Nie łatwo jest być osobą szczerą

29 stycznia 2019

Autorstwa Zixin, Prowincja Hubei

Po przyjęciu dzieła czasów ostatecznych dokonywanego przez Boga Wszechmogącego – poprzez czytanie słów Boga oraz słuchanie kazań – zrozumiałam, jak ważne jest dążenie do bycia osobą szczerą w swej wierze i że tylko przez stawanie się taką osobą człowiek może pozyskać Boże zbawienie. Tak więc zaczęłam praktykować bycie szczerą osobą w prawdziwym życiu. Po pewnym czasie odkryłam, że pozyskałam pewne wejście w takie życie. Na przykład: podczas modlitwy lub rozmowy z kimś mogłam mówić prawdę oraz mówić z serca. Mogłam także traktować wykonywanie mego obowiązku poważnie i gdy odkrywałam skażenie, mogłam otwierać się przed innymi. Z tego powodu myślałam, że bycie szczerym było całkiem proste w praktyce i że nie będzie wcale tak trudne, jak twierdzą słowa Boga: „Wielu wolałoby raczej trafić do piekła niż mówić i postępować uczciwie” („Trzy przestrogi” w księdze „Słowo ukazuje się w ciele”). Dopiero później poprzez kilka doświadczeń nauczyłam się zdawać sobie sprawę z tego, że wcale nie jest łatwe dla nas, skażonych istot ludzkich, być osobami szczerymi. Boże słowa naprawdę są absolutnie prawdziwe i całkowicie niewyolbrzymione.

Kiedy pewnego dnia przygotowywałam dokument, odkryłam, że siostra z kościoła była ode mnie w tym lepsza. Pomyślałam wówczas: „Muszę pieczołowicie sprawdzać dokumenty, które ona przygotowuje, aby liderzy nie zobaczyli, że jest ode mnie lepsza i jej nie awansowali, przez co moje stanowisko byłoby zagrożone”. Gdy ta myśl mi się ukazała, czułam się w swym sumieniu oskarżona. Po przebadaniu oraz zanalizowaniu tej sprawy, odkryłam, że była ona przejawem walki o sławę i zysk oraz bycia zazdrosną o prawdziwy talent. Modliłam się więc do Boga i natychmiast zapomniałam o sobie. Na zgromadzeniu początkowo chciałam otwarcie ogłosić, jakie mam skażenie, ale potem pomyślałam: „Jeśli podzielę się społecznością na temat moich własnych złych zamiarów, jak siostra, z którą współpracowałam, oraz siostra, która jest gospodarzem, na mnie popatrzą? Czy powiedzą, że moje serce jest zbyt podstępne, a natura zbyt nikczemna? Zapomnij! Lepiej, żebym tego nie mówiła. To była tylko myśl, a nie tak, że coś faktycznie zrobiłam – jakkolwiek nie patrzeć”. I tak po prostu jedynie wspomniałam mimochodem, jak bardzo się zdenerwowałam, że stracę stanowisko, gdy zobaczyłam, że ktoś inny dobrze przygotowuje dokumenty – ukryłam moją prawdziwą ciemną stronę natury. Po tym wrażenie winy w sercu się powiększyło. Od tego momentu ślubowałam Bogu, że to zdarzyło się tylko raz i że następnym razem na pewno wprowadzę bycie szczerym w praktykę.

Kilka dni później, gdy rozmawiałam z moim współpracownikiem oraz siostrą, która była moim gospodarzem, usłyszałam, że mówi ona o tym, jak wspaniałe są dwie siostry, które mieszkały w jej domu (też je znałam), ale nigdy nie wspomniała ona słowem o tym, jak dobra jestem ja. Poczułam się bardzo nieszczęśliwa. Aby sprawić, że nabierze o mnie wysokiego mniemania, wyliczyłam wady – jedna po drugiej – tych dwóch sióstr, aby pokazać, że nie są one tak dobre jak ja. Gdy to wypowiedziałam, zdałam sobie sprawę, że było to niewłaściwe i że moim zamiarem oraz celem było poniżyć innych, aby wywyższyć samą siebie. Byłam jednak zbyt zażenowana, żeby się otworzyć, więc powiedziałam siostrze, która była gospodarzem: „Kiedy usłyszałam, jak chwalisz te dwie siostry, poczułam, że masz całkiem dużą liczbę bożków w swym sercu, więc musiałam nadwyrężyć ich wizerunek, żebyś już więcej ich nie adorowała”. Gdy tylko wyrzekłam te słowa, siostra, która była moim współpracownikiem, powiedziała: „To zależy od tego, czy miałaś jakieś ukryte motywy. Jeśli tak, to są one naprawdę złowrogie. Jeśli nie, to można tylko powiedzieć, że to objawienie skażenia”. Słysząc, jak to mówi, przestraszyłam się bardzo, że będą mieć złe wrażenie na mój temat, więc szybko spróbowałam się wytłumaczyć: „Nie miałam żadnych ukrytych motywów. Chodzi tylko o to, że nie przekazałam tego we właściwy sposób…”. Przedstawiwszy to zwodnicze rozumowanie, zrobiło mi się niesamowicie smutno i poczułam się szczególnie wewnętrznie oskarżana, gdy się modliłam: „Jesteś zbyt przebiegła. Mówisz w sposób zagmatwany, zmyślasz kłamstwa i przykrywasz prawdę, zawsze się chowasz i ukrywasz swoje złe zamiary oraz aroganckie ambicje. Czy to nie jest zwodzenie Boga?”. Mimo tego – tak zatwardziała – ciągle nie pokutowałam i tylko błagałam Boga, żeby mi wybaczył.

Następnego dnia nagle dostałam wysokiej gorączki i bolał mnie każdy staw w ciele. Początkowo myślałam, że w nocy się przeziębiłam i że mi się polepszy, jeśli tylko wezmę jakieś lekarstwo. Ale kto by pomyślał – lekarstwo nie pomogło wcale, a dwa dni później nie mogłam nawet wstać z łóżka. Co gorsze, spuchł mi język i zrobił się twardy, gardło też było boleśnie obrzmiałe, bolało tak, że nie mogłam nawet mówić. Samo przełykanie sprawiało mi wystarczającą trudność, a co dopiero jedzenie. W obliczu tej nagłej choroby przestraszyłam się i modliłam do Boga w sercu raz za razem. Wtedy zdałam sobie sprawę, że ta choroba nie zdarzyła się przypadkiem i tak stanęłam przed Bogiem, żeby przemyśleć wszystkie rzeczy, które wypowiedziałam oraz zrobiłam w tym czasie. Gdy tak myślałam, zrozumiałam, że było kilka sytuacji, w których odpowiedziałam wymijająco, a także ukryłam swe niecne motywacje. Wiedziałam bardzo dobrze, że wszystko, co mówiłam, było kłamstwem i że oszukałam swoje siostry, a także poczułam pewien rodzaj wyrzutu, ale ciągle nie miałam odwagi powiedzieć prawdy. Jednak wcale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że moje przebiegłe sposoby działania stały się już moją drugą naturą i nie mogłam więcej temu zaradzić. Ze względu na swą reputację i status, próżność i prestiż bezwstydnie próbowałam oszukać Boga oraz moje siostry raz za razem. Nie byłam chętna, by otworzyć się w sprawie mojego skażenia ani nie szukałam prawdy, by rozwiązać swe problemy; gdybym dalej się w ten sposób zachowywała, czy to nie ja byłabym osobą, która w końcu poniosłaby stratę? Bóg analizuje najgłębszą część serca ludzkiego i bez względu na to, jak mocno starałam się ukryć, nie mogłam zasłonić mojej nikczemnej brzydoty. Kiedy w pewien sposób zrozumiałam siebie, uklęknęłam przed Bogiem i modliłam się: „O Boże! Dopiero teraz widzę, jak skażona jestem. Kontrolowana przez swoją zwodniczą naturę, uważam, że wypowiedzenie nawet jednego szczerego słowa jest trudne. O Boże! Proszę, żebyś Ty mnie poprowadził, żebym się otworzyła i ujawniła swe błędy oraz żebym była przed Tobą szczerą osobą”. Z Bożym prowadzeniem w końcu zebrałam się na odwagę i powiedziałam swoim siostrom prawdę o wszystkim – od początku do końca. Dopiero wtedy moje serce poczuło trochę pokoju i odprężenia.

Wyłącznie przez to doświadczenie głęboko zrozumiałam, że Boże słowa o tym, że „Wielu wolałoby raczej trafić do piekła niż mówić i postępować uczciwie” są rzeczywiście prawdą. Po skażeniu szatana, kłamanie, oszukiwanie oraz angażowanie się w zwodnicze praktyki stało się ludzką naturą oraz zostało głęboko osadzone w ludzkich sercach. Ponadto ludzie naprawdę cenią sobie reputację, status i wszelkiego rodzaju korzyści; ci, którzy są przez te rzeczy związani, mają olbrzymią trudność, by mówić szczerze. Zatem bycie osobą szczerą jest trudniejsze niż wspięcie się do nieba. Zwykłam myśleć, że bycie szczerym jest proste. To dlatego, że sprawy, w których się otwierałam, były tylko błahym skażeniem, ujawnianym przeze mnie, ale którym często dzielili się wszyscy inni we wspólnocie. Nie miało to nic wspólnego z najgłębszymi rzeczami w mojej duszy, więc nikt nie mógł patrzeć na mnie pogardliwie z powodu mówienia o tych rzeczach. Ten rodzaj praktyki był uwarunkowany tym, że miał dotyczyć działań powierzchownych, a nie dotykać moich osobistych zainteresowań. Gdyby miał wpłynąć na moje kluczowe zainteresowania, na mój status oraz wizerunek, wówczas ujawniłaby się moja natura i nie mogłabym więcej zachować pozorów. Mając przed sobą prawdę, zaczęłam głęboko zdawać sobie sprawę z tego, że naprawdę nie łatwo jest być osobą szczerą. Szczególnie dla kogoś takiego jak ja, która uważam reputację oraz status za coś tak ważnego – jeżeli nie odłożę na bok całej troski o wizerunek, jeśli Boże karcenie oraz osąd nie będą mi towarzyszyć, absolutnie nie będę w stanie osiągnąć rzeczywistości prawdy bycia szczerą osobą w praktyce. Odtąd będę sumiennie dążyć do prawdy, przyjmę wszystkie słowa Boga i zrozumiem własną zwodniczą naturę jeszcze głębiej. Odłożę swój wizerunek oraz status i będę prawdziwie szczerą osobą. Będę urzeczywistniać prawdziwe podobieństwo człowieka, żeby odpłacić za Bożą miłość.

Koniec wszelkich rzeczy jest blisko. Czy chcecie wiedzieć, jak Pan wynagrodzi dobro i ukarze zło i ustali wynik człowieka, kiedy On powróci? Zapraszamy do kontaktu z nami, aby pomóc Ci znaleźć odpowiedź.

Powiązane treści

Zrzucenie kajdan

Autorstwa Momo, prowincja Anhui Kiedyś mocno wierzyłam w powiedzenie: „Jedynie poprzez doświadczenie najcięższych trudów można się wznieść...

Przebudzenie po dokonaniu zemsty

Autorstwa Qingping, Chiny Byłam przywódczynią w kościele już od jakiegoś czasu. Siostra Zhang, diakonka, niosła brzemię obowiązku i była...

Zamieść odpowiedź

Połącz się z nami w Messengerze