Zakres odpowiedzialności przywódców i pracowników (27) Rozdział czwarty
Jakiego rodzaju ludźmi są ci, którzy w każdej chwili są w stanie odejść z kościoła? Jeden typ to ludzie bezmyślni, bezrefleksyjni i nierozgarnięci, którzy bez względu na to, ile lat już wierzą w Boga, nie mają pojęcia, dlaczego to robią. Nie mają pojęcia, na czym polega wiara w Boga. Innym typem są niedowiarkowie, którzy w ogóle nie wierzą w istnienie Boga i nie rozumieją znaczenia ani wartości wiary w Niego. Słuchanie kazań i czytanie słów Bożych jest dla nich jak studiowanie teologii lub zdobywanie wiedzy w jakiejś profesjonalnej dziedzinie – kiedy już je zrozumieją i potrafią o nich mówić, uważają, że zadanie zostało wykonane. Nigdy nie wprowadzają ich w życie. Słowa Boże są dla nich jedynie rodzajem teorii, sloganu, i nigdy nie staną się ich życiem. Tak więc dla tych ludzi wszystko, co wiąże się z wiarą w Boga, jest mało interesujące. Takie rzeczy, jak wykonywanie obowiązków, dążenie do prawdy, praktykowanie słów Bożych, gromadzenie się z braćmi i siostrami, wspólne życie kościelne itp. nie mają dla nich żadnego znaczenia i żadna z nich nie przynosi im takiego szczęścia i ekscytacji jak jedzenie, picie i zabawa. Z drugiej strony, autentycznie wierzący w Boga czują, że przebywanie razem z braćmi i siostrami po to, by rozmawiać o prawdzie lub prowadzić życie kościelne, zawsze może przynieść im jakieś korzyści i zyski. Chociaż czasami stają w obliczu niebezpieczeństwa i prześladowań lub podejmują ryzyko, głosząc ewangelię, i znoszą pewne trudności, wykonując swoje obowiązki, bez względu na wszystko zdobywają zrozumienie prawdy, a poprzez znoszenie trudności i płacenie ceny osiągają rezultat w postaci poznania Boga, a owe trudności i zapłacona cena powodują przemianę ich życiowego usposobienia. Po rozważeniu i ocenieniu tego wszystkiego czują, że wiara w Boga jest dobra, a możliwość zrozumienia prawdy jest niezwykle cenna. Ich serca mocno się przywiązują do kościoła i nigdy nie myślą oni o porzuceniu życia kościelnego. Jeśli widzą, że kilka osób jest wysyłanych do grup B, izolowanych lub usuwanych przez kościół za przeszkadzanie w jego pracy, ci, którzy szczerze wierzą w Boga, odczuwają w sercu pewien niepokój. Myślą: „Muszę sumiennie wykonywać swoje obowiązki. Absolutnie nie mogę zostać usunięty z kościoła. Bycie usuniętym jest równoznaczne z byciem ukaranym, co oznacza pójście do piekła! Jaki byłby wtedy sens życia?”. Większość ludzi boi się odejść z kościoła; czują, że gdy go opuszczą i odejdą od Boga, nie będą w stanie dalej żyć i wszystko się skończy. Lecz ci, którzy są w stanie w każdej chwili odejść z kościoła, postrzegają odejście z niego jako coś całkiem normalnego, tak jak rzucenie pracy, żeby znaleźć inną. Nigdy nie czują się przygnębieni ani nie odczuwają wewnętrznego bólu. Jak myślicie – czy ci, którzy w każdej chwili są w stanie odejść z kościoła, mają jakiekolwiek sumienie lub rozum? Tacy ludzie są naprawdę niewiarygodni! Wykonywanie obowiązków przez niektórych ludzi nie spełnia standardów, ludzie ci zawsze lekkomyślnie popełniają występki, powodując zakłócenia i zaburzenia w pracy kościoła. Wtedy kościół każe im zaprzestać wykonywania ich obowiązków i wysyła ich do zwykłego kościoła. Co się wtedy dzieje? Już następnego dnia zachowują się jak zupełnie inne osoby, rozpoczynając całkowicie nowe życie. Niektórzy zaczynają umawiać się na randki i biorą ślub, niektórzy zaczynają szukać pracy, inni idą na studia, a jeszcze inni spotykają się ze starymi przyjaciółmi, budują siatkę znajomości i szukają okazji do wzbogacenia się. Ci ludzie szybko wtapiają się w rozległy świat, znikając w morzu ludzkości – właśnie tak szybko się to dzieje. Niektórzy bracia i siostry, po wysłaniu do zwykłego kościoła z powodu słabych wyników w wykonywaniu obowiązków, przechodzą przez okres udręki, lecz są w stanie zastanowić się nad sobą i rozpoznać własne problemy, wykazując pewną gotowość do zmiany na lepsze. Jednak ci, którzy w każdej chwili są w stanie odejść z kościoła, gdy tylko napotkają jakieś trudności, nie chcą już dłużej wykonywać swoich obowiązków i następnego dnia opuszczają kościół, powracając do życia osoby niewierzącej. W ogóle nie odczuwają bólu, a nawet myślą: „Co jest takiego dobrego w wierze w boga? Jesteś nieustannie wyśmiewany i oczerniany przez innych, a nawet możesz zostać aresztowany i uwięziony. Jeśli wielki czerwony smok mnie uśmierci, to czy moje życie nie pójdzie wtedy na marne? Znosiłem tyle trudów, wierząc w boga przez te wszystkie lata, lecz co na tym zyskałem? Gdybym nie wierzył w boga, zostałbym urzędnikiem, zarabiał pieniądze i wiódł prestiżowe życie! Czuję wręcz żal, że wierzyłem w boga do tej pory – gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądać, to już dawno bym odszedł! Jaki jest pożytek ze zrozumienia prawdy? Czy można się nim najeść lub opłacić rachunki?”. Widzicie? Nie tylko nie żałują, lecz nawet czują się szczęśliwi, że mogli odejść z kościoła. Czyż nie ujawnia się w ten sposób ich prawdziwe oblicze niedowiarków? (Tak).
Niektórzy ludzie są notorycznie niedbali i popełniają lekkomyślne wykroczenia w ramach wykonywania swoich obowiązków. Kiedy po tym, jak zostali usunięci przez kościół, widzą braci i siostry, patrzą na nich jak na wrogów. Nawet gdy ci uprzejmie próbują z nimi rozmawiać, oni ignorują ich i patrzą na nich z nienawiścią, mówiąc: „To wy usunęliście mnie z kościoła. Spójrzcie na mnie teraz! Mam się lepiej niż wy! Teraz noszę się w złocie i srebrze – jestem kimś! Żyję sobie wygodnie, a spójrzcie, jacy wynędzniali i wyczerpani jesteście wy, wierząc w boga! Wszyscy nieustannie dążycie do zyskania prawdy, lecz nie sądzę, żebyście byli mądrzejsi ode mnie! Co jest takiego dobrego w zyskaniu prawdy? Czy można się nią najeść lub płacić jak pieniędzmi? Nawet nie dążąc do niej, wciąż żyję sobie całkiem dobrze, prawda? Całe szczęście, że mnie usunęliście – powinienem wam za to podziękować!”. Z ich słów jasno wynika, że są niedowiarkami, a wykonywanie obowiązków ich obnażyło. Czy niewierzący, który tylko mówi, że wierzy w Boga, może chętnie wykonywać swój obowiązek? Wykonywanie obowiązku oznacza wypełnianie powinności i zobowiązań bez otrzymywania wynagrodzenia, bez zarabiania pieniędzy. Ludzie ci postrzegają to jako stratę, więc nie chcą wykonywać obowiązku. W ten sposób ujawnia się ich prawdziwe oblicze niedowiarków; jest to sposób, w jaki Boże dzieło demaskuje i eliminuje niedowiarków. Niektórzy ludzie zawsze mają powierzchowne podejście do wykonywanych przez siebie obowiązków, po prostu żyjąc bez celu, z dnia na dzień. Gdy tylko nadarzy się okazja do zarobienia pieniędzy lub zdobycia awansu w świecie zewnętrznym, opuszczają kościół w dowolnym momencie – zawsze mieli taki zamiar. Jeśli zostaną przeniesieni do zwykłego kościoła, to ponieważ są notorycznie niedbali i popełniają lekkomyślne wykroczenia podczas wykonywania swoich obowiązków, nie tylko nie zastanowią się nad sobą, lecz pomyślą wręcz: „To, że usunąłeś mnie z pełnoetatowego kościoła jest twoją stratą i moim zyskiem”. Czują się całkiem zadowoleni z siebie. Czyż tacy ludzie nie są niedowiarkami? Powiedzcie Mi, czy w przypadku tych niedowiarków, którzy zostali usunięci z kościoła, ponieważ poważnie zakłócili i zaburzyli jego pracę poprzez swoje lekkomyślne wykroczenia, usunięcie ich przez dom Boży jest zgodne z zasadami? (Tak). Jest to jak najbardziej zgodne z zasadami; w najmniejszym stopniu nie krzywdzi to tych ludzi. Ich postawa wobec Boga oraz wobec wykonywania swoich obowiązków jest taka, że w każdej chwili są w stanie je porzucić i zdradzić. Jest to wystarczający dowód na to, że w głębi serca w ogóle nie interesują ich rzeczy pozytywne. Wierzyli w Boga przez tak wiele lat i wysłuchali tak wielu kazań, a jednak żadna z prawd wiary w Boga ani świadectwa wybrańców Boga oparte na doświadczeniu nie są w stanie zawładnąć ich sercami. Żadna z tych rzeczy ich nie interesuje, nie porusza ani nie sprawia, że czują się przywiązani. Jest to istota ich człowieczeństwa, która polega na tym, że nie interesują ich żadne rzeczy pozytywne. Czym więc są zainteresowani? Jedzeniem, piciem i zabawą, przyjemnościami cielesnymi, złymi trendami i filozofiami szatana. Są szczególnie zainteresowani wszystkim, co w społeczeństwie negatywne; tylko prawda i słowa Boże ich nie interesują. Dlatego są w stanie opuścić dom Boży w dowolnym momencie. Zupełnie nie interesuje ich częste czytanie słów Bożych ani częste omawianie prawdy podczas zgromadzeń domu Bożego. Szczególnie brzydzą się wykonywaniem obowiązków, a nawet uważają, że wszyscy, którzy to robią, są głupcami. Jaki to rodzaj mentalności i człowieczeństwa? Nie interesują się prawdą ani Bożym zbawieniem ludzi i nie czują zupełnie żadnego przywiązania do życia kościoła. Chociaż otwarcie nie osądzają ani nie potępiają słów Bożych, to przez kilka lat słuchania kazań nie zrozumieli nawet odrobiny prawdy – to wyraźnie wskazuje na problem. Nie ma nikogo, kto nie lubi jednocześnie rzeczy pozytywnych i negatywnych. Jeśli nie lubisz rzeczy pozytywnych, będziesz szczególnie zainteresowany rzeczami negatywnymi. Jeśli jesteś szczególnie zainteresowany rzeczami negatywnymi, to na pewno nie będziesz zainteresowany rzeczami pozytywnymi. Osoba takiego typu nie jest w ogóle zainteresowana rzeczami pozytywnymi, więc w domu Bożym nie ma niczego, do czego czułaby się przywiązana, niczego, co by lubiła lub za czym tęskniła. Najbardziej interesują ją złe trendy tego świata, pieniądze, sława i zyski, stanowiska urzędnicze, bogacenie się oraz różne popularne herezje i niedorzeczności. Jej serce jest nastawione na świat, a nie na dom Boży, dlatego jest w stanie z niego odejść w każdej chwili. Opuszczenie domu Bożego i życia kościelnego nie wywołuje w niej żalu, poczucia udręki ani bólu, a raczej całkowitą ulgę. Myśli sobie: „Nareszcie nie muszę już codziennie słuchać kazań ani rozmów o prawdzie i nie muszę już być ograniczany przez te rzeczy. Teraz mogę śmiało dążyć do sławy i zysku, do pieniędzy, do pięknych kobiet i do realizacji osobistych perspektyw. Wreszcie mogę śmiało kłamać i oszukiwać innych, knuć spiski i intrygi oraz bez jakichkolwiek obaw stosować wszelkiego rodzaju niegodziwe metody. Zadając się z ludźmi, mogę używać wszelkich środków!”. Słuchanie kazań i omawianie prawdy w domu Bożym jest dla takich osób bolesne, a opuszczenie domu Bożego odczuwają jako ulgę. Oznacza to, że te pozytywne rzeczy nie są tym, czego potrzebuje ich serce. One potrzebują tego wszystkiego, co mają do zaoferowania świat doczesny i społeczeństwo. Jasno z tego wynika, że powód, dla którego opuściły kościół, jest bezpośrednio związany z ich własnymi dążeniami i preferencjami.
Jaka jest naturoistota ludzi, którzy w każdej chwili są w stanie opuścić dom Boży? Czy teraz już to wiecie? (Tak. Ten typ ludzi to niedowiarkowie. Większość z nich to wcielone bestie, wszyscy są ogłupiałymi jednostkami bez mózgu i przemyśleń). Zgadza się. Oni nie rozumieją spraw wiary. Nie pojmują, o co tak naprawdę chodzi w ludzkim życiu, jaką ścieżkę powinni obrać, robienie jakich rzeczy jest najbardziej znaczące, jakich zasad praktyki należy przestrzegać, jeśli chodzi o własne postępowanie, i tak dalej; nie chcą też szukać prawdy, aby się tego dowiedzieć. A do czego z upodobaniem dążą? Przez cały dzień ich umysły krążą wokół tego, co mogą zrobić, aby uzyskać korzyści i cieszyć się życiem lepszym od innych. Niektórzy ludzie zaczynają wierzyć w Boga, gdy są zatrudnieni w świecie świeckim, ale gdy tylko awansują na stanowisko kierownika lub menadżera albo zostają szefem, przestają wierzyć. Kiedy bracia i siostry kontaktują się z nimi, ci mówią: „Teraz jestem kimś, cieszę się statusem i reputacją oraz pozycją społeczną. Wiara w boga ramię w ramię z wami jest dla mnie zbyt upokarzająca. Wszyscy powinniście trzymać się ode mnie z daleka i więcej mnie nie szukać! Jeśli chcecie, możecie mnie skreślić lub wydalić z kościoła. W każdym razie rozdział mojego życia zatytułowany »wiara w boga« dobiegł końca i nie chcę mieć już z wami nic wspólnego!”. Widzicie, co mówią? Co to za typ ludzi? Czy nadal próbowalibyście się z nimi kontaktować? (Nie). Powiedzieli to bez ogródek, a jednak niektórzy przywódcy kościoła nadal czują żal z powodu ich odejścia, wielokrotnie się z nimi kontaktują i przekonują: „Masz tak duży potencjał, a nawet byłeś przywódcą i pracownikiem w kościele. Zostałeś zwolniony tylko dlatego, że nie dążyłeś do prawdy. Jeśli będziesz pilnie do niej dążyć, to na pewno zostaniesz zbawiony, a w przyszłości z pewnością staniesz się filarem i ostoją domu Bożego!”. Im częściej przywódcy mówią takie rzeczy, tym bardziej odpycha to te osoby. Niektórzy przywódcy kościoła mają zamęt w głowie i brak im rozeznania; ten ktoś w świecie zewnętrznym dostał awans, a mimo to przywódcy wciąż mu zazdroszczą i chcą nawiązać z nim kontakt – czy nie świadczy to o ich braku szacunku do siebie? Ludzie, którzy rozumieją prawdę, widzą tę sprawę jasno: awans w społeczeństwie nie jest dobrym znakiem; to nie jest właściwa ścieżka, którą należy podążać! Niektórzy ludzie przestają wierzyć w Boga, gdy tylko zdobędą jakiś status w społeczeństwie – to jedynie ich obnaża i dowodzi, że nie są ludźmi szczerze wierzącymi w Boga lub kochającymi prawdę. Gdyby szczerze wierzyli, to nawet gdyby awansowali i mieli obiecującą przyszłość w społeczeństwie, i tak nie opuściliby Boga. A skoro Go zdradzili, czy jest jakaś potrzeba, by kościół szukał z nimi kontaktu i pracował nad nimi? Nie ma takiej potrzeby, ponieważ ludzie ci zostali już obnażeni jako niedowiarkowie. To oni tracą szansę, nie wierząc w Boga – po prostu nie otrzymują błogosławieństwa. Są tylko nędznymi istotami; jeśli nadal upierasz się, by nakłonić ich do wiary w Boga, czyż nie jest to głupie? Im bardziej próbujesz ich w ten sposób przekonać, tym bardziej patrzą na ciebie z góry. Uważają, że wszyscy, którzy wierzą w Boga, to ludzie o niskim statusie społecznym, którym brakuje potencjału. Dlatego są wyjątkowo aroganccy i zadufani w sobie i patrzą na wszystkich z pogardą. Jeśli ktoś okazuje im zainteresowanie lub troszczy się o nich, postrzegają to jako próbę zdobycia ich przychylności. Co to za mentalność? To niezdolność do właściwego spojrzenia na braci i siostry. Czy taki ktoś szczerze wierzy w Boga? Kiedy spotykasz tego typu osobę, powinieneś ją odrzucić. W chwili, gdy powie: „Jestem teraz starszym inspektorem. Nie przychodźcie do mnie więcej. Jeśli będziecie dalej się ze mną kontaktować, to zwrócę się przeciwko wam! A zwłaszcza nie przychodźcie do mojej firmy i nie wprawiajcie mnie w zakłopotanie – nie chcę mieć nic wspólnego z ludźmi, którzy wierzą w boga!” – gdy tylko wypowie te słowa, powinniście natychmiast odejść, skreślić ją i nigdy więcej się z nią nie kontaktować. Taka osoba boi się, że wykorzystamy jej sukces, dlatego musimy mieć trochę samoświadomości. Prosperuje ona i wspina się po szczeblach drabiny społecznej – jest spoza naszej ligi. My jesteśmy zwykłymi ludźmi na samym dnie społeczeństwa. Nie powinniśmy próbować nawiązywać z nią kontaktu – nie poniżajmy się tak! Są też osoby nieco starsze, których dzieci kupują luksusowe domy w mieście. Ci, po wprowadzeniu się do nich, znikają z radaru braci i sióstr, mówiąc: „Nie przychodźcie do mnie więcej. Wszyscy jesteście ze wsi. Jeśli do mnie przyjdziecie, to ludzie pomyślą, że ja też jestem ze wsi i że mam wiejskich krewnych. Jakież to byłoby żenujące! Wiecie, kim jest mój syn? To bogacz i człowiek powszechnie znany! Jeśli będziecie się ze mną kontaktować, czy nie będzie to upokarzające dla mojego syna? Więc nie przychodźcie do mnie więcej!”. Gdy tylko wypowiedzą te słowa, po prostu odpowiedzcie im: „Skoro takie jest twoje nastawienie, to rozumiemy. W takim razie życzymy ci szczęścia i radości!”. Jeśli w takiej chwili powiesz choćby jedno słowo więcej, to wyjdziesz na kogoś głupiego i pośledniego. Natychmiastowe odejście jest tutaj właściwym rozwiązaniem. Nigdy nie próbujcie na siłę przekonywać niedowiarków – to po prostu głupie. Rozumiecie to? (Tak). Jak głupi potrafią być niektórzy ludzie? Mówią: „Syn tej osoby jest bogatym człowiekiem, krezusem cieszącym się statusem w społeczeństwie. Jest nawet powiązany z urzędnikami państwowymi. Jeśli przekonamy tę osobę, by nadal wierzyła w Boga, to jej rodzina mogłaby nawet gościć braci i siostry!”. Jak brzmi ten pomysł? Jeśli myślisz o tym z perspektywy troski o pracę kościoła, o braci i siostry oraz o bezpieczeństwo, to jest on jak najbardziej w porządku. Jednak musisz sprawdzić, czy taki ktoś szczerze wierzy w Boga. Jeśli nie chce w Niego wierzyć i nie ma ochoty utrzymywać kontaktu z braćmi i siostrami, a mimo to chcesz go przekonać do wiary w Boga, czy to nie jest głupie? Nie rób rzeczy, które świadczą o braku szacunku do siebie. Wierząc w Boga, korzystamy z Bożej ochrony i Bożego przewodnictwa. Bez względu na to, w jakim otoczeniu żyjemy, wszystko podlega Bożej suwerennej władzy i Bożym ustaleniom. Niezależnie jakie cierpienia znosimy, powinniśmy żyć z godnością. Niektórzy ludzie nawet zazdroszczą tej osobie, która opuściła dom Boży, mówiąc, że ma ona głowę na karku – czy taki punkt widzenia jest słuszny? Jak powinniśmy to postrzegać? Gdy ten ktoś przeprowadził się do dużego domu, przestał wierzyć w Boga. W społeczeństwie cieszy się statusem i pozycją, a w głębi serca patrzy na braci i siostry z góry, postrzegając ich jako ludzi z samych nizin społecznych, niegodnych tego, by utrzymywać z nimi relacje. Powinniśmy więc mieć samoświadomość i nie próbować nawiązywać kontaktu z takimi ludźmi ani się do nich nie przymilać, prawda? (Tak).
Jeśli chodzi o tych, którzy są w stanie opuścić dom Boży w dowolnym momencie, niezależnie od tego, czy są niedowiarkami, czy tylko próżniakami, czy wierzą w Boga, aby uzyskać błogosławieństwa, czy też aby uniknąć nieszczęść – bez względu na sytuację – o ile są oni w każdej chwili w stanie odejść z domu Bożego, a po odejściu krzywo patrzą na braci i siostry, którzy próbują pozostać z nimi w kontakcie, a jeszcze bardziej na pomoc i wsparcie z ich strony, okazując wrogość każdemu, kto rozmawia z nimi o prawdzie, o tyle nie ma potrzeby zawracania sobie głowy takimi ludźmi. Jeśli tego typu niedowiarkowie zostaną odkryci, to powinni zostać odpowiednio szybko zdemaskowani i usunięci z kościoła. Niektóre osoby być może nie kochają prawdy, lecz lubią być dobrymi ludźmi i przebywać razem z braćmi i siostrami; wprawia ich to w radosny nastrój, a ponadto unikają złego traktowania. W głębi serca wiedzą, że wierzą w prawdziwego Boga i są gotowe pilnie pracować. Jeśli naprawdę mają taką postawę, to czy uważacie, że powinny mieć możliwość dalszego wykonywania swoich obowiązków? (Tak). Jeśli są chętne do pracy i nie powodują zakłóceń ani nie wywołują niepokojów, to mogą nadal wykonywać pracę. Jeśli jednak pewnego dnia tracą ochotę do pracy i chcą opuścić dom Boży, mówiąc: „Idę spróbować swoich sił w świecie zewnętrznym. Nie zamierzam dłużej wierzyć z wami w boga. Nie jest tu fajnie, a czasami, gdy niedbale wykonam swoje obowiązki, jestem przycinany. Naprawdę ciężko się tu żyje; chcę odejść” – czy taką osobę należy przekonywać do pozostania w kościele? (Nie). Możemy zadać jej tylko jedno pytanie: „Czy dobrze to przemyślałeś?”. Jeśli odpowie: „Długo się nad tym zastanawiałem”, możesz powiedzieć: „W takim razie życzymy ci jak najlepiej. Trzymaj się i do widzenia!”. Czy takie podejście jest w porządku? (Tak). Jak myślicie, jakiego rodzaju jest to człowiek? Takiego, który uważa, że wyrasta ponad przeciętność i gardzi światem oraz jego porządkiem oraz często recytuje powiedzenia sławnych ludzi, takie jak: „Lekko potrząsam rękawem, nie zabierając nawet kawałka chmury”. Myśli, że jest nieskazitelny i nie pasuje do tego świata i chce znaleźć odrobinę pociechy w wierze w Boga. Zawsze postrzega siebie jako kogoś niezwykłego, lecz w rzeczywistości jest najbardziej przyziemny ze wszystkich ludzi i żyje tylko po to, by jeść, pić i dobrze się bawić. Nie ma prawdziwych myśli ani prawdziwych dążeń. Postrzega siebie jako kogoś wzniosłego, tak jakby nikt nie był w stanie zrozumieć jego przemyśleń lub nadążyć za jego tokiem myślenia. Uważa, że ma szersze horyzonty umysłowe niż przeciętny człowiek i mówi takie rzeczy jak: „Wy wszyscy jesteście zwykłymi ludźmi, ale tylko spójrzcie na mnie – ja jestem inny. Jeśli zapytasz mnie, skąd pochodzę, powiem ci, że moje rodzinne miasto jest daleko stąd”. Czy taka osoba powiedziała ci, skąd pochodzi? Czy wiesz, gdzie jest to tak zwane „dalekie” miejsce? Osoby, które w każdej chwili są w stanie odejść z kościoła, to dokładnie tego typu ludzie. Czują, że żadne miejsce ich nie zadowala i zawsze myślą o jakichś nierealnych, niejasnych i iluzorycznych sprawach. Nie koncentrują się na rzeczywistości i nie rozumieją, na czym polega ludzkie życie ani jaką ścieżkę ludzie powinni obrać. Nie rozumieją tych rzeczy – są po prostu dziwakami. Jeśli osoba tego typu podjęła decyzję o opuszczeniu kościoła i mówi, że dobrze to przemyślała, to nie ma potrzeby jej przekonywać, do pozostania. Nie mów ani słowa więcej – po prostu ją skreśl i tyle. Tak właśnie powinno się postępować z osobami tego pokroju; jest to zgodne z zasadami traktowania ludzi. Na tym zakończymy naszą rozmowę na temat tych, którzy w każdej chwili są w stanie odejść z kościoła.
Obecnie zdarzały się różne rzadkie katastrofy, a według Biblii w przyszłości będą jeszcze większe. Jak więc zyskać Bożą ochronę podczas wielkiej katastrofy? Skontaktuj się z nami, a pomożemy Ci znaleźć drogę.