Punkt dziesiąty: Gardzą prawdą, bezczelnie lekceważą zasady i ignorują ustalenia domu Bożego (Część pierwsza) Rozdział trzeci

B. Gardzenie wszechmocą Boga

W jaki sposób antychryści postrzegają wszechmoc Boga? Można śmiało powiedzieć, że dla antychrysta słowo „wszechmoc” jest silnie nacechowane emocjonalnie i że może pobudzać jego ambicje i pragnienia. Dzieje się tak ponieważ antychryst bardzo chciałby być tego typu osobą: kimś wszechmocnym, wszechpotężnym i wszechobecnym, umiejącym wszystko, kimś, kto wszystko potrafi i wszystko jest w stanie zrobić. Dla kogoś, kto zyskałby tę zdolność, kogoś, kto by ją posiadał, wszystko byłoby dziecinnie proste. Taki człowiek nie musiałby się nikogo obawiać, byłby najwyższym autorytetem, miałby najwyższy status i mógłby panować nad innymi. Posiadałby absolutną władzę pozwalającą mu kontrolować innych ludzi i nimi manipulować. Znacznie przekracza to możliwości antychrysta i zdradza jego ambicje, pragnienia oraz prawdziwe oblicze. Po części chodzi o to, że wyrażenie „wszechmoc Boga” napełnia antychrysta wszelkiego rodzaju wyobrażeniami, pojęciami i ciekawością. Inna kwestia jest taka, iż chciałby on uzyskać wgląd we wszechmoc Boga poprzez wiarę w Niego, aby poszerzyć swoje horyzonty, być wnikliwszym i zaspokoić swoją ciekawość. Jeszcze innym aspektem jest to, że antychryst dąży do bycia wszechmocnym, czczonym przez tysiące, kimś, przed kim coraz więcej ludzi będzie padało na twarz, kimś, dla kogo coraz więcej ludzi zachowa miejsce w swoim sercu. Czy zatem antychryści posiadają prawdziwą wiedzę o wszechmocy Boga? Czy pokładają w niej prawdziwą wiarę? I znów, to jest tak samo, jak w przypadku sprawiedliwego usposobienia Boga: antychryści są nie tylko pełni pojęć, niejasnych i pustych wyobrażeń, które nie zgadzają się z faktami, lecz także sieją głębokie wątpliwości co do wszechmocy Bożej. Wątpią w nią i nie wierzą, mówiąc: „Wszechmoc? Któż na tym świecie jest wszechmocny? Któż jest wszechobecny i wszechpotężny? Nie ma nikogo takiego! Na świecie mnóstwo jest wybitnych i sławnych ludzi, jest też pełno takich, którzy posiadają paranormalne moce, jak na przykład prorocy, różnego rodzaju astrolodzy i interpretatorzy proroctw – lecz nawet oni nie są wszechmocni. Przy wyrażeniu «wszechmoc boga» nadal należy stawiać znak zapytania, należy tę kwestię dokładnie zbadać”. Zatem dla antychrysta Boża istota wszechmocy nie istnieje, ponieważ uważa on tak: „Nie potrafię sobie wyobrazić ani zrozumieć, jak bóg mógłby być wszechmocny, a zatem ta jego «wszechmoc» nie istnieje. Ja jej nie uznaję. Jak wielkie naprawdę są zdolności i możliwości boga? Nikt – ani w przeszłości, ani teraz, ani w przyszłości – nigdy ich nie widział ani ich nie zobaczy”. Antychryści nieustannie wątpią i w głębi serca są niepewni, a więc wszystko, co dzieje się w kościele i co przydarza się braciom i siostrom, staje się przedmiotem i zakresem ich badań. Co badają antychryści? We wszystkim, co się dzieje, we wszystkim, co wydarza się w grupie lub przytrafia danej osobie, badają oni to, co Bóg uczynił, w jaki sposób działał, to, czy pojawiły się w tym jakieś znaki i cuda, jakieś nowe i wyjątkowe wydarzenia wykraczające poza to, co człowiek może sobie wyobrazić, czy też pozostające poza zasięgiem i zdolnościami ludzkości. Co więcej, badają oni, czy ktokolwiek spośród braci lub sióstr mówił o doświadczeniu Boga dokonującego w nich dzieła, które przekracza ludzkie wyobrażenia. Przykładem mogłaby być dziewczyna wychodząca ze skorupy rzecznego ślimaka, jak w ludowej opowieści, i urządzająca dla nich ucztę w momencie, gdy byliby bardzo głodni. Mogłoby to być również złoto pojawiające się znikąd w ich domu w chwili, gdy zabrakłoby im środków do życia, lub nagłe oślepienie ich prześladowców, którzy ścigając ich, nie byliby w stanie niczego zobaczyć, oraz zstąpienie anioła, który powiedziałby im: „Nie bój się, dziecino, jestem tu, by ci pomóc”. Jeszcze innym przykładem mogłoby być to, że w czasie, gdy bracia i siostry doświadczaliby brutalnego bicia i okrutnych tortur, wielka światłość boża spływałaby z góry, oślepiając ich oprawców, sprawiając, że zwijaliby się na ziemi, błagając o litość, i nigdy więcej nie odważyliby się uderzyć braci i sióstr, gdyż bóg ich pomścił. Albo to, że czytając słowa Boże, lecz pomimo wszelkich wysiłków nie mogąc ich zrozumieć i prawie zasypiając, widzieliby we mgle postać, mówiącą do nich: „Nie śpij, obudź się. Oto co oznaczają moje słowa”; lub to, że gdyby coś się wydarzyło i byliby bliscy popełnienia błędu, zostaliby ostrzeżeni przez potężne wewnętrzne napomnienie i dyscyplinowanie, iż uczynienie danej rzeczy byłoby niewłaściwe, a uczynienie innej – słuszne. Gdyby jakakolwiek z tych rzeczy, których zwykli ludzie nie są w stanie doświadczyć i do których nie są zdolni, wydarzyła się w kościele, w domu Bożym, w kimkolwiek, kto podąża za Bogiem, wystarczyłoby to do udowodnienia, iż Bóg jest wszechmogący. Jeżeli żadna z tych rzeczy się nie wydarzyła albo zdarzały się one dość rzadko – a nawet jeśli rzeczywiście by do nich doszło, to i tak są to tylko pogłoski, których prawdziwość i wiarygodność są w związku z tym w znacznym stopniu nadwątlone – to czy wszechmoc Boga stanowi fakt, czy nie? Czy Bóg posiada istotę wszechmocy, czy też nie? Antychryst w głębi swego serca stawia znaki zapytania przy tych koncepcjach.

Antychryści stale podążają za tymi znakami, cudami i paranormalnymi mocami, podczas gdy Bóg czyni dzieło, mówi i zbawia człowieka. Podążają oni za rzeczami nieprzystającymi do rzeczywistości czy faktów. Rzeczy te nie mają absolutnie nic wspólnego z Bożym dziełem zbawienia człowieka, z prawdą ani z przemianą ludzkiego usposobienia, a jednak oni za wszelką cenę do nich dążą. Przepełnia ich ciekawość co do Bożej wszechmocy. W swoich modlitwach często proszą Boga: „Boże, czy mógłbyś objawić mi swoją wszechmoc? Czyż nie jesteś wszechmocny? Jeżeli jesteś wszechmocny, to proszę cię, abyś rozstrzygnął za mnie tę sprawę. Boże, jeżeli jesteś wszechmocny, wszechpotężny i wszechobecny, błagam cię, abyś mi pomógł, ponieważ stoję obecnie w obliczu wyzwań. Jeżeli jesteś wszechmocny, błagam cię, byś uwolnił moje ciało od dolegliwości i usunął okoliczności, w których się znajduję, aby pomóc mi uniknąć niebezpieczeństwa. Boże, jeżeli jesteś wszechmocny, błagam bię, byś sprawił, że podczas wypełniania moich obowiązków z dnia na dzień stanę się inteligentny i bystry, utalentowany i uzdolniony, tak abym mógł posiąść fachowe umiejętności bez konieczności ich studiowania, stać się ekspertem i wyróżnić się na tle innych. Boże, jeśli jesteś wszechmocny, proszę cię, byś pokarał tych, którzy złorzeczą mojej wierze w ciebie i szydzą z niej – proszę, być wymierzył im karę. Oślep ich i ogłusz, niech mają rany na głowach i niech ropieją im podeszwy stóp. Niech zdechną jak psy. Boże, jeśli jesteś wszechmocny, błagam cię, pozwól mi ujrzeć twoją wszechmoc”. Bóg wypowiedział tak wiele słów i wykonał tak dużo pracy, a jednak antychryści odwracają od tego wzrok i bagatelizują to; nigdy nie biorą sobie do serca słów Boga, Jego pracy ani żadnego z etapów ważnego, czynionego przez Niego dzieła zbawienia człowieka, ani też nie traktują tego poważnie. Uparcie domagają się natomiast znaków i dziwów, tego, aby Bóg w swoim dziele dokonywał cudów, proszą, by czynił On rzeczy wyjątkowe, takie, które otworzą im oczy i zaspokoją ich ciekawość – po to, by udowodnić swoje istnienie i dowieść, że jest wszechmocny. Co jeszcze śmieszniejsze, antychryści wręcz apelują do Boga w modlitwie: „Boże, nie widzę cię, przez co moja wiara jest nikła. Proszę cię, abyś objawił mi swoją prawdziwą postać, choćby tylko we śnie. Proszę, byś objawił mi swoją wszechmoc, tak bym mógł pokładać w tobie wiarę i z całą pewnością wierzyć w twoje istnienie. Jeśli tego nie uczynisz, już zawsze będę się obawiać wiary w ciebie”. Antychryści w dziele i słowach Boga nie dostrzegają Jego istnienia ani nie poznają Jego istoty i usposobienia, lecz chcieliby, aby czynił On coś więcej, coś niewyobrażalnego dla człowieka, tak by ich wzmocnić i ugruntować ich wiarę. Bóg wypowiedział wiele słów i wykonał ogrom pracy, lecz bez względu na to, jak praktyczne są Jego słowa, jak budujące dla ludzi są prawdy, o których mówi, jak pilnie ludzie muszą je zrozumieć, antychryści się tym nie interesują i nie biorą sobie tego do serca. W istocie: im więcej Bóg mówi, im konkretniejsze dzieło wykonuje, tym bardziej czują się zrażeni, drażliwi i oporni. Co więcej, zrodzi się w nich wręcz potępienie Boga i wymierzone w Niego bluźnierstwo; będą protestować przeciwko Niemu w ten sposób: „Czy twoja wszechmoc zawiera się w tych słowach? Czy wyrażanie słów to wszystko, czym się zajmujesz? Czy gdybyś nie mówił, nie byłbyś wszechmocny? Skoro jesteś wszechmocny, to nic nie mów. Nie posługuj się mową czy omawianiem prawdy i zaopatrywaniem w nią człowieka po to, byśmy mogli zyskać życie i osiągnąć przemianę usposobienia. Gdybyś kazał nam wszystkim z dnia na dzień stać się aniołami, Twoimi posłańcami – to byłaby wszechmoc!”. W miarę jak Bóg wypowiada swoje słowa i czyni swoje dzieło, natura antychrystów zostaje stopniowo ujawniona i zdemaskowana, tak że nic nie pozostaje ukryte; całkowicie obnażona zostaje również ich istota, którą stanowi niechęć do prawdy i opór wobec niej. Także usposobienie i istota antychrystów, gardzące tożsamością Boga oraz Jego istotą, wraz z upływem czasu i nieprzerwanym postępem dokonywanym przez Boga w swoim dziele zostają krok po kroku obnażone i ujawnione. Antychryści dążą do niejasnych rzeczy; do widoku znaków i cudów – a ich natura, kierowana takimi niezgodnymi z rzeczywistością ambicjami i pragnieniami, natura polegająca na byciu wrogimi prawdzie i nienawidzeniu jej, zostaje wyciągnięta na światło dzienne. Z kolei ci, którzy naprawdę dążą do rzeczywistości i do prawdy, ci, którzy wierzą w rzeczy pozytywne i je kochają, dostrzegają wszechmoc Boga w procesie czynienia przez Niego dzieła i wypowiadania przez Niego słów – to, co tacy ludzie są w stanie zobaczyć i zyskać, oraz to, czego są w stanie się dowiedzieć, jest dokładnie tym samym, czego antychryści nigdy nie będą mogli poznać i uzyskać. Antychryści uważają, że gdyby ludzie mieli zyskać życie od Boga, to nie obyłoby się bez znaków i cudów; są przekonani, że bez znaków i cudów zyskanie życia i prawdy, a tym samym osiągnięcie zmiany usposobienia i dostąpienie zbawienia, z samych tylko słów Bożych, jest niemożliwe. Dla antychrysta stanowi to wieczną niemożliwość, to nie trzyma się kupy. Dlatego też niestrudzenie czeka on i modli się w nadziei, że Bóg objawi znaki i dziwy oraz że dla niego dokona cudów – jeżeli zaś tego nie uczyni, będzie to oznaczało, że Jego wszechmoc nie istnieje. Co za tym idzie: skoro wszechmoc Boga nie istnieje, to z pewnością nie istnieje też sam Bóg. Taka jest logika antychrystów. Potępiają oni sprawiedliwość Boga i Jego wszechmoc.

Podczas gdy Bóg zbawia ludzi, antychryści zupełnie nie interesują się Jego słowami, rozmaitymi wymaganiami ani Jego intencjami. Stawiają oni opór tym rzeczom i w głębi serca są im wrodzy. To, co ich interesuje, to nie rzeczywistość wszystkiego, co pozytywne, ani zbawienie i bycie udoskonalanym, czyli to, co człowiek może osiągnąć w wyniku dążenia do prawdy i podporządkowania się Bożym rozporządzeniom. Co zatem ich interesuje? Interesuje ich bóg objawiający znaki i dziwy oraz czyniący dla nich cuda tak, by mogli je zobaczyć; bóg, który umożliwia im w ten sposób zrozumienie i przemianę w niezwykłych ludzi, w nadludzi, w ludzi obdarzonych szczególnymi mocami, nadzwyczajnych. Poprzez wszechmoc boga pragną oni pozbyć się określeń, tożsamości i statusów, takich jak: zwykli ludzie, przeciętni ludzie czy zepsuci ludzie. Zatem bez względu na to, jakie pojęcia czy problemy mogą napotkać w Bożym dziele, nie poszukują prawdy, by się ich pozbyć. Nie tylko nie są w stanie zrozumieć prawdy czy osiągnąć przemiany usposobienia, lecz wręcz osądzają Boga, potępiają Go i stawiają Mu opór z powodu tego wszystkiego, co czyni On niezgodnie z ich wyobrażeniami. W oczach antychrystów całe realne dzieło dokonywane przez Boga jest czymś, czego oni nie uznają – czymś, co potępiają. Ostatecznie to właśnie te poglądy i definicje Boga prowadzą do tego, że całkowicie negują oni istnienie Jego istoty w swoich sercach, jeszcze mocniej owo istnienie istoty Boga potępiają i oczerniają, a także bluźnią przeciwko niemu. Dzieje się tak, ponieważ ich wiara w Boga zasadza się na założeniu, że bóg jest wszechmogący; że wynagrodzi im krzywdy, pomści ich, że dla nich pokona wszystkich tych, których oni nienawidzą i na których patrzą z góry – że bóg spełni ich pragnienia i ambicje. Na tym opiera się ich wiara w Boga. Doszedłszy do tego momentu, ci źli ludzie widzą teraz, że taki bóg nie istnieje i że nie ma możliwości, by On cokolwiek dla nich uczynił. Z ich perspektywy jest to dla nich bardzo niekorzystna sytuacja – jest ona wręcz straszna. Zatem, gdy już doświadczyli wielu rzeczy, ich obawy i wątpliwości dotyczące Boga stają się coraz silniejsze, aż w końcu decydują się opuścić Boga i Jego dom, podążać za światem, kierować się złymi trendami i rzucić się w objęcia szatana. Oto jak to wszystko się kończy dla tych ludzi. Sądząc po postawie, jaką antychryści przyjmują wobec sprawiedliwego usposobienia Boga i Jego wszechmocy, są oni w istocie niedowiarkami. Nie żywią ani odrobiny wiary w Boga, w najmniejszym stopniu nie podporządkowują się temu, co On czyni, ani tego nie przyjmują. Jeżeli chodzi o rzeczy pozytywne i prawdę, to kwestie te ich odrzucają i są oni wobec nich oporni. Dlatego, jak by na to nie patrzeć, istota niedowiarków właściwa antychrystom rzeczywiście istnieje. Nie jest to coś, co inni im narzucają, nie jest to też robienie z igły wideł – ta ich istota zostaje zdefiniowana na podstawie wszystkich poglądów i podejść, jakie ujawniają, gdy coś im się przydarza.

Antychryści wierzą w Boga od lat, nie będąc w stanie dostrzec faktu, że sprawuje On suwerenną władzę nad losem człowieka. Nie potrafią zrozumieć tego faktu. Nie są oni w stanie pojąć pewnego faktu, choć mają go przed oczami – czyż to nie jest ślepota? Sprawiedliwe usposobienie Boga i Jego wszechmoc często objawiają się w pracy kościoła, w wybrańcach Boga i we wszelkiego rodzaju wydarzeniach. Bóg pozwala ludziom wszędzie dostrzegać te rzeczy, a jednak antychryści, będąc ślepymi, nie są w stanie ich dojrzeć. Antychryści, którzy latami podążali za Bogiem, wypowiedzą to słynne zdanie: „Przez tyle lat wierzyłem w boga i co zyskałem?”. Wydaje się, że tak naprawdę nic nie zyskali. Bóg ujawnił swoje życie przed człowiekiem, lecz antychryści nic nie zyskali. Czyż to nie żałosne? To jest naprawdę żałosne! To zdanie wypowiadane przez antychrystów bardzo dobrze ilustruje problem. Każdy, kto słyszy słowa Boże i przyjmuje je jako swoje życie, kto doświadcza Jego dzieła, powiedziałby: „Od tylu lat wierzymy w Boga i tak wiele od Niego otrzymaliśmy. Nie tylko łaskę i błogosławieństwa, nie tylko Jego ochronę i miłosierdzie – ważniejsze jest to, że uzyskaliśmy od Boga i dzięki Niemu zrozumieliśmy tak wiele prawd. Żyjemy na podobieństwo ludzi, z godnością. Wiemy, jak postępować. Tak wiele zawdzięczamy Bogu. W porównaniu z ceną, jaką On płaci, z tym, co dla nas czyni, o naszych drobnych trudnościach nie warto nawet wspominać. Człowiek powinien odwdzięczyć się Bogu za Jego miłość”. Antychryści są jednak zupełnym tego przeciwieństwem. Mówią: „Przez te ostatnie kilka lat bóg czynił dzieło, więc jak to możliwe, że ja niczego nie zyskałem? Wy wszyscy twierdzicie, że uzyskaliście to czy tamto, zdobyliście takie a takie doświadczenie – lecz czy owe doświadczenia sprawią, że będziecie syci? Ile one są warte? Czyż nie jest tak, że w porównaniu z błogosławieństwami, łaską oraz widzeniem znaków i cudów zupełnie nie warto o nich wspominać? Właśnie dlatego uważam, że przez te wszystkie lata mojej wiary w boga nic nie zyskałem. W porównaniu z cierpieniem, które znosiłem, z tym, co porzuciłem, i kosztami, które poniosłem na rzecz boga, to, co zyskałem, wcale nie było tego warte! Czymże jest prawda poza paroma stwierdzeniami i teoriami? Czymże ona jest, jeśli nie zaledwie kilkoma doktrynami? Wysłuchałem tych słów i prawd, a nie czuję, by zaszła we mnie jakaś ogromna zmiana! Po pierwsze, gdy rozmyślam o różnych rzeczach, mój umysł nie jest wcale taki błyskotliwy. Po drugie, przybywa mi lat, a mój stan zdrowia bynajmniej nie jest lepszy niż wcześniej. Mam siwe włosy, więcej zmarszczek na twarzy, straciłem nawet kilka zębów, a w ich miejsce nie wyrosły nowe. Bóg mówi, że ci, którzy zostają zbawieni, są jak zdrowe, pełne życia dzieci, a spójrzcie tylko na mnie: sama skóra i kości, i twarz starca. Nie zmieniłem się w dziecko. Słowa boże mówią, że siwowłosi starcy mogą zmienić się w kruczowłosych młodzieńców. Dlaczego ja się tak nie odmieniłem? Bóg twierdzi, że całkowicie przemieni ludzi, lecz mnie to nie spotkało; nie stałem się nowym człowiekiem. Nadal jestem sobą, a gdy coś mi się przydarza, wciąż muszę sam wymyślać, jak sobie z tym poradzić. Moje problemy natury cielesnej również się nasilają; często jestem słaby i zniechęcony. Co więcej, przez ostatnie dwa lata moja pamięć szwankuje. Czytam bardzo dużo słów boga, lecz on nie wzmocnił mojej pamięci. Czy bóg nie może obdarzyć ludzi jakąś specjalną zdolnością, która uchroniłaby ich ciała przed procesem starzenia? Sądzę, że obecnie największym problemem jest to, że ludzie całkowicie się zmieniają – wydaje się, że prawda nie jest w stanie rozwiązać tego problemu. Byłoby wspaniale, gdyby bóg powiedział coś, co naprawdę mogłoby zmienić kogoś w nowego człowieka, człowieka o wyglądzie lśniącego anioła, który może stać się bezcielesny, może ulotnić się przez grube ściany, który w obliczu prześladowań i zagrożeń może wypowiedzieć zaklęcie i zniknąć, na zawsze pozostając nieuchwytnym – byłoby wspaniale, gdyby za sprawą częstej lektury słów bożych ludzkie włosy nie siwiały, twarze nie pokrywały się zmarszczkami, a w miejsce zębów, które wypadły, wyrastałyby nowe! Na tym polega całkowita przemiana! Gdyby bóg uczynił owe rzeczy, uwierzyłbym, bez żadnych zastrzeżeń, że rzeczywiście jest on bogiem. Jeżeli zaś nadal będzie mówił i głosił prawdę, to moja wiara wkrótce się wyczerpie – nie będę w stanie dalej wierzyć i być może nie zdołam już wykonywać swoich obowiązków. Nie będę chciał tego robić”. W czasie gdy antychryst będzie podążał za Bogiem, w jego sercu często będą rodzić się takie czy inne żądania wobec Boga, a w jego pojęciach będą pojawiały się wszelkiego rodzaju wątpliwości i wygórowane żądania, zaś w odpowiedzi na otoczenie i jego osobiste pragnienia będą go nachodziły rozmaite dziwne myśli. Lecz jest jedna kwestia: ludzie ci nie są w stanie zrozumieć słów wypowiadanych przez Boga ani dostrzec faktu, iż On działa, aby zbawić człowieka, a tym bardziej nie są zdolni pojąć, że wszystko, co Bóg czyni, ma na celu ludzkie zbawienie; że wszystko to ma umożliwić człowiekowi osiągnięcie przemiany usposobienia. Zatem w miarę jak trwają w wierze, tracą motywację, w ich sercach rodzi się uczucie zniechęcenia i przygnębienia, mają także uczucia i myśli związane z wycofaniem się i rezygnacją. Jeżeli chodzi o istotę Boga – zapomnij o pytaniach o to, czy w nią uwierzą, czy ją uznają, czy też przyjmą, gdyż w miarę jak trwają oni w wierze, nie są nawet w stanie zadać sobie trudu, by zająć się tą kwestią. Właśnie dlatego, gdy w omówieniu utrzymujesz, że coś stanowi sprawiedliwość, wszechmoc i suwerenną władzę Boga, że ludzie powinni się temu podporządkować i o tym wiedzieć, antychryści na zewnątrz nie wydadzą z siebie żadnego dźwięku, w ogóle nie wyrażą żadnych poglądów. W ich wnętrzu zrodzi się jednak wstręt: nie zechcą słuchać; będą temu niechętni; niektórzy z nich po prostu wstaną i odejdą. Co takiego robią antychryści, podczas gdy wszyscy inni słuchają kazań i omawiają słowa Boże, gdy bracia i siostry z wielkim zapałem rozmawiają o swoim świadectwie pochodzącym z doświadczenia? Oni piją herbatę, czytają gazety, bawią się telefonami i plotkują dla zabicia czasu. Protestując i stawiając opór za pomocą tych milczących działań, starają się swoim zachowaniem potwierdzić, że wszystko, co czyni Bóg, jest bezużyteczne, mówią: „Wy próbujecie jedynie racjonalizować różne rzeczy, oszukując samych siebie; bóg i prawda po prostu nie istnieją, a zbawienie ludzkości przez boga jest zwyczajnie niemożliwe!”. W oczach antychrystów wszyscy ci, którzy wierzą w prawdę, podporządkowują się Bogu i ufają, że może On zbawić ludzkość, są głupcami – wszyscy oni są bezmyślni i wszyscy dali się nabrać. Uważają, że los człowieka leży w jego własnych rękach, że nie może on pozwolić, by rozporządzali nim inni, że ludzie nie są marionetkami, lecz mają umysły i zdolność samodzielnego rozważania problemów, a jeżeli ktoś nie potrafi zapanować nawet nad własnym losem, to jest śmieciem, kimś podrzędnym. Zatem bez względu na wszystko nie chcą oni oddać swego losu w ręce Boga, by to On sprawował nad nim kontrolę. Oto jaka jest postawa antychrystów wobec wszystkiego, co czyni Bóg. Od początku do końca pozostają oni gapiami i niedowiarkami, którzy odgrywają rolę sługusów szatana. Są darmozjadami i awanturnikami, złoczyńcami, którzy podstępnie się tu wślizgnęli.

Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.

Połącz się z nami w Messengerze