Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet zdradzają je, wymieniając na osobistą chwałę (Część piąta) Rozdział trzeci

Przypadek czwarty: Nieuczciwe wykorzystywanie ofiar do spłacania długów

Wcześniej, gdy przebywałem w Chinach kontynentalnych, musieliśmy znaleźć względnie bezpieczne miejsce na spotkania współpracowników – znaleźliśmy więc rodzinę goszczącą. Rodzina ta z chęcią nas ugościła i pomogła nam chronić to miejsce. Jednakże po pewnym czasie jej członkowie zaczęli myśleć: „Wygląda na to, że planujecie spotykać się tutaj przez dłuższy czas. Nie macie możliwości spotykania się gdziekolwiek indziej, a skoro możecie to robić tylko w moim domu, to powinienem skorzystać z okazji i wykorzystać tę sytuację. Czy nie byłbym głupcem, gdybym postąpił inaczej?”. Pewnego razu, gdy zgromadziliśmy się na spotkaniu współpracowników i jeszcze nie wszyscy uczestnicy przybyli na miejsce, w domu rodziny goszczącej bez wyraźnego powodu pojawił się pewien człowiek, usiadł w salonie i nie wychodził. Członkowie rodziny goszczącej przyszli i powiedzieli, że człowiek ten przyjechał odebrać od nich dług: kilka lat temu pożyczyli bowiem od niego pieniądze i ich nie spłacili. Jak sądzicie: co się tutaj działo? Ów człowiek mógł pojawić się wcześniej albo później, ale tak się złożyło, że przyszedł odebrać dług dokładnie w tym czasie. Czy był to tylko zbieg okoliczności, czy ktoś to zaplanował? Trudno było nie być podejrzliwym. Działo się coś podejrzanego. Co takiego? Czyż nie było tak, że owa rodzina miała złe intencje i celowo sprowadziła tu tę osobę? (Zgadza się). Powiedziałem: „Natychmiast go stąd zabierzcie”. Rodzina odpowiedziała: „Nie odejdzie, dopóki nie zostanie spłacony”. Zapytałem: „Dlaczego więc mu nie zapłacicie?”. Członkowie rodziny wahali się, sugerując, że nie zapłaciliby mu, nawet gdyby mieli pieniądze, chcieli bowiem darmowej pożyczki. Wierzyciel czekał i wciąż jeszcze nie wyszedł, gdy zbliżał się czas przybycia kilkorga innych współpracowników. Co zamierzała uczynić rodzina goszcząca? Czyż nie był to ukartowany spisek? (Tak). Później powiedziałem komuś, by dał tej rodzinie pieniądze i skłonił ją do natychmiastowego pozbycia się wierzyciela. Po przekazaniu pieniędzy wierzyciel odszedł w ciągu pół godziny. Zdrowy rozsądek podpowiadał nam, że nie powinien on więcej tam wracać, lecz sprawa nie została jeszcze zamknięta. Miesiąc później wierzyciel ponownie przyszedł przed spotkaniem współpracowników. Rodzina goszcząca powiedziała wówczas, że ostatnim razem spłacono zaledwie część długu, a nie całość. Jaki miała w tym cel? Sprawić, by dom Boży ponownie uregulował jej dług. Odbyło się to tak samo jak poprzednim razem: po przekazaniu pieniędzy wierzyciel wyszedł. Od tamtej pory, ilekroć udawaliśmy się tam na spotkanie, nigdy nie widzieliśmy, by wierzyciel ponownie się pojawił – spłaciliśmy już bowiem w dwóch ratach dług owej rodziny. Jej członkowie obawiali się, że jeżeli zażądają tak dużej kwoty z góry, nie zgodzimy się zapłacić, poprosili więc o spłatę w dwóch częściach. Jak należy patrzeć na te pieniądze? Czy dom Boży pożyczył je rodzinie, czy też rodzina zmanipulowała dom Boży, by je przekazał? (Zmanipulowała ona dom Boży). Istotnie, rodzina ta podstępem skłoniła dom Boży do przekazania jej pieniędzy. Dlaczego zatem dom Boży je przekazał? Czy nie mogliśmy nie dawać pieniędzy tej rodzinie? Ostatecznie nieprzekazywanie ich byłoby rozsądne i zgodne z prawem, oznaczałoby jednak, że współpracownicy nie mogliby się spotkać. Czym więc się kierowaliśmy, dając im te pieniądze? W tamtym czasie myślałem, by potraktować je jako czynsz. Czy gdybyśmy wynajęli hostel lub halę sportową, również by nas to nie kosztowało? Nie ma możliwości, byśmy spotykali się w takich miejscach, i nie jest to też bezpieczne. Tutaj owa rodzina pomaga chronić to miejsce i mamy zagwarantowane bezpieczeństwo, czyż więc nie jest rozsądne, by dom Boży wydał trochę pieniędzy na spłatę jej długów? (Zgadza się). Chodzi tylko o to, że pieniądze nie zostały przekazane w uczciwy sposób. Jednak w takim otoczeniu jak kraj wielkiego, czerwonego smoka często jest się zmuszonym do robienia tego typu rzeczy.

Niektórzy ludzie mają złe człowieczeństwo i nie są do końca skłonni do wykonywania obowiązku udzielania gościny. Wykorzystujemy ich, aby chronić miejsce, w którym przebywamy, dlatego musimy pozwolić im odnieść pewną korzyść z tej sytuacji. Czy jednak skorzystawszy na tym, ludzie ci nadal mogą uzyskać zbawienie? Nie, nie mogą. Nie chodzi o to, że Bóg by ich nie zbawił, lecz o to, że ktoś taki nie może osiągnąć zbawienia. Oszukują oni i wykorzystują każdego. Gdy wykonują swoje obowiązki i starają się spełnić jakieś dobre uczynki, za każdym razem muszą wyłudzić coś pożądanego; nie ma też znaczenia, z kim mają do czynienia – kierują się zasadą nakazującą im zawsze czerpać korzyści i nigdy nie wychodzić na niczym źle. Oto jaka zasada przyświeca im w wykonywaniu obowiązków w domu Bożym. Skąd więc biorą się owe „dobre uczynki”? Ci ludzie wcale nie szykują sami dobrych uczynków – to dom Boży nabywa je i opłaca. Oni nie spełniają dobrych uczynków; zapewniają jedynie miejsce, a dom Boży wydaje pieniądze i uznaje je za czynsz. Nie ma to nic wspólnego z dobrymi uczynkami, nie jest to z ich strony dobry uczynek. W jaki sposób zachowuje się ten, kto pod płaszczykiem zapewnienia miejsca dla braci i sióstr w imieniu domu Bożego nieuczciwie pozyskuje pieniądze lub przedmioty z owego domu? Jakiego rodzaju charakter ma człowiek tego pokroju? Czy Bóg może upamiętnić jego zachowanie? Jaką rangę ma jego charakter w sercach ludzi i w sercu Boga? Dobre uczynki są czymś, co powinieneś przygotowywać – czynisz to ze względu na swoje przeznaczenie, a wszystko, co robisz, robisz dla siebie, a nie dla innych. Czyniąc to, co powinieneś, już otrzymałeś nagrodę i uzyskałeś pożądaną rzecz, na której ci zależało, jak zatem Bóg postrzega cię w swoim sercu? Czynisz dobre rzeczy po to, by zyskać coś dla siebie, a nie po to, by posiąść prawdę czy życie, nie mówiąc już o zadowalaniu Boga. Czy Bóg mimo to może zbawić takich ludzi? Nie, nie może. Przygotowują oni jedynie mały dobry uczynek, wykonują niewielkie zobowiązanie i drobny obowiązek, a mimo to wyciągają ręce i proszą dom Boży o zapłatę, obciążają dom Boży drobnymi wydatkami, wymyślają wszelkiego rodzaju sposoby, by go zwieść i uzyskać pożądane rzeczy, a także pilnują, by nigdy źle na tym nie wyjść, tak jakby robili interesy. Z tego względu taki uczynek wcale nie jest dobrym uczynkiem – zamienił się w zły uczynek, a Bóg nie tylko go nie upamiętni, lecz także zlikwiduje prawo tych ludzi do zbawienia, pozbawi ich owego prawa. Czy gdy rodzina goszcząca kazała domowi Bożemu spłacić za nią dług, nie było to z natury nieco nieuczciwe? Tak postępują antychryści. Gdy pragną pieniędzy, nie starają się o nie legalnie, lecz w sposób z natury nieuczciwy wykorzystują okazję, by coś wyłudzić. Czy Bóg zbawia ludzi, którzy wyłudzają złożone Mu ofiary? (Nie, nie zbawia ich). A jeżeli okazują oni skruchę i mają prawdziwą wiarę, to czy powinni zostać zbawieni? (Nie). Dlaczego? (Fakt, iż byliby zdolni postępować nieuczciwie wobec domu Bożego, oznacza, że w ich sercach nie ma miejsca dla Boga – są typowymi niedowiarkami). Czy niedowiarkowie okażą skruchę? Niedowiarkowie pokroju antychrystów nie okażą skruchy. Wszystko kręci się wokół ich własnego interesu i nigdy nie okażą oni skruchy, nawet jeżeli umrą. Nie przyznają się, że uczynili coś złego ani że popełnili zło – za co więc mieliby żałować? Skrucha jest dla ludzi mających człowieczeństwo, sumienie i rozum, tych, którzy jasno widzą swoje zepsucie i potrafią się do niego przyznać. Owa rodzina goszcząca, wykonawszy drobny obowiązek, musiała w związku z tym wyłudzić coś pożądanego – nie przepuściła nawet takiej okazji. Jej członkowie byli wielkimi oszustami. To jest czwarty przypadek.

Przypadek piąty: Żądanie wynagrodzenia za pracę dla domu Bożego

W Chinach kontynentalnych wykonuje się pewnego rodzaju pracę, która jest stosunkowo niebezpieczna i ryzykowna, zaś do jej realizacji potrzebni są ludzie inteligentni i posiadający określone kwalifikacje. Był w owym czasie człowiek, który posiadał takie kwalifikacje, toteż Zwierzchnictwo zarządziło, by wykonał on pewną pracę. W jej trakcie wystosował prośbę, stwierdzając, że gdy tylko się jej podjął, nie mógł już na co dzień chodzić do swojej zwykłej pracy, zaś jego rodzina miała trudności z utrzymaniem się. Dom Boży dał mu więc trochę pieniędzy na życie, on zaś bardzo się z tego ucieszył i wrócił do powierzonej mu pracy – jednakże wyniki, jakie w niej osiągał, były zaledwie przeciętne. Minęło trochę czasu. Jego rodzina nie miała już problemów z tym, by się utrzymać, pojawiła się jednak inna kwestia, którą zgłosił on domowi Bożemu, ten zaś dał mu trochę więcej pieniędzy na utrzymanie, by zapewnić mu byt. Ów człowiek niechętnie zgodził się dalej wykonywać swoją pracę, lecz jak mu to szło? To był jeden wielki chaos. Gdy miał on chęć coś zrobić, to trochę popracował, a gdy nie miał ochoty – nie robił nic. To opóźniło pracę i spowodowało, iż dzieło kościoła poniosło pewne straty, a inni ludzie musieli je naprawiać. Po pewnym czasie dom Boży skontaktował się z tym człowiekiem, by powiedzieć mu, że ma przykładać się do swojej pracy, i że nadal będzie mu pomagać w rozwiązywaniu wszelkich trudności. Ów człowiek nie zwrócił się wprost do domu Bożego, lecz na osobności powiedział kilku braciom i siostrom: „Czyż brakuje mi pieniędzy na życie? Jaki wielki problem może rozwiązać ta odrobina pieniędzy? Wykonując tę pracę, rozwiązuję ogromny problem domu bożego. Wobec tego także dom boży powinien rozwiązywać istotne dla mnie problemy. W tej chwili mój syn nie ma pieniędzy na czesne i problem ten nie został jeszcze rozwiązany. Ta niewielka suma niczego nie załatwia”. Owe słowa wyrażały to, co naprawdę myślał ów człowiek, lecz nie potrafił się on zmobilizować, by powiedzieć o tym domowi Bożemu twarzą w twarz; zostało to natomiast ujawnione, gdy dał temu upust na osobności. Jak należy rozstrzygnąć tę kwestię? Czy dom Boży powinien nadal korzystać z jego usług, czy lepiej byłoby znaleźć kogoś innego? (Lepiej znaleźć kogoś innego). Dlaczego? Charakter i istota tego człowieka zostały już zdemaskowane. Chciał on nie tylko tego, aby dom Boży wspomagał utrzymanie jego rodziny, lecz także tego, by opłacił czesne jego syna, później zaś powiedział, że jego żona jest chora i oczekuje od domu Bożego pokrycia kosztów jej leczenia. Czyż nie prosił wciąż o więcej i więcej? Myślał, że czyniąc tę drobną rzecz dla domu Bożego, miał wielki wkład, i że dom Boży powinien bezwarunkowo zapewnić mu wszystko, czego potrzebował. Czy gdyby wykonywał zwykłą pracę, byłoby go stać na wysłanie syna na uniwersytet? Czy byłoby go stać na leczenie żony? Niekoniecznie. Dlaczego więc, wykonując ową pracę, nieustannie prosił dom Boży o pieniądze? Co on sobie myślał? Jak patrzył na tę sprawę? Sądził, że bez niego dom Boży nie będzie miał nikogo innego, kto mógłby wykonać tę pracę, należało więc wykorzystać okazję i znaleźć różne powody, by poprosić dom Boży o więcej pieniędzy; nie mógł ot tak się tego zrzec, bo gdyby przegapił tę szansę, ona by przepadła. Czy nie to miał na myśli? Wykonywanie owego obowiązku uznawał za pracę zarobkową, dlatego też uważał, że powinien wydusić z domu Bożego pieniądze. Później, gdy zdał sobie sprawę, iż mu się to nie uda, nie wykonał swojej pracy. Czy taka osoba prawdziwie wierzy w Boga? (Nie).

Ludzie prawdziwie wierzący w Boga nie boją się znosić trudności w czasie, gdy wykonują swoje obowiązki. Są tacy, którzy w ogóle nie wspominają wtedy o kłopotach, z jakimi borykają się ich rodziny. Niektórzy ludzie z biednych obszarów wykonują obowiązek udzielania gościny, a gdy przychodzą do nich bracia i siostry i zabraknie ryżu, wychodzą i pożyczają pieniądze, lecz nic nikomu nie mówią. Czy gdyby coś powiedzieli, dom Boży mógłby dać im pieniądze? (Tak). Dom Boży jest w stanie zapewnić rzeczy potrzebne do ugoszczenia braci i sióstr. Dlaczego więc ci ludzie nic nie mówią? Gdybyś im je zaoferował, odmówiliby. Po tym, jak wyszli i pożyczyli pieniądze, stopniowo sami je spłacają. Nie chcą pieniędzy od domu Bożego. Antychryści są ich dokładnym przeciwieństwem. Stawiają warunki, wyciągają ręce i wysuwają żądania, zanim jeszcze wykonają jakąkolwiek pracę. Jak to możliwe, że tak łatwo przychodzi im wyciąganie rąk po różne rzeczy? Jak mogą to czynić w tak pewny siebie sposób? Czyż tacy ludzie nie mają wstydu? Poprosiwszy o odrobinę pieniędzy, zaraz domagają się więcej. Jeżeli ich nie dostaną, nie wykonają żadnej pracy – nie wypuszczą jastrzębia, dopóki nie zobaczą zająca. Myślą: „Wykonam tyle pracy, za ile mi zapłacisz. Jeżeli tego nie zrobisz, możesz zapomnieć o zlecaniu mi jakichkolwiek innych zadań. Dla mnie jest to praca zarobkowa i jeżeli nie będę czerpał z niej żadnych korzyści, to się nią nie zajmę. Wykonując swoje obowiązki, narażam się na ryzyko, muszę więc coś z tego mieć i musi to być współmierne do mojego wkładu. Nie mogę źle na tym wyjść!”. A zatem ludzie ci muszą prosić o rzeczy, na które w swoim odczuciu zasługują, muszą szukać wymówek, by o nie prosić, muszą się w tym celu głowić i wymyślać wszelkiego rodzaju sposoby. Jeżeli można im te rzeczy dać, to tym lepiej, a jeśli ich nie dostaną, to rzucą wszystko i odejdą, nie ponosząc żadnych strat. Oprócz tego tacy ludzie uważają, że wszelka praca wykonywana przez dom Boży wiąże się z ryzykiem i że jeśli ów dom nie da im tego, o co proszą, to będzie się obawiał, że na niego doniosą; sądzą też, że dom Boży nie ma nikogo innego, kto by się do tego nadawał, musi więc skorzystać z ich usług, a skoro tak, to musi im za to zapłacić. Czy nie jest to w swojej naturze nieco nieuczciwe? Czy z natury nie polega to na wyzysku? Czy tacy ludzie zaliczają się do wierzących? To są niedowiarkowie niebędący częścią domu Bożego – nie są oni nawet przyjaciółmi kościoła. Kiedy przyjaciele kościoła widzą, że wierzący są wspaniałymi ludźmi, pomagają im znaleźć schronienie i pomagają im robić różne rzeczy. Tacy ludzie mogą otrzymać drobne błogosławieństwo. W przeciwieństwie do nich antychryści wierzą w Boga wyłącznie po to, by uzyskać pożądane rzeczy. Jeżeli jest to niemożliwe, to nie będą wykonywać żadnych obowiązków, wypełniać żadnych zobowiązań ani ponosić żadnych kosztów. Gdy dom Boży zarządza, by wykonali pewien obowiązek, najpierw pytają, jakie pożądane rzeczy oferuje on w zamian, a jeżeli nie oferuje niczego takiego, to oni się tego nie podejmą. Czym różnią się od oszustów ze świata niewierzących? A mimo to ludzie ci chcą być zbawieni i pobłogosławieni przez Boga. Czyż nie proszą o rzeczy niemożliwe? Gdyby nie mieli podłych charakterów i mieli choć odrobinę wstydu, to jakim cudem ich serca mogłyby być zdolne do wymyślania tak pokrętnych metod działania? Jak ci ludzie mogą mieć taką postawę względem wykonywania swoich obowiązków? Czy i wy jesteście zdolni do czegoś takiego? (Tak, my również jesteśmy do tego zdolni). W jakim stopniu? Czy istnieje jakaś granica? W którym momencie uznalibyście, że sytuacja jest bardzo poważna i że nie możecie już dłużej robić takich rzeczy? (Czasem czuję w sercu wyrzuty, a moje sumienie jest obciążone. Są też chwile, gdy boję się, że inni ujawnią moje czyny, dlatego już się ich nie dopuszczam). Bez względu na to, co czynią ludzie, ich charakter ma ogromne znaczenie. Osoba, która zupełnie nie ma wstydu, jest w stanie dopuścić się każdego złego czynu. Jest na wskroś zła. Nie istnieją dla niej jakiekolwiek ograniczenia i nie postępuje ona zgodnie ze swoim sumieniem. Jakiego pokroju ludźmi są ci, których człowieczeństwo jest pozbawione sumienia? Są to bestie i demony – Bóg ich nie zbawi. Ludzie zdolni do nieuczciwego pozyskiwania i wyłudzania ofiar składanych Bogu, kiedy wykonuje On swoje dzieło, i żądający zapłaty od domu Bożego, nie są dobrzy. Sądzą, iż dom Boży można łatwo oszukać, iż nikt nie jest odpowiedzialny za pilnowanie znajdujących się w nim rzeczy i do nikogo one nie należą, a zatem mogą oni wejść w ich posiadanie i drogą oszustwa przywłaszczyć je sobie wedle własnego upodobania. Myślą, że w ten sposób odnieśli jakąś korzyść. Czy rzeczywiście tak łatwo jest odnieść korzyść? Odniosłeś niewielką korzyść, a za to jakie są tego konsekwencje? Utrata życia.

Jeżeli ktoś naprawdę ma odrobinę człowieczeństwa i sumienia, to czy byłby zdolny do takich czynów? Wierzysz w Boga, a jednak jesteś w stanie Go okraść i wyłudzić złożone Mu ofiary. Jakiego pokroju człowiekiem jesteś? Czy ty w ogóle jesteś człowiekiem? Tylko demony robią tego rodzaju rzeczy. Zwierzęta tak nie postępują. Wystarczy spojrzeć na psa. Właściciel wychował psa, ten zaś strzeże domu właściciela. Gdy pojawi się ktoś zły, pies alarmuje i rzuca się na niego. Goni każdego, kto zabiera rzeczy jego właściciela. Kiedy kury, kaczki i gęsi uciekają z domu, pies pomaga ich szukać. Gdy świnie w domu właściciela walczą, ten próbuje je rozdzielić. Pies wie, że jego właściciel oczekuje od niego, by pilnował świń, jest więc w stanie wypełnić ten obowiązek. Nie dyskutuje ze swoim właścicielem i nie mówi: „Pilnowałem dla ciebie świń, więc dlaczego nie dasz mi kurczaka albo czegoś innego do jedzenia?”. Nigdy czegoś takiego nie mówi. Nawet pies jest w stanie chronić dom swojego właściciela i wykonywać dla niego swoje powinności bez żadnej rekompensaty, tymczasem ci ludzie nie mogą się równać nawet ze zwierzętami. Wykonawszy jakąś drobną powinność, sądzą, że źle na tym wyszli, a wypełniwszy pewne obowiązki i włożywszy w to trochę wysiłku, odczuwają dyskomfort, uważając, że układ był nierówny i że zostali wykorzystani, wymyślają więc najróżniejsze sposoby, by wyrównać rachunki. Kiedy wierzysz w Boga, Bóg cię chroni, prowadzi i obdarza wieloma prawdami. Jakże możesz nie pomyśleć o tym, by Mu się odwdzięczyć? Nie przyjdzie ci do głowy, by Mu się odwdzięczyć, lecz Bóg nie drąży tej sprawy. Gdy jednak to ty wykonujesz jakąś drobną powinność, udajesz się do Boga, szukając zadośćuczynienia. Gdy wykonujesz jakąś niewielką powinność, zaraz chcesz wyłudzić różne rzeczy i uzyskać coś w nieuczciwy sposób – wymyślasz najróżniejsze sposoby, by to sobie zrekompensować. Czyż nie prosisz się o śmierć? Czy to, co dał ci Bóg, to niewiele? Biorąc pod uwagę to, co ludzie przejawiają – na co zasługują? Czy ludzie posiadają rzeczy, którymi się radują i które dziś do nich należą, ponieważ na nie zasłużyli? Nie. Są to rzeczy, którymi Bóg cię obdarzył i którymi cię pobłogosławił. Otrzymałeś już tak wiele. Bóg obdarzył cię życiem, prawdą i drogą, nie prosząc o nic w zamian. Jak Mu się odwdzięczyłeś? Gdy wykonasz część swoich powinności i obowiązków, w głębi duszy trudno ci to przyjąć i masz poczucie, że poniosłeś stratę, myślisz też o najróżniejszych sposobach na wyrównanie rachunków. Jeżeli chcesz zadośćuczynienia, Bóg może dać ci coś w zamian, lecz czy po tym, jak je otrzymasz, nadal będziesz mógł być zbawiony? Nadejdzie dzień, gdy ludzie ci będą doskonale wiedzieli, co jest najważniejsze i najcenniejsze. Osoby o istocie antychrysta nigdy nie poznają wartości prawdy. Gdy przyjdzie dzień, w którym ich wynik zostanie ujawniony, kiedy wszystko zostanie objawione i upublicznione – wówczas się tego dowiedzą. Czy wtedy nie będzie już za późno? Wynik wszelkich rzeczy jest bliski i wszystko przeminie. Jedynie słowa Boga i Jego prawda pozostaną na wieczność. Ci, którzy posiadają prawdę i praktykują słowa Boże, pozostaną wraz z Jego słowami i Jego prawdą. Taka jest wartość i moc słów Bożych. Jednakże antychryści nigdy nie będą mieli co do tego jasności, więc łamią sobie głowy, wymyślają najrozmaitsze sposoby i wykorzystują wszelkie możliwe środki, aby pod sztandarem wiary w Boga knuć w celu uzyskania różnorakich korzyści, a także uciekają się do jeszcze bardziej nieudolnych oszustw, by zdobyć ofiary składane Bogu, sprzeniewierzyć je i zagarnąć dla siebie. Wszystkie działania i zachowania tych ludzi są w Bożym notatniku zapisane co do joty. Kiedy nadejdzie dzień ujawnienia wyników, Bóg wyznaczy wynik każdej osoby na podstawie tych zapisów. Wszystko to jest prawdą. Nie ma znaczenia, czy wierzysz, czy nie – wszystkie te rzeczy zostaną ujawnione. To jest piąty przypadek. Jakiego pokroju jest to człowiek? Czy jego charakter jest szlachetny, czy podły? (Podły). W oczach Boga nie jest to człowiek prawy, lecz o niskiej wartości. Określa się go w skrócie mianem „szumowiny”.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze