiu wiodło; ale nie jest też tak, że jeśli twoi rodzice nie mają żadnych oczekiwań w stosunku do ciebie, to wylądujesz na ulicy i będziesz musiał żebrać. Nie ma tu żadnego koniecznego związku. Powiedzcie Mi, czy te tematy, które omawiam, łatwo jest zrozumieć? Czy łatwo jest ludziom to osiągnąć? Czy może trudno? Rodzice powinni zwyczajnie wypełniać swoje obowiązki wobec dzieci, wychowywać je i wprowadzać w dorosłość. Nie muszą wychować dzieci na utalentowane osoby. Czy łatwo to osiągnąć? (Łatwo). To łatwe zadanie – nie musisz brać na siebie odpowiedzialności za przyszłość i życie swoich dzieci, nie musisz snuć dla nich planów ani przewidywać, jakimi ludźmi się staną, jakie życie będą mieć w przyszłości, do jakich kręgów społecznych wejdą, jaka będzie jakość ich życia w tym świecie i jaki status sobie wyrobią pośród ludzi. Nie musisz tego przewidywać ani kontrolować; musisz po prostu wypełniać obowiązki rodzicielskie. To takie proste. Gdy dzieci osiągają wiek szkolny, powinieneś zapisać je do szkoły, ewentualnie opłacić czesne i kupić im to, czego potrzebują do szkoły. Wystarczy, że wypełnisz te obowiązki. Jeśli chodzi o to, co jedzą i jak się ubierają przez cały rok, musisz zwyczajnie zatroszczyć się o ich ciała zależnie od okoliczności. Zanim wkroczą w dorosłość, gdy nie wiedzą jeszcze, jak troszczyć się o własne ciało, zapewnij im odpowiednie leczenie w razie choroby, nie zaniedbuj tego. Bez zbędnej zwłoki koryguj ich wady i złe nawyki, pomagaj im rozwijać dobre nawyki życiowe, dawaj im rady i bądź przewodnikiem dla ich młodych umysłów, pilnując, żeby nie popadały w skrajność. Jeśli podobają im się jakieś złe rzeczy w świecie, ale ty wiesz, że to dobre dzieci i że uległy wpływowi złych trendów świata, powinieneś szybko naprowadzić je na właściwą drogę i pomóc w wyzbyciu się wad i złych nawyków. To są obowiązki rodziców i funkcje, jakie powinni spełniać. Rodzice nie powinni popychać swoich dzieci w stronę trendów społecznych i nie powinni zbyt wcześnie obciążać dzieci różnego rodzaju presjami, które są częścią świata dorosłych. Rodzice nie powinni tak postępować. Są to rzeczy łatwe do osiągnięcia, ale mimo to niektórzy ludzie tego nie potrafią. Ponieważ ci ludzie nie są w stanie zrezygnować z pogoni za światowym prestiżem i zyskiem lub za złymi trendami świata i ponieważ boją się, że świat ich wyeliminuje, to zanim ich dzieci osiągną pełnoletność, każą im się przystosowywać do społeczeństwa już bardzo wcześnie i bardzo szybko na poziomie mentalnym. Jeśli dzieci mają takich właśnie rodziców, to jest pech. Bez względu na to, jakich sposobów lub pretekstów używają rodzice, okazując swoim dzieciom miłość, hołubiąc je i ponosząc dla nich koszty, niekoniecznie jest to dla tych dzieci czymś dobrym – można nawet powiedzieć, że są to swego rodzaju katastrofy. Jest tak dlatego, że pod przykrywką swoich oczekiwań rodzice niszczą młode umysły swoich dzieci. Innymi słowy, w oczekiwaniach tych rodziców nie chodzi tak naprawdę o to, żeby ich dzieci miały zdrowe umysły i ciała; rodzice oczekują po prostu, że ich dzieci zdobędą pozycję w społeczeństwie i że nie zostaną przez społeczeństwo wyeliminowane. Celem, jaki przyświeca ich oczekiwaniom, jest to, żeby ich dzieci miały dobre życie, by przewyższały innych ludzi, by nie musiały żebrać, by uniknęły dyskryminacji i nękania ze strony innych ludzi oraz by przystosowały się do złych trendów i zasymilowały się ze złymi grupami ludzi. Czy to jest czymś dobrym? (Nie). Toteż nie musicie brać sobie do serca tego rodzaju rodzicielskich oczekiwań. Jeśli twoi rodzice kiedyś mieli wobec ciebie takie oczekiwania lub jeśli ponieśli wielkie koszty, żeby te oczekiwania się spełniły, przez co czujesz, że masz wobec nich dług i zamierzasz całe życie wynagradzać im koszty, jakie dla ciebie ponieśli – jeśli tak właśnie myślisz i tego pragniesz, to wyzbądź się tego od razu. Nic nie jesteś im winny, a wręcz przeciwnie – twoi rodzice cię skrzywdzili i okaleczyli. Nie tylko ponieśli porażkę jako rodzice, ale na domiar złego wyrządzili ci krzywdę, zatruli twój młody umysł i zostawili po sobie różne negatywne wspomnienia i piętna. Krótko mówiąc, tacy rodzice nie są dobrymi rodzicami. Jeśli przed twoim wkroczeniem w dorosłość rodzice wpływali na ciebie i przemawiali do ciebie poprzez sposób, w jaki cię wychowali, jeśli zawsze liczyli na to, że będziesz się przykładać do nauki, że osiągniesz sukces i nie skończysz jako zwykły robotnik, że będziesz mieć dobre widoki na przyszłość, że staniesz się dla nich powodem do dumy i radości, że okryjesz ich chwałą i splendorem, to już dziś powinieneś odciąć się od ich tak zwanej życzliwości i nie powinieneś już brać jej sobie do serca. Czyż nie tak? (Tak). Takie oczekiwania mają rodzice w odniesieniu do swoich dzieci, zanim rozpoczną one dorosłe życie.

Natura oczekiwań rodziców wobec dzieci nie zmienia się, gdy dzieci wkroczą w dorosłość. Choć dorosłe dzieci potrafią myśleć niezależnie, komunikować się, mówić i omawiać sprawy z pozycji i z perspektywy osoby dorosłej, rodzice wciąż żywią wobec nich te same oczekiwania z perspektywy rodzicielskiej. Ich oczekiwania zmieniają się z oczekiwań wobec niepełnoletniego dziecka w oczekiwania wobec dziecka dorosłego. Choć oczekiwania rodziców wobec dzieci dorosłych różnią się od tych, które dotyczą dzieci niepełnoletnich, to rodzice, jako zwykli, zepsuci ludzie oraz członkowie społeczeństwa i mieszkańcy świata, mają cały czas taki sam rodzaj oczekiwań wobec swoich dzieci. Mają nadzieję, że dzieciom będzie się dobrze układać w pracy, że będą szczęśliwe w małżeństwie i będą mieć idealną rodzinę, że będą dostawać podwyżki i awanse, że zyskają uznanie szefów, że będą mieć udaną karierę i nie doświadczą żadnych trudności. Jaki jest pożytek z tych oczekiwań? (Żaden). Żaden, są one całkowicie zbędne. Rodzice uważają, że są w stanie czytać w twoich myślach, bo cię wychowali i dawali ci wsparcie, więc wierzą, że wiedzą wszystko o tym, co myślisz, czego chcesz i jaka jest twoja osobowość, choć jesteś już teraz osobą dorosłą. I choć jesteś dorosły i niezależny oraz potrafisz zarobić na swoje utrzymanie, rodzice mają poczucie, że wciąż mogą cię kontrolować, a w sprawach, które cię dotyczą, wciąż mają prawo zabierać głos, angażować się, decydować, ingerować w nie, a nawet mieć ostatnie słowo. Na przykład w kwestii małżeństwa: jeśli się z kimś spotykasz, twoi rodzice od razu mówią: „Niedobrze, ona jest gorzej wykształcona niż ty, nie jest zbyt urodziwa, a jej rodzina mieszka na wsi. Gdy się z nią ożenisz, jej krewni ze wsi zjawią się całą wielką zgrają, nie będą wiedzieć, jak korzystać z łazienki, i wszystko upaprają. Z pewnością nie czeka cię z nią dobre życie. Nie ma mowy, nie godzę się, żebyś się z nią żenił!”. Czy to nie jest ingerencja? (Jest). Czy nie jest to zbędne i odrażające? (Jest zbędne). Synowie i córki muszą uzyskać zgodę rodziców, jeśli chodzi o wybór partnera lub partnerki. Dlatego niektórzy nie mówią nawet swoim rodzicom, że sobie kogoś znaleźli, żeby uniknąć ingerencji z ich strony. Kiedy rodzice pytają: „Masz kogoś na stałe?”, oni odpowiadają: „Nie, to za wcześnie, jestem jeszcze młody, nie ma pośpiechu”, a tak naprawdę spotykają się z kimś już od dwóch lub trzech lat, tylko nic nie powiedzieli rodzicom. A czemu nic nie powiedzieli? Bo ich rodzice chcą się do wszystkiego wtrącać; są bardzo wybredni, więc dzieci nie mówią im, że się z kimś spotykają. Gdy są gotowi na ślub, przyprowadzają swoją partnerkę lub partnera do domu rodziców i mówią: „Czy dajesz swoją zgodę? Jutro się pobieramy. Tak właśnie zdecydowałem, czy się zgodzicie na to, czy też nie. Jeśli się nie zgodzicie, i tak się pobierzemy i będziemy mieć dzieci”. Tacy rodzice za bardzo wtrącają się w życie swoich dzieci i nawet w kwestii ich małżeństwa też chcą mieć coś do powiedzenia. Jeśli ktoś, z kim spotyka się ich syn lub córka, nie spełnia ich oczekiwań, jeśli się z tą osobą nie dogadują lub jej nie lubią, to próbują doprowadzić do zerwania tego związku. Jeśli syn lub córka się opiera, rodzice płaczą, urządzają awantury i grożą, że się zabiją, aż w końcu syn lub córka nie wie, czy ma się śmiać, czy płakać – zupełnie nie wie, co robić. Niektórzy synowie i niektóre córki mówią, że mają już swoje lata i nie chcą wchodzić w związek małżeński, a ich rodzice odpowiadają na to: „Niedobrze. Liczyłem, że gdy dorośniesz, to weźmiesz ślub i będziesz mieć dzieci. Patrzyłem, jak dorastasz, a teraz chcę patrzeć, jak bierzesz ślub i masz dzieci. Wtedy mogę umierać w spokoju. Jeśli nie weźmiesz ślubu, to moje życzenie nigdy się nie spełni. Nie będę mógł umrzeć, a jeśli umrę, to nie w spokoju. Musisz wziąć ślub, pospiesz się i znajdź sobie kogoś. Może to być tymczasowy partner, ważne, żebym mógł się mu przyjrzeć”. Czy to nie jest ingerencja? (Jest). Jeśli chodzi o wybór męża lub żony przez dorosłe dzieci, rodzice mogą dać dobrą radę, coś podpowiedzieć lub pomóc w ocenie kandydata bądź kandydatki, ale nie powinni ingerować ani wpływać na decyzję dzieci. One mają swoje własne uczucia, jeśli chodzi o osoby, z którymi się spotykają, jeśli chodzi o to, czy się z nimi dogadują, czy mają wspólne zainteresowania i czy będą razem szczęśliwi. Rodzice raczej tego nie wiedzą, a jeśli nawet, to mogą jedynie dawać sugestie, natomiast nie wolno im stawać dzieciom na drodze ani ingerować w ich wybory. Niektórzy rodzice mówią nawet: „Gdy mój syn lub moja córka kogoś sobie znajdzie, musi to być osoba o takim samym statusie społecznym co moja rodzina. Jeśli tak nie będzie i jeśli ta osoba będzie miała jakieś zakusy w związku z moim synem lub moją córką, to nie pozwolę na ślub, będę musiał pokrzyżować im plany. Jeśli będą chcieli przekroczyć próg mojego domu, nie wpuszczę ich!”. Czy to oczekiwanie jest właściwe? Czy jest racjonalne? (Nie jest racjonalne). Jest to ważna kwestia w życiu ich dzieci i jest czymś nieracjonalnym, gdy rodzice próbują ingerować. Ale z perspektywy takich rodziców jest inaczej: jeśli jakaś kwestia jest ważna w życiu ich dzieci, tym bardziej mają powód, żeby ingerować. Jeśli dzieci mają znajomych przeciwnej płci, z którymi spotykają się, żeby pogadać, rodzice się nie wtrącają, ale jeśli w grę wchodzi perspektywa małżeństwa, uważają, że muszą ingerować. Są nawet tacy rodzice, którzy podejmują wielkie wysiłki, żeby szpiegować swoje dzieci, sprawdzają na telefonie lub komputerze swoich dzieci dane kontaktowe i informacje o osobach płci przeciwnej i śledzą swoje dzieci, doprowadzając do sytuacji, w której dzieci nie mają wyjścia, nie są w stanie się temu przeciwstawić ani uniknąć tego całego zamieszania. Czy tacy rodzice postępują właściwie? (Nie). Jeśli rodzice sprawiają, że dzieci mają ich serdecznie dość, to znaczy, że ci rodzice zachowują się nieznośnie. Wobec swoich dorosłych dzieci rodzice powinni po prostu wykonywać swoje rodzicielskie obowiązki, pomagać im na różnych ścieżkach życia, dawać rozsądne i cenne rady, podpowiadać i napominać, aby dzieci nie dały się oszukać w pracy albo w sytuacji, gdy stykają się z różnymi osobami, zdarzeniami i rzeczami, by unikały podążania okrężnymi drogami, robienia sobie niepotrzebnych kłopotów albo narażania się na pozwy. Rodzice powinni przyjąć postawę osób doświadczonych i dawać swoim dzieciom użyteczne i cenne rady oraz zapewniać im jakiś punkt odniesienia. Jeśli chodzi o to, czy dzieci ich posłuchają, czy też nie, to już nie jest sprawa rodziców. Rodzice powinni po prostu wypełniać swoje obowiązki. Nie mają wpływu na to, jak wiele cierpienia doświadczą ich dzieci, ile bólu doznają ani jak wiele błogosławieństw otrzymają. Jeśli ich dzieci muszą przejść w tym życiu przez jakieś próby i jeśli rodzice nauczyli je tego, czego powinni, ale gdy coś się dzieciom przytrafia, reagują one opornie, to znaczy, że mają cierpieć, taki już ich los, i rodzice nie powinni się za to obwiniać, zgadza się? (Tak). Bywa tak, że ludziom nie układa się w małżeństwie, nie dogadują się i w końcu postanawiają się rozwieść, a po rozwodzie spierają się o to, kto ma wychowywać dzieci. Rodzice takich ludzi mieli nadzieję, że wszystko dobrze będzie się im układać w pracy, że odnajdą szczęście i błogość w swoim małżeństwie, że w ich wspólnym życiu nie będzie żadnych rozdźwięków ani problemów, ale koniec końców nic nie poszło po ich myśli. W rezultacie tacy rodzice martwią się o swoje dzieci, płaczą, skarżą się sąsiadom, pomagają synowi lub córce znaleźć prawników, aby wywalczyć w sądzie opiekę nad dziećmi. Niektórzy rodzice, widząc, że ich córka została skrzywdzona, stają do walki w jej imieniu, udają się do domu zięcia i krzyczą: „Dlaczego skrzywdziłeś moją córkę? Nie pozwolę, żeby ta zniewaga uszła ci na sucho!”. Czasami przyprowadzają ze sobą krewnych, aby dać upust złości w imieniu córki, i bywa, że dochodzi do rękoczynów. Robi się z tego wielka scena. Gdyby cała rodzina się nie wtrąciła i gdyby napięcie między mężem a żoną powoli się rozładowało, to po uspokojeniu emocji prawdopodobnie by się nie rozwiedli. Ale ponieważ wmieszali się w to wszystko rodzice, zrobiła się z tego wielka awantura; zepsutego małżeństwa nie dało się już naprawić, a przepaści zasypać. Rodzice zrobili tak wielkie zamieszanie, że zachwiali stabilnością małżeństwa swoich dzieci, i tym ci rodzice też musieli się martwić. Powiedzcie Mi, czy było to warte zachodu? Jaki pożytek z tego, że rodzice się w to wszystko wmieszali? Bez względu na to, czy chodzi o małżeństwo ich dzieci, czy o ich pracę, wszyscy rodzice myślą, że spoczywa na nich wielka odpowiedzialność: „Muszę się zaangażować, muszę się tej sprawie bacznie przyglądać”. Obserwują małżeństwo swoich dzieci pod kątem tego, czy dzieci są szczęśliwe, czy mają jakieś problemy uczuciowe, czy ich synowie lub zięciowie mają romans. Niektórzy rodzice wtrącają się, krytykują albo knują coś, jeśli chodzi o różne aspekty życia swoich dzieci, aby zrealizować własne oczekiwanie dotyczące małżeństwa dzieci lub innych spraw, a to w poważny sposób narusza normalny tryb życia i pracy dzieci. Czy tacy rodzice nie są obrzydliwi? (Są). Niektórzy rodzice wtrącają się nawet w styl życia i nawyki swoich dzieci, a gdy nie mają nic do roboty, udają się do domu swoich dzieci, aby zobaczyć, jak radzi sobie ich synowa, aby sprawdzić, czy w tajemnicy nie wysyła prezentów lub pieniędzy swojej rodzinie albo czy nie umawia się z innymi mężczyznami. Ich dzieci postrzegają takie postępowanie jako odstręczające i obrzydliwe. Jeśli rodzice to ciągną, ich dzieci będą czuły, że jest to odstręczające i obrzydliwe, więc jest jasne, że takie działania są nieracjonalne. Jeśli przyjąć inny punkt widzenia, można, rzecz jasna, powiedzieć, że takie działania są też niemoralne i pozbawione człowieczeństwa. Bez względu na to, jakie oczekiwania mają rodzice wobec swoich dzieci, to gdy już dzieci wejdą w dorosłość, rodzice nie powinni wtrącać się w ich życie, rodzinę lub pracę, a tym bardziej nie powinni ingerować w różne aspekty życia dzieci ani próbować ich kontrolować. Są tacy rodzice, którzy bardzo kochają pieniądze, i mówią swoim dzieciom: „Aby szybko dobrze zarobić, musisz rozkręcić swoją firmę. Popatrz na syna państwa X, rozwinął swoją działalność, z małego sklepu zrobił duży, a duży sklep przekształcił we franczyzę, i teraz jego rodzice mogą dobrze zjeść i dobrze się napić przy jednym stole ze swoim synem. Musisz więcej zarabiać. Zarabiaj więcej, otwórz więcej sklepów, a wtedy będziemy wspólnie pławić się w twojej chwale”. Bez względu na trudności lub życzenia swoich dzieci tacy rodzice chcą zaspokoić własne samolubne pragnienia; chcą, żeby dzieci dużo zarabiały, bo dzięki temu będą mogli oddawać się przyjemnościom ciała, to jest właśnie ich cel. Takich rzeczy rodzice nie powinni robić. Są to rzeczy niemoralne i pozbawione człowieczeństwa. Tacy rodzice nie wypełniają swoich obowiązków. Nie taką postawę powinni przyjmować rodzice wobec swoich dorosłych dzieci. Tacy rodzice wykorzystują swoje starszeństwo, wtykają nos w życie swoich dorosłych dzieci, w ich pracę, małżeństwo i tak dalej, pod przykrywką odpowiedzialności za swoje dzieci. Bez względu na to, jak zdolne są czyjeś dorosłe dzieci, jaki mają charakter, status społeczny i dochody, taki los przeznaczył im Bóg – los ten podlega Bożej władzy. Rodzice nie powinni wtrącać się w to, jak żyją ich dzieci, chyba że nie podążają właściwą ścieżką lub łamią prawo – wtedy rodzice powinni je surowo zdyscyplinować. Ale w normalnych okolicznościach, gdy dorosłe dzieci mają poukładane w głowie i potrafią samodzielnie żyć i przetrwać, ich rodzice powinni się wycofać, bo dzieci są już dorosłe. Jeśli dzieci dopiero co wkroczyły w dorosłość, mają 20 lub 21 lat, wciąż nie rozumieją różnych skomplikowanych sytuacji społecznych, nie wiedzą, jak postępować i jak prowadzić życie towarzyskie, oraz mają słabe zdolności przetrwania, to rodzice powinni im udzielić odpowiedniej pomocy, wspierając je w tym okresie przejściowym, aż w końcu dzieci nauczą się żyć samodzielnie. Na tym polega wypełnianie obowiązków rodzicielskich. Ale gdy już pomogą dzieciom się ogarnąć i zdobyć umiejętność samodzielnego życia, rodzice powinni się wycofać. Nie powinni nadal traktować dzieci, jak gdyby nie były już dorosłe albo jak gdyby miały braki intelektualne. Nie powinni mieć nierealistycznych oczekiwań wobec swoich dzieci ani mieszać się pod przykrywką rodzicielskich oczekiwań do ich prywatnego życia ani do ich postaw, poglądów i działań w zakresie pracy, rodziny, małżeństwa, różnych osób i zdarzeń. Jeśli rodzice robią takie rzeczy, to nie wypełniają swoich obowiązków.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze