Punkt dziewiąty: Wypełniają obowiązki tylko po to, by się wyróżnić, zaspokoić swoje interesy i ambicje; nigdy nie zważają na interesy domu Bożego, a nawet zdradzają je, wymieniając na osobistą chwałę (Część czwarta) Rozdział drugi

Nie ma znaczenia, ile cierpienia doświadcza antychryst ani jaką cenę płaci w Kościele – nie uważa on, by stanowiło to część jego zobowiązania, by był to obowiązek, jaki powinna wykonywać istota stworzona, lecz postrzega to jako swój wkład, o którym Bóg powinien pamiętać. Sądzi on, że jeżeli Bóg pamięta o jego wkładzie, to winien niezwłocznie wszystko mu zapewnić, obdarzając go błogosławieństwami, obietnicami i szczególnymi materialnymi łaskami, a także umożliwiając mu uzyskanie przewagi i otrzymanie pewnych wyjątkowych korzyści. Dopiero wtedy antychryst będzie usatysfakcjonowany. Jakie jest jego rozumienie obowiązku? Nie sądzi on, by obowiązek stanowił zobowiązanie, które powinno być podejmowane przez istoty stworzone, nie jest to też odpowiedzialność, z jakiej zobligowani są wywiązywać się ci, którzy podążają za Bogiem. Zamiast tego uważa, iż wykonywanie obowiązku jest kartą przetargową używaną w transakcjach z Bogiem, czymś, co można wymienić na Boże nagrody, a także sposobem na zaspokojenie własnych ambicji i pragnień oraz uzyskanie błogosławieństw w zamian za wiarę w Boga. Taki człowiek myśli, że posiadanie Bożej łaski i Bożego błogosławieństwa powinno być warunkiem wstępnym wykonywania obowiązku i że dzięki temu ludzie prawdziwie wierzą w Boga, oraz że mogą oni swobodnie wykonywać swoje obowiązki jedynie wtedy, gdy Bóg zapewni ich, iż w przyszłości nie będą musieli się o nic martwić. Ponadto zdaniem takiego kogoś Bóg powinien zapewnić wszelkie udogodnienia i preferencyjne traktowanie tym, którzy wykonują swoje obowiązki, a ludzie, podczas ich wykonywania, powinni cieszyć się wszelkimi korzyściami oferowanymi przez dom Boży. Oto jakie rzeczy powinni otrzymać ludzie – tak w głębi serca myślą antychryści. Dokładnie taki tok myślenia stanowi perspektywę i maksymę antychrystów oraz odzwierciedla ich postawę wobec obowiązku. Nie ma znaczenia, w jaki sposób dom Boży omawia kwestię prawdy dotyczącej wykonywania własnego obowiązku – to, co antychryści skrywają w swoich sercach, nigdy nie ulegnie zmianie. W kwestii wykonywania własnego obowiązku już zawsze będą się trzymać swojego punktu widzenia. Istnieje pewne zdanie, którego możemy użyć w odniesieniu do tego przejawu. Jakie? Chodzi o przedkładanie rzeczy materialnych ponad wszystko inne; oznacza to, że rzeczywiste jest tylko to, co mogą oni trzymać w rękach, zaś składanie obietnic jest bezcelowe. Istota tego, co przejawiają owi ludzie, jest materialistyczna, czyż nie? (Zgadza się). Materializm jest ateizmem; tacy ludzie kierują się tylko tym, co mogą zobaczyć i czego mogą dotknąć; liczy się jedynie to, co są w stanie ujrzeć, i zaprzeczają istnieniu czegokolwiek, czego ujrzeć nie mogą. Można zatem orzec, iż wiedza antychrysta i jego zrozumienie obowiązku są zdecydowanie sprzeczne z prawdozasadami, oraz że są one identyczne z punktem widzenia niewierzących – zaprawdę są oni niedowiarkami. Nie wierzą w istnienie Boga ani w to, że wszystkie słowa Boże są prawdą, prawdziwą drogą. Wierzą jedynie, iż sława, zysk i status są rzeczywiste oraz że wszystko, do czego dążą i czym się cieszą, można uzyskać jedynie poprzez wysiłek i walkę oraz płaconą przez ludzi cenę. Czym to się różni od perspektywy, zgodnie z którą „Ludzie sami muszą zapewnić sobie szczęście przy pomocy własnych rąk”? Nie ma żadnej różnicy. Oni nie wierzą, iż ludzie ostatecznie uzyskają prawdę i życie, ponosząc koszty i płacąc cenę za należyte wykonywanie swoich obowiązków na rzecz Boga. Nie wierzą również w to, że ludzie, którzy postępują zgodnie z wymaganiami Boga i w wyniku tego należycie wykonują swoje obowiązki, mogą zyskać od Stwórcy aprobatę i błogosławieństwa. To pokazuje, iż nie wierzą oni w Boże błogosławieństwa czy obietnice składane ludzkości. Nie wierzą w to, że Bóg sprawuje nad wszystkim suwerenną władzę, nie posiadają zatem prawdziwej wiary. Wierzą jedynie w ten sposób: „Wykonuję mój obowiązek, toteż powinienem cieszyć się specjalnym traktowaniem ze strony domu bożego oraz materialnymi błogosławieństwami. Dom boży powinien zapewnić mi wszelkie materialne przywileje i uciechy. To byłoby realistyczne”. Oto mentalność i punkt widzenia antychrysta. Nie daje on wiary temu, że Boże obietnice są wiążące, ani temu, że uzyskując prawdę, człowiek otrzymuje życie i błogosławieństwo od Boga. Gdy przychodzi do wykonywania obowiązków, po prostu nie poszukuje prawdy, nie przyjmuje jej, a tym bardziej nie uznaje takiej oto prawdy: To, że człowiek jest zdolny wykonywać obowiązki istoty stworzonej, jest największym błogosławieństwem Bożym i czymś, co zostanie przez Boga zapamiętane, zaś podczas tego procesu człowiek może uzyskać prawdę i zostać ostatecznie zbawiony przez Boga – jest to największa obietnica, jaką Bóg złożył człowiekowi. Jeżeli wierzysz w obietnice, jakie złożył ci Bóg, i jesteś zdolny je przyjąć, to żywisz prawdziwą wiarę w Boga. Jak czują się antychryści i niedowiarkowie, gdy słyszą te słowa? (Nie wierzą oni w to, co mówi Bóg, i myślą, że to oszustwo). Sądzą, że wypowiadanie przez Boga owych słów to jedynie karmienie ludzi iluzjami po to, by nakłonić paru głupich i prostodusznych idiotów do świadczenia Mu usług, a następnie wyrzucić ich, gdy ich służba dobiegnie końca. Myślą: „Zdobyć prawdę? Ha! A któż może dostrzec, czym jest prawda? Kto jest w stanie dotknąć tego, czym są boże obietnice? Kto je otrzymał? Boże obietnice nie są realistyczne. Realistyczne jest jedynie otrzymanie sławy i zysku oraz cieszenie się korzyściami płynącymi ze statusu. Jedynie dążenie do sławy i zysku oraz cieszenie się owymi korzyściami jest rzeczywiste. Od lat słyszę o obietnicach, które bóg ofiarowuje człowiekowi, i o prawdzie, w którą go zaopatruje, tymczasem ja wcale się nie zmieniłem, nie uzyskałem żadnych korzyści, a już na pewno rzeczy te nie umożliwiły mi prowadzenia życia na wysokim poziomie i posiadania statusu. Choć niektórzy ludzie składają świadectwo, twierdząc, że zyskali prawdę, zmienili się oraz otrzymali boże błogosławieństwa, to wciąż wyglądają bardzo zwyczajnie, są zwykłymi ludźmi, jak zatem mogą zyskać boże błogosławieństwa i wejść do królestwa niebieskiego?”. Oni myślą, że najbardziej rzeczywiste są tylko te rzeczy, które mogą uchwycić i uzyskać przy pomocy własnych rąk. Czyż nie jest to punkt widzenia niedowiarków? Zdecydowanie tak. Zatem gdy owi antychryści już dostaną się do Kościoła, odnoszą się do wszystkiego z podejrzliwością, stale zastanawiając się, skąd mogliby czerpać profity, jaką sposobność wykorzystać, by uzyskać pewną przewagę oraz większe praktyczne korzyści z wiary w Boga – często kalkulują w swoich umysłach te sprawy. Mają poczucie, że tylko poprzez otrzymanie sławy, zysku i statusu mogą odnieść wszelką korzyść, dlatego też decydują się dążyć do osiągnięcia statusu i poświęcają się wyłącznie zabieganiu o te rzeczy. Ludzie ci nigdy nie zastanawiają się nad prawdą ani nie poszukują Bożych intencji, jedzą i piją słowa Boga wyłącznie po to, by pocieszyć swoje serca i wypełnić pustkę, nie zaś po to, by dążyć do prawdy. Za każdym razem, gdy poprosisz antychrysta, aby wyzbył się swojej chciwości i swoich pragnień, aby całkowicie porzucił pogoń za sławą, zyskiem i statusem i aby zrezygnował z owych korzyści, które pragnie osiągnąć dzięki swojej wierze w Boga, nie będzie on w stanie tego uczynić. Nakłanianie go do wyzbycia się tych rzeczy sprawia, iż czuje się on tak, jakbyś próbował zedrzeć z niego skórę lub powyrywać mu ścięgna; bez nich ma takie poczucie, jakby pozbawiono go serca, jakby stracił duszę, a bez owych ambicji i pragnień czuje, że jego wiara w Boga nie niesie ze sobą żadnej nadziei, a życie traci sens. W jego oczach wszyscy ci, którzy ponoszą koszty, poświęcają się i płacą cenę wyłącznie przez wzgląd na swój obowiązek, wszyscy ci, którzy nie szukają osobistych korzyści, są idiotami. Antychryści przyjmują taką oto zasadę funkcjonowania w świecie: „Każdy myśli tylko o sobie, a diabeł łapie ostatniego”. Myślą: „Jakże ludzie mogą nie myśleć o sobie? Jak mogą nie dążyć do własnych korzyści?”. W głębi serca gardzą osobami, które porzucają wszystko i szczerze ponoszą koszty na rzecz Boga, a także tymi, które lojalnie wykonują swoje obowiązki i pod względem materialnym prowadzą bardzo oszczędne i proste życie. Gardzą również ludźmi, którzy za wiarę w Boga i wykonywanie obowiązków są prześladowani i z tego powodu nie mogą powrócić do domów. Często w głębi serca naśmiewają się z tych ludzi, mówiąc: „Przez wiarę w boga straciliście dom. Nie możecie przebywać z rodziną i ledwo wiążecie koniec z końcem – jesteście tacy głupi! Nie ma znaczenia, co robi dany człowiek, także w ramach swojej wiary w boga – musi przyjąć pewną zasadę funkcjonowania w świecie: absolutnie nie może ponieść straty. Musi być zdolny dostrzec boże obietnice i błogosławieństwa i ich dotknąć, a jedyną właściwą postawą, jaką należy przyjąć, jest niewypuszczanie jastrzębia, dopóki nie ujrzy się zająca. Ależ jesteście głupi! Spójrzcie na mnie. Ja wierzę w boga, a jednocześnie dążę do zdobycia sławy, zysku i statusu. Cieszę się dobrym traktowaniem ze strony domu bożego, a w przyszłości mogę też zyskać błogosławieństwa. Nie ma potrzeby, bym znosił jakiekolwiek cierpienia, a błogosławieństwa, jakie otrzymam, będą większe od waszych. Nie płacę takiej ceny jak wy, którzy porzucacie swoje rodziny i pracę, nie możecie wrócić do domów i nie macie żadnej pewności co do tego, czy w przyszłości otrzymacie jakiekolwiek błogosławieństwa”. Czym są ci ludzie? Nie dążą oni do prawdy, nie wykonują rzetelnie swoich obowiązków, a mimo to gardzą osobami dążącymi do prawdy, tymi, które porzucają rodziny i pracę, znoszą cierpienia i płacą cenę w imię wykonywania swoich obowiązków, wypełniania posłannictwa wyznaczonego przez Boga i podążania za Jego wolą. Czy wielu jest takich ludzi? (Tak). W każdym Kościele się tacy znajdą. Czy tacy ludzie prawdziwie wierzą w Boga? Czy mogą zostać zbawieni? (Nie). Nie są to prawdziwi wierzący w Boga, i tym bardziej nie ma możliwości, by zostali zbawieni.

Nie ma znaczenia, z jaką sprawą antychryści mają do czynienia ani czym się zajmują – ich pierwszą myślą nie jest to, czy są w stanie zyskać prawdę i dostąpić zbawienia; myślą oni raczej o wszelkiego rodzaju cielesnych korzyściach dla siebie. Najważniejsze, naczelne i nadrzędne miejsce w ich sercach zajmują wszelkie korzyści związane z ich ciałem. W głębi serca nigdy nie biorą pod uwagę Bożych intencji ani dzieła Bożego, a tym bardziej nie zastanawiają się nad tym, jaki obowiązek powinien wykonywać człowiek. Nie ma znaczenia, w jaki sposób Bóg wymaga od ludzi, by należycie wykonywali swoje obowiązki czy byli kompetentnymi istotami stworzonymi – antychrystom jest to zupełnie obojętne. Bez względu na to, jakimi metodami posługuje się Bóg czy jakie wypowiada słowa, nie jest w stanie poruszyć tych ludzi, a przez to skłonić ich do zmiany planów i porzucenia chciwości i pragnień. Ludzie ci są, zarówno z nazwy, jak i w istocie, materialistami i niedowiarkami pośród antychrystów. Czy można więc uznać ich za odpady w szeregach antychrystów? (Tak, bowiem niektórzy antychryści są jednak w stanie świadczyć pewne usługi przez wzgląd na status, podczas gdy ci ludzie nie są nawet skłonni do świadczenia usług). Zgadza się. Ci ludzie pragną korzyści, to na korzyściach skupiają swój wzrok i o nich myślą całymi dniami; wszystko, co czynią, obraca się wokół korzyści. Niektórzy ludzie pełnią obowiązek udzielania gościny, a gdy zabraknie im jajek, ryżu bądź mąki, natychmiast mówią kościołowi, by wysłał kogoś po te produkty. Sami niczego nie kupują, tak jakby przed podjęciem obowiązku udzielania gościny nigdy nie jedli w domu takich rzeczy. Zanim zaczęli oni wykonywać ten obowiązek, sami kupowali wszystkie tego typu produkty, lecz gdy tylko się go podjęli, zaczęli szukać wymówek, czuli, że mają rację, i byli pewni siebie; stali się windykatorami, wierzycielami domu Bożego, tak jakby dom Boży był im coś winien – osoby tego pokroju nie są dobrymi ludźmi.

W Chinach kontynentalnych zatrzymałem się w kilku domach goszczących, gdzie człowieczeństwo niektórych braci i sióstr było fantastyczne. Choć wierzyli oni dopiero od dwóch czy trzech lat i nie rozumieli zbyt wiele prawdy, to jednak szczerze wypełniali swoje obowiązki udzielania gościny. Gdyby dom Boży próbował przekazać im pieniądze, odmówiliby; sami zwróciliby je w zamian za wszystko, co otrzymali od braci i sióstr, i pilnie strzegliby wszystkiego, co należy do domu Bożego; gdyby jakakolwiek rzecz kupiona przez dom Boży nie została zużyta, wręcz oddaliby mu jej równowartość w gotówce. Niektórzy z nich, znajdujący się w lepszej sytuacji finansowej, z chęcią pełnili rolę gospodarzy i nie chcieli przyjąć od domu Bożego ani grosza. Inni nie byli zamożni, lecz nawet oni nie wzięliby żadnych pieniędzy ofiarowanych przez dom Boży. Nie ma znaczenia, co kościół albo bracia i siostry przekazali ich domowi na użytek udzielania gościny – oni nic z tego nie sprzeniewierzyli. Czy to dlatego, że zrozumieli prawdę? Nie, to była kwestia charakteru. Co więcej – i co ważniejsze – byli to ludzie prawdziwie wierzący, co w połączeniu z ich dobrym charakterem sprawiło, iż byli w stanie tak postępować – w przeciwnym razie to by się nie udało. Byłem w kilku domach goszczących, gdzie gospodarze przynieśli mi swoje najlepsze kołdry i koce, a ja powiedziałem: „Są zupełnie nowe i nieużywane. Zapakujcie je z powrotem, nie użyję ich”. Oni jednak nalegali, bym ich użył. Były też rodziny goszczące, które kupiły mi same nowe rzeczy, a ja powiedziałem: „Nie kupujcie nowych rzeczy – to wyrzucanie pieniędzy. Użyję po prostu tego, co tutaj macie. Nie wydawajcie więcej. Nie sugeruję, by ludzie kupowali to i owo w każdym miejscu, do którego się udaję. Nie ma potrzeby, by za każdym razem używać nowych rzeczy”. Niektórzy jednak nadal upierali się przy wydawaniu pieniędzy. Były też takie rodziny goszczące, które w porze posiłków przyrządzały wiele potraw. Jako że nie znały moich upodobań kulinarnych, przygotowywały wiele dań po to, abym miał wybór, gdyby bowiem przyrządziły ich tylko kilka, martwiłyby się, iż nie najadłbym się do syta. Wiele jest i takich osób. Jednakże część domów goszczących jest inna. Gdy tam docierałem, gospodarze zaopatrywali mnie w przypadkowe przedmioty codziennego użytku, a do gotowania wykorzystywali tylko to, co przynieśli im bracia i siostry, gdy zaś musieli kupić coś więcej, wyciągali do mnie ręce po pieniądze. Są też inne domy goszczące, w których zostawiłem trochę rzeczy na przechowanie. Gdy przez pewien czas nie wracałem, owi gospodarze wyważyli szufladę i część rzeczy zaginęła. Wszyscy ci ludzie wierzą w Boga i wszyscy wykonują obowiązek udzielania gościny, ale czy istnieje między nimi istotna różnica? Niektóre osoby wierzące w Boga są zdolne do takich rzeczy – czy tak postępuje człowiek? Tak postępują złodzieje, bandyci, łotry i łobuzy. Czy ludzie prawdziwie wierzący są zdolni do takich rzeczy? Gdy prawdziwie wierzący człowiek coś dla ciebie przechowuje, to bez względu na to, jak długo jesteś nieobecny, choćby to było osiem czy dziesięć lat, rzeczy te nadal będą u niego bezpieczne; nie będzie on ich dotykać, patrzeć na nie ani ich przetrząsać. Są jednak takie rodziny goszczące, które, kiedy coś u nich zostawisz, natychmiast to otworzą i do tego zajrzą, gdy tylko znikniesz za drzwiami. Co przetrząsną? Będą grzebać w twojej torbie, by sprawdzić, czy jest tam coś cennego, jak biżuteria, telefon komórkowy czy pieniądze, oni przetrząsają wszystkie tego typu rzeczy. W czym mają w zwyczaju szperać niektóre kobiety? Chcą sprawdzić, czy masz jakieś ładne ubrania. Gdy już je przejrzą, myślą: „Och, jakież te ubrania są ładne. Przymierzę je”. Powiedz Mi, czy takie rzeczy się nie zdarzają? (Zdarzają się). Skąd wiesz? Czy widzieliście, jak do tego dochodzi? Mam solidne dowody, by twierdzić, że takie rzeczy się zdarzają. Pewnego roku, pod koniec jesieni, zostawiłam w domu goszczącym parę ubrań. Pewnego dnia nagle pomyślałam o kilku z tych ubrań, które powinnam była nosić, i postanowiłam je odebrać, udałam się więc do domu gospodarzy. Zgadnij, co się wydarzyło. Gdy weszłam do tego domu, starsza gospodyni właśnie przymierzała mój wełniany płaszcz. Tylko zbieg okoliczności sprawił, że to zobaczyłam. Zapytałam: „Co robisz?”. Była zaskoczona. Nigdy nie przypuszczała, że przez taki zbieg okoliczności zobaczę, co ona robi, i była bardzo zawstydzona. Ludzie tego pokroju są jednak gruboskórni, toteż kobieta ta natychmiast odrzekła: „Czy nie sądzisz, że twój wełniany płaszcz idealnie na mnie leży?”. Odrzekłam: „To mój płaszcz. Nie mogę go nosić, skoro ty to robisz”. Kobieta powiedziała: „Masz, nie chcę go”. Na to ja odparłam: „Po co go przymierzasz, skoro go nie chcesz? Czyż szafa nie była zamknięta na klucz?”. Powiedziała: „Tak się złożyło, że nie miałam dziś nic do roboty, dlatego wyciągnęłam płaszcz, żeby go obejrzeć”. Odparłam: „Nie należy do ciebie, więc nie powinnaś go dotykać”. To przykład z życia wzięty. Nie wiem, jakie były intencje tej kobiety. Powiedz Mi, czy taka osoba wierzy w Boga? Czy powinnam uważać ją za kogoś wierzącego w Boga, za członka Bożej rodziny? (Nie). Osoba ta nie jest godna bycia wyznawcą Boga, należy do bandy szatana, nie ma wstydu, sumienia ani racjonalności, nie posiada żadnego człowieczeństwa – jest łajdaczką. Czy Bóg zbawi takie osoby? Ludzie tego pokroju nie mają nawet minimum uczciwości, godności czy szacunku dla Boga – nie ma możliwości, by Bóg ich zbawił. Prawda, którą wypowiada Bóg, i życie, w które zaopatruje On człowieka, nie docierają do takich ludzi; nie są oni członkami Bożej rodziny, lecz raczej niedowiarkami spoza domu Bożego, pochodzącymi od diabłów. Poza tym, że naturoistotą antychrystów jest niekochanie prawdy i odczuwanie do niej niechęci, to także ich charakter jest niewiarygodnie niski i podły; ludzie tego pokroju są odrażający, godni pogardy i wstrętni. To, co przejawiają owi ludzie, o których przed chwilą mówiliśmy, ludzie sprzeniewierzający majątek domu Bożego, stanowi wystarczający dowód na to, że niezależnie od wykonywanego przez nich obowiązku, nigdy prawdziwie i szczerze nie ponoszą oni kosztów. Zamiast tego przybywają z własnymi planami, z chciwością i pragnieniami; przychodzą po korzyści, a nie po to, by zyskać prawdę. Dlatego, jak by nie patrzeć, człowieczeństwo takich ludzi jest dla Boga niewystarczające. Powiedzcie Mi więc, czy uważacie ich człowieczeństwo za wystarczające i czy uważacie ich za dobrych ludzi? (Nie). Wy również darzycie ich pogardą, czyż nie? (Zgadza się). Niektórzy, usłyszawszy, że dom Boży coś kupił, chcą mieć w tym swój udział, i widząc, że bracia i siostry przekazują ubrania, niezależnie od tego, czy na to zasługują bądź czy powinni posiadać daną rzecz, starają się ją zdobyć, podejmując działania prężniej niż ktokolwiek inny; gdy słyszą, że w domu Bożym jest jakaś praca do wykonania albo że należy podjąć się jakichś brudzących lub męczących zadań, natychmiast się chowają i nigdzie nie można ich znaleźć. Tacy ludzie są przebiegli i chytrzy, mają podły charakter; są godni pogardy, wstrętni i odrażający!

Wykorzystanie różnych rzeczy, które przejawiają antychryści, gdy sprzeniewierzają majątek domu Bożego, w celu przeprowadzenia szczegółowej i wieloaspektowej analizy ich dbałości o własne korzyści, pozwala nam dostrzec, że ludzie ci są niedowiarkami i materialistami o godnym pogardy, podłym i nędznym charakterze, są kimś wstrętnym, a nie przedmiotem zbawienia Bożego. Definicja ludzi tego pokroju nie musi sięgać poziomu wiążącego się z ich niechęcią do prawdy; możemy ich przejrzeć biorąc pod uwagę tylko ich człowieczeństwo i charakter, toteż nie ma potrzeby, by wynosić tę sprawę na tak wysoki szczebel jak powiązania z prawdą. Dlatego też, czy to w domu Bożym, czy w jakiejkolwiek grupie ludzi, takie osoby zawsze będą tymi najmniej wartościowymi i najbardziej pozbawionymi charakteru. Rzecz jasna jeśli miałyby być w domu Bożym poddane ocenie za pomocą prawdy, wówczas okazałyby się jeszcze bardziej godne pogardy i nędzniejsze. Czy macie jeszcze jakieś przykłady tego przejawu antychrystów? (Pewien antychryst zajmował się drukowaniem książek dla domu Bożego i fałszując księgi rachunkowe, zdefraudował setki tysięcy juanów pochodzących z Bożych ofiar. Po przeprowadzeniu dochodzenia okazało się, że zanim zaczął on wykonywać ów obowiązek, jego rodzina miała bardzo mało pieniędzy, później natomiast kupił dom i samochód, lecz rzeczy tych nie można było wykryć na podstawie rachunków. Cała jego rodzina była naprawdę niegodziwa, przez co ofiar nie dało się odzyskać). Czyż przywódcy i pracownicy nie ponosili za to zdarzenie bezpośredniej odpowiedzialności? (Ponosili. Później, gdy na jaw wyszło więcej szczegółów, odkryto, że przywódcy i pracownicy, którzy byli za to wówczas odpowiedzialni, nigdy nie sprawdzili kont zarządzanych przez owego antychrysta. Zaniedbali swoje obowiązki, a sytuacja była wynikiem braku odpowiedzialności z ich strony. Zdecydowanie byli za to bezpośrednio odpowiedzialni). Czy więc ich występki powinny zostać odnotowane w Bożym rejestrze? (Tak). Jak w następstwie postąpiono z tymi ludźmi? (Niektórzy zostali usunięci i wydaleni, inni zaś zwracają pieniądze za ofiary). Właśnie tak należy z nimi postępować. Przywódcy i pracownicy zaniedbali swój obowiązek i w tej sprawie nie wywiązali się ze swojej nadzorczej odpowiedzialności. Przede wszystkim posłużyli się niewłaściwą osobą i nie dołożyli żadnych starań, by mieć ją na oku czy ją nadzorować, nie byli w stanie odpowiednio wcześnie wykryć związanych z nią problemów, co doprowadziło do poważnych konsekwencji, w wyniku których ofiary składane Bogu oraz dobra należące do domu Bożego doznały poważnego uszczerbku; winę ponosili wszyscy ci ludzie, którzy bezpośrednio za to odpowiadali; wszystkie ich występki powinny zostać odnotowane. Były to katastrofalne konsekwencje, jakie sprowadzili oni na siebie, angażując do pracy nieodpowiednią osobę; przez to dom Boży poniósł straty, a w ostatecznym rozrachunku ceną za to były ofiary składane Bogu. Powiedz Mi, czy antychryści zawsze są chciwi, czy też takie złe pomysły przychodzą im do głowy jedynie wtedy, gdy ujrzą coś wartościowego? (Są zawsze chciwi). To dlatego, gdy obcujesz i stykasz się z takimi ludźmi, absolutnie jesteś w stanie wykryć ich chciwość i pragnienia. Jest to konsekwencja tego, iż przywódcy i pracownicy nie zachowali się odpowiedzialnie, nie rozeznali się co do ludzi, nie ujrzeli ich wyraźnie i posłużyli się nimi w niewłaściwy sposób, przez co ciężar odpowiedzialności spadł na ich barki i zasłużyli na to, by zostać wydaleni.

Wcześniej omówiliśmy główne aspekty natury antychrystów, ich istotę, skłonności oraz ścieżkę, którą podążają. Dziś, w odniesieniu do rzeczywistego życia, omawiamy i szczegółowo analizujemy przejawy występujące w obrębie człowieczeństwa antychrystów. Choć jest to aspekt drugorzędny, to jednak może pomóc ludziom rozpoznać niektóre przejawy antychrystów; są to również pewne właściwe im oczywiste cechy, znaki i symbole. Przykładowo: antychryst kocha status, sławę, zyski i wpływy, jest bardzo samolubny, godny pogardy i niegodziwy, nie miłuje prawdy, a zatem jakie jest jego człowieczeństwo i jaki ma charakter? Niektórzy mówią: „Choć niektórzy antychryści kochają reputację i status, to jednak charakter ich jest honorowy i szlachetny, mają sumienie i rozum”. Czy to prawda? (Nie). Dlaczego? Nie mówmy o tym, jaką istotę usposobienia posiadają antychryści; najpierw przyjrzyjmy się ich człowieczeństwu i charakterowi. Z pewnością nie są dobrymi ludźmi, nie mają godności, sumienia ani szlachetnego charakteru, a tym bardziej nie są ludźmi miłującymi prawdę. Czy ludzie o takim człowieczeństwie są w stanie podążać właściwą ścieżką? Z pewnością nie, gdyż ich charakteru nie cechuje istota podążania właściwą ścieżką, a co za tym idzie, ludzie ci nie są w stanie miłować prawdy, a tym bardziej jej przyjąć. Biorąc pod uwagę intencje antychrystów i postawę, z jaką wykonują oni swoje obowiązki, ludzie odrzucają ich i czują do nich niechęć ze względu na ich charakter i człowieczeństwo, a tym bardziej zostają oni wzgardzeni przez Boga. Nie ma znaczenia, jaki wykonują obowiązek – stale chcą sprzeniewierzać majątek domu Bożego i proszą Boga o nagrody, pieniądze, przedmioty i korzyści. Za jakich ludzi uważa ich Bóg? Z pewnością nie są to ludzie dobrzy. Jak zatem Bóg dokładnie ich postrzega i definiuje? Jakim mianem ich określa? W Biblii zapisana jest pewna historia pochodząca z Wieku Łaski: Judasz często okradał sakiewkę z pieniędzmi, aż w końcu Bóg wykorzystał go do wyświadczenia usługi, jaką było zdradzenie Pana Jezusa. Pan Jezus został przybity do krzyża, a Judasz, który odegrał rolę zdrajcy swego Pana i przyjaciół, zmarł na skutek pęknięcia brzucha. Dlatego wszyscy ci ludzie, którzy sprzeniewierzają majątek domu Bożego i kradną ofiary składane Bogu, są w Jego oczach judaszami, a co za tym idzie, Bóg określa ich mianem judaszy. Choć wspomniani antychryści, dziś potępiani jako judasze, nie robią tego, czego dopuścił się Judasz, czyli nie zdradzają swojego Pana i swoich przyjaciół, to ich naturoistota jest taka sama. Co ich łączy z Judaszem? Wykorzystują oni swoją pozycję oraz możliwość wykonywania obowiązków, aby kraść i sprzeniewierzać majątek domu Bożego. Właśnie dlatego ludzie ci zostali nazwani przez Boga judaszami i stawia się ich na równi z tym, który zdradził swojego Pana i przyjaciół. Czyli antychryści sprzeniewierzający i przejmujący dobra domu Bożego stanowią odpowiednik Judasza, który wydał swojego Pana i przyjaciół, i nie trzeba zbyt długo się zastanawiać, aby zrozumieć, jaki wynik czeka takich ludzi.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze