U korzeni oporu człowieka wobec Boga leży arogancka natura (Część druga)
Kiedyś chodziłem po kościołach, goszczony przez różne rodziny, i odwiedzałem różnych wierzących w Boga. Dlaczego nie chcę już stykać się ze zbyt wieloma ludźmi? Ludzie są naprawdę źli, większość z nich nie ma ani sumienia, ani rozumu, nie mają miejsca dla Boga i zawsze knują wokół Niego, więc postanawiam trzymać się z dala od ludzi i wykonywać tylko to, co powinienem. Niektórzy mówią: „Czyż Bóg nie żyje pośród ludzi?”. Żyję wśród ludzi, to nie pomyłka, ale nie mogę mieszkać wśród ludzi złych, to zbyt niebezpieczne. Byłoby dobrze, gdybym miał ciało duchowe, mógłbym robić wszystko wśród ludzi – ciało duchowe, takie jak Jezusa, byłoby dobre, mógłby działać tak, jak Mu się podoba, a ludzie nie ośmieliliby się prześladować – ale teraz mam normalne fizyczne ciało, szczególnie normalne ciało fizyczne, w którym nie ma nic nadprzyrodzonego, więc ludzie nie mogą tego zaakceptować; ciągle mają swoje wyobrażenia i chcą badać Boga. Gdyby tego rodzaju osobę, z tego rodzaju usposobieniem, poddano pewnej dyscyplinie i karze, na przykład miesięcznemu bólowi głowy, czy uważacie, że coś by to dało? Byłoby to na nic. Kiedy po miesiącu ból by ustąpił, stanęłaby na nogi i dała upust złości. Czy uważasz, że sama dyscyplina może spowodować zmianę? Nie może. Tak więc jest wielu ludzi, z którymi miałem kontakt w przeszłości, ale bardzo niewielu z nich kocha prawdę. Mogę wam tylko powiedzieć, że ludzie nie powinni wierzyć w Boga po to, żeby coś od Niego otrzymać. Powinno ci zależeć tylko na dobrym wykonywaniu swoich obowiązków, na wykorzystywaniu całej swojej energii. Jeśli twój charakter jest zbyt słaby, nie pozwala ci nic osiągnąć, powinieneś natychmiast ustąpić. Powinieneś być posłuszny i dobrze wychowany, robić to, co trzeba, nie robić tego, czego nie trzeba, powinieneś też być rozsądny. Jesteś osobą. Gdyby Bóg nie dał ci oddechu, życia i energii, nie byłbyś w stanie zrobić nic. Ludzie nie powinni o nic prosić ani porównywać kwalifikacji; posiadanie kwalifikacji jest dla ciebie bezużyteczne! Jeśli kościół czyni cię przywódcą, to jest to twoja odpowiedzialność, a jeśli ktoś inny jest przywódcą, to jest to jego odpowiedzialność. Oczywiście, jeśli chodzi o pracę, powinieneś ją omawiać, ale nie powinieneś porównywać kwalifikacji, myśląc: „Od dawna mam kwalifikacje w tym kościele, powinni mnie szanować. Jestem najstarszy, ty jesteś drugi po mnie”. Nie mów czegoś takiego, to zupełnie nierozsądne. Niektórzy ludzie mówią również tak: „Wyrzekłem się własnej pracy, by ponosić koszty dla Boga, wyrzekłem się rodziny i co z tego mam? Nic nie uzyskałem, a Bóg nadal poucza ludzi”. Co sądzisz o tych słowach? Ludzie powinni zająć właściwą pozycję i najpierw jasno zdać sobie sprawę z tego, że są ludźmi, że wciąż są zepsutą ludzkością. Jeśli zostaniesz przywódcą, bądź przywódcą; jeśli nie zostaniesz przywódcą, bądź zwykłym wyznawcą. Jeśli dostaniesz pracę do wykonania, będziesz miał okazję coś zrobić; jeśli nie dostaniesz pracy do wykonania, nie będziesz mógł nic zrobić. Nie przechwalaj się – przechwalanie się jest złym znakiem, który dowodzi, że idziesz w kierunku skrajności, w kierunku śmierci. Nie przechwalaj się, mówiąc: „Pozyskałem gdzieś grupę ludzi, to są moje owoce. Gdybym ja nie poszedł, nikt inny nie mógłby tego zrobić. Kiedy poszedłem, Duch Święty wykonał wielkie dzieło!”. Nie przechwalaj się w ten sposób. Powinieneś raczej powiedzieć: „Pozyskanie tych ludzi było wynikiem działania Ducha Świętego, sam człowiek nie może wiele osiągnąć. Jeśli skończymy głosić ewangelię i Bóg odeśle nas do domu, to wrócimy do domu”. Nie mów: „Co takiego złego zrobiłem, że odesłałeś mnie do domu? Jeśli nie możesz podać powodu, to nie wrócę do domu!”. Nie stawiaj takiego wymagania. Jeśli to robisz, dowodzi to, że twoje usposobienie jest szczególnie aroganckie. Czyż nie możesz zostać odesłany do domu mimo tego, że nie popełniłeś błędu? Czyż nie możesz zostać odesłany do domu mimo tego, że postępujesz właściwie? Nawet jeśli zachowujesz się poprawnie i dobrze sobie radzisz, jeśli zostaniesz odesłany do domu, musisz do niego wrócić. Jeśli zostaniesz przycięty, powinieneś to zaakceptować i podporządkować się. To jest obowiązek, odpowiedzialność, i nie powinieneś się bronić. Hiob wierzył w Boga i skupiał się tylko na tym, by się Go bać i unikać zła. Hiob o nic nie prosił, a Jahwe mu pobłogosławił. Niektórzy mówią: „Hiob był dobry dla Boga, więc to oczywiste, że Bóg mu błogosławił; było to w zamian za wiarę Hioba i sprawiedliwą pracę”. To nieprawda, to nie była wymiana, to Jahwe chciał go pobłogosławić. Dlaczego Hiob nie skarżył się, gdy Jahwe odebrał mu wszystko? Dlaczego nie powiedział: „Postępuję sprawiedliwie, mam takie kwalifikacje, więc nie powinieneś mnie tak traktować”? To nie jest kwestia powinności! Jeśli chodzi o wiarę w Boga, to gdyby ludzie zawsze mieli własny wybór i zawsze mówili o ludzkich pojęciach i doktrynach, nie byłoby to właściwe. Taka jest ludzka arogancja, ludzki bunt. Ludzki wybór jest ludzkim fałszerstwem.
Czy kiedy ujawniacie aroganckie usposobienie, macie tego świadomość? Niektórzy ludzie nie są tego świadomi i mówią: „Nie jestem arogancki, nigdy nie powiedziałem nic aroganckiego”. W rzeczywistości, nawet jeśli nie jesteś tego świadomy, to i tak masz aroganckie usposobienie, tylko po prostu się ono jeszcze nie przejawiło. Fakt, iż nie przejawiłeś go na zewnątrz, nie dowodzi, że nie masz aroganckiego usposobienia. Możliwe, że twoje serce jest bardziej aroganckie niż kogokolwiek innego, a nie przejawiło się to po prostu dlatego, że umiesz udawać, ale ludzie mający rozeznanie są w stanie to dostrzec. Tak więc każdy człowiek ma aroganckie usposobienie, taka jest powszechna natura ludzkości. Ludzie o aroganckiej naturze są zdolni do buntowania się przeciw Bogu, do stawiania Mu oporu, do popełniania czynów, które wydają o Nim osąd i do zdradzania Go, oraz do robienia rzeczy, które wywyższają ich samych i które są próbą ustanowienia ich własnych, niezależnych królestw. Załóżmy, że w jakimś kraju jest kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy przyjęli dzieło Boże i że dom Boży wysłał cię tam, byś prowadził i strzegł wybrańców Boga. I powiedzmy, że dom Boży przekazał ci władzę i pozwolił działać na własną rękę, bez Mojego ani żadnego innego nadzoru. Po kilku miesiącach stałbyś się kimś w rodzaju udzielnego władcy; cała władza spoczywałaby w twoich rękach, decydowałbyś o wszystkim, a wszyscy wybrańcy Boży szanowaliby cię, oddawaliby ci cześć i podporządkowywali się ci jak samemu Bogu, wychwalając cię każdym słowem, mówiąc, że mądrze nauczasz i uparcie twierdząc, że twoje wypowiedzi były tym, czego potrzebowali, że możesz zaopatrywać ich i prowadzić, a w ich sercach nie byłoby miejsca dla Boga. Czy tego rodzaju praca nie byłaby problematyczna? Jak byś ją wykonał? To, że ci ludzie byliby zdolni do takiej reakcji, dowodziłoby, że wykonana przez ciebie praca wcale nie polegała na niesieniu świadectwa o Bogu, lecz raczej na składaniu świadectwa o sobie i popisywaniu się. Jak mógłbyś osiągnąć taką konsekwencję? Niektórzy mówią: „To, co mówię, jest prawdą; na pewno nigdy nie niosłem świadectwa o sobie!”. Taka postawa – taki sposób bycia – oznacza próbę przemawiania do ludzi z pozycji Boga, a nie jest staniem na pozycji zepsutego człowieka. Wszystko, co mówisz jest napuszoną gadaniną i stawianiem wymagań innym; nie ma to nic wspólnego z tobą samym. Dlatego konsekwencja, jaką byś osiągnął, to skłonienie ludzi, by cię czcili i ci zazdrościli, aż w końcu wszyscy ci się podporządkują, będą nieść o tobie świadectwo, wywyższać cię i pochlebstwami wynosić cię pod niebiosa. Gdy to się stanie, będziesz skończony, poniesiesz klęskę! Czy nie jest to ścieżka, na której wszyscy teraz jesteście? Gdyby poproszono cię o przewodzenie kilku tysiącom lub kilkudziesięciu tysiącom ludzi, czułbyś się uszczęśliwiony. Wówczas uległbyś arogancji i spróbowałbyś zająć pozycję Boga, mówiąc i gestykulując, i nie wiedziałbyś, w co się ubrać, co jeść i jak chodzić. Upajałbyś się przyjemnościami życia, zadzierałbyś nosa i nie raczyłbyś się spotykać ze zwykłymi braćmi i siostrami. Uległbyś zupełnej degeneracji i zostałbyś zdemaskowany i wyeliminowany, porażony jak archanioł. Wszyscy jesteście do tego zdolni, czyż nie? Co więc powinniście zrobić? Jeśli pewnego dnia polecono by wam wziąć odpowiedzialność za pracę ewangelizacyjną w różnych krajach, a wy bylibyście zdolni do kroczenia ścieżką antychrysta, to jak dzieło miałoby być szerzone? Czy nie byłoby to kłopotliwe? Któż więc odważyłby się pozwolić wam tam pójść? Gdyby cię tam wysłano, nigdy byś nie wrócił; nie zwracałbyś uwagi na to, co mówił Bóg, tylko dalej byś się popisywał, niosąc świadectwo o sobie, jak gdybyś to ty przynosił ludziom zbawienie i wykonywał Boże dzieło. Wywoływałbyś w ludziach wrażenie, jakby to Bóg się zjawił i tu działał – a podczas gdy ludzie oddawaliby ci cześć, byłbyś uradowany, a nawet przyzwalałbyś, by traktowali cię jak Boga. Gdybyś doszedł do tego punktu, byłoby po tobie, byłbyś skończony. Nie zorientowałbyś się, kiedy taka arogancka natura doprowadziłaby cię do ruiny. To jest przykład osoby, która podąża ścieżką antychrystów. Ci, którzy zaszli na niej tak daleko, stracili wszelką świadomość; sumienie i rozum tych ludzi nie spełniają już żadnej funkcji, a oni nie wiedzą nawet jak się modlić ani poszukiwać. Nie czekaj do tego momentu, żeby pomyśleć: „Muszę się pilnować, muszę się żarliwie modlić!”. Wtedy będzie już za późno. Musisz wiedzieć o tej sprawie z wyprzedzeniem; musisz zadać sobie pytanie: „Jak powinienem postępować, aby świadczyć o Bogu i dobrze wykonywać swoją pracę, nie niosąc świadectwa o sobie? Jakich metod muszę używać, by rozmawiać z innymi, by ich prowadzić?”. Tak musisz się przygotować. Jeśli pewnego dnia naprawdę zostanie zarządzone, że macie iść w świat i pracować, a wy nadal będziecie w stanie wywyższać się i nieść świadectwo o sobie samych, co doprowadzi do ruiny wielu ludzi, za których jesteś odpowiedzialny, to będziesz w tarapatach, a później poniesiesz karę Bożą! Czy byłoby to w porządku z Mojej strony, gdybym nie powiedział wam tych słów? Zanim to powiedziałem, byliście do tego zdolni; jeśli po moich słowach nic się nie zmieniło, to czyż nie macie kłopotów? Wszyscy musicie myśleć o tym, jak wykonywać swoją pracę, jak zachowywać się najbardziej odpowiednio. Wszystko, co mówicie i robicie, każdy czyn i ruch, każde słowo i uczynek oraz każda intencja waszego serca, musi być zgodne ze standardami; nie można pominąć żadnego z nich i nie można wykorzystywać żadnych luk. Chociaż arogancja jest naturą człowieka i nie jest łatwo ją zmienić, ludzie i tak muszą wiedzieć o swoim aroganckim usposobieniu, aby mieć zasady praktyki. Musisz znać odpowiedzi na następujące pytania: „Gdyby naprawdę powierzono mi kilka kościołów, jak musiałbym postępować, aby nie zajmować pozycji Boga? Jak musiałbym postępować, by nie być aroganckim? Jakie postępowanie byłoby właściwe? Jak miałbym postępować, aby przyprowadzać ludzi przed oblicze Boga i świadczyć o Nim?”. Musisz rozważać te kwestie, aż staną się jasne. Przypuśćmy, że ktoś zapytałby: „Czy potrafisz dobrze prowadzić kościoły?”, a ty byś odpowiedział: „Potrafię”, ale zamiast tego poprowadziłbyś ludzi przed swoje własne oblicze – podporządkowaliby się tobie, ale nie Bogu – to czyż nie zwiastowałoby to problemów? Jeśli jako przywódca lub pracownik nie wiesz, na czym polega różnica między przyprowadzaniem ludzi przed oblicze Boga a przyprowadzaniem ich przed twoje oblicze, to czy możesz służyć Bogu? Czy nadajesz się do tego, żeby Bóg się tobą posłużył? Absolutnie nie. Czyż ci, którzy są zdolni przyprowadzać innych ludzi przed swoje oblicze, nie są antychrystami? Jeśli ktoś wierzy w Boga, ale nie ma dla Niego miejsca w swoim sercu, nie boi się Boga, nie ma serca posłusznego Bogu ani woli, by Mu się podporządkować, to taka osoba nie wierzy w Boga. W kogo więc naprawdę wierzy? Sami szczegółowo to przeanalizujcie. Nie mówcie później: „Nie jestem arogancki, jestem dobrym człowiekiem, robię tylko dobre rzeczy” – te słowa są dziecinne! Wszyscy inni są aroganccy, a ty nie? Zostałeś zdemaskowany w ten sposób, ale nadal nie znasz siebie i nadal mówisz, że nie jesteś arogancki – jesteś niesamowicie bezwstydny! Jesteś tak odrętwiały, że nie ma znaczenia, w jaki sposób zostaniesz zdemaskowany! Czy wiecie, w jakim celu wypowiadam te słowa? Dlaczego demaskuję ludzi w ten sposób? Jeśli tego nie zrobię, czy poznają samych siebie? Jeśli ich tak nie zdemaskuję, ludzie nadal będą myśleć, że są całkiem dobrzy, że nieźle wykonują swoją pracę, że nie mają widocznych wad i że w sumie są w porządku. Nawet gdyby wszyscy byli w porządku, nie powinni tkwić w stanie arogancji, nie powinni myśleć, że mają kwalifikacje, ani się przechwalać. Ujawniam w taki sposób stany, w jakich znajdują się ludzie nie po to, by skazać ich na śmierć, ani by powiedzieć im, że nie mogą być zbawieni, ale raczej po to, by pozwolić im prawdziwie poznać samych siebie, zrozumieć swoją skażoną istotę i swoją naturę, tak by mogli osiągnąć prawdziwą wiedzę o sobie. Jest to korzystne, gdy próbują odrzucić swoje skażone usposobienie. Jeśli potraficie odpowiednio potraktować słowa, za pomocą których demaskuję was i przycinam, jeśli potraficie uniknąć popadania w zniechęcenie, normalnie wykonywać swoje obowiązki, uczynić sprawy domu Bożego swoimi własnymi i wziąć na siebie odpowiedzialność, unikając niedbałości, jeśli potraficie być lojalni wobec Boga, to taka postawa jest właściwa i będziecie w stanie dobrze wykonywać swoje obowiązki.
Są ludzie, którzy swoimi działaniami często naruszają zasady. Nie akceptują przycinania. W głębi duszy wiedzą, że rzeczy, które mówią inni, są zgodne z prawdą, ale ich nie akceptują. Tacy ludzie są aroganccy i zadufani w sobie! Dlaczego mówi się, że są aroganccy? Jeśli nie akceptują przycinania, to nie są posłuszni, a czyż nieposłuszeństwo nie jest arogancją? Myślą, że dobrze im idzie, nie uważają, że popełniają błędy, co oznacza, że nie znają samych siebie, a to jest arogancja. Są więc pewne rzeczy, które musisz szczerze przeanalizować, zagłębić się w nie krok po kroku. Jeśli wykonując pracę w kościele, zaskarbiasz sobie podziw ze strony innych ludzi, a oni dają ci sugestie i otwierają się przed tobą podczas omówień, dowodzi to, że dobrze wykonałeś swoją pracę. Jeśli zawsze ograniczasz ludzi, to stopniowo będą zyskiwać co do ciebie rozeznanie i będą się od ciebie dystansować, a to z kolei dowodzi, że nie masz prawdorzeczywistości, więc wszystko, co mówisz, to pewnością tylko słowa i doktryny, mające na celu ograniczanie innych. Niektórzy przywódcy kościelni są zastępowani, a dlaczego do tego dochodzi? Dlatego, że wypowiadają tylko słowa i doktryny, zawsze popisując się i niosąc świadectwo o samych sobie. Twierdzą, że sprzeciwianie się im jest sprzeciwianiem się Bogu, a każdy, kto zgłasza różne sytuacje Zwierzchnikowi, zaburza pracę kościoła. Jakiego rodzaju jest to problem? Ci ludzie stali się tak aroganccy, że nie mają już rozumu. Czy to nie pokazuje ich prawdziwego oblicza jako antychrystów? Czy nie doprowadzi to do tego, że zaczną ustanawiać własne, niezależne królestwa? Niektórzy ludzie, którzy dopiero co zaczęli wierzyć, będą ich czcić i świadczyć o nich, a oni będą się tym bardzo cieszyć i odczuwać wielkie zadowolenie. Ktoś tak arogancki jest już skazany na zagładę. Człowiek, który jest w stanie powiedzieć: „sprzeciwiać się mnie, to sprzeciwiać się Bogu”, już stał się współczesnym Pawłem; nie ma różnicy między jego wypowiedzią a słowami Pawła: „Dla mnie życie to Chrystus”. Czy ludziom, którzy mówią w ten sposób, nie grozi wielkie niebezpieczeństwo? Nawet jeśli nie ustanawiają swoich niezależnych królestw, i tak są prawdziwymi antychrystami. Gdyby taka osoba stanęła na czele kościoła, szybko stałby się on królestwem antychrystów. Niektórzy ludzie, po tym, jak stają się przywódcami kościoła, koncentrują się głównie na wygłaszaniu wzniosłych kazań i popisywaniu się, specjalnie mówiąc tajemniczo, aby ludzie ich podziwiali, a rezultat jest taki, że coraz bardziej oddalają się od prawdorzeczywistości. Prowadzi to do tego, że większość ludzi zaczyna czcić duchowe teorie. Ludzie słuchają tego, który mówi wzniośle, natomiast jeśli ktoś mówi o wejściu w życie, ludzie nie zwracają na niego uwagi. Czyż nie jest to sprowadzanie ludzi na manowce? Jeśli ktoś omawia prawdorzeczywistość, nikt go nie słucha, a to jest problem. Nikt oprócz tej osoby nie może kierować kościołem, ponieważ wszyscy czczą teorie duchowe; ci, którzy nie potrafią mówić o takich teoriach, nie są w stanie wytrwać. Czy taki kościół może jeszcze otrzymać dzieło Ducha Świętego? Czy ludzie mogą wejść w prawdorzeczywistość? Dlaczego omawianie prawdy i mówienie o prawdziwych doświadczeniach jest odrzucane do tego stopnia, że ludzie nie chcą słuchać Moich omówień prawdy? Dowodzi to, że owi przywódcy już wprowadzili w błąd tych ludzi i kontrolują ich. Ludzie ci słuchają ich i podporządkowują się im, zamiast podporządkować się Bogu. Jest oczywiste, że te osoby to typ ludzi, który podporządkowuje się swoim przywódcom, a nie Bogu. Ponieważ ci, którzy szczerze wierzą w Boga i dążą do prawdy, to nie osoby, które oddają cześć ludziom lub podążają za nimi; mają dla Boga miejsce w swoich sercach, mają bogobojne serca, więc jak mogliby być ograniczani przez ludzi? Jak mogliby posłusznie podporządkować się fałszywemu przywódcy, który nie posiada prawdorzeczywistości? Fałszywy przywódca najbardziej boi się kogoś, kto posiada prawdorzeczywistość, kogoś, kto boi się Boga i unika zła. Jeśli ktoś nie posiada prawdy, a mimo to chce, by inni okazywali mu posłuszeństwo, to czyż nie jest najbardziej aroganckim diabłem lub szatanem? Jeśli monopolizujesz kościół lub kontrolujesz Bożych wybrańców, to obraziłeś Boże usposobienie i zrujnowałeś siebie, i możesz nawet nie mieć szansy na okazanie skruchy. Wszyscy musicie zachować ostrożność; to bardzo niebezpieczna sprawa, każdy może to bardzo łatwo zrobić. Niektórzy mogliby powiedzieć: „Po prostu tego nie zrobię, po prostu nie będę niósł świadectwa o samym sobie!”. To dlatego, że pracowałeś tylko przez krótki czas. Później byś się na to odważył. Powoli zyskiwałbyś śmiałość – im dłużej będziesz pracował, tym więcej będzie w tobie śmiałości. Gdyby ludzie, którym przewodzisz, chwalili cię i słuchali, miałbyś naturalne poczucie, że jesteś na wysokiej pozycji, że jesteś niesamowity: „Spójrz na mnie, jestem naprawdę kimś. Potrafię przewodzić tym wszystkim ludziom, a oni mnie słuchają; tych, którzy mnie nie słuchają, podporządkowuję sobie. To dowodzi, że umiem pracować i staję na wysokości zadania”. W miarę upływu czasu aroganckie elementy twojej natury zaczęłyby się przejawiać, a ty stałbyś się tak arogancki, że straciłbyś rozum i byłbyś w niebezpieczeństwie. Czy widzisz to wyraźnie? Gdy tylko ujawnisz swoją skłonność do arogancji i nieposłuszeństwa, jesteś w tarapatach. Nie słuchasz nawet wtedy, gdy Ja mówię, dom Boży zastępuje cię kimś innym, a ty wciąż śmiesz mówić: „Niech Duch Święty to objawi”. Fakt, że tak mówisz, dowodzi, że nie przyjmujesz prawdy. Twoja buntowniczość jest zbyt wielka – obnażyła twoją naturoistotę. W ogóle nie znasz Boga. Mówię wam dzisiaj to wszystko po to, żebyście się pilnowali. Nie wywyższajcie się ani nie nieście świadectwa o sobie samych. Ludzie mogą próbować ustanowić własne niezależne królestwa, ponieważ wszyscy lubią pozycję, bogactwo i chwałę, próżność, bycie sługą o wysokim statusie i demonstrowanie władzy: „Zobacz, w jaki surowy sposób wypowiedziałem te słowa. Tylko im pogroziłem, a oni już spuścili z tonu i spotulnieli”. Nie obnoś się z tego rodzaju władzą; jest ona bezużyteczna i niczego nie dowodzi, a jeśli już czegoś dowodzi, to tylko tego, że jesteś wyjątkowo arogancki i masz kiepskie usposobienie, a nie tego, że masz jakiekolwiek zdolności, a tym bardziej, że posiadasz prawdorzeczywistość. Czy po wysłuchaniu kilku lat kazań wszyscy znacie samych siebie? Czy nie czujecie, że znajdujecie się w niebezpiecznym położeniu? Gdyby Bóg nie przemawiał i nie czynił dzieła, aby was zbawić, czy nie ustanawialibyście swoich własnych niezależnych królestw? Czy nie chcecie zmonopolizować kościołów, za które jesteście odpowiedzialni, aby wciągnąć tych ludzi w strefę swoich wpływów, tak aby żaden z nich nie mógł uciec spod waszej kontroli, aby musieli was słuchać? Jeśli to zrobisz i zaczniesz sprawować nad ludźmi kontrolę, to jesteś diabłem, szatanem. Takie myśli są dla ciebie bardzo niebezpieczne; już wkroczyłeś na ścieżkę antychrysta. Jeśli nie zastanowisz się nad sobą i jeśli nie będziesz w stanie wyznać Bogu swoich grzechów i okazać skruchy, to z pewnością zostaniesz odstawiony na bok, a Bóg nie zwróci na ciebie uwagi. Powinieneś wiedzieć, jak okazać skruchę, jak się zmienić, aby być w zgodzie z Bożymi intencjami, aby zagwarantować, że nie obrazisz Bożego usposobienia. Nie czekaj, aż dom Boży stwierdzi, że jesteś antychrystem i wyrzuci cię – wtedy będzie już za późno.
Jesień 1997 roku
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.